Reklama

Piraci z Karaibów

Reklama

Historia powtarza się jako farsa. Od lat partie i koalicje brały media publiczne jak każdy łup. Jednak pomysł, że zaboru TVP dokonają przedstawiciele partii właściwie już nieistniejących – Samoobrony i LPR – godzien jest zwariowanej komedii omyłek. A może horroru?

Najazdu dokonują duchy, widma przebrzmiałej historii. Pogódźmy obie wizje – oni są jak z dawna nieżyjący korsarze ze znakomitego filmu "Piraci z Karaibów". Był to horror, ale i komedia. Panowie Farfał i Rudomino nikogo dziś nie reprezentują poza samymi sobą. Nie wiadomo, czego mogą dokonać z budynkami, ludźmi i sprzętem, który dzięki zbiegowi okoliczności udało im się zdobyć. Nie wiadomo nawet, czy go utrzymają, wygląda na to, że ich akcja obciążona jest błędami prawnymi. Co więc wiadomo?

To, że ich akcja jest parodią tego, co robią główne siły polityczne. PiS trzymało telewizję do spółki z widmami dawnych przystawek, a jednak chciało ją mieć jeszcze bardziej. Panowie Farfał i Rudomino zostali zachęceni do swojej akcji nieudolnymi próbami "upisowienia" TVP Urbańskiego w przededniu eurowyborów. To akcja Siwka i Bochenka wywołała kontrakcję. W stylu "Piratów z Karaibów".

Ale przecież i PO od miesięcy pręży się do skoku i w styczniu zapewne tego skoku dokona. Nie na darmo dogadała się z lewicą w sprawie pomostówek. Logicznym następnym krokiem, niezależnie od tego, czego chce Grzegorz Napieralski, jest wspólna inwazja na gabinety przy Woronicza. Po to pisze się kolejne projekty ustawy nazywanej medialną.

Chyba że lewica uzna przedstawicieli Samoobrony za własnych, już w tej chwili tak się o nich mówi, i z koalicji medialnej z PO zrezygnuje. Czy wówczas Platforma najedzie gmach na Woronicza do spółki z wykolegowanym PiS?W takiej sytuacji nie byłoby problemu z wetem prezydenta. To jednak żarty, myślę, że przefarbowani na postkomunistów dawni przedstawiciele Leppera będą próbowali wystąpić wobec PO w roli gospodarzy. Inna sprawa, że w takiej sytuacji ktoś kogoś pewnie oszuka. Silniejsza Platforma słabszą lewicę?

Zgubiliście się państwo? Kręci się wam w głowie? Ja zgubiłem się już dawno. Trochę mi żal prezesury Urbańskiego, który zaczynał jako wysłannik Kaczyńskiego, ale kończył jako prawie neutralny prezes z szansami na stworzenie zrównoważonej politycznie telewizji. To jednak było dziełem przypadku i nie mogło trwać długo. Teraz czeka nas ciąg walk o telewizję – z udziałem partii i widm. Będą to walki podobne do obrzucania się tortami w slapstikowych komediach. Albo do scen batalistycznych w "Piratach z Karaibów".

 

 

 

Sranie w banie i nawijanie makaronu na uszy, mając do tego na oczach tomaty. Pisze o wszystkich, rozmywając tym samym odpowiedzialność za stan rzeczy w TVP. Tak, by broń Boże genialnego stratega nie urazić. Jest dobrym przykładem na poprawność polityczną, lizodupstwo i różnicę między wpisem na blogu a artykułem w gazecie. Opisuje kształt butelki wina, wypukłość denka, rodzaj i pochodzenie korka a także wielkość nalepki. Nie zająknie się jednak słowem na temat jej zawartości. A jego łagodne wynurzenia czytają setki tysięcy czytelników. Może i tym artykułem szerzy kulturę wypowiedzi, tyle, że kosztem prawdy, przy okazji traktując czytelników za durniów. Przecież prosi się, by napisać o meritum, czyli o tym co wszyscy widzą okiem i czują nosem. Zadałby proste pytanie retoryczne – co za ch.j usadowił tych lepperowców i giertychowców w radzie nadzorczej telewizji polskiej, że teraz mamy taki pasztet?

 

Do tego trzeba jednak mieć jaja a nie jajniki i do tego trzeba było nie angażować swojego uczucia do Jarosława Kaczyńskiego.  

Reklama