Reklama

Platforma Obywatelska przez lata objawiała się jako partia o liberalnych poglądach na gospodarkę i obywatelskim podejściu do polityki.

Platforma Obywatelska przez lata objawiała się jako partia o liberalnych poglądach na gospodarkę i obywatelskim podejściu do polityki. O probywatelskim podejściu do polityki nie będę pisał – to domena kuraka i nie ma dnia żeby nie rozliczał PO z obietnic wyborczych w tej kwestii.
Ja chciałbym dwa słowa o tym co zostało z liberalizmu gospodarczego partii Tuska.

Liberalne poglądy gospodarcze były naturalną konsekwencją dotychczasowej linii politycznej jej liderów: Donalda Tuska (były Kongres Liberalno-Demokratyczny), śp. Macieja Płażyńskiego i Andrzeja Olechowskiego. Kołami zamachowymi polityki gospodarczej liberałów z PO miały stać się: prywatyzacja i deregulacja. I co ? I dupa blada oczywiście.

Reklama

Wirus nazywany w skrócie TKM ma to do siebie, że dopada każdą ekipę rządzącą. Chorobę rządów Tuska zdiagnozował już na wstępie nadworny błazen PO Janusz Palikot, który wówczas jeszcze szefował komisji przyjazne państwo. Otóż nazwał on kobiecy zestaw biurokratyczny w ministerstwie finansów (zdaje się w randze dyrektorek i wiceministerek) esesmankami. W typowy dla siebie sposób oddał istotę stosunków panujących na linii państwo (czytaj: obywatele) – ministerstwo finansów. Palikot nie zdążył twórczo rozwinąć swojej myśli, ponieważ został odsądzony od czci przez obrażone matrony, zajęczany przez dziennikarki TVN, solidaryzujące się hormonalnie z pracownicami ministerstwa oraz premiera, który lubi być postrzegany jako gentelman. Zamruczał też nerwowo Rostowski Wincent. Sprawa więc się rypła, a wkrótce rypła się komisja „Przyjazne Państwo”.

Ministerstwo finansów, które nie panuje (a może panuje, tylko udaje że nie panuje) nad swoimi mackami w postaci urzędów skarbowych i izb skarbowych to temat osobny. Na potrzeby niniejszego tekstu można by przypomnieć setki faktów samowoli urzędników, sprzeczności wydawanych przepisów lub ich interpretacji. Nie będę tego robił w tym miejscu – internet pełen jest przykładów. Wszystkie one mają swoją praprzyczynę w mentalności osobników stanowiących i egzekwujących przepisy. Podejście ministerstwa finansów zdaje się opierać na dwóch założeniach: po pierwsze każdy obywatel prowadzący działalność gospodarczą to złodziej lub co najmniej kombinator i po drugie – o wyższości buchalterii nad podejściem strategicznym.

PO zobowiązała się, że to zmieni. Przepisy miały być jasne, niesprzeczne, obywatel miał dostać jednoznaczną interpretację tego co go obowiązuje, tak żeby nie kluczył, nie wydawał tysięcy złotych na prawne ekspertyzy, które w większości i tak okazują się o dupę potłuc, bo ostatecznej interpretacji i tak dokonuje Jego Ekscelencja Urzędnik (co z tego, że w sąsiednim województwie jego odpowiednik dał wykładnie akuratnie odwrotną). Ludzie przypłacają radosną twórczość własnymi pieniędzmi, zdrowiem a najsłabsi życiem.

Nie czarujmy się. Polak potrafi. Jak może to nie zapłaci podatku. Skłonność do płacenia podatków maleje wraz ze wzrostem dochodów czy jak kto woli przychodów ze sprzedaży. Od tego jest fiskus żeby dać świadectwo, że przynajmniej w wymiarze fiskalnym wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Tymczasem zamiast tego mamy to co mamy. Wpuszczanie przedsiębiorców w labirynt przepisów jest takim samym gównem jak kreowanie przestępstw przez CBA. Tak tworzy się rzeczywistość, która ma dowodzić konieczności rozbudowy aparatu biurokracji a zaraz potem aparatu policyjnego. Dzielne zuchy z policji skarbowej najchętniej kroją średniaków, bo najbezpieczniej. Tworzenie atmosfery zagrożenia państwa przez afery skarbowe czy prywatyzacyjne pozwala – przy współudziale mediów – osiągnąć oczywiście bardzo spektakularne rezultaty. Tymczasem setki tysięcy rodaków codziennie wysysają z naszego budżetu kasę, które z nie tylko z ekonomicznego punktu widzenia są kurewstwem o wiele bardziej niebezpiecznym dla finansów państwa. Jakie? Proszę zajrzeć do planu Hausnera. Dlaczego nic się nie robi? Bo łatwiej w światłach kamer udupić jednego lekarza, jedną durną babę, doprowadzić do bankructwa jednego czy drugiego przedsiębiorcę, niż wydać wojnę tysiącom naciągaczy korzystających z KRUS, którzy stanowią całkiem pokaźny elektorat. Poza tym, żeby nakarmić TVN na tydzień, wystarczy jeden agent CBA lub średnio upierdliwy urzędnik, natomiast żeby odciąć pasożytów od pępowiny, którą wypływają budżetowe miliardy trzeba zmian systemowych, a to są już tygodnie żmudnej pracy. Jak efektywnie pracuje rząd w sprawach systemowych widać było po banalnej w cywilizowanych krajach kwestii tzw., jednego okienka (przypominam, że mamy XXI wiek – wiek informatyzacji). Zamiast 1 okienka mamy wielką dziurę w dupie.

Obecny minister finansów jest często porównywany do Balcerowicza. Nic bardziej błędnego. Balcerowicz to był i jest wizjoner. On patrzył 20 lat do przodu. Wiedział, że w długim okresie czasu prywatyzacja zapewni gospodarce stabilność wzrostu gospodarczego i zakończy kupczenie majątkiem przez partie, które co 4 lata spółki skarbu państwa traktują jak własne, partyjne firmy. Rostowski jest tymczasem buchalterem, dla którego liczy sie zestawienie w słupkach winien i ma. Bilans się zgadza więc jest fajowo. Nie zgadza się to zrobimy myk w paragrafach na kontach, to przeksięgujemy tam, a tamto tu i będzie grało. Dalej nie gra? To trzeba zwiększyć dochody budżetu. A może tak konsolidacja spółek skarbu państwa. Kilkoma dużymi łatwiej zarządzać niż kilkudziesięcioma średnimi. No to myk PGE pochłoną Energę. Fsssss już z oligopolu tworzymy nowy twór – duopol. Drogi obywatelu – wybierz nas – deklarowała PO – a poprzez konkurencję damy Ci prawo wyboru dostawcy energii. Teraz mamy już władzę, a ty chłopczyku już niedługo kupisz prąd u monopolisty, bo rozumiesz kłopoty budżetowe. A cóż tam jęczysz obywatelu, że Enea kroi karami i procesami odbiorców prądu za to, że ich kontrolerzy dla wyników sami łamali plomby i fałszywie oskarżali ludzi o kradzież prądu. Cóż znaczy jedne obywatel wobec całego budżetu. Jednostka niczym – budżet wszystkim. Liczyłeś, że po takim numerze zmienisz dostawcę? Teraz kotku pozbawimy cię tej – i tak teoretycznej – możliwości.

Tak się składa Panie liberalny premierze, że konkurencja jest najdoskonalszym mechanizmem proefektywnościowym, zwłaszcza w sytuacji w której wymiar sprawiedliwości cierpi na niedowład, żeby nie powiedzieć na paraliż. W warunkach konkurencji, którą Pan obiecywał, po takim numerze Enea miałaby spore kłopoty. Kłopoty finansowe, jeszcze zanim polski sąd po 9 latach czytania akt wydałby wyrok. Bo wkurwieni i ostrzeżeni klienci są najgroźniejszą bronią przeciw naciągaczom i tandeciarzom. Za nim pójdą do sądu, to po prostu zmienią dostawcę. A w dobie internetu o wymianę informacji nie trudno.

Miało być pięknie. Obywatel tego kraju miał być zawsze na pierwszym miejscu, w końcu nazwa platformy (politycznego porozumienia) – obywatelska, do czegoś zobowiązuje. Podobnie jak neoliberalna przeszłość polityczna jej lidera. Tymczasem pan premier wszedł w polityce gospodarczej w buty prezesa PiS, który może zna się na polityce, ale za cholerę nie rozumie gospodarki.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Kiedy po wyborach w 2005 roku
    zaczął rządzić PiS to chciałem, żeby tylko nic nie zrobili, żeby czegoś nie spieprzyli.
    Kiedy po wyborach w 2007 roku zaczęła rządzić PO z PSL-em czekałem, kiedy coś się w końcu ruszy. Mając takich ludzi, którzy bądź co bądź w latach 90-tych coś tu ruszyli z gospodarką (pomijam patologie itd) – tych tzw. liberałów i zmarnować taki potencjał, taki kredyt zaufania wyborców nie ruszając niczego to kim trzeba być? Idiotą? Tuskiem?
    PSL w 2007 roku miał taki mocny PR zrobiony przez …Wałęsę, że wszyscy przymknęli oko na wcześniejsze grzeszki PSL-u. Przecież stanowisko PSL-u (którym to się Tusk teraz zasłania) w sprawie finansów publicznych, KRUS-u było znane wcześniej. Coś tam jeszcze pamiętaliśmy z czasów wspólnych rządów PSL z SLD o nepotyzmie i faworyzowaniu krewnych i znajomych królika przy obsadzie stanowisk właśnie przez PSL. I co? I nic.
    Do 10 kwietnia ruda wiewióra zasłaniała się śp. prezydentem.
    Teraz ruda wiewióra zasłania się PSL-em (bo wybory…).
    Donaldzie! Jak pan nie chcesz rządzić to odejdź pan, ustąp miejsca tym co chcą coś zrobić a nie za przeproszeniem pierdzieć w stołki i z uśmiechem na ustach udawać, że to sąsiad zrobił. Nikt nie każe Wam rządzić, skoro nic nie chcecie robić. Zacznijcie od ministra finansów, minister pracy i ministra gospodarki.

  2. Kiedy po wyborach w 2005 roku
    zaczął rządzić PiS to chciałem, żeby tylko nic nie zrobili, żeby czegoś nie spieprzyli.
    Kiedy po wyborach w 2007 roku zaczęła rządzić PO z PSL-em czekałem, kiedy coś się w końcu ruszy. Mając takich ludzi, którzy bądź co bądź w latach 90-tych coś tu ruszyli z gospodarką (pomijam patologie itd) – tych tzw. liberałów i zmarnować taki potencjał, taki kredyt zaufania wyborców nie ruszając niczego to kim trzeba być? Idiotą? Tuskiem?
    PSL w 2007 roku miał taki mocny PR zrobiony przez …Wałęsę, że wszyscy przymknęli oko na wcześniejsze grzeszki PSL-u. Przecież stanowisko PSL-u (którym to się Tusk teraz zasłania) w sprawie finansów publicznych, KRUS-u było znane wcześniej. Coś tam jeszcze pamiętaliśmy z czasów wspólnych rządów PSL z SLD o nepotyzmie i faworyzowaniu krewnych i znajomych królika przy obsadzie stanowisk właśnie przez PSL. I co? I nic.
    Do 10 kwietnia ruda wiewióra zasłaniała się śp. prezydentem.
    Teraz ruda wiewióra zasłania się PSL-em (bo wybory…).
    Donaldzie! Jak pan nie chcesz rządzić to odejdź pan, ustąp miejsca tym co chcą coś zrobić a nie za przeproszeniem pierdzieć w stołki i z uśmiechem na ustach udawać, że to sąsiad zrobił. Nikt nie każe Wam rządzić, skoro nic nie chcecie robić. Zacznijcie od ministra finansów, minister pracy i ministra gospodarki.

  3. Tusk jest najzwyklejszym socjalistą , a do tego
    prymitywnym. Bo nawet nie próbuje przyblokować tej piramidy finansowej , w której miliony pracujących frajerów zrzucają się na obijających gruchy czterdziestoletnich emerytów,albo rolników ,których jedynym zajęciem jest produkcja nawozu. Naturalnego.
    Jeżeli ktoś dokładnie pamięta Kongres Liberalno-Demokratyczny i premiera Bieleckiego , niech przestudiuje początki fortuny Bagsika-Gąsiorowskiego , przesławne ArtB.
    Powraca stare,jak wybory w 2005 roku,pytanie: Kim pan był panie Tusk?
    Otóż – NIKIM.

  4. Tusk jest najzwyklejszym socjalistą , a do tego
    prymitywnym. Bo nawet nie próbuje przyblokować tej piramidy finansowej , w której miliony pracujących frajerów zrzucają się na obijających gruchy czterdziestoletnich emerytów,albo rolników ,których jedynym zajęciem jest produkcja nawozu. Naturalnego.
    Jeżeli ktoś dokładnie pamięta Kongres Liberalno-Demokratyczny i premiera Bieleckiego , niech przestudiuje początki fortuny Bagsika-Gąsiorowskiego , przesławne ArtB.
    Powraca stare,jak wybory w 2005 roku,pytanie: Kim pan był panie Tusk?
    Otóż – NIKIM.

  5. Kolego/Koleżanko?
    Ja bardzo przepraszam, ale głosowałem na PO nie dlatego że mówili: zrobimy co się da, tylko dlatego, że przedstawili określony program. Program wykonalny jeżeli się chce. Ja nie oczekuję gruszek na wierzbie. Chcę mieć normalne sprawne państwo z nowoczesną administracją, traktującą obywatela jak klienta, a nie jak petenta. To są osiągnięcia cywilizacyjne rodem z XX wieku, a mamy XXI wiek.

  6. Kolego/Koleżanko?
    Ja bardzo przepraszam, ale głosowałem na PO nie dlatego że mówili: zrobimy co się da, tylko dlatego, że przedstawili określony program. Program wykonalny jeżeli się chce. Ja nie oczekuję gruszek na wierzbie. Chcę mieć normalne sprawne państwo z nowoczesną administracją, traktującą obywatela jak klienta, a nie jak petenta. To są osiągnięcia cywilizacyjne rodem z XX wieku, a mamy XXI wiek.