Reklama

Już od zarania ludzkości informacja była bardzo ważna: jeden chciał wiedzieć co robi drugi, z kim i o czym rozmawiają, jakie mają plany.

Już od zarania ludzkości informacja była bardzo ważna: jeden chciał wiedzieć co robi drugi, z kim i o czym rozmawiają, jakie mają plany.
Wraz z rozwojem cywilizacji informacja stała się jednym z najcenniejszych “towarów”, często stawała się cenniejsza niż życie.
Informatorzy, szpiedzy i agenci szkolili swoje umiejętności i techniki zdobywania informacji, i jako dysponenci wiedzy prze-najróżniejszej sprzedawali ją osobom, instytucjom, agendom i państwom za niewyobrażalną wręcz cenę.
Z czasem powstał wywiad i kontrwywiad. Bowiem nie od dziś wiadomo, że jeśli ktoś szuka jakiejś ważnej strategicznie, czy gospodarczo informacji może znaleźć się w kręgu zainteresowań osób zajmujących się jej strzeżeniem.

O sztukach działania wywiadu i kontrwywiadu nie będę się tutaj rozpisywał. Choć, trzeba to przyznać, temat niezwykle zajmujący i arcyciekawy. Jednak na potrzeby bloga wystarczy zainteresowanych odesłać do pobliskiej wypożyczalni filmów o tej tematyce: jest w czym wybierać począwszy od Bonda.
Osobiście poleciłbym pewien, już nieco przykurzony czasem, klasyk: “Trzy dni kondora” z rewelacyjną obsadą i niesamowitą grą Roberta Redforda.

Reklama

Jeśli chodzi o afery szpiegowskie, to mnie osobiście utkwiła jedna, związana z szpiegostwem gospodarczym w latach osiemdziesiątych, kiedy w polskim kontrwywiadzie szaleli różnej maści szumowiny, a dotyczyła ona rzekomej sprzedaży informacji gospodarczej jednej – już dziś nieistniejącej – fabryki obuwia na północy Polski.
Wsadzili dyrektora tej fabryki za kraty, a brukowce, których organem założycielskim była PZPR: “Trybuna Ludu” i “Głos Wybrzeża” (ten sam, co to w jednej piosence tę gazetę w pysku niósł pies) opluli człowieka.
Dla porządku dodam, że znałem owego dyrektora osobiście i znam jego synów, a zwłaszcza starszego – zacni to ludzie. I dla tego samego porządku dodam, że jedyną na tamte czasy tajemnicą, zresztą poliszynela, był fakt, że 90% produkcji z taśm szło do ZSRR – młodzież odsyłam do Wikipedii – i były to głównie sandały dla ruskich, za które nigdy ci nie płacili, a jeśli to w rublach transferowych. Na czym owe cudo polegało wie starsze pokolenie, a że tajemnica była tak pilnie strzeżona dowodem jest brak jakiejkolwiek nawet wzmianki w PKF, które też niejako pobocznie serdecznie polecam, bowiem Polskie Kroniki Filmowe, to jeden z najlepszych polskich seriali komediowych słusznie minionej epoki PRL.

Po dość obszernym wstępie wróćmy jednak do tematu wszelkiego typu szpiegowania. Dziś, wraz z szybkim rozwojem rozmaitych technologii wiele z nich, które do niedawana służyły li tylko na użytek wojska i wyspecjalizowanych firm, przedostało się do ‘cywila’.
Na rynku usług o charterze szpiegowskim pojawiło się sporo ciekawych gadżetów do monitoringu wizualnego i fonicznego. Z danych statystycznych mamy wiedzę, że funkcjonują całkiem nieźle.
Okazuje się bowiem, że już nie tylko rasowy szpieg, agent specjalny, czy wywiadownia chce ‘coś’ wiedzieć, ale wiedzieć chce też żona, mąż, kochanka, kochanek, co i z kim i gdzie robią ich partnerzy. W tym celu wynajmują rozmaitej maści ‘specjalistów’ od zbierania informacji: najczęściej tym fachem zajmują się byli esbecy i ex milicjanci, którzy łażą za celem robią zdjęcia, podkładają pluskwy i robią inne cuda na kiju. Ale średnio bystry człowiek jest w stanie w 80% ustrzec się przyłapania na ‘gorącym’.
Jak to zrobić?
Proste. I tutaj znowu polecam najbliższą wypożyczalnię filmów. :))

Taka metoda jest skuteczna i przydatna jedynie wtedy, kiedy ma ona cechy działań zgodnych z prawem. Ku przestrodze dodam, że oprócz tego iż jest cholernie droga, to na dodatek nie daje 100% gwarancji.
Pojawia się dodatkowe ryzyko – wynajmujący nie może mieć pewności, że zebrany materiał kiedyś nie zostanie użyty przeciwko niemu samemu, lub wykorzystany jeszcze inaczej. Waszak każda informacja ma swoją cenę.
Często zdarza się, że reklamująca się firma zatrudnia zwyczajnych patałachów, co to ani miejsca w milicji nie mogli zachować, ani w innej żadnej robocie ich nie zechcieli. W efekcie ich działań pozostają tylko straty i kompromitacja.

Prawdziwy specjalista nie potrzebuje wiele aby wiedzieć wszystko lub nawet więcej o osobie, która jest celem jego zainteresowań. Takiemu wystarczą: dane osoby z jej numerem telefonu, własny komputer i telefon komórkowy. To wszystko czego potrzebuje specjalista. Nawet nie musi wiedzieć jak ‘cel’ wygląda i nie musi w ogóle ruszać się z domu.
Korzystając ze specjalistycznej wiedzy i takiej usługi dostępnej na rynku, specjalista ma dostęp do bazy kontaktów ‘celu’, do treści wysłanych i otrzymanych sms – włącznie ze skasowanymi wiadomościami sms; wie kiedy i z kim kontaktował się ‘cel’ i jak długo trwała rozmowa.
CDN.
Piszę też tutaj: http://marekpl.blogspot.com/

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Polska na podsłuchu
    http://klopotowski.salon24.pl/247819,polska-na-podsluchu
    Polskie służby są europejskimi liderami w inwigilacji obywateli. W zeszłym roku ponad milion razy sięgnęły po nasze billingi. Mogą z nich korzystać bez ograniczeń. W 2009 r. operatorzy w Polsce odnotowali 1,06 mln zapytań od służb, prokuratury i sądów dotyczących danych z billingów i internetu. To 27,5 zapytania na tysiąc dorosłych mieszkańców. Dla porównania, w Niemczech takich zapytań było tylko 0,2 na tysiąc mieszkańców, czyli 35 razy mniej niż w Polsce.

    Edit: http://klopotowski.salon24.pl/247819,polska-na-podsluchu#comment_3517343
    http://klopotowski.salon24.pl/247819,polska-na-podsluchu#comment_3517446
    http://klopotowski.salon24.pl/247819,polska-na-podsluchu#comment_3517587

  2. Polska na podsłuchu
    http://klopotowski.salon24.pl/247819,polska-na-podsluchu
    Polskie służby są europejskimi liderami w inwigilacji obywateli. W zeszłym roku ponad milion razy sięgnęły po nasze billingi. Mogą z nich korzystać bez ograniczeń. W 2009 r. operatorzy w Polsce odnotowali 1,06 mln zapytań od służb, prokuratury i sądów dotyczących danych z billingów i internetu. To 27,5 zapytania na tysiąc dorosłych mieszkańców. Dla porównania, w Niemczech takich zapytań było tylko 0,2 na tysiąc mieszkańców, czyli 35 razy mniej niż w Polsce.

    Edit: http://klopotowski.salon24.pl/247819,polska-na-podsluchu#comment_3517343
    http://klopotowski.salon24.pl/247819,polska-na-podsluchu#comment_3517446
    http://klopotowski.salon24.pl/247819,polska-na-podsluchu#comment_3517587