Reklama

Kilka spraw w jednym pakiecie, wszystki

Kilka spraw w jednym pakiecie, wszystkie postaram się przedstawić krótko, lekko i przyjemnie, chociaż żadna do tego gatunku nie należy. Zacznę od dobrej passy, w dziedzinie, która dotąd była moją słabością. Idzie mi nieźle w profetycznych ocenach zdarzeń, zgodnie z przypuszczeniem, sierp i młot nie doczekał się żadnych działań policji, prokuratury, mediów, ważnych ludzi. Stało się tak dlatego, że w międzyczasie doszło do spektakularnej interpretacji art. 256 kodeksu karnego. Już jest jasnym, że do symboli „faszystowskich lub innych totalitarnych”, nie należy transparent z sierpem i młotem, ale baner z podobizną Karola Wojtyły. Kibice z Bydgoszczy zostali zatrzymani za rozwieszenie banera z podobizną Jana Pawła II, w ten sposób chcieli uczcić pierwszą rocznicę beatyfikacji papieża. Uczcili na komendzie w Bydgoszczy, jeszcze nie postawiono im zarzutów, ale warto się przyglądać rozwojowi sprawy, bo narodził się nam nowy świecki precedens. Na tyle świecki i nowy, na ile mnie, heretyka, kolejna zdobycz europejskiej demokracji skłania do szukania schronienia w kościele. Z tej perspektywy widać pełen obraz standardów w jakich żyjemy i jak blisko standardom do stepów, nie do Morza Śródziemnego. Perspektywa marna, ale łatwo można przejść do innego fragmentu, tego samego planu tolerancji i demokratyzacji. Pan prezydent był łaskaw wezwać naród do właściwych zachowań. Zaczyna się euro i Polacy mają we własnym domu pozamykać buzie. Z Europy zjadą się bogatsi krewni i w związku z tym, zachowujmy się, bo „co ludzie powiedzą?”. Znów przeniosło nas o kilkaset kilometrów w stronę stepów i odrzuciło o kilkaset kilometrów od Aten i Rzymu.

Reklama

Pan prezydent znany ze swojego intelektualnego potencjału na poziomie „bigosowania”, nie wie, zapomniał, inne miał zadanie, w każdym razie efekt jest taki, że w Polsce ma być większy spokój niż w czasie olimpiady w Pekinie, czy nawet w Moskwie. Żadnych protestów, ruchów ulicznych, demonstracji, w innym razie wstydu sobie tylko narobimy. Trawę przyciąć, założyć świąteczne ubranie, a brudy prać po chałupach. Proszę nie słuchać pana prezydenta, takie imprezy sportowe zawsze i na całym świecie, gdzie władzy nie sprawują namiestnicy, były okazją dla protestów rozmaitych oszukiwanych, okradanych i eksterminowanych, grup społecznych. Lepszej okazji przez długie lata nie będzie, zatem każdy, kto ma ochotę powinien z okazji korzystać i protestować do woli, zgodnie z europejskimi, nie stepowymi standardami. Pan prezydent załapie się też na trzecią sprawę, mianowicie coś, co roboczo nazywam patriotyzmem specjalnej troski. Bronisław Komorowski już drugi rok organizuje biesiadę kotylionową, w ten sposób Polacy mają kultywować swoje przywiązanie do Polski, symboli, tradycji, ziemi. Specjalnej troski patrioci przypinają sobie kotyliony i mają się uśmiechać od ucha do ucha, ponieważ patriotyzm w prezydenckim wymiarze, nie uznaje smutku, ani refleksji, za to cieszy się jak głupi do kotyliona. Naród, przepraszam, społeczeństwo obywatelskie, z ambicjami europejskimi, otrzymało prezydenckie przykazanie – w tym patriotycznym sezonie nosi się kotyliony. Jestem ciekaw, czy społeczeństwo zauważy, że nie w tym sezonie, ale już drugi sezon nosi się te same, z drugiej ręki wyszywanki.

Prezydenckie przykazanie jest nośne, wielu w Polsce chciałoby, żeby na maturze zamiast trudnej polskiej historii był test wyboru, dotyczący barw prezydenckiego kotyliona. Niestety dla prezydenta i jego doradców złożonych ze starszych ludzi w wierze, jest czwarta sprawa i właśnie historią się nazywa. Społeczeństwo obywatelskie zorganizowało się w naród i zaczyna protestować, przeciw usuwaniu historii ze szkół. Jeden z bardziej odważnych redaktorów poszedł nawet ostro po bandzie i powiedział, że Polak może nie widzieć jak się rozmnaża leszczyna, ale swoją historię znać powinien. Nie chcę się wtrącać w cudze sukcesy, niemniej mam ochotę podkręcić tę metaforę do następującej postaci: „Polak może nie widzieć jak się rozmnaża leszczyna, ale powinien wiedzieć jak się narodziła Polska i dokąd będzie żyła”. Odpowiedź jest zawarta w mazurku: „Jeszcze Polska nie zginęła,
Kiedy my żyjemy”. Kawałek historii, ale cała prawda o Polsce w tym jednym wersie, kiedy my żyjemy, żyje Polska, na „Onych” nie ma co liczyć. Biedna ta nasza Polska cała, ale żyje i nie dlatego, że jakieś pięknoduchy przypinały sobie do paryskich garniturów krepowe chusteczki, ale dlatego, że czym popadło Polacy walczyli o Naszą wolność i dość naiwnie o Waszą. Być może to nudne i mało modne, jednak jest wszystkim, całym katalogiem jak zwyciężać mamy i jak nie zamieniać przywiązania do wolności, na przywiązanie do łańcucha, obojętnie: moskiewskiego, szwabskiego, czy azjatyckiego. Wielka i ostania sprawa i nie mylić pojęć, Polska wymaga szczególnej troski, a nie patriotów specjalnej troski.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. nieświadome narzędzie wojującego judaizmu
    Maksymalizm rosyjski stworzył w zakresie polityczno-społecznym anarchizm, czyli maksimum rewolucyjności i dał Europie największych teoretyków i praktyków kierunku tego (Hercen, Tołstoj, Bakunin, Krapotkin). Ale anarchizm właśnie dlatego, że jest anarchiczny, nie posiada w sobie siły organizacyjnej; wywoływać może straszne, lecz chyba tylko przelotne nawałnice. Tym się tłumaczy, że organizacją rewolucji musieli wziąć w ręce swoje Żydzi. Stało się to tym łatwiej, że ze zbuntowaną Rosją łączyła ich jedność głównego celu: walka z caratem. Zdołali oni zająć miejsca przednie nie tylko wśród żywiołów wywrotowych, ale i w stronnictwach umiarkowańszych. Daremnie na przykład szukalibyśmy w oficjalnym organie kadeckim w Rjeczi jakiegoś rozróżnienia między stanowiskiem rosyjskim a żydowskim w poglądach na te lub owe sprawy. A chyba niema tego naiwnego człowieka, któryby przypuszczał, iż zespalając się z dążeniami rewolucji rosyjskiej, Żydzi mogli zapomnieć o sobie. Cóż wynika stąd? To, że ci z młodzieży naszej, których zachwycał i porywał rozpęd rewolucji, stawali się nieświadomym narzędziem wojującego judaizmu; rusyfikacja duchowa była zarazem judaizacją.

    Dążności centralistyczne, które są wypływem całego układu dziejów Rosji i weszły w głąb duszy rosyjskiej, znalazły najgorętszych popleczników w Żydach. Doskonale zostało to wyjaśnione w pouczającej rozprawie W. Sedeckiego Socjal-litwactwo to Polsce (Kraków, 1911). Najbezpośredniejszy interes Żydów polega na tym, ażeby, gdziekolwiek są, stanowić mogli zwartą jednolitą całość; to warunek ich siły i znaczenia, ich cel, który oczywiście urzeczywistnić się daje łatwiej w niepodzielnym państwie rosyjskim, niż w Rosji rozczłonkowanej na autonomiczne prowincje lub tym bardziej na odrębne państwa. Stąd otwarta niechęć Żydów do haseł decentralizacji i w tym nacjonalizm żydowski styka się z nacjonalizmem rosyjskim. Stosunek zaś obu nacjonalizmów do Polski jest ten sam, tj. że Polskę zdegradować należy do stanowiska jednej z guberni rosyjskich; Polski niema, jest tylko polsko żydowskie terytorium w obrębie cesarstwa. Pogląd taki otwarcie głoszą Litwacy i organy sympatyzujące z nimi. Raczej Rosja z Puryszkiewiczami, niż niepodległa Polska[5]. W r. 1905 w jednej z odezw litwackich uroczyście objawiono, że „Polska to trup, który winien być rzucony na śmietnik”[6].

    Najdziwniejsze zaś i zarazem najboleśniejsze to, że bezczelność ta w antypolskiej zaciekłości nie otworzyła oczu rozmaitym krańcowym grupom młodzieży naszej. Zagranicą, zwłaszcza tam, gdzie większość kolonii rosyjskich składają Litwacy, pod wpływem żywiołów tych o potrójnej (żydowsko rosyjsko-polskiej) narodowości, nastąpiło masowe zacieranie się różnicy między Polakami i Rosjanami, a „w tej okropnej atmosferze więdła młodzież polska, karlały jej porywy i wzloty; poddawała się ona bezwiednie wpływom rusyfikacji duchowej, czyniąc wszystko, co jest w jej mocy, aby wyrobić sobie u litwactwa opinię, że nie jest nacjonalistyczną”, więc „polskość zaczynała być dla niej czymś poniżającym”, czymś, „czego się wstydzić należy”, ho polskość to synonim burżuazji, szlachetczyzny, klerykalizmu, zacofania; na jednym ze zjazdów naszej młodzieży postępowej potępiono – organizacje patriotyczne, bo one „demoralizują młodzież polską”[7].

  2. nieświadome narzędzie wojującego judaizmu
    Maksymalizm rosyjski stworzył w zakresie polityczno-społecznym anarchizm, czyli maksimum rewolucyjności i dał Europie największych teoretyków i praktyków kierunku tego (Hercen, Tołstoj, Bakunin, Krapotkin). Ale anarchizm właśnie dlatego, że jest anarchiczny, nie posiada w sobie siły organizacyjnej; wywoływać może straszne, lecz chyba tylko przelotne nawałnice. Tym się tłumaczy, że organizacją rewolucji musieli wziąć w ręce swoje Żydzi. Stało się to tym łatwiej, że ze zbuntowaną Rosją łączyła ich jedność głównego celu: walka z caratem. Zdołali oni zająć miejsca przednie nie tylko wśród żywiołów wywrotowych, ale i w stronnictwach umiarkowańszych. Daremnie na przykład szukalibyśmy w oficjalnym organie kadeckim w Rjeczi jakiegoś rozróżnienia między stanowiskiem rosyjskim a żydowskim w poglądach na te lub owe sprawy. A chyba niema tego naiwnego człowieka, któryby przypuszczał, iż zespalając się z dążeniami rewolucji rosyjskiej, Żydzi mogli zapomnieć o sobie. Cóż wynika stąd? To, że ci z młodzieży naszej, których zachwycał i porywał rozpęd rewolucji, stawali się nieświadomym narzędziem wojującego judaizmu; rusyfikacja duchowa była zarazem judaizacją.

    Dążności centralistyczne, które są wypływem całego układu dziejów Rosji i weszły w głąb duszy rosyjskiej, znalazły najgorętszych popleczników w Żydach. Doskonale zostało to wyjaśnione w pouczającej rozprawie W. Sedeckiego Socjal-litwactwo to Polsce (Kraków, 1911). Najbezpośredniejszy interes Żydów polega na tym, ażeby, gdziekolwiek są, stanowić mogli zwartą jednolitą całość; to warunek ich siły i znaczenia, ich cel, który oczywiście urzeczywistnić się daje łatwiej w niepodzielnym państwie rosyjskim, niż w Rosji rozczłonkowanej na autonomiczne prowincje lub tym bardziej na odrębne państwa. Stąd otwarta niechęć Żydów do haseł decentralizacji i w tym nacjonalizm żydowski styka się z nacjonalizmem rosyjskim. Stosunek zaś obu nacjonalizmów do Polski jest ten sam, tj. że Polskę zdegradować należy do stanowiska jednej z guberni rosyjskich; Polski niema, jest tylko polsko żydowskie terytorium w obrębie cesarstwa. Pogląd taki otwarcie głoszą Litwacy i organy sympatyzujące z nimi. Raczej Rosja z Puryszkiewiczami, niż niepodległa Polska[5]. W r. 1905 w jednej z odezw litwackich uroczyście objawiono, że „Polska to trup, który winien być rzucony na śmietnik”[6].

    Najdziwniejsze zaś i zarazem najboleśniejsze to, że bezczelność ta w antypolskiej zaciekłości nie otworzyła oczu rozmaitym krańcowym grupom młodzieży naszej. Zagranicą, zwłaszcza tam, gdzie większość kolonii rosyjskich składają Litwacy, pod wpływem żywiołów tych o potrójnej (żydowsko rosyjsko-polskiej) narodowości, nastąpiło masowe zacieranie się różnicy między Polakami i Rosjanami, a „w tej okropnej atmosferze więdła młodzież polska, karlały jej porywy i wzloty; poddawała się ona bezwiednie wpływom rusyfikacji duchowej, czyniąc wszystko, co jest w jej mocy, aby wyrobić sobie u litwactwa opinię, że nie jest nacjonalistyczną”, więc „polskość zaczynała być dla niej czymś poniżającym”, czymś, „czego się wstydzić należy”, ho polskość to synonim burżuazji, szlachetczyzny, klerykalizmu, zacofania; na jednym ze zjazdów naszej młodzieży postępowej potępiono – organizacje patriotyczne, bo one „demoralizują młodzież polską”[7].

  3. nieświadome narzędzie wojującego judaizmu
    Maksymalizm rosyjski stworzył w zakresie polityczno-społecznym anarchizm, czyli maksimum rewolucyjności i dał Europie największych teoretyków i praktyków kierunku tego (Hercen, Tołstoj, Bakunin, Krapotkin). Ale anarchizm właśnie dlatego, że jest anarchiczny, nie posiada w sobie siły organizacyjnej; wywoływać może straszne, lecz chyba tylko przelotne nawałnice. Tym się tłumaczy, że organizacją rewolucji musieli wziąć w ręce swoje Żydzi. Stało się to tym łatwiej, że ze zbuntowaną Rosją łączyła ich jedność głównego celu: walka z caratem. Zdołali oni zająć miejsca przednie nie tylko wśród żywiołów wywrotowych, ale i w stronnictwach umiarkowańszych. Daremnie na przykład szukalibyśmy w oficjalnym organie kadeckim w Rjeczi jakiegoś rozróżnienia między stanowiskiem rosyjskim a żydowskim w poglądach na te lub owe sprawy. A chyba niema tego naiwnego człowieka, któryby przypuszczał, iż zespalając się z dążeniami rewolucji rosyjskiej, Żydzi mogli zapomnieć o sobie. Cóż wynika stąd? To, że ci z młodzieży naszej, których zachwycał i porywał rozpęd rewolucji, stawali się nieświadomym narzędziem wojującego judaizmu; rusyfikacja duchowa była zarazem judaizacją.

    Dążności centralistyczne, które są wypływem całego układu dziejów Rosji i weszły w głąb duszy rosyjskiej, znalazły najgorętszych popleczników w Żydach. Doskonale zostało to wyjaśnione w pouczającej rozprawie W. Sedeckiego Socjal-litwactwo to Polsce (Kraków, 1911). Najbezpośredniejszy interes Żydów polega na tym, ażeby, gdziekolwiek są, stanowić mogli zwartą jednolitą całość; to warunek ich siły i znaczenia, ich cel, który oczywiście urzeczywistnić się daje łatwiej w niepodzielnym państwie rosyjskim, niż w Rosji rozczłonkowanej na autonomiczne prowincje lub tym bardziej na odrębne państwa. Stąd otwarta niechęć Żydów do haseł decentralizacji i w tym nacjonalizm żydowski styka się z nacjonalizmem rosyjskim. Stosunek zaś obu nacjonalizmów do Polski jest ten sam, tj. że Polskę zdegradować należy do stanowiska jednej z guberni rosyjskich; Polski niema, jest tylko polsko żydowskie terytorium w obrębie cesarstwa. Pogląd taki otwarcie głoszą Litwacy i organy sympatyzujące z nimi. Raczej Rosja z Puryszkiewiczami, niż niepodległa Polska[5]. W r. 1905 w jednej z odezw litwackich uroczyście objawiono, że „Polska to trup, który winien być rzucony na śmietnik”[6].

    Najdziwniejsze zaś i zarazem najboleśniejsze to, że bezczelność ta w antypolskiej zaciekłości nie otworzyła oczu rozmaitym krańcowym grupom młodzieży naszej. Zagranicą, zwłaszcza tam, gdzie większość kolonii rosyjskich składają Litwacy, pod wpływem żywiołów tych o potrójnej (żydowsko rosyjsko-polskiej) narodowości, nastąpiło masowe zacieranie się różnicy między Polakami i Rosjanami, a „w tej okropnej atmosferze więdła młodzież polska, karlały jej porywy i wzloty; poddawała się ona bezwiednie wpływom rusyfikacji duchowej, czyniąc wszystko, co jest w jej mocy, aby wyrobić sobie u litwactwa opinię, że nie jest nacjonalistyczną”, więc „polskość zaczynała być dla niej czymś poniżającym”, czymś, „czego się wstydzić należy”, ho polskość to synonim burżuazji, szlachetczyzny, klerykalizmu, zacofania; na jednym ze zjazdów naszej młodzieży postępowej potępiono – organizacje patriotyczne, bo one „demoralizują młodzież polską”[7].

  4. Dwieście lat razem Sołżenicyna
    Jeszcze pod koniec XIX wieku, a w początku wieku XX tym bardziej, rosyjska inteligencja czuła siebie już w wysokim stopniu ogólnoświatową, ogólnoludzką, kosmopolityczną albo internacjonalistyczną (co wtedy nie różniło się). Ona już wtedy licznie i prawie całkowicie wyrzekła się narodowości rosyjskiej. (Z trybuny Państwowej Dumy deputaci ćwiczyli się w żartach: “patriota – Iskariota”).

    А żydowska inteligencja — nie wyrzekła się swej narodowości. I nawet skrajni żydowscy socjaliści starali się w jakiś sposób łączyć swoją ideologię z poczuciem narodowym. Ale w tym samym czasie nie słychać było ani jednego słowa od Żydów — od Dubnowa do Żabotinskiego i do Winawera — że inteligencja rosyjska choć całą duszą sprzyja uciskanym braciom, ale może też nie uciekać od swego poczucia narodowego. А po sprawiedliwości, takie sformowania powinny paść ze strony Żydów. Ale takiego postawienia sprawy wtedy nikt nie rozumiał – przez równouprawnienie Żydzi rozumieli coś więcej.

    I rosyjska inteligencja — samotnie poszła w przyszłość.

    Nie otrzymali Żydzi równouprawnienia za cara, ale — częściowo właśnie dlatego — zdobyli rękę i wierność inteligencji rosyjskiej. Siła ich rozwoju, naporu, talentu owładnęła rosyjską świadomością społeczną. Pojęcia o naszych celach, o naszych interesach, impulsy do naszych decyzji — zlaliśmy z ich pojęciami. Myśmy przejęli ich spojrzenie na naszą historię i na wnioski z niej płynące.
    I pojmowanie tego jest ważniejsze niż obliczanie jaki procent Żydów rozchwiał Rosję
    (w tym uczestniczyli wszyscy — my też), robił rewolucję czyż brał udział w władzach bolszewickich.

    Eklezjasta coś o Cu szeptał.

  5. Dwieście lat razem Sołżenicyna
    Jeszcze pod koniec XIX wieku, a w początku wieku XX tym bardziej, rosyjska inteligencja czuła siebie już w wysokim stopniu ogólnoświatową, ogólnoludzką, kosmopolityczną albo internacjonalistyczną (co wtedy nie różniło się). Ona już wtedy licznie i prawie całkowicie wyrzekła się narodowości rosyjskiej. (Z trybuny Państwowej Dumy deputaci ćwiczyli się w żartach: “patriota – Iskariota”).

    А żydowska inteligencja — nie wyrzekła się swej narodowości. I nawet skrajni żydowscy socjaliści starali się w jakiś sposób łączyć swoją ideologię z poczuciem narodowym. Ale w tym samym czasie nie słychać było ani jednego słowa od Żydów — od Dubnowa do Żabotinskiego i do Winawera — że inteligencja rosyjska choć całą duszą sprzyja uciskanym braciom, ale może też nie uciekać od swego poczucia narodowego. А po sprawiedliwości, takie sformowania powinny paść ze strony Żydów. Ale takiego postawienia sprawy wtedy nikt nie rozumiał – przez równouprawnienie Żydzi rozumieli coś więcej.

    I rosyjska inteligencja — samotnie poszła w przyszłość.

    Nie otrzymali Żydzi równouprawnienia za cara, ale — częściowo właśnie dlatego — zdobyli rękę i wierność inteligencji rosyjskiej. Siła ich rozwoju, naporu, talentu owładnęła rosyjską świadomością społeczną. Pojęcia o naszych celach, o naszych interesach, impulsy do naszych decyzji — zlaliśmy z ich pojęciami. Myśmy przejęli ich spojrzenie na naszą historię i na wnioski z niej płynące.
    I pojmowanie tego jest ważniejsze niż obliczanie jaki procent Żydów rozchwiał Rosję
    (w tym uczestniczyli wszyscy — my też), robił rewolucję czyż brał udział w władzach bolszewickich.

    Eklezjasta coś o Cu szeptał.

  6. Dwieście lat razem Sołżenicyna
    Jeszcze pod koniec XIX wieku, a w początku wieku XX tym bardziej, rosyjska inteligencja czuła siebie już w wysokim stopniu ogólnoświatową, ogólnoludzką, kosmopolityczną albo internacjonalistyczną (co wtedy nie różniło się). Ona już wtedy licznie i prawie całkowicie wyrzekła się narodowości rosyjskiej. (Z trybuny Państwowej Dumy deputaci ćwiczyli się w żartach: “patriota – Iskariota”).

    А żydowska inteligencja — nie wyrzekła się swej narodowości. I nawet skrajni żydowscy socjaliści starali się w jakiś sposób łączyć swoją ideologię z poczuciem narodowym. Ale w tym samym czasie nie słychać było ani jednego słowa od Żydów — od Dubnowa do Żabotinskiego i do Winawera — że inteligencja rosyjska choć całą duszą sprzyja uciskanym braciom, ale może też nie uciekać od swego poczucia narodowego. А po sprawiedliwości, takie sformowania powinny paść ze strony Żydów. Ale takiego postawienia sprawy wtedy nikt nie rozumiał – przez równouprawnienie Żydzi rozumieli coś więcej.

    I rosyjska inteligencja — samotnie poszła w przyszłość.

    Nie otrzymali Żydzi równouprawnienia za cara, ale — częściowo właśnie dlatego — zdobyli rękę i wierność inteligencji rosyjskiej. Siła ich rozwoju, naporu, talentu owładnęła rosyjską świadomością społeczną. Pojęcia o naszych celach, o naszych interesach, impulsy do naszych decyzji — zlaliśmy z ich pojęciami. Myśmy przejęli ich spojrzenie na naszą historię i na wnioski z niej płynące.
    I pojmowanie tego jest ważniejsze niż obliczanie jaki procent Żydów rozchwiał Rosję
    (w tym uczestniczyli wszyscy — my też), robił rewolucję czyż brał udział w władzach bolszewickich.

    Eklezjasta coś o Cu szeptał.