Reklama

Ostatnio wgłębiłem się w dodatek do ?Dziennika?, ściśle pisząc w ?Kulturę? i nie wychodziłem ze zdumienia licząc zachwyty i pochwały dla Pani Profesor Jadwigi Staniszkis od Dorna, Rycharda, Michalskie

Ostatnio wgłębiłem się w dodatek do ?Dziennika?, ściśle pisząc w ?Kulturę? i nie wychodziłem ze zdumienia licząc zachwyty i pochwały dla Pani Profesor Jadwigi Staniszkis od Dorna, Rycharda, Michalskiego. Jak wszyscy wiemy, Pani Profesor do perfekcji opanowała sztukę zaciemniania swoich przemyśleń, utrudniania zrozumienia swoich tekstów i pastwienia się nad przeciętnym czytelnikiem, poprzez dobieranie słów trudnych i często zapożyczanych z cudzoziemskich języków. Prostą myśl potrafi tak ubrać w słowa nieznane nikomu, tak rozciągnąć zdanie, tak je pogmatwać i skomplikować, że czytając jego koniec, nie pamiętamy już co było na początku.

Co prawda od redaktora Krasowskiego dostała jej się dwója za nietrafne diagnozy ale szybko poprawiona na piątkę za publiczne przyznawanie się do błędu i mocne bicie w piersi na znak pokuty.

Reklama

Wpadła mi do oka jej główna, ostatnio głoszona teza, zasadzająca się na stwierdzeniu, jako by zapaść cywilizacyjna czy też wielka odległość w tej dziedzinie, dzieląca nas od Europy Zachodniej ? to skutek naszego peryferyjnego położenia. Praktycznie wszystkie trapiące nas nieszczęścia składa na zaściankowość i ubocze położenia, nie widząc drogi wyjścia i kracząc, że mamy tę peryferyjność zaimpregnowaną w mózgu i nie pozbędziemy się już nigdy poczucia małej ważności i wielkich osiągnięć cywilizacyjnych, no chyba, że poprzez ingerencję w geny.

Uważam, że nie ma lepszego argumentu, dowodu, na zabicie przemyśleń Pani Profesor jak przytoczenie tu krajów leżących na peryferiach Świata, czyli Japonii, Australii i Nowej Zelandii.

Ostatnio odkurzyłem na forum myśl, że wszystko jest małpowaniem i zarazem esencją rozwoju. My, w środku Europy, w XX wieku, małpowaliśmy obyczaje króla Sasa. Nie potrafiliśmy odłożyć do skarpetki, bo wcześniej to co uciułaliśmy, to potem przeżarliśmy. Nie daj Boże, gdy trafił się nam w domu cudzoziemiec. Cała pensja szła na obiad i zakrapianą kolację dla niego. A czy nie małpowaliśmy przez prawie 50 lat niezapomnianych osiągnięć Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich w dziedzinie kolektywizacji rolnictwa i nacjonalizacji przemysłu?

Inna przygniatająca rzeczywistość, kierująca naszą energię do tyłu, to polityka historyczna. Zajmujemy się z lubością trupami. Wykopujemy je, badamy szczątki i zawracamy tym dupę milionom czytającym prasę, oglądającym TV i surfującym w Internecie. Ohyda. Ciągłe babranie się w przeszłości. Tym większe, im bardziej nam wytrzaskali tyłek. Tak cichcem, powoli ? Instytut Pamięci Narodowej zaprząta dziś uwagę milionom rodaków. Cała Polska żyje IPN-em. A komu przeszkadzałby na przykład Instytut Postępu, Rozwoju i Ścigania Najlepszych?

Irytuje twierdzenie, że Stocznia Gdańska jest symbolem, ma być i już. O wiele lepszy wydaje się pomysł, by na jej miejscu powstał park rozrywki. Karuzele z konikami wprawialiby w ruch najsilniejsi stoczniowcy. Najsprytniejsi i umiejący obracać pieniędzmi sprzedawaliby bilety wstępu a najodważniejsi, zamiast bić się z policją, wstawialiby łby do otworów w dykcie i przyjmowali na czoło uderzenia rzucających piłką golfową.

Całe szczęście, że od 20 lat ciągniemy do Europy Zachodniej. Trudno wymagać by w tak krótkim czasie odrobić wiekowe zaległości ale idzie ku lepszemu. Nie widzimy tego często bo rzeczywistość, która nas otacza, zmienia się powoli. Oglądamy na co dzień wykop i pnące się mury. Prace ulatujące uwadze ale odwiedzający mnie przyjaciele mieszkający na Zachodzie są autentycznie zachwyceni szybkością zmian na lepsze.

Cała nadzieja, że wszystkie stare oślice i osły, szybko odejdą w krainę wiecznych łowów i nie będą przeszkadzać młodszym – symboliką i zaszłościami historycznymi – w ściganiu najlepszych.

Reklama

73 KOMENTARZE

  1. Cieszysz sie z tego co widzisz?
    Ja też! Jak patrze na Kraków to serce rośnie. Na moje miasto zresztą tez. Wcale nie chcę robić w Uni porządków . Niech sami sobie robia. A panią profesor to chyba lubiłeś za urode. Ona kiedyś miała też i rozum. Tak coś mi się kołacze po głowie.

    • Emalio i Quackie.
      Wczoraj wróciłem z Norymbergi. Łaziłem z przyjacielem po tym pięknym mieście i stwierdziliśmy, że Kraków nie ma czego się wstydzić.
      A dobrze pamiętam pażdziernik 1979 roku jak tam wylądowałem i rzucającą się w oczy ogromną różnicę między tymi partnerskimi miastami – oczywiście na korzyść Norymbergi. Mieszkający w Polsce nie widzą zmian, bo te na co dzień są mało widoczne. Widzą je ci, którzy odwiedzają Polskę od czasu do czasu. Popatrz na obecnie budowane domy, ich wyposażenie wnętrza, ogród i stojące w garażu auto. Porównaj do niegdysiejszego pudełka krytego eternitem, chwastów w ogrodzie, telewizora Rubin, pralki Frania i stojącego w szopie trabanta.

      Pisałem – piłka golfowa. Myślałem – kula armatnia.
      A czy boli? Kwestia spojrzenia. Lekarz kastrował pacjentów waląc w ich jądra dwoma kamieniami trzymanymi oburącz. Na stwierdzenie, że to musi potwornie boleć, odpowiadał – ależ skąd, trzeba po prostu uważać na palce.

  2. Cieszysz sie z tego co widzisz?
    Ja też! Jak patrze na Kraków to serce rośnie. Na moje miasto zresztą tez. Wcale nie chcę robić w Uni porządków . Niech sami sobie robia. A panią profesor to chyba lubiłeś za urode. Ona kiedyś miała też i rozum. Tak coś mi się kołacze po głowie.

    • Emalio i Quackie.
      Wczoraj wróciłem z Norymbergi. Łaziłem z przyjacielem po tym pięknym mieście i stwierdziliśmy, że Kraków nie ma czego się wstydzić.
      A dobrze pamiętam pażdziernik 1979 roku jak tam wylądowałem i rzucającą się w oczy ogromną różnicę między tymi partnerskimi miastami – oczywiście na korzyść Norymbergi. Mieszkający w Polsce nie widzą zmian, bo te na co dzień są mało widoczne. Widzą je ci, którzy odwiedzają Polskę od czasu do czasu. Popatrz na obecnie budowane domy, ich wyposażenie wnętrza, ogród i stojące w garażu auto. Porównaj do niegdysiejszego pudełka krytego eternitem, chwastów w ogrodzie, telewizora Rubin, pralki Frania i stojącego w szopie trabanta.

      Pisałem – piłka golfowa. Myślałem – kula armatnia.
      A czy boli? Kwestia spojrzenia. Lekarz kastrował pacjentów waląc w ich jądra dwoma kamieniami trzymanymi oburącz. Na stwierdzenie, że to musi potwornie boleć, odpowiadał – ależ skąd, trzeba po prostu uważać na palce.

  3. Cieszysz sie z tego co widzisz?
    Ja też! Jak patrze na Kraków to serce rośnie. Na moje miasto zresztą tez. Wcale nie chcę robić w Uni porządków . Niech sami sobie robia. A panią profesor to chyba lubiłeś za urode. Ona kiedyś miała też i rozum. Tak coś mi się kołacze po głowie.

    • Emalio i Quackie.
      Wczoraj wróciłem z Norymbergi. Łaziłem z przyjacielem po tym pięknym mieście i stwierdziliśmy, że Kraków nie ma czego się wstydzić.
      A dobrze pamiętam pażdziernik 1979 roku jak tam wylądowałem i rzucającą się w oczy ogromną różnicę między tymi partnerskimi miastami – oczywiście na korzyść Norymbergi. Mieszkający w Polsce nie widzą zmian, bo te na co dzień są mało widoczne. Widzą je ci, którzy odwiedzają Polskę od czasu do czasu. Popatrz na obecnie budowane domy, ich wyposażenie wnętrza, ogród i stojące w garażu auto. Porównaj do niegdysiejszego pudełka krytego eternitem, chwastów w ogrodzie, telewizora Rubin, pralki Frania i stojącego w szopie trabanta.

      Pisałem – piłka golfowa. Myślałem – kula armatnia.
      A czy boli? Kwestia spojrzenia. Lekarz kastrował pacjentów waląc w ich jądra dwoma kamieniami trzymanymi oburącz. Na stwierdzenie, że to musi potwornie boleć, odpowiadał – ależ skąd, trzeba po prostu uważać na palce.

  4. Cieszysz sie z tego co widzisz?
    Ja też! Jak patrze na Kraków to serce rośnie. Na moje miasto zresztą tez. Wcale nie chcę robić w Uni porządków . Niech sami sobie robia. A panią profesor to chyba lubiłeś za urode. Ona kiedyś miała też i rozum. Tak coś mi się kołacze po głowie.

    • Emalio i Quackie.
      Wczoraj wróciłem z Norymbergi. Łaziłem z przyjacielem po tym pięknym mieście i stwierdziliśmy, że Kraków nie ma czego się wstydzić.
      A dobrze pamiętam pażdziernik 1979 roku jak tam wylądowałem i rzucającą się w oczy ogromną różnicę między tymi partnerskimi miastami – oczywiście na korzyść Norymbergi. Mieszkający w Polsce nie widzą zmian, bo te na co dzień są mało widoczne. Widzą je ci, którzy odwiedzają Polskę od czasu do czasu. Popatrz na obecnie budowane domy, ich wyposażenie wnętrza, ogród i stojące w garażu auto. Porównaj do niegdysiejszego pudełka krytego eternitem, chwastów w ogrodzie, telewizora Rubin, pralki Frania i stojącego w szopie trabanta.

      Pisałem – piłka golfowa. Myślałem – kula armatnia.
      A czy boli? Kwestia spojrzenia. Lekarz kastrował pacjentów waląc w ich jądra dwoma kamieniami trzymanymi oburącz. Na stwierdzenie, że to musi potwornie boleć, odpowiadał – ależ skąd, trzeba po prostu uważać na palce.

  5. Cieszysz sie z tego co widzisz?
    Ja też! Jak patrze na Kraków to serce rośnie. Na moje miasto zresztą tez. Wcale nie chcę robić w Uni porządków . Niech sami sobie robia. A panią profesor to chyba lubiłeś za urode. Ona kiedyś miała też i rozum. Tak coś mi się kołacze po głowie.

    • Emalio i Quackie.
      Wczoraj wróciłem z Norymbergi. Łaziłem z przyjacielem po tym pięknym mieście i stwierdziliśmy, że Kraków nie ma czego się wstydzić.
      A dobrze pamiętam pażdziernik 1979 roku jak tam wylądowałem i rzucającą się w oczy ogromną różnicę między tymi partnerskimi miastami – oczywiście na korzyść Norymbergi. Mieszkający w Polsce nie widzą zmian, bo te na co dzień są mało widoczne. Widzą je ci, którzy odwiedzają Polskę od czasu do czasu. Popatrz na obecnie budowane domy, ich wyposażenie wnętrza, ogród i stojące w garażu auto. Porównaj do niegdysiejszego pudełka krytego eternitem, chwastów w ogrodzie, telewizora Rubin, pralki Frania i stojącego w szopie trabanta.

      Pisałem – piłka golfowa. Myślałem – kula armatnia.
      A czy boli? Kwestia spojrzenia. Lekarz kastrował pacjentów waląc w ich jądra dwoma kamieniami trzymanymi oburącz. Na stwierdzenie, że to musi potwornie boleć, odpowiadał – ależ skąd, trzeba po prostu uważać na palce.

  6. my, ludy z zadupia swiata
    Podział na centrum i zadupie świata zauważony również przez panią Staniszkis jest faktem obiektywnym, gorzej i trudniej wygląda tłumaczenie tego zjawiska.

    Kogut pieje i wstaje Słońce. Czy wschód następuje pod wpływem piania, czy ptak pieje bo lubi, czy też połączenie tych zjawisk to efekt knowań wiadomych kół? Nie wiadomo.

    W każdym razie od zawsze wszelki postęp w nauce, technice, oraz ciekawostki kulturalne płyną z jednego kierunku. Tworzą je głównie samce białej rasy pochodzenia germańskiego i niedobitki Celtów, mówiące raczej językiem angielskim. Centrum tworzy Europa zachodnia i jej kolonie typu Nowa Zelandia i Australia.
    Pozostała ludność świata widzi się z perspektywy Centrum jako niezrozumiała banda na wiecznie wczesnym etapie rozwoju. Peryferia nie znają stanu ciągłego spokojnego dobrobytu, ich historia, to kolejne fazy szarego zastoju i szaleńczego, krótkotrwałego zrywu, często typu rewolucyjnego.

    Cechą ludów krajów zadupnych jest uwielbienie dla języka angielskiego i poczucie awansu do wyższej kasty następujące po jego względnym opanowaniu.

    Wydostać się z zadupia można tylko przez emigrację, albo dzięki niezwykłym talentom umożliwiającym przyłączenie do rządzącej mniejszości rasy panujące i mentalne opuszczenie peryferium.
    Strasznie to smutne. Oj, strasznie.

    • Chlor. Masz pełną rację co do:
      “W każdym razie od zawsze wszelki postęp w nauce, technice, oraz ciekawostki kulturalne płyną z jednego kierunku. Tworzą je głównie samce białej rasy pochodzenia germańskiego i niedobitki Celtów, mówiące raczej językiem angielskim. Centrum tworzy Europa zachodnia i jej kolonie typu Nowa Zelandia i Australia”.

      Profesor Staniszkis biadoli na naszą peryferyjność nie dostrzegając, że CAŁY ŚWIAT w stosunku do Europy Zachodniej jest peryferią.

      Pani Profesor winna dostrzec jedną ważną rzecz, która umknęła jej uwadze; cała filozofia rozwoju cywilizacyjnego człowieka opiera się na małpowaniu NAJLEPSZYCH a nie najgorszych.

      P.S.
      Gomółka – profesor ekonomii. Gomułka – Prezes PZPR. Nie gniewaj się ale ponieważ jesteś uczonym, to przywołuję Cię do poprawnego pisania nazwiska niezapomnianego – Na Bugu we Włodawie poziom Wisły………

      • oswajanie prostych plemion
        O kurcze, zawsze mnie irytowało błędne zapisywanie nazwiska Gomułki. Zaraz poprawię, może pomoże.

        Paradoks istotnie na tym polega, że zadowolone z siebie ludy Centrum są znikomą mniejszością wsród masy ubogich pechowców. One nawet odczuwają czasem pewien strach przed zalewem nas, barbarzyńców. Lekarstwem na ten strach są próby oswojenia ciemnej masy, np przy pomocy projektu o nazwie Unia Europejska.
        Oswojenie nie oznacza jednak uznania za równych sobie. Co to to nie.
        Podział na Centrum i Zadupie jest jednostronnie korzystny, więc pewnie się utrzyma. Dzięki niemu silna moc ssania wyłapuje dobrane jednostki w kierunku środka a peryferia w wyniku swej stagnacji dostarczają przyjemności turystycznych i taniej siły mięśniowej. Od tego w końcu są.

  7. my, ludy z zadupia swiata
    Podział na centrum i zadupie świata zauważony również przez panią Staniszkis jest faktem obiektywnym, gorzej i trudniej wygląda tłumaczenie tego zjawiska.

    Kogut pieje i wstaje Słońce. Czy wschód następuje pod wpływem piania, czy ptak pieje bo lubi, czy też połączenie tych zjawisk to efekt knowań wiadomych kół? Nie wiadomo.

    W każdym razie od zawsze wszelki postęp w nauce, technice, oraz ciekawostki kulturalne płyną z jednego kierunku. Tworzą je głównie samce białej rasy pochodzenia germańskiego i niedobitki Celtów, mówiące raczej językiem angielskim. Centrum tworzy Europa zachodnia i jej kolonie typu Nowa Zelandia i Australia.
    Pozostała ludność świata widzi się z perspektywy Centrum jako niezrozumiała banda na wiecznie wczesnym etapie rozwoju. Peryferia nie znają stanu ciągłego spokojnego dobrobytu, ich historia, to kolejne fazy szarego zastoju i szaleńczego, krótkotrwałego zrywu, często typu rewolucyjnego.

    Cechą ludów krajów zadupnych jest uwielbienie dla języka angielskiego i poczucie awansu do wyższej kasty następujące po jego względnym opanowaniu.

    Wydostać się z zadupia można tylko przez emigrację, albo dzięki niezwykłym talentom umożliwiającym przyłączenie do rządzącej mniejszości rasy panujące i mentalne opuszczenie peryferium.
    Strasznie to smutne. Oj, strasznie.

    • Chlor. Masz pełną rację co do:
      “W każdym razie od zawsze wszelki postęp w nauce, technice, oraz ciekawostki kulturalne płyną z jednego kierunku. Tworzą je głównie samce białej rasy pochodzenia germańskiego i niedobitki Celtów, mówiące raczej językiem angielskim. Centrum tworzy Europa zachodnia i jej kolonie typu Nowa Zelandia i Australia”.

      Profesor Staniszkis biadoli na naszą peryferyjność nie dostrzegając, że CAŁY ŚWIAT w stosunku do Europy Zachodniej jest peryferią.

      Pani Profesor winna dostrzec jedną ważną rzecz, która umknęła jej uwadze; cała filozofia rozwoju cywilizacyjnego człowieka opiera się na małpowaniu NAJLEPSZYCH a nie najgorszych.

      P.S.
      Gomółka – profesor ekonomii. Gomułka – Prezes PZPR. Nie gniewaj się ale ponieważ jesteś uczonym, to przywołuję Cię do poprawnego pisania nazwiska niezapomnianego – Na Bugu we Włodawie poziom Wisły………

      • oswajanie prostych plemion
        O kurcze, zawsze mnie irytowało błędne zapisywanie nazwiska Gomułki. Zaraz poprawię, może pomoże.

        Paradoks istotnie na tym polega, że zadowolone z siebie ludy Centrum są znikomą mniejszością wsród masy ubogich pechowców. One nawet odczuwają czasem pewien strach przed zalewem nas, barbarzyńców. Lekarstwem na ten strach są próby oswojenia ciemnej masy, np przy pomocy projektu o nazwie Unia Europejska.
        Oswojenie nie oznacza jednak uznania za równych sobie. Co to to nie.
        Podział na Centrum i Zadupie jest jednostronnie korzystny, więc pewnie się utrzyma. Dzięki niemu silna moc ssania wyłapuje dobrane jednostki w kierunku środka a peryferia w wyniku swej stagnacji dostarczają przyjemności turystycznych i taniej siły mięśniowej. Od tego w końcu są.

  8. my, ludy z zadupia swiata
    Podział na centrum i zadupie świata zauważony również przez panią Staniszkis jest faktem obiektywnym, gorzej i trudniej wygląda tłumaczenie tego zjawiska.

    Kogut pieje i wstaje Słońce. Czy wschód następuje pod wpływem piania, czy ptak pieje bo lubi, czy też połączenie tych zjawisk to efekt knowań wiadomych kół? Nie wiadomo.

    W każdym razie od zawsze wszelki postęp w nauce, technice, oraz ciekawostki kulturalne płyną z jednego kierunku. Tworzą je głównie samce białej rasy pochodzenia germańskiego i niedobitki Celtów, mówiące raczej językiem angielskim. Centrum tworzy Europa zachodnia i jej kolonie typu Nowa Zelandia i Australia.
    Pozostała ludność świata widzi się z perspektywy Centrum jako niezrozumiała banda na wiecznie wczesnym etapie rozwoju. Peryferia nie znają stanu ciągłego spokojnego dobrobytu, ich historia, to kolejne fazy szarego zastoju i szaleńczego, krótkotrwałego zrywu, często typu rewolucyjnego.

    Cechą ludów krajów zadupnych jest uwielbienie dla języka angielskiego i poczucie awansu do wyższej kasty następujące po jego względnym opanowaniu.

    Wydostać się z zadupia można tylko przez emigrację, albo dzięki niezwykłym talentom umożliwiającym przyłączenie do rządzącej mniejszości rasy panujące i mentalne opuszczenie peryferium.
    Strasznie to smutne. Oj, strasznie.

    • Chlor. Masz pełną rację co do:
      “W każdym razie od zawsze wszelki postęp w nauce, technice, oraz ciekawostki kulturalne płyną z jednego kierunku. Tworzą je głównie samce białej rasy pochodzenia germańskiego i niedobitki Celtów, mówiące raczej językiem angielskim. Centrum tworzy Europa zachodnia i jej kolonie typu Nowa Zelandia i Australia”.

      Profesor Staniszkis biadoli na naszą peryferyjność nie dostrzegając, że CAŁY ŚWIAT w stosunku do Europy Zachodniej jest peryferią.

      Pani Profesor winna dostrzec jedną ważną rzecz, która umknęła jej uwadze; cała filozofia rozwoju cywilizacyjnego człowieka opiera się na małpowaniu NAJLEPSZYCH a nie najgorszych.

      P.S.
      Gomółka – profesor ekonomii. Gomułka – Prezes PZPR. Nie gniewaj się ale ponieważ jesteś uczonym, to przywołuję Cię do poprawnego pisania nazwiska niezapomnianego – Na Bugu we Włodawie poziom Wisły………

      • oswajanie prostych plemion
        O kurcze, zawsze mnie irytowało błędne zapisywanie nazwiska Gomułki. Zaraz poprawię, może pomoże.

        Paradoks istotnie na tym polega, że zadowolone z siebie ludy Centrum są znikomą mniejszością wsród masy ubogich pechowców. One nawet odczuwają czasem pewien strach przed zalewem nas, barbarzyńców. Lekarstwem na ten strach są próby oswojenia ciemnej masy, np przy pomocy projektu o nazwie Unia Europejska.
        Oswojenie nie oznacza jednak uznania za równych sobie. Co to to nie.
        Podział na Centrum i Zadupie jest jednostronnie korzystny, więc pewnie się utrzyma. Dzięki niemu silna moc ssania wyłapuje dobrane jednostki w kierunku środka a peryferia w wyniku swej stagnacji dostarczają przyjemności turystycznych i taniej siły mięśniowej. Od tego w końcu są.

  9. my, ludy z zadupia swiata
    Podział na centrum i zadupie świata zauważony również przez panią Staniszkis jest faktem obiektywnym, gorzej i trudniej wygląda tłumaczenie tego zjawiska.

    Kogut pieje i wstaje Słońce. Czy wschód następuje pod wpływem piania, czy ptak pieje bo lubi, czy też połączenie tych zjawisk to efekt knowań wiadomych kół? Nie wiadomo.

    W każdym razie od zawsze wszelki postęp w nauce, technice, oraz ciekawostki kulturalne płyną z jednego kierunku. Tworzą je głównie samce białej rasy pochodzenia germańskiego i niedobitki Celtów, mówiące raczej językiem angielskim. Centrum tworzy Europa zachodnia i jej kolonie typu Nowa Zelandia i Australia.
    Pozostała ludność świata widzi się z perspektywy Centrum jako niezrozumiała banda na wiecznie wczesnym etapie rozwoju. Peryferia nie znają stanu ciągłego spokojnego dobrobytu, ich historia, to kolejne fazy szarego zastoju i szaleńczego, krótkotrwałego zrywu, często typu rewolucyjnego.

    Cechą ludów krajów zadupnych jest uwielbienie dla języka angielskiego i poczucie awansu do wyższej kasty następujące po jego względnym opanowaniu.

    Wydostać się z zadupia można tylko przez emigrację, albo dzięki niezwykłym talentom umożliwiającym przyłączenie do rządzącej mniejszości rasy panujące i mentalne opuszczenie peryferium.
    Strasznie to smutne. Oj, strasznie.

    • Chlor. Masz pełną rację co do:
      “W każdym razie od zawsze wszelki postęp w nauce, technice, oraz ciekawostki kulturalne płyną z jednego kierunku. Tworzą je głównie samce białej rasy pochodzenia germańskiego i niedobitki Celtów, mówiące raczej językiem angielskim. Centrum tworzy Europa zachodnia i jej kolonie typu Nowa Zelandia i Australia”.

      Profesor Staniszkis biadoli na naszą peryferyjność nie dostrzegając, że CAŁY ŚWIAT w stosunku do Europy Zachodniej jest peryferią.

      Pani Profesor winna dostrzec jedną ważną rzecz, która umknęła jej uwadze; cała filozofia rozwoju cywilizacyjnego człowieka opiera się na małpowaniu NAJLEPSZYCH a nie najgorszych.

      P.S.
      Gomółka – profesor ekonomii. Gomułka – Prezes PZPR. Nie gniewaj się ale ponieważ jesteś uczonym, to przywołuję Cię do poprawnego pisania nazwiska niezapomnianego – Na Bugu we Włodawie poziom Wisły………

      • oswajanie prostych plemion
        O kurcze, zawsze mnie irytowało błędne zapisywanie nazwiska Gomułki. Zaraz poprawię, może pomoże.

        Paradoks istotnie na tym polega, że zadowolone z siebie ludy Centrum są znikomą mniejszością wsród masy ubogich pechowców. One nawet odczuwają czasem pewien strach przed zalewem nas, barbarzyńców. Lekarstwem na ten strach są próby oswojenia ciemnej masy, np przy pomocy projektu o nazwie Unia Europejska.
        Oswojenie nie oznacza jednak uznania za równych sobie. Co to to nie.
        Podział na Centrum i Zadupie jest jednostronnie korzystny, więc pewnie się utrzyma. Dzięki niemu silna moc ssania wyłapuje dobrane jednostki w kierunku środka a peryferia w wyniku swej stagnacji dostarczają przyjemności turystycznych i taniej siły mięśniowej. Od tego w końcu są.

  10. my, ludy z zadupia swiata
    Podział na centrum i zadupie świata zauważony również przez panią Staniszkis jest faktem obiektywnym, gorzej i trudniej wygląda tłumaczenie tego zjawiska.

    Kogut pieje i wstaje Słońce. Czy wschód następuje pod wpływem piania, czy ptak pieje bo lubi, czy też połączenie tych zjawisk to efekt knowań wiadomych kół? Nie wiadomo.

    W każdym razie od zawsze wszelki postęp w nauce, technice, oraz ciekawostki kulturalne płyną z jednego kierunku. Tworzą je głównie samce białej rasy pochodzenia germańskiego i niedobitki Celtów, mówiące raczej językiem angielskim. Centrum tworzy Europa zachodnia i jej kolonie typu Nowa Zelandia i Australia.
    Pozostała ludność świata widzi się z perspektywy Centrum jako niezrozumiała banda na wiecznie wczesnym etapie rozwoju. Peryferia nie znają stanu ciągłego spokojnego dobrobytu, ich historia, to kolejne fazy szarego zastoju i szaleńczego, krótkotrwałego zrywu, często typu rewolucyjnego.

    Cechą ludów krajów zadupnych jest uwielbienie dla języka angielskiego i poczucie awansu do wyższej kasty następujące po jego względnym opanowaniu.

    Wydostać się z zadupia można tylko przez emigrację, albo dzięki niezwykłym talentom umożliwiającym przyłączenie do rządzącej mniejszości rasy panujące i mentalne opuszczenie peryferium.
    Strasznie to smutne. Oj, strasznie.

    • Chlor. Masz pełną rację co do:
      “W każdym razie od zawsze wszelki postęp w nauce, technice, oraz ciekawostki kulturalne płyną z jednego kierunku. Tworzą je głównie samce białej rasy pochodzenia germańskiego i niedobitki Celtów, mówiące raczej językiem angielskim. Centrum tworzy Europa zachodnia i jej kolonie typu Nowa Zelandia i Australia”.

      Profesor Staniszkis biadoli na naszą peryferyjność nie dostrzegając, że CAŁY ŚWIAT w stosunku do Europy Zachodniej jest peryferią.

      Pani Profesor winna dostrzec jedną ważną rzecz, która umknęła jej uwadze; cała filozofia rozwoju cywilizacyjnego człowieka opiera się na małpowaniu NAJLEPSZYCH a nie najgorszych.

      P.S.
      Gomółka – profesor ekonomii. Gomułka – Prezes PZPR. Nie gniewaj się ale ponieważ jesteś uczonym, to przywołuję Cię do poprawnego pisania nazwiska niezapomnianego – Na Bugu we Włodawie poziom Wisły………

      • oswajanie prostych plemion
        O kurcze, zawsze mnie irytowało błędne zapisywanie nazwiska Gomułki. Zaraz poprawię, może pomoże.

        Paradoks istotnie na tym polega, że zadowolone z siebie ludy Centrum są znikomą mniejszością wsród masy ubogich pechowców. One nawet odczuwają czasem pewien strach przed zalewem nas, barbarzyńców. Lekarstwem na ten strach są próby oswojenia ciemnej masy, np przy pomocy projektu o nazwie Unia Europejska.
        Oswojenie nie oznacza jednak uznania za równych sobie. Co to to nie.
        Podział na Centrum i Zadupie jest jednostronnie korzystny, więc pewnie się utrzyma. Dzięki niemu silna moc ssania wyłapuje dobrane jednostki w kierunku środka a peryferia w wyniku swej stagnacji dostarczają przyjemności turystycznych i taniej siły mięśniowej. Od tego w końcu są.

  11. Dorolo, a czemu o muzyce klasycznej ani słowa?
    No i zapomniałaś i RAP-ie. A swoją drogą muzyka jest tylko jednym z elementów kultury. Zatem te wyjątki potwierdzają regułę. Co do kobiet i ich wkładu w cywilizację i rozwój, uważam, że ich udział był, jest i będzie zawsze największy. To przecież one rodzą geniuszy.

  12. Dorolo, a czemu o muzyce klasycznej ani słowa?
    No i zapomniałaś i RAP-ie. A swoją drogą muzyka jest tylko jednym z elementów kultury. Zatem te wyjątki potwierdzają regułę. Co do kobiet i ich wkładu w cywilizację i rozwój, uważam, że ich udział był, jest i będzie zawsze największy. To przecież one rodzą geniuszy.

  13. Dorolo, a czemu o muzyce klasycznej ani słowa?
    No i zapomniałaś i RAP-ie. A swoją drogą muzyka jest tylko jednym z elementów kultury. Zatem te wyjątki potwierdzają regułę. Co do kobiet i ich wkładu w cywilizację i rozwój, uważam, że ich udział był, jest i będzie zawsze największy. To przecież one rodzą geniuszy.

  14. Dorolo, a czemu o muzyce klasycznej ani słowa?
    No i zapomniałaś i RAP-ie. A swoją drogą muzyka jest tylko jednym z elementów kultury. Zatem te wyjątki potwierdzają regułę. Co do kobiet i ich wkładu w cywilizację i rozwój, uważam, że ich udział był, jest i będzie zawsze największy. To przecież one rodzą geniuszy.

  15. Dorolo, a czemu o muzyce klasycznej ani słowa?
    No i zapomniałaś i RAP-ie. A swoją drogą muzyka jest tylko jednym z elementów kultury. Zatem te wyjątki potwierdzają regułę. Co do kobiet i ich wkładu w cywilizację i rozwój, uważam, że ich udział był, jest i będzie zawsze największy. To przecież one rodzą geniuszy.

  16. A ja wolałbym, żebyśmy
    A ja wolałbym, żebyśmy ciągnęli nie do Europy Zachodniej, która mało czym mi imponuje ( no, może poza niemieckimi trawnikami i drogami ), ale właśnie do wspomnianych przez ciebie Australii i Nowej Zelandii. Jeśli mamy się na kimś wzorować, to właśnie na nich. A jeśli dodatkowo mamy postępować i rozwijać się, to brońcie Bogi, nie twórzmy sobie w tym celu żadnego instytutu, chyba, że chcemy ścigać najlepszych jeszcze przez tysiąc lat.
    No, ale daję ci tę szóstkę, bo poza tym masz więcej racji, niż mi się udało w tym tygodniu usłyszeć i przeczytać.
    Pozdrawiam.

    • Ślicznie dziękuję. Napisałem, gdzieś tu, żeby ścigać
      najlepszych. I nie ważne gdzie leży kraj, ważne, aby
      jego doświadczenia w dziedzinie, w której jest świetny i nie do pobicia w świecie, transportować i adaptować do warunków polskich. Tak można by zrobić ze służbą zdrowia. Co ja mówię, ze wszystkim! Powysyłać do 10-ciu krajów z czołówki światowej (jest taka klasyfikacja państw, gdzie najprzyjemniej i najwspanialej się żyje) 100 młodych 30-40-latków, z perfekcyjną znajomością języków i szerokimi horyzontami. Koniecznie młodych, którym jeszcze się chce! Zlecić im przestudiowanie ichnich metod i dokonań w interesującej nas dziedzinie i zainstalować system w Polsce. Nie ma powodów na nowo wymyślać koła.

      Czytałem, że w Nowej Zelandii wprowadzono system w rolnictwie, który całkowicie wyeliminował dopłaty państwowe. Pozdro.

      • Zgadza się, w Nowej Zelandii
        Zgadza się, w Nowej Zelandii mają wolnorynkowe rolnictwo i w dodatku im to działa. Mają też normalny system emerytalny, ministerstwa zatrudniające po kilkadziesiąt osób i zajmujące budynki wielkości McDonaldsa, niskie podatki i jeśli dobrze pamiętam, bon oświatowy. I to wszystko w kraju, który jeszcze trzydzieści lat temu był jednym z najbardziej socjalistycznych państw “zachodu”, a przy tym był dość słabo rozwinięty. Dziś poziom życia w Nowej Zelandii jest wysoki, a wolność gospodarcza większa niż gdziekolwiek indziej. To wszystko osiągnęli bez surowców, mając jedynie ludzi, owce, trochę ładnych krajobrazów i uwolnioną gospodarkę. Nie jestem za tym, żeby bezmyślnie kopiować każdy szczegół ich systemu, ale w paru sprawach warto wziąć z nich przykład.
        Pozdrawiam.

  17. A ja wolałbym, żebyśmy
    A ja wolałbym, żebyśmy ciągnęli nie do Europy Zachodniej, która mało czym mi imponuje ( no, może poza niemieckimi trawnikami i drogami ), ale właśnie do wspomnianych przez ciebie Australii i Nowej Zelandii. Jeśli mamy się na kimś wzorować, to właśnie na nich. A jeśli dodatkowo mamy postępować i rozwijać się, to brońcie Bogi, nie twórzmy sobie w tym celu żadnego instytutu, chyba, że chcemy ścigać najlepszych jeszcze przez tysiąc lat.
    No, ale daję ci tę szóstkę, bo poza tym masz więcej racji, niż mi się udało w tym tygodniu usłyszeć i przeczytać.
    Pozdrawiam.

    • Ślicznie dziękuję. Napisałem, gdzieś tu, żeby ścigać
      najlepszych. I nie ważne gdzie leży kraj, ważne, aby
      jego doświadczenia w dziedzinie, w której jest świetny i nie do pobicia w świecie, transportować i adaptować do warunków polskich. Tak można by zrobić ze służbą zdrowia. Co ja mówię, ze wszystkim! Powysyłać do 10-ciu krajów z czołówki światowej (jest taka klasyfikacja państw, gdzie najprzyjemniej i najwspanialej się żyje) 100 młodych 30-40-latków, z perfekcyjną znajomością języków i szerokimi horyzontami. Koniecznie młodych, którym jeszcze się chce! Zlecić im przestudiowanie ichnich metod i dokonań w interesującej nas dziedzinie i zainstalować system w Polsce. Nie ma powodów na nowo wymyślać koła.

      Czytałem, że w Nowej Zelandii wprowadzono system w rolnictwie, który całkowicie wyeliminował dopłaty państwowe. Pozdro.

      • Zgadza się, w Nowej Zelandii
        Zgadza się, w Nowej Zelandii mają wolnorynkowe rolnictwo i w dodatku im to działa. Mają też normalny system emerytalny, ministerstwa zatrudniające po kilkadziesiąt osób i zajmujące budynki wielkości McDonaldsa, niskie podatki i jeśli dobrze pamiętam, bon oświatowy. I to wszystko w kraju, który jeszcze trzydzieści lat temu był jednym z najbardziej socjalistycznych państw “zachodu”, a przy tym był dość słabo rozwinięty. Dziś poziom życia w Nowej Zelandii jest wysoki, a wolność gospodarcza większa niż gdziekolwiek indziej. To wszystko osiągnęli bez surowców, mając jedynie ludzi, owce, trochę ładnych krajobrazów i uwolnioną gospodarkę. Nie jestem za tym, żeby bezmyślnie kopiować każdy szczegół ich systemu, ale w paru sprawach warto wziąć z nich przykład.
        Pozdrawiam.

  18. A ja wolałbym, żebyśmy
    A ja wolałbym, żebyśmy ciągnęli nie do Europy Zachodniej, która mało czym mi imponuje ( no, może poza niemieckimi trawnikami i drogami ), ale właśnie do wspomnianych przez ciebie Australii i Nowej Zelandii. Jeśli mamy się na kimś wzorować, to właśnie na nich. A jeśli dodatkowo mamy postępować i rozwijać się, to brońcie Bogi, nie twórzmy sobie w tym celu żadnego instytutu, chyba, że chcemy ścigać najlepszych jeszcze przez tysiąc lat.
    No, ale daję ci tę szóstkę, bo poza tym masz więcej racji, niż mi się udało w tym tygodniu usłyszeć i przeczytać.
    Pozdrawiam.

    • Ślicznie dziękuję. Napisałem, gdzieś tu, żeby ścigać
      najlepszych. I nie ważne gdzie leży kraj, ważne, aby
      jego doświadczenia w dziedzinie, w której jest świetny i nie do pobicia w świecie, transportować i adaptować do warunków polskich. Tak można by zrobić ze służbą zdrowia. Co ja mówię, ze wszystkim! Powysyłać do 10-ciu krajów z czołówki światowej (jest taka klasyfikacja państw, gdzie najprzyjemniej i najwspanialej się żyje) 100 młodych 30-40-latków, z perfekcyjną znajomością języków i szerokimi horyzontami. Koniecznie młodych, którym jeszcze się chce! Zlecić im przestudiowanie ichnich metod i dokonań w interesującej nas dziedzinie i zainstalować system w Polsce. Nie ma powodów na nowo wymyślać koła.

      Czytałem, że w Nowej Zelandii wprowadzono system w rolnictwie, który całkowicie wyeliminował dopłaty państwowe. Pozdro.

      • Zgadza się, w Nowej Zelandii
        Zgadza się, w Nowej Zelandii mają wolnorynkowe rolnictwo i w dodatku im to działa. Mają też normalny system emerytalny, ministerstwa zatrudniające po kilkadziesiąt osób i zajmujące budynki wielkości McDonaldsa, niskie podatki i jeśli dobrze pamiętam, bon oświatowy. I to wszystko w kraju, który jeszcze trzydzieści lat temu był jednym z najbardziej socjalistycznych państw “zachodu”, a przy tym był dość słabo rozwinięty. Dziś poziom życia w Nowej Zelandii jest wysoki, a wolność gospodarcza większa niż gdziekolwiek indziej. To wszystko osiągnęli bez surowców, mając jedynie ludzi, owce, trochę ładnych krajobrazów i uwolnioną gospodarkę. Nie jestem za tym, żeby bezmyślnie kopiować każdy szczegół ich systemu, ale w paru sprawach warto wziąć z nich przykład.
        Pozdrawiam.

  19. A ja wolałbym, żebyśmy
    A ja wolałbym, żebyśmy ciągnęli nie do Europy Zachodniej, która mało czym mi imponuje ( no, może poza niemieckimi trawnikami i drogami ), ale właśnie do wspomnianych przez ciebie Australii i Nowej Zelandii. Jeśli mamy się na kimś wzorować, to właśnie na nich. A jeśli dodatkowo mamy postępować i rozwijać się, to brońcie Bogi, nie twórzmy sobie w tym celu żadnego instytutu, chyba, że chcemy ścigać najlepszych jeszcze przez tysiąc lat.
    No, ale daję ci tę szóstkę, bo poza tym masz więcej racji, niż mi się udało w tym tygodniu usłyszeć i przeczytać.
    Pozdrawiam.

    • Ślicznie dziękuję. Napisałem, gdzieś tu, żeby ścigać
      najlepszych. I nie ważne gdzie leży kraj, ważne, aby
      jego doświadczenia w dziedzinie, w której jest świetny i nie do pobicia w świecie, transportować i adaptować do warunków polskich. Tak można by zrobić ze służbą zdrowia. Co ja mówię, ze wszystkim! Powysyłać do 10-ciu krajów z czołówki światowej (jest taka klasyfikacja państw, gdzie najprzyjemniej i najwspanialej się żyje) 100 młodych 30-40-latków, z perfekcyjną znajomością języków i szerokimi horyzontami. Koniecznie młodych, którym jeszcze się chce! Zlecić im przestudiowanie ichnich metod i dokonań w interesującej nas dziedzinie i zainstalować system w Polsce. Nie ma powodów na nowo wymyślać koła.

      Czytałem, że w Nowej Zelandii wprowadzono system w rolnictwie, który całkowicie wyeliminował dopłaty państwowe. Pozdro.

      • Zgadza się, w Nowej Zelandii
        Zgadza się, w Nowej Zelandii mają wolnorynkowe rolnictwo i w dodatku im to działa. Mają też normalny system emerytalny, ministerstwa zatrudniające po kilkadziesiąt osób i zajmujące budynki wielkości McDonaldsa, niskie podatki i jeśli dobrze pamiętam, bon oświatowy. I to wszystko w kraju, który jeszcze trzydzieści lat temu był jednym z najbardziej socjalistycznych państw “zachodu”, a przy tym był dość słabo rozwinięty. Dziś poziom życia w Nowej Zelandii jest wysoki, a wolność gospodarcza większa niż gdziekolwiek indziej. To wszystko osiągnęli bez surowców, mając jedynie ludzi, owce, trochę ładnych krajobrazów i uwolnioną gospodarkę. Nie jestem za tym, żeby bezmyślnie kopiować każdy szczegół ich systemu, ale w paru sprawach warto wziąć z nich przykład.
        Pozdrawiam.

  20. A ja wolałbym, żebyśmy
    A ja wolałbym, żebyśmy ciągnęli nie do Europy Zachodniej, która mało czym mi imponuje ( no, może poza niemieckimi trawnikami i drogami ), ale właśnie do wspomnianych przez ciebie Australii i Nowej Zelandii. Jeśli mamy się na kimś wzorować, to właśnie na nich. A jeśli dodatkowo mamy postępować i rozwijać się, to brońcie Bogi, nie twórzmy sobie w tym celu żadnego instytutu, chyba, że chcemy ścigać najlepszych jeszcze przez tysiąc lat.
    No, ale daję ci tę szóstkę, bo poza tym masz więcej racji, niż mi się udało w tym tygodniu usłyszeć i przeczytać.
    Pozdrawiam.

    • Ślicznie dziękuję. Napisałem, gdzieś tu, żeby ścigać
      najlepszych. I nie ważne gdzie leży kraj, ważne, aby
      jego doświadczenia w dziedzinie, w której jest świetny i nie do pobicia w świecie, transportować i adaptować do warunków polskich. Tak można by zrobić ze służbą zdrowia. Co ja mówię, ze wszystkim! Powysyłać do 10-ciu krajów z czołówki światowej (jest taka klasyfikacja państw, gdzie najprzyjemniej i najwspanialej się żyje) 100 młodych 30-40-latków, z perfekcyjną znajomością języków i szerokimi horyzontami. Koniecznie młodych, którym jeszcze się chce! Zlecić im przestudiowanie ichnich metod i dokonań w interesującej nas dziedzinie i zainstalować system w Polsce. Nie ma powodów na nowo wymyślać koła.

      Czytałem, że w Nowej Zelandii wprowadzono system w rolnictwie, który całkowicie wyeliminował dopłaty państwowe. Pozdro.

      • Zgadza się, w Nowej Zelandii
        Zgadza się, w Nowej Zelandii mają wolnorynkowe rolnictwo i w dodatku im to działa. Mają też normalny system emerytalny, ministerstwa zatrudniające po kilkadziesiąt osób i zajmujące budynki wielkości McDonaldsa, niskie podatki i jeśli dobrze pamiętam, bon oświatowy. I to wszystko w kraju, który jeszcze trzydzieści lat temu był jednym z najbardziej socjalistycznych państw “zachodu”, a przy tym był dość słabo rozwinięty. Dziś poziom życia w Nowej Zelandii jest wysoki, a wolność gospodarcza większa niż gdziekolwiek indziej. To wszystko osiągnęli bez surowców, mając jedynie ludzi, owce, trochę ładnych krajobrazów i uwolnioną gospodarkę. Nie jestem za tym, żeby bezmyślnie kopiować każdy szczegół ich systemu, ale w paru sprawach warto wziąć z nich przykład.
        Pozdrawiam.

      • Zgadza się, w Nowej Zelandii
        Zgadza się, w Nowej Zelandii mają wolnorynkowe rolnictwo i w dodatku im to działa. Mają też normalny system emerytalny, ministerstwa zatrudniające po kilkadziesiąt osób i zajmujące budynki wielkości McDonaldsa, niskie podatki i jeśli dobrze pamiętam, bon oświatowy. I to wszystko w kraju, który jeszcze trzydzieści lat temu był jednym z najbardziej socjalistycznych państw “zachodu”, a przy tym był dość słabo rozwinięty. Dziś poziom życia w Nowej Zelandii jest wysoki, a wolność gospodarcza większa niż gdziekolwiek indziej. To wszystko osiągnęli bez surowców, mając jedynie ludzi, owce, trochę ładnych krajobrazów i uwolnioną gospodarkę. Nie jestem za tym, żeby bezmyślnie kopiować każdy szczegół ich systemu, ale w paru sprawach warto wziąć z nich przykład.
        Pozdrawiam.