Reklama

Ludzi można dzielić wszerz, wzdłuż i w poprz

Ludzi można dzielić wszerz, wzdłuż i w poprzek, na multi sposobów i maksi kryteriów. No i od pierwszego zdania mamy problem, bo przecież oddzielona grupa ludzi, którą roboczo nazwałem sobie kołchoźnikami poprawności popkulturowej, zaraz zakrzyknie, że ludzie są równi i nie wolno ludzi dzielić. Cóż, na tym polega urok mnogości bytów, że wśród ludzi znajdują się masy i indywidualności. Każda szanująca się indywidualność widzi różnicę, między czarnym i białym, homo i hetero, idiotą i mędrcem. Dla kołchoźnika wsio rawno i ryba. Zresztą jest bardziej zabawnie, gdyż kołchoźnicy popkulturowej poprawności również widzą, co więcej używają różnic w powielaniu sloganów jakich muszą się nauczyć, żeby przetrwać, ale nie o tym będzie. Będzie o czymś zupełnie innym i nawet nie do końca o podziałach, chociaż jeszcze jeden podział muszę wprowadzić, aby przejść do tego o czym będzie.

Reklama

Podział na chłopców i dziewczynki i tu uwaga, będzie naprawdę schematycznie i może krzywdząco, jednak bez intencji seksistowskiej, po prostu czasami trzeba coś uprościć, aby przedstawić coś skomplikowanego. Dziewczynki w szkole podstawowej mają najpiękniejsze zeszyty, przynajmniej w mojej szkole tak było. Gdy się brało taki zeszyt do ręki, to aż przyjemnie się robiło, wszystko równiutko, kolorem podkreślone, bez plam, zagięć i gry w statki na ostatnich stronach. Chłopcy zeszyty mieli w takiej kondycji jak skarpetki po WF, a co bardziej szanujący się macho, w  jednym kajecie załatwiali cały semestr. Taki podział chciałem wprowadzić i jeszcze doprecyzować, bo było tak, że większość tych pięknych zeszytów należało do małych blondynek, średnia 3,2, albo kujonów blondyneczek, średnia 4,2 mimo kucia. Zeszyty zapuszczone przez chłopców, należały do kwiatu inteligencji, chłopcy potrafili na jednej przerwie odrobić 5 zadań, a na koniec semestru bez kucia, bo przecież nie było czasu, zaliczyć z pięć zagrożonych pałą dyscyplin. Są prawdy, które pięknie wygladają jak zeszysty blondynek i jest prawda, która wygląda niekoniecznie, dlatego, że wnioski z myślenia bywają mało estetyczne.

Myślę, że wystarczy i jeszcze raz pragnę podkreślić, że to straszne uproszczenie, dość powiedzieć, że ja zawsze kochałem się i piłem z dziewczynami, które miały głowę i zeszyty jak chłopcy, jakś tam pierwiastek homo ponoć siedzi w każdym samcu. Zatem dziewczęta i Panie, proszę się nie zrażać, urażać, ale przyjąć komplementa. Przechodzę do tematu. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, nie Jarosław Kaczyński, nie Tadeusz Rydzyk i nawet nie Janusz Korwin Mikke, obliczyło ciekawą rzecz. Rzecz dotyczy dotacji unijnych. Nie wiem za czyją sprawą ministerstwo policzyło, powiem tylko, że w wersji „jak chłop krowie na rowie”, tłumaczyłem już te obliczenia z 10 razy i nie udało mi się przebić przez umysły dziewczynek od pięknych zeszytów, żadna nie zanotowała lekcji i nie podkreśliła tematu. Obliczenia prezentują się arcyciekawie, chociaż dla mnie nie stanowią żadnej niespodzianki. Nim prezentacji wyników, prosiłbym jeszcze o chwilę refleksji.

Jakież to państwo najczęściej jest zanotowane w zeszytach blondynek i podkreślone szlaczkiem na czerwono, jako państwo dobrodziej polskiego członkowstwa w UE? Państwo dobrodziej, państwo sponsor, państwo co bliźnim jest najczulszym i samo nie zje, a Polakowi da? Czy to jest wykute? Proste było, oczywiście, że Niemcy. To jeszcze drugie, trochę trudniejsze pytanie. Jakie to państwo najczęściej stawia się UE, ma swoją walutę, odrzuca karty praw i w ogóle jest konserwatywnym ciemnogrodem? Nie, nie Holandia, nie Holandia kochane blondyneczki, ale sporo literek trafiłyście. Anglia, taka sceptyczna jest Anglia, sceptyczna, znaczy tyle, że nie bardzo happy. Uwaga wyniki obliczeń w rubryce ile jakie państwo odbija sobie na każdym euro dotacji dla Polski: Niemcy 85 eurocentów (absolutny lider). Austriacy – 68, Finowie – 55, Szwedzi – 54. Na końcu zestawienia Francuzi i Brytyjczycy z kwotą 22 eurocentów.

Nic zaskakującego dla każdego chłopaka, który w zeszycie zmieścił semestr, dziewczynkom dopowiem, że oczywiście ten zwrot ministerstwo obliczyło nie na zasadzie „do łapki”, ale na tej podstawie, o której dziewczynkom na rowie tłumaczyłem w ramach zajęć wyrównawczych. Obliczenie dotyczy zwrotu w postaci kontraktów na usługi i zakup sprzętu, czyli znów uwaga!! Chłopcy już wiedzą, że w tych obliczeniach nie znalazła się najważniejsza pozycja, mianowicie KREDYT. Obliczenie nie obejmuje kredytowania, a to jest największy biznes w tym biznesie. Do tych eurocentów należy doliczyć odsetki, prowizje bankowe i wtedy wyjdzie, że Niemcy dostają za jedno polskie euro ponad euro i to z niemałym okładem.

Co wynika z tej prezentacji. Można się rzucić jak co bardziej porywczy chłopcy i krzyczeć precz z UE, ewidentnie nas rżną. Można nadal być blondynką i podkreślać w zeszycie, że UE to wielki humanitarny projekt równania murzynów z gejami i wysyłania paczek biednym Polakom, przez kochających wielkie idee europejczyków z Niemiec. A można zrobić rzecz niepopularną i pomyśleć. Aby myśleć trzeba zacząć od pokreślenia zeszytów blondynek, łykających jak na długiej przerwie, całą tą legendę o równych ludziach i empatii między narodami o sponsorowaniu biednych przez bogatych. Szanujący siebie i swój mózg chłopak, nie będzie sobie zaśmiecał organizmu podobnym komunikatem, na to można rwać i dymać tylko blondyneczki o pięknych zeszytach. Nie należy też za bardzo się z pięściami rzucać, spokojnie macho, żadnego tam wychodzenia z UE. Trzeba zmienić taktykę. Trzeba obniżać koszty uzyskania i niestety robić to w stylu blondynek. Mówić pięknie o UE, a pod ladą przekazywać i zachęcać, żeby zamiast firmy niemieckiej zatrudniać polskie, zamiast chińskich talerzy do dotowanej knajpy, kupować ceramikę z Bolesławca. Gdzie się nie da kupić polskiego, to przynajmniej wziąć kredyt w PKO.

Co to daje? To daje, że każde euro przekazane Polsce w ramach dotacji zostaje powiększone. Już nie 85 eurocentów trafia do Niemiec, ale powiedzmy 35 do Polski. A co TO daje. To daje, że to Polska, a nie Niemcy napędza swoją gospodarkę, zwiększa PKB, zmniejsza bezrobocie, buduje marki produktów i usług, jeśli się zadłuża, to krajowo, nie europejsko. Zadłużenie krajowe i europejskie to jak pożyczyć kasę od szwagra, albo pożyczyć jak Goldman Sachs, który co miesiąc informuje nie ile pożyczyłeś, ale ile masz oddać. Problem w Polsce polega na tym, że jak tylko tę receptę przeczyta jedna czy druga korporacja, albo polityczna potęga, żyjąca z polskich blondynek, zaraz uruchomi lekcje dla blondynek. Lekcja pierwsza zaściankowość i bark zrozumienia europejskości, że nie ważne gdzie i co się kupuje, ważne, żeby zagraniczne. Lekcja druga homofobia, lekcja trzecia nacjonalizm, lekcja czwarta bogoojczyźniane histeryzowanie.

Mamy potrójnie przesrane, po pierwsze w Niemczech, we Francji, w Angoli większość to chłopcy, tam większości nie trzeba przekonywać, że najlepszy na świecie jest niemiecki samochód w Niemczech, francuskie wino we Francji, angielski futbol w Anglii. Innymi słowy państwa bogate, szanujące się, nie przejmują się lekcjami dla blondynek, one z blondynek żyją. Żadne medium nie odważy się tam podjąć szowinizmu i równości, gdy Niemiec chwali Mercedesa, tam „europejski” Wojewódzki, a już na pewno internacjonalista Michnik kariery by nie zrobił, w każdym razie nie na taką skalę. Po drugie przesrane, u nas jest odwrotnie. U nas sranie na nasze to powszechna moda, to jest najkrótsza droga do popularności im więcej srasz na swoje tym większego dobra chcesz dla nas. Tacy obsrańcy robią bodaj najgorszą robotę, bo nie dość, że dokładają smrodu do i tak kiepskiego wizerunku, to jeszcze blokują przeskoczenie pierwszego etapu, opisanego wyżej. No i w końcu trzecie przesrane, jest takie, że z tymi dwoma przesranymi musimy ścigać tych co nas wyprzedzają.

Polska ze świadomością blondynek o kolorowych zeszytach kuje na pamięć „naukę” wykładaną przez cwanych chłopców z UE, z czego chłopcy żyją, a dziewczynki z opuchniętymi pupciami piszczą z zachwytu, że to miłość z obcokrajowcem w dodatku. Podsumowując trzeba powiedzieć co robić, a nie znów biadolić. Recepta w teorii jest banalna, ale w praktyce nie podejmę się, to nie na moją cierpliwość, tym bardziej, że ja może i wziąłbym tę robotę, ale przedwojenną szkołą, gdzie za pieprzenie głupot na lekcji brało się w leszczyną w dupę i gdzie popadnie. A tu niestety trzeba „europejskiej” szkoły z poszanowaniem kretynów i wyróżnieniem pedałów. Trzeba zachować europejską formułę i podyktować blondynkom do kolorowych zeszytów, że europejskie to znaczy polskie, nasze, że europejskie to znaczy robota dla mamy i taty, w Polsce nie na wyspiarskim zmywaku, że europejskie znaczy najlepsze, bo polskie.

Kto tego dokona, będzie wielki i skończy z tymi wszystkimi wykładowcami, w których kochają się blondynki, kraj urośnie w siłę i ludziom się będzie żyło dostatnio. Wtedy będziemy mogli się pobawić na całego rozważając z nudów takie zagadnienia jak wieszanie krzyży hetero i homoseksualnych, legalizację związków murzyńskich i wysyłanie darów do Niemiec. Tym się nie zajmę, ale mogę podpowiedzieć, że nauka w każdym rozwiniętym kraju opiera się na pokazywaniu narodowych autorytetów. Na przykład u takich Niemców Bismarck jest Bogiem, ten szowinista i konserwatysta, nacjonalista upokarzający Polaków, nie szanujący wolności i uważających, że słaby musi odpaść i być rozdrapany przez silniejszych. Takich nam potrzeba narodowych bohaterów, a u nas za bohaterów robią analfabeci, którzy nigdy nie przeczytali jednej książki i żadnego nie prowadzili zeszytu, mieli po prostu szczęście znaleźć się w odpowiednim czasie, przed odpowiednimi kamerami. Wiele pracy i nauki nas czeka, bardzo wiele, tym więcej, że jak dotąd zdecydowana większość ciała pedagogicznego, to polskie blondynki obracane przez europejskich chłopaków.

 

Reklama

82 KOMENTARZE

  1. Za późno. Zu Spat:

    Warum hast Du mir das angetan?
    Ich hab’s von einem Bekannten erfahren.
    Du hast jetzt einen neuen Freund.
    Zwei Wochen lang hab’ ich nur geweint!

    Jetzt schaust Du weg, grüßt mich nicht mehr,
    und ich lieb’ Dich immer noch so sehr.
    Ich weiß, was Dir an ihm gefällt:
    Ich bin arm und er hat Geld!

    Du liebst ihn nur, weil er ein Auto hat,
    und nicht wie ich ein klappriges Damenrad!

    Doch eines Tages werd’ ich mich rächen.
    Ich werd’ die Herzen aller Mädchen brechen.
    Dann bin ich ein Star, der in der Zeitung steht,
    und dann tut es Dir leid, doch dann ist es zu spät!

    Zu spät (zu spät), zu spät (zu spät), zu spät (zu spät),
    doch dann ist es zu spät, zu spät (zu spät), zu spät (zu spät),
    zu spät (zu spät), dann ist alles zu spät.

    Du bist mit ihm im Theater gewesen.
    Ich hab’ Dir nur “Fix & Foxi” vorgelesen.
    Du warst mit ihm essen – natürlich im Ritz.
    Bei mir gab’s nur Currywurst mit Pommes Frites!

    Der Gedanke bringt mich ins Grab!
    Er kriegt das, was ich nicht hab’.
    Ich hasse ihn, wenn es das gibt,
    so wie ich Dich vorher geliebt!

    Ich wollte ihn verprügeln Deinen Supermann.
    Ich wusste nicht, dass er auch Karate kann.

    Doch eines Tages werd’ ich mich rächen.
    Ich werd’ die Herzen aller Mädchen brechen.
    Dann bin ich ein Star, der in der Zeitung steht,
    und dann tut es Dir leid, doch dann ist es zu spät!

    Eines Tages werd’ ich mich rächen.
    Ich werd’ die Herzen aller Mädchen brechen.
    Dann bin ich ein Star und Du läufst hinter mir her,
    doch dann ist es zu spät, dann kenn’ ich Dich nicht mehr!

    Zu spät (zu spät), zu spät (zu spät), zu spät (zu spät),
    doch dann ist es zu spät, zu spät (zu spät), zu spät (zu spät),
    zu spät (zu spät), dann ist alles viel zu spät.

    Dlaczego mi to zrobiłaś?
    Dowiedziałem się od znajomego.
    Masz teraz nowego chłopaka.
    Przez dwa tygodnie płakałem!

    Teraz odwracasz wzrok, nie pozdrawiasz już mnie,
    A ja kocham cię jeszcze tak bardzo.
    Wiem co ci się w nim podoba:
    Ja jestem biedny, a on ma pieniądze!

    Kochasz go tylko dlatego, że ma samochód,
    Nie tak jak ja- stary damski rower.

    Pewnego dnia zemszczę się,
    Będę łamał serca wszystkich dziewcząt.
    Potem będę gwiazdą, ze swoim miejscem w gazecie,
    A ci będzie przykro, ale będzie już za późno!

    Za późno, za późno, za późno!

    Byłaś z nim w teatrze.
    Ja natomiast czytałem Tobie tylko „Fix & Foxi”
    Byłaś z nim w restauracji, naturalnie w „Ritz”
    Ze mną miałaś tylko kiełbaskę z frytkami!

    Ta myśl doprowadza mnie do grobu!
    On dostaje to, czego ja nie dostałem.
    Nienawidzę go tak bardzo
    jak ciebie wcześniej kochałem!

    Chciałem sprać twojego supermana.
    Nie wiedziałem, że on też umie karate.

    Pewnego dnia zemszczę się,
    Będę łamał serca wszystkich dziewcząt.
    Potem będę gwiazdą, ze swoim miejscem w gazecie,
    A ci będzie przykro, ale będzie już za późno!

    Pewnego dnia zemszczę się,
    Będę łamał serca wszystkich dziewcząt.
    Potem będę gwiazdą, a ty będziesz latać koło mnie,
    Wtedy będzie za późno, nie będę chciał cię więcej znać!

    Za późno, za późno, za późno!

  2. Za późno. Zu Spat:

    Warum hast Du mir das angetan?
    Ich hab’s von einem Bekannten erfahren.
    Du hast jetzt einen neuen Freund.
    Zwei Wochen lang hab’ ich nur geweint!

    Jetzt schaust Du weg, grüßt mich nicht mehr,
    und ich lieb’ Dich immer noch so sehr.
    Ich weiß, was Dir an ihm gefällt:
    Ich bin arm und er hat Geld!

    Du liebst ihn nur, weil er ein Auto hat,
    und nicht wie ich ein klappriges Damenrad!

    Doch eines Tages werd’ ich mich rächen.
    Ich werd’ die Herzen aller Mädchen brechen.
    Dann bin ich ein Star, der in der Zeitung steht,
    und dann tut es Dir leid, doch dann ist es zu spät!

    Zu spät (zu spät), zu spät (zu spät), zu spät (zu spät),
    doch dann ist es zu spät, zu spät (zu spät), zu spät (zu spät),
    zu spät (zu spät), dann ist alles zu spät.

    Du bist mit ihm im Theater gewesen.
    Ich hab’ Dir nur “Fix & Foxi” vorgelesen.
    Du warst mit ihm essen – natürlich im Ritz.
    Bei mir gab’s nur Currywurst mit Pommes Frites!

    Der Gedanke bringt mich ins Grab!
    Er kriegt das, was ich nicht hab’.
    Ich hasse ihn, wenn es das gibt,
    so wie ich Dich vorher geliebt!

    Ich wollte ihn verprügeln Deinen Supermann.
    Ich wusste nicht, dass er auch Karate kann.

    Doch eines Tages werd’ ich mich rächen.
    Ich werd’ die Herzen aller Mädchen brechen.
    Dann bin ich ein Star, der in der Zeitung steht,
    und dann tut es Dir leid, doch dann ist es zu spät!

    Eines Tages werd’ ich mich rächen.
    Ich werd’ die Herzen aller Mädchen brechen.
    Dann bin ich ein Star und Du läufst hinter mir her,
    doch dann ist es zu spät, dann kenn’ ich Dich nicht mehr!

    Zu spät (zu spät), zu spät (zu spät), zu spät (zu spät),
    doch dann ist es zu spät, zu spät (zu spät), zu spät (zu spät),
    zu spät (zu spät), dann ist alles viel zu spät.

    Dlaczego mi to zrobiłaś?
    Dowiedziałem się od znajomego.
    Masz teraz nowego chłopaka.
    Przez dwa tygodnie płakałem!

    Teraz odwracasz wzrok, nie pozdrawiasz już mnie,
    A ja kocham cię jeszcze tak bardzo.
    Wiem co ci się w nim podoba:
    Ja jestem biedny, a on ma pieniądze!

    Kochasz go tylko dlatego, że ma samochód,
    Nie tak jak ja- stary damski rower.

    Pewnego dnia zemszczę się,
    Będę łamał serca wszystkich dziewcząt.
    Potem będę gwiazdą, ze swoim miejscem w gazecie,
    A ci będzie przykro, ale będzie już za późno!

    Za późno, za późno, za późno!

    Byłaś z nim w teatrze.
    Ja natomiast czytałem Tobie tylko „Fix & Foxi”
    Byłaś z nim w restauracji, naturalnie w „Ritz”
    Ze mną miałaś tylko kiełbaskę z frytkami!

    Ta myśl doprowadza mnie do grobu!
    On dostaje to, czego ja nie dostałem.
    Nienawidzę go tak bardzo
    jak ciebie wcześniej kochałem!

    Chciałem sprać twojego supermana.
    Nie wiedziałem, że on też umie karate.

    Pewnego dnia zemszczę się,
    Będę łamał serca wszystkich dziewcząt.
    Potem będę gwiazdą, ze swoim miejscem w gazecie,
    A ci będzie przykro, ale będzie już za późno!

    Pewnego dnia zemszczę się,
    Będę łamał serca wszystkich dziewcząt.
    Potem będę gwiazdą, a ty będziesz latać koło mnie,
    Wtedy będzie za późno, nie będę chciał cię więcej znać!

    Za późno, za późno, za późno!

  3. Świadczenie usług i
    Świadczenie usług i kredytowanie inwestycji, to podwójne zubażanie “obdarowanego”. W takich warunkach bogaty i rozwinięty, jest jeszcze bardziej bogaty i rozwijający się, a biedny bo głupi traci szansę na rozwój i wpada w pułapkę długów. Co głupsze blondynki jak zdrowaśki klepią, że Niemcy nam budują drogi za niemieckie pieniądze. Niemcy sprzedają nam sprzęt i usługi, żyją na nasz kredyt, a powstałe w Polsce drogi, to ich wielki interes, bo szybki tranzyt na Wschód, z którym robią prawdziwe i partnerskie interesy. Gdyby polscy politycy byli tak rozsądni jak Niemcy z Merkel na czele, a Polscy obywatele mieli do siebie tyle szacunku co Niemcy, byłbym spokojny. Niestety Polacy to blondynki, a już tacy co polizali zachodniego loda, cali są rozkochani w “europejskości”, możne wydymać na wszystkie pozycje. O politykach nie warto wspominać…

    • Gdyby to jeszcze niemieckie – więc najlepsze – firmy
      budowały nasze autostrady , to byłaby nadzieja na dobre drogi przez najbliższe 10-20 lat.
      Ale z ciekawości przyjrzałem się jednej budowie – jak woda bez problemów wypłukuje podsypkę , a ujawniona granda /z kradzieżą dolomitu/ na budowie A1 najlepszym dowodem.Na specjalizację naszych ,,specjalistów” – po co kraść raz jak można dwa razy. To samo.

      • Niemcy mieli budować A4 na
        Niemcy mieli budować A4 na odcinku do Wrocławia. Zrobili odwierty, zapoznali się z tym jak polski łapówkarski architekt wyobraża sobie podkład i jakość betonu i pierdolnęli drzwiami. Jeśli do tego dołożyć, że nawet ten łapówkarski beton oczywiście został ochrzczony, a podkład to już w ogóle ze wszystkich okolicznych śmietników, to daję jeszcze 5 lat tej polnej drodze. Ale za to, moje rodzinne zadupie Chojnów, to zagłębie poniemieckich szrotów, bodaj 6 potentatów żyło z wynajmowania przeznaczonego do utylizacji niemieckiego sprzętu typu koparka i inne takie. Do tego poszły maszyny do jakiegoś Dromexu w kredycie Raiffeisen, których już ze szrotu ściągnąć się nie da, VW dla oficjeli i tak bez końca. Niemcy nie są durni, po jaką cholerę mają się pakować w usługi tak niebezpieczne jak polska “autostrada” i końcowym produktem psuć sobie niemiecką markę. Postawią montownię w Gliwicach lub Polkowicach, zatrudnią polskich Chińczyków i żyją jak z 50 autostrad. Do Niemców to ja nie ma ŻADNYCH PRETENSJI, tam jest trochę odwrotnie niż u nas, sam naród pójdzie na każdą rzeź, ale władza zawsze myślała o Niemcach, zawsze. Na Merkel nie ma sensu pluć, jak również na Niemca, to są mądre władze i zdyscyplinowany narodowo naród.

        • Kiedy już opadnie ostatni kawałek błota po katastrofie
          ,,naszego” tupolewa , kiedy ostatnią trefną brzozę ruscy wytną w tym trefnym lesie, kiedy o Tusku będą wspominać , najwierniejsi towarzysze , per ,,ten ch.j” , wtedy , na resztkach tego co zostanie,będziemy tutaj rozważać dwie opcje : proradziecką i proniemiecką. Ja się zapisuję już teraz do tej drugiej , i wcale nie z racji nieodległego Berlina.

        • Kiedy już opadnie ostatni kawałek błota po katastrofie
          ,,naszego” tupolewa , kiedy ostatnią trefną brzozę ruscy wytną w tym trefnym lesie, kiedy o Tusku będą wspominać , najwierniejsi towarzysze , per ,,ten ch.j” , wtedy , na resztkach tego co zostanie,będziemy tutaj rozważać dwie opcje : proradziecką i proniemiecką. Ja się zapisuję już teraz do tej drugiej , i wcale nie z racji nieodległego Berlina.

        • Więc ten dolomit to był najpierw , a teraz mamy pył.
          27 września 2010
          Tagi: oszustwo, autostrady
          Jest afera na budowie komunikacyjnego węzła Sośnica – ujawnia “Dziennik Gazeta Prawna”. Policjanci sprawdzają, czy do układania nasypów pod drogę użyto niebezpiecznych odpadów ze śląskich elektrociepłowni.

          Policja: będą ekspertyzy podbudowy dróg węzła Sośnica
          Śląska policja, która prowadzi dochodzenie w sprawie nieprawidłowości u jednego z podwykonawców budowy węzła… »

          dziś, 13:01 | PAP oszustwo (175) »
          autostrady (217) »
          Węzeł w Sośnicy miał być gotowy w lipcu. Jednym z powodów opóźnień jest wspomniane śledztwo, które od wiosny prowadzą policjanci z pionu przestępczości gospodarczej śląskiej policji pod nadzorem prokuratury. Śledczy podejrzewają, że choć mechanizm przekrętu polegał na prymitywnym oszustwie, przynosił wielomilionowe zyski – mówi gazecie jeden z funkcjonariuszy.

          Najpierw firma odbierała z hałd przy śląskich elektrociepłowniach tzw. UPS, czyli uboczne produkty spalania, a następnie – bez wymaganej przeróbki – wysypywała je wprost na nasypy autostradowe. W efekcie podbudowa drogi nie dość, że będzie słaba, to dodatkowo jeszcze niebezpieczna dla środowiska. Więcej szczegółów dziś na łamach “Dziennika Gazety Prawnej”.

  4. Świadczenie usług i
    Świadczenie usług i kredytowanie inwestycji, to podwójne zubażanie “obdarowanego”. W takich warunkach bogaty i rozwinięty, jest jeszcze bardziej bogaty i rozwijający się, a biedny bo głupi traci szansę na rozwój i wpada w pułapkę długów. Co głupsze blondynki jak zdrowaśki klepią, że Niemcy nam budują drogi za niemieckie pieniądze. Niemcy sprzedają nam sprzęt i usługi, żyją na nasz kredyt, a powstałe w Polsce drogi, to ich wielki interes, bo szybki tranzyt na Wschód, z którym robią prawdziwe i partnerskie interesy. Gdyby polscy politycy byli tak rozsądni jak Niemcy z Merkel na czele, a Polscy obywatele mieli do siebie tyle szacunku co Niemcy, byłbym spokojny. Niestety Polacy to blondynki, a już tacy co polizali zachodniego loda, cali są rozkochani w “europejskości”, możne wydymać na wszystkie pozycje. O politykach nie warto wspominać…

    • Gdyby to jeszcze niemieckie – więc najlepsze – firmy
      budowały nasze autostrady , to byłaby nadzieja na dobre drogi przez najbliższe 10-20 lat.
      Ale z ciekawości przyjrzałem się jednej budowie – jak woda bez problemów wypłukuje podsypkę , a ujawniona granda /z kradzieżą dolomitu/ na budowie A1 najlepszym dowodem.Na specjalizację naszych ,,specjalistów” – po co kraść raz jak można dwa razy. To samo.

      • Niemcy mieli budować A4 na
        Niemcy mieli budować A4 na odcinku do Wrocławia. Zrobili odwierty, zapoznali się z tym jak polski łapówkarski architekt wyobraża sobie podkład i jakość betonu i pierdolnęli drzwiami. Jeśli do tego dołożyć, że nawet ten łapówkarski beton oczywiście został ochrzczony, a podkład to już w ogóle ze wszystkich okolicznych śmietników, to daję jeszcze 5 lat tej polnej drodze. Ale za to, moje rodzinne zadupie Chojnów, to zagłębie poniemieckich szrotów, bodaj 6 potentatów żyło z wynajmowania przeznaczonego do utylizacji niemieckiego sprzętu typu koparka i inne takie. Do tego poszły maszyny do jakiegoś Dromexu w kredycie Raiffeisen, których już ze szrotu ściągnąć się nie da, VW dla oficjeli i tak bez końca. Niemcy nie są durni, po jaką cholerę mają się pakować w usługi tak niebezpieczne jak polska “autostrada” i końcowym produktem psuć sobie niemiecką markę. Postawią montownię w Gliwicach lub Polkowicach, zatrudnią polskich Chińczyków i żyją jak z 50 autostrad. Do Niemców to ja nie ma ŻADNYCH PRETENSJI, tam jest trochę odwrotnie niż u nas, sam naród pójdzie na każdą rzeź, ale władza zawsze myślała o Niemcach, zawsze. Na Merkel nie ma sensu pluć, jak również na Niemca, to są mądre władze i zdyscyplinowany narodowo naród.

        • Kiedy już opadnie ostatni kawałek błota po katastrofie
          ,,naszego” tupolewa , kiedy ostatnią trefną brzozę ruscy wytną w tym trefnym lesie, kiedy o Tusku będą wspominać , najwierniejsi towarzysze , per ,,ten ch.j” , wtedy , na resztkach tego co zostanie,będziemy tutaj rozważać dwie opcje : proradziecką i proniemiecką. Ja się zapisuję już teraz do tej drugiej , i wcale nie z racji nieodległego Berlina.

        • Kiedy już opadnie ostatni kawałek błota po katastrofie
          ,,naszego” tupolewa , kiedy ostatnią trefną brzozę ruscy wytną w tym trefnym lesie, kiedy o Tusku będą wspominać , najwierniejsi towarzysze , per ,,ten ch.j” , wtedy , na resztkach tego co zostanie,będziemy tutaj rozważać dwie opcje : proradziecką i proniemiecką. Ja się zapisuję już teraz do tej drugiej , i wcale nie z racji nieodległego Berlina.

        • Więc ten dolomit to był najpierw , a teraz mamy pył.
          27 września 2010
          Tagi: oszustwo, autostrady
          Jest afera na budowie komunikacyjnego węzła Sośnica – ujawnia “Dziennik Gazeta Prawna”. Policjanci sprawdzają, czy do układania nasypów pod drogę użyto niebezpiecznych odpadów ze śląskich elektrociepłowni.

          Policja: będą ekspertyzy podbudowy dróg węzła Sośnica
          Śląska policja, która prowadzi dochodzenie w sprawie nieprawidłowości u jednego z podwykonawców budowy węzła… »

          dziś, 13:01 | PAP oszustwo (175) »
          autostrady (217) »
          Węzeł w Sośnicy miał być gotowy w lipcu. Jednym z powodów opóźnień jest wspomniane śledztwo, które od wiosny prowadzą policjanci z pionu przestępczości gospodarczej śląskiej policji pod nadzorem prokuratury. Śledczy podejrzewają, że choć mechanizm przekrętu polegał na prymitywnym oszustwie, przynosił wielomilionowe zyski – mówi gazecie jeden z funkcjonariuszy.

          Najpierw firma odbierała z hałd przy śląskich elektrociepłowniach tzw. UPS, czyli uboczne produkty spalania, a następnie – bez wymaganej przeróbki – wysypywała je wprost na nasypy autostradowe. W efekcie podbudowa drogi nie dość, że będzie słaba, to dodatkowo jeszcze niebezpieczna dla środowiska. Więcej szczegółów dziś na łamach “Dziennika Gazety Prawnej”.

  5. Tu się nie ma co dziwić, ani płakać tymbardziej
    Wydaje się bowiem, że wszystko zostało już zaplanowane i obecnie jesteśmy tylko w fazie realizacji.
    Realizacji polegającej na formowaniu terytorium buforowego z rządem namiestników. A co, że tego nie widać? A nie widać, bo to ma mieć szybkość tylko trochę większą od zmian geologicznych, czyli ma być niewidoczne z założenia. Szybko to było w 1939r. i jak to się skończyło. Teraz ma być mądrzej, wolniej, za to pewniej.
    Zresztą czy to na pewno może być tak źle po dojściu do celu. Było tak już w przeszłości, a mimo to byli Druccy – Lubeccy, Wokulscy, Cegielscy, nie było granic i ceł, a i na utrzymanie wojska (naszego) nie wydawaliśmy. Liczba urzędników może też spadnie (porównaj ilość radnych w Warszawie i w Londynie).
    Zresztą robiliśmy (chyba) co było możliwe, ale po odejściu US z Europy, a ostatniego mastodonta z Polski, nie widać nikogo z przywódców oraz grup, które by chciały i mogły sytuację odwrócić.
    A zbliżając się łódką do wodospadu, to zawrócić można tylko wówczas, jeżeli nie przekroczy się punktu krytycznego.

  6. Tu się nie ma co dziwić, ani płakać tymbardziej
    Wydaje się bowiem, że wszystko zostało już zaplanowane i obecnie jesteśmy tylko w fazie realizacji.
    Realizacji polegającej na formowaniu terytorium buforowego z rządem namiestników. A co, że tego nie widać? A nie widać, bo to ma mieć szybkość tylko trochę większą od zmian geologicznych, czyli ma być niewidoczne z założenia. Szybko to było w 1939r. i jak to się skończyło. Teraz ma być mądrzej, wolniej, za to pewniej.
    Zresztą czy to na pewno może być tak źle po dojściu do celu. Było tak już w przeszłości, a mimo to byli Druccy – Lubeccy, Wokulscy, Cegielscy, nie było granic i ceł, a i na utrzymanie wojska (naszego) nie wydawaliśmy. Liczba urzędników może też spadnie (porównaj ilość radnych w Warszawie i w Londynie).
    Zresztą robiliśmy (chyba) co było możliwe, ale po odejściu US z Europy, a ostatniego mastodonta z Polski, nie widać nikogo z przywódców oraz grup, które by chciały i mogły sytuację odwrócić.
    A zbliżając się łódką do wodospadu, to zawrócić można tylko wówczas, jeżeli nie przekroczy się punktu krytycznego.

  7. no dobra
    Trzeba by znać odpowiedź na dwa podstawowe pytania.
    Po pierwsze, czy nasz rząd istnieje w naszym lokalnym interesie, czy też jedyna jego rola to wdrażanie strategii europejskiej, i tylko z tego jest rozliczany i za to nagradzany?
    Drugie, to pytanie o suwerenność wewnętrzną. Czy rząd może reformować co zechce, czy tylko to na co mu pozwoli syndykat mafijno-ubecki?
    Reszta zjawisk ma wtórny charakter.

    • W naszym lokalnym interesie
      to już było. Zawieraliśmy sojusze z prawdziwymi przyjaciółmi przeciwko prawdziwym wrogom. Np. z Gruzją przeciw Rosji. Pewnie racja. Jakie rokowanie dla takiej polityki?
      Gdzie jest cmss? JOW, JOW, od podstaw, od najmniejszych gmin, za jakieś 100 lat, jak się nauczymy oddzielać ziarno od plew, wybierzemy sobie świetny rząd.

      Na drugie pytanie odpowiedź B.
      Z kolei moje pytanie w związku z Twoim pierwszym pytaniem. Czy istnieje jeszcze dyplomacja?

      • Dziennik pisany nocą HERLING-GRUDZIŃSKI 12 sierpnia 1997
        Trzy są główne cechy komunistów, ocalałe (jak widzę) w stanie nietkniętym w ich “post” spadkobiercach: arogancja, cynizm, kłamstwo. Co do kłamstwa: Silone opisuje w swoim pamiętniku, że kiedy jeszcze reprezentował włoską partię w Kominternie (razem z Togliattim) odbyło się w Moskwie posiedzenie egzekutywy, na którym m. in. angielski delegat skarżył się na jakieś swoje kłopoty ze związkami zawodowymi. Piatnicki, przy pełnej aprobacie obecnego na posiedzeniu Stalina, zasugerował mu chytre wyjście z impasu. “Ależ byłoby to kłamstwo!” – krzyknął oburzony towarzysz angielski. Na sali rozległ się burnyj wybuch śmiechu, najgłośniej śmiał się towarzysz Stalin. Przez kilka dni nieszczęsny Anglik, brzydzący się kłamstwem, był w moskiewskich kręgach partyjnych primadonną jednego sezonu: pokazywano go sobie, opowiadano o nim w rozmowach telefonicznych, starano się uścisnąć mu dłoń; ale, rzecz jasna, z komplementami dla dobrego towarzysza, z chichocikiem dla rzadkiego, jeśli nie jedynego, okazu w menażerii komunistycznej.

          • Simone Weil
            Według mnie nie staliśmy się ślepi, według mnie byliśmy i jesteśmy ślepi, ślepi, którzy widzą, ślepi, którzy widząc nie widzą.

            Każda istota ludzka, również nie nazbyt hojnie obdarzona walorami umysłu, jest w stanie zrozumieć wszystko, co liczy się rzeczywiście, jeśli poszukuje prawdy i nieustannie wysila uwagę, aby ją uchwycić

      • dyplomacja krajowa
        W dyplomacji to już nic nie musimy robić, od tego jest pani Ashton. Są “nasze” przedstawicielstwa w obcych krajach ale muszą reprezentować interesy Unii, korzyść tylko taka że polskie chłopaki i dziewczyny mają tam fajne posady.
        Jest też pan Sikorski, nie mam pojęcia nad czym się trudzi.

  8. no dobra
    Trzeba by znać odpowiedź na dwa podstawowe pytania.
    Po pierwsze, czy nasz rząd istnieje w naszym lokalnym interesie, czy też jedyna jego rola to wdrażanie strategii europejskiej, i tylko z tego jest rozliczany i za to nagradzany?
    Drugie, to pytanie o suwerenność wewnętrzną. Czy rząd może reformować co zechce, czy tylko to na co mu pozwoli syndykat mafijno-ubecki?
    Reszta zjawisk ma wtórny charakter.

    • W naszym lokalnym interesie
      to już było. Zawieraliśmy sojusze z prawdziwymi przyjaciółmi przeciwko prawdziwym wrogom. Np. z Gruzją przeciw Rosji. Pewnie racja. Jakie rokowanie dla takiej polityki?
      Gdzie jest cmss? JOW, JOW, od podstaw, od najmniejszych gmin, za jakieś 100 lat, jak się nauczymy oddzielać ziarno od plew, wybierzemy sobie świetny rząd.

      Na drugie pytanie odpowiedź B.
      Z kolei moje pytanie w związku z Twoim pierwszym pytaniem. Czy istnieje jeszcze dyplomacja?

      • Dziennik pisany nocą HERLING-GRUDZIŃSKI 12 sierpnia 1997
        Trzy są główne cechy komunistów, ocalałe (jak widzę) w stanie nietkniętym w ich “post” spadkobiercach: arogancja, cynizm, kłamstwo. Co do kłamstwa: Silone opisuje w swoim pamiętniku, że kiedy jeszcze reprezentował włoską partię w Kominternie (razem z Togliattim) odbyło się w Moskwie posiedzenie egzekutywy, na którym m. in. angielski delegat skarżył się na jakieś swoje kłopoty ze związkami zawodowymi. Piatnicki, przy pełnej aprobacie obecnego na posiedzeniu Stalina, zasugerował mu chytre wyjście z impasu. “Ależ byłoby to kłamstwo!” – krzyknął oburzony towarzysz angielski. Na sali rozległ się burnyj wybuch śmiechu, najgłośniej śmiał się towarzysz Stalin. Przez kilka dni nieszczęsny Anglik, brzydzący się kłamstwem, był w moskiewskich kręgach partyjnych primadonną jednego sezonu: pokazywano go sobie, opowiadano o nim w rozmowach telefonicznych, starano się uścisnąć mu dłoń; ale, rzecz jasna, z komplementami dla dobrego towarzysza, z chichocikiem dla rzadkiego, jeśli nie jedynego, okazu w menażerii komunistycznej.

          • Simone Weil
            Według mnie nie staliśmy się ślepi, według mnie byliśmy i jesteśmy ślepi, ślepi, którzy widzą, ślepi, którzy widząc nie widzą.

            Każda istota ludzka, również nie nazbyt hojnie obdarzona walorami umysłu, jest w stanie zrozumieć wszystko, co liczy się rzeczywiście, jeśli poszukuje prawdy i nieustannie wysila uwagę, aby ją uchwycić

      • dyplomacja krajowa
        W dyplomacji to już nic nie musimy robić, od tego jest pani Ashton. Są “nasze” przedstawicielstwa w obcych krajach ale muszą reprezentować interesy Unii, korzyść tylko taka że polskie chłopaki i dziewczyny mają tam fajne posady.
        Jest też pan Sikorski, nie mam pojęcia nad czym się trudzi.

  9. Ależ nikt nas nigdzie nie będzie ,,zabierał”
    Upadająca Rosja Putina /albo już częsciowo wchłonięta przez Chiny Ludowe/ przesuwać się zacznie na zachód , wchłaniając Białoruś ,,pribałtyki” i Ukrainę. Czym wówczas zajęci będą Niemcy? Tego nie wiemy. Jak równiez,tego,czy w ogóle będą zainteresowani czymś więcej niż tylko utrzymaniem wpływu na rejony ich aktualnych interesów /Kraj Warty i Śląsk/.
    Problem DDR rozwiązali sami Niemcy wschodni – emigrując na zachód do bogatych landów.Zatrzymano jednocześnie deindustrializację terenów na wschód od Łaby , czego Lipsk i Dresden najlepszym przykładem.

    • Nikt nas nie będzie ,,zabierał” – obecnie chyba tak
      Zgadzam się z poglądem, że nikt nas nie będzie zabierał – przynajmniej obecnie.
      Jest to nieuzasadnione z wielu względów.
      Mamy być nadal terytorium buforowym z rządem namiestników, pozornie niepodległym.
      Nadto oficjalne przejęcie jest niekorzystne, głównie ze względów ekonomicznych, boć wiąże się to z jakąś tam odpowiedzialnością za losy takiego terytorium.
      W pewnym stopniu obrazuje to przykład z czasów końca pierwszej wojny światowej, kiedy to wyczerpana i zrujnowana Bułgaria chciała porzucić obóz państw centralnych i przejść do zwycięskiego obozu Ententy. Pod naciskiem Churchilla akces ten wówczas odrzucono, argumentując, że bardziej opłacalne mieć jest nadal Bułgarię jako wroga niż sojusznika, z którego pożytku żadnego, a tylko same koszty.
      A z formalnie niepodległego i niby to odrębnego terytorium buforowego jakieś tam zyski zawsze można jeszcze wyciągnąć, a jednocześnie formalnie nie jest się odpowiedzialnym za to terytorium.

  10. Ależ nikt nas nigdzie nie będzie ,,zabierał”
    Upadająca Rosja Putina /albo już częsciowo wchłonięta przez Chiny Ludowe/ przesuwać się zacznie na zachód , wchłaniając Białoruś ,,pribałtyki” i Ukrainę. Czym wówczas zajęci będą Niemcy? Tego nie wiemy. Jak równiez,tego,czy w ogóle będą zainteresowani czymś więcej niż tylko utrzymaniem wpływu na rejony ich aktualnych interesów /Kraj Warty i Śląsk/.
    Problem DDR rozwiązali sami Niemcy wschodni – emigrując na zachód do bogatych landów.Zatrzymano jednocześnie deindustrializację terenów na wschód od Łaby , czego Lipsk i Dresden najlepszym przykładem.

    • Nikt nas nie będzie ,,zabierał” – obecnie chyba tak
      Zgadzam się z poglądem, że nikt nas nie będzie zabierał – przynajmniej obecnie.
      Jest to nieuzasadnione z wielu względów.
      Mamy być nadal terytorium buforowym z rządem namiestników, pozornie niepodległym.
      Nadto oficjalne przejęcie jest niekorzystne, głównie ze względów ekonomicznych, boć wiąże się to z jakąś tam odpowiedzialnością za losy takiego terytorium.
      W pewnym stopniu obrazuje to przykład z czasów końca pierwszej wojny światowej, kiedy to wyczerpana i zrujnowana Bułgaria chciała porzucić obóz państw centralnych i przejść do zwycięskiego obozu Ententy. Pod naciskiem Churchilla akces ten wówczas odrzucono, argumentując, że bardziej opłacalne mieć jest nadal Bułgarię jako wroga niż sojusznika, z którego pożytku żadnego, a tylko same koszty.
      A z formalnie niepodległego i niby to odrębnego terytorium buforowego jakieś tam zyski zawsze można jeszcze wyciągnąć, a jednocześnie formalnie nie jest się odpowiedzialnym za to terytorium.

      • Minimalna ilość zeszytów to trzy
        W kratkę, w linię i gladki. Jednym z najbardziej szkodliwych mitów jest ten o talencie. Pisalam to do Markiza, powtórzę Tobie. „Żeby poprowadzić fabrykę, zorganizować produkcję, czy ustawić ekonomicznie, to trzeba ZWYCZAJNIE, ORDYNARNIE I PO CHAMSKU umieć to robić. Żeby umieć, trzeba się najpierw uczyć, potem praktykować, a potem starać się, żeby niczego nie przeoczyć i nie dać się wykołować
        Zadnego czarowania, żadnych olśnień. Talent i dezynwoltura nie wystarczają. Ralf Modjeski i Ernest Malinowski, aż strach pomyśleć, ile zeszytów zapisali i ile czasu spędzili przy desce kreślarskiej. Obecni absolwenci politechniki jadą za granicę nas zmywak. Ludzie pomstują, że to warunki poniżej ich kwalifikacji, otóż nie poniżej. Akurat.
        A blondynki sobie poradzą.

        • A ja w jednym zeszycie, nie
          A ja w jednym zeszycie, nie wiem czy zanotowałem za to zapamiętałem na całe życie, że liczbą określa się żywotne i nieżywotne, ale policzalne. Ilością natomiast rzeczy na wagę i masy. Oczywiście nie mam nic przeciw nieustannemu edukowaniu mojej skromnej osoby, ale uprzejmie proszę o jakość, nie ilość. Do trzech zeszytów da się policzyć nawet bez talentu. Po chamsku trzeba robić wiele rzeczy, tu zgoda, ale talentu nie zastąpi żadne chamstwo, ponieważ talent to wyjątek, a chamstwo powszechnie dostępna reguła. Korzystam z jednego i drugiego i proszę mi wierzyć, że przewaga talentu nad skutecznym chamstwem jest miażdżąca. Na przykład po chamsku nie da się napisać “Lokomotywy”, trzeba mieć talent, a to tylko pierwszy z brzegu przykład.

          • Wymienieni przeze mnie faceci
            nie pisali tekstów, tylko budowali mosty i inne takie tam nudziarstwa.
            Edukować skromnej osoby nie mam zamiaru, ani kwalifikacji. Za późno, za dużo rzeczy, które trzeba zrozumieć, a oprócz tego (przykro mi, ale calkiem bez polotu – po chamsku, znaczy się) wykuć.
            Ta cala nudna matematyka, fizyka, biologia. Niestety bez tego – zmywak.
            Polskie teksty za granicą slabo sie sprzedają, niewielu autorom się udalo.

          • Na edukację nigdy nie jest za
            Na edukację nigdy nie jest za późno. Odsyłam do kilku życiorysów, na początek renesansowych, żywot jednego utalentowanego pomieścił helikopter i anatomię, do których podręczniki powstały po 400 latach. Ja rozumiem intencję, a właściwie klimat internetowego biadolenia, przecież to klasyka dylematu czystych rąk i brudnych nóg. Tak trzeba się uczyć, nie będę się spierał, komu pomaga niech sobie założy dowolną liczbę zeszytów, ale ja ani o talencie tak naprawdę, ani chamskim kuciu, tylko o myśleniu. Zakutych architektów, budowniczych mostów i dróg, to ja obserwuję codziennie, po chamsku wykuli, po chamsku zbudowali, chociaż człowiek bez odrobiny wiedzy, a ze szczyptą talentu i dozą myślenia stodołę ciekawiej by zaprojektował. A jakiż to argument, że polskie pisanie mało popowe na świecie, pojąć nie mogę i nie chcę. Tyle zrozumiałem, że hamletowska zagadka rozwiązała się “mieć”, a nawet produkować licencjaty inżynieryjne bez talentu i myślenia.

          • Najdłuższe? Chyba wśród
            Najdłuższe? Chyba wśród narzeczy. Jeden klik w cywilizowany język i mamy taką oto perełkę:

            Methionyl­glutaminyl­arginyl­tyrosyl­glutamyl­seryl­leucyl­phenyl­alanyl­alanyl­glutaminyl­leucyl­lysyl­glutamyl­arginyl­lysy­glutamyl­gycyl­alanyl­phenyl­alanyl­valyl­prolyl­phenyl­alanyl­valyl­threonyl­leucyl­glycyl­aspartyl­prolyl­glycyl­isoleucyl­glutamyl­glutaminyl­seryl­leucyl­lysyl­isoleucyl­aspartyl­threonyl­leucyl­isoleucyl­glutamyl­alanyl­glycyl­alanyl­aspartyl­alanyl­leucyl­glutamyl­leucyl­glycyl­isoleucyl­prolyl­phenyl­alanyl­seryl­aspartyl­prolyl­leucyl­alanyl­aspartyl­glycyl­prolyl­threonyl­isoleucyl­glutaminyl­asparaginyl­alanyl­threonyl­leucyl­arginyl­alanyl­phenyl­alanyl­alanyl­alanyl­glycyl­valyl­threonyl­prolyl­alanyl­glutaminyl­cysteinyl­phenyl­alanyl­glutamyl­methionyl­leucyl­alanyl­leucyl­isoleucyl­arginyl­glutaminyl­lysyl­histidyl­prolyl­threonyl­isoleucyl­prolyl­isoleucyl­glycyl­leucyl­leucyl­methionyl­tyrosyl­alanyl­asparaginyl­leucyl­valyl­phenyl­alanyl­asparaginyl­lysyl­glycyl­isoleucyl­aspartyl­glutamyl­phenyl­alanyl­tyrosyl­alanyl­glutaminyl­cysteinyl­glutamyl­lysyl­valyl­glycyl­valyl­aspartyl­sryl­valyl­leucyl­valyl­alanyl­aspartyl­valyl­prolyl­valyl­glutaminyl­glutamyl­seryl­alanyl­prolyl­phenyl­alanyl­arginyl­glutaminyl­alanyl­alanyl­leucyl­arginyl­histidyl­asparaginyl­valyl­alanyl­prolyl­isoleucyl­phenyl­alanyl­isoleucyl­cysteinyl­prolyl­prolyl­aspartyl­alanyl­aspartyl­aspartyl­aspartyl­leucyl­leucyl­arginyl­glutaminyl­isoleucyl­alanyl­seryl­tyrosyl­glycyl­arginyl­glycyl­tyrosyl­threonyl­tyrosyl­leucyl­leucyl­seryl­arginyl­alanyl­glycyl­valyl­threonyl­glycyl­alanyl­glutamyl­asparaginyl­arginyl­alanyl­alanyl­leucyl­leucyl­lysyl­glutamyl­tyrosyl­asparaginyl­alanyl­alanyl­prolyl­prolyl­leucyl­glutaminyl­glycyl­phenyl­alanyl­glycyl­isoleucyl­seryl­alanyl­prolyl­aspartyl­glutaminyl­valyl­lysyl­alanyl­alanyl­isoleucyl­aspartyl­alanyl­glycyl­alanyl­alanyl­glycyl­alanyl­isoleucyl­seryl­glycyl­seryl­alanyl­isoleucyl­valyl­lysyl­isoleucyl­isoleucyl­glutamyl­glutaminyl­histidyl­asparaginyl­isoleucyl­glutamyl­prolyl­glutamyl­lysyl­methionyl­leucyl­alanyl­alanyl­leucyl­lysyl­valyl­phenyl­alanyl­valyl­glutaminyl­prolyl­methionyl­lysyl­alanyl­alanyl­threonyl­arginyl­serine.

            Można próbować zakuć bez talentu, ale żadnej blondynce tego nie życzę, tym bardziej, że to jakaś formuła, bynajmniej nie alchemiczna, może emulgator: C1289H2051N343O375S8. Upieram się przy myśleniu, kucia nie wykluczam, talentu każdemu życzę.

        • Jednym z najbardziej szkodliwych mitów jest ten o talencie
          Frapująco trudne zdanie, i prawdziwe i fałszywe zarazem.

          Co do reszty komentu zgadzam się, w zasadzie. Talent + choooooooooooolerna praca nad rozwojem + cos jeszcze, daje rezultat, interesujący często rezultat.
          To “coś jeszcze” jest frapujące zwłaszcza. Jakby Koneczny w tle – przyglądam się w twoich oczach (to metafora byla) – coś mówił o wojnie memów, stąd i genów, dodatkowo.
          Tak zwięźle, pytaniem jest jak rodakom “wcisnąć doktrynę predestynacji” bez Lutra, bo do tego, imho, rzecz się sprowadza?

          • Talent, szczęście,
            daje interesujący rezultat.
            “O Janku co psom szył buty” według mnie szczytowe osiągnięcie Słowackiego.
            “Janku,

            Coż ty umiesz?”

            “Psóm szyć buty”.

            “A czy dobrze?”

            “Oj tatulu!

            Czyli raczéj, panie królu!

            Jak szacuję, ręczyć mogę,

            Że but każdy ostro kuty,

            I na jedną zrobię nogę,

            Czyli raczéj na łap dwoje…

            To na zimę. – Z letnich czasów

            But o jednym szwie wystroję,

            Na opłatku, bez obcasów;

            A robota takiéj wiary,

            Że psy puszczaj na moczary,

            Suchą nogą przejdą stawy”.

            “Masz więc służbę, złotem płacę”,

            Rzekł do Janka pan łaskawy,

            I za sobą wiódł w pałace.”

            To dopiero marzenie, jak człowieka znajdą i złotem chcą płacić.

          • “Janek”
            nie jest najgorszy, właściwie jest bardzo życiowy.

            Zwykle chodzi o zdyscyplinowanie dzieci.
            Tu jest coś dla niegrzecznych dzieci:
            http://h.hoffmann.prv.pl/
            i tu, ale niektóre się powtarzają :
            http://web.pertus.com.pl/~mysza/straszy.html

            Andrzej Waligórski
            Prosił dziadziuś miłą Gosię:
            – Miła Gosiu, nie dłub w nosie.
            Ale Gosia nie słuchała,
            Tylko w nosie wciąż dłubała.

            A dziadziuś był obrzydliwy,
            Więc wpadł nagle w gniew straszliwy.
            I po krótkiej z Gosią walce,
            Obciął tej gówniarze palce

            Teraz Gosia z wielkim smutkiem
            Dłubie w swym nosku kikutkiem.
            Morał: Kto nie słucha dziadzi,
            Ten już nigdy nic nie wsadzi.

      • Minimalna ilość zeszytów to trzy
        W kratkę, w linię i gladki. Jednym z najbardziej szkodliwych mitów jest ten o talencie. Pisalam to do Markiza, powtórzę Tobie. „Żeby poprowadzić fabrykę, zorganizować produkcję, czy ustawić ekonomicznie, to trzeba ZWYCZAJNIE, ORDYNARNIE I PO CHAMSKU umieć to robić. Żeby umieć, trzeba się najpierw uczyć, potem praktykować, a potem starać się, żeby niczego nie przeoczyć i nie dać się wykołować
        Zadnego czarowania, żadnych olśnień. Talent i dezynwoltura nie wystarczają. Ralf Modjeski i Ernest Malinowski, aż strach pomyśleć, ile zeszytów zapisali i ile czasu spędzili przy desce kreślarskiej. Obecni absolwenci politechniki jadą za granicę nas zmywak. Ludzie pomstują, że to warunki poniżej ich kwalifikacji, otóż nie poniżej. Akurat.
        A blondynki sobie poradzą.

        • A ja w jednym zeszycie, nie
          A ja w jednym zeszycie, nie wiem czy zanotowałem za to zapamiętałem na całe życie, że liczbą określa się żywotne i nieżywotne, ale policzalne. Ilością natomiast rzeczy na wagę i masy. Oczywiście nie mam nic przeciw nieustannemu edukowaniu mojej skromnej osoby, ale uprzejmie proszę o jakość, nie ilość. Do trzech zeszytów da się policzyć nawet bez talentu. Po chamsku trzeba robić wiele rzeczy, tu zgoda, ale talentu nie zastąpi żadne chamstwo, ponieważ talent to wyjątek, a chamstwo powszechnie dostępna reguła. Korzystam z jednego i drugiego i proszę mi wierzyć, że przewaga talentu nad skutecznym chamstwem jest miażdżąca. Na przykład po chamsku nie da się napisać “Lokomotywy”, trzeba mieć talent, a to tylko pierwszy z brzegu przykład.

          • Wymienieni przeze mnie faceci
            nie pisali tekstów, tylko budowali mosty i inne takie tam nudziarstwa.
            Edukować skromnej osoby nie mam zamiaru, ani kwalifikacji. Za późno, za dużo rzeczy, które trzeba zrozumieć, a oprócz tego (przykro mi, ale calkiem bez polotu – po chamsku, znaczy się) wykuć.
            Ta cala nudna matematyka, fizyka, biologia. Niestety bez tego – zmywak.
            Polskie teksty za granicą slabo sie sprzedają, niewielu autorom się udalo.

          • Na edukację nigdy nie jest za
            Na edukację nigdy nie jest za późno. Odsyłam do kilku życiorysów, na początek renesansowych, żywot jednego utalentowanego pomieścił helikopter i anatomię, do których podręczniki powstały po 400 latach. Ja rozumiem intencję, a właściwie klimat internetowego biadolenia, przecież to klasyka dylematu czystych rąk i brudnych nóg. Tak trzeba się uczyć, nie będę się spierał, komu pomaga niech sobie założy dowolną liczbę zeszytów, ale ja ani o talencie tak naprawdę, ani chamskim kuciu, tylko o myśleniu. Zakutych architektów, budowniczych mostów i dróg, to ja obserwuję codziennie, po chamsku wykuli, po chamsku zbudowali, chociaż człowiek bez odrobiny wiedzy, a ze szczyptą talentu i dozą myślenia stodołę ciekawiej by zaprojektował. A jakiż to argument, że polskie pisanie mało popowe na świecie, pojąć nie mogę i nie chcę. Tyle zrozumiałem, że hamletowska zagadka rozwiązała się “mieć”, a nawet produkować licencjaty inżynieryjne bez talentu i myślenia.

          • Najdłuższe? Chyba wśród
            Najdłuższe? Chyba wśród narzeczy. Jeden klik w cywilizowany język i mamy taką oto perełkę:

            Methionyl­glutaminyl­arginyl­tyrosyl­glutamyl­seryl­leucyl­phenyl­alanyl­alanyl­glutaminyl­leucyl­lysyl­glutamyl­arginyl­lysy­glutamyl­gycyl­alanyl­phenyl­alanyl­valyl­prolyl­phenyl­alanyl­valyl­threonyl­leucyl­glycyl­aspartyl­prolyl­glycyl­isoleucyl­glutamyl­glutaminyl­seryl­leucyl­lysyl­isoleucyl­aspartyl­threonyl­leucyl­isoleucyl­glutamyl­alanyl­glycyl­alanyl­aspartyl­alanyl­leucyl­glutamyl­leucyl­glycyl­isoleucyl­prolyl­phenyl­alanyl­seryl­aspartyl­prolyl­leucyl­alanyl­aspartyl­glycyl­prolyl­threonyl­isoleucyl­glutaminyl­asparaginyl­alanyl­threonyl­leucyl­arginyl­alanyl­phenyl­alanyl­alanyl­alanyl­glycyl­valyl­threonyl­prolyl­alanyl­glutaminyl­cysteinyl­phenyl­alanyl­glutamyl­methionyl­leucyl­alanyl­leucyl­isoleucyl­arginyl­glutaminyl­lysyl­histidyl­prolyl­threonyl­isoleucyl­prolyl­isoleucyl­glycyl­leucyl­leucyl­methionyl­tyrosyl­alanyl­asparaginyl­leucyl­valyl­phenyl­alanyl­asparaginyl­lysyl­glycyl­isoleucyl­aspartyl­glutamyl­phenyl­alanyl­tyrosyl­alanyl­glutaminyl­cysteinyl­glutamyl­lysyl­valyl­glycyl­valyl­aspartyl­sryl­valyl­leucyl­valyl­alanyl­aspartyl­valyl­prolyl­valyl­glutaminyl­glutamyl­seryl­alanyl­prolyl­phenyl­alanyl­arginyl­glutaminyl­alanyl­alanyl­leucyl­arginyl­histidyl­asparaginyl­valyl­alanyl­prolyl­isoleucyl­phenyl­alanyl­isoleucyl­cysteinyl­prolyl­prolyl­aspartyl­alanyl­aspartyl­aspartyl­aspartyl­leucyl­leucyl­arginyl­glutaminyl­isoleucyl­alanyl­seryl­tyrosyl­glycyl­arginyl­glycyl­tyrosyl­threonyl­tyrosyl­leucyl­leucyl­seryl­arginyl­alanyl­glycyl­valyl­threonyl­glycyl­alanyl­glutamyl­asparaginyl­arginyl­alanyl­alanyl­leucyl­leucyl­lysyl­glutamyl­tyrosyl­asparaginyl­alanyl­alanyl­prolyl­prolyl­leucyl­glutaminyl­glycyl­phenyl­alanyl­glycyl­isoleucyl­seryl­alanyl­prolyl­aspartyl­glutaminyl­valyl­lysyl­alanyl­alanyl­isoleucyl­aspartyl­alanyl­glycyl­alanyl­alanyl­glycyl­alanyl­isoleucyl­seryl­glycyl­seryl­alanyl­isoleucyl­valyl­lysyl­isoleucyl­isoleucyl­glutamyl­glutaminyl­histidyl­asparaginyl­isoleucyl­glutamyl­prolyl­glutamyl­lysyl­methionyl­leucyl­alanyl­alanyl­leucyl­lysyl­valyl­phenyl­alanyl­valyl­glutaminyl­prolyl­methionyl­lysyl­alanyl­alanyl­threonyl­arginyl­serine.

            Można próbować zakuć bez talentu, ale żadnej blondynce tego nie życzę, tym bardziej, że to jakaś formuła, bynajmniej nie alchemiczna, może emulgator: C1289H2051N343O375S8. Upieram się przy myśleniu, kucia nie wykluczam, talentu każdemu życzę.

        • Jednym z najbardziej szkodliwych mitów jest ten o talencie
          Frapująco trudne zdanie, i prawdziwe i fałszywe zarazem.

          Co do reszty komentu zgadzam się, w zasadzie. Talent + choooooooooooolerna praca nad rozwojem + cos jeszcze, daje rezultat, interesujący często rezultat.
          To “coś jeszcze” jest frapujące zwłaszcza. Jakby Koneczny w tle – przyglądam się w twoich oczach (to metafora byla) – coś mówił o wojnie memów, stąd i genów, dodatkowo.
          Tak zwięźle, pytaniem jest jak rodakom “wcisnąć doktrynę predestynacji” bez Lutra, bo do tego, imho, rzecz się sprowadza?

          • Talent, szczęście,
            daje interesujący rezultat.
            “O Janku co psom szył buty” według mnie szczytowe osiągnięcie Słowackiego.
            “Janku,

            Coż ty umiesz?”

            “Psóm szyć buty”.

            “A czy dobrze?”

            “Oj tatulu!

            Czyli raczéj, panie królu!

            Jak szacuję, ręczyć mogę,

            Że but każdy ostro kuty,

            I na jedną zrobię nogę,

            Czyli raczéj na łap dwoje…

            To na zimę. – Z letnich czasów

            But o jednym szwie wystroję,

            Na opłatku, bez obcasów;

            A robota takiéj wiary,

            Że psy puszczaj na moczary,

            Suchą nogą przejdą stawy”.

            “Masz więc służbę, złotem płacę”,

            Rzekł do Janka pan łaskawy,

            I za sobą wiódł w pałace.”

            To dopiero marzenie, jak człowieka znajdą i złotem chcą płacić.

          • “Janek”
            nie jest najgorszy, właściwie jest bardzo życiowy.

            Zwykle chodzi o zdyscyplinowanie dzieci.
            Tu jest coś dla niegrzecznych dzieci:
            http://h.hoffmann.prv.pl/
            i tu, ale niektóre się powtarzają :
            http://web.pertus.com.pl/~mysza/straszy.html

            Andrzej Waligórski
            Prosił dziadziuś miłą Gosię:
            – Miła Gosiu, nie dłub w nosie.
            Ale Gosia nie słuchała,
            Tylko w nosie wciąż dłubała.

            A dziadziuś był obrzydliwy,
            Więc wpadł nagle w gniew straszliwy.
            I po krótkiej z Gosią walce,
            Obciął tej gówniarze palce

            Teraz Gosia z wielkim smutkiem
            Dłubie w swym nosku kikutkiem.
            Morał: Kto nie słucha dziadzi,
            Ten już nigdy nic nie wsadzi.

  11. Miałeś chamie złoty róg….
    Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć ( no i mieć na to czas). My, Polacy, w większości cechujemy się głupim cwaniactwem, kłótliwością, lekkomyślnością, popadaniem ze skrajności w skrajność, obwinianiem innych. I płacimy za to cenę, czasami sporą. Szczytem zaradności jest wywiezienie śmieci do lasu, aby nikt nie widział, nasranie sąsiadowi pod posesję, dokopanie komuś, aby zabolało, ostentacyjne pokazywanie swojej wiary, itp. Żeby to zmienić potrzebne są dwie rzeczy, elity i wykształcone społeczeństwo. Elit nie mamy, albo nam wybili najeźdzcy, poginęły w durnych walkach (Powstanie Warszawskie) lub nawrócili ich komuniści. Co do wykształconego społeczeństwa, to obecny system szkolnictwa nie daje takiej szansy na to. Papka medialna robi swoje. Na jedno i drugie trzeba czasu, czy go mamy. Chyba nam zostanie oddać się w dzierżawę w dobre ręce:)

  12. Miałeś chamie złoty róg….
    Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć ( no i mieć na to czas). My, Polacy, w większości cechujemy się głupim cwaniactwem, kłótliwością, lekkomyślnością, popadaniem ze skrajności w skrajność, obwinianiem innych. I płacimy za to cenę, czasami sporą. Szczytem zaradności jest wywiezienie śmieci do lasu, aby nikt nie widział, nasranie sąsiadowi pod posesję, dokopanie komuś, aby zabolało, ostentacyjne pokazywanie swojej wiary, itp. Żeby to zmienić potrzebne są dwie rzeczy, elity i wykształcone społeczeństwo. Elit nie mamy, albo nam wybili najeźdzcy, poginęły w durnych walkach (Powstanie Warszawskie) lub nawrócili ich komuniści. Co do wykształconego społeczeństwa, to obecny system szkolnictwa nie daje takiej szansy na to. Papka medialna robi swoje. Na jedno i drugie trzeba czasu, czy go mamy. Chyba nam zostanie oddać się w dzierżawę w dobre ręce:)