Reklama

Znaleźli i przy okazji tego znaleziska, nie tyle chciałbym się popisać, że znó

Znaleźli i przy okazji tego znaleziska, nie tyle chciałbym się popisać, że znów miałem rację, bo to już nudne popisy, ale chciałbym się zastanowić nad paroma kwestiami, które mi spokoju nie dają. "Szalony kolekcjoner" zlecił kradzież, policja na Portalu niereglamentowany przeczytała gdzie szukać i odnalazła tablicę historyczną w takim tempie, że szczęka opada. Tempo wywołuje moje największe zdziwienie i chyba zacznę uprawiać demagogię. Wiem co to jest demagogia, demagogia to jest takie coś, że są sprawy ważne, prestiżowe, ludzie wybitni, wielcy, no i są sprawy pospolite, ponieważ są sprawami pospolitych ludzi. Nawet zgodziłbym się na taki podział, starszy od świata ze wszystkimi konsekwencjami tego podziału, niemniej kusi mnie demagogicznie, żeby jednak wykluczyć pewne obszary z różnic, albo chociaż zredukować dysproporcje. Okazuje się, że ta biedna policja, której system, papierkowa robota i brak funduszy przeszkadza wypełniać swoje obowiązki, może i potrafi działać tak, że pospolitym ludziom szczęki opadają i w związku z tym mam trochę żalu. Nie śmiałbym prosić w obliczu drobnego nieszczęścia jakim było ogołocenie mojego domu z dóbr ruchomych i wydawałoby się nieruchomych, gdyż za takie dobro, do czasu kradzieży, uważałem kominek, aby cała policja i Interpol stanął na głowie, niemniej zaangażowanie organów ścigania w moją sprawę wydaje mi się tyci, tyci nijakie. Tablicę znaleziono w parę dni, ale tuż po samej kradzieży poważni ludzie, nie czekając na cywilizowane procesy sądowe, wyzywali przestępców od zwyrodnialców, faszystów i innych takich. Zacni ludzie i zacne instytucje obrzucili błotem Bogu ducha winnych neofaszystów i jeszcze nie bardzo wiadomo kogo mieli na myśli, a coś mi się wydaje, że szeroki przekrój społeczny, może nawet pokaźny kawałek narodu. 

Reklama

Dlaczego o tym wspominam? Wspominam, ponieważ po ogołoceniu mojego domu policja zaprosiła mnie do składania zeznań. Składałem zeznania w roli poszkodowanego. Musiałem przynieść tonę kwitów potwierdzającą moją własność i odpowiedzieć na wiele, w moim odczuciu niezbyt mądrych pytań, ale pośród tych pytań padło jedno zasadne: „Czy pan kogoś podejrzewa”?  Tak mnie spytała pani inspektor lub aspirant, nie znam się, w każdym razie ja głupi odważyłem się odpowiedzieć. Odpowiedziałem mniej więcej tak. Pani inspektor/aspirant, nie chciałbym rzecz jasna nikomu robić krzywdy, ale nie daje mi spokoju zachowanie właściciela i pracowników firmy kominkowej. Wie Pani inspektor/aspirant tak to jest, że człowiek zaczyna pewne rzeczy odtwarzać dopiero jak się nieszczęście zdarzy i mnie się rzeczy układają. Najpierw mi się ułożyło, że monterzy od kominka poprosili mnie o oprowadzenie po całym domu, bo taki ładny dom. Potem wypytali mnie dokładnie czy z okazji zbliżających się świąt będę obecny w tym ładnym domu w budowie? Następnie odjechali swoim busem, ale tak, że jeździli w jedną i drugą stronę, jakby badali teren i ewentualne drogi ewakuacji. Kiedy już było po wszystkim, to znaczy po kradzieży, pojechałem do właściciela firmy. Przy zamawianiu kominka, poznaliśmy z żoną dżentelmena, język na najwyższym poziomie obsługi klienta i znajomości wyrazów obcych. Teraz gdy właściciel mnie zobaczył jakby podskoczył na krześle, a gdy mu w jednym zdaniu zdałem sprawę z nieszczęścia jakie mnie spotkało, niegdysiejszy dżentelmen z takimi się zwrócił do mnie słowami: „o kurwa, ja pierdolę, jak to możliwe, takie chuje”. Podejrzane to wszystko jak dla mnie Pani inspektor/aspirant, wskazałbym jako podejrzanych firmę kominkową. 

Pani inspektor w trakcie mojego wywodu bladła i pąsowiała na przemian, pomyślałem, że zawstydziłem panią policjant logicznym wywodem, kierującym śledztwo na właściwe tory. Myliłem się strasznie. Pani inspektor/aspirant wysłuchała mojej opowieści poczym skwitowała całość jednym zdaniem: „Czy pan zdaje sobie sprawę, że sugerowanie takich rzeczy jest karane?”. Nie zdawałam sobie sprawy, że przychodząc na komendę jako poszkodowany, mogłem już nie wyjść jako oskarżony. Po krótkiej wymianie zdań i moim uporze, żeby słowa wypowiedziane przeciw bliźniemu jednak trafiły do protokołu, pani policjant oświadczyła, że w takim razie ona to musi skonsultować z szefem. Skonsultowała pani inspektor/aspirant i oświadczyła, że mam prawo być zdenerwowany, dlatego ona z szefem nie będzie wyciągać zbyt daleko idących wniosków, obiecuje, że „jakoś” dyskretnie dowie się, czy firma kominkowa nie zatrudniała recydywistów. Nigdy się nie dowiedziałem kogo firma zatrudnia, ale też trzeba przyznać, że jak do tej pory nie zostałem wezwany na komendę w roli podejrzanego o zniewagę. W ostatnich dniach i po 2 latach od kradzieży przyjechał do mojego ładnego domu inspektor męski i przekazał wiadomość, że policja znalazła „dziuplę”, a tam różne sprzęty, które ewentualnie trzeba będzie rozpoznać i udokumentować. 

Żona próbowała wyjaśnić, że papiery dokumentujące już są w komendzie, ale usłyszała: „Lepiej przynieść jeszcze raz, wie Pani jak to jest”. Żona domyśliła się jak to jest i zawiozła kwity raz jeszcze, minęło ponad miesiąc od tego wydarzenia i cisza. Pojęcia nie mamy co się stało z fantami, część z nich była taka, że trzeba było identyfikować, ponieważ albo papierów nie było, alby był paragon, gdzie tylko wiertarka jako pozycja widniała, bez nazwy i innych znaków szczególnych. W moim przypadku nie udało się policji odzyskać mienia tak szybko jakby mi się marzyło i wszystko wskazuje na to, że w ogóle się nie udało, bo przecież po miesiącu, od namierzenia dziupli, ktoś z policji na pewno by się odezwał w sprawie kradzieży sprzed 2 lat. Moje mienie nie miało żadnej wartości historycznej, moje zeznania miały poważne błędy proceduralne i Bogu dziękuję, że nie skończyły się kryminałem. Co ja przez to wszystko chcę powiedzieć? Chciałbym przez to powiedzieć, że bardzo się cieszę z odzyskania historycznej tablicy, udało się bez kwitów i bez ostrzeżenia dla żydowskich wysokich przedstawicieli różnych instytucji, którzy pochopnie oskarżyli neonazistów o rzeczy tak wielkie jak wypowiedzenie wojny. Żydzi nie pójdą siedzieć, tablica trafi na swoje miejsce i bardzo fajnie się stało, ale może w tej sytuacji policja mogłaby się na poważnie zająć moją sprawą, albo chociaż zadzwonić, że w tej dziupli nie było nic co moje jest. O takie niewielkie skrócenie dystansu między sprawami historycznymi i pospolitymi by mi chodziło. 

Inna rzecz, która nie daje mi spokoju, to ta nieszczęsna rola strażnika cudzej pamięci i cudzej własności. Rola jest o tyle niewdzięczna, że ci co powinni pilnować swojego dziedzictwa jakoś nieustannie o tym zapominają i przypomina im się tylko wtedy, gdy po raz kolejny trzeba światu obwieścić jaka to wiocha jest ta Polska i jakie bydło w tej stajni żyje. Tylko w Polsce mogło się coś podobnego wydarzyć, niegdzie indziej. W Polsce było przyzwolenie i klimat dla holokaustu, w Polsce panuje idealna aura do odpiłowania tablicy – symbolu. Takiego gadania można się nasłuchać od rana do wieczora, ale dziwnym trafem przed tym nieszczęściem, w jego trakcie i nawet po, nie słychać troski o mienie żydowskie. Tak właśnie, mienie żydowskie, to jest dziedzictwo żydowskie i Żydzi powinni się o to miejsce upomnieć, a Polska powinna natychmiast mienie właścicielom przekazać. Mogą do tego mienia zgłaszać pretensje również Niemcy, ale przecież od tego są trybunały europejskie, aby sprawę uczciwie rozstrzygnąć. Ustalić właściciela tego miejsca pamięci, oddać klucze i przekazać wszystko z należytym szacunkiem. Wiele razy Żydzi upominali się o kamienice i przędzalnie w Łodzi, nawet jakieś plotki słyszałem, że kawałek gruntu pod Pałacem Kultury nasi przyjaciele chcieli odzyskać. O odzyskaniu Auschwitz, nigdy nie słyszałem, nigdy, przenigdy. Trudno w to uwierzyć, żaby taki skarb narodowy nie interesował żadnej instytucji żydowskiej, ani nawet żadnego Żyda. Jeśli się mylę, proszę mnie poprawić, niemniej głowę bym dał za to, że o odzyskanie Auschwitz żaden Żyd, a tym bardziej przesiedlony z Auschwitz Niemiec się nie upomniał. Pilnujemy na własny koszt tego miejsca pamięci i zaciskamy zęby na wszelkie recenzje jak beznadziejnie to robimy. Niech się tym wszystkim  zajmie niemiecka precyzja i żydowska tradycja, my to prymitywny naród słowiański, bałaganiarski i pospolicie ruszający, tu trzeba bardziej szlachetnego materiału ludzkiego, żeby się z taką odpowiedzialnością uporać. Na koniec jeszcze taka mała ciekawostka, w formie umiarkowanej prognozy. Coś mi się wydaje, że ten „szalony kolekcjoner” pozostanie anonimowy, nie uda się go odnaleźć, a szkoda, bo przecież to mógł być neonazista. Czy nie? Jeśli nie neonazista, to jaka świnia zwyrodniała, bydle bez świadomości historycznej, mogło tego dokonać? Aż mnie obrzydzenie bierze na samą myśl, że jakiś barbarzyńca i zwyrodnialec siedzi sobie teraz gdzieś w dalekim ciepłym kraju i kpi z ludzkiego nieszczęścia oraz wymiaru sprawiedliwości. 

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Znowu zawracasz gitarę
    Czy Pan Prezydent oburzył się z powodu kradzieży twojego sprzętu AGD? Czy ambasador Izraela zaapelował o szybkie działania policji prowadzące do odzyskania sprzętu i wykrycia sprawców? Czy CNN informowała o kradzieży? Czy w komentarzach pismaków, ktoś powiedział, że podpieprzenie twojej pralki to wstyd na arenie międzynarodowej? Nie? To co się synek rzucasz.

    Jesteśmy wreszcie we własnym domu. Nie stój, nie czekaj – i ty podpierdol coś komuś.

  2. Znowu zawracasz gitarę
    Czy Pan Prezydent oburzył się z powodu kradzieży twojego sprzętu AGD? Czy ambasador Izraela zaapelował o szybkie działania policji prowadzące do odzyskania sprzętu i wykrycia sprawców? Czy CNN informowała o kradzieży? Czy w komentarzach pismaków, ktoś powiedział, że podpieprzenie twojej pralki to wstyd na arenie międzynarodowej? Nie? To co się synek rzucasz.

    Jesteśmy wreszcie we własnym domu. Nie stój, nie czekaj – i ty podpierdol coś komuś.

  3. W sugestiach ,,czy pan wie kto pana okradł?” czai się
    taka pułapka: nasza – jak powszechnie wiadomo – profesjonalnie działająca policja prosi o wskazówki na temat ewentualnego sprawcy,najlepiej z imienia i nazwiska,obiecując w zamian ,,dyskretne ” sprawdzenie.Ty podajesz swoje przypuszczenia do policyjnego protokołu.Policja , oczywiście dyskretnie , pokazuje wskazanemu przez Ciebie facetowi Twoje ,,sugestie”,i wtedy , jeżeli jest niewinny a ma pod ręką prawnika – masz proces o zniesławienie,a jeżeli to kolega ,,zawodowy” przyjeżdża z ,,grupą przyjacół” albo ,,przyjaciele” bez niego.Sprawdzone empirycznie.

  4. W sugestiach ,,czy pan wie kto pana okradł?” czai się
    taka pułapka: nasza – jak powszechnie wiadomo – profesjonalnie działająca policja prosi o wskazówki na temat ewentualnego sprawcy,najlepiej z imienia i nazwiska,obiecując w zamian ,,dyskretne ” sprawdzenie.Ty podajesz swoje przypuszczenia do policyjnego protokołu.Policja , oczywiście dyskretnie , pokazuje wskazanemu przez Ciebie facetowi Twoje ,,sugestie”,i wtedy , jeżeli jest niewinny a ma pod ręką prawnika – masz proces o zniesławienie,a jeżeli to kolega ,,zawodowy” przyjeżdża z ,,grupą przyjacół” albo ,,przyjaciele” bez niego.Sprawdzone empirycznie.