Reklama

Weź listę 30 najbogatszych w Polsce, tak się to umownie nazywa, bo wiadomo, że

Weź listę 30 najbogatszych w Polsce, tak się to umownie nazywa, bo wiadomo, że bogactwo bierze się z różnych źródeł, a ci najbogatsi zaczerpnęli, w najlepszym razie ze źródełka: „znalezione nie kradzione”. Weź listę 20 topowych ludzi w Polsce, z różnych branż i w wieku powyżej 60. A teraz znajdź 5, którzy nie byli wysokimi członkami PZPR, szpiclami SB lub przynajmniej nie mają kilku przyjaciół w tak zdefiniowanym środowisku. Przepraszam, że od pierwszych słów robię sobie jaja, stawiając niemożliwe do wykonania zadania, ale tak mi się dwie sprawy w jedną metodę układają. Obejrzałem sobie ten TVN-owski film o Bolku i mogę powiedzieć jedno. Jest to dość nieudolna, wtórna inscenizacja dwóch poprzednich dokumentów. Pierwszy nazywał się bodaj: „Plusy dodatnie, plusy ujemne”, autorem filmu jest Grzegorz Braun, od razu powiem, że typa nie trawię, ma coś w sobie z psychopaty, niemniej dokumentalistą jest solidnym, on też zrobił film: „Towarzysz generał”. Drugi dokument, to oczywiście książka Cenckiewicza i Gontarczyka, dwóch zgnojonych nieludzko autorów, których tezy i zebrane dokumenty, toczka w toczkę powtórzono w filmie TVN.

Reklama

Film jak wiadomo dostępny jest tylko na ruskim serwerze, TVN tłumaczy się niekompletnym dziełem, chociaż oglądając ten film, nawet laickim okiem, nie widać, aby był to surowy materiał, jest zmontowany, dopieszczony środkami wyrazu, kilka fajnych zdjęć, niezły podkład muzyczny. Pono brakuje wypowiedzi Wałęsy i faktycznie, Wałęsy w tym filmie nie ma, ale w końcu jakież to zaskoczenie, Wałęsy nigdy w tego rodzaju dokumentach nie ma, albo drze się pod niebiosa, że Polska to on. W każdym razie jedno jest pewne. Jeśli w końcu dojdzie do premiery tego dość zmanipulowanego obrazu, ale jednak pożytecznego, bo nie pozostawiającego wątpliwości, że Wałęsa był Bolkiem, to będzie przełom. Taki sam jak z Ketmanem, o którym było wiadomo od lat, że jest szpicel redagujący GW, ale dopiero gdy naród zobaczył w TVN jak było, sprawa się rypła. Tak samo będzie z Wałęsą i proszę nie wierzyć, że media się rzucą, że coś tam „jad nienawiści”, grzebanie w brudach przeszłości. Nic podobnego, jak TVN da sygnał, to zaraz się zrobi fajną kampanię oddzielającą Bolka od wielkości Wałęsy i sprawy załatwi się po ludzku. Bo kto sobie wyobraża nagonkę na autorów filmu, taką jaką zafundowano oszołomom z IPN.

Nie ważne jaka jest prawda, ważne, kto prawdę obwieszcza. Mimo wszystko zaskoczenie, nie wiem dlaczego taki film powstał, chociaż kilka powodów widzę. Przede wszystkim Bolka dłużej bronić się nie da, nie ma takiej siły, żeby bronić Bolka i nie kłamać, nie ośmieszać się i to chyba zaczyna ciążyć rozmaitym co z telewizji żyją, jako eksperci i idole. Może być też tak, że Wałęsa zaczyna ciążyć, oczywiście nie tylko Tuskowi, wszak widziałem go kilka razy jak jechał po redaktorach TVN, aż miło, a panowie i panie podwijali ogonki. Może to być kolejna odsłona pojedynku Czerska – Walter, taki drugi Ketman, bo jakby nie patrzeć GW jak zwykle więcej ulokowała w esbeckich kapusiach, niż TVN. Może być zwykła oglądalność, hit w końcu jak się patrzy, tylko niestety pora nie sprzyjająca. Film ukończony w marcu, a tu wybory za wyborami, najlepszy czas na premierę, to po rozdaniu kart, czyli wyborach parlamentarnych. Przyczyn jest wiele i też bym się nie zdziwił, gdyby każda i jeszcze kilka miały swój udział w podjętej decyzji.

Film nie rzuca na kolana, natomiast trochę mnie rozbawił taki trik filmowy, mianowicie „ukryta kamera” w czasie rozmów z byłymi esbekami, całą gromadą byłych esbeków. Przypomnę, że tu jednak nie chodzi o jakiegoś tam Ketmana, ale samego Bolka, no i Kiszczak jeszcze żyje, zatem szybciej uwierzę w to, że Kiszczak jest agentem Watykanu, niż w to, że seria esbeków jak jeden mąż nagle zdecydowało się mówić na zakazany temat, kiedy przez 20 lat z jednego kadru ukryta kamera nie wydobyła, a jeśli nawet, to na półkę poszło. To mnie trochę rozbawiło i od razu szukam teorii spiskowej, mianowicie takiej, że czego nie mogli zrobić Cenckiewicz z Gontarczykiem, to już ludzie Waltera zrobią bez trudu. Bez trudu przekonają odpowiednich byłych, że to dla dobra wspólnego warto. W związku z powyższym spontaniczność artystyczną, przy produkcji tego dokumentu stanowczo wykluczam. Zresztą jak mówiłem film nie powala walorami artystycznymi i merytorycznymi, to nawet nie stało przy „Trzech kumplach”. Jest jakieś nowe rozdanie szykowane i na miejscu „opozycjonisty” Michnika już bym sobie przypominał jak gnoił Wałęsę na początku lat 90, wprawę ma, pieniędzy nie brakuje, lepiej się przygotować. Bolek to oczywiście sam szczyt, ale jednocześnie wierzchołek góry lodowej. Jak dotąd nie mieliśmy i boje się, że nie mamy prezydenta, który nie byłby szpiclem. Co do Wojciecha Wolskiego wątpliwości nie ma żadnych, że ruski szpicel, o ile za kryterium oceny przyjąć fakty, nie szpalty. Że towarzysz Olek Kwaśniewski, to nastajaścij szpiechon pseudonim „Alek”, jak na mój gust między innymi Alek, bo to za wielka szycha, żeby tylko esbeckim był szpiclem, też nie ma co się wahać. Komorowski pozostaje najmniej rozpracowany, niemniej WSI zbudowana z absolwentów moskiewskich szkoleń, bez wątpienia jest miłością Bronisława.

Zadanie znajdź 5 spośród 30 nadal pozostaje niewykonalne. No ale wspominałem o dwóch sprawach. Druga sprawa, to świeża rzecz. Lojalka przygłupa z Biłgoraja. Powiem, że ani przez chwilę nie uznałem tego za sensację, po prostu cierpliwie czekałem, kiedy się ktoś do tej oczywistości dogrzebie. Te wszystkie polskie kariery z palecierza do miliardera reklamowane jako „przedsiębiorczość” już mnie nawet nie śmieszą. Zaradność, szmaciarnia, prostytucja owszem, ale nie przedsiębiorczość no i właśnie przez ten tekst, to właśnie chciałem powiedzieć. Chciałem powiedzieć, że kocham konkurencję, sport, rywalizację, bicie rekordów i dlatego uważam, tę esbecką kopaninę za nudę na poziomie polskiej extraklasy. Dzień, w którym do 20 z topu i 30 z biznesu, wejdzie człowiek, który ma 30 lat i żadnego pokrewieństwa z byłymi znaczącymi, tudzież zleceń od nich, będzie dniem, kiedy uroczyście zawołam: „żyję w wolnorynkowym, demokratycznym kraju”. Póki co powiem jak oszołom, że żyje nawet nie w postkomunie, ale postesbecji. I tylko, żeby mi tu nie pisać jak to ktoś z rodziną po 18 godzin tyra w warzywniaku, rodzinnej drukarni, albo zagonie czerwonej kapusty, dając zatrudnienie i płacąc podatki. Nie o frajerach piszę, do nich nic nie mam, sam jestem, piszę o sławie i biznesie, czyli po prostu o esbeckich mecenasach i esbeckich podopiecznych.

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. Kiedy tak patrzę na tego biednego i durnego Bolka
    który miał kiedyś sporo odwagi /mogli go przecież wrzucić do kanału i nikt by się nawet nie upomniał/jak się miota zdziwiony ,,że coś zostało”,że przegapili z Milczanowskim dziesiątki kopii,książki meldunków i tym podobne esbeckie papiery.Jak twardo i głośno broni Jaruzelskiego , mówiąc ,,że był za krótki”,że to nie jego wina – ta rzeka krwi w Grudniu 70. I zastanawiam się , co może łączyć ,było nie było trybuna ludowego z sowieckim bandytą , wiernym psem Kremla? Jaki interes przyświeca Kiszczakowi ,stojącemu nad grobem,kiedy mówi ,że nie ma żadnych dokumentów współpracy i o żadnym Bolku nie słyszał. Również Urban cały jest w superlatywach , aż mu się uszy prostują ,kiedy mówi ,,Lech Wałęsa – mąż stanu”. Co ich łączy – dzisiaj , tyle lat po?

    • Bolek wybiela Wolskiego z
      Bolek wybiela Wolskiego z dwóch powodów. Po pierwsze historia, ale ta która będzie dopiero pisana. Jeśli historiografia uzna słusznie Jaruzelskiego za zdrajcę, sowieckiego psa i bandytę, to kim będzie ten który się z nim układał? Po drugie wspólny wróg. Nic tak nie cementuje jak wspólny wróg, a wszyscy wiemy, że Wałęsa obsrywany jest ostatnio przez “oszołomów” ostrzej niż Jaruzelski. Jeśli dodamy do tego wspólną agenturalną przeszłość to mamy komplet wspólnych mianowników.

      Odnośnie Urbana to nie mam pojęcia co mu odwaliło, ale o ile pamiętam to zaczął Wałęsę chwalić kiedy już nie dało się dłużej ukrywać, że Bolek to nie tylko kolega Lolka, ale i sam Lechu.

  2. Kiedy tak patrzę na tego biednego i durnego Bolka
    który miał kiedyś sporo odwagi /mogli go przecież wrzucić do kanału i nikt by się nawet nie upomniał/jak się miota zdziwiony ,,że coś zostało”,że przegapili z Milczanowskim dziesiątki kopii,książki meldunków i tym podobne esbeckie papiery.Jak twardo i głośno broni Jaruzelskiego , mówiąc ,,że był za krótki”,że to nie jego wina – ta rzeka krwi w Grudniu 70. I zastanawiam się , co może łączyć ,było nie było trybuna ludowego z sowieckim bandytą , wiernym psem Kremla? Jaki interes przyświeca Kiszczakowi ,stojącemu nad grobem,kiedy mówi ,że nie ma żadnych dokumentów współpracy i o żadnym Bolku nie słyszał. Również Urban cały jest w superlatywach , aż mu się uszy prostują ,kiedy mówi ,,Lech Wałęsa – mąż stanu”. Co ich łączy – dzisiaj , tyle lat po?

    • Bolek wybiela Wolskiego z
      Bolek wybiela Wolskiego z dwóch powodów. Po pierwsze historia, ale ta która będzie dopiero pisana. Jeśli historiografia uzna słusznie Jaruzelskiego za zdrajcę, sowieckiego psa i bandytę, to kim będzie ten który się z nim układał? Po drugie wspólny wróg. Nic tak nie cementuje jak wspólny wróg, a wszyscy wiemy, że Wałęsa obsrywany jest ostatnio przez “oszołomów” ostrzej niż Jaruzelski. Jeśli dodamy do tego wspólną agenturalną przeszłość to mamy komplet wspólnych mianowników.

      Odnośnie Urbana to nie mam pojęcia co mu odwaliło, ale o ile pamiętam to zaczął Wałęsę chwalić kiedy już nie dało się dłużej ukrywać, że Bolek to nie tylko kolega Lolka, ale i sam Lechu.

  3. Ciekway fragment MICHNIKOWSZCZYZNY:
    Ścieżka przemiany korzystnej dla nomenklatury wyglądała następująco: najpierw, po okresie wstępnych przygotowań nagła, całkowita liberalizacja, podczas której my, wykorzystując przewagi, jakie daje nam udział we władzy, bogacimy się pierwsi. Oczywiście, nie da się uniknąć, że przy tej okazji wzbogacą się także jacyś ludzie zupełnie przypadkowi, po prostu pojawią się normalni, uczciwi biznesmeni. Ale kiedy już „pierwotna akumulacja” się dokona, kiedy nomenklatura już się uwłaszczy – wtedy w jej interesie będzie odwrót od liberalizacji i powrót do ścisłej kontroli państwa nad gospodarką. To pozwoli zamknąć klub bogaczy, a tych, którzy się do niego wślizgnęli, oswoić i zmusić do wejścia w układ albo z tego klubu usunąć. Oczywiście pod hasłem odchodzenia od „dzikiego kapitalizmu” na rzecz państwa „opiekuńczego”.

    Dokładnie tak potoczyła się transformacja gospodarcza w III RP.

    Weźmy sobie, tak jako typowe przykłady, dwóch biznesmenów, o których z różnych przyczyn było ostatnio bardzo głośno. Pierwszy nazywa się Roman Kluska. Zbudował swą firmę uczciwie, od zera, rozpoczynając w Polsce produkcję komputerów. Aż pewnego dnia Urząd Skarbowy wyliczył mu, zupełnie bezpodstawnie, absurdalnie wysoki, rujnujący podatek. Jednocześnie z wezwaniem do jego zapłaty pojawili się u Kluski „życzliwi” z propozycją: daj łapówę, wejdź w układ, będziesz miał spokój i będziesz mógł zarabiać dalej. Kluska się nie ugiął. Został aresztowany, przeszedł długą, znaną z mediów gehennę, jego firmę doprowadzono do upadku. Po latach sąd którejś tam instancji przyznał, że oskarżenia, na podstawie których go uwięziono, były wyssane z palca, podobnie jak roszczenia Urzędu Skarbowego. Uznał też, że Klusce nie należy się odszkodowanie, i że urzędników, którzy go zgnoili, nie ma podstawy prawnej ukarać, a tych, którzy jako pośrednicy przyszli po łapówkę, nie ma jak złapać.

    Drugi to Jan Kulczyk. Przyjaciel Aleksandra Kwaśniewskiego i innych komunistycznych prominentów, pierwszy milion dostał od ojca, który za peerelu robił legalnie interesy w Niemczech, a takich interesów nie dało się wtedy robić bez błogosławieństwa władzy, czyli, konkretnie, komunistycznego wywiadu. Kulczyk szybko stał się najbogatszym człowiekiem w Polsce, jako właściciel całego mnóstwa firm, które wszystkie robiły kokosowe interesy z państwem, reprezentowanym przez ludzi prywatnie będących jego przyjaciółmi. Jeden z bardzo wielu przykładów – prywatyzacja Telekomunikacji Polskiej SA. Pomińmy już dyskusję nad tym, czy była ona potrzebna, i krzyczący z ekonomicznego punktu widzenia nonsens, że sprzedano nie tyle firmę, co monopol na świadczenie w Polsce usług telekomunikacyjnych, na dodatek, co czyni kpiną stosowanie w tym konkretnym wypadku określenia „prywatyzacja”, firmie państwowej; tyle że francuskiej. Pomińmy to. Ale jaki miała sens polityczna decyzja, że jednocześnie ze sprzedażą mniejszościowego pakietu udziałów Francuzom, co najmniej 15 proc. musi objąć na warunkach preferencyjnych „partner krajowy”? Taki, że owym partnerem krajowym, decyzją stosownych władz, stał się właśnie Kulczyk. Objął udziały po cenie znacznie niższej niż France Telekom. A skądinąd wiadomo, że nie wyłożył na ten zakup ani grosza, bo wziął kredyt. Ponieważ ustawa mówiła, że musi być partner krajowy, ale nic nie wspominała, że ten partner krajowy nie może swych udziałów sprzedać, więc niedługo potem Kulczyk swe 15 procent odsprzedał tym, którzy mieli je kupić od razu. Tyle, że różnica między preferencyjnym kursem, po jakim dostał akcje on, a ceną, jaką mieli zapłacić Francuzi, poszła do jego kieszeni, zamiast do skarbu państwa. A, nawiasem mówiąc – kredyt Kulczyka też spłacili Francuzi. Nie musiał więc wykładać na całą operację ani grosza, wyjąwszy oczywiście ewentualne koszta pozyskiwania życzliwości decydentów.

    Czysty zysk, bez kiwnięcia palcem – tylko dzięki decyzjom ministrów i ich podwładnych. Takim biznesmenem mógłbym być i ja, i każdy z Państwa, gdyby akurat na nas, a nie na Kulczyka, spłynęła łaska rządzących.

    W III RP były dziesiątki takich, których spotkał los Kluski, a może setki, jeśli policzyć tych, którzy postawieni na jego miejscu uznali, że „na układy nie ma rady” i zapłacili haracz. Takich Kulczyków też były dziesiątki. Nadal są.

    I to niby jest, kurwa, wolny rynek?! Kapitalizm?!

    • nowi ubecy nauczyli się od starych
      Ten proceder trwa nadal. Kolejno wyjmuje się z wolnego rynku najbardziej szmalcowne działy i oddaje na cele pokarmowe dla ludzi służby. Zaczyna się to zwykle od wprowadzenia ograniczeń, licencji i zezwoleń.
      Od paru lat służby mają chrapkę na biura podróży, stąd ciągłe lamenty w mediach nad brakiem licencjonowania tej działalności.

  4. Ciekway fragment MICHNIKOWSZCZYZNY:
    Ścieżka przemiany korzystnej dla nomenklatury wyglądała następująco: najpierw, po okresie wstępnych przygotowań nagła, całkowita liberalizacja, podczas której my, wykorzystując przewagi, jakie daje nam udział we władzy, bogacimy się pierwsi. Oczywiście, nie da się uniknąć, że przy tej okazji wzbogacą się także jacyś ludzie zupełnie przypadkowi, po prostu pojawią się normalni, uczciwi biznesmeni. Ale kiedy już „pierwotna akumulacja” się dokona, kiedy nomenklatura już się uwłaszczy – wtedy w jej interesie będzie odwrót od liberalizacji i powrót do ścisłej kontroli państwa nad gospodarką. To pozwoli zamknąć klub bogaczy, a tych, którzy się do niego wślizgnęli, oswoić i zmusić do wejścia w układ albo z tego klubu usunąć. Oczywiście pod hasłem odchodzenia od „dzikiego kapitalizmu” na rzecz państwa „opiekuńczego”.

    Dokładnie tak potoczyła się transformacja gospodarcza w III RP.

    Weźmy sobie, tak jako typowe przykłady, dwóch biznesmenów, o których z różnych przyczyn było ostatnio bardzo głośno. Pierwszy nazywa się Roman Kluska. Zbudował swą firmę uczciwie, od zera, rozpoczynając w Polsce produkcję komputerów. Aż pewnego dnia Urząd Skarbowy wyliczył mu, zupełnie bezpodstawnie, absurdalnie wysoki, rujnujący podatek. Jednocześnie z wezwaniem do jego zapłaty pojawili się u Kluski „życzliwi” z propozycją: daj łapówę, wejdź w układ, będziesz miał spokój i będziesz mógł zarabiać dalej. Kluska się nie ugiął. Został aresztowany, przeszedł długą, znaną z mediów gehennę, jego firmę doprowadzono do upadku. Po latach sąd którejś tam instancji przyznał, że oskarżenia, na podstawie których go uwięziono, były wyssane z palca, podobnie jak roszczenia Urzędu Skarbowego. Uznał też, że Klusce nie należy się odszkodowanie, i że urzędników, którzy go zgnoili, nie ma podstawy prawnej ukarać, a tych, którzy jako pośrednicy przyszli po łapówkę, nie ma jak złapać.

    Drugi to Jan Kulczyk. Przyjaciel Aleksandra Kwaśniewskiego i innych komunistycznych prominentów, pierwszy milion dostał od ojca, który za peerelu robił legalnie interesy w Niemczech, a takich interesów nie dało się wtedy robić bez błogosławieństwa władzy, czyli, konkretnie, komunistycznego wywiadu. Kulczyk szybko stał się najbogatszym człowiekiem w Polsce, jako właściciel całego mnóstwa firm, które wszystkie robiły kokosowe interesy z państwem, reprezentowanym przez ludzi prywatnie będących jego przyjaciółmi. Jeden z bardzo wielu przykładów – prywatyzacja Telekomunikacji Polskiej SA. Pomińmy już dyskusję nad tym, czy była ona potrzebna, i krzyczący z ekonomicznego punktu widzenia nonsens, że sprzedano nie tyle firmę, co monopol na świadczenie w Polsce usług telekomunikacyjnych, na dodatek, co czyni kpiną stosowanie w tym konkretnym wypadku określenia „prywatyzacja”, firmie państwowej; tyle że francuskiej. Pomińmy to. Ale jaki miała sens polityczna decyzja, że jednocześnie ze sprzedażą mniejszościowego pakietu udziałów Francuzom, co najmniej 15 proc. musi objąć na warunkach preferencyjnych „partner krajowy”? Taki, że owym partnerem krajowym, decyzją stosownych władz, stał się właśnie Kulczyk. Objął udziały po cenie znacznie niższej niż France Telekom. A skądinąd wiadomo, że nie wyłożył na ten zakup ani grosza, bo wziął kredyt. Ponieważ ustawa mówiła, że musi być partner krajowy, ale nic nie wspominała, że ten partner krajowy nie może swych udziałów sprzedać, więc niedługo potem Kulczyk swe 15 procent odsprzedał tym, którzy mieli je kupić od razu. Tyle, że różnica między preferencyjnym kursem, po jakim dostał akcje on, a ceną, jaką mieli zapłacić Francuzi, poszła do jego kieszeni, zamiast do skarbu państwa. A, nawiasem mówiąc – kredyt Kulczyka też spłacili Francuzi. Nie musiał więc wykładać na całą operację ani grosza, wyjąwszy oczywiście ewentualne koszta pozyskiwania życzliwości decydentów.

    Czysty zysk, bez kiwnięcia palcem – tylko dzięki decyzjom ministrów i ich podwładnych. Takim biznesmenem mógłbym być i ja, i każdy z Państwa, gdyby akurat na nas, a nie na Kulczyka, spłynęła łaska rządzących.

    W III RP były dziesiątki takich, których spotkał los Kluski, a może setki, jeśli policzyć tych, którzy postawieni na jego miejscu uznali, że „na układy nie ma rady” i zapłacili haracz. Takich Kulczyków też były dziesiątki. Nadal są.

    I to niby jest, kurwa, wolny rynek?! Kapitalizm?!

    • nowi ubecy nauczyli się od starych
      Ten proceder trwa nadal. Kolejno wyjmuje się z wolnego rynku najbardziej szmalcowne działy i oddaje na cele pokarmowe dla ludzi służby. Zaczyna się to zwykle od wprowadzenia ograniczeń, licencji i zezwoleń.
      Od paru lat służby mają chrapkę na biura podróży, stąd ciągłe lamenty w mediach nad brakiem licencjonowania tej działalności.

  5. Film zrobiony w marcu 2010
    a do tej pory nie publikowany.
    Może przyczyną był 10 kwiecień, przyspieszone wybory prezydenckie, nie było spokojniejszego momentu. Być może był plan wypuścić film na 30-lecie Solidarności i “pokryć” zdarzeniami z 1980-1981 zdarzenia wcześniejsze z roku 1970 – tak, żeby rozjaśnić nieco pokrętną sylwetkę Bolka.
    Nie wiemy też dlaczego ten film teraz wyszedł: czy był to przypadek, nieudolność czy celowe działanie. W każdym bądź razie szybkość działania tefałen w celu zablokowania filmu jest niesamowita.

  6. Film zrobiony w marcu 2010
    a do tej pory nie publikowany.
    Może przyczyną był 10 kwiecień, przyspieszone wybory prezydenckie, nie było spokojniejszego momentu. Być może był plan wypuścić film na 30-lecie Solidarności i “pokryć” zdarzeniami z 1980-1981 zdarzenia wcześniejsze z roku 1970 – tak, żeby rozjaśnić nieco pokrętną sylwetkę Bolka.
    Nie wiemy też dlaczego ten film teraz wyszedł: czy był to przypadek, nieudolność czy celowe działanie. W każdym bądź razie szybkość działania tefałen w celu zablokowania filmu jest niesamowita.

  7. Byłbym zapomniał. W tym
    Byłbym zapomniał. W tym filmie uderzyło mnie jeszcze coś. Tam jest taki fragment esbeckiego raportu, gdzie beneficjent dzisiejszych czasów niczym Proust ciasteczko, opisuje bukiet zwiędniętych polnych kwiatów, koloru żółtego, wetkniętego do butelki po kefirze. Całość śledzony obiekt postawił przed murem stoczni. Co mnie w tym uderza? Nie, nie żadne wzruszenie, czy inna pamięć o zmarłych męczennikach, nie tym razem. Uderza mnie PRECYZJA, z jaką opisano w zupełnie nieistotne detale. Gdy słyszę tych wszystkich pod gruba kreską, jaki to burdel jest w tych esbeckich teczkach i jaki chaos nieodgadniony, jakie ogólniki i brudy nie do pokazanie, widzę przerażonych szpicli, którzy doskonale wiedzą jak teczki były robione. Raporty jednego TW były z benedyktyńską cierpliwością kopiowane do wielu teczek i podteczek, jeśli łączyły się z kilkoma obserwowanymi lub rozpracowywanymi. Tylko dzięki precyzji esbeckiej, TW Bolek wyciekł i jeszcze wielu mogłoby cieknąć. Stawiam wszystkie najcenniejsze organy jakie mam, że taki Wajda to jest szpicel numer jeden w swoim środowisku, tylko precyzyjniej wyczyszczony. Wystarczy przejrzeć jego karierę od lat 50 i podróże zagraniczne po festiwalach, żeby mieć pewność kim pan Wajda jest.

    • Jak Marek Piwowski
      Całe życie dręczyło mnie , w jaki sposób nakręcił ,,Przepraszam czy tu biją?”.
      Ten film oglądany WTEDY był czymś niezwykłym.
      No i ,całkiem niedawno,okazało się,że pan reżyser Piwowski ze swoim oficerem prowadzącym mieli ,,luźny kontakt” i byli ,,na koleżeńskiej stopie”.Że TW Marek nikomu nie zaszkodził i pisał w raportach same bzdury,a tak w ogóle to ze swoim kapitanem SB przesiadywali przy wódce i ubaw mieli po pachy.
      Szkoda,że nie wszyscy.

  8. Byłbym zapomniał. W tym
    Byłbym zapomniał. W tym filmie uderzyło mnie jeszcze coś. Tam jest taki fragment esbeckiego raportu, gdzie beneficjent dzisiejszych czasów niczym Proust ciasteczko, opisuje bukiet zwiędniętych polnych kwiatów, koloru żółtego, wetkniętego do butelki po kefirze. Całość śledzony obiekt postawił przed murem stoczni. Co mnie w tym uderza? Nie, nie żadne wzruszenie, czy inna pamięć o zmarłych męczennikach, nie tym razem. Uderza mnie PRECYZJA, z jaką opisano w zupełnie nieistotne detale. Gdy słyszę tych wszystkich pod gruba kreską, jaki to burdel jest w tych esbeckich teczkach i jaki chaos nieodgadniony, jakie ogólniki i brudy nie do pokazanie, widzę przerażonych szpicli, którzy doskonale wiedzą jak teczki były robione. Raporty jednego TW były z benedyktyńską cierpliwością kopiowane do wielu teczek i podteczek, jeśli łączyły się z kilkoma obserwowanymi lub rozpracowywanymi. Tylko dzięki precyzji esbeckiej, TW Bolek wyciekł i jeszcze wielu mogłoby cieknąć. Stawiam wszystkie najcenniejsze organy jakie mam, że taki Wajda to jest szpicel numer jeden w swoim środowisku, tylko precyzyjniej wyczyszczony. Wystarczy przejrzeć jego karierę od lat 50 i podróże zagraniczne po festiwalach, żeby mieć pewność kim pan Wajda jest.

    • Jak Marek Piwowski
      Całe życie dręczyło mnie , w jaki sposób nakręcił ,,Przepraszam czy tu biją?”.
      Ten film oglądany WTEDY był czymś niezwykłym.
      No i ,całkiem niedawno,okazało się,że pan reżyser Piwowski ze swoim oficerem prowadzącym mieli ,,luźny kontakt” i byli ,,na koleżeńskiej stopie”.Że TW Marek nikomu nie zaszkodził i pisał w raportach same bzdury,a tak w ogóle to ze swoim kapitanem SB przesiadywali przy wódce i ubaw mieli po pachy.
      Szkoda,że nie wszyscy.

  9. Ciekawe komentarze
    w liczbie dwa przeczytałam zaraz po pojawieniu się tego filmiku o Bolku. Były na portalu wPolityce.pl. Wstawię je tutaj:
    GOŚĆ
    TVN miało w zamyśle zrobić film wybielający Wałęsę tzn wszyscy już od dawna wiedzą że Bolek działał w latach 70′ ale to było dawno i nie prawda. Później przyszła pora starjków 80′ i wtedy nasz wspaniały Bolek obalił komunizm i za to mu naród jest dozgonnie wdzięczny… Taki był zamysł. Czy nie przyszło Wam do głowy pytanie – a co z działalnością Wałęsy jako TW w latch 80′ ? Niby tam jest powiedziane że robili na niego jakieś fałszywki ale się nie dał 🙂 brzmi jak żart. Właśnie dopiero po roku 80 Bolek zaczął prawdziwą współpracę ale na to dowodów w TVNowskiej produkcji brak więc przestańcie się tak podniecać na forach. Mógłby powstać duuuużo ciekawszy film
    4KRZYCH1 2010-09-15
    film jest ciekawy z jednego tylko względu… “przemyka” w opisie działalności TW Bolka od “przeskoczenia przez mur” do strajków w 1988 roku, czyli pomija prawie całkowitym milczeniem okres największej władzy Kiszczaka, czyli okres, kiedy Kiszczak konstruował, pod egidą? za plecami? Jaruzelskiego uklad III RP, czyli konsolidację agentów służb wojskowych, SB, “opozycji demokratycznej”, czyli, żeby było śmieszniej: michników, kuroniów, bujaków, janasów, geremków,hallów, etc oraz marginesu społecznego, tj cinkciarzy (niezwykle użyteczny element lat 80-tych umożliwiający – niby poza kontrolą Kiszczaka – wymianę dewiz z pomocy dla “S” na złotówki z których później, za przyzwoleniem tegoż Kiszczaka potworzyły się na przełomie lat 80-90 tych rzomaite mafie…rozmaite

    Ciekawe, co o tym sądzicie.

  10. Ciekawe komentarze
    w liczbie dwa przeczytałam zaraz po pojawieniu się tego filmiku o Bolku. Były na portalu wPolityce.pl. Wstawię je tutaj:
    GOŚĆ
    TVN miało w zamyśle zrobić film wybielający Wałęsę tzn wszyscy już od dawna wiedzą że Bolek działał w latach 70′ ale to było dawno i nie prawda. Później przyszła pora starjków 80′ i wtedy nasz wspaniały Bolek obalił komunizm i za to mu naród jest dozgonnie wdzięczny… Taki był zamysł. Czy nie przyszło Wam do głowy pytanie – a co z działalnością Wałęsy jako TW w latch 80′ ? Niby tam jest powiedziane że robili na niego jakieś fałszywki ale się nie dał 🙂 brzmi jak żart. Właśnie dopiero po roku 80 Bolek zaczął prawdziwą współpracę ale na to dowodów w TVNowskiej produkcji brak więc przestańcie się tak podniecać na forach. Mógłby powstać duuuużo ciekawszy film
    4KRZYCH1 2010-09-15
    film jest ciekawy z jednego tylko względu… “przemyka” w opisie działalności TW Bolka od “przeskoczenia przez mur” do strajków w 1988 roku, czyli pomija prawie całkowitym milczeniem okres największej władzy Kiszczaka, czyli okres, kiedy Kiszczak konstruował, pod egidą? za plecami? Jaruzelskiego uklad III RP, czyli konsolidację agentów służb wojskowych, SB, “opozycji demokratycznej”, czyli, żeby było śmieszniej: michników, kuroniów, bujaków, janasów, geremków,hallów, etc oraz marginesu społecznego, tj cinkciarzy (niezwykle użyteczny element lat 80-tych umożliwiający – niby poza kontrolą Kiszczaka – wymianę dewiz z pomocy dla “S” na złotówki z których później, za przyzwoleniem tegoż Kiszczaka potworzyły się na przełomie lat 80-90 tych rzomaite mafie…rozmaite

    Ciekawe, co o tym sądzicie.

  11. To prawda, ale jest jeszcze coś
    Nie można zaprzeczyć temu co pisze MK, ale jest coś jeszcze, co gnębi mnie od lat.
    To wszystko co tonie w gnoju moralnym, a jest rezultatem działania szeroko rozumianej postkomuny, to wszystko widzę, rozumiem i niezbyt się dziwię.
    Ale nie zaprzeczy też nikt, że do wymienionych wyżej doszlusowali ideowi (w swoim czasie) ludzie solidarności, którzy niespodziewanie okazali się z wyżej określoną postkomuną całkiem kompatybilni w sensie moralnym, że tak to użyję wyrażenia komputerowego. I nie przypuszczam też aby oni wszyscy byli ukrytymi esbekami, TW, czy też innego rodzaju współpracownikami. Większość tych kompatybilnych nie zrobiła przy tym obecnie dużego majątku, zadowalając się różnego rodzaju synekurami – opłacanymi z kasy państwowej. Inni przeszli i zasilili klasę lokajską, wcale dużą w Polsce, której trzonem zasadniczym są dziennikarze i większość t.zw. “autorytetów moralnych”.
    Znaczna część z tych o znanych nazwiskach spełnia także rolę “listków figowych” dla rządzącej postkomuny.
    I temu zjawisku się dziwię i trudno mi się z tym pogodzić.
    To prawda, znam historię na tyle, że dziwić się nie powinienem.
    Znam powiedzenie J. Piłsudskiego, swego czasu ideowego socjalisty, a więc z definicji też i internacjonalisty, który na zarzut porzucenia dotychczasowych ideałów powiedział “wysiadłem z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość”. Znam też obecną mutację tego powiedzenia “wysiadłem z solidarnościowego tramwaju na przystanku kasa”.
    Optymizmem nie napawa mnie też potwierdzająca się przepowiednia szefa służb z okresu karnawału Solidarności (1980r), który uczestniczył w jednej z wielu narad mających na celu utrzymanie dotychczasowego status quo, a także zneutralizowanie prącej do władzy SOLIDARNOŚCI.
    Otóż ten to człowiek powiedział wówczas “dajmy im takie gabinety jakie my mamy, dajmy im takie samochody jakie my mamy, dajmy im takie sekretarki jakie my mamy, a staną się tacy jak my”.
    Wydaje mi się, że przepowiednia ta spełniła się co do joty.
    “Widzę ciemność, ciemność widzę”.

  12. To prawda, ale jest jeszcze coś
    Nie można zaprzeczyć temu co pisze MK, ale jest coś jeszcze, co gnębi mnie od lat.
    To wszystko co tonie w gnoju moralnym, a jest rezultatem działania szeroko rozumianej postkomuny, to wszystko widzę, rozumiem i niezbyt się dziwię.
    Ale nie zaprzeczy też nikt, że do wymienionych wyżej doszlusowali ideowi (w swoim czasie) ludzie solidarności, którzy niespodziewanie okazali się z wyżej określoną postkomuną całkiem kompatybilni w sensie moralnym, że tak to użyję wyrażenia komputerowego. I nie przypuszczam też aby oni wszyscy byli ukrytymi esbekami, TW, czy też innego rodzaju współpracownikami. Większość tych kompatybilnych nie zrobiła przy tym obecnie dużego majątku, zadowalając się różnego rodzaju synekurami – opłacanymi z kasy państwowej. Inni przeszli i zasilili klasę lokajską, wcale dużą w Polsce, której trzonem zasadniczym są dziennikarze i większość t.zw. “autorytetów moralnych”.
    Znaczna część z tych o znanych nazwiskach spełnia także rolę “listków figowych” dla rządzącej postkomuny.
    I temu zjawisku się dziwię i trudno mi się z tym pogodzić.
    To prawda, znam historię na tyle, że dziwić się nie powinienem.
    Znam powiedzenie J. Piłsudskiego, swego czasu ideowego socjalisty, a więc z definicji też i internacjonalisty, który na zarzut porzucenia dotychczasowych ideałów powiedział “wysiadłem z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość”. Znam też obecną mutację tego powiedzenia “wysiadłem z solidarnościowego tramwaju na przystanku kasa”.
    Optymizmem nie napawa mnie też potwierdzająca się przepowiednia szefa służb z okresu karnawału Solidarności (1980r), który uczestniczył w jednej z wielu narad mających na celu utrzymanie dotychczasowego status quo, a także zneutralizowanie prącej do władzy SOLIDARNOŚCI.
    Otóż ten to człowiek powiedział wówczas “dajmy im takie gabinety jakie my mamy, dajmy im takie samochody jakie my mamy, dajmy im takie sekretarki jakie my mamy, a staną się tacy jak my”.
    Wydaje mi się, że przepowiednia ta spełniła się co do joty.
    “Widzę ciemność, ciemność widzę”.

  13. Mataka, ja nawet bym tym TW lub pracownikom bylej UB,
    ktorzy zwa sie elita polskiego biznesu przebaczyl to, jak z kapusow, cinkciarzy i czerwonej gwardii, stali sie najbardziej respektowanymi obywatelami w oczach mediow i politykow. Zapomniec bym nie mogl, ale bym sie mogl pogodzic z ta mysla, ze maja za duze plecy i nic ich nie ruszy. Ale jak moge to zrobic, kiedy oni nic a nic sie nie zmienili, nawet ich nastepne pokolenie robia dokladnie jak ich tatusie i dziadkowie, a nawet wydaja sie bardziej bezwzgledni. Mysla tylko o tym jak wiecej wyciagnac za mniej i jak ta RP walic i wyciagac wszystkie soki kiedy jeszcze cos zostalo. Oni sa jak te pasozyty, ktore nie obchodzi to, ze ten organizm ledwo zipie i za chwile padnie. Na zachodzie tez partie rzadzace robia dla siebie i biznes zbiera ladne kaski, ale. Kazdy z tych biznesmenow z gornych polek nie zarznie organizmu z ktorego zyje, Przeciwnie, dba o niego aby interes sie krecil nawet przez nastepne ich pokolenia nie chca prowokowac. Sa oczywiscie sporadyczne wyjatki, tak jak w Polsce sa sporadyczne wyjatki, ze przyslowiowe Kulczyki chca tez cos dac od siebie Polsce i Polakom. Nie wiem jaki jest procent tych zlych i nie tak zlych, ale trzeba im “pomoc” w swojej reformie, tak jak to mialo robic CBA. Korupcji kompletnie sie nie zlikwiduje, ale mozna sporo ja ograniczyc. Ja nie widze innego wyjscia. Ile mozna czekac aby wrescie te Kulczyki zaspokoily swoj glod pieniadza i wladzy?

  14. Mataka, ja nawet bym tym TW lub pracownikom bylej UB,
    ktorzy zwa sie elita polskiego biznesu przebaczyl to, jak z kapusow, cinkciarzy i czerwonej gwardii, stali sie najbardziej respektowanymi obywatelami w oczach mediow i politykow. Zapomniec bym nie mogl, ale bym sie mogl pogodzic z ta mysla, ze maja za duze plecy i nic ich nie ruszy. Ale jak moge to zrobic, kiedy oni nic a nic sie nie zmienili, nawet ich nastepne pokolenie robia dokladnie jak ich tatusie i dziadkowie, a nawet wydaja sie bardziej bezwzgledni. Mysla tylko o tym jak wiecej wyciagnac za mniej i jak ta RP walic i wyciagac wszystkie soki kiedy jeszcze cos zostalo. Oni sa jak te pasozyty, ktore nie obchodzi to, ze ten organizm ledwo zipie i za chwile padnie. Na zachodzie tez partie rzadzace robia dla siebie i biznes zbiera ladne kaski, ale. Kazdy z tych biznesmenow z gornych polek nie zarznie organizmu z ktorego zyje, Przeciwnie, dba o niego aby interes sie krecil nawet przez nastepne ich pokolenia nie chca prowokowac. Sa oczywiscie sporadyczne wyjatki, tak jak w Polsce sa sporadyczne wyjatki, ze przyslowiowe Kulczyki chca tez cos dac od siebie Polsce i Polakom. Nie wiem jaki jest procent tych zlych i nie tak zlych, ale trzeba im “pomoc” w swojej reformie, tak jak to mialo robic CBA. Korupcji kompletnie sie nie zlikwiduje, ale mozna sporo ja ograniczyc. Ja nie widze innego wyjscia. Ile mozna czekac aby wrescie te Kulczyki zaspokoily swoj glod pieniadza i wladzy?

  15. Sojusz biskupów , esbeków i waadzy (ludowej):

    Tagi: Kościół, aresztowania, oszustwa, śledztwa Rozmiar tekstu: standardowyRozmiar tekstu: średniRozmiar tekstu: dużyOdsłuchaj Pełnomocnik przy KM zatrzymany. “Pazerność Kościoła przekroczyła wszelkie granice”dzisiaj, 11:53
    POg / TVN24, PAP

    lSąd Rejonowy w Gliwicach aresztował na trzy miesiące pełnomocnika instytucji kościelnych w komisji majątkowej przy MSWiA Marka P. Jest on podejrzany o korumpowanie osoby pełniącej funkcję publiczną w komisji oraz o wielomilionowe oszustwa. – Pazerność Kościoła Katolickiego przekroczyła wszelkie granice – komentował sprawę na konferencji prasowej SLD Sławomir Kopyciński.

    Mężczyzna został w niedzielę zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Gliwicka prokuratura okręgowa postawiła mu cztery zarzuty. Jeden dotyczy korumpowania osoby pełniącej funkcję publiczną w komisji majątkowej, trzy pozostałe zarzuty dotyczą oszustwa na szkodę dwóch osób fizycznych i jednej instytucji na łączną sumę ok. 10 mln zł.

    SLD komentując zatrzymanie Marka P., jak i działalność Komisji Majątkowej, powoływało się na dokumenty dostępne w różnych resortach, z których wynika ogrom nieruchomości przejętych przez Kościół.

    – Komisja Majątkowa, która funkcjonuje od 1989 roku, w trakcie swojej działalności przekazała na rzecz Kościoła Katolickiego ponad pół tysiąca nieruchomości, kilkadziesiąt przedszkoli, szkół podstawowych, szkół średnich, muzea, teatry, domy opieki, zakłady medyczne. Kościół sięgnął po browar – wyliczał Kopyciński.

    Jak podał poseł SLD, łączna powierzchnia przejętych nieruchomości to ponad 60 tys. hektarów. – To tak jak Warszawa i chyba jeszcze Kielce – powiedział Kopyciński. – Komisja Majątkowa wyceniła to na ponad 24 mld zł. To wycena zaniżona – w tej sprawie toczą się dzisiaj postępowania w prokuraturze – dodał.

    – W tej sprawie zapowiadamy kolejne kroki prawne. Chciałbym, żeby nikt nie odczytywał tego jako ataku na Kościół Katolicki. Widzimy jego wielką rolę, jaką pełni w Polsce. Natomiast nie ma to nic wspólnego z finansami państwa. Mówimy o kilkudziesięciu miliardach złotych, które załatałaby dziurę budżetową – zakończył.

  16. Sojusz biskupów , esbeków i waadzy (ludowej):

    Tagi: Kościół, aresztowania, oszustwa, śledztwa Rozmiar tekstu: standardowyRozmiar tekstu: średniRozmiar tekstu: dużyOdsłuchaj Pełnomocnik przy KM zatrzymany. “Pazerność Kościoła przekroczyła wszelkie granice”dzisiaj, 11:53
    POg / TVN24, PAP

    lSąd Rejonowy w Gliwicach aresztował na trzy miesiące pełnomocnika instytucji kościelnych w komisji majątkowej przy MSWiA Marka P. Jest on podejrzany o korumpowanie osoby pełniącej funkcję publiczną w komisji oraz o wielomilionowe oszustwa. – Pazerność Kościoła Katolickiego przekroczyła wszelkie granice – komentował sprawę na konferencji prasowej SLD Sławomir Kopyciński.

    Mężczyzna został w niedzielę zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Gliwicka prokuratura okręgowa postawiła mu cztery zarzuty. Jeden dotyczy korumpowania osoby pełniącej funkcję publiczną w komisji majątkowej, trzy pozostałe zarzuty dotyczą oszustwa na szkodę dwóch osób fizycznych i jednej instytucji na łączną sumę ok. 10 mln zł.

    SLD komentując zatrzymanie Marka P., jak i działalność Komisji Majątkowej, powoływało się na dokumenty dostępne w różnych resortach, z których wynika ogrom nieruchomości przejętych przez Kościół.

    – Komisja Majątkowa, która funkcjonuje od 1989 roku, w trakcie swojej działalności przekazała na rzecz Kościoła Katolickiego ponad pół tysiąca nieruchomości, kilkadziesiąt przedszkoli, szkół podstawowych, szkół średnich, muzea, teatry, domy opieki, zakłady medyczne. Kościół sięgnął po browar – wyliczał Kopyciński.

    Jak podał poseł SLD, łączna powierzchnia przejętych nieruchomości to ponad 60 tys. hektarów. – To tak jak Warszawa i chyba jeszcze Kielce – powiedział Kopyciński. – Komisja Majątkowa wyceniła to na ponad 24 mld zł. To wycena zaniżona – w tej sprawie toczą się dzisiaj postępowania w prokuraturze – dodał.

    – W tej sprawie zapowiadamy kolejne kroki prawne. Chciałbym, żeby nikt nie odczytywał tego jako ataku na Kościół Katolicki. Widzimy jego wielką rolę, jaką pełni w Polsce. Natomiast nie ma to nic wspólnego z finansami państwa. Mówimy o kilkudziesięciu miliardach złotych, które załatałaby dziurę budżetową – zakończył.