Reklama

Pamięć świadoma jest to władza (funkcja) umysłu, za której pomocą sięgamy do naszych przeszłych doświadczeń i dzięki której możemy wykorzystywać pochodzące z doświadczenia i mentalnej aktywności (refl

Pamięć świadoma jest to władza (funkcja) umysłu, za której pomocą sięgamy do naszych przeszłych doświadczeń i dzięki której możemy wykorzystywać pochodzące z doświadczenia i mentalnej aktywności (refleksji) informacje. Tyle definicja. W telegraficznym skrócie.

Uczono mnie, że kształtuje się od 6-ego roku życia. Wszystko co “zapamiętałam” wcześniej to opowieści tych, którzy byli świadkami “zapamiętanych” przeze mnie wydarzeń…

Reklama

Tylko, że….

Śpię, leżę w łóżeczku, ile mam lat nie wiem. Śnię. W moim śnie pod sufitem wisi dziurawe, zardzewiałe wiadro. Wyłażą z niego robaki, spadają na mnie. Budzę się z krzykiem.

Mama wróciła ze szpitala z młodszym braciszkiem. Wcześniak. Malutkie mieszkanie. Muszę spać z opiekunką. Straszna burza. Przez okno widzę drzewa, które łomoczą gałęziami w okno, chcą mnie porwać. Płaczę, boję się. Mama daleko, zajęta braciszkiem. Dostaję od opiekunki, starej kobiety, która chyba nie lubiła dzieci, w tyłek i milknę.

Mam 4 lata. Tata wozi mnie na sankach. W pewnym momencie sanki wywracają się i ląduję w zaspie. Przeżywam chwile grozy zanim zostanę z niej wyciągnięta.

Rok starsza jestem świadkiem jak kolega wyciąga ze studni na łące po której biegaliśmy, takiej z niską cembrowiną, w której pojono krowy, swojego młodszego brata. Nie było z nami nikogo dorosłego. Nikogo kto mógłby nam to potem opowiedzieć.

Mniej więcej w tym samym czasie. Łąka w rozkwicie rozbrzmiewa brzęczeniem pszczół. Nieuniknionym było nadepnięcie bosą stopą na jedną z nich czasami. Starszy brat wyciągał żądło i biegłam dalej radosna. Do czasu gdy ktoś, nie pamiętam kto, powiedział mi, że pszczoła umiera zostawiając żądło w stopie. Ta wiadomość wywarła wpływ na całe moje późniejsze życie. To się podobno nazywa nadwrażliwość. Powinno się ją leczyć, ale rodzice zaniedbali.

Mam 5 lat gdy wyprowadzamy się z Raju, wsi daleko od szosy. Moje ostatnie wspomnienie stamtąd. Stoję wśród kobiet i coś opowiadam. Zawsze byłam przemądrzałą gadułą, dumną, że dorośli mnie słuchają, chociaż, co można zaliczyć mi na plus, nigdy nie zamykałam uszu na ich słowa, chłonęłam je całą sobą.
Stoimy pod wielkim drzewem. Mój wzrok przykuwa coś, co jednocześnie fascynuje i przeraża. Turkuć podjadek.

W końcu pamięć świadoma.
Chodzę do przedszkola we wsi do której przeprowadzili się rodzice. Po raz pierwszy mam wystąpić publicznie. Poza przedszkolem.
Zielone Świątki. Zwane wtedy Świętem Ludowym. Wielka impreza plenerowa. Z atrakcjami. Będę śpiewała!
Byłam łobuziakiem. Na nic zdało się mamine szorowanie, zakładanie świątecznych ubrań “na okazję”.
Na poranną mszę w miejscowym kościele zabierają mnie nastoletnie sąsiadki. Wracam nie nadająca się do pokazania ludziom, jak twierdzi mama. Brak bieżącej wody. Na koniec mycie nóg w miednicy stojącej naprzeciwko okna przez które widzę kłęby czarnego dymu.
Zanim zabrzmi syrena słyszę krzyk. Pali się! Tego dnia spłonęło pół wsi. Pokazywali w telewizji, podobno. Nie widziałam. Pamiętam tylko helikopter krążący nad płonącą wsią. Podobno tam umieszczona była kamera. Podobno.
Tak się skończył nie zaczynając mój pierwszy występ na scenie.

Reklama

9 KOMENTARZE

  1. poczwary
    Robale z dzieciństwa pamięta się całe życie.
    Kiedyś na koloniach widziałem w górskim stawie tak ohydne robactwo, że mózg staje.
    Larwy pływaka żółtobrzeżka. Istne potwory, ze szczypcami, ohydnymi łapskami, paszczą, i żądłem w dupie.

  2. poczwary
    Robale z dzieciństwa pamięta się całe życie.
    Kiedyś na koloniach widziałem w górskim stawie tak ohydne robactwo, że mózg staje.
    Larwy pływaka żółtobrzeżka. Istne potwory, ze szczypcami, ohydnymi łapskami, paszczą, i żądłem w dupie.

  3. poczwary
    Robale z dzieciństwa pamięta się całe życie.
    Kiedyś na koloniach widziałem w górskim stawie tak ohydne robactwo, że mózg staje.
    Larwy pływaka żółtobrzeżka. Istne potwory, ze szczypcami, ohydnymi łapskami, paszczą, i żądłem w dupie.

  4. ponoc
    zapominanie jest wazniejsze od zapamietywania…
    Bardzo mi sie podoba ta retrospekcja. Automatycznie przypomina mi sie cale mnostwo, i opedzam sie od tych wspomnien jak od natretnych komarow.
    Bardzo podoba mi sie styl, taki lapidarny, ze jest szansa na wlasny obraz, mimo konkretow.

    Z jednym, wygrzebanym z pamieci, sie podziele. Pracujacy do pozna rodzice. Starsza siostra w charakterze niani, dla ktorej bylam okropnym balastem bo miala swoje kolezanki, i wszystkie interesowaly sie juz nie piaskownica, a chlopakami.

    Kiedy siostra ukradkiem chciala wyjsc za brame podworka, krzyczalam wielkim glosem:
    – Dzie idziesz?
    Moja siostra, zeby zaimponowac kolezankom, informowala mnie uprzejmie:
    – Do du… na raki.

    Swiat za brama byl tabu.
    Stalam jak kryminalistka za sztachetami plotu w ogrodzie az przychodzila mama, ktorej pierwszym pytaniem bylo:
    – Gdzie jest A.? (moja siostra)
    Na co odpowiadalam z glebokim przekonaniem,
    – Duparaka.

    Z czego wniosek, ze pamiec rozwija sie szybciej, niz opanowanie jezyka 🙂
    Serdecznie pozdrawiam

    (Turkuc podjadek to jest sliczne slowo. Juz wiem, co powiedziec, kiedy moi niemieckojezyczni koledzy w pracy znowu beda marudzic: “Powiedz cos po polsku!”)

    • Witaj Ray.:)
      Styl lapidarny ćwiczyłam pisząc sms-y, dawno temu, gdy w abonamencie miałam ich dwadzieścia a nie za bardzo było mnie stać na więcej.:) Od zawsze słyszałam, na wszelkich olimpiadach, na które mnie wypychano, że gdyby przelać przez sito to, co napisałam, to…:) Jak widać trening czyni mistrza.:)) Żartuję oczywiście.:)
      Dziękuję za Twoje wspomnienie.:) Wywołało uśmiech na mojej twarzy a to w czasach gdy prawie wszyscy chodzą skrzywieni jakby właśnie jedli cytrynę, po przeczytaniu najnowszych wiadomości, NIC dobrego się nie wydarzyło od dawna, zauważyłaś?, bezcenne.:)
      Pozdrawiam Cię serdecznie bardzo.:)

      Dla Ciebie, mam nadzieję, że lubisz.:)

  5. ponoc
    zapominanie jest wazniejsze od zapamietywania…
    Bardzo mi sie podoba ta retrospekcja. Automatycznie przypomina mi sie cale mnostwo, i opedzam sie od tych wspomnien jak od natretnych komarow.
    Bardzo podoba mi sie styl, taki lapidarny, ze jest szansa na wlasny obraz, mimo konkretow.

    Z jednym, wygrzebanym z pamieci, sie podziele. Pracujacy do pozna rodzice. Starsza siostra w charakterze niani, dla ktorej bylam okropnym balastem bo miala swoje kolezanki, i wszystkie interesowaly sie juz nie piaskownica, a chlopakami.

    Kiedy siostra ukradkiem chciala wyjsc za brame podworka, krzyczalam wielkim glosem:
    – Dzie idziesz?
    Moja siostra, zeby zaimponowac kolezankom, informowala mnie uprzejmie:
    – Do du… na raki.

    Swiat za brama byl tabu.
    Stalam jak kryminalistka za sztachetami plotu w ogrodzie az przychodzila mama, ktorej pierwszym pytaniem bylo:
    – Gdzie jest A.? (moja siostra)
    Na co odpowiadalam z glebokim przekonaniem,
    – Duparaka.

    Z czego wniosek, ze pamiec rozwija sie szybciej, niz opanowanie jezyka 🙂
    Serdecznie pozdrawiam

    (Turkuc podjadek to jest sliczne slowo. Juz wiem, co powiedziec, kiedy moi niemieckojezyczni koledzy w pracy znowu beda marudzic: “Powiedz cos po polsku!”)

    • Witaj Ray.:)
      Styl lapidarny ćwiczyłam pisząc sms-y, dawno temu, gdy w abonamencie miałam ich dwadzieścia a nie za bardzo było mnie stać na więcej.:) Od zawsze słyszałam, na wszelkich olimpiadach, na które mnie wypychano, że gdyby przelać przez sito to, co napisałam, to…:) Jak widać trening czyni mistrza.:)) Żartuję oczywiście.:)
      Dziękuję za Twoje wspomnienie.:) Wywołało uśmiech na mojej twarzy a to w czasach gdy prawie wszyscy chodzą skrzywieni jakby właśnie jedli cytrynę, po przeczytaniu najnowszych wiadomości, NIC dobrego się nie wydarzyło od dawna, zauważyłaś?, bezcenne.:)
      Pozdrawiam Cię serdecznie bardzo.:)

      Dla Ciebie, mam nadzieję, że lubisz.:)

  6. ponoc
    zapominanie jest wazniejsze od zapamietywania…
    Bardzo mi sie podoba ta retrospekcja. Automatycznie przypomina mi sie cale mnostwo, i opedzam sie od tych wspomnien jak od natretnych komarow.
    Bardzo podoba mi sie styl, taki lapidarny, ze jest szansa na wlasny obraz, mimo konkretow.

    Z jednym, wygrzebanym z pamieci, sie podziele. Pracujacy do pozna rodzice. Starsza siostra w charakterze niani, dla ktorej bylam okropnym balastem bo miala swoje kolezanki, i wszystkie interesowaly sie juz nie piaskownica, a chlopakami.

    Kiedy siostra ukradkiem chciala wyjsc za brame podworka, krzyczalam wielkim glosem:
    – Dzie idziesz?
    Moja siostra, zeby zaimponowac kolezankom, informowala mnie uprzejmie:
    – Do du… na raki.

    Swiat za brama byl tabu.
    Stalam jak kryminalistka za sztachetami plotu w ogrodzie az przychodzila mama, ktorej pierwszym pytaniem bylo:
    – Gdzie jest A.? (moja siostra)
    Na co odpowiadalam z glebokim przekonaniem,
    – Duparaka.

    Z czego wniosek, ze pamiec rozwija sie szybciej, niz opanowanie jezyka 🙂
    Serdecznie pozdrawiam

    (Turkuc podjadek to jest sliczne slowo. Juz wiem, co powiedziec, kiedy moi niemieckojezyczni koledzy w pracy znowu beda marudzic: “Powiedz cos po polsku!”)

    • Witaj Ray.:)
      Styl lapidarny ćwiczyłam pisząc sms-y, dawno temu, gdy w abonamencie miałam ich dwadzieścia a nie za bardzo było mnie stać na więcej.:) Od zawsze słyszałam, na wszelkich olimpiadach, na które mnie wypychano, że gdyby przelać przez sito to, co napisałam, to…:) Jak widać trening czyni mistrza.:)) Żartuję oczywiście.:)
      Dziękuję za Twoje wspomnienie.:) Wywołało uśmiech na mojej twarzy a to w czasach gdy prawie wszyscy chodzą skrzywieni jakby właśnie jedli cytrynę, po przeczytaniu najnowszych wiadomości, NIC dobrego się nie wydarzyło od dawna, zauważyłaś?, bezcenne.:)
      Pozdrawiam Cię serdecznie bardzo.:)

      Dla Ciebie, mam nadzieję, że lubisz.:)