Reklama

Chciałbym przy niedzieli coś lżejszego n

Chciałbym przy niedzieli coś lżejszego napisać, to może zacznę od tego, że musaka z tzatzikami, może i smakuje rewelacyjnie, ale ciężkie strasznie i kac po czosnku. Nie wiem czy to lekkie wprowadzenie, w każdym razie ostrzegam przed ciężkim trawieniem. W ramach pewnie lekkiego napiszę o Jaruzelskim, spokojnie, lekko napiszę. Co jakiś czas odzywa się coś takiego co Urban zdefiniował jako obwoźne „sadaomacho”. Zbliża się rocznica czegoś tam i pół Polski albo i cała zastanawia się czy zaprosić na trybunę staruszka robiącego w pampersa dla dorosłych. Wiadomo, że taka podróż jest uciążliwa i w tym wieku nie służy, a kłopotliwa obsługa staruszka wymaga szczególnej uwagi i wrażliwości dyplomatycznej. Pech, może i szczęście, chce, że te same pretensje jakie Urban zgłaszał do Wojtyły w przypadku Jaruzelskiego zabawnie się zniosły. Czy to stadion Arki Gdynia otwierają, czy to szkołę „integracyjną” w Pucku, czy też odsłonięcie tablicy w kopalni Wujek powstaje problem „zaproszenia na pokład generała Jaruzelskiego”. Ktoś może się czepiać, że przesadzam wymieniając nieadekwatne i do tego wydumane uroczystości. Naprawdę? Kto tak uważa? No nieważne, nie będę polował, ścigał, wyciągał konsekwencji przy lekkim niedzielnym tekście, ale niech ten ktoś zamieni się w słuch i wzrok i przeczyta sobie na głos rzecz, która w ogóle nie jest wydumana, chociaż brzmi jak definicja paranoi. Pan „rubaszny prezydent” jak mawia jedna z gwiazd lewicy nie szanując urzędu głowy państwa, od kilku dni, wraz ze swoimi „doradcami” zastanawia się czy zabrać robiącą pod siebie ikonę lewicy na… beatyfikację Karola Wojtyły. Przypomnę, być może nawet wyjaśnię tym wszystkim laickim konkwistadorom, że beatyfikacja to nic innego jak skrajny przejaw katolickiego ciemnogrodu. Takie gusła z najniższej półki, które dają wiarę, że człowiek może źrenicą wymalować portret Matki Boskiej na szybie albo uzdrowić jednego Wenezuelczyka patrząc na jego zdjęcie z odległości 1000 km od dużego pokoju Wenezuelczyka. Jaja nie? Jeśli tak, to proszę o rozłożenie sił i pracy mięśni brzucha, bo za chwilę będzie dopiero wesoło. Otóż polska „lewica”, czyli mówiąc uczciwie komuchy i ich dzieci żyjące realiami minionej epoki kamienia tłuczonego, jak jeden mąż i żona oraz związek pedalskich (lesbijki są w porządku), agitują jak zwykle, że generał jest wielki patriota, papież go uwielbiał i karygodnym pomysłem jest, aby generała na pokład nie zabierać. Proszę się jeszcze do rozpuku nie śmiać, ponieważ najzabawniejsze dopiero zostanie napisane.

Najzabawniejsze jest to, że lwica lewicy, taka zapasowa lwica, bo właściwa zdaje się z sądów nie wychodzi, niejaka posłanka zdarta płyta Senyszyn, jest w awangardzie lobby beatyfikacyjnego. A gdzie żartuję! Nie żartuję, pani zdarta płyta krzyże w szkołach, uważa że pan rubaszny prezydent powinien zaprosić Jaruzelskiego na beatyfikację Wojtyły. W takich razach mówi się, że Mrożek by tego nie wymyślił, ale tego nikt by nie wymyślił i sam Pan Bóg by nie wymyślił, bo tego wymyślić się nie da. Wiele rzeczy da się wymyślić, innych się nie da, te inne po prostu takie się rodzą i takimi umierają. Nic dosadniej nie obrazuje jak dalece w polskiej i tak zwanej polityce, chodzi o nic. Zupełnie o nic, o nic i nikomu. To nie jest polityka, to co odstawiają zgrane pajace peerelowskie. I dotyczy to zarówno byłej władzy peerelowskiej nibylandii, całej fasadowej opozycji, z której dwie trzecie to tajni pomocnicy władzy i nawet tych najbardziej zatwardziałych antykomunistów, obecnie senatorów i posłów. W polskiej polityce chodzi o nic i ja się nie pomyliłem w szyku zdania. Zdaniem fałszywym jest, że w polskiej polityce o nic nie chodzi. Przeciwnie, w polskiej polityce chodzi o nic. A dlaczego chodzi o nic? Ano dlatego, że ja od pięciu lat czytam teksty i komentarze internetowe i widzę, że odbiorcą polskiej polityki jest NIKT. Na ekran spływa mi rozpaczliwa obrona byle jakiego życia emerytowanych nieudaczników. Przecież ci obrońcy srającego w pieluchę Jaruzelskiego mają głęboko w dupie czy on jest bohaterem czy nie bohater, czy on jest ateistyczny marksista, czy katolicki miłośnik beatyfikacji. Oni mają i to gdzieś, czy stan wojenny był potrzebny, czy nie był potrzebny, Ruscy mogli sobie wchodzić albo i nie wchodzić, to nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Znaczenia ma tylko jedno, wszystko co symbolizuje, co jest święte dla peerelowskich kombatantów, jest jak ołtarzyk, gdzie dzień w dzień zanoszą modły. Nie Jaruzelskiego i nawet nie PRL bronią, tylko własnego do dupy przeżytego życia, Jaruzelski i wczasy w Bułgarii, to tylko bożki ich młodości. Obrona jest rozpaczliwa, ponieważ tu już się niczego nie da naprawić, gdy się wszystko we własnym życiu spieprzyło, nie pozostaje nic innego jak się pocieszać, że żyło się pięknie. Aby taki obrazek sobie zbudować, trzeba widzieć bohaterów w kimś takim jak Jaruzelski, a widząc być zupełnie ślepym w promowaniu tego bożka własnego gównianego życia, tak dalece, że się starego marksistę na beatyfikację deleguje.


Chciałbym być dobrze zrozumiany, ci po drugiej stronie PRL nie są wiele lepsi, z naprawdę nielicznymi wyjątkami. Gdy sobie czytam, że młody prężny, zdolny esbek w drugim pokoleniu, jest nadzieją dla strażników Boga Honoru i Ojczyzny, widzę to samo. Widzę politykę, w której chodzi o nic, robioną dla nikogo. Do I Strażnika Boga, Honoru i Ojczyzny byle doliniarz mógł wejść i załatwić sobie nieskazitelność za kilka złotych, tak jak kiedyś w GS załatwiało się worek cementu, za „pół litry”. Ja już kiedyś dość drastycznie postulowałem, ale dziś powtórzę raz jeszcze: pokolenie PRL wypierdalać! Z daleka od wszystkiego co w tym wiecznie dziadowskim kraju ma jeszcze jakieś znacznie. Wypierdalać z urzędów, stanowisk, decyzji gminnych i państwowych i ja też się na beatyfikację nawrócę, żeby nie było, że humanistą nie jestem. Deklaruję, że chętnie zapłacę podwyższoną składkę rentową i zdrowotną, pomostową i jaką tylko, żeby wreszcie peerelowska mentalność poszła w pizdu na emeryturę. Dogadajmy się peerelowskie sieroty, całe życie zgubione w ogonku po ochłapy, to powinno wam pasować. Dostaniecie coś do żarcia, dach nad głową i nawet wam Demis Roussosa do Sopotu ściągnę. Pasuje? W takim razie jeszcze tylko na koniec przypomnę, że ja niestety piszę teksty dla inteligentnych, to jest cholerna wada, ponieważ wyżyć się z tego nie da, za wąski target, ale zdaję sobie sprawę, że jest drastycznie, dlatego jedno zdanie wyjaśnienia. Wszystko co powyżej, nie jest kwestią wieku, tylko mentalności, wszystko co powyżej nie jest brakiem szacunku dla starszych i postulatem eutanazji, ale pogardą dla mentalności, która gdyby była osobnicza, indywidualna, to nie moja sprawa, ale to jest mentalność nowotworowa i państwowa.

Reklama

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. nie dograno sprawy
    To nie tak miało być, stąd mylne wrażenie iż lewica dostała świra i rozdwojenia poglądów.
    Jaruzelski miał być grzecznie zapraszany po czym miał uprzejmie podziękować za pamięć, ale odmówić zostania świątobliwym pątnikiem z uwagi na swój uczciwy lewicowy światopogląd i zły stan zdrowia.

  2. nie dograno sprawy
    To nie tak miało być, stąd mylne wrażenie iż lewica dostała świra i rozdwojenia poglądów.
    Jaruzelski miał być grzecznie zapraszany po czym miał uprzejmie podziękować za pamięć, ale odmówić zostania świątobliwym pątnikiem z uwagi na swój uczciwy lewicowy światopogląd i zły stan zdrowia.

  3. nie dograno sprawy
    To nie tak miało być, stąd mylne wrażenie iż lewica dostała świra i rozdwojenia poglądów.
    Jaruzelski miał być grzecznie zapraszany po czym miał uprzejmie podziękować za pamięć, ale odmówić zostania świątobliwym pątnikiem z uwagi na swój uczciwy lewicowy światopogląd i zły stan zdrowia.

  4. A miało być lekko i
    A miało być lekko i niedzielnie :).
    Ale co tu gadać, świetnie ujęte, świetny tekst. Właśnie przeczytałam też R. Ziemkiewicza: “uważam, że obecność Wojciecha Jaruzelskiego na ceremonii beatyfikacji Jana Pawła II to świetny pomysł, pod jednym wszelako warunkiem, że towarzysz generał będzie tam prowadzony na łańcuchu za rydwanem, jako żywy przykład triumfu beatyfikowanego. W każdej innej roli jest tam zupełnie zbędny.” 😀

  5. A miało być lekko i
    A miało być lekko i niedzielnie :).
    Ale co tu gadać, świetnie ujęte, świetny tekst. Właśnie przeczytałam też R. Ziemkiewicza: “uważam, że obecność Wojciecha Jaruzelskiego na ceremonii beatyfikacji Jana Pawła II to świetny pomysł, pod jednym wszelako warunkiem, że towarzysz generał będzie tam prowadzony na łańcuchu za rydwanem, jako żywy przykład triumfu beatyfikowanego. W każdej innej roli jest tam zupełnie zbędny.” 😀

  6. A miało być lekko i
    A miało być lekko i niedzielnie :).
    Ale co tu gadać, świetnie ujęte, świetny tekst. Właśnie przeczytałam też R. Ziemkiewicza: “uważam, że obecność Wojciecha Jaruzelskiego na ceremonii beatyfikacji Jana Pawła II to świetny pomysł, pod jednym wszelako warunkiem, że towarzysz generał będzie tam prowadzony na łańcuchu za rydwanem, jako żywy przykład triumfu beatyfikowanego. W każdej innej roli jest tam zupełnie zbędny.” 😀