Reklama

Śledzenie głupkowatych analogii jest m

Śledzenie głupkowatych analogii jest moim odchyłem, najwyraźniej mam jakiś defekt mózgu i coś mi nakazuje szukać, potem niezdrowo się podniecać i na końcu komentować. Każdy ma jakąś słabość, niech mi będzie wolno pochwalić się własną. Z ostatnich tygodni ciągle nie umiera jedna sprawa, chodzi o tragiczną sprawę małej Magdy z Sosnowca. Tym razem daruję sobie wszelkie linie śledcze i poszlaki, a skupiam się na głupkowatych analogiach. Jedną z najgłupszych analogii jakie się przy okazji podobnych spraw słyszy, to głupkowate pytanie: „Kto jest ofiarą tej tragedii?”. Tak pytają trochę mniej głupi, ci najbardziej głupi stwierdzają: „Matka jest taką samą ofiarą tej tragedii, jak dziecko”. Głupiemu nie ma sensu tłumaczyć, ale tym, których kusi by zgłupieć w identycznych sposób podpowiem na prostym przykładzie w co się pakują. Proszę sobie najpierw wejść na forum Wisły Kraków i przedstawić się jako kibic Cracovii, będzie to adekwatne odczucie, do tego, które w tej chwili być może czuje Katarzyna W. Potem proszę się pokusić o drugi eksperyment, proszę walnąć głową w schody, czy inny beton i przyłożyć się do zadania tak, żeby się „zabić na śmierć”. Niestety po drugim eksperymencie analogiczny eksperymentator nie będzie w stanie ocenić, czy poczucie bycia ofiarą w obu przypadkach jest „takie samo”. Taka jest różnica między ofiarami, a różnica między ofiarą i katem jest jeszcze większa.

Reklama

Drugą analogią jest tytułowy „lincz” i lincz. Jestem gorącym zwolennikiem „linczu” społecznego wyrażanego w formie ostrego i wyrazistego potępienia dla czynów, które nigdy nie mogą być akceptowane. Dotąd ludzkość nie wypracowała bardziej doskonałego mechanizmu obronnego niż potępienia dla zła i z tej techniki tylko szaleniec może rezygnować. „Co to za matka?” jest bardzo dobrym i uprawnionym pytaniem, a oburzenie zawarte w tym pytaniu głęboko uzasadnione. Co więcej nawet najmniej rozgarnięci „obrońcy” i „usprawiedliwiacze” czynów Katarzyny W., przyznają, że ona do roli matki nie była przygotowana, zatem pytanie retoryczne, nie wymaga odpowiedzi, że matką była beznadzieją. „Ja bym taką rozdarła w gołych rękach, za to co zrobiła dziecku”. Drastyczne, emocjonalne, ale dopóki pozostaje w słowach, jest normalną reakcją, bez względu na to jak wielu chciałoby uznać podobne reakcje za barbarzyństwo. Jeśli na 100 matek, kobiet, mężczyzn, 50 tak nie powie, to co najmniej 50 tak pomyśli, ponieważ człowiek prócz rozumu ma emocje i w pierwszym odruchu rzadko kiedy odzywa się rozum, najczęściej odzywają się mechanizmy obronne. „Ona taka owaka, niech ją piekło pochłonie”. To samo co poprzednio, koleżanka Katarzyna płaci koszty społeczne swojego czynu, który jest czynem najcięższej kategorii, napiętnowanie nie jest miłe, ale nie ma w tym nic nieludzkiego, przeciwnie jest czysto ludzkie, o ile nie rozumiemy ludzkości jako lukrowanego obrazka.

Inna rzecz, że kiedyś trzeba przestać, każda kara ma swój początek i koniec, problem w tym, że Katarzyna W. kłamie, kombinuje, zwodzi, prowokuje, czyli robi wszystko, aby nie dać zapomnieć o sobie i o swoim czynie. Inaczej rzecz ujmując, „sama się prosi”. Ostatni występ Katarzyny W., że ona chce na pogrzeb jest dobitnym przykładem, jak bardzo Katarzyna W. nie umie się powstrzymać przed komplikowaniem sobie i innym życia. Od razu zastrzegam, że tego prawa jej nie odmawiam, mówię tylko, że każdy czyn ma swoje konsekwencje i w tym wypadku nie trudno je przewidzieć. Z drugiej strony trzeba sobie odpowiedzieć na filmowe pytanie. Na wszystkich filmach o „holokauście” często pada taka wspaniałomyślna fraza: „nie możemy być takimi samymi zwierzętami”. Ano nie możemy i nie powinniśmy i dlatego przysłuchując się temu całemu cyrkowi wokół pogrzebu dziecka, nie dołączę się do linczu czynnego. Od „linczu” lincz różni się tylko czynem i tutaj jestem zdecydowanym przeciwnikiem linczu, o ile lincz nie jest obroną własna, a zaplanowaną z premedytacją zemstą. Co sobie pomyślę i co powiedziałem to moje, ale na cmentarzu nie wyłbym, nie rzucał kamieniami i nie ciskał złym słowem. Powód jest prosty, potrafię odróżnić kto jest ofiarą, co to jest „lincz” i lincz, co to jest pogrzeb ofiary i jak bardzo nie powinien przypominać bazaru. Pogrzeb nie może być płonącym stosem dla winnego śmierci, z szacunku dla ofiary, której oddajemy ostatnią posługę i z rozumu, żeby winnemu nie oddać męczeńskiej przysługi.

Reklama

9 KOMENTARZE

  1. Nasz zwariowany świat….lat
    Ta nadzwyczaj przykra sprawa trafiła mnie rykoszetem. Nie oglądam telewizji od nastu lat, a i z radiem jestem na bakier. Ale nie mogę się wyzbyć wrażenia, iż trwa jakiś wariacki taniec na grobie tego maleństwa. Nie wnikam, kto jest głównym animatorem tego ponurego spektaklu, ale nieodparcie mam wrażenie, że to coś na kształt uwłaszczania się na cudzej tragedii.

  2. Nasz zwariowany świat….lat
    Ta nadzwyczaj przykra sprawa trafiła mnie rykoszetem. Nie oglądam telewizji od nastu lat, a i z radiem jestem na bakier. Ale nie mogę się wyzbyć wrażenia, iż trwa jakiś wariacki taniec na grobie tego maleństwa. Nie wnikam, kto jest głównym animatorem tego ponurego spektaklu, ale nieodparcie mam wrażenie, że to coś na kształt uwłaszczania się na cudzej tragedii.

  3. Nasz zwariowany świat….lat
    Ta nadzwyczaj przykra sprawa trafiła mnie rykoszetem. Nie oglądam telewizji od nastu lat, a i z radiem jestem na bakier. Ale nie mogę się wyzbyć wrażenia, iż trwa jakiś wariacki taniec na grobie tego maleństwa. Nie wnikam, kto jest głównym animatorem tego ponurego spektaklu, ale nieodparcie mam wrażenie, że to coś na kształt uwłaszczania się na cudzej tragedii.