Reklama

Spokojnie nie martwcie się, Wy bę

Spokojnie nie martwcie się, Wy będziecie tacy jak My, a część z Was już taka jest. Ta złota myśl padła z pióra Piotra Zaremby, ci „Wy”, to My piszący w internecie, a ci „My”, to oni piszący zawodowo. Sumienie mam o tyle czyste, że Zarembę wielokrotnie wymieniałem jako jednego z tych co jeszcze starają się myśleć i od czasu do czasu powiedzieć coś prawdziwego, albo chociaż rozsądnego. Niemniej irytuje mnie w nim to co irytuje mnie u wszystkich kolegów dziennikarzy, czyli modlitwa do warsztatu. Warsztat dziennikarski, magiczna fraza, którą się zamyka usta każdemu słowu ze świata słów żywych, "niewarsztatowych".

Reklama

Każdy kto choć trochę liznął warsztatu wie, że warsztat to nic innego jak instrukcja obsługi, którą piszący dziennikarze kują na pamięć i w efekcie produkują teksty według żelaznych reguł, wbitych do głowy procesem zwanym szkoleniami. Chociaż Zaremba wyróżnia się pewną odwagą i chwilami dostrzeganiem tego, czego inni w redakcjach nie widzą, warsztatowcem jest jak każdy z redakcji. Po czym wnoszę? Ano właśnie po tym pocieszeniu, przy którym Zaremba wymienia również nicki blogerów, co to już są tacy jak „My”. Zanim usłyszę, że cała moja inspiracja, motywacja i frustracja, to brak mojego nicka w panteonie takich jak „My”, pragnę oświadczyć, że chociaż inwektyw się nie lękam, tym razem dziękuję, że mnie Zaremba nie wyzywał od takich jak „My”.

Tacy jak „My” są warsztatowi, czyli niegroźni. Dla zawodowca od wstrzeliwania się wierszówką w szpaltę nie stanowi zagrożenia amator, który metodą prób i obserwacji sztampowych błędów dziennikarskich dorobił się warsztatu. Takie zjawisko jest czymś w rodzaju symultany. Oto mistrz warsztatu dziennikarskiego otoczony kilkunastoma amatorami od czasu do czasu dostaje mata, czy nawet pata od zdolnego amatora, co to się nauczył na pamięć kilku gambitów. Sytuacja komfortowa, mistrz pokazuje klasę gratulując ogólnego talentu całej zbiorowości i dalej pozostaje niezagrożonym mistrzem. Mistrz przyznaje wspaniałomyślnie, że zdarzają się talenty, które remisują w symultanie z profesjonalistą, brawo, brawo amatorzy, uczcie się dalej naszych gambitów, a kiedyś kto wie, może zremisujecie jeden na jeden. Nie chcę już wchodzić w personalia nickowe, „wszystkie blogery” już tyle sobie wypominają cytatów, w konkursie na największego chama, czy trolla, że dawno już nie widomo jaką treść zasadniczą opisywały te cytaty.

W każdym razie cechy wspólne najbardziej znanych nicków blogerskich, które zrobiły karierę w sieci są trzy podstawowe:

1)    Ideologiczna reprezentacja, bloger musi być prawicowy, liberalny lewicowy.
2)    Udawanie dziennikarza, nie pisanie zwykłe, czy niezwykłe pisanie, ale udawanie    dziennikarza.
3)    Patronat medialny, oczywiście lewicowy, prawicowy, liberalny

Jeśli powyższe warunki spełnia bloger, Zaremba, Żakowski, Paradowska, Janke, Leski, Wildstein, Stasiński, dalej zwani mecenasami, wykorzystają frajera do medialnej gry pod tytułem: „Musimy mieć swojego człowieka w sieci”. Jak działa mechanizm werbunkowy? Nic bardziej banalnego, proszę mi z łaski swojej pokazać jednego ze znanych blogerów, a jest ich raptem kilkoro, który nie udzieliłby wywiadu komuś? Jak on już tego wywiadu udzieli komuś, to on już jest tego kogoś na amen. Nie ma co się specjalnie zanurzać w niuanse, gdy taki dziennikarz amator widzi swój nick na rozkładówce, chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć ile wyśle sms, maili i emtoikonów na gg do rodziny i znajomych. Amator dalej jest w symultanie, ponieważ pokazują go jako przykład jeden z wielu, jako reprezentację środowiska, ale do pojedynku jeden na jeden coraz bliżej. Niestety tu pojawia się skucha, bloger gdy się nawet dostanie do redakcji robi za tak zwanego przedstawiciel środowiska.

 

W tytułach medialnych powstaje coś w rodzaju kącika: „A co na to bloger?”. W tym kącie na grochu klęczy jeden z drugim nick i on już wtedy jest zawodowiec, ponieważ musi wiedzieć że:

1)    Każde słowo jest na wagę złota, koniec zatem z blokowiskiem, do dyspozycji 100 wierszy formy i w tym ma być zawarta treść. To się dyscyplina słowa nazywa.
2)    Lead – pamiętać, żeby boldem traktować, to co ma walić po oczach.
3)    Tytuł, czyli 95% sukcesu i treści. Należy wiedzieć, że tytuł czyta się zawsze, treść jak się uda.
4)    Nikt nie mówi, że nie. Można odstąpić od redakcyjnej linii, ale w ramach odstępstw przewidzianych w instrukcji nr 5. Redakcja od czasu do czasu zobowiązana jest pokazać, że jest obiektywna, na 100 wierszy zgodnych z linią, dziennikarz może podać nie więcej niż 5 wierszy odbiegających od linni, ale w konkluzji jeszcze raz podkreślić linię.
5)    Dziennikarz ma obowiązek być przewidywalny i konsekwentny. Czytelnik patrząc na tytuł i autora tytułu ma mieć ten komfort, że dalej nie musi czytać, bo WIE co będzie dalej.

Czy ja przypadkiem nie przeczę sam sobie, pokazując, że zbyt silne narzędzia i mechanizmy psychologiczne mają do dyspozycji media, aby z Nas nie zrobić Ich. Nie przeczę, pokazałem silne strony Ich strony, ale teraz punkt najsłabszy. Ilość wymieszana z brakiem jakości. Ilu takich „dzinnikarzujących” blogerów może zassać redakcja? Tak naprawdę jeden to za wiele, równie dobrze Michalski mógłby robić za kontrowersyjnego blogera, ze swoim stylem prowincjonalnego literata zaciskającego zęby, aby nie powiedzieć „ja was wszystkich pier..ę”. Jeden na wystawę jest potrzebny redakcji. A co z jakością? Z tego już zdałem sprawę, może być pół amatorsko, ale ma być dziennikarsko, czyli nudnie. Ten punkt jest tak słaby, że dziesiątki zdolnych ludzi, których nie krepuje nic, ani warsztat, ani lojalność środowiskowa, ani linia redakcyjna, ani premia od naczelnego, gdzieś się musi podziać.

Z racji tego, że interent jest pełen talentów jakim matka natura nie poczęstowała żadnego z warsztatowców, przynajmniej ja takiego nie znam, oni po raz pierwszy mają pełną swobodę w tak zwanej autokreacji. Przed erą internetu dotrzeć ze słowem w sposób niezależny było rzeczą arcytrudną. Ulotek powielanych przez podziemie nie liczę, a jedyną znaną mi formą niezależnego druku były Ziny (fanziny). Tylko, że przy takiej produkcji trzeba było orać przy kserokopiarce i zszywaczu, zaś wykonany topornymi metodami nakład docierał do promila odbiorców. Gazetki były zwykle tematyczne, w Polsce najczęściej wręcz subkulturowe. Era słowa łupanego minęła, teraz mamy banalny dostęp do eksponowania talentu i siłą rzeczy losy dziennikarstwa są skazane na blogowanie. Dominacja setek niezależnych stron nad paroma tytułami jest coraz wyraźniejsza, tyle że zbyt duże pieniądze są umoczone w tandecie tytułów medialnych i zbyt wielu ludzi z tego żyje, aby się dziennikarstwo poddało.

Dziennikarstwo się nie podda, aby przetrwać dziennikarstwo się przepoczwarzy w blogosferę i to już się dzieje. Dotąd było tak, że paru nudziarzy z blogosfery udawało żurnalistów, ale proces się odwraca. Język internetu, który wkrótce zostanie oczywiście przerobiony na warsztat, przejmują dziennikarze. Oferta Krasowskiego biegającego z gołą dupą po internecie, to klasyczne przejęcie języka blogu. Michalski biedaczysko nie pogodzony z losem beztalencia, wylewa żale w stylu modelowego wręcz komentatora forum. Janke z trzema etatami w pięciu mediach, na swojej "niezależnej" platformie firmuje się jako mecenas blogerów. Jakim językiem się posługuje nie mam odwagi cytować, ale kto ma ochotę może poczytać, dlaczego gimnazjaliści w tym roku wypadli jeszcze gorzej.

To nie My będziemy tacy jak Wy, to Wy jesteście skazani na NAS. Przepoczwarzone w blogosferę media oczywiście bez trudu wciągną w nową formułę cały blogerski szmelc, tych wszystkich jednozdaniowych filozofów, komentujących stan swoich emocji, nie teksty, których z reguły nie czytają. Reszta, która ma coś w głowie i oczekuje czegoś więcej niż walki na szpice z półobrotu ,stworzy autentyczną alternatywę dla zblogowanych mediów i dopiero wtedy będzie to pojedynek jeden na jeden. Ludzie z talentem niestety i zazwyczaj są niecierpliwi, dlatego logują się tam, gdzie statystyki rosną, zapominając jednocześnie, że tam mają szansę tylko na symultanę, w najlepszym razie na zblogowane dziennikarstwo.

Budowanie otwartej formuły, tak otwartej, że można ją interpretować dowolnie, albo jako zdrową rywalizację talentów, albo jako forum wymiany twórczości jest JEDYNĄ alternatywą dla dziennikarstwa. Masowe blogerstwo jest jak masmedia i to się ze sobą zmiksuje, wcześniej czy później, właściwie pierwsze koktajle już są podawane. Prawdziwe pisanie, prawdziwe talenty jeśli chcą pozostać prawdziwymi muszą zbudować miejsce, w którym tylko talent będzie decydował o sukcesie. 5, 10, 15 i jak najwięcej utalentowanych autorów na jakiejkolwiek platformie, to gwarantowany sukces również statystyczny, w okresie wcale nie długim. Przypuszczam, że pół roku na wypromowanie takiej platformy to wystarczająco dużo. Jeśli talenty zrozumieją, że nie od razu Kraków…, a te „Krakowy” co już są zbudowane to tylko makiety, jest szansa na wielką rzecz. Jeśli talenty pójdą na łatwiznę, powstanie jedno wielkie Blogosmedia.

 

Reklama

58 KOMENTARZE

  1. Dlaczego nie krzyczycie, że
    Dlaczego nie krzyczycie, że komentarze wyłączone?! Za karę podaję statystyki. Nie jesteśmy mali!!

    * 299 633
    Odwiedziny

    * 99 910
    Bezwzględna liczba niepowtarzalnych użytkowników

    * 1 193 023
    Odsłony

    * 3,98
    Średnia liczba odsłon

    * 00:07:15
    Czas spędzony w witrynie

    * 33,25%
    Nowe odwiedziny

  2. Dlaczego nie krzyczycie, że
    Dlaczego nie krzyczycie, że komentarze wyłączone?! Za karę podaję statystyki. Nie jesteśmy mali!!

    * 299 633
    Odwiedziny

    * 99 910
    Bezwzględna liczba niepowtarzalnych użytkowników

    * 1 193 023
    Odsłony

    * 3,98
    Średnia liczba odsłon

    * 00:07:15
    Czas spędzony w witrynie

    * 33,25%
    Nowe odwiedziny

  3. Dlaczego nie krzyczycie, że
    Dlaczego nie krzyczycie, że komentarze wyłączone?! Za karę podaję statystyki. Nie jesteśmy mali!!

    * 299 633
    Odwiedziny

    * 99 910
    Bezwzględna liczba niepowtarzalnych użytkowników

    * 1 193 023
    Odsłony

    * 3,98
    Średnia liczba odsłon

    * 00:07:15
    Czas spędzony w witrynie

    * 33,25%
    Nowe odwiedziny

  4. Dlaczego nie krzyczycie, że
    Dlaczego nie krzyczycie, że komentarze wyłączone?! Za karę podaję statystyki. Nie jesteśmy mali!!

    * 299 633
    Odwiedziny

    * 99 910
    Bezwzględna liczba niepowtarzalnych użytkowników

    * 1 193 023
    Odsłony

    * 3,98
    Średnia liczba odsłon

    * 00:07:15
    Czas spędzony w witrynie

    * 33,25%
    Nowe odwiedziny

  5. Dlaczego nie krzyczycie, że
    Dlaczego nie krzyczycie, że komentarze wyłączone?! Za karę podaję statystyki. Nie jesteśmy mali!!

    * 299 633
    Odwiedziny

    * 99 910
    Bezwzględna liczba niepowtarzalnych użytkowników

    * 1 193 023
    Odsłony

    * 3,98
    Średnia liczba odsłon

    * 00:07:15
    Czas spędzony w witrynie

    * 33,25%
    Nowe odwiedziny

  6. Napieprzam się z myślami
    Ciągle mnie świerzbi klawiatura, żeby wysmażyc jakiś super artykuł, a potem mi to jakoś tak niepostrzeżenie przechodzi…
    Może jak sobie przypomnę swoją próbę pobicia (w sensie literackim oczywiście) niejakiego Lema, Stanisława zresztą, to jest w tym jakaś doza instynktu samozachowawczego…
    Pisać lubię, prawie tak jak śpiewać, choć obie te czynności niespecjalnie są moją specjalnością.
    Luuudzie, zachęćcie mnie, może czeka mnie jakś wspaniała kariera dziennikarska, może nawet ktoś mnie przeczyta…
    A pana Zaremby nie mogę jakoś polubić.
    Nie ten styl, nie ten talent…
    O, Matka Kurka, chociaż czasem wqrwia to ma styl…
    Lubię poczytać Jiimę, dorolę, a Zaremby nie. No i co mi zrobi?

  7. Napieprzam się z myślami
    Ciągle mnie świerzbi klawiatura, żeby wysmażyc jakiś super artykuł, a potem mi to jakoś tak niepostrzeżenie przechodzi…
    Może jak sobie przypomnę swoją próbę pobicia (w sensie literackim oczywiście) niejakiego Lema, Stanisława zresztą, to jest w tym jakaś doza instynktu samozachowawczego…
    Pisać lubię, prawie tak jak śpiewać, choć obie te czynności niespecjalnie są moją specjalnością.
    Luuudzie, zachęćcie mnie, może czeka mnie jakś wspaniała kariera dziennikarska, może nawet ktoś mnie przeczyta…
    A pana Zaremby nie mogę jakoś polubić.
    Nie ten styl, nie ten talent…
    O, Matka Kurka, chociaż czasem wqrwia to ma styl…
    Lubię poczytać Jiimę, dorolę, a Zaremby nie. No i co mi zrobi?

  8. Napieprzam się z myślami
    Ciągle mnie świerzbi klawiatura, żeby wysmażyc jakiś super artykuł, a potem mi to jakoś tak niepostrzeżenie przechodzi…
    Może jak sobie przypomnę swoją próbę pobicia (w sensie literackim oczywiście) niejakiego Lema, Stanisława zresztą, to jest w tym jakaś doza instynktu samozachowawczego…
    Pisać lubię, prawie tak jak śpiewać, choć obie te czynności niespecjalnie są moją specjalnością.
    Luuudzie, zachęćcie mnie, może czeka mnie jakś wspaniała kariera dziennikarska, może nawet ktoś mnie przeczyta…
    A pana Zaremby nie mogę jakoś polubić.
    Nie ten styl, nie ten talent…
    O, Matka Kurka, chociaż czasem wqrwia to ma styl…
    Lubię poczytać Jiimę, dorolę, a Zaremby nie. No i co mi zrobi?

  9. Napieprzam się z myślami
    Ciągle mnie świerzbi klawiatura, żeby wysmażyc jakiś super artykuł, a potem mi to jakoś tak niepostrzeżenie przechodzi…
    Może jak sobie przypomnę swoją próbę pobicia (w sensie literackim oczywiście) niejakiego Lema, Stanisława zresztą, to jest w tym jakaś doza instynktu samozachowawczego…
    Pisać lubię, prawie tak jak śpiewać, choć obie te czynności niespecjalnie są moją specjalnością.
    Luuudzie, zachęćcie mnie, może czeka mnie jakś wspaniała kariera dziennikarska, może nawet ktoś mnie przeczyta…
    A pana Zaremby nie mogę jakoś polubić.
    Nie ten styl, nie ten talent…
    O, Matka Kurka, chociaż czasem wqrwia to ma styl…
    Lubię poczytać Jiimę, dorolę, a Zaremby nie. No i co mi zrobi?

  10. Napieprzam się z myślami
    Ciągle mnie świerzbi klawiatura, żeby wysmażyc jakiś super artykuł, a potem mi to jakoś tak niepostrzeżenie przechodzi…
    Może jak sobie przypomnę swoją próbę pobicia (w sensie literackim oczywiście) niejakiego Lema, Stanisława zresztą, to jest w tym jakaś doza instynktu samozachowawczego…
    Pisać lubię, prawie tak jak śpiewać, choć obie te czynności niespecjalnie są moją specjalnością.
    Luuudzie, zachęćcie mnie, może czeka mnie jakś wspaniała kariera dziennikarska, może nawet ktoś mnie przeczyta…
    A pana Zaremby nie mogę jakoś polubić.
    Nie ten styl, nie ten talent…
    O, Matka Kurka, chociaż czasem wqrwia to ma styl…
    Lubię poczytać Jiimę, dorolę, a Zaremby nie. No i co mi zrobi?

  11. No właśnie wszyscy marzą o
    No właśnie wszyscy marzą o miseczce pełnej mleczka, ale do mleczarni nikomu się nie chce skoczyć. Gdyby tak na 100 rozmarzonych 10 się wzięło do roboty mielibyśmy tutaj krainę mlekiem płynącą. Proponuję skoczyć do mleczarni, dać szansę marzeniom i dobry przykład. Skoro nie chcesz konkursu, teksty piszesz nie dla siebie, ale dla innych.

  12. No właśnie wszyscy marzą o
    No właśnie wszyscy marzą o miseczce pełnej mleczka, ale do mleczarni nikomu się nie chce skoczyć. Gdyby tak na 100 rozmarzonych 10 się wzięło do roboty mielibyśmy tutaj krainę mlekiem płynącą. Proponuję skoczyć do mleczarni, dać szansę marzeniom i dobry przykład. Skoro nie chcesz konkursu, teksty piszesz nie dla siebie, ale dla innych.

  13. No właśnie wszyscy marzą o
    No właśnie wszyscy marzą o miseczce pełnej mleczka, ale do mleczarni nikomu się nie chce skoczyć. Gdyby tak na 100 rozmarzonych 10 się wzięło do roboty mielibyśmy tutaj krainę mlekiem płynącą. Proponuję skoczyć do mleczarni, dać szansę marzeniom i dobry przykład. Skoro nie chcesz konkursu, teksty piszesz nie dla siebie, ale dla innych.

  14. No właśnie wszyscy marzą o
    No właśnie wszyscy marzą o miseczce pełnej mleczka, ale do mleczarni nikomu się nie chce skoczyć. Gdyby tak na 100 rozmarzonych 10 się wzięło do roboty mielibyśmy tutaj krainę mlekiem płynącą. Proponuję skoczyć do mleczarni, dać szansę marzeniom i dobry przykład. Skoro nie chcesz konkursu, teksty piszesz nie dla siebie, ale dla innych.

  15. No właśnie wszyscy marzą o
    No właśnie wszyscy marzą o miseczce pełnej mleczka, ale do mleczarni nikomu się nie chce skoczyć. Gdyby tak na 100 rozmarzonych 10 się wzięło do roboty mielibyśmy tutaj krainę mlekiem płynącą. Proponuję skoczyć do mleczarni, dać szansę marzeniom i dobry przykład. Skoro nie chcesz konkursu, teksty piszesz nie dla siebie, ale dla innych.

  16. No właśnie wszyscy marzą o
    No właśnie wszyscy marzą o miseczce pełnej mleczka, ale do mleczarni nikomu się nie chce skoczyć. Gdyby tak na 100 rozmarzonych 10 się wzięło do roboty mielibyśmy tutaj krainę mlekiem płynącą. Proponuję skoczyć do mleczarni, dać szansę marzeniom i dobry przykład. Skoro nie chcesz konkursu, teksty piszesz nie dla siebie, ale dla innych.