Reklama

Przez naszą udręczoną planetę przetoczyło się w przeszłości kilka wielkich rewolucji. Jedne były bardziej brzemienne w skutki, inne nieco mniej, jednak każda z nich zawierała w sobie jakiś strategiczny wewnętrzny defekt, jakiś błąd, który doprowadzał do jej upadku lub rozejścia się po kościach. Trzeba przyznać, że nabierająca obecnie tempa współczesna rewolucja, nazywana Wielkim Resetem (WR), na tle  jej poprzedniczek wydaję się być relatywnie najlepiej przemyślana i przygotowana.

Mam jednak przemożne wrażenie, że istnieje co najmniej jedna rzecz, której architekci przepisu na powszechną szczęśliwość, na czele z samym komisarzem Klausem Schwabem, nie przemyśleli do końca.

Reklama

Jednym z ważniejszych założeń programowych WR jest weganizacja caluśkiego świata poprzez totalne, docelowe odejście od hodowli zwierząt, a tym samym od produkcji mięsa. Powstaje  tu jednak zasadniczy problem: a co z karmą dla piesków i kotków? 

Za pomocą sprawnego prania mózgu można człowiekowi wybić z głowy dosłownie wszystko, łącznie z podstawowymi instynktami biologicznymi: 

  • instynkt zachowania gatunku, 
  • instynkt samozachowawczy
  • instynkt macierzyński (czy szerzej: rodzicielski)
  • instynkt popędu do płci przeciwnej
  • itd itp

Usunięcie z zestawu ludzkich potrzeb czegoś tak banalnego jak naturalna, biologiczna potrzeba spożywania pokarmu odzwierzęcego, w porównaniu z wyżej wymienionymi instynktami, to prawdziwa bułka z masłem. Jakim jednak sposobem wyprać mózgi naszym czworonożnym pupilom?

Technicznie rzecz biorąc, człowiek to coś, co całkiem nieźle wyszło panu Bogu, jednak zwierzęta mają nad nami jedną, istotną przewagę: nie da się im codzienną propagandą w telewizji, w radiu, na portalach  “informacyjnych” etc. wtłuc do głów, że czarne jest białe i że tofu to mięso. Zwierzęta widzą rzeczy takimi, jakie one są, a nie takimi jakimi im to przedstawiają medialni hochsztaplerzy. 

W swojej wczesnej młodości miałem kolegę, który po jakimś wakacyjnym wypadzie został wyznawcą kultu Hare Kryszna. Adepci tej religii są wegetarianami (nie weganami – jedzą przetwory z mleka krowiego). Piotrek tak mocno się zaangażował, że postanowił przestawić na dietę roślinną nie tylko siebie, ale również swojego ukochanego psa-znajdę, którego przygarnął kiedyś pod swój dach. Prawie mu się udało,  ale któregoś dnia pies zrobił podkop pod ogrodzeniem i przyniósł sobie do ogrodu upolowaną wcześniej kurę sąsiada. Koledze raczej zależało na podtrzymaniu dobrosąsiedzkich relacji, więc wkrótce po tym przykrym wydarzeniu, a może w wyniku zwykłego zmądrzenia, porzucił projekt konwersji nieszczęsnego czworonoga na wegetarianina.

Być może pies czy kot może się przez jakiś czas, bez szkody dla organizmu, obyć bez mięcha, ale ich natury na dłuższą metę nie da się oszukać i prędzej czy później wystawi ona za to słony rachunek: zwierzę zacznie chorować lub… powróci do nieco uśpionego, codzienną pełną michą, instynktu łowczego.

Zwierzątka to nie ludzie, a więc pomysł stopniowej “depopulacji” domowych futrzaków też raczej nie wchodzi w grę. To są przecież ukochane “dzieci” sporego, ciągle rosnącego odsetka świadomie bezdzietnej ludzkości. Problemem wielkoresetowych rewolucjonistów jest to, że właściciele czworonogów to grupa, która stanowi lwią część zbiorowości ślepo oddanej idei czystej eko-ziemi oraz zrównoważonego rozwoju. Zadarcie z najwierniejszymi z wiernych mogłoby oznaczać niechybne, stopniowe wygaszenie ognia najnowszej światowej rewolucji. Na to nie można sobie pozwolić.

Jaką więc kapłani WR mają alternatywę? Czy zrobią wyjątek od krytycznie ważnego punktu ich programu? Pozwolą na produkcję mięsa z przeznaczeniem tylko dla domowych pupili? Ci, którzy pamiętają czasy nieboszczki (czy raczej zombie) komuny wiedzą jak to się musi skończyć: będzie to doskonała gleba dla czarnego rynku lewego mięsa, a w najlepszym przypadku nastąpi masowe nabywanie konserw mięsnych, niby to dla Mruczka czy Azorka, ale tak naprawdę z przeznaczeniem na smaczne i pożywne i smaczne obiadki dla warchołów i szowinistów klimatycznych, którym się ustrój nie podoba. 

Można oczywiście wprowadzić kontrolę sprzedaży, ba – nawet monitoring tego, co się tam u Kowalskiego stawia na stole, ale to już prosta droga klasycznego zjadania własnego ogona i początek pomyślnego końca “szczytnej” idei uszczęśliwienia ludzkości na siłę. Czy kapłani nowej wiary zdecydują się na ten spektakularny strzał w kolano? Nie wiem jak inni, ale ja im w tym gorąco kibicuję.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Mam nieodparte wrażenie, że na zwierzaki również został zagięty parol. Od jakiegoś czasu obserwuję naloty na fejsbukowych grupach z ogłoszeniami nt. zwierzaków, różnej maści fundacji, które bezpardonowo, tonem nieznoszącym sprzeciwu, nakazują wysterylizować koty osobom które mają do oddania kocięta. Zawsze pod takim ogłoszeniem jest przynajmniej jeden taki wpis. W schroniskach rutynowo sterylizuje się koty. Piszę o kotach, bo nimi się interesuję. Nie wiem jak jest na “rynku” psów. W każdym razie, zanosi się na to że za jakieś 5 – 10 lat może być znacząco ograniczona populacja zwierzaków domowych. Zostaną już chyba tylko te hodowane pod ścisłą kontrolą, czyli rasowe. One co prawda również wymagają mięsnej karmy ale dla nich być może będzie produkowana jakaś specjalna, sprzedawana za pośrednictwem Towarzystwa Hodowli Kotów Rasowych i tylko certyfikowani hodowcy będą mieli do niej dostęp. A nie będzie jej normalnie w sklepach. W takim kierunku chyba to zmierza?

  2. @autor
    Nie będzie żadnego czarnego rynku mięsa, bo nie będzie produkcji. Każde zwierzę hodowlane w UE musi być zewidencjonowane i nie ma litości dla odstępców:
    https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/8325196,lublin-swinie-ustawa-o-identyfikacji-zwierzat-agrounia-michal-kolodziejczak.html
    A ewidencja jest po to, żeby wiedzieć kto co ma i w odpowiednim momencie jedną dyrektywą mu odebrać. Po prostu przyjdzie rozkaz z Brukseli, że koniec hodowli i tutejsze dziwki UE (czy to te liberalne, czy “patriotyczne”) grzecznie wygaszą produkcję, tak jak to PiS już de facto chciał częściowo zrobić w ramach “piątki dla zwierząt”. Policja ruszy do rolników i ich spacyfikuje. Skoro policjanci nie mieli oporów gnoić przez 2 lata rodaków podczas pseudopandemii (co się skończyło 200 tysiącami zgonów i utratą dorobku życia przez nieprzebraną liczbę Polaków), to w zgnojeniu rolników (którzy stanowią 10-15% narodu) też nie będą mieli.
    Świnie w Polsce za rządów PiS-u już są eksterminowane milionami (pod płaszczykiem walki z “afrykańskim pomorem świń”). Przedtem, za rządów PO-PSL milionami były eksterminowane kury, kaczki i gęsi (pod płaszczykiem walki z “ptasią grypą”). Rodzinne gospodarstwa rolne upadają tysiącami każdego roku. Brak gazu (lub jego horrendalna cena), to brak nawozów, czyli nie można uprawiać roślin na pasze. A więc zaraz nie będzie czym karmić zwierząt hodowlanych. Skąd więc niby ma być to mięso na czarnym rynku?
    Podejrzewam, że w latach 30. jedyną opcją, żeby się najeść mięsa i pojeździć samochodem będzie wycieczka na Białoruś, albo do okręgu kaliningradzkiego. Jeśli da się swobodnie wyjechać z eurokołchozu (bo nie wiadomo, czy eurokołchoz będzie swoich niewolników wypuszczał)?

    • @kłębek nerwów: “jedyną opcją, żeby się najeść mięsa i pojeździć samochodem będzie wycieczka na Białoruś, albo do okręgu kaliningradzkiego. Jeśli da się swobodnie wyjechać z eurokołchozu”
      Podobno po to budują mur za 2 mld na całej granicy z Bialorusią. Żeby nie można tam było z eurokołchozu uciec. Bo problem z nachodźcami jakiś czas temu sam się rozwiązał przez całkowite otwarcie granicy pol-ukr.

  3. Czytalem kiedys ze problem dotyczy tylko kotów. Psa da sie oglupic. Kota nie a jesli nawet byloby to mozliwe to odbiloby sie to na jego zdrowiu.

    Tak czy siak zwierzeta trzeba zabijac by nakarmic nie tylko psy i koty ale szereg innych w zoo, dla dobra ludzi trzeba robic na nich eksperymenty medyczne, produkowac z nich leki i suplementy, a w przyszlosci takze mozliwe maja byc przeszczepy ich organow.

  4. W USa juz wprowadzaja zakaz sprzedazy zwierzat. Wicie rozumicie po to zeby ukrucic znecanie sie … W wyniku tego bedzie wkrotce jak w komunie: zwierzatka tylko na kartki dla najwierniejszych komunistow. Z ta karteczka pewnie przyjdzie miesieczny przydzial mieska dla pupilka komucha…