Reklama

Było ostatnio o Palikocie, że cham, że obraża, że przekroczył margines bezpieczeństwa.
De gustibus non est disputandum, czyli każdemu według jego gustu jakby powiedział tow. Lenin.


Było ostatnio o Palikocie, że cham, że obraża, że przekroczył margines bezpieczeństwa.
De gustibus non est disputandum, czyli każdemu według jego gustu jakby powiedział tow. Lenin.

Reklama

Jacek Kurski po szkoleniu PR jest, więc nie nazwie nikogo prostytutką, szmatą, larwą niemytą lub łachmaniarzem. Kurski przywdzieje białe rękawiczki ? jak chłopaki w archiwum IPN – i będzie pisał historię według Kurskiego.
Miałem wątpliwą przyjemność mieszkać niedaleko Kurskiego i widywać go w przelocie. Co gorsza kończyliśmy tę samą uczelnię i wydział. Z widzenia znam tyż jego brata Jarosława, któren zastępcą Michnika jest. Jacuś w cieniu brata zawsze pozostawał. Kiedy starszy o parę lat Jarek w Solidarność się angażował, Jacuś zbyt szczylowaty był jeszcze, by gówniarza do poważnej roboty brać. Ale imponowała mu nowa rzeczywistość polityczna, więc cieniem swojego brata był. Coś tam coś tam ? jak mawia posłanka alkomat ? działał w III LO (tzw. Topolówka) wylęgarni młodzieży opozycyjnej w Trójmieście. Nawet na gitarze się nauczył grać Kaczmarskiego (że mu kosmopolityzm śp. pieśniarza nie przeszkadzał?), co w którymś programie TV nawet zaprezentował. Wciąż jednak pozostawał w cieniu starszego brata, który z rzecznika L. Wałęsy awansował do z-cy Michnika, a więc Pana na Wyborczej i Agorze. Frustrować go to musiało niezmiennie. Zajął się Jacek dziennikarstwem, a potem polityką. Jako dziennikarz zwalczał poglądy miłe jego bratu. Wojna nie była prowadzona ad personam oczywiście, ale via Michnik. Dorobkiem życia dziennikarskiego Jacka jest film ?Nocna zmiana?, przez apologetów uważana za obraz na miarę Pulizera, przez adwersarzy za amatorszczyznę i gówno wyjątkowe, zupełnie pomijające to, co działo się po drugiej stronie barykady lustracyjnej.

Życie polityczne bujne miał i ma nasz bohater. Otarł się nawet osobiście (nie tylko koalicyjnie) o Samoobronę. Pukając do różnych drzwi znalazł Jacuś zrozumienie u brata Jarosława, ale nie rodzonego, tylko klona Lecha Kaczyńskiego. Na chwilę został z partii wypieprzony, po czym powrócił jak syn marnotrawny mianując się samozwańczo bulterierem Jarosława. Miast jednak ? jak przystało na rasowego psa bojowego ? podgryzać i kąsać przeciwników swego Pana, zaczął ich obsrywać jak śmietnikowy azor.
Pierwszą kupę zrobił nasz bohater na rodzinną historię Tuska, wyciągając rzeczonemu dziadka z Wehrmachtu. Do dzisiaj zresztą odgrzewa ulepioną przez siebie historię na potrzeby zatopienia Tuska w niewiedzy historycznej tłuszczy wyborczej. Do dzisiaj nie przeczytał widać Jacuś książki W. Kwiatkowskiej ?Dziadek z Wehrmachtu?, w której przedstawione są pogmatwane losy polskich Kaszubów w tym także próba odtworzenia losów dziadka D. Tuska. Podobny los spotkał setki, tysiące Ślązaków polskiego pochodzenia, którzy nie podpisali volkslisty. Jacuś, sześćdziesiąt parę lat po wojnie, występuje w roli moralnej wyroczni. Nie mówi wprost, nie ocenia, domaga się ?tylko? ujawnienia prawdy – dlaczego Tusk zataił, że dziadek był Wehrmachcie? Że co? Że ów dziadek przy pierwszej okazji dał dyla z szregów WH, że nie podpisał volkslisty, że narażał życie swoje i rodziny dla Polski, tej która, teraz ustami tow. Kurskiego (przypominam że poseł Kurski jest posłem RP jak najbardziej) dla celów politycznych usiłuje jego bohaterstwo przerobić na zdradę i kolaborację. Aaaaa, zeby to wiedzieć trzeba by to i owo przeczytać.
Po wysłuchaniu tyrady wehrmachtowej myślałem, że związki ślązaków i kaszubów zmieszają Kurskiego z błotem, wcisną go tak, że się nie podniesie. Że piękną kartą tych ślązaków i tych kaszubów, co nigdy polskości się nie wyparli strzelą mu w pysk. I co? I cisza. Jakieś nieśmiałe, że tak nie można, że to po niżej pasa. Tak jak prof. Staniszkis, której pomachano przed nosem teczką TW, a która zamiast walnąć na odlew, zakwękała i na pół roku z okładem spuściła z tonu.
Ktoś powie, więc może Kurski miał rację, może coś z tym dziadkiem i innymi było nie tak. Powiem krótko: życzę wszystkim stawiającym sprawę a? la Kurski żeby dane im było przeżyć podobne chwile jak bohaterowie tamtych czasów. Żeby na sobie doświadczyli strachu o własne życie i bliskich. Żeby musieli dokonywać wyborów, których dzisiaj, kiedy najtrudniejszym wyborem jest wybór kanału TV na pilocie, nie są w stanie pojąć. Żeby ciałem im stała się okopowa rzeczywistość. Do książek was nie odeślę, bo wiem, że zamiast czytania wolicie gotowe dania: MacHistorię a?la PIS.
Trzy lata później Prezes PIS, bożyszcze Jacka, w tym samym tonie zaśpiewał o trzynastoletniej dziewczynce przesłuchiwanej na Gestapo, która wzorem oporu dla Niesiołowskiego Stefana powinna być. Dla bezdzietnego starego kawalera szczytem patriotyzmu jest więc podpierać się historią katowanej dziewczynki, nawet gdyby cała jej historia została zmyślona na potrzeby walki politycznej. Odebrałem tyradę Kaczyńskiego tak samo jak materiały propagandowe III Rzeszy z ostatnich miesięcy II wojny, gdzie lektor piał z patriotycznym uniesieniem nad bohaterstwem młodych 13 letnich chłopaczków z HJ wysyłanych w ostatnich miesiącach wojny z pancerfaustami pod lufy T34-85 czy KW1. Hitler nie miał nic przeciwko temu, żeby do walki włączać dzieci, jak sądzę Kaczor nie miałby nic przeciwko temu żeby trzynastoletnie dziewczynki pchać w łapy tajnej policji (Freud przy okazji zapytałby dlaczego dziewczynka a nie chłopiec?). Dla Kaczyńskich pomnik małego powstańca jest wyrazem bohaterstwa i przykładem do naśladowania, dla mnie tragedią, moralnym oskarżeniem dorosłych i przestrogą dla przyszłych pokoleń. Ale póki co wszystko odbywa się w białych rękawiczkach. Nie latają ..rwy i ..je. Więc pięknie jest. Parę osób poczuło się jakby ktoś na nie wylał wiadro g.wna, ale nie padło dosadne słowo w oskarżeniach i domniemaniach, więc TVN może to pokazać.

Dzisiaj Kurski wyraził delikatną wątpliwość czy Boni może być ministrem. Bo co prawda ? jak przyznaje chodząca moralność ? Boni dobrym specjalistą jest ? ale jednak TW. A to precedens nader niebezpieczny.
Znowu ani słowa o tym, co już mówił i do czego przyznał się Boni. O tym jak się bał po prostu. Trzeba doprawdy wielkiej odwagi żeby mówić o tym przed kamerami, żeby zdecydować się na publiczną spowiedź, obnażając przy okazji intymne szczegóły z życia prywatnego. Spowiedź o tym, z czego PISowcy nigdy nie będą się spowiadać, bo karty ich historii są jak ich sumienia ? puste. Jak pięknie strzela się do kombatantów z pozycji pokolenia czasów pokoju. To typowe w partii brata Jarosława. Smarkacz, który nie załapał się na czas walki z komuną, stary dekownik spod mamuninej spódnicy, ślusarz ? PRONowiec e tutti quanti. Jak mi PIS mówi o moralności, to czuję się tak jakby mi panienka lekkich obyczajów prawiła o zaletach cnotliwego życia.
Kop w jaja uważany jest za skrajny przykład walki pozbawionej zasad. Przyglądając się działaniu PIS i temu na czym koncentrują się medialne komentarze mam wrażenie, że kopać w przyrodzenie wolno, byle but był wypastowany.

Reklama

162 KOMENTARZE

  1. Before my time…
    Dzień dobry.
    W programie Jaya Leno są krótkie sondy uliczne “jaywalking”, w których Leno bada wiedzę historyczną młodych Amerykanów. Wielu pytanych zaczyna odpowiedź od stwierdzenia “It was before my time” (to się wydarzyło, kiedy mnie jeszcze na świecie nie było, czyli daaawno temu). Ilekroć słucham młodych polityków, odnoszę wrażenie, że im też coś takiego tłucze się po głowie, choć być może nie oglądali Leno. “Before my time” to zwrot-klucz, zwalniający z obowiązku myślenia w kontekście historycznym, sytuacyjnym, osobistym itp. I doskonałe (w mniemaniu młodocianych sędziów) usprawiedliwienie własnje ignorancji. Historia zaczyna się od daty naszego urodzenia, co było wcześniej, nie istnieje albo się nie liczy. Ale prawo do ceny i osądu, zwykle bardzo surowego, nam przysługuje, bo to oczywista oczywistość.
    Cóż, jedni powtarzają za Szymborską “Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”, inni mówią “It was before my time”.
    Pozdrawiam.

    PS. Zachodzę w głowę, skąd Twój nick? Bo przecież wszyscy wiemy, że canned head to nie znaczy “puszkowana głowa” :)))

    • Witam
      Dziękuję za ciekaw, miły sercu i mojej próżności komentarz.
      Poziomu wiedzy historycznej naszych młodych troglodytów wolę nie sprawdzać. Wystarczy, że mam do czynienia z ICH ortografią czytając niektóre komentarze lub prace studentów. Piszę “ich”, bo wszak nie jest to ortografia języka polskiego.

      Nick przyjęłem – bez pozwolenia rzecz jasna – za pewnym bluesowym zespołem znanym wąskiemu gronu miłośników. Wnijdź na youtube i wpisz w wyszukiwarce canned head on the road again i wszystko stanie się jasne. Niech mi będzie “zakuta pała.”

      • W takim razie…
        nie canned heaD, tylko Canned HeaT (lubię!). Jedna literka czyni wieeelką różnicę, bo canned head to w slangu nie “zakuta pała”, lecz “zalany w pestkę”. Swoją drogą, żeby wszyscy zalani w pestkę takie teksty pisali, byłoby cudnie :)))
        Co do ortografii, często jest to ortografia internetowa. Ileż to ja się nabiedziłam zanim odkryłam, że internetowy chawt to po prostu haft.
        Pozdrawiam.

        • Spieszę wyjaśnić.
          Inspiracją łamańca znaczeniowego jest zwrot canned heat i Lennon, który neologizmy tworzył piękne począwszy od samej nazwy The Beatles. Dla własnego użytku tłumaczę sobie canned head jako zakuta pała, choć slangowy zalany w pestkę tyż bliski memu sercu jest. Zresztą każden jeden niech sobie zwrot ów tłumaczy jak chce. Skoro w reklamie angielskia formula może być tłumaczona jako formuła a nie skład, to znaczy że można już wszystko w dowolny sposób.

  2. Before my time…
    Dzień dobry.
    W programie Jaya Leno są krótkie sondy uliczne “jaywalking”, w których Leno bada wiedzę historyczną młodych Amerykanów. Wielu pytanych zaczyna odpowiedź od stwierdzenia “It was before my time” (to się wydarzyło, kiedy mnie jeszcze na świecie nie było, czyli daaawno temu). Ilekroć słucham młodych polityków, odnoszę wrażenie, że im też coś takiego tłucze się po głowie, choć być może nie oglądali Leno. “Before my time” to zwrot-klucz, zwalniający z obowiązku myślenia w kontekście historycznym, sytuacyjnym, osobistym itp. I doskonałe (w mniemaniu młodocianych sędziów) usprawiedliwienie własnje ignorancji. Historia zaczyna się od daty naszego urodzenia, co było wcześniej, nie istnieje albo się nie liczy. Ale prawo do ceny i osądu, zwykle bardzo surowego, nam przysługuje, bo to oczywista oczywistość.
    Cóż, jedni powtarzają za Szymborską “Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”, inni mówią “It was before my time”.
    Pozdrawiam.

    PS. Zachodzę w głowę, skąd Twój nick? Bo przecież wszyscy wiemy, że canned head to nie znaczy “puszkowana głowa” :)))

    • Witam
      Dziękuję za ciekaw, miły sercu i mojej próżności komentarz.
      Poziomu wiedzy historycznej naszych młodych troglodytów wolę nie sprawdzać. Wystarczy, że mam do czynienia z ICH ortografią czytając niektóre komentarze lub prace studentów. Piszę “ich”, bo wszak nie jest to ortografia języka polskiego.

      Nick przyjęłem – bez pozwolenia rzecz jasna – za pewnym bluesowym zespołem znanym wąskiemu gronu miłośników. Wnijdź na youtube i wpisz w wyszukiwarce canned head on the road again i wszystko stanie się jasne. Niech mi będzie “zakuta pała.”

      • W takim razie…
        nie canned heaD, tylko Canned HeaT (lubię!). Jedna literka czyni wieeelką różnicę, bo canned head to w slangu nie “zakuta pała”, lecz “zalany w pestkę”. Swoją drogą, żeby wszyscy zalani w pestkę takie teksty pisali, byłoby cudnie :)))
        Co do ortografii, często jest to ortografia internetowa. Ileż to ja się nabiedziłam zanim odkryłam, że internetowy chawt to po prostu haft.
        Pozdrawiam.

        • Spieszę wyjaśnić.
          Inspiracją łamańca znaczeniowego jest zwrot canned heat i Lennon, który neologizmy tworzył piękne począwszy od samej nazwy The Beatles. Dla własnego użytku tłumaczę sobie canned head jako zakuta pała, choć slangowy zalany w pestkę tyż bliski memu sercu jest. Zresztą każden jeden niech sobie zwrot ów tłumaczy jak chce. Skoro w reklamie angielskia formula może być tłumaczona jako formuła a nie skład, to znaczy że można już wszystko w dowolny sposób.

  3. Before my time…
    Dzień dobry.
    W programie Jaya Leno są krótkie sondy uliczne “jaywalking”, w których Leno bada wiedzę historyczną młodych Amerykanów. Wielu pytanych zaczyna odpowiedź od stwierdzenia “It was before my time” (to się wydarzyło, kiedy mnie jeszcze na świecie nie było, czyli daaawno temu). Ilekroć słucham młodych polityków, odnoszę wrażenie, że im też coś takiego tłucze się po głowie, choć być może nie oglądali Leno. “Before my time” to zwrot-klucz, zwalniający z obowiązku myślenia w kontekście historycznym, sytuacyjnym, osobistym itp. I doskonałe (w mniemaniu młodocianych sędziów) usprawiedliwienie własnje ignorancji. Historia zaczyna się od daty naszego urodzenia, co było wcześniej, nie istnieje albo się nie liczy. Ale prawo do ceny i osądu, zwykle bardzo surowego, nam przysługuje, bo to oczywista oczywistość.
    Cóż, jedni powtarzają za Szymborską “Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”, inni mówią “It was before my time”.
    Pozdrawiam.

    PS. Zachodzę w głowę, skąd Twój nick? Bo przecież wszyscy wiemy, że canned head to nie znaczy “puszkowana głowa” :)))

    • Witam
      Dziękuję za ciekaw, miły sercu i mojej próżności komentarz.
      Poziomu wiedzy historycznej naszych młodych troglodytów wolę nie sprawdzać. Wystarczy, że mam do czynienia z ICH ortografią czytając niektóre komentarze lub prace studentów. Piszę “ich”, bo wszak nie jest to ortografia języka polskiego.

      Nick przyjęłem – bez pozwolenia rzecz jasna – za pewnym bluesowym zespołem znanym wąskiemu gronu miłośników. Wnijdź na youtube i wpisz w wyszukiwarce canned head on the road again i wszystko stanie się jasne. Niech mi będzie “zakuta pała.”

      • W takim razie…
        nie canned heaD, tylko Canned HeaT (lubię!). Jedna literka czyni wieeelką różnicę, bo canned head to w slangu nie “zakuta pała”, lecz “zalany w pestkę”. Swoją drogą, żeby wszyscy zalani w pestkę takie teksty pisali, byłoby cudnie :)))
        Co do ortografii, często jest to ortografia internetowa. Ileż to ja się nabiedziłam zanim odkryłam, że internetowy chawt to po prostu haft.
        Pozdrawiam.

        • Spieszę wyjaśnić.
          Inspiracją łamańca znaczeniowego jest zwrot canned heat i Lennon, który neologizmy tworzył piękne począwszy od samej nazwy The Beatles. Dla własnego użytku tłumaczę sobie canned head jako zakuta pała, choć slangowy zalany w pestkę tyż bliski memu sercu jest. Zresztą każden jeden niech sobie zwrot ów tłumaczy jak chce. Skoro w reklamie angielskia formula może być tłumaczona jako formuła a nie skład, to znaczy że można już wszystko w dowolny sposób.

  4. Before my time…
    Dzień dobry.
    W programie Jaya Leno są krótkie sondy uliczne “jaywalking”, w których Leno bada wiedzę historyczną młodych Amerykanów. Wielu pytanych zaczyna odpowiedź od stwierdzenia “It was before my time” (to się wydarzyło, kiedy mnie jeszcze na świecie nie było, czyli daaawno temu). Ilekroć słucham młodych polityków, odnoszę wrażenie, że im też coś takiego tłucze się po głowie, choć być może nie oglądali Leno. “Before my time” to zwrot-klucz, zwalniający z obowiązku myślenia w kontekście historycznym, sytuacyjnym, osobistym itp. I doskonałe (w mniemaniu młodocianych sędziów) usprawiedliwienie własnje ignorancji. Historia zaczyna się od daty naszego urodzenia, co było wcześniej, nie istnieje albo się nie liczy. Ale prawo do ceny i osądu, zwykle bardzo surowego, nam przysługuje, bo to oczywista oczywistość.
    Cóż, jedni powtarzają za Szymborską “Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”, inni mówią “It was before my time”.
    Pozdrawiam.

    PS. Zachodzę w głowę, skąd Twój nick? Bo przecież wszyscy wiemy, że canned head to nie znaczy “puszkowana głowa” :)))

    • Witam
      Dziękuję za ciekaw, miły sercu i mojej próżności komentarz.
      Poziomu wiedzy historycznej naszych młodych troglodytów wolę nie sprawdzać. Wystarczy, że mam do czynienia z ICH ortografią czytając niektóre komentarze lub prace studentów. Piszę “ich”, bo wszak nie jest to ortografia języka polskiego.

      Nick przyjęłem – bez pozwolenia rzecz jasna – za pewnym bluesowym zespołem znanym wąskiemu gronu miłośników. Wnijdź na youtube i wpisz w wyszukiwarce canned head on the road again i wszystko stanie się jasne. Niech mi będzie “zakuta pała.”

      • W takim razie…
        nie canned heaD, tylko Canned HeaT (lubię!). Jedna literka czyni wieeelką różnicę, bo canned head to w slangu nie “zakuta pała”, lecz “zalany w pestkę”. Swoją drogą, żeby wszyscy zalani w pestkę takie teksty pisali, byłoby cudnie :)))
        Co do ortografii, często jest to ortografia internetowa. Ileż to ja się nabiedziłam zanim odkryłam, że internetowy chawt to po prostu haft.
        Pozdrawiam.

        • Spieszę wyjaśnić.
          Inspiracją łamańca znaczeniowego jest zwrot canned heat i Lennon, który neologizmy tworzył piękne począwszy od samej nazwy The Beatles. Dla własnego użytku tłumaczę sobie canned head jako zakuta pała, choć slangowy zalany w pestkę tyż bliski memu sercu jest. Zresztą każden jeden niech sobie zwrot ów tłumaczy jak chce. Skoro w reklamie angielskia formula może być tłumaczona jako formuła a nie skład, to znaczy że można już wszystko w dowolny sposób.

  5. Before my time…
    Dzień dobry.
    W programie Jaya Leno są krótkie sondy uliczne “jaywalking”, w których Leno bada wiedzę historyczną młodych Amerykanów. Wielu pytanych zaczyna odpowiedź od stwierdzenia “It was before my time” (to się wydarzyło, kiedy mnie jeszcze na świecie nie było, czyli daaawno temu). Ilekroć słucham młodych polityków, odnoszę wrażenie, że im też coś takiego tłucze się po głowie, choć być może nie oglądali Leno. “Before my time” to zwrot-klucz, zwalniający z obowiązku myślenia w kontekście historycznym, sytuacyjnym, osobistym itp. I doskonałe (w mniemaniu młodocianych sędziów) usprawiedliwienie własnje ignorancji. Historia zaczyna się od daty naszego urodzenia, co było wcześniej, nie istnieje albo się nie liczy. Ale prawo do ceny i osądu, zwykle bardzo surowego, nam przysługuje, bo to oczywista oczywistość.
    Cóż, jedni powtarzają za Szymborską “Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”, inni mówią “It was before my time”.
    Pozdrawiam.

    PS. Zachodzę w głowę, skąd Twój nick? Bo przecież wszyscy wiemy, że canned head to nie znaczy “puszkowana głowa” :)))

    • Witam
      Dziękuję za ciekaw, miły sercu i mojej próżności komentarz.
      Poziomu wiedzy historycznej naszych młodych troglodytów wolę nie sprawdzać. Wystarczy, że mam do czynienia z ICH ortografią czytając niektóre komentarze lub prace studentów. Piszę “ich”, bo wszak nie jest to ortografia języka polskiego.

      Nick przyjęłem – bez pozwolenia rzecz jasna – za pewnym bluesowym zespołem znanym wąskiemu gronu miłośników. Wnijdź na youtube i wpisz w wyszukiwarce canned head on the road again i wszystko stanie się jasne. Niech mi będzie “zakuta pała.”

      • W takim razie…
        nie canned heaD, tylko Canned HeaT (lubię!). Jedna literka czyni wieeelką różnicę, bo canned head to w slangu nie “zakuta pała”, lecz “zalany w pestkę”. Swoją drogą, żeby wszyscy zalani w pestkę takie teksty pisali, byłoby cudnie :)))
        Co do ortografii, często jest to ortografia internetowa. Ileż to ja się nabiedziłam zanim odkryłam, że internetowy chawt to po prostu haft.
        Pozdrawiam.

        • Spieszę wyjaśnić.
          Inspiracją łamańca znaczeniowego jest zwrot canned heat i Lennon, który neologizmy tworzył piękne począwszy od samej nazwy The Beatles. Dla własnego użytku tłumaczę sobie canned head jako zakuta pała, choć slangowy zalany w pestkę tyż bliski memu sercu jest. Zresztą każden jeden niech sobie zwrot ów tłumaczy jak chce. Skoro w reklamie angielskia formula może być tłumaczona jako formuła a nie skład, to znaczy że można już wszystko w dowolny sposób.

  6. Before my time…
    Dzień dobry.
    W programie Jaya Leno są krótkie sondy uliczne “jaywalking”, w których Leno bada wiedzę historyczną młodych Amerykanów. Wielu pytanych zaczyna odpowiedź od stwierdzenia “It was before my time” (to się wydarzyło, kiedy mnie jeszcze na świecie nie było, czyli daaawno temu). Ilekroć słucham młodych polityków, odnoszę wrażenie, że im też coś takiego tłucze się po głowie, choć być może nie oglądali Leno. “Before my time” to zwrot-klucz, zwalniający z obowiązku myślenia w kontekście historycznym, sytuacyjnym, osobistym itp. I doskonałe (w mniemaniu młodocianych sędziów) usprawiedliwienie własnje ignorancji. Historia zaczyna się od daty naszego urodzenia, co było wcześniej, nie istnieje albo się nie liczy. Ale prawo do ceny i osądu, zwykle bardzo surowego, nam przysługuje, bo to oczywista oczywistość.
    Cóż, jedni powtarzają za Szymborską “Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”, inni mówią “It was before my time”.
    Pozdrawiam.

    PS. Zachodzę w głowę, skąd Twój nick? Bo przecież wszyscy wiemy, że canned head to nie znaczy “puszkowana głowa” :)))

    • Witam
      Dziękuję za ciekaw, miły sercu i mojej próżności komentarz.
      Poziomu wiedzy historycznej naszych młodych troglodytów wolę nie sprawdzać. Wystarczy, że mam do czynienia z ICH ortografią czytając niektóre komentarze lub prace studentów. Piszę “ich”, bo wszak nie jest to ortografia języka polskiego.

      Nick przyjęłem – bez pozwolenia rzecz jasna – za pewnym bluesowym zespołem znanym wąskiemu gronu miłośników. Wnijdź na youtube i wpisz w wyszukiwarce canned head on the road again i wszystko stanie się jasne. Niech mi będzie “zakuta pała.”

      • W takim razie…
        nie canned heaD, tylko Canned HeaT (lubię!). Jedna literka czyni wieeelką różnicę, bo canned head to w slangu nie “zakuta pała”, lecz “zalany w pestkę”. Swoją drogą, żeby wszyscy zalani w pestkę takie teksty pisali, byłoby cudnie :)))
        Co do ortografii, często jest to ortografia internetowa. Ileż to ja się nabiedziłam zanim odkryłam, że internetowy chawt to po prostu haft.
        Pozdrawiam.

        • Spieszę wyjaśnić.
          Inspiracją łamańca znaczeniowego jest zwrot canned heat i Lennon, który neologizmy tworzył piękne począwszy od samej nazwy The Beatles. Dla własnego użytku tłumaczę sobie canned head jako zakuta pała, choć slangowy zalany w pestkę tyż bliski memu sercu jest. Zresztą każden jeden niech sobie zwrot ów tłumaczy jak chce. Skoro w reklamie angielskia formula może być tłumaczona jako formuła a nie skład, to znaczy że można już wszystko w dowolny sposób.

  7. Before my time…
    Dzień dobry.
    W programie Jaya Leno są krótkie sondy uliczne “jaywalking”, w których Leno bada wiedzę historyczną młodych Amerykanów. Wielu pytanych zaczyna odpowiedź od stwierdzenia “It was before my time” (to się wydarzyło, kiedy mnie jeszcze na świecie nie było, czyli daaawno temu). Ilekroć słucham młodych polityków, odnoszę wrażenie, że im też coś takiego tłucze się po głowie, choć być może nie oglądali Leno. “Before my time” to zwrot-klucz, zwalniający z obowiązku myślenia w kontekście historycznym, sytuacyjnym, osobistym itp. I doskonałe (w mniemaniu młodocianych sędziów) usprawiedliwienie własnje ignorancji. Historia zaczyna się od daty naszego urodzenia, co było wcześniej, nie istnieje albo się nie liczy. Ale prawo do ceny i osądu, zwykle bardzo surowego, nam przysługuje, bo to oczywista oczywistość.
    Cóż, jedni powtarzają za Szymborską “Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”, inni mówią “It was before my time”.
    Pozdrawiam.

    PS. Zachodzę w głowę, skąd Twój nick? Bo przecież wszyscy wiemy, że canned head to nie znaczy “puszkowana głowa” :)))

    • Witam
      Dziękuję za ciekaw, miły sercu i mojej próżności komentarz.
      Poziomu wiedzy historycznej naszych młodych troglodytów wolę nie sprawdzać. Wystarczy, że mam do czynienia z ICH ortografią czytając niektóre komentarze lub prace studentów. Piszę “ich”, bo wszak nie jest to ortografia języka polskiego.

      Nick przyjęłem – bez pozwolenia rzecz jasna – za pewnym bluesowym zespołem znanym wąskiemu gronu miłośników. Wnijdź na youtube i wpisz w wyszukiwarce canned head on the road again i wszystko stanie się jasne. Niech mi będzie “zakuta pała.”

      • W takim razie…
        nie canned heaD, tylko Canned HeaT (lubię!). Jedna literka czyni wieeelką różnicę, bo canned head to w slangu nie “zakuta pała”, lecz “zalany w pestkę”. Swoją drogą, żeby wszyscy zalani w pestkę takie teksty pisali, byłoby cudnie :)))
        Co do ortografii, często jest to ortografia internetowa. Ileż to ja się nabiedziłam zanim odkryłam, że internetowy chawt to po prostu haft.
        Pozdrawiam.

        • Spieszę wyjaśnić.
          Inspiracją łamańca znaczeniowego jest zwrot canned heat i Lennon, który neologizmy tworzył piękne począwszy od samej nazwy The Beatles. Dla własnego użytku tłumaczę sobie canned head jako zakuta pała, choć slangowy zalany w pestkę tyż bliski memu sercu jest. Zresztą każden jeden niech sobie zwrot ów tłumaczy jak chce. Skoro w reklamie angielskia formula może być tłumaczona jako formuła a nie skład, to znaczy że można już wszystko w dowolny sposób.

        • Spieszę wyjaśnić.
          Inspiracją łamańca znaczeniowego jest zwrot canned heat i Lennon, który neologizmy tworzył piękne począwszy od samej nazwy The Beatles. Dla własnego użytku tłumaczę sobie canned head jako zakuta pała, choć slangowy zalany w pestkę tyż bliski memu sercu jest. Zresztą każden jeden niech sobie zwrot ów tłumaczy jak chce. Skoro w reklamie angielskia formula może być tłumaczona jako formuła a nie skład, to znaczy że można już wszystko w dowolny sposób.

        • Spieszę wyjaśnić.
          Inspiracją łamańca znaczeniowego jest zwrot canned heat i Lennon, który neologizmy tworzył piękne począwszy od samej nazwy The Beatles. Dla własnego użytku tłumaczę sobie canned head jako zakuta pała, choć slangowy zalany w pestkę tyż bliski memu sercu jest. Zresztą każden jeden niech sobie zwrot ów tłumaczy jak chce. Skoro w reklamie angielskia formula może być tłumaczona jako formuła a nie skład, to znaczy że można już wszystko w dowolny sposób.

  8. Ech ..o drobiazg tylko..
    Ładnie napisane ..ale skoro kolega tak ładnie rozwija nazwe T34 to powinien też wiedziec , że KW1 w “ostatnich miesiacach wojny ” juz nie były używane bojowo . W zasadzie zmierzch tej konstrukcji nastapił juz w 1943 r. Bruki Berlina czysciły wtedy IS2 (na zdjeciach pod Brama Brandenburską widać własnie je). No i chyba literóweczka “Pulizera” i jakos nie jestem pewien czy ta nagroda literacka , dotyczy dziennikarskich dokumentów filmowych..hmm .
    Sorki , że sie przypierdalam ..ale bład z KW1 był dla mnie “razisty”
    Pozdrawiam

  9. Ech ..o drobiazg tylko..
    Ładnie napisane ..ale skoro kolega tak ładnie rozwija nazwe T34 to powinien też wiedziec , że KW1 w “ostatnich miesiacach wojny ” juz nie były używane bojowo . W zasadzie zmierzch tej konstrukcji nastapił juz w 1943 r. Bruki Berlina czysciły wtedy IS2 (na zdjeciach pod Brama Brandenburską widać własnie je). No i chyba literóweczka “Pulizera” i jakos nie jestem pewien czy ta nagroda literacka , dotyczy dziennikarskich dokumentów filmowych..hmm .
    Sorki , że sie przypierdalam ..ale bład z KW1 był dla mnie “razisty”
    Pozdrawiam

  10. Ech ..o drobiazg tylko..
    Ładnie napisane ..ale skoro kolega tak ładnie rozwija nazwe T34 to powinien też wiedziec , że KW1 w “ostatnich miesiacach wojny ” juz nie były używane bojowo . W zasadzie zmierzch tej konstrukcji nastapił juz w 1943 r. Bruki Berlina czysciły wtedy IS2 (na zdjeciach pod Brama Brandenburską widać własnie je). No i chyba literóweczka “Pulizera” i jakos nie jestem pewien czy ta nagroda literacka , dotyczy dziennikarskich dokumentów filmowych..hmm .
    Sorki , że sie przypierdalam ..ale bład z KW1 był dla mnie “razisty”
    Pozdrawiam

  11. Ech ..o drobiazg tylko..
    Ładnie napisane ..ale skoro kolega tak ładnie rozwija nazwe T34 to powinien też wiedziec , że KW1 w “ostatnich miesiacach wojny ” juz nie były używane bojowo . W zasadzie zmierzch tej konstrukcji nastapił juz w 1943 r. Bruki Berlina czysciły wtedy IS2 (na zdjeciach pod Brama Brandenburską widać własnie je). No i chyba literóweczka “Pulizera” i jakos nie jestem pewien czy ta nagroda literacka , dotyczy dziennikarskich dokumentów filmowych..hmm .
    Sorki , że sie przypierdalam ..ale bład z KW1 był dla mnie “razisty”
    Pozdrawiam

  12. Ech ..o drobiazg tylko..
    Ładnie napisane ..ale skoro kolega tak ładnie rozwija nazwe T34 to powinien też wiedziec , że KW1 w “ostatnich miesiacach wojny ” juz nie były używane bojowo . W zasadzie zmierzch tej konstrukcji nastapił juz w 1943 r. Bruki Berlina czysciły wtedy IS2 (na zdjeciach pod Brama Brandenburską widać własnie je). No i chyba literóweczka “Pulizera” i jakos nie jestem pewien czy ta nagroda literacka , dotyczy dziennikarskich dokumentów filmowych..hmm .
    Sorki , że sie przypierdalam ..ale bład z KW1 był dla mnie “razisty”
    Pozdrawiam

  13. Ech ..o drobiazg tylko..
    Ładnie napisane ..ale skoro kolega tak ładnie rozwija nazwe T34 to powinien też wiedziec , że KW1 w “ostatnich miesiacach wojny ” juz nie były używane bojowo . W zasadzie zmierzch tej konstrukcji nastapił juz w 1943 r. Bruki Berlina czysciły wtedy IS2 (na zdjeciach pod Brama Brandenburską widać własnie je). No i chyba literóweczka “Pulizera” i jakos nie jestem pewien czy ta nagroda literacka , dotyczy dziennikarskich dokumentów filmowych..hmm .
    Sorki , że sie przypierdalam ..ale bład z KW1 był dla mnie “razisty”
    Pozdrawiam

  14. Ech ..o drobiazg tylko..
    Ładnie napisane ..ale skoro kolega tak ładnie rozwija nazwe T34 to powinien też wiedziec , że KW1 w “ostatnich miesiacach wojny ” juz nie były używane bojowo . W zasadzie zmierzch tej konstrukcji nastapił juz w 1943 r. Bruki Berlina czysciły wtedy IS2 (na zdjeciach pod Brama Brandenburską widać własnie je). No i chyba literóweczka “Pulizera” i jakos nie jestem pewien czy ta nagroda literacka , dotyczy dziennikarskich dokumentów filmowych..hmm .
    Sorki , że sie przypierdalam ..ale bład z KW1 był dla mnie “razisty”
    Pozdrawiam

  15. Piękny tekst.
    Cóż, są ludzie, którzy nie mówią o standardach moralnych, tylko kierują się nimi w życiu. Są też dewoty, które mając gęby pełne moralności, standardów i kultury, łamią wszelkie normy postępowania. Dewota może łżeć innym ludziom, a nawet całemu społeczeństwu w oczy, może pluć na innych ludzi, ale niech ktoś tylko dosadnie i po imieniu nazwie postępowanie dewoty, wtedy chór dewot wyda przeraźliwy jęk o upadku standardów, linczując nieprawomyślnych. Ja dewot nie lubię, nie nazwę ich postępowania wzorem i nie będę oburzał się postępowaniem tych, którzy mówią prawdę o dewotach.

  16. Piękny tekst.
    Cóż, są ludzie, którzy nie mówią o standardach moralnych, tylko kierują się nimi w życiu. Są też dewoty, które mając gęby pełne moralności, standardów i kultury, łamią wszelkie normy postępowania. Dewota może łżeć innym ludziom, a nawet całemu społeczeństwu w oczy, może pluć na innych ludzi, ale niech ktoś tylko dosadnie i po imieniu nazwie postępowanie dewoty, wtedy chór dewot wyda przeraźliwy jęk o upadku standardów, linczując nieprawomyślnych. Ja dewot nie lubię, nie nazwę ich postępowania wzorem i nie będę oburzał się postępowaniem tych, którzy mówią prawdę o dewotach.

  17. Piękny tekst.
    Cóż, są ludzie, którzy nie mówią o standardach moralnych, tylko kierują się nimi w życiu. Są też dewoty, które mając gęby pełne moralności, standardów i kultury, łamią wszelkie normy postępowania. Dewota może łżeć innym ludziom, a nawet całemu społeczeństwu w oczy, może pluć na innych ludzi, ale niech ktoś tylko dosadnie i po imieniu nazwie postępowanie dewoty, wtedy chór dewot wyda przeraźliwy jęk o upadku standardów, linczując nieprawomyślnych. Ja dewot nie lubię, nie nazwę ich postępowania wzorem i nie będę oburzał się postępowaniem tych, którzy mówią prawdę o dewotach.

  18. Piękny tekst.
    Cóż, są ludzie, którzy nie mówią o standardach moralnych, tylko kierują się nimi w życiu. Są też dewoty, które mając gęby pełne moralności, standardów i kultury, łamią wszelkie normy postępowania. Dewota może łżeć innym ludziom, a nawet całemu społeczeństwu w oczy, może pluć na innych ludzi, ale niech ktoś tylko dosadnie i po imieniu nazwie postępowanie dewoty, wtedy chór dewot wyda przeraźliwy jęk o upadku standardów, linczując nieprawomyślnych. Ja dewot nie lubię, nie nazwę ich postępowania wzorem i nie będę oburzał się postępowaniem tych, którzy mówią prawdę o dewotach.

  19. Piękny tekst.
    Cóż, są ludzie, którzy nie mówią o standardach moralnych, tylko kierują się nimi w życiu. Są też dewoty, które mając gęby pełne moralności, standardów i kultury, łamią wszelkie normy postępowania. Dewota może łżeć innym ludziom, a nawet całemu społeczeństwu w oczy, może pluć na innych ludzi, ale niech ktoś tylko dosadnie i po imieniu nazwie postępowanie dewoty, wtedy chór dewot wyda przeraźliwy jęk o upadku standardów, linczując nieprawomyślnych. Ja dewot nie lubię, nie nazwę ich postępowania wzorem i nie będę oburzał się postępowaniem tych, którzy mówią prawdę o dewotach.

  20. Piękny tekst.
    Cóż, są ludzie, którzy nie mówią o standardach moralnych, tylko kierują się nimi w życiu. Są też dewoty, które mając gęby pełne moralności, standardów i kultury, łamią wszelkie normy postępowania. Dewota może łżeć innym ludziom, a nawet całemu społeczeństwu w oczy, może pluć na innych ludzi, ale niech ktoś tylko dosadnie i po imieniu nazwie postępowanie dewoty, wtedy chór dewot wyda przeraźliwy jęk o upadku standardów, linczując nieprawomyślnych. Ja dewot nie lubię, nie nazwę ich postępowania wzorem i nie będę oburzał się postępowaniem tych, którzy mówią prawdę o dewotach.

  21. Piękny tekst.
    Cóż, są ludzie, którzy nie mówią o standardach moralnych, tylko kierują się nimi w życiu. Są też dewoty, które mając gęby pełne moralności, standardów i kultury, łamią wszelkie normy postępowania. Dewota może łżeć innym ludziom, a nawet całemu społeczeństwu w oczy, może pluć na innych ludzi, ale niech ktoś tylko dosadnie i po imieniu nazwie postępowanie dewoty, wtedy chór dewot wyda przeraźliwy jęk o upadku standardów, linczując nieprawomyślnych. Ja dewot nie lubię, nie nazwę ich postępowania wzorem i nie będę oburzał się postępowaniem tych, którzy mówią prawdę o dewotach.

  22. byle but był wypastowany.
    🙂
    Tak jak prof. Staniszkis, której pomachano przed nosem teczką TW, a która zamiast walnąć na odlew, zakwękała i na pół roku z okładem spuściła z tonu.
    Pamiętam, w 80 to była inteligientna ostra babka. Z przyjemnością można było czytać. Czas nas uczy pokory? czy też kot zgłupiał (nie odpowiadaj jeżeli tylko to drugie)?

  23. byle but był wypastowany.
    🙂
    Tak jak prof. Staniszkis, której pomachano przed nosem teczką TW, a która zamiast walnąć na odlew, zakwękała i na pół roku z okładem spuściła z tonu.
    Pamiętam, w 80 to była inteligientna ostra babka. Z przyjemnością można było czytać. Czas nas uczy pokory? czy też kot zgłupiał (nie odpowiadaj jeżeli tylko to drugie)?

  24. byle but był wypastowany.
    🙂
    Tak jak prof. Staniszkis, której pomachano przed nosem teczką TW, a która zamiast walnąć na odlew, zakwękała i na pół roku z okładem spuściła z tonu.
    Pamiętam, w 80 to była inteligientna ostra babka. Z przyjemnością można było czytać. Czas nas uczy pokory? czy też kot zgłupiał (nie odpowiadaj jeżeli tylko to drugie)?

  25. byle but był wypastowany.
    🙂
    Tak jak prof. Staniszkis, której pomachano przed nosem teczką TW, a która zamiast walnąć na odlew, zakwękała i na pół roku z okładem spuściła z tonu.
    Pamiętam, w 80 to była inteligientna ostra babka. Z przyjemnością można było czytać. Czas nas uczy pokory? czy też kot zgłupiał (nie odpowiadaj jeżeli tylko to drugie)?

  26. byle but był wypastowany.
    🙂
    Tak jak prof. Staniszkis, której pomachano przed nosem teczką TW, a która zamiast walnąć na odlew, zakwękała i na pół roku z okładem spuściła z tonu.
    Pamiętam, w 80 to była inteligientna ostra babka. Z przyjemnością można było czytać. Czas nas uczy pokory? czy też kot zgłupiał (nie odpowiadaj jeżeli tylko to drugie)?

  27. byle but był wypastowany.
    🙂
    Tak jak prof. Staniszkis, której pomachano przed nosem teczką TW, a która zamiast walnąć na odlew, zakwękała i na pół roku z okładem spuściła z tonu.
    Pamiętam, w 80 to była inteligientna ostra babka. Z przyjemnością można było czytać. Czas nas uczy pokory? czy też kot zgłupiał (nie odpowiadaj jeżeli tylko to drugie)?

  28. byle but był wypastowany.
    🙂
    Tak jak prof. Staniszkis, której pomachano przed nosem teczką TW, a która zamiast walnąć na odlew, zakwękała i na pół roku z okładem spuściła z tonu.
    Pamiętam, w 80 to była inteligientna ostra babka. Z przyjemnością można było czytać. Czas nas uczy pokory? czy też kot zgłupiał (nie odpowiadaj jeżeli tylko to drugie)?

  29. Czasy wszechmocy esbecji znam z autopsji. Nikt, po
    prostu nikt z moich przyjaciół, szerszego grona a później z bardzo szerokiego kręgu znajomych nie podskoczył Milicji a tym bardziej SB. Na samo słowo -władza-, wszyscy srali w pory. Jak się porówna 48 godzin zatrzymania za byle gówno na komisariacie z bezkarnym pałowaniem włącznie, z czasami wojny i grożącymi wtedy sankcjami, to ja, jako zwykły człowiek mimo woli chylę przed dziadkiem Tuska głowę. 

    A dziadka Tuska wyciągnął z zaświatów Jarosław Kaczyński. Kurski był wykonawcą. Szkoda, że tego tchórza, wyciągającego ziemniaki z ognia cudzymi rękami, tak mało wiąże się z tą sprawą. Dowodów nie mam ale bez wiedzy i akceptacji Jarosława Kaczyńskiego, nikt przecież pierdnąć nie mógł w PIS-ie. Decydował o wszystkim. Przypomnij sobie torebkę Szczypińskiej. Ktoś, kto wtrąca się w takie pierduły, o rzeczach ważnych decyduje na sto procent.  

    • Żadnego wytłumaczenia dla Kurskiego
      SS też wykonywało tylko rozkazy. SS-manom za niewykonanie rozkazu groziła przynajmniej degradacja, karna kompania, obóz lub czapa. Kurski Jacek zaś lubuje się w numerach opisanych wyżej – to jego żywioł. Ja po numerze z diadkiem nie mógłbym sobie spojrzeć w lustrze w oczy. Ale widać Kurski ma inne lustro – jak księżna z bajki o królewnie śnieżcze.

  30. Czasy wszechmocy esbecji znam z autopsji. Nikt, po
    prostu nikt z moich przyjaciół, szerszego grona a później z bardzo szerokiego kręgu znajomych nie podskoczył Milicji a tym bardziej SB. Na samo słowo -władza-, wszyscy srali w pory. Jak się porówna 48 godzin zatrzymania za byle gówno na komisariacie z bezkarnym pałowaniem włącznie, z czasami wojny i grożącymi wtedy sankcjami, to ja, jako zwykły człowiek mimo woli chylę przed dziadkiem Tuska głowę. 

    A dziadka Tuska wyciągnął z zaświatów Jarosław Kaczyński. Kurski był wykonawcą. Szkoda, że tego tchórza, wyciągającego ziemniaki z ognia cudzymi rękami, tak mało wiąże się z tą sprawą. Dowodów nie mam ale bez wiedzy i akceptacji Jarosława Kaczyńskiego, nikt przecież pierdnąć nie mógł w PIS-ie. Decydował o wszystkim. Przypomnij sobie torebkę Szczypińskiej. Ktoś, kto wtrąca się w takie pierduły, o rzeczach ważnych decyduje na sto procent.  

    • Żadnego wytłumaczenia dla Kurskiego
      SS też wykonywało tylko rozkazy. SS-manom za niewykonanie rozkazu groziła przynajmniej degradacja, karna kompania, obóz lub czapa. Kurski Jacek zaś lubuje się w numerach opisanych wyżej – to jego żywioł. Ja po numerze z diadkiem nie mógłbym sobie spojrzeć w lustrze w oczy. Ale widać Kurski ma inne lustro – jak księżna z bajki o królewnie śnieżcze.

  31. Czasy wszechmocy esbecji znam z autopsji. Nikt, po
    prostu nikt z moich przyjaciół, szerszego grona a później z bardzo szerokiego kręgu znajomych nie podskoczył Milicji a tym bardziej SB. Na samo słowo -władza-, wszyscy srali w pory. Jak się porówna 48 godzin zatrzymania za byle gówno na komisariacie z bezkarnym pałowaniem włącznie, z czasami wojny i grożącymi wtedy sankcjami, to ja, jako zwykły człowiek mimo woli chylę przed dziadkiem Tuska głowę. 

    A dziadka Tuska wyciągnął z zaświatów Jarosław Kaczyński. Kurski był wykonawcą. Szkoda, że tego tchórza, wyciągającego ziemniaki z ognia cudzymi rękami, tak mało wiąże się z tą sprawą. Dowodów nie mam ale bez wiedzy i akceptacji Jarosława Kaczyńskiego, nikt przecież pierdnąć nie mógł w PIS-ie. Decydował o wszystkim. Przypomnij sobie torebkę Szczypińskiej. Ktoś, kto wtrąca się w takie pierduły, o rzeczach ważnych decyduje na sto procent.  

    • Żadnego wytłumaczenia dla Kurskiego
      SS też wykonywało tylko rozkazy. SS-manom za niewykonanie rozkazu groziła przynajmniej degradacja, karna kompania, obóz lub czapa. Kurski Jacek zaś lubuje się w numerach opisanych wyżej – to jego żywioł. Ja po numerze z diadkiem nie mógłbym sobie spojrzeć w lustrze w oczy. Ale widać Kurski ma inne lustro – jak księżna z bajki o królewnie śnieżcze.

  32. Czasy wszechmocy esbecji znam z autopsji. Nikt, po
    prostu nikt z moich przyjaciół, szerszego grona a później z bardzo szerokiego kręgu znajomych nie podskoczył Milicji a tym bardziej SB. Na samo słowo -władza-, wszyscy srali w pory. Jak się porówna 48 godzin zatrzymania za byle gówno na komisariacie z bezkarnym pałowaniem włącznie, z czasami wojny i grożącymi wtedy sankcjami, to ja, jako zwykły człowiek mimo woli chylę przed dziadkiem Tuska głowę. 

    A dziadka Tuska wyciągnął z zaświatów Jarosław Kaczyński. Kurski był wykonawcą. Szkoda, że tego tchórza, wyciągającego ziemniaki z ognia cudzymi rękami, tak mało wiąże się z tą sprawą. Dowodów nie mam ale bez wiedzy i akceptacji Jarosława Kaczyńskiego, nikt przecież pierdnąć nie mógł w PIS-ie. Decydował o wszystkim. Przypomnij sobie torebkę Szczypińskiej. Ktoś, kto wtrąca się w takie pierduły, o rzeczach ważnych decyduje na sto procent.  

    • Żadnego wytłumaczenia dla Kurskiego
      SS też wykonywało tylko rozkazy. SS-manom za niewykonanie rozkazu groziła przynajmniej degradacja, karna kompania, obóz lub czapa. Kurski Jacek zaś lubuje się w numerach opisanych wyżej – to jego żywioł. Ja po numerze z diadkiem nie mógłbym sobie spojrzeć w lustrze w oczy. Ale widać Kurski ma inne lustro – jak księżna z bajki o królewnie śnieżcze.

  33. Czasy wszechmocy esbecji znam z autopsji. Nikt, po
    prostu nikt z moich przyjaciół, szerszego grona a później z bardzo szerokiego kręgu znajomych nie podskoczył Milicji a tym bardziej SB. Na samo słowo -władza-, wszyscy srali w pory. Jak się porówna 48 godzin zatrzymania za byle gówno na komisariacie z bezkarnym pałowaniem włącznie, z czasami wojny i grożącymi wtedy sankcjami, to ja, jako zwykły człowiek mimo woli chylę przed dziadkiem Tuska głowę. 

    A dziadka Tuska wyciągnął z zaświatów Jarosław Kaczyński. Kurski był wykonawcą. Szkoda, że tego tchórza, wyciągającego ziemniaki z ognia cudzymi rękami, tak mało wiąże się z tą sprawą. Dowodów nie mam ale bez wiedzy i akceptacji Jarosława Kaczyńskiego, nikt przecież pierdnąć nie mógł w PIS-ie. Decydował o wszystkim. Przypomnij sobie torebkę Szczypińskiej. Ktoś, kto wtrąca się w takie pierduły, o rzeczach ważnych decyduje na sto procent.  

    • Żadnego wytłumaczenia dla Kurskiego
      SS też wykonywało tylko rozkazy. SS-manom za niewykonanie rozkazu groziła przynajmniej degradacja, karna kompania, obóz lub czapa. Kurski Jacek zaś lubuje się w numerach opisanych wyżej – to jego żywioł. Ja po numerze z diadkiem nie mógłbym sobie spojrzeć w lustrze w oczy. Ale widać Kurski ma inne lustro – jak księżna z bajki o królewnie śnieżcze.

  34. Czasy wszechmocy esbecji znam z autopsji. Nikt, po
    prostu nikt z moich przyjaciół, szerszego grona a później z bardzo szerokiego kręgu znajomych nie podskoczył Milicji a tym bardziej SB. Na samo słowo -władza-, wszyscy srali w pory. Jak się porówna 48 godzin zatrzymania za byle gówno na komisariacie z bezkarnym pałowaniem włącznie, z czasami wojny i grożącymi wtedy sankcjami, to ja, jako zwykły człowiek mimo woli chylę przed dziadkiem Tuska głowę. 

    A dziadka Tuska wyciągnął z zaświatów Jarosław Kaczyński. Kurski był wykonawcą. Szkoda, że tego tchórza, wyciągającego ziemniaki z ognia cudzymi rękami, tak mało wiąże się z tą sprawą. Dowodów nie mam ale bez wiedzy i akceptacji Jarosława Kaczyńskiego, nikt przecież pierdnąć nie mógł w PIS-ie. Decydował o wszystkim. Przypomnij sobie torebkę Szczypińskiej. Ktoś, kto wtrąca się w takie pierduły, o rzeczach ważnych decyduje na sto procent.  

    • Żadnego wytłumaczenia dla Kurskiego
      SS też wykonywało tylko rozkazy. SS-manom za niewykonanie rozkazu groziła przynajmniej degradacja, karna kompania, obóz lub czapa. Kurski Jacek zaś lubuje się w numerach opisanych wyżej – to jego żywioł. Ja po numerze z diadkiem nie mógłbym sobie spojrzeć w lustrze w oczy. Ale widać Kurski ma inne lustro – jak księżna z bajki o królewnie śnieżcze.

  35. Czasy wszechmocy esbecji znam z autopsji. Nikt, po
    prostu nikt z moich przyjaciół, szerszego grona a później z bardzo szerokiego kręgu znajomych nie podskoczył Milicji a tym bardziej SB. Na samo słowo -władza-, wszyscy srali w pory. Jak się porówna 48 godzin zatrzymania za byle gówno na komisariacie z bezkarnym pałowaniem włącznie, z czasami wojny i grożącymi wtedy sankcjami, to ja, jako zwykły człowiek mimo woli chylę przed dziadkiem Tuska głowę. 

    A dziadka Tuska wyciągnął z zaświatów Jarosław Kaczyński. Kurski był wykonawcą. Szkoda, że tego tchórza, wyciągającego ziemniaki z ognia cudzymi rękami, tak mało wiąże się z tą sprawą. Dowodów nie mam ale bez wiedzy i akceptacji Jarosława Kaczyńskiego, nikt przecież pierdnąć nie mógł w PIS-ie. Decydował o wszystkim. Przypomnij sobie torebkę Szczypińskiej. Ktoś, kto wtrąca się w takie pierduły, o rzeczach ważnych decyduje na sto procent.  

    • Żadnego wytłumaczenia dla Kurskiego
      SS też wykonywało tylko rozkazy. SS-manom za niewykonanie rozkazu groziła przynajmniej degradacja, karna kompania, obóz lub czapa. Kurski Jacek zaś lubuje się w numerach opisanych wyżej – to jego żywioł. Ja po numerze z diadkiem nie mógłbym sobie spojrzeć w lustrze w oczy. Ale widać Kurski ma inne lustro – jak księżna z bajki o królewnie śnieżcze.

    • Żadnego wytłumaczenia dla Kurskiego
      SS też wykonywało tylko rozkazy. SS-manom za niewykonanie rozkazu groziła przynajmniej degradacja, karna kompania, obóz lub czapa. Kurski Jacek zaś lubuje się w numerach opisanych wyżej – to jego żywioł. Ja po numerze z diadkiem nie mógłbym sobie spojrzeć w lustrze w oczy. Ale widać Kurski ma inne lustro – jak księżna z bajki o królewnie śnieżcze.

    • Żadnego wytłumaczenia dla Kurskiego
      SS też wykonywało tylko rozkazy. SS-manom za niewykonanie rozkazu groziła przynajmniej degradacja, karna kompania, obóz lub czapa. Kurski Jacek zaś lubuje się w numerach opisanych wyżej – to jego żywioł. Ja po numerze z diadkiem nie mógłbym sobie spojrzeć w lustrze w oczy. Ale widać Kurski ma inne lustro – jak księżna z bajki o królewnie śnieżcze.

  36. Miki & Romskey :))) cześć, cześć
    Żeby Was pogodzić, proponuję I tom dzieła Wiesława Weissa “Wielka Rock Encyklopedia”; tamże nawiązenie nazwą (The Beatals) do The Crickets Buddy’ego i gangu motocyklowego z filmu “Wild One” (The Beetles) i miłością Lennona do gier słownych i chęcią włączenia do nazwy słowa “Beat”. Taką samą grę słowną zastosowała grupa Canned Heat (heat = ogrzewać, podgrzewać, ale też popęd płciowy, podniecać, rozpalać namiętność).
    Pozdrawiam rockowo/bluesowo (niepotrzebne skreślić).

  37. Miki & Romskey :))) cześć, cześć
    Żeby Was pogodzić, proponuję I tom dzieła Wiesława Weissa “Wielka Rock Encyklopedia”; tamże nawiązenie nazwą (The Beatals) do The Crickets Buddy’ego i gangu motocyklowego z filmu “Wild One” (The Beetles) i miłością Lennona do gier słownych i chęcią włączenia do nazwy słowa “Beat”. Taką samą grę słowną zastosowała grupa Canned Heat (heat = ogrzewać, podgrzewać, ale też popęd płciowy, podniecać, rozpalać namiętność).
    Pozdrawiam rockowo/bluesowo (niepotrzebne skreślić).

  38. Miki & Romskey :))) cześć, cześć
    Żeby Was pogodzić, proponuję I tom dzieła Wiesława Weissa “Wielka Rock Encyklopedia”; tamże nawiązenie nazwą (The Beatals) do The Crickets Buddy’ego i gangu motocyklowego z filmu “Wild One” (The Beetles) i miłością Lennona do gier słownych i chęcią włączenia do nazwy słowa “Beat”. Taką samą grę słowną zastosowała grupa Canned Heat (heat = ogrzewać, podgrzewać, ale też popęd płciowy, podniecać, rozpalać namiętność).
    Pozdrawiam rockowo/bluesowo (niepotrzebne skreślić).

  39. Miki & Romskey :))) cześć, cześć
    Żeby Was pogodzić, proponuję I tom dzieła Wiesława Weissa “Wielka Rock Encyklopedia”; tamże nawiązenie nazwą (The Beatals) do The Crickets Buddy’ego i gangu motocyklowego z filmu “Wild One” (The Beetles) i miłością Lennona do gier słownych i chęcią włączenia do nazwy słowa “Beat”. Taką samą grę słowną zastosowała grupa Canned Heat (heat = ogrzewać, podgrzewać, ale też popęd płciowy, podniecać, rozpalać namiętność).
    Pozdrawiam rockowo/bluesowo (niepotrzebne skreślić).

  40. Miki & Romskey :))) cześć, cześć
    Żeby Was pogodzić, proponuję I tom dzieła Wiesława Weissa “Wielka Rock Encyklopedia”; tamże nawiązenie nazwą (The Beatals) do The Crickets Buddy’ego i gangu motocyklowego z filmu “Wild One” (The Beetles) i miłością Lennona do gier słownych i chęcią włączenia do nazwy słowa “Beat”. Taką samą grę słowną zastosowała grupa Canned Heat (heat = ogrzewać, podgrzewać, ale też popęd płciowy, podniecać, rozpalać namiętność).
    Pozdrawiam rockowo/bluesowo (niepotrzebne skreślić).

  41. Miki & Romskey :))) cześć, cześć
    Żeby Was pogodzić, proponuję I tom dzieła Wiesława Weissa “Wielka Rock Encyklopedia”; tamże nawiązenie nazwą (The Beatals) do The Crickets Buddy’ego i gangu motocyklowego z filmu “Wild One” (The Beetles) i miłością Lennona do gier słownych i chęcią włączenia do nazwy słowa “Beat”. Taką samą grę słowną zastosowała grupa Canned Heat (heat = ogrzewać, podgrzewać, ale też popęd płciowy, podniecać, rozpalać namiętność).
    Pozdrawiam rockowo/bluesowo (niepotrzebne skreślić).

  42. Miki & Romskey :))) cześć, cześć
    Żeby Was pogodzić, proponuję I tom dzieła Wiesława Weissa “Wielka Rock Encyklopedia”; tamże nawiązenie nazwą (The Beatals) do The Crickets Buddy’ego i gangu motocyklowego z filmu “Wild One” (The Beetles) i miłością Lennona do gier słownych i chęcią włączenia do nazwy słowa “Beat”. Taką samą grę słowną zastosowała grupa Canned Heat (heat = ogrzewać, podgrzewać, ale też popęd płciowy, podniecać, rozpalać namiętność).
    Pozdrawiam rockowo/bluesowo (niepotrzebne skreślić).

  43. Przeceniasz moje możliwości lingwistyczne
    Ja mały żuczek (nomen omen), cóż ja mogę. PT forumowicze już poniżej wyczerpali zdaje mi się wszystkie opcje. Jak było naprawdę tego nie wie nikt i to jest piękne i niech tak zostanie. W “Antologii” nie doczytałem się niczego nowego, również wywiad rzeka z Lennonem nie wnosi nic ciekawego. Jak już zostanę sławnym człowiekiem, będą się ludziska głowić co miało znaczyć canned head i dlaczego tak?

  44. Przeceniasz moje możliwości lingwistyczne
    Ja mały żuczek (nomen omen), cóż ja mogę. PT forumowicze już poniżej wyczerpali zdaje mi się wszystkie opcje. Jak było naprawdę tego nie wie nikt i to jest piękne i niech tak zostanie. W “Antologii” nie doczytałem się niczego nowego, również wywiad rzeka z Lennonem nie wnosi nic ciekawego. Jak już zostanę sławnym człowiekiem, będą się ludziska głowić co miało znaczyć canned head i dlaczego tak?

  45. Przeceniasz moje możliwości lingwistyczne
    Ja mały żuczek (nomen omen), cóż ja mogę. PT forumowicze już poniżej wyczerpali zdaje mi się wszystkie opcje. Jak było naprawdę tego nie wie nikt i to jest piękne i niech tak zostanie. W “Antologii” nie doczytałem się niczego nowego, również wywiad rzeka z Lennonem nie wnosi nic ciekawego. Jak już zostanę sławnym człowiekiem, będą się ludziska głowić co miało znaczyć canned head i dlaczego tak?

  46. Przeceniasz moje możliwości lingwistyczne
    Ja mały żuczek (nomen omen), cóż ja mogę. PT forumowicze już poniżej wyczerpali zdaje mi się wszystkie opcje. Jak było naprawdę tego nie wie nikt i to jest piękne i niech tak zostanie. W “Antologii” nie doczytałem się niczego nowego, również wywiad rzeka z Lennonem nie wnosi nic ciekawego. Jak już zostanę sławnym człowiekiem, będą się ludziska głowić co miało znaczyć canned head i dlaczego tak?

  47. Przeceniasz moje możliwości lingwistyczne
    Ja mały żuczek (nomen omen), cóż ja mogę. PT forumowicze już poniżej wyczerpali zdaje mi się wszystkie opcje. Jak było naprawdę tego nie wie nikt i to jest piękne i niech tak zostanie. W “Antologii” nie doczytałem się niczego nowego, również wywiad rzeka z Lennonem nie wnosi nic ciekawego. Jak już zostanę sławnym człowiekiem, będą się ludziska głowić co miało znaczyć canned head i dlaczego tak?

  48. Przeceniasz moje możliwości lingwistyczne
    Ja mały żuczek (nomen omen), cóż ja mogę. PT forumowicze już poniżej wyczerpali zdaje mi się wszystkie opcje. Jak było naprawdę tego nie wie nikt i to jest piękne i niech tak zostanie. W “Antologii” nie doczytałem się niczego nowego, również wywiad rzeka z Lennonem nie wnosi nic ciekawego. Jak już zostanę sławnym człowiekiem, będą się ludziska głowić co miało znaczyć canned head i dlaczego tak?

  49. Przeceniasz moje możliwości lingwistyczne
    Ja mały żuczek (nomen omen), cóż ja mogę. PT forumowicze już poniżej wyczerpali zdaje mi się wszystkie opcje. Jak było naprawdę tego nie wie nikt i to jest piękne i niech tak zostanie. W “Antologii” nie doczytałem się niczego nowego, również wywiad rzeka z Lennonem nie wnosi nic ciekawego. Jak już zostanę sławnym człowiekiem, będą się ludziska głowić co miało znaczyć canned head i dlaczego tak?