Reklama

Inaczej się nie da. Toczy się wojna między tą Polską, co ma coś na sumieniu a tą, która ma sumienie czyste. Na sumieniu zaś ma część Polski współpracę z bezpieką i ta właśnie Polska się boi.

Inaczej się nie da. Toczy się wojna między tą Polską, co ma coś na sumieniu a tą, która ma sumienie czyste. Na sumieniu zaś ma część Polski współpracę z bezpieką i ta właśnie Polska się boi. I zabiega o likwidację IPNu. Tak w prostych słowach prezydent Kaczyński wyjaśnia ostatnie awantury wokół instytutowych poczynań.

Tylko ten diabelski świat nie jest taki prosty. Agenci, którzy nas niegdyś trapili i byli tajną a wielce skuteczną bronią komuny, teraz się mogą najwyżej wstydzić. Kiedy jednak do ich grona zaczną być przez oszołomy zaliczani nie tylko tacy ludzie jak Libicki ale i Wałęsa, to się niedługo zaczną szczycić swoim procederem. Bo szaleństwo i nadgorliwość się kończy tak, jak to pokazała do absurdu rozdęta i przez to utrącona przez Trybunał Konstytucyjny ustawa lustracyjna.

Reklama

A, jak mi na to wczoraj zwrócił uwagę jeden z internetowych rozmówców, ci natomiast, którzy jako pracownicy aparatu przemocy w oczywisty sposób łamali prawo i popełniali zbrodnie komunistyczne, w zasadzie chyba ścigani nie są. A oni by się mogli obawiać rzeczywistej odpowiedzialności. W wyniku ipeenowskich oskarżeń o zbrodnie komunistyczne nastąpiło tylko kilka, niewiele znaczących skazań. W związku z tym i wina ich agentów staje się mało istotna. I zaczyna na to wychodzić, że się prezydent zajmuje rzeczami nieważnymi.

A fakt, że instytut powołany do dokumentowania zbrodni na Polakach bierze na celownik tych, którzy ze zbrodniarzami wojowali, powoduje przesadne reakcje ludzi, którzy dotychczas nie zatracili jeszcze poczucia miary. I oni też zaczynają wygadywać oczywiste bzdury. A faktem jest, że się wokół IPNu zgromadzili ludzie o zdumiewającej logice. Skutkiem czego, zaczyna on nie tylko tracić autorytet ale i jest przedstawiany jako symbol absurdu.

I już nawet lewicowcy korzystają z tego jak mogą. Przede wszystkim zaś dążą do powstania niebezpiecznego precedensu. Odwołują Janusza Kurtykę. Bo jego ustanowienie prezesem było wynikiem? spisku. I aby efekt działań spiskowców udaremnić, sejm ma odwołać i już.

Mamy tu świadectwo tego jak akcja powoduje reakcję. Jak się dur upowszechnia. I jak ogarnia coraz to nowe kręgi. Tak dalece, że się pojawiła sposobność dla postkomunistów aby zrezygnowali z okazji do siedzenia cicho.

A my, uwierzymy, że się komuna sama obaliła? Też nas już epidemia ogarnęła?

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Dorolo
    No właśnie. Ci, którzy w pocie czoła znosili do domu dobra pozyskane za przynależność do neozwiązków są teraz arbitrami w sprawach, o których nie mieli pojęcia. I od czci i wiary, z perwersyjną radością, odsądzają tych, którym zazdroszczą odwagi, bo się gdzieś w IPNie znalazł na nich przedarty papier czy jakieś kserokopie fałszywek.

    Masz rację. Paranoja.

  2. Dorolo
    No właśnie. Ci, którzy w pocie czoła znosili do domu dobra pozyskane za przynależność do neozwiązków są teraz arbitrami w sprawach, o których nie mieli pojęcia. I od czci i wiary, z perwersyjną radością, odsądzają tych, którym zazdroszczą odwagi, bo się gdzieś w IPNie znalazł na nich przedarty papier czy jakieś kserokopie fałszywek.

    Masz rację. Paranoja.

  3. Ja kwestię lustracji
    Ja kwestię lustracji rozwiązałbym wraz z IPN. Rozwiązałbym za pomocą referendum, w którym Naród mógłby się wypowiedzieć, czy chce totalnego otwarcia archiwów, czy ich totalnego spalenia. Naród podjąłby decyzję, ja głosowałbym za otwarciem, jeśli większość też byłaby za tym, by otworzyć otwartoby, jeśli większość chciałaby spalić spalonoby. Na tym problem by się skończył.

    • Ja
      Spalenie by niczego nie załatwiło. Zawsze by się pojawiały kserokopie kserografii itd. Moim zdaniem trzeba natychmiast teczki udostępnić ich właścicielom. Wraz z rozszyfrowanymi pseudonimami delatorów. Wraz z wrażliwymi danymi. Kto chce, niech szuka, czego chce. I niech się tedy dzieje co chce.

  4. Ja kwestię lustracji
    Ja kwestię lustracji rozwiązałbym wraz z IPN. Rozwiązałbym za pomocą referendum, w którym Naród mógłby się wypowiedzieć, czy chce totalnego otwarcia archiwów, czy ich totalnego spalenia. Naród podjąłby decyzję, ja głosowałbym za otwarciem, jeśli większość też byłaby za tym, by otworzyć otwartoby, jeśli większość chciałaby spalić spalonoby. Na tym problem by się skończył.

    • Ja
      Spalenie by niczego nie załatwiło. Zawsze by się pojawiały kserokopie kserografii itd. Moim zdaniem trzeba natychmiast teczki udostępnić ich właścicielom. Wraz z rozszyfrowanymi pseudonimami delatorów. Wraz z wrażliwymi danymi. Kto chce, niech szuka, czego chce. I niech się tedy dzieje co chce.

  5. Sawo
    Zarówno polityczną paranoję jak i gospodarczy kryzys ma się na ochotnika. Jedno i drugie się da wywołać strachem. Zatem jak długo będziemy wierzyli w cuda tak długo będziemy podlegali falom strachu. I rytmicznym kryzysow. Politycznym i gospodarczym.

    Tak mamy, trudno.

    Ale za to wiosna…

  6. Sawo
    Zarówno polityczną paranoję jak i gospodarczy kryzys ma się na ochotnika. Jedno i drugie się da wywołać strachem. Zatem jak długo będziemy wierzyli w cuda tak długo będziemy podlegali falom strachu. I rytmicznym kryzysow. Politycznym i gospodarczym.

    Tak mamy, trudno.

    Ale za to wiosna…