Reklama

Kris, bardzo się cieszę z tego co napisałeś i prawdę powiedziawszy na taką reakcję i takie oceny liczyłem.

Kris, bardzo się cieszę z tego co napisałeś i prawdę powiedziawszy na taką reakcję i takie oceny liczyłem. Jest to wzorcowy przykład efektu kampanii nienawiści jaką prowadzi aktualnie Gazeta Wyborcza przeciwko wszelkim mundurowym. Najcwańszym zabiegiem socjotechnicznym jakiego dokonał rząd to wrzucenie wszystkich mundurowych do jednego wora, bez względu na zróżnicowanie i specyfikę poszczególnych zawodów.

Nie mam zamiaru wypowiadać się za strażaków czy policjantów bo nie znam warunków ich służby, wypowiem się tylko w kwestii żołnierzy zawodowych bo sam nim jestem.

Reklama

Dwie najważniejsze rzeczy wyróżniające żołnierzy:
– jesteśmy jedyną grupą zawodową gdzie za niestawienie się w miejscu wykonywania obowiązków bądź odmowę wykonania polecenia przełożonego grozi kara pozbawienia wolności.
– jesteśmy jedyną grupą zawodową w Polsce która nie ma prawa do jakiegokolwiek zrzeszania się, nie posiada prawa do strajku oraz ma ograniczone prawa wyborcze. Dzięki takim ograniczeniom wszelkie sprawy istotne dla życia żołnierzy i ich rodzin ustalane są bez ich jakiegokolwiek udziału.

Kris jest oburzony że sierżant dostaje 2500. Niestety zapomina albo też nie wie, bo mu Wyborcza nie napisała, że ograniczenia nie dotyczą tylko i wyłącznie oficjalnych godzin służby ale rozciągają się również na sferę życia prywatnego. Kris gdy mało zarabia w swoim zasadniczym miejscu pracy może dorobić na drugi etat gdzie indziej. Sierżant już tej szansy jest pozbawiony bo nie ma prawa w czasie prywatnym wykonywania dodatkowej pracy zarobkowej. Jeżeli to robi, to świadomie decyduje się na ewentualne konsekwencje dyscyplinarne.

No i sprawa emerytur wojskowych. Temat ostatnio najbardziej modny i podgrzewający emocje.
Tak, to prawda, ustawa daje żołnierzom prawo do przechodzenia na cząstkową emeryturę już po 15 latach służby wojskowej. Tylko czy kiedykolwiek znaleźliście informację prasową ilu żołnierzy rocznie odeszło po 15 latach służby? No to Wam podpowiem – w 2009 roku było to 21 osób na 5 tysięcy. Ale o tym media już się nie rozpisują bo co to za sensacja.
Po drugie, cytowany przez Krisa sierżant dostałby 1000 PLN emerytury brutto czyli około 800
na rękę. Powiem krótko – na miejscu żony sierżanta zatłukłbym takiego idiotę za pozbawienie rodziny dochodów. Zdecydowana większość żołnierzy odchodzących z wojska ma za sobą 28-29 lat wysługi. Wielu z Was w tym momencie odpowie, że to nadal nie za wiele i do 60 lat wciąż brakuje. I macie rację. tyle tylko że po raz kolejny te odejścia w większości są wymuszone, a nie wynikają z własnej woli. Wojsko jest totalnie hierarchiczną strukturą o budowie piramidy. Im wyżej tym ciaśniej. To system wymusza odejścia.

Media ostatnimi miesiącami pełne są doniesień jak to paskudni emeryci wojskowi biorą kasę z emerytury, a następnie dorabiają. Owszem, jest to prawda. Ale jak zwykle informacja jest niepełna bo i zamierzony efekt sensacji nie miałby już takiej wymowy. Media skrzętnie (celowo albo z niewiedzy) przemilczają fakt, że ci dorabiający emeryci wojskowi przez lata odprowadzają od swojej pracy składki na ZUS z których w swoim życiu, w 99% przypadków, nigdy nie skorzystają bo lata pracy w cywilu (poniżej 25) po przejściu na emeryturę wojskową nie zaliczają się do wysługi i nie podnoszą podstawy emerytalnej. Krótko mówiąc ci emeryci wojskowi wspierając swoimi składkami cywilny ZUS niejako spłacają dużą część swojego długu wobec państwa. Ale o tym oczywiście cicho sza, bo by to zepsuło obraz nieroba i naciągacza państwowej kasy. Przyznajcie się z ręką na sercu, ilu z Was o tym wiedziało?

Cała dyskusja o emeryturach wojskowych przypomina grę do jednej bramki. Każdy może powiedzieć i napisać w tym temacie cokolwiek zapragnie i wie że nie otrzyma na to żadnej riposty, bo Minister Obrony Narodowej już dawno w przypływie szczerości przyznał że on reprezentuje rząd, a nie podległych mu żołnierzy. Sami żołnierze też nie mogą prostować informacji medialnych bo nie mają prawa do indywidualnych wystąpień publicznych i muszą uprawiać taką partyzantkę medialną jak ja tutaj.

Reasumując, powtórzę. Napisałem tylko i wyłącznie z punktu widzenia żołnierzy zawodowych i proszę o jedno. Postarajcie się odróżniać wojskowych od strażaków, policjantów od celników. Zupełnie inne uwarunkowania, zupełnie inne ograniczenia.

Zmiany są nieuniknione. pytanie tylko w jakim kierunku pójdą. W gronie moich kolegów oczekujemy tylko jednego. Żeby były to zmiany uczciwe. Jeżeli mamy być wrzuceni do systemu powszechnego to chcemy żeby był to również system powszechny w drugą stronę. Jeżeli nasze emerytury maja być takie jak każdego obywatela to nasze prawa mają być takie same jak każdego innego obywatela. Mamy odzyskać pełnie praw wyborczych, zyskać prawo do swobodnego zrzeszania się. Chcemy na wzór komisji trójstronnej negocjować układ zbiorowy. Chcemy mieć płacone za nadgodziny.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Murarz domy muruje
    Gdybym wiedział, że wpisuje się w polityczna linię propagandy GW, wolałbym się szklanką zabić 😉
    Nie wiem dlaczego, ale jakoś przyszło mi do głowy skojarzenie z wierszykiem Tuwima z elementarza Falskiego:

    Murarz domy muruje,
    krawiec szyje ubrania.
    Ale gdzieżby co uszył,
    gdyby nie miał mieszkania?
    A i murarz by przecie
    na robotę nie ruszył,
    gdyby krawiec mu spodni
    i fartucha nie uszył.
    Piekarz musi mieć buty,
    więc do szewca iść trzeba.
    No, a gdyby nie piekarz,
    toby szewc nie miał chleba.
    Tak dla wspólnej korzyści
    i dla dobra wspólnego
    wszyscy muszą pracować,
    mój maleńki kolego!

    Może się odniosę do tego fragmentu:
    “Dwie najważniejsze rzeczy wyróżniające żołnierzy:
    – jesteśmy jedyną grupą zawodową gdzie za niestawienie się w miejscu wykonywania obowiązków bądź odmowę wykonania polecenia przełożonego grozi kara pozbawienia wolności.
    – jesteśmy jedyną grupą zawodową w Polsce która nie ma prawa do jakiegokolwiek zrzeszania się, nie posiada prawa do strajku oraz ma ograniczone prawa wyborcze. Dzięki takim ograniczeniom wszelkie sprawy istotne dla życia żołnierzy i ich rodzin ustalane są bez ich jakiegokolwiek udziału.

    Kris jest oburzony że sierżant dostaje 2500. Niestety zapomina albo też nie wie, bo mu Wyborcza nie napisała, że ograniczenia nie dotyczą tylko i wyłącznie oficjalnych godzin służby ale rozciągają się również na sferę życia prywatnego. Kris gdy mało zarabia w swoim zasadniczym miejscu pracy może dorobić na drugi etat gdzie indziej. Sierżant już tej szansy jest pozbawiony bo nie ma prawa w czasie prywatnym wykonywania dodatkowej pracy zarobkowej.”

    Mam kolegę – wojskowego, który po służbie dorabia sobie jako wzięty fotograf, a inny robi stronki www, i też ma z tego drugą pensję. Może to robią na czarno, a może nie. Mam w rodzinie emeryta wojskowego, który sobie dorabia, ale tylko wtedy gdy mu się chce, bo ZUS jaki musi płacić aż tak wielki nie jest – i to nie jest ponad 9 stówek miesięcznie.

    Mam kumpla od picia, co to bosmanem był, i raz do roku stać go, by na wczasy w opcji All inclusive jechać – tyle, że dla niego miejsce wczasowania się nie liczy, byle by tylko zasobny barek był – bo wtedy może przez te wczasy nie trzeźwieć. Stać go wydać na takie wczasy za ponad 4 koła raz do roku – więc chyba ta emerytura nie jest taka słaba, marne 3 koła na rękę co miesiąc.

    Powiem jako rzemieślnik. Mnie na wczasy nie stać, nie pamiętam bym mógł sobie zamknąć firmę i wyjechać. Gdybym miał taką fantazję, musiałbym skroić jakiś żołnierzy na fuchach, bo to jedna z nielicznych grup społecznych, co jeszcze mają jako takie pieniądze – i odłożyć kasiorkę:
    – na ZUS ponad 900zł,
    – na biuro rachunkowe 300 stówki,
    – na opłaty za lokal też całkiem sporo.
    – za kredyt w banku. Tu byłby mały problem, bo bank domaga się miesięcznego obrotu na koncie, i taki wyjazd by im statystykę popsuł;
    … i dopiero wtedy mogę się wczasować – ale jak widać, mogę sobie o wczasach jak i takich pieniądzach bez pracy pomarzyć.

    W tym samym tonie, przyjacielu:
    – jeśli w danym miesiącu nie nazbieram do 15-tego 900zł na ZUS, i nie zapłacę w terminie, to tracę przez okres pół roku prawo do “darmowej” opieki zdrowotnej. Czytaj: za wszystko u lekarza płacę sam, czy to grypa, czy nagły szpital;

    – jeśli moich klientów nie będzie stać na moje usługi – i na ZUS nie nazbieram, ZUS przyśle mi komornika, a to nie będzie miłe dla firmy.

    – teoretycznie mogę pracować “na swoim” te 8 godzin, ale często do domu trzeba wrócić i po 22-giej. A i zasuwać w dni wolne o pracy, a często i w święta – w czasach kryzysu klient to PAN!

    – jestem w jedynej grupie zawodowej jak to napisał przyjaciel Szwejk, gdzie:
    – błąd w księgowości może mnie kosztować spore pieniądze, od 3-krotnej wartości VATu aż do 50.000 zł – rzecz uznaniowa urzędnicza;
    – muszę mieć nadzorcę niewolników – kasę fiskalną, która domaga się szczególnego traktowania, w sensie urlopowania musisz pamiętać o obowiązkowych przeglądach raz na dwa lata, o wykonywaniu raportu miesięcznego w wymaganym terminie że nie wspomnę 😉
    – muszę zajmować się głupotami, typu ekologia, śmieci, rejestry tego świństwa, i jeszcze za to płacić pod groźbą kary – zamiast pracować.

    Podsumowując – ludzie ludziom zgotowali ten los – w sumie bagno.
    Teraz do nas należy ocena tego bagna, i nasz wybór – w którym chcemy siedzieć, i z którego chcemy czerpać korzyści. Powiedzmy sobie szczerze – zasuwanie po poligonie jakoś mnie nie bawi, więc mam inną robotę. Jedyny w niej problem to taki, że ja mogę pracować, ale jest coraz mniej ludzi którzy są w stanie mi za tę robotę uczciwie płacić – bo na jakie pieniądze można skroić emeryta niewojskowego z emeryturą 800zł miesięcznie, czy pracownika marketu z pensją 1300zł? W dodatku, gdy premier obiecuje radykalne oszczędzanie w państwie – co w praktyce oznacza ograniczenie wszelkich zleceń ze sfery budżetowej i pogłębianie w ten sposób mojej nędzy życia. Najlepszym dowodem jest fakt, że zamiast zasuwać – mam czas by napisać ten tekst – i to jest w tym państwie chore.
    Na usprawiedliwienie, i nich będzie mi to wybaczone, gdybym przez przypadek znalazł się po stronie znienawidzonej GW, powiem tylko, że w momencie gdy dochodzi do mnie głos wojaka, który woła o pieniądze, to naturalną reakcją obronną jest protest – bo to ja jestem grupą która potencjalnie jest krojona, by te środki pozyskać. A kroić już nie ma z czego.

    • W żadnym miejscu nie wołałem
      W żadnym miejscu nie wołałem o pieniądze jak raczyłeś to stwierdzić. Po prostu mam serdecznie dosyć że robi się z mojej grupy zawodowej “tych co ukradli budżet”.
      Racz spytać swoich dorabiających kolegów wojskowych czy mają zgodę przełożonego na wykonywanie dodatkowej pracy wojskowej. To że ludzie dorabiają to jedna rzecz, to że robią to wbrew przepisom to druga.
      O problemach z prowadzeniem własnego biznesu nie musisz mi tłumaczyć, bo z żoną sami prowadzimy od wielu lat. Z mojej strony z łamaniem przepisów jak wyżej. Tyle tylko, że ja chciałbym to robić w spokoju własnego sumienia, a nie liczyć na wyrozumiałość mojego szefa.

      Jako podsumowanie podam prosty przykład – Żołnierze odchodzą, że służby średnio po 28 latach i 9 miesiącach wysługi. To są oficjalne dane Wojskowego Zakładu Emerytalnego. Natomiast, zgodnie z danymi ZUS świadczeniobiorcy cywilni po upływie 31 lat i 4 miesięcy.
      Burdel jest systemowy, a nie spowodowany wyłącznie przez mundurowych. Tyle i aż tyle.

  2. Murarz domy muruje
    Gdybym wiedział, że wpisuje się w polityczna linię propagandy GW, wolałbym się szklanką zabić 😉
    Nie wiem dlaczego, ale jakoś przyszło mi do głowy skojarzenie z wierszykiem Tuwima z elementarza Falskiego:

    Murarz domy muruje,
    krawiec szyje ubrania.
    Ale gdzieżby co uszył,
    gdyby nie miał mieszkania?
    A i murarz by przecie
    na robotę nie ruszył,
    gdyby krawiec mu spodni
    i fartucha nie uszył.
    Piekarz musi mieć buty,
    więc do szewca iść trzeba.
    No, a gdyby nie piekarz,
    toby szewc nie miał chleba.
    Tak dla wspólnej korzyści
    i dla dobra wspólnego
    wszyscy muszą pracować,
    mój maleńki kolego!

    Może się odniosę do tego fragmentu:
    “Dwie najważniejsze rzeczy wyróżniające żołnierzy:
    – jesteśmy jedyną grupą zawodową gdzie za niestawienie się w miejscu wykonywania obowiązków bądź odmowę wykonania polecenia przełożonego grozi kara pozbawienia wolności.
    – jesteśmy jedyną grupą zawodową w Polsce która nie ma prawa do jakiegokolwiek zrzeszania się, nie posiada prawa do strajku oraz ma ograniczone prawa wyborcze. Dzięki takim ograniczeniom wszelkie sprawy istotne dla życia żołnierzy i ich rodzin ustalane są bez ich jakiegokolwiek udziału.

    Kris jest oburzony że sierżant dostaje 2500. Niestety zapomina albo też nie wie, bo mu Wyborcza nie napisała, że ograniczenia nie dotyczą tylko i wyłącznie oficjalnych godzin służby ale rozciągają się również na sferę życia prywatnego. Kris gdy mało zarabia w swoim zasadniczym miejscu pracy może dorobić na drugi etat gdzie indziej. Sierżant już tej szansy jest pozbawiony bo nie ma prawa w czasie prywatnym wykonywania dodatkowej pracy zarobkowej.”

    Mam kolegę – wojskowego, który po służbie dorabia sobie jako wzięty fotograf, a inny robi stronki www, i też ma z tego drugą pensję. Może to robią na czarno, a może nie. Mam w rodzinie emeryta wojskowego, który sobie dorabia, ale tylko wtedy gdy mu się chce, bo ZUS jaki musi płacić aż tak wielki nie jest – i to nie jest ponad 9 stówek miesięcznie.

    Mam kumpla od picia, co to bosmanem był, i raz do roku stać go, by na wczasy w opcji All inclusive jechać – tyle, że dla niego miejsce wczasowania się nie liczy, byle by tylko zasobny barek był – bo wtedy może przez te wczasy nie trzeźwieć. Stać go wydać na takie wczasy za ponad 4 koła raz do roku – więc chyba ta emerytura nie jest taka słaba, marne 3 koła na rękę co miesiąc.

    Powiem jako rzemieślnik. Mnie na wczasy nie stać, nie pamiętam bym mógł sobie zamknąć firmę i wyjechać. Gdybym miał taką fantazję, musiałbym skroić jakiś żołnierzy na fuchach, bo to jedna z nielicznych grup społecznych, co jeszcze mają jako takie pieniądze – i odłożyć kasiorkę:
    – na ZUS ponad 900zł,
    – na biuro rachunkowe 300 stówki,
    – na opłaty za lokal też całkiem sporo.
    – za kredyt w banku. Tu byłby mały problem, bo bank domaga się miesięcznego obrotu na koncie, i taki wyjazd by im statystykę popsuł;
    … i dopiero wtedy mogę się wczasować – ale jak widać, mogę sobie o wczasach jak i takich pieniądzach bez pracy pomarzyć.

    W tym samym tonie, przyjacielu:
    – jeśli w danym miesiącu nie nazbieram do 15-tego 900zł na ZUS, i nie zapłacę w terminie, to tracę przez okres pół roku prawo do “darmowej” opieki zdrowotnej. Czytaj: za wszystko u lekarza płacę sam, czy to grypa, czy nagły szpital;

    – jeśli moich klientów nie będzie stać na moje usługi – i na ZUS nie nazbieram, ZUS przyśle mi komornika, a to nie będzie miłe dla firmy.

    – teoretycznie mogę pracować “na swoim” te 8 godzin, ale często do domu trzeba wrócić i po 22-giej. A i zasuwać w dni wolne o pracy, a często i w święta – w czasach kryzysu klient to PAN!

    – jestem w jedynej grupie zawodowej jak to napisał przyjaciel Szwejk, gdzie:
    – błąd w księgowości może mnie kosztować spore pieniądze, od 3-krotnej wartości VATu aż do 50.000 zł – rzecz uznaniowa urzędnicza;
    – muszę mieć nadzorcę niewolników – kasę fiskalną, która domaga się szczególnego traktowania, w sensie urlopowania musisz pamiętać o obowiązkowych przeglądach raz na dwa lata, o wykonywaniu raportu miesięcznego w wymaganym terminie że nie wspomnę 😉
    – muszę zajmować się głupotami, typu ekologia, śmieci, rejestry tego świństwa, i jeszcze za to płacić pod groźbą kary – zamiast pracować.

    Podsumowując – ludzie ludziom zgotowali ten los – w sumie bagno.
    Teraz do nas należy ocena tego bagna, i nasz wybór – w którym chcemy siedzieć, i z którego chcemy czerpać korzyści. Powiedzmy sobie szczerze – zasuwanie po poligonie jakoś mnie nie bawi, więc mam inną robotę. Jedyny w niej problem to taki, że ja mogę pracować, ale jest coraz mniej ludzi którzy są w stanie mi za tę robotę uczciwie płacić – bo na jakie pieniądze można skroić emeryta niewojskowego z emeryturą 800zł miesięcznie, czy pracownika marketu z pensją 1300zł? W dodatku, gdy premier obiecuje radykalne oszczędzanie w państwie – co w praktyce oznacza ograniczenie wszelkich zleceń ze sfery budżetowej i pogłębianie w ten sposób mojej nędzy życia. Najlepszym dowodem jest fakt, że zamiast zasuwać – mam czas by napisać ten tekst – i to jest w tym państwie chore.
    Na usprawiedliwienie, i nich będzie mi to wybaczone, gdybym przez przypadek znalazł się po stronie znienawidzonej GW, powiem tylko, że w momencie gdy dochodzi do mnie głos wojaka, który woła o pieniądze, to naturalną reakcją obronną jest protest – bo to ja jestem grupą która potencjalnie jest krojona, by te środki pozyskać. A kroić już nie ma z czego.

    • W żadnym miejscu nie wołałem
      W żadnym miejscu nie wołałem o pieniądze jak raczyłeś to stwierdzić. Po prostu mam serdecznie dosyć że robi się z mojej grupy zawodowej “tych co ukradli budżet”.
      Racz spytać swoich dorabiających kolegów wojskowych czy mają zgodę przełożonego na wykonywanie dodatkowej pracy wojskowej. To że ludzie dorabiają to jedna rzecz, to że robią to wbrew przepisom to druga.
      O problemach z prowadzeniem własnego biznesu nie musisz mi tłumaczyć, bo z żoną sami prowadzimy od wielu lat. Z mojej strony z łamaniem przepisów jak wyżej. Tyle tylko, że ja chciałbym to robić w spokoju własnego sumienia, a nie liczyć na wyrozumiałość mojego szefa.

      Jako podsumowanie podam prosty przykład – Żołnierze odchodzą, że służby średnio po 28 latach i 9 miesiącach wysługi. To są oficjalne dane Wojskowego Zakładu Emerytalnego. Natomiast, zgodnie z danymi ZUS świadczeniobiorcy cywilni po upływie 31 lat i 4 miesięcy.
      Burdel jest systemowy, a nie spowodowany wyłącznie przez mundurowych. Tyle i aż tyle.

  3. Miałem się wpisać w poprzednim wątku. ale niestety
    cierpię na brak czasu, więc tutaj odniosę się do obydwu Twoich wpisów (tj tego i żołnierz żołnierzowi….).

    Co do emerytur to prawda leży pośrodku, bo z jednej strony rzeczywiście po 15 latach przejście na emeryturę to obiektywnie lekkie przegięcie (szczególnie że misje liczą się podwójnie.) nie bardzo chce mi się wierzyć w swoje statystyki, bo kilka znanych mi osób przeszła po 15 latach (no może mieli 16 czy max 17) na emeryturę. A już typowym skurwystyństwem jest dla mnie przechodzenie żołnierza na emeryturę tylko po to, żeby objął to samo stanowisko na cywilnym etacie. (jest to częste szczególnie bliżej żłoba np. Warszawa) w komórkach okołosztabowtych siedzi cała banda emerytowanych pułkowników, którzy są kompletnie nieprzydatni do niczego, natomiast biorą spore pensje + emerytura za to, żeby przypadkiem niczego nie podpisać. (zresztą jest to patologia na odrębny wątek)

    z drugiej strony są minusy. wprowadzona jest służba kontraktowa. z tego co pamiętam kontrakty łącznie nie mogą przekroczyć … 14 lat. czyli albo się dostaniesz służbę stałą, albo wylatujesz bez emerytury ( popraw mnie jeżeli się mylę). emerytura po 15 latach to 40 % ostatniej pensji.
    należy niestety stwierdzić, ze często posiadanie uprawnień do wcześniejszej emerytury sprzyja …. pozbywaniu się ludzi z wojska. Wojsko jest hermetycznym środowiskiem, wiec kliki i koterie które tam panują są wyjątkowe nawet jak na polskie standardy, a uprawnienia przełożonego bardzo duże. Często więc wysyłanie żołnierzy na emeryturę wcześniejsza nie jest ich dobrowolnym wyborem, ale są do tego de facto zmuszani.
    w wojsku jest zupełnie inaczej niż w innych służbach mundurowych. Idą tam ludzie z nadzieją na wcześniejsża emeryturę, ale mało który z tych co przyszli do wojska do kilku lat wstecz załapie się na emeryturę. przed 15 rokiem nie dostanie przedłużenia kontraktu, nie dostanie śłużby stałej, dopadnie go żandarmeria, wpadnie w konflikt z przełożonymi lub zrezynuje po Afganistanie. Na dotrwanie maja szansę oficerowie, część podofierów a korpus szeregowych zawodowych zostanie kopnięty w d….. bo po cholerę komuś 35 letni szeregowy czy czy nawet kapral???

    • Cytat “A już typowym
      Cytat “A już typowym skurwysyństwem jest dla mnie przechodzenie żołnierza na emeryturę tylko po to, żeby objął to samo stanowisko na cywilnym etacie. (jest to częste szczególnie bliżej żłoba np. Warszawa) w komórkach okołosztabowych siedzi cała banda emerytowanych pułkowników, którzy są kompletnie nieprzydatni do niczego, natomiast biorą spore pensje + emerytura za to, żeby przypadkiem niczego nie podpisać. (zresztą jest to patologia na odrębny wątek)”

      Akurat pod tymi uwagami podpisuję się oboma rękami.

  4. Miałem się wpisać w poprzednim wątku. ale niestety
    cierpię na brak czasu, więc tutaj odniosę się do obydwu Twoich wpisów (tj tego i żołnierz żołnierzowi….).

    Co do emerytur to prawda leży pośrodku, bo z jednej strony rzeczywiście po 15 latach przejście na emeryturę to obiektywnie lekkie przegięcie (szczególnie że misje liczą się podwójnie.) nie bardzo chce mi się wierzyć w swoje statystyki, bo kilka znanych mi osób przeszła po 15 latach (no może mieli 16 czy max 17) na emeryturę. A już typowym skurwystyństwem jest dla mnie przechodzenie żołnierza na emeryturę tylko po to, żeby objął to samo stanowisko na cywilnym etacie. (jest to częste szczególnie bliżej żłoba np. Warszawa) w komórkach okołosztabowtych siedzi cała banda emerytowanych pułkowników, którzy są kompletnie nieprzydatni do niczego, natomiast biorą spore pensje + emerytura za to, żeby przypadkiem niczego nie podpisać. (zresztą jest to patologia na odrębny wątek)

    z drugiej strony są minusy. wprowadzona jest służba kontraktowa. z tego co pamiętam kontrakty łącznie nie mogą przekroczyć … 14 lat. czyli albo się dostaniesz służbę stałą, albo wylatujesz bez emerytury ( popraw mnie jeżeli się mylę). emerytura po 15 latach to 40 % ostatniej pensji.
    należy niestety stwierdzić, ze często posiadanie uprawnień do wcześniejszej emerytury sprzyja …. pozbywaniu się ludzi z wojska. Wojsko jest hermetycznym środowiskiem, wiec kliki i koterie które tam panują są wyjątkowe nawet jak na polskie standardy, a uprawnienia przełożonego bardzo duże. Często więc wysyłanie żołnierzy na emeryturę wcześniejsza nie jest ich dobrowolnym wyborem, ale są do tego de facto zmuszani.
    w wojsku jest zupełnie inaczej niż w innych służbach mundurowych. Idą tam ludzie z nadzieją na wcześniejsża emeryturę, ale mało który z tych co przyszli do wojska do kilku lat wstecz załapie się na emeryturę. przed 15 rokiem nie dostanie przedłużenia kontraktu, nie dostanie śłużby stałej, dopadnie go żandarmeria, wpadnie w konflikt z przełożonymi lub zrezynuje po Afganistanie. Na dotrwanie maja szansę oficerowie, część podofierów a korpus szeregowych zawodowych zostanie kopnięty w d….. bo po cholerę komuś 35 letni szeregowy czy czy nawet kapral???

    • Cytat “A już typowym
      Cytat “A już typowym skurwysyństwem jest dla mnie przechodzenie żołnierza na emeryturę tylko po to, żeby objął to samo stanowisko na cywilnym etacie. (jest to częste szczególnie bliżej żłoba np. Warszawa) w komórkach okołosztabowych siedzi cała banda emerytowanych pułkowników, którzy są kompletnie nieprzydatni do niczego, natomiast biorą spore pensje + emerytura za to, żeby przypadkiem niczego nie podpisać. (zresztą jest to patologia na odrębny wątek)”

      Akurat pod tymi uwagami podpisuję się oboma rękami.

    • Obowiązująca zasada jest
      Obowiązująca zasada jest taka, że nie można łączyć służby wojskowej z ambicjami politycznymi. Zgodnie z tzw. “Ustawą pragmatyczną” która reguluje przebieg służby żołnierzy zawodowych można kandydować ale wtedy obligatoryjnie musisz przejść w stan nieczynny, czyli tak jakbyś zawieszała służbę wojskową. Zero pensji, zero wysługi. Sprawa jasna i oczywista.
      Reguły obowiązują na pewno od 1989 r. Za komuny obowiązywały zupełnie inne reguły. Takie bardziej dla wybranych. Zapewne porucznik nie miał się co sadzić do wyborów, jakiekolwiek by one nie były natomiast towarzyszom generałom nie przeszkadzało zasiadanie w różnych organach państwa, a minister obrony był z urzędu wojskowym.

    • Obowiązująca zasada jest
      Obowiązująca zasada jest taka, że nie można łączyć służby wojskowej z ambicjami politycznymi. Zgodnie z tzw. “Ustawą pragmatyczną” która reguluje przebieg służby żołnierzy zawodowych można kandydować ale wtedy obligatoryjnie musisz przejść w stan nieczynny, czyli tak jakbyś zawieszała służbę wojskową. Zero pensji, zero wysługi. Sprawa jasna i oczywista.
      Reguły obowiązują na pewno od 1989 r. Za komuny obowiązywały zupełnie inne reguły. Takie bardziej dla wybranych. Zapewne porucznik nie miał się co sadzić do wyborów, jakiekolwiek by one nie były natomiast towarzyszom generałom nie przeszkadzało zasiadanie w różnych organach państwa, a minister obrony był z urzędu wojskowym.

  5. Pragmatyczna, bo niby opisuje
    Pragmatyczna, bo niby opisuje pragmatykę służby wojskowej. Mniejsza o nazwę.

    Są kraje w których istnieją związki zawodowe żołnierzy. Między innymi, Holandia, Norwegia, Niemcy. Sprawa oczywistą jest, że w żadnym z tych krajów nie ma prawa do strajku. W Norwegii dowódca jednostki musi konsultować wszelkie zmiany organizacyjne dotyczące tejże jednostki. W przypadku zmian organizacyjnych skutkujących zmniejszeniem liczby etatów będzie to kwestia znalezienia etatów gdzie indziej lub wynegocjowanie zasad odejścia. Jeżeli sprawa dotyczy wszystkich wojskowych Minister Obrony musi konsultować propozycje z “centralą związku”.
    Jeżeli nie ma związków to istnieją stowarzyszenia. Ciekawym rozwiązaniem jest podejście Brytyjczyków, które chciałbym zaszczepić na rodzimym gruncie. Istnieją stowarzyszenia kierowane przez byłych wojskowych a opłacane ze składek obecnych wojskowych, których celem jest obrona praw bądź lobbowanie za wprowadzeniem określonych rozwiązań dotyczących służby bądź praw socjalnych.
    Natomiast, czy to demokracja, czy komunizm, czy inna zaraza, nie znam przypadku kraju na świecie, gdzie wojskowi są w powszechnym systemie emerytalnym. Systemy różnią się wymaganym okresem wysługi (od lat 10 do 40), niezbędnym do nabycia praw z systemu wojskowego. Maksymalnym pułapem wysokości emerytury w stosunku do ostatniej pensji (od 40% do 100%), a także innymi detalami, jak na przykład wysokość jednorazowej odprawy.
    Oddzielną historią jest rynek pracy dla byłych wojskowych.

    • Rynek pracy dla byłych wojskowych
      Znam kilka takich przypadków tutaj, w USA. Ciekawe i… nieciekawe

      Jeden opisałam, 32-letni emeryt, ale wykształcony w wojsku w medycynie, uprawia medycynę w cywilu.

      Drugi przykład to kobieta, wykształcenie wyższe pielęgniarskie, komandor sił powietrznych. Przeszła na emeryturę i zaczęla pracować w cywilu, w firmie medycznej. Niestety, mimo, że była bardzo pracowita, sama sobą stanowiła przykład i byla generalnie fair, to popadła w konflikt z kadrami. Nie przestrzegała godzin pracy ani swoich, ani nikogo innego twierdząc, że praca musi być wykonana za wszelką cenę (you must do whatever it takes to get the job done). Nie umiała oddzielić wojska, z cyrografem lojalności i dyspozycyjności 24/7, od pracy w cywilu.

      Trzeci przykład to mąż koleżanki, Brytyjki. Poznali się w Saudi Arabia, gdzie on, Amerykanin, byl oficerem, ona sekretarką. W bazie bylo fajnie, ale czasem na miasto chcieli się wyrwać. Koleżanka dużo mi opowiadała, jak to sobie z zakazami i prohibicją radzili. Lubili ryzykować. Najbardziej mi się podobało, że nastrzykiwali alkoholem pomarańcze, ze strzykawki i z pomarańczami ruszali w miasto. Oraz z kobietami, co było bardzo ryzykowne – dla kobiet.
      Fajne czasy się skonczyły i Bob przeszedł na emeryturę. Myślę, że musiał, z jakiegoś powodu.
      Przez rok bujał się z depresją. Nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Żona znalazla pracę dla siebie i dla niego. On miał być managerem w firmie zajmującej się dystrybucją naczyń kuchennych. Choć od razu miał być kierownikim, to nie potrafił tego zaakceptować, miotał się i tylko dzięki filozoficznej Brytyjce sprawy się ułożyły. Podjął tę prace, zaczął odnosić sukcesy, z roku na rok coraz większe, aż doszło do tego teraz kryzysu, sprzedaż spadła, Bob w depresji, nie widzi sensu życia.

      Pesymizm nie był moją intencją. Raczej realizm, co do którego nie mam własnych doświadczeń, ale wyobraźni na tyle, żeby rozumieć te sytuacje.

      Pozdrawiam, Szwejku.

  6. Pragmatyczna, bo niby opisuje
    Pragmatyczna, bo niby opisuje pragmatykę służby wojskowej. Mniejsza o nazwę.

    Są kraje w których istnieją związki zawodowe żołnierzy. Między innymi, Holandia, Norwegia, Niemcy. Sprawa oczywistą jest, że w żadnym z tych krajów nie ma prawa do strajku. W Norwegii dowódca jednostki musi konsultować wszelkie zmiany organizacyjne dotyczące tejże jednostki. W przypadku zmian organizacyjnych skutkujących zmniejszeniem liczby etatów będzie to kwestia znalezienia etatów gdzie indziej lub wynegocjowanie zasad odejścia. Jeżeli sprawa dotyczy wszystkich wojskowych Minister Obrony musi konsultować propozycje z “centralą związku”.
    Jeżeli nie ma związków to istnieją stowarzyszenia. Ciekawym rozwiązaniem jest podejście Brytyjczyków, które chciałbym zaszczepić na rodzimym gruncie. Istnieją stowarzyszenia kierowane przez byłych wojskowych a opłacane ze składek obecnych wojskowych, których celem jest obrona praw bądź lobbowanie za wprowadzeniem określonych rozwiązań dotyczących służby bądź praw socjalnych.
    Natomiast, czy to demokracja, czy komunizm, czy inna zaraza, nie znam przypadku kraju na świecie, gdzie wojskowi są w powszechnym systemie emerytalnym. Systemy różnią się wymaganym okresem wysługi (od lat 10 do 40), niezbędnym do nabycia praw z systemu wojskowego. Maksymalnym pułapem wysokości emerytury w stosunku do ostatniej pensji (od 40% do 100%), a także innymi detalami, jak na przykład wysokość jednorazowej odprawy.
    Oddzielną historią jest rynek pracy dla byłych wojskowych.

    • Rynek pracy dla byłych wojskowych
      Znam kilka takich przypadków tutaj, w USA. Ciekawe i… nieciekawe

      Jeden opisałam, 32-letni emeryt, ale wykształcony w wojsku w medycynie, uprawia medycynę w cywilu.

      Drugi przykład to kobieta, wykształcenie wyższe pielęgniarskie, komandor sił powietrznych. Przeszła na emeryturę i zaczęla pracować w cywilu, w firmie medycznej. Niestety, mimo, że była bardzo pracowita, sama sobą stanowiła przykład i byla generalnie fair, to popadła w konflikt z kadrami. Nie przestrzegała godzin pracy ani swoich, ani nikogo innego twierdząc, że praca musi być wykonana za wszelką cenę (you must do whatever it takes to get the job done). Nie umiała oddzielić wojska, z cyrografem lojalności i dyspozycyjności 24/7, od pracy w cywilu.

      Trzeci przykład to mąż koleżanki, Brytyjki. Poznali się w Saudi Arabia, gdzie on, Amerykanin, byl oficerem, ona sekretarką. W bazie bylo fajnie, ale czasem na miasto chcieli się wyrwać. Koleżanka dużo mi opowiadała, jak to sobie z zakazami i prohibicją radzili. Lubili ryzykować. Najbardziej mi się podobało, że nastrzykiwali alkoholem pomarańcze, ze strzykawki i z pomarańczami ruszali w miasto. Oraz z kobietami, co było bardzo ryzykowne – dla kobiet.
      Fajne czasy się skonczyły i Bob przeszedł na emeryturę. Myślę, że musiał, z jakiegoś powodu.
      Przez rok bujał się z depresją. Nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Żona znalazla pracę dla siebie i dla niego. On miał być managerem w firmie zajmującej się dystrybucją naczyń kuchennych. Choć od razu miał być kierownikim, to nie potrafił tego zaakceptować, miotał się i tylko dzięki filozoficznej Brytyjce sprawy się ułożyły. Podjął tę prace, zaczął odnosić sukcesy, z roku na rok coraz większe, aż doszło do tego teraz kryzysu, sprzedaż spadła, Bob w depresji, nie widzi sensu życia.

      Pesymizm nie był moją intencją. Raczej realizm, co do którego nie mam własnych doświadczeń, ale wyobraźni na tyle, żeby rozumieć te sytuacje.

      Pozdrawiam, Szwejku.