Reklama

Jak zawołam dość patosu, więcej nauki przez zabawę, to zdobędę szerokie poparcie? Nie dowiem się dopóki nie zawołam, wołam zatem po kolei dokładając klocki. Przyjemnej i pożytecznej zabawy. Wyobraźmy sobie, że żyjemy jakieś sto lat wstecz, dokładnie 91 lat, mamy ustalony czas zabawy. Miejscem zabawy będzie nieistniejący kraj z istniejącymi obywatelami, akcją marzenia istniejących obywateli nieistniejącego kraju. Istniejący obywatele w nieistniejącym kraju przeżyli prawie wiek, oczywiście wymieniając się pokoleniami i od wieku marzyli o wolności. Marzyli, jednak nie porywali się na wolność, zdając sobie sprawę, że ci co odebrali im wolność są od nich wielokrotnie silniejsi i liczebniejsi, gdyby tak nie było, obywatel nie musieliby marzyć, byliby wolni. W czasie niewoli żyło im się różnie, zdarzały się takie momenty, że porozumiewali się z okupującymi co pozwalało im uczyć dzieci w ojczystym języku, a nawet delegować swoich rodaków do urzędów należących do okupanta. 

Reklama

Okupowani obywatele nie brzydzili się wrogiem, nie znaczy, że wroga kochali, ale darzyli szacunkiem, ponieważ odpowiedzieli sobie na fundamentalne pytanie. Jak to się stało, że ten naród okupuje nas, a nie my naród okupujący? Odpowiadali sobie na to pytanie obserwując obyczaje wroga i ku ich zaskoczeniu zauważyli rzeczy niezwykle proste. Wróg miał swoje zwyczaje, zwyczaje codzienne i wydawałoby się, że kompletnie pozbawione romantyzmu. Wróg gdy mówił, że coś wykona dziś o godzinie 16.30, można było według tej deklaracji nastawiać zegary z kukułką. 

Wróg budował domy z cegły i krył dachówką, wokół domu panował ład i porządek, wróg był gospodarny. Kiedy władze wroga podejmowały jakąś decyzję, cały wróg stawiał się w umówionym miejscu, o punktualnie umówionej godzinie i żadnemu pojedynczemu wrogowi nie przyszło do głowy, żeby dyskutować o tym czy warto, jak warto i z kim warto osiągać wyznaczony cel. Cały wróg się stawiał i realizował zadanie. Wróg miał też cechę zwaną przez większość istniejących obywateli nieistniejącego kraju, skąpstwem, co w praktyce przekładało się na podejmowanie decyzji. Jeśli czegoś nie mam, to się nie zastawiam aby to mieć, pracuję, oszczędzam i zdobywam. 

Na początku istniejący obywatele nieistniejącego kraju, śmiali się z cech swojego wroga, ale potem ktoś rzucił odważne hasło. Skoro oni są tacy głupi, prymitywni, a ich obyczaje takie pospolite i nie tak wzniosłe jak nasze, to dlaczego my służymy im, a nie odwrotnie? I wtedy rozejrzeli się obywatele po swoim dorobku i obyczajach, zobaczyli chałupy kryte strzechą, walące się płoty, bałagan w obejściu. Przypomnieli sobie, że do jednego pomysłu aby coś razem zrobić przychodzi 100 architektów i zamiast realizacji mamy dewastację. Spostrzegli, że dane słowo niewiele znaczy, jak się mówi, że się zrobi to znaczy, że się zrobi, zobaczy się kiedy, nie mówiąc już o której. 

Wszystkie te obserwacje awansowano do poziomu wniosków i co się dotąd nie zdarzało, wnioski przemianowano w działanie. Działanie nie było hura – szybkie, działania polegające na małpowaniu wroga zajęły obywatelom wiele czasu, przekładającego się na pokolenia. Inni obywatele z sąsiednich kawałków zniewolonej ziemi patrzyli na swoich rodaków z oburzeniem, uznawali, że małpowanie wrogów to hańba, to profanacja grobów przodków. Jednak obywatele nie przejmowali się tymi uwagami i robili swoje, aż po 100 latach nadarzyła się okazja, żeby zawalczyć o swoje. Zwykle obywatele nieistniejącego kraju porywali się na wroga z patriotycznym oburzeniem na ustach i kawałkiem czegoś co w rękę wpadło, ale Ci obywatele mieli za sobą 100 lat nauki. Przez sto lat dziadek, ojciec, syn i wnuk już wiedział, że wszystko musi mieć swój czas miejsce, narzędzie, plan, konsekwencję i jedność w działaniu. 

91 lat temu wrzało na całym kontynencie, kończyła się wojna, ale zaczynała wielka rewolucja, wróg nieistniejącego państwa pogubił się, przegrywał wojnę i zapomniał o swoich obyczajach. Wróg przejmował obyczaje z dalekiego wschodu, gdzie trwała rewolucja. Nieistniejący obywatele byli odwiecznymi sąsiadami wielkiego wschodu i wiedzieli, że stamtąd jeszcze nigdy nie przyszedł ład, porządek, gospodarność. Gdy wróg podniecał się nową wizją świetlanej przyszłości, zapomniał o jedności, lekceważył decyzję swoich władz, masowo porzucał broń i uwalniał więźniów, wróg zajął się rewolucją i oczywiście musiał przegrywać wojnę. Kończyła się wojna na nieistniejącej ziemi pozostali istniejący obywatele i ich dotychczasowi okupanci, trzeba było cos z tym zrobić. Nie robiono niczego na hura, nie chwytano za broń, najpierw sięgnięto do tradycji, ładu i porządku oraz wspólnie podejmowanych decyzji.

Wrogowie uradzili, że w całym tym chaosie utworzą wspólną władzę zwaną Strażą Obywatelską złożoną z wrogów obywateli i samych obywateli. Z czasem ta struktura została zdominowana przez obywateli, a co za tym idzie po raz pierwszy od stulecia to obywatele przejmowali władzę, wyedukowani na zwycięstwach wroga. Zachęceni sukcesem, obywatele zaczęli formować nowe struktury – komitety obywatelskie, już w całości złożone z obywateli, a na czele tych komitetów stanął Centralny Komitet Obywatelski, dzięki któremu tymczasowym prezydentem powoli istniejącej ziemi został istniejący obywatel. Pierwszy poważny sukces wypracowany przez obywateli.  

Takich działań systematycznie przejmujących władzę i powołujących do życia fragmenty powstającego kraju było wiele, co w końcu musiało zdenerwować wroga. Czarę goryczy przelała się wrogowi po tym jak obywatele zaprosili do swojego nieistniejącego kraju, powracającego z obczyzny bohatera, wybitnego pianistę, chodzący symbol wolności i niepodległosci. Wróg się zdenerwował nie na żarty, ale nie stało się jak zwykle się stawało, bo to wróg nie wytrzymał i ruszył demolować wspólne dobro. Do tego niebywałego wydarzenia doszło inne, jeszcze bardziej zaskakujące, tak oto opisane przez świadków tej historii: 

Gdy mrok zapadał, rozpoczęli żołnierze niemieccy strzelaninę z kierunku Prezydium Policji. Niemcy ustawili tutaj dwa karabiny maszynowe i wśród ogólnego popłochu skonsternowanej ludności rozpoczęli ogień w kierunku "Bazaru", między innymi w okna, gdzie mieszka Paderewski, złożony niemocą po przebytej na okręcie hiszpance (…). Ze strony polskiej zrazu nie odpowiadano, usiłowano dojść do jakiegoś porozumienia i uniknąć krwi rozlewu. Gdy jednak strzały nie ustawały, gdy szereg osób odniosło rany, Straż Ludowa poczęła odpowiadać na strzały i zarządziła środki bezpieczeństwa mające chronić przechodniów (…) 

Warto zwrócić uwagę, że wszystko w tej historii jest poukładane, jest jakaś struktura władzy uspakajająca obywateli i koordynująca działania, zachowująca rozsądek i spokój nawet w obliczu prowokacyjnych działań wroga. Władza dba o to, aby w wyniku działań zbrojnych nie ucierpieli obywatele. Władza ma szacunek dla wroga, ponieważ zna go od lat i zanim ruszy na wroga, próbuje się porozumieć, dopiero gdy wróg nie pozostawia wyboru zorganizowane struktury obywateli ruszają do boju. Dalsze działania są czysto militarne, czyli nic przyjemnego i nie ma sensu specjalnie się temu przyglądać, może poza jednym wyjątkiem. Walczący obywatele realizowali pewien model walki, przejmowali po kolei fragmenty nieistniejącej ziemi i natychmiast powoływali na tych ziemiach gospodarzy ziemi, struktury, które zajmowały się ładem, porządkiem, zapewnianiem spokoju. W wyniku walk, które nie trwały długo, nawet nie trzy tygodnie, podpisano z wrogiem rozejm, może niedoskonały, ale ten akt powołał do życia już istniejący fragment całego kraj, którego nazwa jest jedną z najbardziej adekwatnych nazw i wzorcem dla całego istniejącego kraju. 

W zasadzie to już koniec zabawy, pozostaje tylko powiedzieć, jaka nauka płynie z zabawy.  Nauk jest wiele, te najważniejsze uczą jak realizować swoje marzenia o wolności. Co decyduje o realizacji marzeń? Zbiór niezbędnych elementów: wiedza, praca, rozsądek, spokój, cierpliwość, pokora wyrażająca się obserwowanie i naśladowaniem zwycięzców, gospodarność, konsekwencja, dopiero w ostateczności karabin. Tej opisanej w formie zabawy historii próżno szukać na pierwszych stronach kronik, istniejącego już narodu. W tej historii przelano krew, ale nie było tu widowiskowych aktów heroizmu. 

Nie ma po tej historii masowych grobów, bestialskich mordów, rozszarpanych ciał dzieci, gwałconych kobiet, spalonych miast. Dziełem tej historii jest wolności, przeobrażenie nieistniejącego kraju w istniejącą małą ojczyznę. Nie umiem odpowiedzieć dlaczego ta historia nie jest modelową historią, znaną powszechnie przez cały naród istniejącego kraju. Jedyne co mi przychodzi do głowy jest bardzo smutne. Istniejącemu narodowi najwyraźniej nie chodzi o wolność, gospodarność, konsekwencję, naród wiecznie podniecony karabinem, zbiorową mogiłą, widowiskową i pozbawioną sensu tragikomedią.

 

Reklama

68 KOMENTARZE

  1. Dobrze przywołany artykuł
    droga Yo la i drogi Yo la. Wielu intuicyjnie pojmuje, że my naród najczęściej osobno, nie razem.

    Czapliński mówi o kapitale społecznym my długi czas pod kierownictwem bodaj quacki’ego dyskutowaliśmy o wykształtowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Jak zwał tak zwał. Wielu dostrzega problem nikogo żeby problem rozwiązać. Ja na swoim poletku staram się ufać ale czasem odruchowo nie ufam, bo takim mlekiem mnie matka poiła, takim doświadczeniem życie obdarzyło.

    Matka (Kurka) ma chyba stadium wyżu intelektualnego, nie wiem co z fizycznym i emocjonalnym bo nie ma tak, żeby wszystko idealnie się kręciło. Kliknę szóstkę z przekonaniem.

    • Czy ktuś mnie wzywał?
      Pyra z urodzenia, scyzoryk z dojrzewania, śledź z wyboru, to tak odnośnie mojego tła. Zapewne ktoś z przodków po kądzieli brał udział w Powstaniu Wielkopolskim, ale nie powiem, żebym wiedział, mógł i specjalnie chciał się tym chwalić. Z tego, co natomiast wiem, przodkowie zaraz po 1919 zajęli się dość skutecznie biznesem. I to też jest fajne.

      Co do społeczeństwa obywatelskiego/cnót obywatelskich/kapitału społecznego, to uważam, że opiera się na zaufaniu – popieram więc przedmówcę. Na ile więc potrafię, staram się ludziom wierzyć i pomagać. I bywa, że dostaję po girach za to, na szczęście dotychczas niezbyt poważnie. A z drugiej strony: im bardziej obcy (w wariancie skrajnym – cudzoziemcy) – tym bardziej to doceniają.

      Autora tekstu tym razem popieram w 100%. Taki jestem zgodny.

  2. Dobrze przywołany artykuł
    droga Yo la i drogi Yo la. Wielu intuicyjnie pojmuje, że my naród najczęściej osobno, nie razem.

    Czapliński mówi o kapitale społecznym my długi czas pod kierownictwem bodaj quacki’ego dyskutowaliśmy o wykształtowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Jak zwał tak zwał. Wielu dostrzega problem nikogo żeby problem rozwiązać. Ja na swoim poletku staram się ufać ale czasem odruchowo nie ufam, bo takim mlekiem mnie matka poiła, takim doświadczeniem życie obdarzyło.

    Matka (Kurka) ma chyba stadium wyżu intelektualnego, nie wiem co z fizycznym i emocjonalnym bo nie ma tak, żeby wszystko idealnie się kręciło. Kliknę szóstkę z przekonaniem.

    • Czy ktuś mnie wzywał?
      Pyra z urodzenia, scyzoryk z dojrzewania, śledź z wyboru, to tak odnośnie mojego tła. Zapewne ktoś z przodków po kądzieli brał udział w Powstaniu Wielkopolskim, ale nie powiem, żebym wiedział, mógł i specjalnie chciał się tym chwalić. Z tego, co natomiast wiem, przodkowie zaraz po 1919 zajęli się dość skutecznie biznesem. I to też jest fajne.

      Co do społeczeństwa obywatelskiego/cnót obywatelskich/kapitału społecznego, to uważam, że opiera się na zaufaniu – popieram więc przedmówcę. Na ile więc potrafię, staram się ludziom wierzyć i pomagać. I bywa, że dostaję po girach za to, na szczęście dotychczas niezbyt poważnie. A z drugiej strony: im bardziej obcy (w wariancie skrajnym – cudzoziemcy) – tym bardziej to doceniają.

      Autora tekstu tym razem popieram w 100%. Taki jestem zgodny.

  3. Dobrze przywołany artykuł
    droga Yo la i drogi Yo la. Wielu intuicyjnie pojmuje, że my naród najczęściej osobno, nie razem.

    Czapliński mówi o kapitale społecznym my długi czas pod kierownictwem bodaj quacki’ego dyskutowaliśmy o wykształtowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Jak zwał tak zwał. Wielu dostrzega problem nikogo żeby problem rozwiązać. Ja na swoim poletku staram się ufać ale czasem odruchowo nie ufam, bo takim mlekiem mnie matka poiła, takim doświadczeniem życie obdarzyło.

    Matka (Kurka) ma chyba stadium wyżu intelektualnego, nie wiem co z fizycznym i emocjonalnym bo nie ma tak, żeby wszystko idealnie się kręciło. Kliknę szóstkę z przekonaniem.

    • Czy ktuś mnie wzywał?
      Pyra z urodzenia, scyzoryk z dojrzewania, śledź z wyboru, to tak odnośnie mojego tła. Zapewne ktoś z przodków po kądzieli brał udział w Powstaniu Wielkopolskim, ale nie powiem, żebym wiedział, mógł i specjalnie chciał się tym chwalić. Z tego, co natomiast wiem, przodkowie zaraz po 1919 zajęli się dość skutecznie biznesem. I to też jest fajne.

      Co do społeczeństwa obywatelskiego/cnót obywatelskich/kapitału społecznego, to uważam, że opiera się na zaufaniu – popieram więc przedmówcę. Na ile więc potrafię, staram się ludziom wierzyć i pomagać. I bywa, że dostaję po girach za to, na szczęście dotychczas niezbyt poważnie. A z drugiej strony: im bardziej obcy (w wariancie skrajnym – cudzoziemcy) – tym bardziej to doceniają.

      Autora tekstu tym razem popieram w 100%. Taki jestem zgodny.

  4. Dobrze przywołany artykuł
    droga Yo la i drogi Yo la. Wielu intuicyjnie pojmuje, że my naród najczęściej osobno, nie razem.

    Czapliński mówi o kapitale społecznym my długi czas pod kierownictwem bodaj quacki’ego dyskutowaliśmy o wykształtowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Jak zwał tak zwał. Wielu dostrzega problem nikogo żeby problem rozwiązać. Ja na swoim poletku staram się ufać ale czasem odruchowo nie ufam, bo takim mlekiem mnie matka poiła, takim doświadczeniem życie obdarzyło.

    Matka (Kurka) ma chyba stadium wyżu intelektualnego, nie wiem co z fizycznym i emocjonalnym bo nie ma tak, żeby wszystko idealnie się kręciło. Kliknę szóstkę z przekonaniem.

    • Czy ktuś mnie wzywał?
      Pyra z urodzenia, scyzoryk z dojrzewania, śledź z wyboru, to tak odnośnie mojego tła. Zapewne ktoś z przodków po kądzieli brał udział w Powstaniu Wielkopolskim, ale nie powiem, żebym wiedział, mógł i specjalnie chciał się tym chwalić. Z tego, co natomiast wiem, przodkowie zaraz po 1919 zajęli się dość skutecznie biznesem. I to też jest fajne.

      Co do społeczeństwa obywatelskiego/cnót obywatelskich/kapitału społecznego, to uważam, że opiera się na zaufaniu – popieram więc przedmówcę. Na ile więc potrafię, staram się ludziom wierzyć i pomagać. I bywa, że dostaję po girach za to, na szczęście dotychczas niezbyt poważnie. A z drugiej strony: im bardziej obcy (w wariancie skrajnym – cudzoziemcy) – tym bardziej to doceniają.

      Autora tekstu tym razem popieram w 100%. Taki jestem zgodny.

  5. Że dodam
    http://fakt-opinie.salon24.pl/114782,oleksy-po-89-elity-polityczne-byly-nieprzygotowane
    A jak pan odczytuje ten kierunek?
    – Globalizacja jest czymś nieuchronnym. A w procesie globalizacji pojedyncze kraje mają małe szanse. Musi być proces łączenia potencjałów, aby sprostać globalnemu żywiołowi. A ten żywioł potrafi być groźny. Obecne zmiany prowadzą do marginalizacji dużej części globu na trwałe i nie podlegają regulacjom narodowym. A skoro nie ma ponadnarodowych wspólnot demokratycznych, narasta dysonans między globalizacją a demokracją na poziomie państwa narodowego. W tej sytuacji wygrają tylko te kraje, które będą innowacyjne. Niestety, z tego punktu widzenia Polska już przegrywa walkę o przyszłość. I za to obarczam polskie elity historyczną odpowiedzialnością. Nie potrafiły odczytać prawdziwej racji stanu narodu – zdolności do konkurowania w zmieniającym się świecie, w tym globalnym żywiole, który będzie zmiatał słabych i zagrażał życiowym szansom jednostki.

    Co powinny były zrobić polskie elity?
    – Postawić na innowacyjność i rozwój edukacji. Niewiele w tej sprawie zrobiono. Gdy jako premier podniosłem naukowcom pensje, musiałem przełamać duży opór. Chciałem podnieść je o 100 proc. tylko minister finansów, wówczas Grzegorz Kołodko, zgodził się na podwyżkę o 50 proc. Niektórzy tłumaczyli mi, że nie wolno, bo kadry naukowe mają korzenie komunistyczne i lepiej poczekać, aż wymrą.

    • Wspomnienie.
      Hallo,
      to samo “ble,ble,ple,ple”slyszalem poczatkiem lat 70-siatych kiedy to zamieniano “ZBiD`y” na “OBR´y”
      obeznanym nie musze tlumaczyc co oznaczaja te skroty.A w ogole to zwiekszamy naklady na nauke od Gomolki,a autostrady budujemy tez od lat, a jezdzimy po niemieckiej-vide: Wroclaw-Gliwice.
      Przypominam, ze w latych 60-tych powstal instytut do spraw budowy elektrycznej maszynki do golenia,a metro planuje sie i buduje od lat 50-tych,a “Syrenke” geniusz polski zbudowal na bazie silnika motopompy.Ostatnio slyszalem,ze w FSO “Zeran” wyspecjalizowano sie w rozmontowywaniu samochodow?
      Prosze mi odpowiedziec co z Mozejkami?
      Co z transportem ropy z Wenezueli tankowcami?Ropa za Kataru? Kto kupil stocznie za cene gruntu,nawet nie zlomu?
      Co z panem Kurskim od “Melex`a”?
      Jestem ciekaw odpowiedzi nie pseudopatriotyzmu,bo za te wszystkie idiotyzmy sa odpowiedzialni konkretni ludzie ciagle wybierani na nowo przez ogol!!!.
      Czekam.

  6. Że dodam
    http://fakt-opinie.salon24.pl/114782,oleksy-po-89-elity-polityczne-byly-nieprzygotowane
    A jak pan odczytuje ten kierunek?
    – Globalizacja jest czymś nieuchronnym. A w procesie globalizacji pojedyncze kraje mają małe szanse. Musi być proces łączenia potencjałów, aby sprostać globalnemu żywiołowi. A ten żywioł potrafi być groźny. Obecne zmiany prowadzą do marginalizacji dużej części globu na trwałe i nie podlegają regulacjom narodowym. A skoro nie ma ponadnarodowych wspólnot demokratycznych, narasta dysonans między globalizacją a demokracją na poziomie państwa narodowego. W tej sytuacji wygrają tylko te kraje, które będą innowacyjne. Niestety, z tego punktu widzenia Polska już przegrywa walkę o przyszłość. I za to obarczam polskie elity historyczną odpowiedzialnością. Nie potrafiły odczytać prawdziwej racji stanu narodu – zdolności do konkurowania w zmieniającym się świecie, w tym globalnym żywiole, który będzie zmiatał słabych i zagrażał życiowym szansom jednostki.

    Co powinny były zrobić polskie elity?
    – Postawić na innowacyjność i rozwój edukacji. Niewiele w tej sprawie zrobiono. Gdy jako premier podniosłem naukowcom pensje, musiałem przełamać duży opór. Chciałem podnieść je o 100 proc. tylko minister finansów, wówczas Grzegorz Kołodko, zgodził się na podwyżkę o 50 proc. Niektórzy tłumaczyli mi, że nie wolno, bo kadry naukowe mają korzenie komunistyczne i lepiej poczekać, aż wymrą.

    • Wspomnienie.
      Hallo,
      to samo “ble,ble,ple,ple”slyszalem poczatkiem lat 70-siatych kiedy to zamieniano “ZBiD`y” na “OBR´y”
      obeznanym nie musze tlumaczyc co oznaczaja te skroty.A w ogole to zwiekszamy naklady na nauke od Gomolki,a autostrady budujemy tez od lat, a jezdzimy po niemieckiej-vide: Wroclaw-Gliwice.
      Przypominam, ze w latych 60-tych powstal instytut do spraw budowy elektrycznej maszynki do golenia,a metro planuje sie i buduje od lat 50-tych,a “Syrenke” geniusz polski zbudowal na bazie silnika motopompy.Ostatnio slyszalem,ze w FSO “Zeran” wyspecjalizowano sie w rozmontowywaniu samochodow?
      Prosze mi odpowiedziec co z Mozejkami?
      Co z transportem ropy z Wenezueli tankowcami?Ropa za Kataru? Kto kupil stocznie za cene gruntu,nawet nie zlomu?
      Co z panem Kurskim od “Melex`a”?
      Jestem ciekaw odpowiedzi nie pseudopatriotyzmu,bo za te wszystkie idiotyzmy sa odpowiedzialni konkretni ludzie ciagle wybierani na nowo przez ogol!!!.
      Czekam.

  7. Że dodam
    http://fakt-opinie.salon24.pl/114782,oleksy-po-89-elity-polityczne-byly-nieprzygotowane
    A jak pan odczytuje ten kierunek?
    – Globalizacja jest czymś nieuchronnym. A w procesie globalizacji pojedyncze kraje mają małe szanse. Musi być proces łączenia potencjałów, aby sprostać globalnemu żywiołowi. A ten żywioł potrafi być groźny. Obecne zmiany prowadzą do marginalizacji dużej części globu na trwałe i nie podlegają regulacjom narodowym. A skoro nie ma ponadnarodowych wspólnot demokratycznych, narasta dysonans między globalizacją a demokracją na poziomie państwa narodowego. W tej sytuacji wygrają tylko te kraje, które będą innowacyjne. Niestety, z tego punktu widzenia Polska już przegrywa walkę o przyszłość. I za to obarczam polskie elity historyczną odpowiedzialnością. Nie potrafiły odczytać prawdziwej racji stanu narodu – zdolności do konkurowania w zmieniającym się świecie, w tym globalnym żywiole, który będzie zmiatał słabych i zagrażał życiowym szansom jednostki.

    Co powinny były zrobić polskie elity?
    – Postawić na innowacyjność i rozwój edukacji. Niewiele w tej sprawie zrobiono. Gdy jako premier podniosłem naukowcom pensje, musiałem przełamać duży opór. Chciałem podnieść je o 100 proc. tylko minister finansów, wówczas Grzegorz Kołodko, zgodził się na podwyżkę o 50 proc. Niektórzy tłumaczyli mi, że nie wolno, bo kadry naukowe mają korzenie komunistyczne i lepiej poczekać, aż wymrą.

    • Wspomnienie.
      Hallo,
      to samo “ble,ble,ple,ple”slyszalem poczatkiem lat 70-siatych kiedy to zamieniano “ZBiD`y” na “OBR´y”
      obeznanym nie musze tlumaczyc co oznaczaja te skroty.A w ogole to zwiekszamy naklady na nauke od Gomolki,a autostrady budujemy tez od lat, a jezdzimy po niemieckiej-vide: Wroclaw-Gliwice.
      Przypominam, ze w latych 60-tych powstal instytut do spraw budowy elektrycznej maszynki do golenia,a metro planuje sie i buduje od lat 50-tych,a “Syrenke” geniusz polski zbudowal na bazie silnika motopompy.Ostatnio slyszalem,ze w FSO “Zeran” wyspecjalizowano sie w rozmontowywaniu samochodow?
      Prosze mi odpowiedziec co z Mozejkami?
      Co z transportem ropy z Wenezueli tankowcami?Ropa za Kataru? Kto kupil stocznie za cene gruntu,nawet nie zlomu?
      Co z panem Kurskim od “Melex`a”?
      Jestem ciekaw odpowiedzi nie pseudopatriotyzmu,bo za te wszystkie idiotyzmy sa odpowiedzialni konkretni ludzie ciagle wybierani na nowo przez ogol!!!.
      Czekam.

  8. Że dodam
    http://fakt-opinie.salon24.pl/114782,oleksy-po-89-elity-polityczne-byly-nieprzygotowane
    A jak pan odczytuje ten kierunek?
    – Globalizacja jest czymś nieuchronnym. A w procesie globalizacji pojedyncze kraje mają małe szanse. Musi być proces łączenia potencjałów, aby sprostać globalnemu żywiołowi. A ten żywioł potrafi być groźny. Obecne zmiany prowadzą do marginalizacji dużej części globu na trwałe i nie podlegają regulacjom narodowym. A skoro nie ma ponadnarodowych wspólnot demokratycznych, narasta dysonans między globalizacją a demokracją na poziomie państwa narodowego. W tej sytuacji wygrają tylko te kraje, które będą innowacyjne. Niestety, z tego punktu widzenia Polska już przegrywa walkę o przyszłość. I za to obarczam polskie elity historyczną odpowiedzialnością. Nie potrafiły odczytać prawdziwej racji stanu narodu – zdolności do konkurowania w zmieniającym się świecie, w tym globalnym żywiole, który będzie zmiatał słabych i zagrażał życiowym szansom jednostki.

    Co powinny były zrobić polskie elity?
    – Postawić na innowacyjność i rozwój edukacji. Niewiele w tej sprawie zrobiono. Gdy jako premier podniosłem naukowcom pensje, musiałem przełamać duży opór. Chciałem podnieść je o 100 proc. tylko minister finansów, wówczas Grzegorz Kołodko, zgodził się na podwyżkę o 50 proc. Niektórzy tłumaczyli mi, że nie wolno, bo kadry naukowe mają korzenie komunistyczne i lepiej poczekać, aż wymrą.

    • Wspomnienie.
      Hallo,
      to samo “ble,ble,ple,ple”slyszalem poczatkiem lat 70-siatych kiedy to zamieniano “ZBiD`y” na “OBR´y”
      obeznanym nie musze tlumaczyc co oznaczaja te skroty.A w ogole to zwiekszamy naklady na nauke od Gomolki,a autostrady budujemy tez od lat, a jezdzimy po niemieckiej-vide: Wroclaw-Gliwice.
      Przypominam, ze w latych 60-tych powstal instytut do spraw budowy elektrycznej maszynki do golenia,a metro planuje sie i buduje od lat 50-tych,a “Syrenke” geniusz polski zbudowal na bazie silnika motopompy.Ostatnio slyszalem,ze w FSO “Zeran” wyspecjalizowano sie w rozmontowywaniu samochodow?
      Prosze mi odpowiedziec co z Mozejkami?
      Co z transportem ropy z Wenezueli tankowcami?Ropa za Kataru? Kto kupil stocznie za cene gruntu,nawet nie zlomu?
      Co z panem Kurskim od “Melex`a”?
      Jestem ciekaw odpowiedzi nie pseudopatriotyzmu,bo za te wszystkie idiotyzmy sa odpowiedzialni konkretni ludzie ciagle wybierani na nowo przez ogol!!!.
      Czekam.

  9. Mając w tle dzisiejsze obchody…
    Wzorce, które powinny przyświecać wszystkim normalnie myslącym ludziom są niestety obce dużej części Polaków. Niestety od paru wieków najpierw obcy, potem rodzimi sabotażyści skutecznie podzielili nas na grupy zwalczające się coraz zajadlej.
    Udaje im się to bez szczególnych wysiłków.
    Nie potrafimy być “pomiędzy”, zawsze od ściany do ściany…

  10. Mając w tle dzisiejsze obchody…
    Wzorce, które powinny przyświecać wszystkim normalnie myslącym ludziom są niestety obce dużej części Polaków. Niestety od paru wieków najpierw obcy, potem rodzimi sabotażyści skutecznie podzielili nas na grupy zwalczające się coraz zajadlej.
    Udaje im się to bez szczególnych wysiłków.
    Nie potrafimy być “pomiędzy”, zawsze od ściany do ściany…

  11. Mając w tle dzisiejsze obchody…
    Wzorce, które powinny przyświecać wszystkim normalnie myslącym ludziom są niestety obce dużej części Polaków. Niestety od paru wieków najpierw obcy, potem rodzimi sabotażyści skutecznie podzielili nas na grupy zwalczające się coraz zajadlej.
    Udaje im się to bez szczególnych wysiłków.
    Nie potrafimy być “pomiędzy”, zawsze od ściany do ściany…

  12. Mając w tle dzisiejsze obchody…
    Wzorce, które powinny przyświecać wszystkim normalnie myslącym ludziom są niestety obce dużej części Polaków. Niestety od paru wieków najpierw obcy, potem rodzimi sabotażyści skutecznie podzielili nas na grupy zwalczające się coraz zajadlej.
    Udaje im się to bez szczególnych wysiłków.
    Nie potrafimy być “pomiędzy”, zawsze od ściany do ściany…

  13. Jeszcze wiele toastow za zdrowie takiego Diadka!
    Hallo,
    moj Ojciec zginal w 1944 r,ojciec zony walczyl w 1939 ,z niewoli wyszedl 1942 ,w 1944 jako felczer zostal zmuszony brac udzial w powstaniu,mam album z jego autentycznymi zdjeciami.
    Za swoja “wielkopomna” dzialalnosc przesiedzial 7-lat we Wronkach,a pozniej zostal wysiedlony z Warszawy na tkz.”ziemie odzyskane” jako wrogi element, a jego corka nie dostala punktow na studia.I co wy na to hurrapatrioci?
    Pozdrawiam.

  14. Jeszcze wiele toastow za zdrowie takiego Diadka!
    Hallo,
    moj Ojciec zginal w 1944 r,ojciec zony walczyl w 1939 ,z niewoli wyszedl 1942 ,w 1944 jako felczer zostal zmuszony brac udzial w powstaniu,mam album z jego autentycznymi zdjeciami.
    Za swoja “wielkopomna” dzialalnosc przesiedzial 7-lat we Wronkach,a pozniej zostal wysiedlony z Warszawy na tkz.”ziemie odzyskane” jako wrogi element, a jego corka nie dostala punktow na studia.I co wy na to hurrapatrioci?
    Pozdrawiam.

  15. Jeszcze wiele toastow za zdrowie takiego Diadka!
    Hallo,
    moj Ojciec zginal w 1944 r,ojciec zony walczyl w 1939 ,z niewoli wyszedl 1942 ,w 1944 jako felczer zostal zmuszony brac udzial w powstaniu,mam album z jego autentycznymi zdjeciami.
    Za swoja “wielkopomna” dzialalnosc przesiedzial 7-lat we Wronkach,a pozniej zostal wysiedlony z Warszawy na tkz.”ziemie odzyskane” jako wrogi element, a jego corka nie dostala punktow na studia.I co wy na to hurrapatrioci?
    Pozdrawiam.

  16. Jeszcze wiele toastow za zdrowie takiego Diadka!
    Hallo,
    moj Ojciec zginal w 1944 r,ojciec zony walczyl w 1939 ,z niewoli wyszedl 1942 ,w 1944 jako felczer zostal zmuszony brac udzial w powstaniu,mam album z jego autentycznymi zdjeciami.
    Za swoja “wielkopomna” dzialalnosc przesiedzial 7-lat we Wronkach,a pozniej zostal wysiedlony z Warszawy na tkz.”ziemie odzyskane” jako wrogi element, a jego corka nie dostala punktow na studia.I co wy na to hurrapatrioci?
    Pozdrawiam.

  17. Żeby nam z zaboru ruskiego nie było aż tak bardzo smutno
    Byli i u nas ludzie, którzy kształcili się na ruskich uczelniach, obejmowali stanowiska, a po I wojnie ruszyli budować ojczyznę. Polecam autobiografię kapitana Mamerta Stankiewicza (Znaczy kapitana) „Z floty ruskiej do Polski”. Chyba dobrze, że wtedy nie było IPN.
    W zaborze rosyjskim takie akcje, jak opisywana raczej by się nie udały. Raz, że nie było z kogo brać przykładu, a takimi jak Drzymała Kozacy rozprawili by się bardzo szybko, nie bacząc na literę prawa.

  18. Żeby nam z zaboru ruskiego nie było aż tak bardzo smutno
    Byli i u nas ludzie, którzy kształcili się na ruskich uczelniach, obejmowali stanowiska, a po I wojnie ruszyli budować ojczyznę. Polecam autobiografię kapitana Mamerta Stankiewicza (Znaczy kapitana) „Z floty ruskiej do Polski”. Chyba dobrze, że wtedy nie było IPN.
    W zaborze rosyjskim takie akcje, jak opisywana raczej by się nie udały. Raz, że nie było z kogo brać przykładu, a takimi jak Drzymała Kozacy rozprawili by się bardzo szybko, nie bacząc na literę prawa.

  19. Żeby nam z zaboru ruskiego nie było aż tak bardzo smutno
    Byli i u nas ludzie, którzy kształcili się na ruskich uczelniach, obejmowali stanowiska, a po I wojnie ruszyli budować ojczyznę. Polecam autobiografię kapitana Mamerta Stankiewicza (Znaczy kapitana) „Z floty ruskiej do Polski”. Chyba dobrze, że wtedy nie było IPN.
    W zaborze rosyjskim takie akcje, jak opisywana raczej by się nie udały. Raz, że nie było z kogo brać przykładu, a takimi jak Drzymała Kozacy rozprawili by się bardzo szybko, nie bacząc na literę prawa.

  20. Żeby nam z zaboru ruskiego nie było aż tak bardzo smutno
    Byli i u nas ludzie, którzy kształcili się na ruskich uczelniach, obejmowali stanowiska, a po I wojnie ruszyli budować ojczyznę. Polecam autobiografię kapitana Mamerta Stankiewicza (Znaczy kapitana) „Z floty ruskiej do Polski”. Chyba dobrze, że wtedy nie było IPN.
    W zaborze rosyjskim takie akcje, jak opisywana raczej by się nie udały. Raz, że nie było z kogo brać przykładu, a takimi jak Drzymała Kozacy rozprawili by się bardzo szybko, nie bacząc na literę prawa.