Już wszystko jasne – wiadomo kto zlecił zamach na papieża i kto zamordował księdza Popiełuszkę.

W przededniu wielkiego wydarzenia, wielki patriota dla jednych, dla innych – ruski przebieraniec, postanowił dorzucić swoje trzy kopiejki do wciąż aktualnej dyskusji i wciąż odgrzewanego pytania : kto stał za zamachem na naszego papieża – Jana Pawła II.
Wojciech Jaruzelski, bo o nim mowa, znalazł czas, pomiędzy procesem o ludobójstwo na Wybrzeżu a postepującą, ponoć, chorobą nowotworową, na podzielenie się z Rodakami swoją wiedzą tajemną. Tajemną i makabryczną.
Ujawnił po latach, jedynych i prawdziwych mocodawców Alego Agcy. To nie bułgarscy agenci, przebrani za pracowników linii lotniczych, stali za zamachem 13 maja 1981 roku. Nawet KGB generała Andropowa też nie miało z tym nic ale to nic wspólnego. Również nasz, osławiony XIV Departament SB, poza tym, że wysyłał do Watykanu pielgrzymów i zakonników, nie robił nic innego.
Nie tylko wskazuje winnych zamachu, nasz generał – przebieraniec, ale również ujawnia źródła swojej wiedzy. I swojej pewności.
Odbył onegdaj, szczerą, partyjną i głęboko internacjonalną rozmowę z towarzyszem Żiwkowem – pierwszym sekretarzem bułgarskiej partii komunistycznej. Pogadali sobie jak czekista z czekistą, a jak wiadomo – czekiści nie kłamią.
Więc Todor Żiwkow na pytanie zatroskanego, losem papieża – Polaka, Jaruzelskiego : czy mieliście coś wspólnego(takiej formy się wtedy używało – wy) z zamachem na papieża? Odparł kategorycznie : nie!
Nie, ponieważ nie zwariowaliśmy. Mając takie, niezbite, dowody w ręku wyjawia, nasza polsko-ruska albo też rusko-polska wyrocznia, całą prawdę o tamtym zamachu : to zrobili islamscy fundamentaliści. Udowadnia tym samym, że ma skromnych lecz oczytanych doradców, albo też – sam czyta gazety. I tylko natłok wydarzeń albo kłopoty z pamięcią sprawiły, że zapomniał dodać dwóch słów – Bin Laden.
Zapewne w związku ze zbliżającą się beatyfikacją Ojca Świętego Jana Pawła II, chwila szczerości przedłużona została do kilku minut, czyli o wieczność. W trakcie której, nasz przyszły zapewne kolejny święty, zdradza kolejny wielki sekret. Mianowicie sprawcami okrutnego mordu na księdzu Jerzym Popiełuszce, nie byli wcale oficerowie SB – Pietruszka, Pękala i Chmielewski. Okazuje się, że całymi latami karmieni byliśmy bajkami dla ciemnego ludu, a cały ,,toruński proces” to była zwyczajna, rutynowa szopka. Tyle, że esbecka.
Księdza Jerzego Popiełuszkę porwali, okrutnie torturowali i, na końcu, zamordowali – Rosjanie. A dokładnie ludzie radzieccy – bo tak się wtedy mówiło na naszych wschodnich, wypróbowanych, przyjaciół.

Tym szczerym wyznaniem uwolnił nas – Polaków, od wielkiego brzemienia, wielkiej winy. Bo przecież nawet nasz wielki Karol Wojtyła powątpiewał w ,,bułgarski ślad” i doskonale rozumiał zagrożenia płynące z ogromnej agentury SB w Watykanie. Zdawał sobie doskonale sprawę, że kapłani z jego otoczenia spowiadają się najpierw swoim oficerom prowadzącym. Jak biskup ,,Filozof” z Krakowa.
Teraz, po latach, okazało się, że nie tylko nie mamy nic wspólnego z zamachem na Jana Pawła II, ale również wielki i niezłomny ksiądz Jerzy – zginął z obcej, bo sowieckiej ręki.
Podniesieni tymi, jakże budującymi, faktami, możemy spokojnie udać się do Watykanu – na Plac Świętego Piotra.
Oni też tam będą.