Reklama
czyli o tym jak socjolog amator, jak sam siebie nazywa, Piotr Wielgucki znany szerzej jako „Matka Kurka” pcha się na spotkanie z Panem Bogiem.

Nie  lubię robić za reklamodawcę – choć w moim życiu przez czas jakiś właśnie tak zarabiałem na życie. Nie lubię uprawiać kryptoreklamy – wolę wprost nazywać rzeczy, takimi jakimi są, jakimi ja je widzę i jak je rozumuję. Te dwa zdania oraz zdanie wprowadzające mają wprowadzić Czytelnika w temat. 
Dawno, dawno temu – ponad dekadę wstecz – zarezerwowałem domeny o nazwie: „Kontrowersje.pl” i „Kontrowersje.com”.

Tak się złożyło, że w tym samym czasie (końcówka 2002 roku i pierwszy kwartał  2003) moi informatycy kończyli pracę na autorskim projektem napisania profesjonalnego portalu internetowego o zupełnie innej nazwie. Jak na tamten czas – większość stron i witryn było rozpisane w oparciu o prosty język HTML. Mój portal powstał na bazie języka skryptowego PHP. 
Portal jak na tamte czasy szybko piął się w górę, i jak na tamte czasy, czyli bardzo, bardzo dawno temu, uchodził za kontrowersyjny, i to jak jasna cholera. Nazwy, póki co, nie wymienię – chcę jeszcze pozostać w cieniu. Nie spieszno mi (już) nigdzie, a już na pewno nie spieszę się na afisz.
Skoro jako taki wstęp mamy już za sobą, to pora na krok kolejny. Czas na jakieś rozwinięcie, którego celem będzie próba wyjaśnienia, co wspólnego, i ile, może mieć tytuł „Parcie na trumnę” z blogerem „Matka Kurka”, czyli Piotr W. Właśnie, nie Piotr Wielgucki, a Piotr W. Taki „status” „Matce Kurce” nadała prokuratura.  

Reklama

Z lektury tego, czym raczył się z nami podzielić Piotrek na swoim portalu „Kontrowersje.net” dowiedzieliśmy się jak doszło do tego, że zamiast pełnego nazwiska (Wielgucki) mamy do czynienia jedynie z pierwszą literą jego nazwiska – spółgłoską „W”.
Bezpośrednim powodem dokonania „skrótu” – utajnienia nazwiska, jest nie to, że Piotrek (ufam, że Piotr Wielgucki, albo jak kto woli – Matka Kurka wybaczy mi, że pozwoliłem sobie na zdrobnienie jego imienia) prowadzi portal o wspomnianej nazwie i nie to, że w 2010 roku został Blogerem Roku, tylko fakt „obywatelskiej postawy” dwojga donosicieli, inaczej kapusiów, którzy zawiadomili organa ścigania z żądaniem ścigania i ukarania Matki Kurki za tekst opatrzony tytułem „Polską rządzą dwa ruskie cwele: Tusk i Komorowski”. 

Te dwa, każdy złożony oddzielnie, donosy do polskich organów ścigania były bezpośrednią przyczyną wszczęcia z urzędu postępowania sprawdzającego, które zostało zakończone postanowieniem postawienia zarzutów i sporządzenia aktu oskarżenia, który następnie trafiło do sądu.

Nie jest moim zamiarem przepisywanie tego, co już uczynił w swojej sprawie Piotr ujawniając wszelkie szczegóły począwszy od donosu poprzez dowiezienie na badania psychiatryczne i na ujawnieniu pełnych danych osobowych kapusiów, co to uprzejmie donieśli, kończąc.
Jak znam życie, tutaj zapewne dojdą kolejne (dwa) akty oskarżenia. Wiem, co piszę – sam za podanie adresu popełnienia przestępstwa dostałem pół roku sprzątania miasta.
Zresztą, komentarz rzecznika sądu w/s Piotra W. jest wielce wymowny i wszystko wskazuje na to, że wyrok na Matkę Kurkę leży już gotowy w biurku sędziego. Warto dodać, że tutaj całość idzie o obrazę głowy państwa i inne takie.
Mnie zawsze ciekawiło to „inne” – cokolwiek by to nie było. „Inne” zawsze budzi ciekawość i pewną dozę niedomówień – taka dekadencja litery i ducha prawa.

Tutaj należy, niejako z obowiązku dodać, że trzeba mieć w sobie tę niezwykłą wrażliwość, aby móc się pochylić nad drugim człowiekiem i zwyczajnie ot tak donieść na bliźniego do kogo i gdzie trzeba. I to tylko dlatego, że ktoś miał czelność, i odwagę (a może był człekiem szalonym?), i nazwał, jak nazwał dwóch panów. 

Myślę, że określenie „kurwa” jak w sam raz pasuje. I nie mam na myśli bynajmniej profesji, a mentalność owej „damy” i tego „dżentelmena” zajmujących się donoszeniem na bliźniego.
I jak tu Polskę odzyskać skoro mamy dookoła takich, a nie innych „dobrych Samarytan”.
Piotrze. Ty już nie żyjesz. Ciebie, brachu, nie tyle „osądzili” – wyrok leży w biurku sędziego, co wydali – i skazali, na wyrok śmierci. I tego nic i nikt nie zdoła zmienić, chyba, że „pierwszy” postanowi inaczej, i przyzna Tobie osobistą ochronę, w co ja raczej nie wierzę, ale chciałbym się mylić.  
Tak czy inaczej – nie żyjesz, tylko jeszcze nie wiemy, czy się powiesisz jak wielu w/s Olewnika, i podobnie jak zrobił to (ponoć) Lepper. A może się otrujesz, czy też zejdziesz w inny sposób, np. potrącony przez czarne bmw (na nieznanych (lub bez) tablicach rejestracyjnych) należące do któryś ze służb, albo zrobi to bandzior aktualnie odsiadujący karę dożywocia, 25 lub 15 lat więzienia.

W każdym bądź razie opcje są tylko dwie. Obie niekorzystne dla Ciebie i Twoich najbliższych.
Pierwsza – samobójstwo bez udziału osób trzecich.
Druga – nieznany/nieznani sprawcy.
Prawda, że to dość mało optymistyczne zakończenie zwłaszcza dla Twoich bliskich, bo Tobie po tym fakcie będzie to zupełnie obojętne.

Z własnego doświadczenia dodam, że podobne sprawy przerabiałem na wszystkich poziomach. Gra o dobre imię, o uczciwość, prawdę, wolność – gra o życie. Tak, wszystko jest grą. Oskarżali mnie radni SLD, donosili inni nieznani mi nigdy wcześniej ludzie – robili to na polecenie policji. Oskarżali o rzeczy, o których bladego pojęcia nie miałem. Dowiedziałem się nawet i tego, że sfałszowałem i podrobiłem swój własny podpis. Wachlarz możliwości tzw. ograna ścigania mają przeogromny.

Wtedy, prowadząc tamten portal i gazetę wydawało mi się, że jestem niezniszczalny – przecież pisałem tylko prawdę:  byłem przekonany, że wszyscy oni – Tamci, jaki ich nazywałem – mogą mi co najwyżej naskoczyć. Czas mijał, a ja skutecznie się wybraniałem, co tylko rozwścieczało Tamtych.
Jedni chcieli się mnie pozbyć za wszelką cenę – inni dawali ochronę. Poplątane z pomieszanym.
Ale wszystko ma swój finał i jak wszystko inne kiedyś się kończy. Przyszedł taki dzień, nastąpiła chwila, że mnie dopadli. Zostałem aresztowany.

I wyobraź sobie Piotrze, że nagle strach obleciał wszystkich. Nikt nawet palcem nie kiwnął – nie było wtedy dziennikarzy obywatelskich i portali typu Nowy Ekran, Niepoprawni, Kontrowersje: nie było miejsca, gdzie ktoś mógłby powiesić apel wszcząć raban na cały kraj.
Nawet mojej adwokatce skrzydła opadły i przestała wierzyć w pojęcie uczciwości i niezawisłości prokuratury i sądu. Wtedy żaden z mich czytelników, fanów, cichych wielbicieli nawet kartki na święta nie wysłał, nie zapytał, czy mojej rodzinie czegoś nie brakuje.

Zamknąć nie musieli – wypuścić, a i owszem. W trakcie mojej izolacji nie odbyło się sześć posiedzeń sądu w/s bezpodstawnego i nieuzasadnionego zatrzymania i bezpodstawnego osadzenia w areszcie. Takie posiedzenie miało miejsce trzeciego dnia po zwolnieniu. Oczywiście posiedzenie stało się bezzasadne, albowiem byłem już wolny. To jest sztuka, prawda.
Czy warto było? Warto czasem dociekać, by dociec, doświadczać, by doświadczyć wszystkiego, tylko po co? Wszak eksperyment, to pole doświadczeń – rozmaitych reakcji, w tym łańcuchowych. Kiedy łańcuch pęka różnie może się zdarzyć. Było – kropką kończę swój wywód.      

Dziewięć miesięcy to dużo – dużo, aby zrozumieć i poznać od podszewki mechanizmy funkcjonowania przestępczego półświatka, jaki ulokowany został w polskim wymiarze sprawiedliwości.
Dziewięć miesięcy to dużo i zarazem mało – mało, aby człowieka złamać. Ale każde zdarzenie ma swój głębszy wymiar, drugie dno. Każde zdarzenie – a zwłaszcza nagłe utracenie wolności, to proces, który się zaczyna i trwa. Osadza się w okolicach lędźwi i nadnerczy, wgryza w pamięć, łamie serce i z duszą potrafi zrobić cuda. 

Ale uwierz mi, że życzę Tobie, Piotrze Wielgucki – dla mnie, i myślę, że dla wielu Twoich czytelników, z których połowa, to funkcjonariusze i urzędnicy na różnych szczeblach administracji, donosiciele i rozmaite, tutaj cytat: „cwele”, zawsze będziesz Piotrem Wielguckim, Matką Kurką – jak najlepiej.
To, że jesteś potrzebny żywy jest faktem niezaprzeczalnym. Martwy nie będziesz żył wiecznie, nie będziesz żył nawet długo. A wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Ty Piotrze masz już umówione spotkanie ze Stwórcą. 

Matko Kurko. Blogerem roku już byłeś, teraz zapewne „gazeta żydowskich komunistów” przyszyje Tobie łatę Anty Żyda Dekady.

Jedyne, co w tym wszystkim (zakończenie żywota Matki Kurki) może być pocieszające, to, to, że jego śmierć będzie miała charakter dynamiczny. Specjaliści od tajnych wejść wejdą profesjonalnie wykonają iniekcję, a potem upozorują samo powieszenie.

Aby do takiego zdarzenia nie doszło, trzeba pójść szerzej – wykonać kontr uderzenie i niech informacja w świat pójdzie, że gdyby co, to my wiemy.

Tylko kto zdąży posłańca odwołać? Przecież nikt się nie przyzna, a media – media zgodnie przemilczą, jak wszystko, co dotąd było i zacytują oficjalne stanowisko prokuratury.
Przemilczą i to, o czym pisał na portalu Bloger Roku, który nie szedł z Bogiem pod mankiet, przemilczą, że piaskiem sypał między oczy. Pamiętaj Piotrek, kto sieje wiatr, ten burzę zbiera.

Reklama