Reklama

Obrodziło nam na Kontrowersjach frustracjami.


Obrodziło nam na Kontrowersjach frustracjami.

Reklama

Jak się nad tym poważnie zastanowić, jest się czym frustrować. Coraz bardziej widoczny bajzel pochłaniający instytucje państwa, coraz więcej bicia piany w mediach w miejsce rzetelnej informacji (kto jeszcze pamięta panów Kurka i Kamińskiego i ich Sondę?), coraz rzadsze przejawy myślenia o samodzielności tegoż nie wspominając.

Stąd bierze się wezwanie coraz większej grupy blogowiczów: zróbmy coś natychmiast, jak najszybciej, to może być ostatnia szansa!

W dawnych czasach na szkoleniu wojskowym uczono mnie: lepsza jest szybko podjęta decyzja być może nieoptymalna, niż zoptymalizowana do granic, ale podjęta po długiej zwłoce. Myśl to głęboko prawdziwa – ale na polu walki. Życie toczy się nieco innym rytmem.

Kolega Yossarian0 dał wyraz swojemu zmęczeniu plemiennym stereotypem. Jest to niestety pogląd, z którym spotykam się dość często, mało kto kojarzy źródła poglądu o immanentnym zacofaniu, głupocie i nieudacznictwie Polaków. Byli nimi przyszli zaborcy, przygotowujący moralny grunt pod zamierzone zabory. W zasadzie wystarczy poczytać trochę literatury, nawet pooglądać zagraniczne filmy (nie koncentrując się jedynie na Harlequinach i strzelankach) aby dostrzec, że głupota ludzka ma wymiar uniwersalny. Nie jest ona ograniczona do żadnej pojedynczej nacji ani żadnej pojedynczej partii. Podobnie jest zresztą z pozostałymi przywarami ludzkości: chciwością, pychą, nielojalnością czy pogardą.

Popatrzmy więc na siebie nie jako na POLAKÓW ani polaczków, ale na ludzi. I, odrzuciwszy kompleksy, pomyślmy o tym, że każda rewolucja niesie ogromne koszty. Dla Rosjan odpowiedzią na pytanie: – Dlaczego upadł komunizm i ZSRR? – odpowiedź jest prosta i oczywista: – Przez cara.
Zabawne? Uzasadnienie jest lepsze: drań zostawił zapasy na jedynie 60 lat!

Do czego zmierzam? Kochani, nie róbmy rewolucji. Nie polujmy na wszystkich podejrzanych – zabraknie nam populacji! Spuszczenie wody i posypanie kretem brzmi dobrze (pozdrowienia, kocie!) – ale kto zaryzykuje udział w gremiach zarządzających po takiej akcji? Tylko nie mający nic do stracenia…

Idea JOW mi się podoba, ale nie spodziewam się po niej radykalnej i natychmiastowej poprawy sytuacji. Władza ma to do siebie, że przyciąga ludzi żądnych zysku i władzy dla niej samej. Żadna partia osiągająca władzę nie będzie od nich wolna. Jedyne, co może nas doprowadzić do nieco lepszej przyszłości, to ewolucja. Taka na wzór biologicznej. Wybierajmy partie/ludzi trochę skuteczniejsze, wycinajmy ekstrema i zdecydowanie nieskutecznych lub nieuczciwych, a po iluś tam cyklach osiągniemy poprawę sytuacji. Może niewielką – ale ile pokoleń muszki owocówki trzeba selekcjonować, żeby jej zmienić kolor skrzydełek, to wie chyba tylko Niesiołowski. I nie dawajmy się wodzić za nos populistom, krzyczącym, że ci teraz to są dopiero źli! I że cały cykl starań należy gwałtownie przerwać i iść na skróty!

Zatem – nie rezygnujmy z głosowania! Uważając się za światłych, walczmy kartką wyborczą z klientelą Kurskich et consortes! I starajmy się robić to mądrze – bez histerii.
Tu ukłony dla Markiza i zapuszkowanego ;-))

I tak na koniec dotarłem do sfrustrowanej inaczej koleżanki Fm. Istotą nazizmu, do którego porównania tak ją denerwują i dziwią, nie jest mordowanie Żydów. Jest nią zasada nadrzędności partii nad jednostką, a wodza nad partią, ponadto wiara, że istnieje wunderwaffe, czyli droga na skróty do powszechnego dobrobytu (powszechnego przynajmniej dla elity partyjnej!). Nie ma znaczenia, czy chodzi o usunięcie Żydów i przejęcie ich majątków, wytrzebienie burżuazyjnych wyzyskiwaczy czy zwycięską walkę z układem. Chodzi zawsze o to, by gawiedź czymś zająć, a mniej lub bardziej moralnie cuchnące nienależne profity zgarnąć na własne potrzeby.

Rzeczywiście trudno porównywać Jaro do Hitlera. Jest (na szczęście!) co najwyżej jego nieudolną karykaturą. Jak mówi przysłowie, historia powtarza się farsą. Warto jednak pamiętać, że w czasie monachjijskiego puczu Hitler był postacią równie głupawą i pogardzaną. Wtedy jeszcze też nie było państwa policyjnego ani innych patologii Trzeciej Rzeszy. Tę przyszłość ówczesne społeczeństwo niemieckie wybrało – na skróty do poprawy swojego losu…

Reklama

106 KOMENTARZE

  1. Z tego co zrozumiałem teza
    Z tego co zrozumiałem teza tego tekstu jest taka: “Siedźmy cicho w marności, bo wywołamy beznadziejne”. Otóż krytyka marności to nie jest rewolucja, to jest postęp. Strasznie beznadziejnym nie ma racji bytu, bo beznadziejne wcale nie zyskuje w sondażach, jedynie marne traci. Nie da się już dłużej straszyć PiS, nie da się. Asekuracja tym się różni od racjonalizmu, że wyklucza postęp. Nie godzę się z takim myśleniem. Gdyby Tusk czynił, nie pieprzył do kamer, Bóg mi świadkiem, że ja bym mu pomógł wszystkich Ryśków posypać pudrem. Niestety Tusk nie zwiódł mnie w tym jakich ma znajomych, bo tych wiedziałem od lat, on mnie zwiódł tym, że on nic nie jest wart jako menadżer. Nie będę go bronił, choćby mnie oszołomem tytułować, on na obronę nie zasługuję, chyba, że się weźmie do roboty, przeprosi za dawne i pójdzie po nowe. Słowem Tusk prezydent nie ma u mnie szans. Tusk premier jeszcze może się uratować.

    • Rozumiem, że w wieczornym
      Rozumiem, że w wieczornym dylemacie młodych rodziców “myjemy dzieci, czy robimy nowe?” jesteś za tą drugą opcją. Moim zdaniem perspektywiczna jest tylko ta pierwsza – jeżeli nie uda nam się wychować cywilizowanej klasy politycznej, kolejne ekipy będą mogły powoływać się na hasło Leppera:
      Tylko myśmy JESZCZE nic nie rozkradli!
      Nie kocham Tuska – pokaż mi lepszego, tylko nie wmawiaj mi, że to LAK!

      • Porównanie może i oryginalne,
        Porównanie może i oryginalne, choć wyświechtane, to kompletnie nie adekwatne. Gdybyś zechciał choć raz nie pomyśleć o LAK i PiS, w kontekście tego co się dzieje, to może dobrałbyś właściwe porównanie. To nie jest kwestia mycia dzieci, ale wychowywania, jeśli nie resocjalizacji. Ty mówisz gówniarzom z PO, dobre dziatki, bo te z PiS to jeszcze większe bachory. Ja mówię gówniarzom z PO, że ja będziecie fikać to skończycie tak jak ci z PiS – w poprawczaku. Zapewniam Cię, że jeśli nie wróci LAK, to dzięki moim metodom wychowawczym i resocjalizacyjnym, nie dzięki Twoim ładnym i nieadekwatnym porównaniom, które chronią i rozpieszczają bachory, ślepo wierną miłością. To jest wręcz szkolna klasyka, skoro przy dzieciach jesteśmy. Co dostałeś w szkole? Trzy na szynach, ale Maciek dostał dwóję i uwagę w dzienniku? Co odpowiadali Twoi rodzice? Bo moi, że ich Maciek nie obchodzi, a zarz potem miałem szlaban na podwórko. Ty mówisz, coś co się w palę nie mieści zatroskanym rodzicom, a co jako dziecko bardzo chciałbym słyszeć. Kochane dziecko – tak mówisz, kochane bo nie takie głupie jak Maciek. I jeszcze ten durny argument: “Pokaż mi lepszego od Tuska”. W życiu Ci nie pokażę lepszego Tuska, jak go będziesz dalej w marności rozpieszczał, a może i pokażę, mimo Twoich dziwnych metafor i metod wychowawczych. Lepszy od Tuska jest Tusk wychowany i resocjalizowany, to chyba oczywiste, dopóki się coś nowego nie wykluje.

          • Uważam z uporem maniaka, że
            Uważam z uporem maniaka, że obecny układ jest optimum na jakie nas stać i albo się nauczymy jednymi wymuszać pożądane zachowania na drugich, albo skończymy marnie razem z nimi wszystkimi. Są obszary gdzie Tusk rokuje gorzej od Kaczyńskiego, są obszary gdzie Kaczyński w ogóle nie rokuje. W sumie Tusk przeważa tylko tym, że retorycznie i estetycznie jest bardziej znośny. Kaczyński jeśliby dostał gwarancję władzy, od jutra może być liberałem, lewicowcem, albo i zielonym. Może być wolnościowcem i ścigać tych co podsłuchują. To psychopata, ale i i pragmatyk. Tusk z liberała stał się socjalistycznym populistą i to go ratuje, że czasem mówi przepraszam i pozwala dziennikarzom zadawać pytania na siedząco, ale pozbawiony bata jest bardziej niebezpieczny niż Kaczyński, bo ciągnie go łatwizny w każdej postaci, od tej cmentarnej po zarządzanie mediami, nie państwem.

  2. Z tego co zrozumiałem teza
    Z tego co zrozumiałem teza tego tekstu jest taka: “Siedźmy cicho w marności, bo wywołamy beznadziejne”. Otóż krytyka marności to nie jest rewolucja, to jest postęp. Strasznie beznadziejnym nie ma racji bytu, bo beznadziejne wcale nie zyskuje w sondażach, jedynie marne traci. Nie da się już dłużej straszyć PiS, nie da się. Asekuracja tym się różni od racjonalizmu, że wyklucza postęp. Nie godzę się z takim myśleniem. Gdyby Tusk czynił, nie pieprzył do kamer, Bóg mi świadkiem, że ja bym mu pomógł wszystkich Ryśków posypać pudrem. Niestety Tusk nie zwiódł mnie w tym jakich ma znajomych, bo tych wiedziałem od lat, on mnie zwiódł tym, że on nic nie jest wart jako menadżer. Nie będę go bronił, choćby mnie oszołomem tytułować, on na obronę nie zasługuję, chyba, że się weźmie do roboty, przeprosi za dawne i pójdzie po nowe. Słowem Tusk prezydent nie ma u mnie szans. Tusk premier jeszcze może się uratować.

    • Rozumiem, że w wieczornym
      Rozumiem, że w wieczornym dylemacie młodych rodziców “myjemy dzieci, czy robimy nowe?” jesteś za tą drugą opcją. Moim zdaniem perspektywiczna jest tylko ta pierwsza – jeżeli nie uda nam się wychować cywilizowanej klasy politycznej, kolejne ekipy będą mogły powoływać się na hasło Leppera:
      Tylko myśmy JESZCZE nic nie rozkradli!
      Nie kocham Tuska – pokaż mi lepszego, tylko nie wmawiaj mi, że to LAK!

      • Porównanie może i oryginalne,
        Porównanie może i oryginalne, choć wyświechtane, to kompletnie nie adekwatne. Gdybyś zechciał choć raz nie pomyśleć o LAK i PiS, w kontekście tego co się dzieje, to może dobrałbyś właściwe porównanie. To nie jest kwestia mycia dzieci, ale wychowywania, jeśli nie resocjalizacji. Ty mówisz gówniarzom z PO, dobre dziatki, bo te z PiS to jeszcze większe bachory. Ja mówię gówniarzom z PO, że ja będziecie fikać to skończycie tak jak ci z PiS – w poprawczaku. Zapewniam Cię, że jeśli nie wróci LAK, to dzięki moim metodom wychowawczym i resocjalizacyjnym, nie dzięki Twoim ładnym i nieadekwatnym porównaniom, które chronią i rozpieszczają bachory, ślepo wierną miłością. To jest wręcz szkolna klasyka, skoro przy dzieciach jesteśmy. Co dostałeś w szkole? Trzy na szynach, ale Maciek dostał dwóję i uwagę w dzienniku? Co odpowiadali Twoi rodzice? Bo moi, że ich Maciek nie obchodzi, a zarz potem miałem szlaban na podwórko. Ty mówisz, coś co się w palę nie mieści zatroskanym rodzicom, a co jako dziecko bardzo chciałbym słyszeć. Kochane dziecko – tak mówisz, kochane bo nie takie głupie jak Maciek. I jeszcze ten durny argument: “Pokaż mi lepszego od Tuska”. W życiu Ci nie pokażę lepszego Tuska, jak go będziesz dalej w marności rozpieszczał, a może i pokażę, mimo Twoich dziwnych metafor i metod wychowawczych. Lepszy od Tuska jest Tusk wychowany i resocjalizowany, to chyba oczywiste, dopóki się coś nowego nie wykluje.

          • Uważam z uporem maniaka, że
            Uważam z uporem maniaka, że obecny układ jest optimum na jakie nas stać i albo się nauczymy jednymi wymuszać pożądane zachowania na drugich, albo skończymy marnie razem z nimi wszystkimi. Są obszary gdzie Tusk rokuje gorzej od Kaczyńskiego, są obszary gdzie Kaczyński w ogóle nie rokuje. W sumie Tusk przeważa tylko tym, że retorycznie i estetycznie jest bardziej znośny. Kaczyński jeśliby dostał gwarancję władzy, od jutra może być liberałem, lewicowcem, albo i zielonym. Może być wolnościowcem i ścigać tych co podsłuchują. To psychopata, ale i i pragmatyk. Tusk z liberała stał się socjalistycznym populistą i to go ratuje, że czasem mówi przepraszam i pozwala dziennikarzom zadawać pytania na siedząco, ale pozbawiony bata jest bardziej niebezpieczny niż Kaczyński, bo ciągnie go łatwizny w każdej postaci, od tej cmentarnej po zarządzanie mediami, nie państwem.

  3. Z tego co zrozumiałem teza
    Z tego co zrozumiałem teza tego tekstu jest taka: “Siedźmy cicho w marności, bo wywołamy beznadziejne”. Otóż krytyka marności to nie jest rewolucja, to jest postęp. Strasznie beznadziejnym nie ma racji bytu, bo beznadziejne wcale nie zyskuje w sondażach, jedynie marne traci. Nie da się już dłużej straszyć PiS, nie da się. Asekuracja tym się różni od racjonalizmu, że wyklucza postęp. Nie godzę się z takim myśleniem. Gdyby Tusk czynił, nie pieprzył do kamer, Bóg mi świadkiem, że ja bym mu pomógł wszystkich Ryśków posypać pudrem. Niestety Tusk nie zwiódł mnie w tym jakich ma znajomych, bo tych wiedziałem od lat, on mnie zwiódł tym, że on nic nie jest wart jako menadżer. Nie będę go bronił, choćby mnie oszołomem tytułować, on na obronę nie zasługuję, chyba, że się weźmie do roboty, przeprosi za dawne i pójdzie po nowe. Słowem Tusk prezydent nie ma u mnie szans. Tusk premier jeszcze może się uratować.

    • Rozumiem, że w wieczornym
      Rozumiem, że w wieczornym dylemacie młodych rodziców “myjemy dzieci, czy robimy nowe?” jesteś za tą drugą opcją. Moim zdaniem perspektywiczna jest tylko ta pierwsza – jeżeli nie uda nam się wychować cywilizowanej klasy politycznej, kolejne ekipy będą mogły powoływać się na hasło Leppera:
      Tylko myśmy JESZCZE nic nie rozkradli!
      Nie kocham Tuska – pokaż mi lepszego, tylko nie wmawiaj mi, że to LAK!

      • Porównanie może i oryginalne,
        Porównanie może i oryginalne, choć wyświechtane, to kompletnie nie adekwatne. Gdybyś zechciał choć raz nie pomyśleć o LAK i PiS, w kontekście tego co się dzieje, to może dobrałbyś właściwe porównanie. To nie jest kwestia mycia dzieci, ale wychowywania, jeśli nie resocjalizacji. Ty mówisz gówniarzom z PO, dobre dziatki, bo te z PiS to jeszcze większe bachory. Ja mówię gówniarzom z PO, że ja będziecie fikać to skończycie tak jak ci z PiS – w poprawczaku. Zapewniam Cię, że jeśli nie wróci LAK, to dzięki moim metodom wychowawczym i resocjalizacyjnym, nie dzięki Twoim ładnym i nieadekwatnym porównaniom, które chronią i rozpieszczają bachory, ślepo wierną miłością. To jest wręcz szkolna klasyka, skoro przy dzieciach jesteśmy. Co dostałeś w szkole? Trzy na szynach, ale Maciek dostał dwóję i uwagę w dzienniku? Co odpowiadali Twoi rodzice? Bo moi, że ich Maciek nie obchodzi, a zarz potem miałem szlaban na podwórko. Ty mówisz, coś co się w palę nie mieści zatroskanym rodzicom, a co jako dziecko bardzo chciałbym słyszeć. Kochane dziecko – tak mówisz, kochane bo nie takie głupie jak Maciek. I jeszcze ten durny argument: “Pokaż mi lepszego od Tuska”. W życiu Ci nie pokażę lepszego Tuska, jak go będziesz dalej w marności rozpieszczał, a może i pokażę, mimo Twoich dziwnych metafor i metod wychowawczych. Lepszy od Tuska jest Tusk wychowany i resocjalizowany, to chyba oczywiste, dopóki się coś nowego nie wykluje.

          • Uważam z uporem maniaka, że
            Uważam z uporem maniaka, że obecny układ jest optimum na jakie nas stać i albo się nauczymy jednymi wymuszać pożądane zachowania na drugich, albo skończymy marnie razem z nimi wszystkimi. Są obszary gdzie Tusk rokuje gorzej od Kaczyńskiego, są obszary gdzie Kaczyński w ogóle nie rokuje. W sumie Tusk przeważa tylko tym, że retorycznie i estetycznie jest bardziej znośny. Kaczyński jeśliby dostał gwarancję władzy, od jutra może być liberałem, lewicowcem, albo i zielonym. Może być wolnościowcem i ścigać tych co podsłuchują. To psychopata, ale i i pragmatyk. Tusk z liberała stał się socjalistycznym populistą i to go ratuje, że czasem mówi przepraszam i pozwala dziennikarzom zadawać pytania na siedząco, ale pozbawiony bata jest bardziej niebezpieczny niż Kaczyński, bo ciągnie go łatwizny w każdej postaci, od tej cmentarnej po zarządzanie mediami, nie państwem.

  4. Z tego co zrozumiałem teza
    Z tego co zrozumiałem teza tego tekstu jest taka: “Siedźmy cicho w marności, bo wywołamy beznadziejne”. Otóż krytyka marności to nie jest rewolucja, to jest postęp. Strasznie beznadziejnym nie ma racji bytu, bo beznadziejne wcale nie zyskuje w sondażach, jedynie marne traci. Nie da się już dłużej straszyć PiS, nie da się. Asekuracja tym się różni od racjonalizmu, że wyklucza postęp. Nie godzę się z takim myśleniem. Gdyby Tusk czynił, nie pieprzył do kamer, Bóg mi świadkiem, że ja bym mu pomógł wszystkich Ryśków posypać pudrem. Niestety Tusk nie zwiódł mnie w tym jakich ma znajomych, bo tych wiedziałem od lat, on mnie zwiódł tym, że on nic nie jest wart jako menadżer. Nie będę go bronił, choćby mnie oszołomem tytułować, on na obronę nie zasługuję, chyba, że się weźmie do roboty, przeprosi za dawne i pójdzie po nowe. Słowem Tusk prezydent nie ma u mnie szans. Tusk premier jeszcze może się uratować.

    • Rozumiem, że w wieczornym
      Rozumiem, że w wieczornym dylemacie młodych rodziców “myjemy dzieci, czy robimy nowe?” jesteś za tą drugą opcją. Moim zdaniem perspektywiczna jest tylko ta pierwsza – jeżeli nie uda nam się wychować cywilizowanej klasy politycznej, kolejne ekipy będą mogły powoływać się na hasło Leppera:
      Tylko myśmy JESZCZE nic nie rozkradli!
      Nie kocham Tuska – pokaż mi lepszego, tylko nie wmawiaj mi, że to LAK!

      • Porównanie może i oryginalne,
        Porównanie może i oryginalne, choć wyświechtane, to kompletnie nie adekwatne. Gdybyś zechciał choć raz nie pomyśleć o LAK i PiS, w kontekście tego co się dzieje, to może dobrałbyś właściwe porównanie. To nie jest kwestia mycia dzieci, ale wychowywania, jeśli nie resocjalizacji. Ty mówisz gówniarzom z PO, dobre dziatki, bo te z PiS to jeszcze większe bachory. Ja mówię gówniarzom z PO, że ja będziecie fikać to skończycie tak jak ci z PiS – w poprawczaku. Zapewniam Cię, że jeśli nie wróci LAK, to dzięki moim metodom wychowawczym i resocjalizacyjnym, nie dzięki Twoim ładnym i nieadekwatnym porównaniom, które chronią i rozpieszczają bachory, ślepo wierną miłością. To jest wręcz szkolna klasyka, skoro przy dzieciach jesteśmy. Co dostałeś w szkole? Trzy na szynach, ale Maciek dostał dwóję i uwagę w dzienniku? Co odpowiadali Twoi rodzice? Bo moi, że ich Maciek nie obchodzi, a zarz potem miałem szlaban na podwórko. Ty mówisz, coś co się w palę nie mieści zatroskanym rodzicom, a co jako dziecko bardzo chciałbym słyszeć. Kochane dziecko – tak mówisz, kochane bo nie takie głupie jak Maciek. I jeszcze ten durny argument: “Pokaż mi lepszego od Tuska”. W życiu Ci nie pokażę lepszego Tuska, jak go będziesz dalej w marności rozpieszczał, a może i pokażę, mimo Twoich dziwnych metafor i metod wychowawczych. Lepszy od Tuska jest Tusk wychowany i resocjalizowany, to chyba oczywiste, dopóki się coś nowego nie wykluje.

          • Uważam z uporem maniaka, że
            Uważam z uporem maniaka, że obecny układ jest optimum na jakie nas stać i albo się nauczymy jednymi wymuszać pożądane zachowania na drugich, albo skończymy marnie razem z nimi wszystkimi. Są obszary gdzie Tusk rokuje gorzej od Kaczyńskiego, są obszary gdzie Kaczyński w ogóle nie rokuje. W sumie Tusk przeważa tylko tym, że retorycznie i estetycznie jest bardziej znośny. Kaczyński jeśliby dostał gwarancję władzy, od jutra może być liberałem, lewicowcem, albo i zielonym. Może być wolnościowcem i ścigać tych co podsłuchują. To psychopata, ale i i pragmatyk. Tusk z liberała stał się socjalistycznym populistą i to go ratuje, że czasem mówi przepraszam i pozwala dziennikarzom zadawać pytania na siedząco, ale pozbawiony bata jest bardziej niebezpieczny niż Kaczyński, bo ciągnie go łatwizny w każdej postaci, od tej cmentarnej po zarządzanie mediami, nie państwem.

  5. W sumie to nie powinnam się
    W sumie to nie powinnam się odzywać, bo nic do dodania nie mam. Mogę jedynie podziękować, myślę podobnie. Końcówka wzbudziła we mnie lekki strach, ale naiwnie myślę, że to nie te czasy, nowy Hitler nie ma szansy, pewnie się mylę, jak inni dawno temu przede mną.

    Ja wyobrażasz sobie owo ewoluowanie partii poprzez przycinanie, jeśli z nich zamiast nowej jakości zapewne urośnie stare, tylko po nowemu nazwane? Z PC – PiS np., z tymi samymi ludźmi, układami. Nie znam nikogo kto by chciał się bawić w politykę, jeśli potrafi robić coś innego. Tak, bawić, to określenie szczególnie utkwiło mi w pamięci.

    Głosować pójdę, ale czy uda mi się i tym razem przekonać do tego rodzinę, nie wiem.

    PS: Sondę pamiętam.:)

    • Ewoluowanie…
      Ktoś kiedyś porównał rekonstrukcję rządu do klaśnięcia pod wierzbą obsiadniętą przez wrony. Wszystkie ptaki się zrywają, a za chwilę siedzą już znowu, tyle że każdy na innej gałęzi.

      Ad meritum – najważniejsze wydaje mi się podniesienie prestiżu polityka; oczywiście nie nakazowe ale właśnie ewolucyjne. Jeżeli jakieś ugrupowanie będzie systematycznie pozbywać się najbezczelniejszych członków, równocześnie zacznie przyciągać (przynajmniej nie odstraszać) ludzi wartościowych dotychczas unikających “babrania się” w polityce. Tak tę ewolucję rozumiem, i na taką (choć zapewne powolną) liczę.

      Co do bawiących się acz umiejących co innego, mam jeden przykład od ręki: J. Palikot dawał sobie radę bez polityki…

      Pozdrawiam – T.

      • Jesteś marzycielem. Oby Ci,
        Jesteś marzycielem. Oby Ci, mnie, nam, się spełniło. Z tego co dotychczas obserwuję są to wciąż te same ptaki, choć na innych gałęziach. Mam zły dzień dzisiaj, może jutro spojrzę na to wszystko bardziej optymistycznie.

        Pozdrawiam serdecznie bardzo też.:)

  6. W sumie to nie powinnam się
    W sumie to nie powinnam się odzywać, bo nic do dodania nie mam. Mogę jedynie podziękować, myślę podobnie. Końcówka wzbudziła we mnie lekki strach, ale naiwnie myślę, że to nie te czasy, nowy Hitler nie ma szansy, pewnie się mylę, jak inni dawno temu przede mną.

    Ja wyobrażasz sobie owo ewoluowanie partii poprzez przycinanie, jeśli z nich zamiast nowej jakości zapewne urośnie stare, tylko po nowemu nazwane? Z PC – PiS np., z tymi samymi ludźmi, układami. Nie znam nikogo kto by chciał się bawić w politykę, jeśli potrafi robić coś innego. Tak, bawić, to określenie szczególnie utkwiło mi w pamięci.

    Głosować pójdę, ale czy uda mi się i tym razem przekonać do tego rodzinę, nie wiem.

    PS: Sondę pamiętam.:)

    • Ewoluowanie…
      Ktoś kiedyś porównał rekonstrukcję rządu do klaśnięcia pod wierzbą obsiadniętą przez wrony. Wszystkie ptaki się zrywają, a za chwilę siedzą już znowu, tyle że każdy na innej gałęzi.

      Ad meritum – najważniejsze wydaje mi się podniesienie prestiżu polityka; oczywiście nie nakazowe ale właśnie ewolucyjne. Jeżeli jakieś ugrupowanie będzie systematycznie pozbywać się najbezczelniejszych członków, równocześnie zacznie przyciągać (przynajmniej nie odstraszać) ludzi wartościowych dotychczas unikających “babrania się” w polityce. Tak tę ewolucję rozumiem, i na taką (choć zapewne powolną) liczę.

      Co do bawiących się acz umiejących co innego, mam jeden przykład od ręki: J. Palikot dawał sobie radę bez polityki…

      Pozdrawiam – T.

      • Jesteś marzycielem. Oby Ci,
        Jesteś marzycielem. Oby Ci, mnie, nam, się spełniło. Z tego co dotychczas obserwuję są to wciąż te same ptaki, choć na innych gałęziach. Mam zły dzień dzisiaj, może jutro spojrzę na to wszystko bardziej optymistycznie.

        Pozdrawiam serdecznie bardzo też.:)

  7. W sumie to nie powinnam się
    W sumie to nie powinnam się odzywać, bo nic do dodania nie mam. Mogę jedynie podziękować, myślę podobnie. Końcówka wzbudziła we mnie lekki strach, ale naiwnie myślę, że to nie te czasy, nowy Hitler nie ma szansy, pewnie się mylę, jak inni dawno temu przede mną.

    Ja wyobrażasz sobie owo ewoluowanie partii poprzez przycinanie, jeśli z nich zamiast nowej jakości zapewne urośnie stare, tylko po nowemu nazwane? Z PC – PiS np., z tymi samymi ludźmi, układami. Nie znam nikogo kto by chciał się bawić w politykę, jeśli potrafi robić coś innego. Tak, bawić, to określenie szczególnie utkwiło mi w pamięci.

    Głosować pójdę, ale czy uda mi się i tym razem przekonać do tego rodzinę, nie wiem.

    PS: Sondę pamiętam.:)

    • Ewoluowanie…
      Ktoś kiedyś porównał rekonstrukcję rządu do klaśnięcia pod wierzbą obsiadniętą przez wrony. Wszystkie ptaki się zrywają, a za chwilę siedzą już znowu, tyle że każdy na innej gałęzi.

      Ad meritum – najważniejsze wydaje mi się podniesienie prestiżu polityka; oczywiście nie nakazowe ale właśnie ewolucyjne. Jeżeli jakieś ugrupowanie będzie systematycznie pozbywać się najbezczelniejszych członków, równocześnie zacznie przyciągać (przynajmniej nie odstraszać) ludzi wartościowych dotychczas unikających “babrania się” w polityce. Tak tę ewolucję rozumiem, i na taką (choć zapewne powolną) liczę.

      Co do bawiących się acz umiejących co innego, mam jeden przykład od ręki: J. Palikot dawał sobie radę bez polityki…

      Pozdrawiam – T.

      • Jesteś marzycielem. Oby Ci,
        Jesteś marzycielem. Oby Ci, mnie, nam, się spełniło. Z tego co dotychczas obserwuję są to wciąż te same ptaki, choć na innych gałęziach. Mam zły dzień dzisiaj, może jutro spojrzę na to wszystko bardziej optymistycznie.

        Pozdrawiam serdecznie bardzo też.:)

  8. W sumie to nie powinnam się
    W sumie to nie powinnam się odzywać, bo nic do dodania nie mam. Mogę jedynie podziękować, myślę podobnie. Końcówka wzbudziła we mnie lekki strach, ale naiwnie myślę, że to nie te czasy, nowy Hitler nie ma szansy, pewnie się mylę, jak inni dawno temu przede mną.

    Ja wyobrażasz sobie owo ewoluowanie partii poprzez przycinanie, jeśli z nich zamiast nowej jakości zapewne urośnie stare, tylko po nowemu nazwane? Z PC – PiS np., z tymi samymi ludźmi, układami. Nie znam nikogo kto by chciał się bawić w politykę, jeśli potrafi robić coś innego. Tak, bawić, to określenie szczególnie utkwiło mi w pamięci.

    Głosować pójdę, ale czy uda mi się i tym razem przekonać do tego rodzinę, nie wiem.

    PS: Sondę pamiętam.:)

    • Ewoluowanie…
      Ktoś kiedyś porównał rekonstrukcję rządu do klaśnięcia pod wierzbą obsiadniętą przez wrony. Wszystkie ptaki się zrywają, a za chwilę siedzą już znowu, tyle że każdy na innej gałęzi.

      Ad meritum – najważniejsze wydaje mi się podniesienie prestiżu polityka; oczywiście nie nakazowe ale właśnie ewolucyjne. Jeżeli jakieś ugrupowanie będzie systematycznie pozbywać się najbezczelniejszych członków, równocześnie zacznie przyciągać (przynajmniej nie odstraszać) ludzi wartościowych dotychczas unikających “babrania się” w polityce. Tak tę ewolucję rozumiem, i na taką (choć zapewne powolną) liczę.

      Co do bawiących się acz umiejących co innego, mam jeden przykład od ręki: J. Palikot dawał sobie radę bez polityki…

      Pozdrawiam – T.

      • Jesteś marzycielem. Oby Ci,
        Jesteś marzycielem. Oby Ci, mnie, nam, się spełniło. Z tego co dotychczas obserwuję są to wciąż te same ptaki, choć na innych gałęziach. Mam zły dzień dzisiaj, może jutro spojrzę na to wszystko bardziej optymistycznie.

        Pozdrawiam serdecznie bardzo też.:)

  9. Mruczando kąśliwe nieco
    Lenistwo pojęte w miarę jest cnotą. Niewątpliwie sympatyczna koncepcja. Kot jest za. Zwykle samo się zrobi. Jak się da to się zrobi. Jak się da. Czy się da? Doszliśmy więc do ideolo. Znaczy skastrowany pokorą Darwin pod strzechy zawędrował. Znaczy nie da się. Lenistwo nadmierne wyziera, zegarek tak ale nakręcić to już nie. O bateryjce nie wspomnę.

    Jak to było? “…a pasta do zębów.” Znaczy Gnom miał chyba rację. Cholera, przykre.

    • Nadinterpretacja!
      Zegarek posiadam, nakręcam również albo wymieniam baterie – w miarę potrzeb. Poprawiać, co w moim zasięgu, też się staram. Jestem jednakowoż zdecydowanym przeciwnikiem rewolucji,czerezwyczajek i tym podobnych rozwiązań – uważam, że w ostatecznym wyniku ich koszt jest nieporównywalny do zysków.

      Czy kiedy rzucisz się wszystkimi siłami do biegu na modłę Forresta Gumpa, będziesz miał pewność trafienia we właściwym miejscu na tablicę “Forrest, stop!” ?

      • Właściwe dać rzeczy słowo. Rewolucja, kąśliwie dalej.
        Wprowadzenie sławojki za RP nr 2 było bez wątpienia “rewolucją”. Drobnym ogniwkiem w łańcuchu przyczyny i skutku. Mam na myśli byt->świadomość->byt i temu podobne. Ufam, że do tego miejsca rozumiemy się, a nawet zgadzamy.

        Czy może mi Pan wyjaśnić dlaczego więc odesłanie chłopców z Gnojnej na właściwe dla nich podwórko, gdzie bawić przecież mogą się do woli we właściwy dla nich sposób, wywołuje w Panu reakcje: Rewolucja, czerezwyczajka, znaczy się stany lękowe?

        • Szanowny Panie Kocie!
          “Wprowadzenie sławojki za RP nr 2” było właśnie – jak sam za chwilę niejawnie podkreślasz – ewolucją, bez “r” na początku: drobnym kroczkiem zmieniającym niewielki wycinek rzeczywistości w dobrym kierunku. Rewolucja cykl “byt->świadomość->byt” przerywa, próbując ukształtować nową świadomość zorientowaną na byt przyszły, odrzucając byt obecny.

          To właśnie rewolucja rosyjska (także chińska i inne) “spuściła klasę polityczną w kiblu”, w jej miejsce powołując podmioty kompletnie nieprzygotowane merytorycznie an mentalnie w myśl zasady “i kucharka może być ministrem”. Tylko posypywali ewentualnie wapnem a nie kretem. O kosztach tej operacji uczy nas historia.

          Jedyną drogą do uniknięcia tych kosztów jest żmudne doskonalenie państwa. Odsyłanie kolejnych ekip w całości niewiele da; wręcz każda następna będzie tym gorsza, im szybciej będą odsyłane. Po prostu spirala TKM. Wystarczy patrzeć odrobinę dalej, niż pojedynczy akt odegrania się.

          Pozdrawiam bez lęku 😉

  10. Mruczando kąśliwe nieco
    Lenistwo pojęte w miarę jest cnotą. Niewątpliwie sympatyczna koncepcja. Kot jest za. Zwykle samo się zrobi. Jak się da to się zrobi. Jak się da. Czy się da? Doszliśmy więc do ideolo. Znaczy skastrowany pokorą Darwin pod strzechy zawędrował. Znaczy nie da się. Lenistwo nadmierne wyziera, zegarek tak ale nakręcić to już nie. O bateryjce nie wspomnę.

    Jak to było? “…a pasta do zębów.” Znaczy Gnom miał chyba rację. Cholera, przykre.

    • Nadinterpretacja!
      Zegarek posiadam, nakręcam również albo wymieniam baterie – w miarę potrzeb. Poprawiać, co w moim zasięgu, też się staram. Jestem jednakowoż zdecydowanym przeciwnikiem rewolucji,czerezwyczajek i tym podobnych rozwiązań – uważam, że w ostatecznym wyniku ich koszt jest nieporównywalny do zysków.

      Czy kiedy rzucisz się wszystkimi siłami do biegu na modłę Forresta Gumpa, będziesz miał pewność trafienia we właściwym miejscu na tablicę “Forrest, stop!” ?

      • Właściwe dać rzeczy słowo. Rewolucja, kąśliwie dalej.
        Wprowadzenie sławojki za RP nr 2 było bez wątpienia “rewolucją”. Drobnym ogniwkiem w łańcuchu przyczyny i skutku. Mam na myśli byt->świadomość->byt i temu podobne. Ufam, że do tego miejsca rozumiemy się, a nawet zgadzamy.

        Czy może mi Pan wyjaśnić dlaczego więc odesłanie chłopców z Gnojnej na właściwe dla nich podwórko, gdzie bawić przecież mogą się do woli we właściwy dla nich sposób, wywołuje w Panu reakcje: Rewolucja, czerezwyczajka, znaczy się stany lękowe?

        • Szanowny Panie Kocie!
          “Wprowadzenie sławojki za RP nr 2” było właśnie – jak sam za chwilę niejawnie podkreślasz – ewolucją, bez “r” na początku: drobnym kroczkiem zmieniającym niewielki wycinek rzeczywistości w dobrym kierunku. Rewolucja cykl “byt->świadomość->byt” przerywa, próbując ukształtować nową świadomość zorientowaną na byt przyszły, odrzucając byt obecny.

          To właśnie rewolucja rosyjska (także chińska i inne) “spuściła klasę polityczną w kiblu”, w jej miejsce powołując podmioty kompletnie nieprzygotowane merytorycznie an mentalnie w myśl zasady “i kucharka może być ministrem”. Tylko posypywali ewentualnie wapnem a nie kretem. O kosztach tej operacji uczy nas historia.

          Jedyną drogą do uniknięcia tych kosztów jest żmudne doskonalenie państwa. Odsyłanie kolejnych ekip w całości niewiele da; wręcz każda następna będzie tym gorsza, im szybciej będą odsyłane. Po prostu spirala TKM. Wystarczy patrzeć odrobinę dalej, niż pojedynczy akt odegrania się.

          Pozdrawiam bez lęku 😉

  11. Mruczando kąśliwe nieco
    Lenistwo pojęte w miarę jest cnotą. Niewątpliwie sympatyczna koncepcja. Kot jest za. Zwykle samo się zrobi. Jak się da to się zrobi. Jak się da. Czy się da? Doszliśmy więc do ideolo. Znaczy skastrowany pokorą Darwin pod strzechy zawędrował. Znaczy nie da się. Lenistwo nadmierne wyziera, zegarek tak ale nakręcić to już nie. O bateryjce nie wspomnę.

    Jak to było? “…a pasta do zębów.” Znaczy Gnom miał chyba rację. Cholera, przykre.

    • Nadinterpretacja!
      Zegarek posiadam, nakręcam również albo wymieniam baterie – w miarę potrzeb. Poprawiać, co w moim zasięgu, też się staram. Jestem jednakowoż zdecydowanym przeciwnikiem rewolucji,czerezwyczajek i tym podobnych rozwiązań – uważam, że w ostatecznym wyniku ich koszt jest nieporównywalny do zysków.

      Czy kiedy rzucisz się wszystkimi siłami do biegu na modłę Forresta Gumpa, będziesz miał pewność trafienia we właściwym miejscu na tablicę “Forrest, stop!” ?

      • Właściwe dać rzeczy słowo. Rewolucja, kąśliwie dalej.
        Wprowadzenie sławojki za RP nr 2 było bez wątpienia “rewolucją”. Drobnym ogniwkiem w łańcuchu przyczyny i skutku. Mam na myśli byt->świadomość->byt i temu podobne. Ufam, że do tego miejsca rozumiemy się, a nawet zgadzamy.

        Czy może mi Pan wyjaśnić dlaczego więc odesłanie chłopców z Gnojnej na właściwe dla nich podwórko, gdzie bawić przecież mogą się do woli we właściwy dla nich sposób, wywołuje w Panu reakcje: Rewolucja, czerezwyczajka, znaczy się stany lękowe?

        • Szanowny Panie Kocie!
          “Wprowadzenie sławojki za RP nr 2” było właśnie – jak sam za chwilę niejawnie podkreślasz – ewolucją, bez “r” na początku: drobnym kroczkiem zmieniającym niewielki wycinek rzeczywistości w dobrym kierunku. Rewolucja cykl “byt->świadomość->byt” przerywa, próbując ukształtować nową świadomość zorientowaną na byt przyszły, odrzucając byt obecny.

          To właśnie rewolucja rosyjska (także chińska i inne) “spuściła klasę polityczną w kiblu”, w jej miejsce powołując podmioty kompletnie nieprzygotowane merytorycznie an mentalnie w myśl zasady “i kucharka może być ministrem”. Tylko posypywali ewentualnie wapnem a nie kretem. O kosztach tej operacji uczy nas historia.

          Jedyną drogą do uniknięcia tych kosztów jest żmudne doskonalenie państwa. Odsyłanie kolejnych ekip w całości niewiele da; wręcz każda następna będzie tym gorsza, im szybciej będą odsyłane. Po prostu spirala TKM. Wystarczy patrzeć odrobinę dalej, niż pojedynczy akt odegrania się.

          Pozdrawiam bez lęku 😉

  12. Mruczando kąśliwe nieco
    Lenistwo pojęte w miarę jest cnotą. Niewątpliwie sympatyczna koncepcja. Kot jest za. Zwykle samo się zrobi. Jak się da to się zrobi. Jak się da. Czy się da? Doszliśmy więc do ideolo. Znaczy skastrowany pokorą Darwin pod strzechy zawędrował. Znaczy nie da się. Lenistwo nadmierne wyziera, zegarek tak ale nakręcić to już nie. O bateryjce nie wspomnę.

    Jak to było? “…a pasta do zębów.” Znaczy Gnom miał chyba rację. Cholera, przykre.

    • Nadinterpretacja!
      Zegarek posiadam, nakręcam również albo wymieniam baterie – w miarę potrzeb. Poprawiać, co w moim zasięgu, też się staram. Jestem jednakowoż zdecydowanym przeciwnikiem rewolucji,czerezwyczajek i tym podobnych rozwiązań – uważam, że w ostatecznym wyniku ich koszt jest nieporównywalny do zysków.

      Czy kiedy rzucisz się wszystkimi siłami do biegu na modłę Forresta Gumpa, będziesz miał pewność trafienia we właściwym miejscu na tablicę “Forrest, stop!” ?

      • Właściwe dać rzeczy słowo. Rewolucja, kąśliwie dalej.
        Wprowadzenie sławojki za RP nr 2 było bez wątpienia “rewolucją”. Drobnym ogniwkiem w łańcuchu przyczyny i skutku. Mam na myśli byt->świadomość->byt i temu podobne. Ufam, że do tego miejsca rozumiemy się, a nawet zgadzamy.

        Czy może mi Pan wyjaśnić dlaczego więc odesłanie chłopców z Gnojnej na właściwe dla nich podwórko, gdzie bawić przecież mogą się do woli we właściwy dla nich sposób, wywołuje w Panu reakcje: Rewolucja, czerezwyczajka, znaczy się stany lękowe?

        • Szanowny Panie Kocie!
          “Wprowadzenie sławojki za RP nr 2” było właśnie – jak sam za chwilę niejawnie podkreślasz – ewolucją, bez “r” na początku: drobnym kroczkiem zmieniającym niewielki wycinek rzeczywistości w dobrym kierunku. Rewolucja cykl “byt->świadomość->byt” przerywa, próbując ukształtować nową świadomość zorientowaną na byt przyszły, odrzucając byt obecny.

          To właśnie rewolucja rosyjska (także chińska i inne) “spuściła klasę polityczną w kiblu”, w jej miejsce powołując podmioty kompletnie nieprzygotowane merytorycznie an mentalnie w myśl zasady “i kucharka może być ministrem”. Tylko posypywali ewentualnie wapnem a nie kretem. O kosztach tej operacji uczy nas historia.

          Jedyną drogą do uniknięcia tych kosztów jest żmudne doskonalenie państwa. Odsyłanie kolejnych ekip w całości niewiele da; wręcz każda następna będzie tym gorsza, im szybciej będą odsyłane. Po prostu spirala TKM. Wystarczy patrzeć odrobinę dalej, niż pojedynczy akt odegrania się.

          Pozdrawiam bez lęku 😉

  13. Nie kazdy sfrustrowany jest zaraz frustratem!
    U ciebie niechęć do “obsiuranych współplemieńców” nie zdominowała jeszcze osobowości. Przyznam, że postawy które opisujesz mnie też psują krew. Jednakże nie widzę większej różnicy między zachowaniem angielskich chuliganów na wyjeździe w Krakowie, a ich krajowymi odpowiednikami. Dlatego za najważniejszą uważam likwidację przyrównania pojęć Polak i “fanatyczny obrońca katolicyzmu” – i tu zdaje się jesteśmy zgodni. Poza tym każdy naród ma swoje powody do chwały i do wstydu. Nie dajmy sobie jednak wmówić, że ci których opisujesz, definiują/dominują naród, tak jak nie warto wierzyć w powszechną ułańskość rodaków z pierwszej połowy minionego wieku.

    Powtarzam: bądźmy ludźmi – wtedy nasza polskość też się będzie dobrze prezentować.

  14. Nie kazdy sfrustrowany jest zaraz frustratem!
    U ciebie niechęć do “obsiuranych współplemieńców” nie zdominowała jeszcze osobowości. Przyznam, że postawy które opisujesz mnie też psują krew. Jednakże nie widzę większej różnicy między zachowaniem angielskich chuliganów na wyjeździe w Krakowie, a ich krajowymi odpowiednikami. Dlatego za najważniejszą uważam likwidację przyrównania pojęć Polak i “fanatyczny obrońca katolicyzmu” – i tu zdaje się jesteśmy zgodni. Poza tym każdy naród ma swoje powody do chwały i do wstydu. Nie dajmy sobie jednak wmówić, że ci których opisujesz, definiują/dominują naród, tak jak nie warto wierzyć w powszechną ułańskość rodaków z pierwszej połowy minionego wieku.

    Powtarzam: bądźmy ludźmi – wtedy nasza polskość też się będzie dobrze prezentować.

  15. Nie kazdy sfrustrowany jest zaraz frustratem!
    U ciebie niechęć do “obsiuranych współplemieńców” nie zdominowała jeszcze osobowości. Przyznam, że postawy które opisujesz mnie też psują krew. Jednakże nie widzę większej różnicy między zachowaniem angielskich chuliganów na wyjeździe w Krakowie, a ich krajowymi odpowiednikami. Dlatego za najważniejszą uważam likwidację przyrównania pojęć Polak i “fanatyczny obrońca katolicyzmu” – i tu zdaje się jesteśmy zgodni. Poza tym każdy naród ma swoje powody do chwały i do wstydu. Nie dajmy sobie jednak wmówić, że ci których opisujesz, definiują/dominują naród, tak jak nie warto wierzyć w powszechną ułańskość rodaków z pierwszej połowy minionego wieku.

    Powtarzam: bądźmy ludźmi – wtedy nasza polskość też się będzie dobrze prezentować.

  16. Nie kazdy sfrustrowany jest zaraz frustratem!
    U ciebie niechęć do “obsiuranych współplemieńców” nie zdominowała jeszcze osobowości. Przyznam, że postawy które opisujesz mnie też psują krew. Jednakże nie widzę większej różnicy między zachowaniem angielskich chuliganów na wyjeździe w Krakowie, a ich krajowymi odpowiednikami. Dlatego za najważniejszą uważam likwidację przyrównania pojęć Polak i “fanatyczny obrońca katolicyzmu” – i tu zdaje się jesteśmy zgodni. Poza tym każdy naród ma swoje powody do chwały i do wstydu. Nie dajmy sobie jednak wmówić, że ci których opisujesz, definiują/dominują naród, tak jak nie warto wierzyć w powszechną ułańskość rodaków z pierwszej połowy minionego wieku.

    Powtarzam: bądźmy ludźmi – wtedy nasza polskość też się będzie dobrze prezentować.

  17. Witam!
    Marzycielem to ja pewno i jestem, ale nie aż takim, żeby wierzyć w realną doniosłość naszej (toutes proportions gardées) Kontrowersyjnej pisaniny. Mam jednak nadzieję, że suma drobnych ulepszeń doprowadzi do podniesienia prestiżu społecznego polityka, bo to warunek konieczny dla pozyskania sensownych ludzi do tych zadań.

    Co do PS – masz absolutną rację – jak tu budować swój prestiż podawaniem się do dymisji? Osieracać? Niemożliwe…

    Ukłony wzajem

  18. Witam!
    Marzycielem to ja pewno i jestem, ale nie aż takim, żeby wierzyć w realną doniosłość naszej (toutes proportions gardées) Kontrowersyjnej pisaniny. Mam jednak nadzieję, że suma drobnych ulepszeń doprowadzi do podniesienia prestiżu społecznego polityka, bo to warunek konieczny dla pozyskania sensownych ludzi do tych zadań.

    Co do PS – masz absolutną rację – jak tu budować swój prestiż podawaniem się do dymisji? Osieracać? Niemożliwe…

    Ukłony wzajem

  19. Witam!
    Marzycielem to ja pewno i jestem, ale nie aż takim, żeby wierzyć w realną doniosłość naszej (toutes proportions gardées) Kontrowersyjnej pisaniny. Mam jednak nadzieję, że suma drobnych ulepszeń doprowadzi do podniesienia prestiżu społecznego polityka, bo to warunek konieczny dla pozyskania sensownych ludzi do tych zadań.

    Co do PS – masz absolutną rację – jak tu budować swój prestiż podawaniem się do dymisji? Osieracać? Niemożliwe…

    Ukłony wzajem

  20. Witam!
    Marzycielem to ja pewno i jestem, ale nie aż takim, żeby wierzyć w realną doniosłość naszej (toutes proportions gardées) Kontrowersyjnej pisaniny. Mam jednak nadzieję, że suma drobnych ulepszeń doprowadzi do podniesienia prestiżu społecznego polityka, bo to warunek konieczny dla pozyskania sensownych ludzi do tych zadań.

    Co do PS – masz absolutną rację – jak tu budować swój prestiż podawaniem się do dymisji? Osieracać? Niemożliwe…

    Ukłony wzajem

  21. Witam!
    Marzycielem to ja pewno i jestem, ale nie aż takim, żeby wierzyć w realną doniosłość naszej (toutes proportions gardées) Kontrowersyjnej pisaniny. Mam jednak nadzieję, że suma drobnych ulepszeń doprowadzi do podniesienia prestiżu społecznego polityka, bo to warunek konieczny dla pozyskania sensownych ludzi do tych zadań.

    Co do PS – masz absolutną rację – jak tu budować swój prestiż podawaniem się do dymisji? Osieracać? Niemożliwe…

    Ukłony wzajem