Reklama

Jest takie powiedzenie, że z Korwina się wyrasta, ze swojej strony dodałbym drugą część powszechnej prawdy ludowej. Z Korwina się wyrasta albo razem z nim głupieje na starość, ale to nie sam staruszek, który całe życie chciał uchodzić za oryginała jest problemem drugiej co do wielkości partii prawicowej. Problem jest szerszy i sprowadza się do tezy, którą dawno postawiłem. Konfederacja nie jest bytem politycznym, tylko publicystycznym, z nielicznymi wyjątkami i tutaj może wielu się zdziwi, gdy za jednego z poważniejszych polityków uznam Bosaka. Z całą pewnością ta formacja społeczno-publicystyczna zyskałby, gdyby w swoich szeregach miała więcej Bosaków i przede wszystkim ani jednego Korwina, chociaż to nie takie proste.

Szanse, że Konfederacja pozbędzie się Korwina są niewielkie, pomimo tego, że coraz więcej działaczy nie tylko widzi problem, ale usiłuje coś z nim zrobić. Każde rozwiązanie wiąże się ze stratami wizerunkowymi, pozostawienie zdziwaczałego staruszka daję pełną gwarancję, że w trakcie kampanii znów coś palnie o „genialnym Hitlerze”, „wybitnym Putinie” albo o niepełnosprawnych dzieciach i „głupich babach”. Zresztą nie musi tego robić, archiwa są wypełnione jego zgranymi do imentu prowokacjami i „oryginalnościami”. Ciężko oszacować jakie to są traty i równie trudno powiedzieć ile Konfederacja zyskałaby na wyrzuceniu Korwina. Pewne natomiast jest to, że trwanie w tej pułapce to siedzenie na minie i wystarczy jedna iskra, aby cała formacja wyleciała w powietrze i poza próg wyborczy. Wbrew deklaracjom części członków Konfederacji, że demokracja jest do „d”, nie ma tam odważnych, aby z Korwinem zrobić porządek, z pełną świadomością, że w początkowej fazie będzie się to wiązało z zamieszaniem i jakimiś wahaniami w sondażach. Trwanie z Korwinem wydaje się najgorszym pomysłem, niemniej uwarunkowania polityczne zapewne przesądzą o wyborze większego zła.

Reklama

Dlaczego z takim uporem twierdzę, że Konfederacja, zwłaszcza w wydaniu korwinistycznym, to klub dyskusyjny i zbiór ekscentryków, a nie profesjonalni politycy? Wystarczy przywołać ostatnie popisy szalonego dziadziusia. Wyjątkowo nieudolny analityk polskiej sceny politycznej wie, że Konfederacja to zdecydowany lider wśród najmłodszej grupy wyborców i nie ma tej grupie przytłaczającej przewagi młodych mężczyzn nad młodymi kobietami. Tymczasem Korwin-Mikke u Stanowskiego, czyli kolejnego lidera dzieci i młodzieży, wypala z pomysłem odbierania praw wyborczych kobietom do 55 roku życia i jeszcze coś bredzi o menopauzie. Pomijając dalsze prymitywne prowokacje z rozgrzeszaniem pedofilii, poniżaniem niepełnosprawnych i jak zwykle ciepłe słowa o Hitlerze, jedno jest pewne. Czołowa postać Konfederacji zraża jakieś 2-3% własnego elektoratu, co stanowi 1/3 wszystkich wyborców. Za coś takiego w poważnej polityce po prostu się wylatuje i to bezdyskusyjnie, bo takie uprawianie polityki jest dyskwalifikacją. Podstawowym zadaniem polityka jest pozyskiwanie nowego wyborcy, a jeśli polityk odstrasza stałych wyborców, to znajduje się na samym dnie politycznej ignorancji.

Cała tajemnica Korwina polega na tym, że on żadnego króliczka nie chce dogonić, on żyje od 40 lat z tego samego. Robi wokół siebie szum w stylu celebrytów, buduje własny fanklub i całą resztę, w tym kolejne partie, ma w najgłębszym poważaniu. Mało tego, Korwin w ogóle nie ukrywa swoich zamiarów, jego działania są tak czytelne, że bardziej być nie mogą. Z tych i wielu innych powodów Konfederacja nigdy nie będzie partią zdolną do samodzielnego sprawowania władzy, natomiast ma jedną ważną zaletę, która może skłonić do oddania na nią głosu. Konfederacja jest jedynym hamulcem dla PiS i PO, bez nich nic nie zrobią. Kiedyś uznałbym taki stan za katastrofę, ale po tym co zrobiło PiS przez ostatnie lata, uważam tę dziwaczną formacje za bardzo ważny element politycznej układanki, do tego stopnia ważny, żeby rozważyć oddanie na nich głosu. Polityka to nie publicystyka, tutaj się gra tym, co się ma i dąży do osiągnięcia optymalnego wyniku.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Korwin to nie jest już lokomotywa partii. Ton nadają Mentzen, Braun i cała reszta. Winnicki ostro dogaduje się z Ziobrystami, którzy koalicji ZP nie opuszczą. Wniosek jest taki, że w przyszłym sejmie koalicja, PiS, SP i konfa. Frakcja masońska w PiS powoli słabnie więc przeszkód nie będzie. Niech Witek przestanie ganiać Brauna o kaganiec i może uda się zablokować Tuska, Zandberga i resztę katastrofalnej ekipy.
    Tak krawiec kraje jak mu materii staje i trzeba rzeźbić coś z tego co się ma. Rozwiązań idealnych nie będzie.

    • Korwin to kretyn ale przyciaga wiele (kretyńskiego) elektoratu pełnoletnich małolatów. Bez Korwina Konfederacja cały czas jest za słaba. Niestety. Korwin nie jest już (jedyną) lokomotywą Konfederacji ale cały czas bardzo popularnych wśród części elektoratu błaznem. Bez Korwina Konfederacja nie weszłaby do Sejmu.

    • @smartboy
      Gdyby, nie daj Boże, Konfederacja weszła w koalicję z PiS-owskimi dziwkami globalizmu, które w 2 lata zamordowały 200 000 Polaków (a licznik wciąż bije), dały UE możliwość nakładania na Polaków podatków, podpisały “zielony ład” (czyli wielką pauperyzację narodu, likwidację górnictwa węglowego, a co za tym idzie stabilności i suwerenności energetycznej oraz likwidację powszechnej motoryzacji/mobilności po 2030 lub 2035 r.) oraz próbowali zarżnąć rolnictwo, a ostatnio zaczynają coś przebąkiwać o podatku katastralnym, to Konfederacja nigdy więcej nie uzyska mojego głosu. Konfederacja, niczym Zawisza, ma stać naprzeciw wszystkim pozostałym partiom oligarchii III RP i czekać, aż ich dominacja na krajowej scenie politycznej zacznie się załamywać pod ciężarem klimatyzmu i covidiozy (co jest nieuniknione), a następnie grać na przejęcie władzy w przyszłości (nb. PiS w swoim pierwszym starcie wyborczym w 2001 r. uzyskał 1,23 mln głosów, czyli mniej więcej tyle, co Konfederacja w 2019 r.). Podkreślam, jakakolwiek kolaboracja władz Konfy z partiami systemowymi III RP, po tym, co zrobiły one z Polską na przestrzeni ostatnich 33 lat, będzie po prostu zdradą narodu. Już abstrahując od tego, jaka niby korzyść miałaby z tego wyniknąć z antysystemowego/patriotycznego/antyglobalistycznego punktu widzenia, bo ja nie widzę żadnej. Co najwyżej stołki ministerialne i fotele w spółkach skarbu państwa dla liderów Konfy i ich rodzin oraz znajomych. No ale jeśli ktoś z Konfy ma zamiar pójść drogą Andruszkiewicza, to niech lepiej od razu palnie sobie w łeb.
      A co do Korwina, to jego ekscentryczne wyskoki medialne są niczym, w porównaniu z wielkokalibrowymi aktami zdrady narodowej ze strony PiS-u, poczynając od namawiania Polaków w 2003 r. przed referendum akcesyjnym do głosowania za anschlussem, na podpisaniu w 2020 r. “zielonego ładu” i zamordowaniu 200 000 Polaków pod płaszczykiem covidiozy kończąc.
      Jedyną szkodę, jakiej Korwin dokonał swoją aktywnością medialną, było zrażenie wpisem na fb rolników z AgroUnii w maju 2019 r. A kontakty między Konfą i AU były wtedy od dłuższego czasu bardzo zażyłe, na Marsz “STOP 447” przyjechała delegacja 500 działaczy AU, zanosiło się, że AU wejdzie do Konfederacji jako jej czwarty komponent i nareszcie polski antysystem będzie miał dojście na wieś i do małych miasteczek, dotąd będących (w dużej mierze dzięki posoborowemu klerowi) poletkiem wyborczym PiS-u. No i zaraz potem Korwin wyjeżdża z jakimś chamskim felietonem obrażającym rolników, Kołodziejczak się wkurza i AgroUnia odcina się od Konfederacji. A teraz AU (do spółki z Ikonowiczem) tworzy własną partię i zamierza startować w najbliższych wyborach, czym podbierze Konfie cześć wyborców. W tym przypadku Korwin rzeczywiście zaszkodził. Gdyby liderzy Konfederacji mieli łeb na karku, to z całych sił powinni dążyć do pogodzenia się z AgroUnią i wejścia na wieś i do małych miasteczek, gdzie dotychczas praktycznie nie mieli dostępu. To tam mieszka większość narodu, a nie w Warszawokrakowowrocławiopoznaniogdańsku (Schetyna miał jak najbardziej rację mówiąc, że wybory wygrywa się w Końskich, a nie w Warszawie). Jak bardzo takiego scenariusza boi się PiS świadczy fakt podsłuchiwania Kołodziejczaka Pegasusem przed wyborami 2019 r., gdy już wtedy planował założenie partii (bodaj o nazwie Zgoda) ze Stanisławem Żółtkiem i udział w wyborach, do czego ostatecznie nie doszło. Tak więc, jeśli czyta to ktoś z liderów Konfy, to jeśli na poważnie chcecie iść po władzę w Polsce i uratować kraj przed globalizmem, to krokiem nr 1 do tego celu jest wciągnięcie AgroUnii do Konfederacji jako jej czwartego komponentu. Jakakolwiek kolaboracja z partiami systemowymi III RP to zdrada, a z czasem haniebny koniec w stylu LPR i Samoobrony.

    • Korwin to taki ogranicznik w zdobywaniu nowego elektoratu przez konfederację. Nie odmawiam temu człowiekowi inteligencji, ale chęć bycia innym poprzez skrajne wypowiedzi przykrywa zdrowy rozsądek i planowanie długofalowe. Na dłuższą metę aby konfederacja odniosła sukces wyborczy musi rozstać się z Korwin
      Analiza zakażeń, hospitalizacji i zgonów na C19 styczeń-luty 2022 – dane UK
      https://polskawliczbach.blogspot.com/2022/02/analiza-zakazen-hospitalizacji-i-zgonow_13.html

  2. W obecnych czasach tradycyjne podziały polityczne przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. W tej chwili trwa wojna (trudno to nazwać sporem politycznym) pomiędzy totalitarystami i wolnościowcami. Po stronie totalitaryzmu (przymusowa terapia genetyczna) opowiedziały się wszystkie partie polityczne oprócz Konfederacji. Opcję wolnościową wybrała też ponad połowa narodu. Dlatego nie jest dziwne że totalitaryści sięgają po wszystkie środki, łącznie z sabotażystami, bojąc się utraty władzy.

    Rześki dziadek, o którym wspomina MK został odkurzony by kompromitować opcję wolnościową. Jest to fachowiec, gdyż od 30 lat umiejętnie kanalizował nastroje prawicowe, kompromitując tę opcję w kluczowych momentach. Ale teraz zaczął grać przeciwko samej Opatrzności. Dostał już kilka bolesnych (i to dosłownie) ostrzeżeń, ale je zignorował. Najwyższy czas, by wreszcie zaczął korzystać z dobrodziejstw emerytury.

  3. “Stetryczala ekscentrycznosc Korwina” to problem o wiele mniejszy niz “wolnosciowy” skret doktrynalny Mentzena…

    Korwin tez nadawal na tych falach, ale on jest juz tylko chodzacym memem, a Mentzen ma realne mozliwosci zrobienia z Konfy nastepnej marionetki dla duzych, niekoniecznie rodzimych pieniedzy.
    Mentzen, podobnie jak wczesniej R. Gwiazdowski, lansuje poglad, ze gwarantem dobrobytu i rozwoju jest nieograniczony indywidualizm, ktory w zalozeniach, na poziomie abstrakcji moze miec sens, ale w praktyce zawsze sprowadza sie do drenazu kapitalu spolecznego i eksploatacji wszystkich mozliwych zasobow danej spolecznosci przez bardzo waska, objazdowa grupe ludzi posiadajacych srodki i know-how, ktorzy z tego rodzaju “uwolnorynkowiajacych” transformacji uczynili jeden z najbardziej intratnych interesow w historii swiata…

    Jezeli dla ludzi pokroju Metzena nie istnieje Narod, czy spoleczenstwo, jakikolwiek kolektyw, w jaki sposob chce on formulowac i realizowac grupowe interesy?
    W oczach przeroznych Mentzenow Panstwo to nic wiecej jak strefa ekonomiczna gdzie wszystko jest zasobem, do eksploatacji i na sprzedaz…

    W moich oczach ma on zadatki na najbardziej szkodliwego polityka nowego pokolenia.

  4. Sprawiedliwość społeczna, społeczna gospodarka rynkowa, sprawiedliwy podzial dóbr.
    Od kiedy to trwa?
    W literaturze pierwszym ‘sprawiedliwym społecznie’ bohaterem jest Kali z ‘W pustyni i w puszczy’.
    Nie podoba mu się sprawiedliwość bezprzymiotnikowa. Jest zwolennikiem ‘sprawiedliwości społecznej’!
    Bo co oznacza ta bezprzymiotnikowa? To, że jeżeli wychodowałeś krowę, to ona jest twoja. I jej mleko, i masło, i mięso. I małe krówki też.
    A ‘sprawiedliwość społeczna’, to ‘sprawiedliwy podział dóbr’! Teraz nie musisz już chodować krowy żeby ją mieć! I mleko i masło też są twoje!
    Nie tego wrednego KOMBINATORA co ją wychodował.
    Idea ta jest słuszna! Najsłuszniejsze! Nie podlegająca dyskusji!
    Bo pogląd przeciwny jest śmieszny, głupi. Wyznawany przez oszołomów, więc głupi i śmieszny.
    Choć czasem, nie można zaprzeczyć, zdarzają się błędy w doborze kadr. Wtedy to głupi sąsiad decyduje, o naszych krowach.
    Kali to był prymityw i analfabeta. Dzisiaj mamy całą masę wykształconych, młodych z wielkich miast, znających czasem języki obce (hm, Kali też znał, uczciwie trzeba przyznać).
    Dużo LEPIEJ wiedzą, jak zgodnie z zasadami ‘spawiedliwości społecznej’ podzielić nie swoje dobra…
    Wiedzą, bo mięli takich nauczycieli, bo wszędzie o tym czytają, słyszą i widzą.
    O tym, że MUSZĄ być PAŃSTWOWE firmy! Koniec! I jeszcze duużo urzędników.
    Bo w tych firmach, pracuje cały sztab ‘lepiej wykształconych’, ‘lepiej wiedzących’, jak ‘sprawiedliwie społecznie’ dobra dzielić.
    Choć, czasem, nie da się ukryć, winne są kadry, kiedy to szwagier politycznego przeciwnika, nie mój, decyduje o ‘sprawiedliwym społecznie podziale’.
    Ale zasada jest święta!
    Im więcej państwowych, ‘strategicznych’ firm, tym lepiej.
    Bo przecież tylko agent Putina, nasłany z Berlina może uważać inaczej!
    Polski PAŃSTWOWY kapitał jest ‘GWARANTEM’ szczęścia powszechnego, nie kapitał Nowaków, Kowalskich, Januszów i Grażyn. On jest podejrzany, taki gorszy. Prywaciarski.
    Prywaciarz, on myśli tylko o sobie i swojej rodzinie.
    A czołowi działacze PO, PiS, i pomniejszych zwolenników dzielenia cudzego dobra, GWARANTUJĄ OBIETNICĘ miski ryżu i realny za***ol do końca życia mojego, moich dzieci i dzieci moich dzieci.
    Dzień wolności podatkowej przypada na okolicę połowy roku. Przez pół roku za***lamy nawet nie za miskę ryżu. ZA DARMOCHĘ.
    Ale to jeszcze było mało naszym drogim (o jak drogim) okupantom. Dlatego Glapiński z kolegami z rządu dołożył nam inflacją na poziomie 8%.
    100% dzielone na 12 to jest nieco ponad 8%.
    Czyli jeszcze jeden miesiać za***lamy za darmo. Uwaga. Pod warunkiem że NIE MASZ ŻADNYCH oszczędności.
    Bo jeżeli je miałeś, to jeszcze za***dolą ci, co roku – procent składany, to co odłożyłeś.
    Szacowano, że PRL zabierał 80% dochodów ludziom. Teraz coraz szybciej do tej liczby się zbliżamy…

    • W literaturze pierwszym ‘sprawiedliwym społecznie’ bohaterem jest Kali z ‘W pustyni i w puszczy’.

      Widze, ze swoja opinie na temat relacji miedzy interesm jednostki, a cena funkcjonowania w spoleczenstwie z okreslonymi zasadami wspolzycia i instytucjami , przynajmniej teoretycznie, majacymi zapewnic optymalne rozwiazanie tego konfliktu, wyrobil pan na podstawie obszernej i bardzo wymagajacej literatury…

      Zaryzykuje stwierdzenie, ze jest pan osoba o umysle bardzo prostym, gdzie prawda i falsz, dobro i zlo, racja i blad sa schludnie odzielone i uporzadkowane, zamkniete w szufladkach i podpisane duza, czarna czcionka na bialym tle…
      Panski intelektualny wysilek sprowadza sie do pociagniecia za odpowiedni uchwyt, po czym moze pan sobie odpoczac usatysfakcjonowany slusznym wyborem.
      Wbrew panskiemu mniemaniu nie rozni sie pan zbytnio od fanatycznych komunistow, oni rowniez funkcjonuja w czarno-bialej rzeczywistosci, co prawda kolory sa tam wedlug pana wzorca odwrocone, ale jestem wrecz pewien, ze oni podobnie mysla o panu.

      Prawdziwym wyborem jest wybor miedzy dwiema rownorzednymi racjami, trudny i czesto bledny. Dopoki pan tego nie zrozumie jest pan politycznym planktonem.

  5. Żenujące jest czytanie u Kurki w kontekście JKM o “rozgrzeszaniu pedofilii, poniżaniu niepełnosprawnych i jak zwykle ciepłych słowach o Hitlerze”. Zrozumiał Kurka tyle samo z tego wywiadu, co zrozumiałaby Wielgusowa, Senyszynowa czy jakaś inna harpia. Czyli nic. Bo akurat w powyższych kwestiach JKM ma rację. Polecam cały wywiad. To próba rozmowy człowieka mądrego z głupcem. Czyli coś z góry skazane na niepowodzenie. MK w głowie się nie mieści, że ktoś może mówić co myśli bez politycznego kunktatorstwa. A jeszcze do tego obiektywnie mieć rację… Nieprawdopodobne, może to usłyszeć jakieś babsko i nie zagłosuje na Konfederację, tak nie może być! Dawać to Bosaka, więcej żelowego lalusia z TVN, on nas uchroni nieprzerwanym gęganiem przed Putinem, homopropagandą z UE, judejczykami… Więcej takich mainstremowych gogusi, wszak są tak świetnie wytresowani medialnie, wszak ich największą ambicją jest być zaproszonym przez jakąś Olejnik, wszak są po naszej stronie i tylko w nich nadzieja.

    Myślącym zwracam uwagę na prowadzącego wywiad – to nie tylko bęcwał, ale i cham. Dziwię się JKM, że mu tego wprost nie powiedział. Ja bym nie wytrzymał – 3 godziny z takim pustakiem i do samego końca żelazne nerwy… Zwracam też uwagę na tę dziwkę z Wenus… ta to już przebiła nawet “prowadzącego”. Jak by to Wałęsa powiedział: ani be, ani me, ani kukuryku. Słoma z ubłoconych buciorów rysuje podłogę w studiu przez telefon, brawa dla JKM, że to wytrzymał…

  6. Najlepszy komentarz do tych tego felitonu przeczytałem pod tłitem linkującym artykuł. Cytuję: “Zadanie: Wymień nazwę partii bez stetryczałego bądź niestetryczałego pajaca lub idioty.” I co? Nie ma żadnej sugestii, a jednak wszyscy najpierw myślimy o Kaczyńskim.

    Brawa tu za błyskotliwość i ironię, choć w polemice wymaga to sprostowania. JKM nie jest stetryczały (słownik PWN: “tetryczeć – stawać się zgryźliwym, zgorzkniałym, gderliwym”). Przeciwnie, żyje i działa z niepradopodobnym wigorem w ogóle, nie mówiąc już jak na swoje lata. Nie jest też idiotą, co widzi każdy, a na głos przyznają nawet jego przeciwnicy, przypisujący mu przecież rozmyślne szkodnictwo, a nie nieudolność.

    Nie byłem wcześniej zwolennikiem politycznym JKM, ale jako dotychczasowy wyborca Konfederacji coraz bardziej doceniam jego jego rolę i, uwaga, działalność! Bo nie można zapomnieć, że on zawsze potrafił zorganizować swoich zwolenników a teraz jest jedną z głównych postaci organizacji, której nie da się lekceważąco podsumować określeniem kanapa.

    A jego rzekomo obrazoburcze tezy chyba najtrafniej podsumował Winnicki, jako niewinne ekstrawagancje pana Janusza. Co jest charakterystyczne dla zahukanych pisiorów, to że nigdy nie zaprzeczają racji Korwina, tylko się martwią co ludzie pomyślą. A co pomyślą ludzie i jakie kompleksy niższości mają “prawi” prawi i “prawi” nawróceni? A kogo to obchodzi! Jak kogoś interesuje funkcjonowanie partii władzy, to POPiS cały czas jest czynny. A kto chce iść dalej, ten myśli i mówi jak świat wygląda.

  7. Glos na konfederacje to ryzyko. To moze oznaczac ryzyko wspieranie PISowskiego reżimu.
    Po pierwsze sa dwulicowi i kompletnie nieprzewidywalni. Za temat aborcji Braun 2 lata temu chcial robic dil z wyborami kopertowymi.
    Po drugie pegasus i inne formy zbierania hakow beda mialy zachecic ich do wspolpracy – kto zdradza zone, jest pedalem, kto palil ziolo, kto ma podejrzanych znajomych itd.
    Bosak ma pewnie lepszych pracujacych z oddali “aniolow strozow” niz prezydent.

  8. @Kłębek Nerwów
    Pański komentarz właściwie wyczerpuje temat. Podpisuję się pod nim jako wyborca antysystemowy, ostatnio, ma się rozumieć konfederacki, ponieważ to jedyna realna duża partia prawicowa. Innej, puki co, na horyzoncie nie widać. Pozwolę sobie jeszcze na drobną polemikę z MK, który zdaje się nie rozumie sedna sprawy. My, “oszołomy”, czyli ten wyśmiewany w mediach głównego ścieku antysystem, pragniemy zmiany ustroju państwa. Można powiedzieć jego przebudowy w każdym kluczowym aspekcie. Tym samym odrzucamy ideę porozumienia z dzisiejszymi ugrupowaniami jakoś tam we władzę uwikłanymi.
    “Podstawowym zadaniem polityka jest pozyskiwanie nowego wyborcy, a jeśli polityk odstrasza stałych wyborców, to znajduje się na samym dnie politycznej ignorancji.”
    Nie zgadzam się z powyższym twierdzeniem. Jeżeli w polityce chodzi o to, aby uzbierać jak najwięcej głosów, to Donald Tusk, a później Jarosław Kaczyński, są wybitnymi politykami. Tacy przywódcy, których bezmyślne stado gna przed sobą, nawet pędząc wprost w przepaść. Cwaniacy uskakują, w ostatnim momencie, a durna hołota znów stratna, nie pojmuje, iż sama faktycznie za klęski winę ponosi.
    Antysystemowość polega m.in na kompletnie odmiennym pojmowaniu roli przywódców. Oni mają prowadzić naród, tym samym zmieniać go w pozytywnych kierunkach. Konserwatyzm zakłada stosowanie rozwiązań, np. obyczajowych, sprawdzonych przez wieki, zatem łaszenie się do ogłupionych mediami wyborców, nie wchodzi w grę. Jak to celnie ujął Józef Białek;
    Nasz cel na teraz to przetrwać, czyli zachować własną tożsamość i odrębność kulturową. To samo tyczy się, moim zdaniem, sfery, szeroko rozumianej polityki. Kraj, w ten, czy inny sposób, zawali się pod ciężarem koszmarnej niegospodarności i zidiocenia, z kowidianizmem na czele. To zaś może stworzyć szansę do powstania autentycznie suwerennego państwa polskiego. Konfederacja musi się umacniać w oczekiwaniu na ten moment dziejów, aby być wystarczająco silna, żeby wtedy zdobyć władzę.
    Odnośnie samego Korwina;
    Postrzegam go jako nieszkodliwego starego wariata. Taki, w sumie śmieszny, nieco odjechany dziadzio prawicy. Mi tam, jako ślepemu od urodzenia, jego żarty z kalek nie przeszkadzają. Wprost przeciwnie, czasem nawet bawią. Trzeba oddać Korwinowi, iż potrafi wokół siebie organizować zwolenników. Co stanowi określoną wartość w sytuacji wypchnięcia konfiarzy poza margines oficjalnie dopuszczanych poglądów. Korwin bredzi, jeśli mówimy o racjonalnej polityce gospodarczej. Według mnie rację ma, wspomniany tu już Józef Białek. Jednak to szczegóły, które obecnie możemy sobie podarować. Konfa, aby zachować głosy swoich ideowych wyborców, a innych zwolenników na razie nie przekonali do swoich racji, musi pozostać opozycją wobec gangu spod okrągłego stołu. To pierwszy warunek, bo skurwienia konfiarzom nie wybaczymy.