Reklama

Jakoś tak się ułoż

Jakoś tak się ułożyło, że państwo dziennikarstwo chyba się postanowiło w desperacji pościgać we współczuciu celebrytom. Dziwić się trudno w polityce nuda, w UE kabaret, z braku hitów należało uderzyć w moralny dzwon. Pan Lis pociągnął głosem pierwszym i sprowadził sobie do studia Pana Czarka Pazurę i Panią Brodzik i ta para zaczęła opowiadać o swojej tragedii. W zasadzie to cyniczny ze mnie sukinsyn, zimny drań, ale para aktorska początkowo odegrała tak dramatycznie wszystkie sceny, że autentycznie zacząłem się co najmniej poruszać, bo wzruszyć mnie ciężko. Szybko się jednak zawstydziłem i przypomniałem o reputacji sukinsyna, zamiast poruszeń ozwał mi się chłodny, cyniczny rozum. Coś mi tu zaczęło zgrzytać, bo ja wiele rozumiem, na przykład to, że Pani Brodzik chciałaby skorzystać z toalety tak, aby ją flesz po oczach nie raził. Czy Pan Czarek chciałby się napić z kumplami i powydurniać bez filmu puszczonego z ukrytego YouTube. Rozumiem potrzebę intymności czy bardziej oficjalnej prywatności. Kto by nie chciał się zaszyć i mieć wszystko gdzieś? Kto by nie chciał nie mieć swoich tajemnic i swojego świata tylko dla siebie? Rozumiem to doskonale, ponieważ nie spotkasz w tej galaktyce człowieka bardziej dzikiego, stroniącego od ludzi i ceniącego sobie spokój niż moja kochana osoba. Mnie Państwo aktorstwo przekonywać nie musieli, no i nie przekonali.

Reklama

Zacząłem myśleć. Zaraz przecież ta para w czasie najwyższej oglądalności, w programie celebryty Lisa opowiada milionom widzów, że chce mieć w końcu spokój i ciszę. Te światła, te kamery, te zdjęcia to cholernie męczące i upokarzające, oni chcę dzieci kołysać i chodzić spokojnie z żonami na spacery. Co im przeszkadza? Tabloidy, z którymi trzeba zrobić porządek i oni właśnie w tej sprawie przyszli, żeby się schować w tłumie milionów widzów. Kurde – nie kupuję. Chociaż mogę kupić, niestety pod jednym warunkiem, co to mi zaraz zostanie wypomniany jako chamstwo. Kupię pod warunkiem, że Pani Brodzik i Pan Pazura zostaną uznani za idiotów. Tylko i wyłącznie pod takim warunkiem kupię to aktorstwo intymne. Pan Czarek prosił, aby w przypadku podobnych stwierdzeń zadzwonić do niego i spytać, czy on uważa się za idiotę, czy też nie? Nie żartuję, tak powiedział. Ponieważ ja szanuję Pana Czarka za rolę w serialu „Pogranicze w ogniu”, postąpię bardziej dyskretnie niż pan Czarek sobie życzył. Dyskretniej i grzeczniej. Bez telefonu do Pana Czarka założę, że Pan Czarek idiotą nie jest. Podobny gest uczynię w kierunku Pani Brodzik i przepraszam, że kobiety przodem nie puściłem. Skoro według mojego grzecznego i dyskretnego założenia Państwo aktorstwo idiotami nie są, to muszą wiedzieć coś, co i dla idioty tajemnicą nie jest.

Państwo muszą wiedzieć, że jak się w porze najwyższej oglądalności mówi milionom widzów o tym jak podłe są tabloidy, które świństwa o znanych i lubianych wypisują, to uzyskuje się dwa efekty. Po pierwsze z tych milionów parędziesiąt tysięcy rzuci się do kiosków, aby te świństwa przeczytać, kilka setek tysięcy przypomni sobie o www.pudelek.pl i tak z ciekawości zajrzy co tam słychać. Drugi efekt to oczywiście wyłożenie na tacy kolejnego „felietonu”, „reportażu”, czy innej plotki, tym podłym tabloidom co to im się wbija kij, powiedzmy w mrowisko. Być może ja zbyt łaskawy jestem dla idiotów, ale naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, żeby tych dwóch podstawowych i oczywistych obserwacji idiota poczynić nie mógł. Bardzo zatem proszę, aby Pan Czarek i Pani Brodzik nie udawali idiotów w swoich rolach, bo im kompletnie te role nie leżą. Tak się składa, że ja pamiętam jak zaczynała Pani Bordzik i jak zaczynał Pan Czarek. Autografy, premiery, cyrki, „tokszoły”, konferansjerki, kabarety, seriale tandetne, odciskanie dłoni w Międzyzdrojach, teleturnieje. Ktoś powie, że to nie może być usprawiedliwieniem dla „bandytów” od tabloidów, jak to określiło Państwo aktorstwo, że artysta przecież musi, inaczej jakby był artystą. Artysta tylko tak sobie chodzi od „tokszołów”, przez teleturnieje, do konferansjerki, a potem chce, żeby już dać spokój z tymi mediami. Tak to nie ma i nigdy nie było, zawsze było coś za coś. Pchasz się sam, to i Ciebie będą popychać, boś do tego przyzwyczaił, że na każdą okazję jesteś dobry.

A ja znam artystę Lecha Janerkę, artystę Wojtka Waglewskiego, artystkę Martynę Jakubowicz i niech mnie kule biją jeśli kiedyś widziałem i słyszałem tych artystów jak się żalili na zdjęcia z ukrytej kamery. Jak to możliwe? Tak sobie myślę, że coś tu chyba zaprocentowało. Otóż ja nigdy nie widziałem tych artystów w teleturnieju, w kabarecie, w cyrku, w zapowiedzi audiotele, na premierze kolekcji projektantki Jacyków i jakimś cudem ani Ci artyści, ani ich twórczość nie jest dla mnie anonimowa. Przeszło mi poruszenie i stwierdzam, że los takich artystów jak Pani Brodzik i pan Czarek po prostu mi wisi. Nie pchaj się na afisz na każdym słupie, albo się naucz odgrywać skromną ofiarę. Obojętnym stał mi się los i pójdę dalej, to właśnie takie wielofunkcyjne gwiazdy nie szanujące siebie i swojego zawodu, wyhodowały te wszystkie pieski biegające za nimi i żadną tajemnicą nie jest, że w czasach posuchy same gwiazdy od wszystkiego, wydzwaniają do tabloidów, aby wywołać sensację. Twierdzić nie będę, że akurat ta para ma takie zabiegi na sumieniu, ale na miły Bóg rozkładówek nie robi się z ukrytej kamery i to nie jest aktorstwo, to jest parcie na szkło. Tak oto spłynął po mnie los artystów na topie, ale dopadła mnie rzeczona rozkładówka.

Pani jakaś, nie pamiętam jaka, rozebrała się do rosołu i wdzięki przykryła krucyfiksem. Cały ten fotomontaż miał oczywiście służyć szczytnym celom, tym razem nie dzieciom specjalnej troski, czy ratowaniu cmentarza na Łyczakowie, ale zwierzątka pani chroniła. Pani zresztą cały czas łamaną polszczyzną opowiadała, że zwierzątka i zwierzątka, a potem dodawała, że ona jest katoliczka i krzyże to by wszędzie wieszała, w szkołach i na własnych cyckach. Rzecz jasna nie mogło się odbyć bez debaty w studio Teraz MY, a tematu chyba nie muszę zdradzać? Zdradzę dla porządku relacji. Profanacja, naturalnie. TVN to jest taka stacja, która się dorobiła kilku dyżurnych ekspertów, od sportu jest Janek Tomaszewski, a od wszystkiego innego Zbyszek Hołdys. Za partnera dobrano panu Zbyszkowi posła Selina, ten taki co z PiS uciekł, w ząbek czesany. Mnie się już chyba całkiem wszystko uwsteczniło i oczy mi ciemnogrodem zarosły, ale niech skonam jeśli ten przepłoszony poseł nie wypadł rozsądniej od tego wielkiego artysty i tym gorzej dla artysty, że poseł wybąkał dwa słowa. Jak się dyżurny artysta zagalopował, że wolność wyznania, to od Żyda w jarmułce, przez voo doo, po islam przecież mamy, i że każdego trzeba szanować.

W szkole bywam często, wiele bym dał za spotkanie Żyda w jarmułce uprawiającego voo doo, albo chociaż muzułmanina bez czarnej magii, niestety nie dane mi było. Może zatem pan Hołdys po prostu pieprzy od rzeczy, budując piętrowe metafory do wydumanej rzeczywistości. Tu pieprzy i pieprzy w innym miejscu, mianowicie takim, że z tym krzyżem na cyckach to jest szok i sztuka. Zamartwię na początek katolików i powiem, że ja się absolutnie nie zgadzam z ich histerią jaka miała miejsce po rozpięciu genitaliów na krzyżu. Domyślam się, że intencje artystki mogły być nie tylko artystyczne, ale i dokopujące religii, ale to jest dla mnie wtórne, pierwotnie jest sztuką. Jaja rozpięte na krzyżu to jest dla mnie sztuka przez SZ, prosta wprawdzie symbolika, wręcz toporna, ale to też duża sztuka operować tak genialnie banałem. Teraz zmartwię ateistów, ponieważ uważam, że wycieranie sobie dupy krzyżem, jest idiotyzmem nie sztuką.

Nawet niekoniecznie do takich drastycznych scen trzeba dojść, wystarczy po prostu z głupoty rozdrażniać wiernych. Jeśli się brać za to, no to trzeba zrobić coś takiego jak jaja rozpięte na krzyżu, a nie coś takiego jak jakaś matrona podrasowana w Photo Shopie, z ordynarną aureolą nad wyfiokowaną główką, co to broni zwierzątek. To jest profanacja i krzyża, ale przede wszystkim sztuki, bo to szajs jest zwykły, chłam w najgorszym guście i prostackiej, oklepanej intencji. Jedyne co ta pani chce nagłośnić, to siebie, nic nie zapamiętałem, czy ona wiewiórki, czy koniki morskie ratuje i niech mi ktoś powie, że wyjątkiem w tym cyrku jestem. Nawet tej pani nie zapamiętałem, nie mam pojęcia kto ona. Natomiast co się głupot Hołdysa nasłuchałem to moje. Wypadałoby jakoś to wszystko spiąć i tak sobie myślę, że się powtórzę. Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz, ani z topornie odegranym pragnieniem prywatności, ani z cycami w obronie zwierzątek, bo jakżeś dupa nie artysta, to będziesz niósł ten swój krzyż chałturnika i gołym zadkiem świecił ku radości zwierzątek i tabloidów.

PS Panów podnieconych Photo Shopem zapewniam, że ta pani w TV, bez rasowania, wyglądała bardzo podobnie do tego pierwszego po prawej obok Bernardyna.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Powiadam Ci dorola, że jaja
    Powiadam Ci dorola, że jaja rozpięte na krzyżu to sztuka jest, a to tutaj wyprasowane z cellulitis, to szmira pogańska. Amen. A krzyż? Cóż każden jeden z nas niesie, ale z takim na cyckach przylutowanym miedzy sforą stąpając daleko nie zajdzie. Krzyż nie jest nas wszystkich, tylko każdego z osobna.

  2. Powiadam Ci dorola, że jaja
    Powiadam Ci dorola, że jaja rozpięte na krzyżu to sztuka jest, a to tutaj wyprasowane z cellulitis, to szmira pogańska. Amen. A krzyż? Cóż każden jeden z nas niesie, ale z takim na cyckach przylutowanym miedzy sforą stąpając daleko nie zajdzie. Krzyż nie jest nas wszystkich, tylko każdego z osobna.

  3. Nie wiem czemu czepiacie się tej pani…
    Ona tylko odsłoniła do fotografii cycki i resztę mięsa, przedtem musiał jakiś “artysta” wykoncypować tę prezentację, WYNAJĄĆ ciało, zatrudnić fotografa, chyba, że sam pstryka, zaaranżować studio, człeka od photoshopa nająć, by powygładzał tu i ówdzie…
    A rola tego ciałka sprowadziła się do odsłonięcia co tam było trzeba i pomarznięcia dopóki fotograf nie napstrykał ile trzeba. A pomawianie jej teraz o jakąś myśl, czy ideę to tak jakby Mona Lisa została opluta za to, że jej malarz uśmiech skrzywił.

  4. Nie wiem czemu czepiacie się tej pani…
    Ona tylko odsłoniła do fotografii cycki i resztę mięsa, przedtem musiał jakiś “artysta” wykoncypować tę prezentację, WYNAJĄĆ ciało, zatrudnić fotografa, chyba, że sam pstryka, zaaranżować studio, człeka od photoshopa nająć, by powygładzał tu i ówdzie…
    A rola tego ciałka sprowadziła się do odsłonięcia co tam było trzeba i pomarznięcia dopóki fotograf nie napstrykał ile trzeba. A pomawianie jej teraz o jakąś myśl, czy ideę to tak jakby Mona Lisa została opluta za to, że jej malarz uśmiech skrzywił.