Reklama

piątek, 30 styczeń 2009


piątek, 30 styczeń 2009

Reklama

.. punkt siedzenia. Mój ulubiony poseł, Janusz Palikot, dał plamę. Niedawno nawoływał publicznie pana Jarosława Kaczyńskiego o zdeklarowanie swojej orientacji seksualnej, sugerując jednoznacznie, że prezes PiS u ukrywa skłonności homoseksualne. Gdyby nawet tak było, to co? Nie jest to żaden zarzut, a z pana Palikota wylazła przy okazji zaściankowość konserwatywnego homofoba. Żeby było ciekawiej, na blogu pana posła znajdujemy ostry atak na “polskie kołtuństwo i zaścianek” w odpowiedzi na medialną krytykę romansu pana Kazimierza Marcinkiewicza.

Pan Janusz Palikot gejem prawdopodobnie nie jest, wobec tego prowokowanie medialnej awantury na temat ewentualnego homoseksualizmu szefa opozycji jest, wg niego, OK.
Kiedy natomiast pisze się krytycznie o rozwodzie, romansie z młodziutką dziewczyną i sztubackim szale hormonów byłego premiera, pan Palikot staje do gwałtownej obrony, w solidarnym geście szlachetnego muszkietera. Eksperta – weterana, dodajmy na marginesie, broniącego walecznie również własnej sprawy. Sprawy, dla dobra której, może liczyć (zapewne) na dyskretne poparcie Portosa-Pawlaka i Dorna-d’Artagnana.

Autor: Pistacjowy Kosmita

Reklama