Reklama

Krótka rzecz o Zbigniewie Wassermanie.
Prokurator z zawodu, z nadania Jarosława minister koordynator ds. służb specjalnych w rządzie Wielkiej Koalicji.

Krótka rzecz o Zbigniewie Wassermanie.
Prokurator z zawodu, z nadania Jarosława minister koordynator ds. służb specjalnych w rządzie Wielkiej Koalicji.
Złośliwi twierdzą, że w czasach PRL pan prokurator zwalczał NZS, ale to wyłącznie złośliwcy. PRL-owska przeszłość w aparacie tzw. socjalistycznej sprawiedliwości Pana Wassermana nie przeszkadza mu w realizowaniu pisowskiej polityki. Wazelinowanie swojego szefa otworzyło drogę do politycznej kariery. Nie jedyny to w PiS przypadek, kiedy czysty życiorys poświęca się w imię zasady zastosowanej przed laty przez F. D Roosvelta: „może to i s..yn, ale to nasz s…yn”.

Pan prokurator znany był także z tzw. afery wannowej, która jednych oburzyła, innych zniesmaczyła, a mnie rozbawiła do łez. Nie sama sprawa, ale sposób, w jaki herr Wasserman przedstawiał ją w mediach. Pan Wanna w ogóle lubi mnie zabawiać, za co jestem mu szczerze wdzięczny.
Bawi mnie pan Wanna, kiedy przy każdej możliwej okazji stwierdza, że: „istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że”… i tu następuje oskarżenie politycznych adwersarzy o szereg przestępstw. Formułka wygłaszana przez prokuratora Wassermana niechybnie stałaby się obowiązującym kanonem prawnym w polskich sądach przy ogłaszaniu wyroków, gdyby PiS porządził jeszcze ze 2-3 lata.

Reklama

Przez kilka miesięcy Pan Wanna znikł był z ekranów TV i z fal rozgłośni radiowych. I nagle – łup! CBA wykryła aferę w projekcie ustawy o grach liczbowych. I oto jest, w całej swojej krasie. I co słyszymy z ust Pana Wanny? Że oto…i tu znana formułka.
Tymczasem wczoraj wieczorem TVN24 przekroczyło próg bólu zadawanego swoim telewidzom, w tym mnie. O aferze wykrytej przez CBA deliberowali Pan Wanna i Pani Pitera (zwana przeze mnie Picerą). Dialog obojga przypominał mi rzadko publikowany wierszyk J. Tuwima, który cytuję poniżej jako pointę.

Wierszyk o kretynie i idiotce – J. Tuwim

Spotkali się w święto, o piątej przed kinem
Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem
Tutejsza idiotko!- rzekł kretyn miejscowy
Czy pragniesz pójść ze mną na film przebojowy
Miejscowa kretynka odrzekła; z ochota
Albowiem cię kocham tutejszy idioto
Wiec kretyn miejscowy uśmiechnął się słodko
I poszedł do kina z tutejsza idiotka

Na miłym macaniu minęła godzinka
I była szczęśliwa miejscowa kretynka
Aż wreszcie szepnęła: kretynie tutejszy!
Ten film mam wrażenie jest coraz nudniejszy.
Wiec poszli na sznycel, na melbę, na winko
Miejscowy idiota z tutejsza kretynka.

Tutejsza idiotka z kretynem miejscowym
Następnie się zwarli w uścisku zmysłowym
W ten sposób dorobią się córki lub syna
Idioty, idiotki, kretynki, kretyna,
By znowu się mogli spotykać przed kinem
Tutejsza idiotka z miejscowym kretynem.

P.S. Wiersz należy traktować wyłącznie metaforycznie.

Reklama

2 KOMENTARZE