Reklama

a-z, z pominięciem eleganckich "ą" i "ę", czyli gotowanie na twardo

Cała ta polityka, cały ten zgiełk przypomina mi działalność PZPR w okresie pierwszych sekretarzy za czasów istnienia państwa PRL, kiedy to wskazówki zegara nastawiała Moskwa a w prognozie pogody podawano nastroje społeczne przy ujściu Sanu, Wisły i Nysy oraz poziom morza na Bałtyku.

Reklama

Wtedy też był spór na górze, na szczytach samej wierchuszki trwał spór – wojna rusko ruska między natolińczykami a puławianami. Wtedy ścierały się obozy dyktatury proletariatu z tzw odwilżą i poluzowaniem kagańca. Ci pierwsi kolbami karabinów chcieli utrzymać porządek wciągając wszystkich do partii. Drudzy czuli, że na zajeżdżonej kobyle daleko się nie uda dotrzeć i jeszcze ten strach, bo czuli oddech wściekłego tłumu i obietnicę, że na wiosnę na drzewach zamiast liści… 

Dziś jest identycznie. Do koryta na Wiejskiej pcha się szturmem podobny motłoch co wtedy. Oszustwo przy zapalonych światłach na rampie głównej sceny. Faryzeusze obiecujący gruszki na wierzbie – jak dla mnie wszystko już było i dziś jest mi prawie wszystko jedno. Z tym, że to prawie oprawiłbym, w ramy i powiesił obok zegara odliczającego rosnący nasz dług publiczny.

Przeleciała mi przez głowę myśl tak szybko, jak kula wystrzelona przez snajpera dopadając ofiarę, i pomyślałem, że chyba jednak wolę roztwory nasycone od tych nienasyconych.

Ci co kradli do wczoraj mają już wszystko i być może nie potrzebują aż tak wiele ukraść, aby godnie przetrwać kolejne cztery lata w sejmie.

Ci nowi, starzy wyjadacze i populistyczne Miczuriny są groźniejsze – muszą się na nowo urządzić i wziąć tyle, aby wystarczyło im do końca życia ich i ich potomnych.

No. I trzeba jeszcze pamiętać, że wszystkie świnie są równe, a niektóre z czasem stają się równiejsze.

Swój dowód, na dzień wyborów, dla bezpieczeństwa zostawię w lombardzie. Amen

Reklama