Reklama

Zaczerpnięte z publikacji, która kolekcjonuje testy zadawane inżynierom podczas interview w sprawie pracy. Nie znam odpowiedzi, jeszcze myślę. Pomożecie?


Zaczerpnięte z publikacji, która kolekcjonuje testy zadawane inżynierom podczas interview w sprawie pracy. Nie znam odpowiedzi, jeszcze myślę. Pomożecie?

Reklama

Półtorej kury znosi półtora jajka przez półtora dnia.

Ile trzeba kur, żeby było 6 jajek w ciągu 6 dni?

Reklama

171 KOMENTARZE

    • Zoe, skłoniłeś mnie
      do poczytania, ile jajek na rok znosi kura nioska. Między 200 a 320. To strasznie dużo, ale dobrze, że nie codziennie. Bo poród codziennie odbywać to okropna by rzecz była. Jak patrzę na kurę i jajko, to naprawdę podziwiam.
      Już Gomułka to kiedyś dostrzegł, w przemówieniu z trybuny wygłaszając: “Nasze bohaterskie kury…”
      🙂

    • Zoe, skłoniłeś mnie
      do poczytania, ile jajek na rok znosi kura nioska. Między 200 a 320. To strasznie dużo, ale dobrze, że nie codziennie. Bo poród codziennie odbywać to okropna by rzecz była. Jak patrzę na kurę i jajko, to naprawdę podziwiam.
      Już Gomułka to kiedyś dostrzegł, w przemówieniu z trybuny wygłaszając: “Nasze bohaterskie kury…”
      🙂

    • Zoe, skłoniłeś mnie
      do poczytania, ile jajek na rok znosi kura nioska. Między 200 a 320. To strasznie dużo, ale dobrze, że nie codziennie. Bo poród codziennie odbywać to okropna by rzecz była. Jak patrzę na kurę i jajko, to naprawdę podziwiam.
      Już Gomułka to kiedyś dostrzegł, w przemówieniu z trybuny wygłaszając: “Nasze bohaterskie kury…”
      🙂

  1. Na powtórkowym egzaminie dla marnych kierowców
    albo tylko takich, którzy po przerwie, chcą odzyskać prawo jazdy w Niemczech, jest tzw. Idioten- test. Wśród kilku zadań jest i takie : przyszły kierowca, mając do dyspozycji dwie kule, ma położyć jedną na drugiej (jak dwa sześciany np.). Niektórzy próbują, długo i mozolnie.

  2. Na powtórkowym egzaminie dla marnych kierowców
    albo tylko takich, którzy po przerwie, chcą odzyskać prawo jazdy w Niemczech, jest tzw. Idioten- test. Wśród kilku zadań jest i takie : przyszły kierowca, mając do dyspozycji dwie kule, ma położyć jedną na drugiej (jak dwa sześciany np.). Niektórzy próbują, długo i mozolnie.

  3. Na powtórkowym egzaminie dla marnych kierowców
    albo tylko takich, którzy po przerwie, chcą odzyskać prawo jazdy w Niemczech, jest tzw. Idioten- test. Wśród kilku zadań jest i takie : przyszły kierowca, mając do dyspozycji dwie kule, ma położyć jedną na drugiej (jak dwa sześciany np.). Niektórzy próbują, długo i mozolnie.

  4. Zenek Wesoły źle robi mnożąc wszystko przez dwa.
    Jeśli półtorej kury znosi półtora jajka przez półtora dnia,
    to te same półtorej kury przez trzy dni zniesie
    dwa razy tyle jajek, czyli trzy.
    Zenek zaś twierdzi, że aż trzy kury są do tego potrzebne,
    bo mnoży przez dwa również kury bez widocznego
    uzasadnienia.
    Wracajac do mojej tezy pośredniej, jeśli półtorej kury
    zniesie trzy jajka w ciągu trzech dni, to te same półtorej
    kury w ciągu sześciu dni zniesie sześć jajek.

    Zatem odpowiedź na pytanie “Ile trzeba kur, żeby było
    6 jajek w ciągu 6 dni?” jest PÓŁTOREJ KURY.

    Z drugiej strony patrząc, może być tak, jak sugeruje
    ojciec_milicjant, tzn., że pytanie może być podchwytliwe.
    Można na przykład odrzucić połówkę kury, jako niezdolną
    do zniesienia jajka.
    Wtedy półtorej kury sprowadza się tak na prawdę do jednej
    kury, bo połówka kury w znoszeniu jajek nic, a nic nie pomaga.
    Odpowiedź końcową należy z powyższej zmienić wtedy
    na jedną kurę.
    Nie wiadomo w końcu, co może chodzić po łbie egzaminatorom,
    którzy układają takie głupie zadania.
    Jak chca uwalić, to zawsze uwalą.
    W tym zadaniu mogą uwalić na pewno, bo dwie różne
    odpowiedzi, tu wyżej wymienione, można (obie) całkiem
    logicznie uzasadnić.

    { A może tu nie chodziło o półtorej kury, lecz o całego
    naszego Kuraka ? Na pewno, gdy schodzi po schodach
    znosi tylko dwa i zawsze te same, niezależnie od ilości
    dni chodzenia po schodach. }

    😉

    • Wprowadziłeś czwartą daną
      { A może tu nie chodziło o półtorej kury, lecz o całego naszego Kuraka ? Na pewno, gdy schodzi po schodach znosi tylko dwa i zawsze te same, niezależnie od ilości dni chodzenia po schodach. }

      Która ociera się (hm..) o kult jednostki (? hm.. dwójki raczej)

      Tych zadanych testów nie trzeba koniecznie podczas interview rozwiązać (czynnik zaskoczenia plus stres), ale trzeba pokazać sposób myślenia nad rozwiązaniem.

      Idealnie dla pracodawcy by było, że jakby ktoś nie potrafił rozwiązać zadania, to zostałoby mu to wytłumaczone, po czym następuje podobne zadanie. Wtedy możnaby się przekonać, czy osoba zrozumiała wyjaśnienie jako nową dawkę wiedzy, i czy potrafi to zastosować.

    • “Nie wiadomo w końcu, co może chodzić po łbie egzaminatorom…”
      Gorzej, jak egzaminatorowi nic nie chodzi po głowie.

      Był taki profesor na mojej uczelni, który, choć jeszcze wcale nie był bardzo stary, miał demencję; wszyscy wiedzieli, nikt go ruszyć nie mógł.

      Był jednym z kilku egzaminatorów z chorób wewnętrznych – kobyła, trzy lata ciężkich robót na jeden egzamin.
      Kto do niego trafił, miał niejako gwarantowane drugie podejście we wrześniu. Bo to, na egzaminie ustnym, było tak:

      – Kolego, proszę powiedzieć, jakie są objawy i diagnostyka zawału serca?

      Po czym zapalał carmena i zapadał w sen. Student mówił o zawale serca, obserwując narastanie popiołu na papierosie tkwiącym w palcach ręki zastyglej w bezruchu; powieki opadłe w drzemce – a nuż się któraś ożywi, choćby zmarszczeniem jednej brwi? Może opadłe wargi się uniosą i coś kącikiem wypowiedzą, coś ważnego dla przebiegu egzaminu? Czasem tak, ale w większości przypadków nie było przebudzeń profesora w trakcie wypowiedzi studenta.
      Profesor się ocknął, jak student skończył, ale naprawdę, bo carmen zaczął parzyć.

      – Nie, kolego, choroba wrzodowa żołądka to nie tak wygląda.

  5. Zenek Wesoły źle robi mnożąc wszystko przez dwa.
    Jeśli półtorej kury znosi półtora jajka przez półtora dnia,
    to te same półtorej kury przez trzy dni zniesie
    dwa razy tyle jajek, czyli trzy.
    Zenek zaś twierdzi, że aż trzy kury są do tego potrzebne,
    bo mnoży przez dwa również kury bez widocznego
    uzasadnienia.
    Wracajac do mojej tezy pośredniej, jeśli półtorej kury
    zniesie trzy jajka w ciągu trzech dni, to te same półtorej
    kury w ciągu sześciu dni zniesie sześć jajek.

    Zatem odpowiedź na pytanie “Ile trzeba kur, żeby było
    6 jajek w ciągu 6 dni?” jest PÓŁTOREJ KURY.

    Z drugiej strony patrząc, może być tak, jak sugeruje
    ojciec_milicjant, tzn., że pytanie może być podchwytliwe.
    Można na przykład odrzucić połówkę kury, jako niezdolną
    do zniesienia jajka.
    Wtedy półtorej kury sprowadza się tak na prawdę do jednej
    kury, bo połówka kury w znoszeniu jajek nic, a nic nie pomaga.
    Odpowiedź końcową należy z powyższej zmienić wtedy
    na jedną kurę.
    Nie wiadomo w końcu, co może chodzić po łbie egzaminatorom,
    którzy układają takie głupie zadania.
    Jak chca uwalić, to zawsze uwalą.
    W tym zadaniu mogą uwalić na pewno, bo dwie różne
    odpowiedzi, tu wyżej wymienione, można (obie) całkiem
    logicznie uzasadnić.

    { A może tu nie chodziło o półtorej kury, lecz o całego
    naszego Kuraka ? Na pewno, gdy schodzi po schodach
    znosi tylko dwa i zawsze te same, niezależnie od ilości
    dni chodzenia po schodach. }

    😉

    • Wprowadziłeś czwartą daną
      { A może tu nie chodziło o półtorej kury, lecz o całego naszego Kuraka ? Na pewno, gdy schodzi po schodach znosi tylko dwa i zawsze te same, niezależnie od ilości dni chodzenia po schodach. }

      Która ociera się (hm..) o kult jednostki (? hm.. dwójki raczej)

      Tych zadanych testów nie trzeba koniecznie podczas interview rozwiązać (czynnik zaskoczenia plus stres), ale trzeba pokazać sposób myślenia nad rozwiązaniem.

      Idealnie dla pracodawcy by było, że jakby ktoś nie potrafił rozwiązać zadania, to zostałoby mu to wytłumaczone, po czym następuje podobne zadanie. Wtedy możnaby się przekonać, czy osoba zrozumiała wyjaśnienie jako nową dawkę wiedzy, i czy potrafi to zastosować.

    • “Nie wiadomo w końcu, co może chodzić po łbie egzaminatorom…”
      Gorzej, jak egzaminatorowi nic nie chodzi po głowie.

      Był taki profesor na mojej uczelni, który, choć jeszcze wcale nie był bardzo stary, miał demencję; wszyscy wiedzieli, nikt go ruszyć nie mógł.

      Był jednym z kilku egzaminatorów z chorób wewnętrznych – kobyła, trzy lata ciężkich robót na jeden egzamin.
      Kto do niego trafił, miał niejako gwarantowane drugie podejście we wrześniu. Bo to, na egzaminie ustnym, było tak:

      – Kolego, proszę powiedzieć, jakie są objawy i diagnostyka zawału serca?

      Po czym zapalał carmena i zapadał w sen. Student mówił o zawale serca, obserwując narastanie popiołu na papierosie tkwiącym w palcach ręki zastyglej w bezruchu; powieki opadłe w drzemce – a nuż się któraś ożywi, choćby zmarszczeniem jednej brwi? Może opadłe wargi się uniosą i coś kącikiem wypowiedzą, coś ważnego dla przebiegu egzaminu? Czasem tak, ale w większości przypadków nie było przebudzeń profesora w trakcie wypowiedzi studenta.
      Profesor się ocknął, jak student skończył, ale naprawdę, bo carmen zaczął parzyć.

      – Nie, kolego, choroba wrzodowa żołądka to nie tak wygląda.

  6. Zenek Wesoły źle robi mnożąc wszystko przez dwa.
    Jeśli półtorej kury znosi półtora jajka przez półtora dnia,
    to te same półtorej kury przez trzy dni zniesie
    dwa razy tyle jajek, czyli trzy.
    Zenek zaś twierdzi, że aż trzy kury są do tego potrzebne,
    bo mnoży przez dwa również kury bez widocznego
    uzasadnienia.
    Wracajac do mojej tezy pośredniej, jeśli półtorej kury
    zniesie trzy jajka w ciągu trzech dni, to te same półtorej
    kury w ciągu sześciu dni zniesie sześć jajek.

    Zatem odpowiedź na pytanie “Ile trzeba kur, żeby było
    6 jajek w ciągu 6 dni?” jest PÓŁTOREJ KURY.

    Z drugiej strony patrząc, może być tak, jak sugeruje
    ojciec_milicjant, tzn., że pytanie może być podchwytliwe.
    Można na przykład odrzucić połówkę kury, jako niezdolną
    do zniesienia jajka.
    Wtedy półtorej kury sprowadza się tak na prawdę do jednej
    kury, bo połówka kury w znoszeniu jajek nic, a nic nie pomaga.
    Odpowiedź końcową należy z powyższej zmienić wtedy
    na jedną kurę.
    Nie wiadomo w końcu, co może chodzić po łbie egzaminatorom,
    którzy układają takie głupie zadania.
    Jak chca uwalić, to zawsze uwalą.
    W tym zadaniu mogą uwalić na pewno, bo dwie różne
    odpowiedzi, tu wyżej wymienione, można (obie) całkiem
    logicznie uzasadnić.

    { A może tu nie chodziło o półtorej kury, lecz o całego
    naszego Kuraka ? Na pewno, gdy schodzi po schodach
    znosi tylko dwa i zawsze te same, niezależnie od ilości
    dni chodzenia po schodach. }

    😉

    • Wprowadziłeś czwartą daną
      { A może tu nie chodziło o półtorej kury, lecz o całego naszego Kuraka ? Na pewno, gdy schodzi po schodach znosi tylko dwa i zawsze te same, niezależnie od ilości dni chodzenia po schodach. }

      Która ociera się (hm..) o kult jednostki (? hm.. dwójki raczej)

      Tych zadanych testów nie trzeba koniecznie podczas interview rozwiązać (czynnik zaskoczenia plus stres), ale trzeba pokazać sposób myślenia nad rozwiązaniem.

      Idealnie dla pracodawcy by było, że jakby ktoś nie potrafił rozwiązać zadania, to zostałoby mu to wytłumaczone, po czym następuje podobne zadanie. Wtedy możnaby się przekonać, czy osoba zrozumiała wyjaśnienie jako nową dawkę wiedzy, i czy potrafi to zastosować.

    • “Nie wiadomo w końcu, co może chodzić po łbie egzaminatorom…”
      Gorzej, jak egzaminatorowi nic nie chodzi po głowie.

      Był taki profesor na mojej uczelni, który, choć jeszcze wcale nie był bardzo stary, miał demencję; wszyscy wiedzieli, nikt go ruszyć nie mógł.

      Był jednym z kilku egzaminatorów z chorób wewnętrznych – kobyła, trzy lata ciężkich robót na jeden egzamin.
      Kto do niego trafił, miał niejako gwarantowane drugie podejście we wrześniu. Bo to, na egzaminie ustnym, było tak:

      – Kolego, proszę powiedzieć, jakie są objawy i diagnostyka zawału serca?

      Po czym zapalał carmena i zapadał w sen. Student mówił o zawale serca, obserwując narastanie popiołu na papierosie tkwiącym w palcach ręki zastyglej w bezruchu; powieki opadłe w drzemce – a nuż się któraś ożywi, choćby zmarszczeniem jednej brwi? Może opadłe wargi się uniosą i coś kącikiem wypowiedzą, coś ważnego dla przebiegu egzaminu? Czasem tak, ale w większości przypadków nie było przebudzeń profesora w trakcie wypowiedzi studenta.
      Profesor się ocknął, jak student skończył, ale naprawdę, bo carmen zaczął parzyć.

      – Nie, kolego, choroba wrzodowa żołądka to nie tak wygląda.

    • A to zdaje się było w “Die Hard 3”
      (Bruce Willis i Samuel Jackson, scena w parku przy fontannie).
      Nalewam wody do pełna do mniejszego pojemnika, przelewam całość do większego – mam pusty pojemnik 3l i 3 litry w pojemniku 5l.
      Jeszcze raz nalewam wody do pełna do mniejszego pojemnika i przelewam do większego, dopóki większy się nie wypełni, reszta zostaje w mniejszym – mam 5 litrów w pojemniku 5l i 1 litr w pojemniku 3l.
      Opróżniam większy pojemnik, przelewam do niego 1 litr z mniejszego – mam pusty pojemnik 3l i 1 litr w pojemniku 5l.
      Napełniam na full mniejszy pojemnik i przelewam całość do większego – mam pusty pojemnik 3l i 4 litry w pojemniku 5l. End.

      Bywa trudniej:

    • A to zdaje się było w “Die Hard 3”
      (Bruce Willis i Samuel Jackson, scena w parku przy fontannie).
      Nalewam wody do pełna do mniejszego pojemnika, przelewam całość do większego – mam pusty pojemnik 3l i 3 litry w pojemniku 5l.
      Jeszcze raz nalewam wody do pełna do mniejszego pojemnika i przelewam do większego, dopóki większy się nie wypełni, reszta zostaje w mniejszym – mam 5 litrów w pojemniku 5l i 1 litr w pojemniku 3l.
      Opróżniam większy pojemnik, przelewam do niego 1 litr z mniejszego – mam pusty pojemnik 3l i 1 litr w pojemniku 5l.
      Napełniam na full mniejszy pojemnik i przelewam całość do większego – mam pusty pojemnik 3l i 4 litry w pojemniku 5l. End.

      Bywa trudniej:

    • A to zdaje się było w “Die Hard 3”
      (Bruce Willis i Samuel Jackson, scena w parku przy fontannie).
      Nalewam wody do pełna do mniejszego pojemnika, przelewam całość do większego – mam pusty pojemnik 3l i 3 litry w pojemniku 5l.
      Jeszcze raz nalewam wody do pełna do mniejszego pojemnika i przelewam do większego, dopóki większy się nie wypełni, reszta zostaje w mniejszym – mam 5 litrów w pojemniku 5l i 1 litr w pojemniku 3l.
      Opróżniam większy pojemnik, przelewam do niego 1 litr z mniejszego – mam pusty pojemnik 3l i 1 litr w pojemniku 5l.
      Napełniam na full mniejszy pojemnik i przelewam całość do większego – mam pusty pojemnik 3l i 4 litry w pojemniku 5l. End.

      Bywa trudniej:

  7. Solano, co Ty!!
    Chcesz ludzi odstresować czy w stres wpędzić?

    Niestety, za późno dziś wpadłem na Kontrowersje i M_E_G oraz quackie mnie wyprzedzili. Potwierdzę zatem dumny przed samym sobą, że sam szybko to wydedukowałem:

    z matematyczno-logicznego rozumowania wynika, że potrzebne jest to założone półtorej kury, z życia natomiast, że kury od czasu do czasu bywają zestresowane lub opieprzają się w połogu i normy dziennej nie wykonują;

    w drugim przypadku należy wykonać cztery opisane już wyżej operacje.

    Pozdrawiam i more please.

  8. Solano, co Ty!!
    Chcesz ludzi odstresować czy w stres wpędzić?

    Niestety, za późno dziś wpadłem na Kontrowersje i M_E_G oraz quackie mnie wyprzedzili. Potwierdzę zatem dumny przed samym sobą, że sam szybko to wydedukowałem:

    z matematyczno-logicznego rozumowania wynika, że potrzebne jest to założone półtorej kury, z życia natomiast, że kury od czasu do czasu bywają zestresowane lub opieprzają się w połogu i normy dziennej nie wykonują;

    w drugim przypadku należy wykonać cztery opisane już wyżej operacje.

    Pozdrawiam i more please.

  9. Solano, co Ty!!
    Chcesz ludzi odstresować czy w stres wpędzić?

    Niestety, za późno dziś wpadłem na Kontrowersje i M_E_G oraz quackie mnie wyprzedzili. Potwierdzę zatem dumny przed samym sobą, że sam szybko to wydedukowałem:

    z matematyczno-logicznego rozumowania wynika, że potrzebne jest to założone półtorej kury, z życia natomiast, że kury od czasu do czasu bywają zestresowane lub opieprzają się w połogu i normy dziennej nie wykonują;

    w drugim przypadku należy wykonać cztery opisane już wyżej operacje.

    Pozdrawiam i more please.

  10. Tunel
    Dwóch chłopców idzie w tunelu. Przeszli 2/3 długości i usłyszeli, że w stronę tunelu naprzeciw nim jedzie pociąg.
    Zaczęli uciekać, jeden pobiegł do przodu, drugi do tyłu. Obaj biegli z prędkością 10 km/h.
    Obaj ułamek sekundy przed pociągiem wybiegli z tunelu.

    Z jaką prędkością jechał pociąg?

  11. Tunel
    Dwóch chłopców idzie w tunelu. Przeszli 2/3 długości i usłyszeli, że w stronę tunelu naprzeciw nim jedzie pociąg.
    Zaczęli uciekać, jeden pobiegł do przodu, drugi do tyłu. Obaj biegli z prędkością 10 km/h.
    Obaj ułamek sekundy przed pociągiem wybiegli z tunelu.

    Z jaką prędkością jechał pociąg?

  12. Tunel
    Dwóch chłopców idzie w tunelu. Przeszli 2/3 długości i usłyszeli, że w stronę tunelu naprzeciw nim jedzie pociąg.
    Zaczęli uciekać, jeden pobiegł do przodu, drugi do tyłu. Obaj biegli z prędkością 10 km/h.
    Obaj ułamek sekundy przed pociągiem wybiegli z tunelu.

    Z jaką prędkością jechał pociąg?

    • ???
      A po co dwa kawałki? Biorę jeden kawałek, składam na pół – kiedy iskra na loncie dojdzie do miejsca, w którym go złożyłem, powinno minąć pół godziny. Pozostałą połowę znowu składam na pół – mam dwie połówki po 15 minut każda, procedura jak wyżej. Kiedy iskra przejdzie pół lontu, a potem jeszcze ćwierć lontu – minie 45 minut.

      Nie tędy droga? To musi być jakiś haczyk, o którym nie napisałaś : )

    • Rozwiązanie
      Kładziemy oba kawałki lontu na krzyż. Jeden podpalamy z obu końców. W momencie gdy się dopali, minie pół godziny. Jednocześnie zacznie się palić od środka ku końcom lont na nim leżący. Błyskawicznie podpalamy jeden z końców. Gdy ten odcinek (półgodzinny podpalony z dwóch końców pali się kwadrans) dopali się, drugi będzie wypalony do połowy – pozostanie piętnaście minut, a minie 45 całej operacji.

      • Patelnia!!!
        Do czego ja doszłam, to:
        Pierwszy podpalam z obu stron, a drugi z jednej.
        Jak pierwszy się spali, mija pół godziny.
        Wtedy podpalam drugi koniec palącego się drugiego, z którego została połowa. Ta połowa paląc się z obu stron, trwa 15 minut.

        Ułożyłeś na krzyż, ale może to Twoje pożarnicze zboczenie zawodowe? Idea ta sama, patelnia jest Twoja!

    • ???
      A po co dwa kawałki? Biorę jeden kawałek, składam na pół – kiedy iskra na loncie dojdzie do miejsca, w którym go złożyłem, powinno minąć pół godziny. Pozostałą połowę znowu składam na pół – mam dwie połówki po 15 minut każda, procedura jak wyżej. Kiedy iskra przejdzie pół lontu, a potem jeszcze ćwierć lontu – minie 45 minut.

      Nie tędy droga? To musi być jakiś haczyk, o którym nie napisałaś : )

    • Rozwiązanie
      Kładziemy oba kawałki lontu na krzyż. Jeden podpalamy z obu końców. W momencie gdy się dopali, minie pół godziny. Jednocześnie zacznie się palić od środka ku końcom lont na nim leżący. Błyskawicznie podpalamy jeden z końców. Gdy ten odcinek (półgodzinny podpalony z dwóch końców pali się kwadrans) dopali się, drugi będzie wypalony do połowy – pozostanie piętnaście minut, a minie 45 całej operacji.

      • Patelnia!!!
        Do czego ja doszłam, to:
        Pierwszy podpalam z obu stron, a drugi z jednej.
        Jak pierwszy się spali, mija pół godziny.
        Wtedy podpalam drugi koniec palącego się drugiego, z którego została połowa. Ta połowa paląc się z obu stron, trwa 15 minut.

        Ułożyłeś na krzyż, ale może to Twoje pożarnicze zboczenie zawodowe? Idea ta sama, patelnia jest Twoja!

    • ???
      A po co dwa kawałki? Biorę jeden kawałek, składam na pół – kiedy iskra na loncie dojdzie do miejsca, w którym go złożyłem, powinno minąć pół godziny. Pozostałą połowę znowu składam na pół – mam dwie połówki po 15 minut każda, procedura jak wyżej. Kiedy iskra przejdzie pół lontu, a potem jeszcze ćwierć lontu – minie 45 minut.

      Nie tędy droga? To musi być jakiś haczyk, o którym nie napisałaś : )

    • Rozwiązanie
      Kładziemy oba kawałki lontu na krzyż. Jeden podpalamy z obu końców. W momencie gdy się dopali, minie pół godziny. Jednocześnie zacznie się palić od środka ku końcom lont na nim leżący. Błyskawicznie podpalamy jeden z końców. Gdy ten odcinek (półgodzinny podpalony z dwóch końców pali się kwadrans) dopali się, drugi będzie wypalony do połowy – pozostanie piętnaście minut, a minie 45 całej operacji.

      • Patelnia!!!
        Do czego ja doszłam, to:
        Pierwszy podpalam z obu stron, a drugi z jednej.
        Jak pierwszy się spali, mija pół godziny.
        Wtedy podpalam drugi koniec palącego się drugiego, z którego została połowa. Ta połowa paląc się z obu stron, trwa 15 minut.

        Ułożyłeś na krzyż, ale może to Twoje pożarnicze zboczenie zawodowe? Idea ta sama, patelnia jest Twoja!

        • A rozkładałaś kiedyś kostkę Rubika?
          Tzn. chodzi mi o to, że to czysta teoria, że to jest kostka 3 x 3 x 3. Tak naprawdę tej jednej teoretycznie będącej bez kolorów kostki (w samym środku) – nie ma. W tym miejscu jest przecież sześcioramienny przegub, na którym opierają się kostki będące centralnymi kostkami każdej ściany. Czyli kostka Rubika ma nie 27 kostek składowych, a 26, a i to niedokładnie kostek… To już czepianie się, ofkors.

        • Chodzi o tę ‘teoretyczną’
          Chodzi o tę ‘teoretyczną’ kostkę w środku? Jak zauważył Quackie, a ja potwierdzam, tam nie ma kostki, tylko ‘krzyżak’, który wszystko spina w całość i umowżliwia obrót ścian. W latach 80′ moi rodzice dorabiali chałupniczo skręcając kostki, a ja pomagałem. A jak należy rozumieć ‘brak kloru’? Że pochłania każdego fotona, który doń dociera? 😉

          • Nadmiar szczegółów szkodzi 🙂
            Nadmiar wiedzy przeszkadza w ocenie prostej sprawy.

            Dżuma, gdybyś nie wiedział, że to krzyżyk, to byś wiedział, że to ta środkowa jedna kostka.
            Gdybyś nie wiedział o fotonach, to by nie było kłopotu z kolorami.

            Wiesz? Doświadczyłam tego wiele razy. Nadmiar wiedzy szkodzi, niesie wątpliwości – a masz przed sobą tylko proste zadanie….

            Kostka czy krzyżyk – jeśli ta centralna, to patelnia Ci się należy!

        • Nie rozkładałam
          Bo ja zabawki szanowałam. Tak mi rodzice mówili i ja, głupia, się słuchałam.

          Trzeba rozkładać zabawki (i dzieci za tę chęć podziwiać), żeby zobaczyć, co jest w środku.
          A nie w kółko: zostaw, bo popsujesz!

          Kiedyś widziałam lokomotywę i samochodzik, które po nakręceniu jeździły, a były zrobione z przezroczystego plastiku. Tak, żeby bez rozbierania na części było widać, co jest w środku.

        • A rozkładałaś kiedyś kostkę Rubika?
          Tzn. chodzi mi o to, że to czysta teoria, że to jest kostka 3 x 3 x 3. Tak naprawdę tej jednej teoretycznie będącej bez kolorów kostki (w samym środku) – nie ma. W tym miejscu jest przecież sześcioramienny przegub, na którym opierają się kostki będące centralnymi kostkami każdej ściany. Czyli kostka Rubika ma nie 27 kostek składowych, a 26, a i to niedokładnie kostek… To już czepianie się, ofkors.

        • Chodzi o tę ‘teoretyczną’
          Chodzi o tę ‘teoretyczną’ kostkę w środku? Jak zauważył Quackie, a ja potwierdzam, tam nie ma kostki, tylko ‘krzyżak’, który wszystko spina w całość i umowżliwia obrót ścian. W latach 80′ moi rodzice dorabiali chałupniczo skręcając kostki, a ja pomagałem. A jak należy rozumieć ‘brak kloru’? Że pochłania każdego fotona, który doń dociera? 😉

          • Nadmiar szczegółów szkodzi 🙂
            Nadmiar wiedzy przeszkadza w ocenie prostej sprawy.

            Dżuma, gdybyś nie wiedział, że to krzyżyk, to byś wiedział, że to ta środkowa jedna kostka.
            Gdybyś nie wiedział o fotonach, to by nie było kłopotu z kolorami.

            Wiesz? Doświadczyłam tego wiele razy. Nadmiar wiedzy szkodzi, niesie wątpliwości – a masz przed sobą tylko proste zadanie….

            Kostka czy krzyżyk – jeśli ta centralna, to patelnia Ci się należy!

        • Nie rozkładałam
          Bo ja zabawki szanowałam. Tak mi rodzice mówili i ja, głupia, się słuchałam.

          Trzeba rozkładać zabawki (i dzieci za tę chęć podziwiać), żeby zobaczyć, co jest w środku.
          A nie w kółko: zostaw, bo popsujesz!

          Kiedyś widziałam lokomotywę i samochodzik, które po nakręceniu jeździły, a były zrobione z przezroczystego plastiku. Tak, żeby bez rozbierania na części było widać, co jest w środku.

        • A rozkładałaś kiedyś kostkę Rubika?
          Tzn. chodzi mi o to, że to czysta teoria, że to jest kostka 3 x 3 x 3. Tak naprawdę tej jednej teoretycznie będącej bez kolorów kostki (w samym środku) – nie ma. W tym miejscu jest przecież sześcioramienny przegub, na którym opierają się kostki będące centralnymi kostkami każdej ściany. Czyli kostka Rubika ma nie 27 kostek składowych, a 26, a i to niedokładnie kostek… To już czepianie się, ofkors.

        • Chodzi o tę ‘teoretyczną’
          Chodzi o tę ‘teoretyczną’ kostkę w środku? Jak zauważył Quackie, a ja potwierdzam, tam nie ma kostki, tylko ‘krzyżak’, który wszystko spina w całość i umowżliwia obrót ścian. W latach 80′ moi rodzice dorabiali chałupniczo skręcając kostki, a ja pomagałem. A jak należy rozumieć ‘brak kloru’? Że pochłania każdego fotona, który doń dociera? 😉

          • Nadmiar szczegółów szkodzi 🙂
            Nadmiar wiedzy przeszkadza w ocenie prostej sprawy.

            Dżuma, gdybyś nie wiedział, że to krzyżyk, to byś wiedział, że to ta środkowa jedna kostka.
            Gdybyś nie wiedział o fotonach, to by nie było kłopotu z kolorami.

            Wiesz? Doświadczyłam tego wiele razy. Nadmiar wiedzy szkodzi, niesie wątpliwości – a masz przed sobą tylko proste zadanie….

            Kostka czy krzyżyk – jeśli ta centralna, to patelnia Ci się należy!

        • Nie rozkładałam
          Bo ja zabawki szanowałam. Tak mi rodzice mówili i ja, głupia, się słuchałam.

          Trzeba rozkładać zabawki (i dzieci za tę chęć podziwiać), żeby zobaczyć, co jest w środku.
          A nie w kółko: zostaw, bo popsujesz!

          Kiedyś widziałam lokomotywę i samochodzik, które po nakręceniu jeździły, a były zrobione z przezroczystego plastiku. Tak, żeby bez rozbierania na części było widać, co jest w środku.