Reklama

Miesięcznik Pr

Miesięcznik Press podał wyniki swojego konkursu na najpilniejszego blogera wśród dziennikarzy. Aż 15 zebrał do wora i ocenił jak leci. Wszelkie konkursy piękności, w jakich startuję regularnie, podając swoje niskie motywacje, są tak przewidywalne jak tytuły w GW, czy w Gazecie Polskiej. Z jednej strony pora dać sobie z spokój, z drugiej dać sobie spokój, znaczy akceptować biedę umysłową, która w Polsce jest powszechna i nobilitująca. Walczyć z rzeczywistością nie zamierzam, w moim wieku wyglądałby to na zdziecinnienie, niemniej opisać, choćby kolejny raz ten samą trampolinę, od której miernoty odbijają się bezwładnie i bez najmniejszego wysiłku wskakują na szczyt, można i to z wielu powodów. Powodem pierwszym jest śmiech, śmiechem da się załatwić wiele rzeczy, w tym słabizny sięgające po laury. W tym celu poproszę o chwilę uwagi i rzetelne ustawienie kolejności nazwisk według dziennikarskiego dorobku, umiejętności pisarskich i sławy jako takiej: Krzysztof Leski, Wojciech Orliński, Rafał Ziemkiewicz, Daniel Passent, Tomasz Terlikowski. Moja rzetelna kolejność wygląda następująco: Rafał Ziemkiewicz, Krzysztof Leski, Daniel Passent, Tomasz Terlikowski, Wojciech Orliński. Przypuszczam, że dla wielu czytających w tym ostatnim nazwisku jest jakaś pułapka. Jedni sądzą, że zaraz wykrzyknę jacy to niedouczeni i nieoczytani frajerzy usiłują zabierać głos, nie znając wybitnego Orlińskiego pióra. Drudzy, że wziąłem nazwisko trzecioligowego hokeisty na trawie i tym samym demaskuję brak wiedzy wśród zajmujących poważne internetowe stanowiska. Ci drudzy są bliżsi prawdy, z tym, że Orliński nie jest trzecioligowym hokeistą trawiastym, ale okręgowym zdeklarowanym i wojującym lewicowcem, zatrudnionym w GW. Te informacje nie są przejawem obsesji, którą jury Press, było łaskawe przypisać Ziemkiewiczowi, ale koniecznym wstępem do jakże monotonnej postawy towarzystwa wzajemnie wchodzącego sobie w „towarzystwo”. Przedstawię pokrótce sylwetkę zwycięzcy Orlińskiego. Czynię to z uczuciem towarzyszącym Jerzemu Urbanowi, w momencie gdy głosował na Donalda Tuska, jednak bez tej czynności tekst będzie niezrozumiały, bo traktujący o anonimowym wyrobniku ideologicznym. Pokrótce, również dlatego, że dziennikarza Orlińskiego zwyczajnie nie znam, do GW zaglądam z obowiązku, ale jednego tekstu Orlińskiego nie kojarzę. Na blog Orlińskiego trafiłem kiedyś przypadkiem, ktoś mi podesłał link do tekstu Orlińskiego na mój temat, gdzie przedstawiał mnie jako „niemieckiego informatyka”, bez jasno określonej linii ideologicznej, natomiast zachwycał się moją akcją na Salonie24, gdzie występowałem jako Ketman, nawiasem, zupełnie nic z tego występu nie rozumiejąc. Poza tymi nijakimi informacjami, za Wikipedią mogę dodać, że Orliński pracował w Sztandarze Młodych, z wykształcenia jest chemikiem, do tego założył jakiś lewacki brukowiec, o którym chyba też nikt nie słyszał: „Lewą nogą”. Słyszał ktoś?


O Orlińskim na pewno słyszeli blogerzy z S24, ponieważ Orliński jeśli raz w tygodniu nie wspomni o „Psychiatryku.24”, nie może usnąć, a jeśli nawet mu się uda, to śni mu się, że sika pod rozłożystą gruszą i rano znów mam problem z „Psychiatrykiem”. Tak jednym zdaniem i bez zbędnego rozciągania czegoś, co właściwie nie istnieje, można powiedzieć, że Orliński spełnia wszystkie wymogi jakie stawia się laureatom wszelkich konkursów piękności. Przede wszystkim jest lewicowy, po drugie nie ma żadnego dziennikarskiego dorobku, po trzecie żadnego wykształcenia w kierunku, po czwarte zaczynał w PRL, po piąte nie wstyd go w Europie pokazać, co znaczy, że śpi z chłopakiem i dziewczyną według parytetu. Na słowo Polak dostaje egzemy, na słowo Żyd wzwodu, katolicyzm święci buddyzmem, a lustrację przeklina, bo kto wtedy srał w pieluchy nie ma pojęcia ile moralnej zgryzoty dostarczało kapowanie na kumpli, by zredagować trzecią od końca szpaltę w Sztandarze Młodych. Idealna panienka na wybieg, pewna faworytka w konkursie, gdyby nie mały mankament. Do pełni szczęścia brakuje garnituru z ekologicznego bambusa lub zegarka napędzanego wiatrem, któryś z tych gadżetów Orliński ma na pewno, albo chociaż segreguje śmieci i ma lodówkę bez freonu. Jednak przede wszystkim Orliński musi mieć inny mały mankament, przeszczep serca, tudzież genetyczną chorobę, murzyńskie dziecko autystyczne przy osiedlowym trzepaku, sąsiadkę z Parkinsonem. Laureat musi mieć jakąś niepełnosprawność lub niepełnosprawności się poświęcić, co jest jego osobistą sprawą i tragedią, której jury nie ujawnia. Skoro Wojciech Orliński wygrał konkurs Press, niepełnosprawnością się wykazał, gdyż kryteria wyboru są sztywne i nieubłagane. Nam pozostaje się domyślać o jakie kalectwo może chodzić, czytając zdania Orlińskiego, wyklepane na jednym kopycie, podejrzewam co najmniej trzy choroby, w tym dwie nowoczesne, ale nie będę wytykał inwalidzie nieszczęścia, nawet pogratuluje zwycięstwa w integralnej paraolimpiadzie.

Reklama

Na początku wymieniłem kilka nazwisk i nic z nimi nie robię?! Zrobię, najpierw wytłumaczę po co te nazwiska. Otóż do każdego z tych nazwisk dodano krótkie uzasadnienie, ale za nim o tych uzasadnieniach, wspomnę jeszcze o kolejności. Trzy pierwsze miejsca to fest zabawa, w tej trójce Orliński faktycznie jest gwiazdą. Drugie miejsce zajął niejaki Maciej Samcik i tego nawet nie szukam po Wiki, bo go nie ma, za to wiadomo gdzie go szukać. Gdzie? Tak dokładnie Panie i Panowie z obsesjami, oczywiście, że w GW. Trzeci to Edwin Bendyk. Gdzie go szukać? Nie oszołomy, jest pluralizm, Bendyk jest z Polityki. Jak już tak jadę kolejnością, to jeszcze czwarte i piąte miejsce. Czwarte zajął ktoś, kogo jako dziennikarza nie znają chyba nawet dziennikarze, Wojciech Bońkowski się nazywa. Nie znam chłopa, to żadnej krzywdy nie chcę mu czynić, ale jedno musze powiedzieć. Otóż Wojciech Bońkowski robi za klasyczny manewr środowiska, manewr ten polega na honorowaniu grzecznych i obojętnych. W tej kategorii pojawiają się dziennikarze piszący o hodowli tulipana, rowerach górskich, serach pleśniowych albo winach. Wojciech Bońkowski akurat pisze o winach, w tej chwili nigdzie nie pisze poza swoim blogiem, zatem chyba nie wypełnia kryteriów konkursu, ale nie bądźmy pedantyczni, bo już na 5 miejscu prawdziwa gwiazda. Janina Paradowska i nawet nie pytam skąd ona, przecież panią Janinę wszyscy znamy. Szósty Bartek Chaciański, niech mi Bóg wybaczy nieuctwo, jednakowoż nazwiska nie kojarzę, tytuł gazety, w której pisze już coś mi mówi: Polityka. Dopiero na 6/7 miejscu znajdujemy Ziemkiewicza, pierwszy z przeciwnej opcji politycznej. Człowieka kojarzę, jechałem po nim swego czasu, raz słusznie, raz niesłusznie. Tak czy siak znam jego felietony, znam kilka książek, facet ma nie liche pióro, nieprzeciętną inteligencję i zdecydowane polityczne poglądy. Na mój gust tak zdecydowane jak anonimowy i niepełnosprawny Orliński.

No i teraz moi Szanowni Czytelnicy tak zwane clou programu. Oto uzasadnienie jury dla miejsca 6/7 i dla miejsca numer jeden. Zacznę do miejsca niższego, czyli oceny Ziemkiewicza: Dziennikarz “Rzeczpospolitej” otrzymał tyle samo punktów, co kolejna osoba w rankingu. Ziemkiewicz został wyróżniony za doskonały styl, rzemiosło i celne puenty. Ponadto plusem bloga dziennikarza są szybkie reakcje na bieżące wydarzenia. Teksty przestają być natomiast ciekawe, gdy “pojawia się obsesja”.
Nota wystawiona Orlińskiemu: Nie do zaszufladkowania. Połączenie wielu form, jednakże absolutnie bez nudy. “Najbardziej osobisty bloger, najbardziej niezależny, nie liczy się z opiniami, choć zapewne mają one wpływ na to, co robi” – czytamy w uzasadnieniu jury.
Czyż nie jest zabawnie? Moim zdaniem „czyż jest”. Skrajny i zadeklarowany lewak, wyrobnik z GW, redaktor lewackiego brukowca, okazuje się „nie do zaszufladkowania”, „osobisty”, „najbardziej niezależny”. Ziemkiewicz z prawicowej Rzepy, jakżeby inaczej, MA OBSESJĘ. W pierwszej szóstce mamy 5 lewicowych pismaków, dwóch z GW, trzech z Polityki i jedną paprotkę od notek winiarskich. Na siódmym miejscu mamy prawicowe obsesje Rafała Ziemkiewicza i nie dotykałbym nawet tego zabawnego i powtarzalnego szmaciarstwa, tak zwanego środowiska, gdyby nie to, że tak przebiega KAŻDY konkurs piękności w tym kraju, który był jest i jeszcze długo pędzie przechowalnią miernot, które wyrosły albo hołdują PRL.

Jeden jedyny konkurs jaki ośmieszyliśmy swego czasu i nota bene organizowany przez ten sam Press, został zniesiony. Nie ma już konkursu Bloger Roku, środowisko nie może sobie pozwolić na taki cyrk, żeby blogerzy decydowali o wynikach, chyba, że rzecz dotyczy nagrody pocieszenia, czy innego wyróżnienia specjalnej troski. Pośród wymienionych nazwisk, tych z początku wpisu, Orilniński nie sięga kostek żadnego nazwiska, a przy Ziemkiewiczu, czy nawet bardzo przeciętnym Pasenncie jest sztubakiem, jeśli kryterium oceny ma być słowo i inteligencja. Nawet Paradowskiej zdarzały się wpisy pod prąd (Palikot) własnego środowiska, nawet Passent od czasu do czasu napisze ze dwa zdania prawdy, by po chwili przykryć całość strachem przed IPN. Terlikowski jest krzyżowcem, niemniej ma wiedzę i pisze nieźle. Prawdziwie niezależnym można nazwać Leskiego, który potrafił wyrażać skrajne opinie, ale on zajął ostatnie miejsce i już go nigdzie nie ma. Natomiast piórem i intelektem, z tej szóstki Ziemkiewiczowi nie podskoczy nikt, Orliński jako niepełnosprawny nawet nie drgnie. Konkursy piękności można w zasadzie olać, sam uważam to za upokarzające, zwłaszcza, że wyniki są jasne z chwilą ogłoszenia konkursu, mogą się tylko zmieniać nazwiska w ramach odpowiednich kandydatów, nic więcej. Tylko, że w ten sposób, przy takim olewaniu, nigdy nie dowiemy się, czy w Polsce narodził się drugi Grudziński, Herbert, Boy, nieustannie będziemy kneblowani wybitną literaturą Gretkowskiej i wspaniałymi dziełami Bakuły. W tym rzecz, że te kontraktowane panienki w jednym kolorze bikini robią za szczyt intelektualnych i artystycznych możliwości, a gdy miernota jest szczytem, to za normę robi dno tandety.

PS Dziękuję za kliki, za niespodziewanie wysoki nakład Berka i recenzje, które zaskakują najbardziej pozytywnie. Chcę przez to powiedzieć, że nie jestem sfrustrowany.

Reklama

39 KOMENTARZE

  1. EEe no
    Orliński jest fajny. Chociaż na bloga zaglądam tak z 5 razy n a rok. Natomiast czytam czasem jego teksty w magazynie GW – i mogę w całości przeczytać. A to już ostanio przy moim stanie umysłu duża sztuka:-).
    Natomiast co do treści to oczywiście masz rację. Całe to wybory to zabawy towarzystwa wzajemnej adoracji plus Ziemkiewicz jako listek figowy.

  2. EEe no
    Orliński jest fajny. Chociaż na bloga zaglądam tak z 5 razy n a rok. Natomiast czytam czasem jego teksty w magazynie GW – i mogę w całości przeczytać. A to już ostanio przy moim stanie umysłu duża sztuka:-).
    Natomiast co do treści to oczywiście masz rację. Całe to wybory to zabawy towarzystwa wzajemnej adoracji plus Ziemkiewicz jako listek figowy.

  3. EEe no
    Orliński jest fajny. Chociaż na bloga zaglądam tak z 5 razy n a rok. Natomiast czytam czasem jego teksty w magazynie GW – i mogę w całości przeczytać. A to już ostanio przy moim stanie umysłu duża sztuka:-).
    Natomiast co do treści to oczywiście masz rację. Całe to wybory to zabawy towarzystwa wzajemnej adoracji plus Ziemkiewicz jako listek figowy.

  4. 15 wers od dołu
    cyt.MK:”Prawdziwie niezależnym można nazwać Leskiego…” ?

    – No… miał epizod Leski w “wybiórczej” w latach 89 -91. Generalnie nastawienie lewicowe i buntownicze. Przyznaję, że odbieram jego teksty jako niezależne, ale zawsze o nastawieniu lewicowym.

    Reszta tekstu – jak zwykle, perfekcyjna. Chcąc ocenić rzetelnie, brakuje gwiazdek na skali 🙂

    • Mnie lewicowość nie
      Mnie lewicowość nie przeszkadza, jedną z fajniejszych książek jest “Imię Róży”, skrajnego lewaka Umberto Eco. Mnie tandeta razi i “towarzystwo”. Niech sobie będzie lewicowy, prawicowy i liberalny, ale niech coś potrafi. To nie jest ból, gdy ktoś pisze lewicowo lub prawicowo, ból jest wtedy gdy ledwie pisze, a za wyznawane ideologie dostaje laury. Leskiego czytałem wtedy, gdy miałem jakieś wątpliwości o co chodzi w sejmie i ustawie, miał sporo wiedzy i tak samo było z sondażowniami. Takie konkursy naturalnie powinny promować dziennikarzy mniej znanych, tymczasem promują znane redakcje i ideologie.

      • Orliński
        jest – niezależnie od chemicznego wykształcenia – specem od kultury masowej. Pisze o takich rzeczach jak filmy, gry komputerowe (i na konsole), różne zjawiska kulturalne, dla których nie ma jasnej definicji (gdyby była, temat opracowaliby spece zajmujący się stricte – teatrem, kinem, malarstwem, muzyką), czyli często gęsto interdyscyplinarne.

        Na blogu ma parę powracających tematów – tropienie absurdów na Salonie24, stan i rozwój polskich dróg ze szczególnym uwzględnieniem autostrad, różności ze współczesnej muzyki. A niezależnie od bloga (i pisania w GW) wydał niezłą książkę “Ameryka nie istnieje” – zbiór reportaży z podróży po USA.

        Bywam na jego blogu od niedawna. Mimo zatrudnienia autora w GW nie czuję w tekstach jakiegoś specjalnego nabożeństwa WO wobec macierzystej gazety; raczej personalne sympatie, jeżeli już. A, i zasady panują poniekąd podobne do kontro, z tą różnicą, że tutaj za różne rzeczy można dostać bana, a u WO – z plonkownicy, efekt jest ten sam, tzn. wylot komentatora z bloga.

        No i różnica jest jeszcze i taka, że od WO – co miło się czyta – wylatują piszący uparcie nieortograficznie.

        • Tak, w zupełności się
          Tak, w zupełności się zgadzam, pisze o grach i autostradach i za to dostał laur. Broń Boże nie za to co choćby nabazgrał w “podziękowaniu”, ze szkolnymi błędami gramatycznymi, żeby było zabawniej. Quackie ja wszystko rozumiem, ale nie lubię jak się ze mnie robi idiotę, rozmywając istotę rzeczy parawanami i głównie za to się stąd wylatuje, co Tobie akurat nie grozi. Lewicowy zapiewajło, z krucjatą “antykaczystowską”, klasyczny wyrobnik GW, wojownik antyprawicowy i niezależny recenzent gier oraz podróży po Ameryce. Różnica między WO i Kontrowersje jest taka, że tutaj wylatuje się za głupotę, nie ortografię. Mam nadzieję, że dzięki temu przyjemniej się czyta. A i jeszcze jedno, oczywiście uważam, że Ziemkiewicz ma sowje zajoby antysalonowe i swoje krucjaty antylewicowe. Z tym, że Ziemkiewicz ma pióro, mózg i napisał nie jedną dobrą książkę.

  5. 15 wers od dołu
    cyt.MK:”Prawdziwie niezależnym można nazwać Leskiego…” ?

    – No… miał epizod Leski w “wybiórczej” w latach 89 -91. Generalnie nastawienie lewicowe i buntownicze. Przyznaję, że odbieram jego teksty jako niezależne, ale zawsze o nastawieniu lewicowym.

    Reszta tekstu – jak zwykle, perfekcyjna. Chcąc ocenić rzetelnie, brakuje gwiazdek na skali 🙂

    • Mnie lewicowość nie
      Mnie lewicowość nie przeszkadza, jedną z fajniejszych książek jest “Imię Róży”, skrajnego lewaka Umberto Eco. Mnie tandeta razi i “towarzystwo”. Niech sobie będzie lewicowy, prawicowy i liberalny, ale niech coś potrafi. To nie jest ból, gdy ktoś pisze lewicowo lub prawicowo, ból jest wtedy gdy ledwie pisze, a za wyznawane ideologie dostaje laury. Leskiego czytałem wtedy, gdy miałem jakieś wątpliwości o co chodzi w sejmie i ustawie, miał sporo wiedzy i tak samo było z sondażowniami. Takie konkursy naturalnie powinny promować dziennikarzy mniej znanych, tymczasem promują znane redakcje i ideologie.

      • Orliński
        jest – niezależnie od chemicznego wykształcenia – specem od kultury masowej. Pisze o takich rzeczach jak filmy, gry komputerowe (i na konsole), różne zjawiska kulturalne, dla których nie ma jasnej definicji (gdyby była, temat opracowaliby spece zajmujący się stricte – teatrem, kinem, malarstwem, muzyką), czyli często gęsto interdyscyplinarne.

        Na blogu ma parę powracających tematów – tropienie absurdów na Salonie24, stan i rozwój polskich dróg ze szczególnym uwzględnieniem autostrad, różności ze współczesnej muzyki. A niezależnie od bloga (i pisania w GW) wydał niezłą książkę “Ameryka nie istnieje” – zbiór reportaży z podróży po USA.

        Bywam na jego blogu od niedawna. Mimo zatrudnienia autora w GW nie czuję w tekstach jakiegoś specjalnego nabożeństwa WO wobec macierzystej gazety; raczej personalne sympatie, jeżeli już. A, i zasady panują poniekąd podobne do kontro, z tą różnicą, że tutaj za różne rzeczy można dostać bana, a u WO – z plonkownicy, efekt jest ten sam, tzn. wylot komentatora z bloga.

        No i różnica jest jeszcze i taka, że od WO – co miło się czyta – wylatują piszący uparcie nieortograficznie.

        • Tak, w zupełności się
          Tak, w zupełności się zgadzam, pisze o grach i autostradach i za to dostał laur. Broń Boże nie za to co choćby nabazgrał w “podziękowaniu”, ze szkolnymi błędami gramatycznymi, żeby było zabawniej. Quackie ja wszystko rozumiem, ale nie lubię jak się ze mnie robi idiotę, rozmywając istotę rzeczy parawanami i głównie za to się stąd wylatuje, co Tobie akurat nie grozi. Lewicowy zapiewajło, z krucjatą “antykaczystowską”, klasyczny wyrobnik GW, wojownik antyprawicowy i niezależny recenzent gier oraz podróży po Ameryce. Różnica między WO i Kontrowersje jest taka, że tutaj wylatuje się za głupotę, nie ortografię. Mam nadzieję, że dzięki temu przyjemniej się czyta. A i jeszcze jedno, oczywiście uważam, że Ziemkiewicz ma sowje zajoby antysalonowe i swoje krucjaty antylewicowe. Z tym, że Ziemkiewicz ma pióro, mózg i napisał nie jedną dobrą książkę.

  6. 15 wers od dołu
    cyt.MK:”Prawdziwie niezależnym można nazwać Leskiego…” ?

    – No… miał epizod Leski w “wybiórczej” w latach 89 -91. Generalnie nastawienie lewicowe i buntownicze. Przyznaję, że odbieram jego teksty jako niezależne, ale zawsze o nastawieniu lewicowym.

    Reszta tekstu – jak zwykle, perfekcyjna. Chcąc ocenić rzetelnie, brakuje gwiazdek na skali 🙂

    • Mnie lewicowość nie
      Mnie lewicowość nie przeszkadza, jedną z fajniejszych książek jest “Imię Róży”, skrajnego lewaka Umberto Eco. Mnie tandeta razi i “towarzystwo”. Niech sobie będzie lewicowy, prawicowy i liberalny, ale niech coś potrafi. To nie jest ból, gdy ktoś pisze lewicowo lub prawicowo, ból jest wtedy gdy ledwie pisze, a za wyznawane ideologie dostaje laury. Leskiego czytałem wtedy, gdy miałem jakieś wątpliwości o co chodzi w sejmie i ustawie, miał sporo wiedzy i tak samo było z sondażowniami. Takie konkursy naturalnie powinny promować dziennikarzy mniej znanych, tymczasem promują znane redakcje i ideologie.

      • Orliński
        jest – niezależnie od chemicznego wykształcenia – specem od kultury masowej. Pisze o takich rzeczach jak filmy, gry komputerowe (i na konsole), różne zjawiska kulturalne, dla których nie ma jasnej definicji (gdyby była, temat opracowaliby spece zajmujący się stricte – teatrem, kinem, malarstwem, muzyką), czyli często gęsto interdyscyplinarne.

        Na blogu ma parę powracających tematów – tropienie absurdów na Salonie24, stan i rozwój polskich dróg ze szczególnym uwzględnieniem autostrad, różności ze współczesnej muzyki. A niezależnie od bloga (i pisania w GW) wydał niezłą książkę “Ameryka nie istnieje” – zbiór reportaży z podróży po USA.

        Bywam na jego blogu od niedawna. Mimo zatrudnienia autora w GW nie czuję w tekstach jakiegoś specjalnego nabożeństwa WO wobec macierzystej gazety; raczej personalne sympatie, jeżeli już. A, i zasady panują poniekąd podobne do kontro, z tą różnicą, że tutaj za różne rzeczy można dostać bana, a u WO – z plonkownicy, efekt jest ten sam, tzn. wylot komentatora z bloga.

        No i różnica jest jeszcze i taka, że od WO – co miło się czyta – wylatują piszący uparcie nieortograficznie.

        • Tak, w zupełności się
          Tak, w zupełności się zgadzam, pisze o grach i autostradach i za to dostał laur. Broń Boże nie za to co choćby nabazgrał w “podziękowaniu”, ze szkolnymi błędami gramatycznymi, żeby było zabawniej. Quackie ja wszystko rozumiem, ale nie lubię jak się ze mnie robi idiotę, rozmywając istotę rzeczy parawanami i głównie za to się stąd wylatuje, co Tobie akurat nie grozi. Lewicowy zapiewajło, z krucjatą “antykaczystowską”, klasyczny wyrobnik GW, wojownik antyprawicowy i niezależny recenzent gier oraz podróży po Ameryce. Różnica między WO i Kontrowersje jest taka, że tutaj wylatuje się za głupotę, nie ortografię. Mam nadzieję, że dzięki temu przyjemniej się czyta. A i jeszcze jedno, oczywiście uważam, że Ziemkiewicz ma sowje zajoby antysalonowe i swoje krucjaty antylewicowe. Z tym, że Ziemkiewicz ma pióro, mózg i napisał nie jedną dobrą książkę.

  7. No ej, ja też segreguję śmieci.
    Jak przeczytałem “niemieckiego informatyka” to byłem skłonny wybaczyć Ci te drobne i sporadyczne wpadki językowe, aż nie dojechałem do śmieci.

    I nie masz racji że to jeszcze długo będzie trwać, bo jakieś 2 max 5 lat. Rozsypie się razem z III RP.

  8. No ej, ja też segreguję śmieci.
    Jak przeczytałem “niemieckiego informatyka” to byłem skłonny wybaczyć Ci te drobne i sporadyczne wpadki językowe, aż nie dojechałem do śmieci.

    I nie masz racji że to jeszcze długo będzie trwać, bo jakieś 2 max 5 lat. Rozsypie się razem z III RP.

  9. No ej, ja też segreguję śmieci.
    Jak przeczytałem “niemieckiego informatyka” to byłem skłonny wybaczyć Ci te drobne i sporadyczne wpadki językowe, aż nie dojechałem do śmieci.

    I nie masz racji że to jeszcze długo będzie trwać, bo jakieś 2 max 5 lat. Rozsypie się razem z III RP.