Reklama

Będzie nie o krzyżu, bo ten mnie nie interesuje, nie o tolerancji b

Będzie nie o krzyżu, bo ten mnie nie interesuje, nie o tolerancji bo to fikcja, będzie o rozumie, głupocie i strategii. Najnowszy wyrok TE wzbudził kontrowersje, co mnie bardzo irytuje, gdyż Kontrowersje są jedne. Trwa debata, czy wieszać, czy nie wieszać, czy dokonuje krucyfiks zamachu na demokrację, czy może szerzy wartości? Wchodzę w tę debatę z pozycji ateisty, który nawet w ateizm nie wierzy. Nie wierzę, że ateizm czymś lepszym od katolicyzmu, czy islamu tylko inaczej błądzący po wszechświecie. Mogę natomiast powiedzieć, że jak widzę inkwizytora Terlikowskiego, to się we mnie islamski fundamentalista budzi, no i właśnie o tym też ten tekst będzie. Jakby nie liczyć w naszej ukochanej Ojczyźnie jest większość katolików. Niby się mówi, że te 95% to przesada, ale czy to 90%, czy to 92%, to trzeba pamiętać, że statystyki z ksiąg parafialnych brane. Niby jest w Internecie ostra jazda na ciemnogród katolicki, ale 95% ochrzczone i dalej własne dzieci chrzci. Skoro ochrzczone to ze statystycznego punktu widzenia katolickie i trudno się instytucji, skądinąd o marnej jak dla mnie reputacji, dziwić, że korzysta z prostego przelicznika. Co to oznacza? To oznacza, że katolicy stanowią większość, jaka by ta większość nie była. Większość to jest połowa jakiej potrzeba do definicji demokracji, druga to są rządy. Demokracja – rządy większości. Szanowanie demokracji? Brawo! Szanowanie rządów sprawowanych przez większość. Niedoskonałość tego systemu? Jak najbardziej! Anegdotyczne stwierdzenie, że nie wymyślono nic lepszego. 

Reklama

W Polsce katolicy stanowią większość i maja wszelkie narzędzia do tego, aby sprawować rządy. Jeśli demokratycznie zostanie ustalone, że wieszanie krzyża w szkole co najmniej nie jest zabronione, to co taka mniejszość jak ja może zrobić? Może uważać, że ekshibicjonizm polegający na tak prymitywnej manifestacji swojej wiary, to wiocha i tak też mniejszość w mojej osobie uważa. Wieszanie krzyży w szkołach, urzędach, czy salach gimnastycznych to wiocha. Tyle mogę w ramach demokracji powiedzieć, ale za wiochę uznaję wiele innych rzeczy. Na przykład pamiętam jak dziś, że na początku lat 90 większość gminnych dżentelmenów chodziło w takiej „skórkowej” czapce w kształcie grzybka. Wiocha straszna, pokazująca nasz piękny kraj, jako kraj bezguścia. Trzeba też zaznaczyć, że ci dżentelmeni chodzili nie po swojej chałupie, chociaż kto wie, ale publicznie z tą wiochą na głowie. Cóż mogę zrobić więcej ponad podsumowanie gustów panów z grzybkiem i wieszających krzyże w szkole. Założyć antykatolicką partię, antygrzybkowe stowarzyszenie i walczyć o to, żeby doścignąć liczebnie katolików i grzybki. Naprawdę proste. Trzeba się skrzyknąć w kupę i zmienić demokrację.

 

Do mnie nie docierają takie argumenty, że na siłę mamy państwo bogobojne. A jakie mamy mieć skoro demokratycznie rządzą katolicy? Mamy państwo demokratycznie katolickie natomiast nie mamy państwa wyznaniowego i to czysta histeria jest wokół tego terminu, histeria i ideologiczna głupota. W LO darliśmy łacha z klechów, na studiach to w zasadzie katolik miał przesrane jak się zachowywał wyzywająco. Posłanka Senyszyn może tym swoim metalicznie przerdzewiałym głosem powiedzieć każdy głupotę i opublikować w brukowcu „Mity i Fakty”, czy jakoś tak. W państwie wyznaniowym posłanka skończyłaby pod stertą kamieni, a ja co najmniej w celi. Zatem nie histeryzujmy tam gdzie nie ma tragedii. Mamy demokrację katolicką, na to się mogę zgodzić i godzę się na to, żeby ten szyld zmienić, ponieważ takie są prawa demokracji, tylko że to trzeba robić legalnie i uczciwie, słowem demokratycznie. Żaden trybunał, czy on światowy, czy europejski nie może mówić narodom, co jest ich tradycją, kulturą, religią, symboliką. Większość narodu o tym decyduje i kiedy dojrzeje do decyzji, to rozkładówka z posłanką Senyszyn zawiśnie zamiast krzyża. Wówczas Bóg mi świadkiem, że gdziekolwiek wisiałaby ikona pani poseł, to mnie niczego nie zabierze, ani wolności, ani demokracji. Jak sprawić, żeby więcej w Polsce było nowoczesnych europejczyków, a mniej zacofanych katolików? Rzecz jest banalna. Nie chrzcić dzieci, nie posyłać do I komunii, nie brać ślubów konkordatowych i tak dalej, a wszystko po to, żeby nie trafić do ksiąg parafialnych.

 

Takiej wymiany można dokonać praktycznie w ciągu jednego pokolenia, nawet szybciej. Szybciej gdyż można nawrócić katolików na ateizm i wciągnąć ich do elektoratu, a jak wiadomo neofici to najbardziej zagorzali pzrdownicy, mogliby więc pociągnąć listy wyborcze i elektorat do urn. Innej drogi w demokracji nie ma i nie wiem jak inni, ale ja nie życzę sobie aby demokrację w Polsce regulowały europejskie trybunały, w tej materii, której trybunałom gówno do tego w co poszczególne kraje wierzą i co sobie wieszają. Rozumiem poskarżyć się na podłą jakość polskiej służby zdrowia, która zagraża zdrowiu, pani obywatelka Alicja może i nawet powinna skorzystać, skoro państwo polskie uniemożliwiło jej to co samo obiecywało. Natomiast respektowanie wyroków europejskich co w Polsce można wieszać, to byłby serwilizm i brak szacunku dla samego siebie. Teoretycznie jest mi na rękę jako ateiście, bo z wyroku wychodzi na moje, ale mnie takie doraźne i nieuczciwie uzyskane sukcesy strasznie niepokoją i ja ich nie chce. Dziś się mnie udało i oberwał katolik, ale coś czuję, że jutro może być odwrotnie, jeśli raz przyjmiemy do widomości idiotyczny wyrok tym razem nam na rękę. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że katolicy uzyskali swoją pozycję w świecie mało uczciwymi, a na pewno niedemokratycznymi metodami, ale właśnie między innymi dlatego nie jestem i nie che być katolikiem.

 

Poza tym, to już nie te czasy i nie ci katolicy, aby im odpłacać tym samym. Zresztą gdyby nawet chcieć, to polskiemu katolicyzmowi wyrządzalibyśmy straszną krzywdę, bo on akurat był jednym z najbardziej znośnych i wyrozumiałych ze wszystkich znanych mi katolickich odmian. Takie detale, że Nowakowa się modli o zgon krowy Kowalskiej, czy inne wielce irytujące cechy, to oczywiście zjawiska i ludzie niegodni, ale cóż to jest w porównaniu z krucjatą, konkwistą, inkwizycją, których to zjawisk nigdy w Polsce nie było. Z kim dziś miałbym walczyć? Jak się rozejrzę wokół siebie, to najbliżej mam bliskich. Tak się składa, że w mojej rodzinie sam jeden jestem ateista, reszta katolicy, Bogu dziękować wszyscy umiarkowani, a część bardzo krytyczna wobec własnej nie tyle religii, co hierarchii duchownej. Z rodziną bił się nie będę, tym bardziej, że doskonale znam ich wady i zalety i w żadnym, ale to w żadnym razie nie czuję z ich strony zamachu na moją wolność i demokrację. Wierzą sobie, chodzą do kościoła, mnie nie ciągają, palcem nie wytykają, to i ja uspokojony rządami większości, co to mają bezkrwawy przebieg, siadam sobie do stołu wigilijnego i biorę udział w Ich święcie. Biorę udział nie czując dyskomfortu, przeciwnie, chcąc nie chcąc udziela mi się klimat.

 

Katolicy to ciekawi ludzie, na przykład po spowiedzi potrafią przez dłuższy czas być lepszymi niż normalnie. Od święta bardziej mili niż zwykle. Na spokojnie można z większością pogadać o tym, że religia w szkołach to przesada, że i tego krzyża to też w zasadzie nie powinno być, ale gdy powiedzieć katolikom, że są durni zacofani, a Pan Jezus to głupek, zaczynają zachowywać się nieprzyjaźnie. Normalnie to wielu katolików przemyślałoby, czy to trochę nie głupio wieszać krzyż gdzie popadnie? Lomu to potrzebne? Ale gdy powiedzieć katolikom z urzędu jak to 60 do 20 lat temu bywało, że my władza będziemy decydować co w szkole ma wisieć, a co nie, to katolik już nie pyta czy ta władza europejska, czy świtała, bo jemu się to jednoznacznie z ciemnogrodem PRL kojarzy. Prawdą jest, że wszystko powinno mieć swoje miejsce i to jest układ idealny. Studenci na studia, krzyże do kościołów, niestety tak nie jest. Wiszą krzyże w szkołach i studenci w knajpach. Uważam się za człowieka inteligentnego i racjonalnego co wcale nie tak często idzie w parze i dlatego nie tak jak większość ateistów chce zmieniać pewne przesadne zachowania katolików. Jeśli katolicy demokratycznie wieszają sobie krzyż na ścianie, to znaczy na 20 uczniów i 40 rodziców 31 chce krzyża, to mnie takie wybory śmieszą, ale wynik szanuje.

 

Szanuje z dwóch powodów, może nawet trzech. Powód pierwszy jest oczywisty, szkoła to średnio akuratne miejsce dla krzyża, kto widział przerwę w klasie i sceny odgrywane przez wypoczywających uczniów, ten nie będzie pytał dlaczego. Dość powiedzieć, że nie raz Pan Jezus dostał ryżem z rurki, albo trampkiem w oko. Powód drugi jest taki, że jako człowiek racjonalny i inteligentny wiem doskonale, że zakazując katolikowi wieszania krzyża z urzędu, czy histerią mojego ateizmu idę na rozwiązania siłowe, na pewno konfliktowe. W takim razach katolik się radykalizuje i co ważniejsze coraz częściej słyszy się w katolickich domach nie głos mamy, żony, babci, ale religijnego psychopaty – redaktora Terlikowskiego. Nakazy, zakazy, siła, konflikt, to radykalizacja nastrojów katolickich i zmiana warty na top liście z ciepłego głosu babci, na jazgot psychopaty rozkręcającego krucjatę. Trzeba pamiętać, że katolików jest więcej, w związku z tym nakręceni nakazami narzucanymi przez mniejszość mogą w rewanżu przegłosować większe głupoty niż krzyż w szkole. Zdecydowanie wolę pożartować z teściowej podczas wigilii i wbrew pozorom żyję, nawet osiągam zmianę stanowiska teściowej, niż uruchamiać debatę Senyszyn – Terlikowski.

 

Wolę, ponieważ to znacznie krótsza droga do normalności w Polsce i oddzielenia tego co cesarskie od tego co boskie, niżby się wszystkim ateistom o mentalności i zapiekłości radykalnych katolików wydawało. Powód trzeci jest taki, że mnie nie potrzeba. Mnie nie potrzeba się afiszować, nosić muszli na szczęście, czy pluć trzy razy przez lewe ramię. Rozumiem jednak, że nie wszyscy ludzie są tak twardzi jak ja, nawet wydaje mi się to oczywiste, gdyż drugiego takiego nie ma. Skoro katolik potrzebuje tego krzyża w szkole i on od tego spokojniejszy, pewniejszy, mniej nerwowy, wyluzowany przez to, no to daj mu Boże. Jeśli tak prostym gestem mogę sprawić, że katolicy będą przypominali moją babcię nie redaktora Terlikowskiego, to musiałbym mieć nieźle nawalone pod ideologicznym ateistycznym sufitem, aby budzić w swoich bliskich i nieszkodliwych katolikach demona Terlikowskiego. Oni potrzebują, mnie nie trzeba, psem ogrodnika nigdy nie byłem, daj Wam Boże katolicy. Słowem Bożym, nie ma powodu z ludzi normalnych i potrzebujących nieco więcej pozytywnych, choć często irracjonalnych emocji, robić ludzi sfrustrowanych i zagrożonych. Religia to delikatna sprawa, nie zmienia się ludzkich przyzwyczajeń w tej materii zapisem ustawowym, a nie daj Bóg wyrokiem trybunału.

 

Zmienia się ludzi nie przepisy, jeśli chce się na polu religii osiągnąć sukces. Jestem przekonany, że w wielu szkołach po remontach i przy innych pretekstach, krzyże z należytym szacunkiem będą znikały w kaplicach, ponieważ znam swoich bliskich obserwuję otocznie i coraz więcej jest ludzi umiarkowanych, nawet sceptycznych religijnie, niż radykałów. Ateista jeśli jest inteligentny i nie ma we łbie ideologicznego halo, to wie, że katolik jest w zupełnie innym duchowym i emocjonalnym miejscu. Katolik wierzy, czuje, jest przekonany, że za grzechy pójdzie do piekła, za obronę wiary do nieba. Można z tego kpić, można z tego wyciągać wnioski radykalnie „intelektualne”, ale można też zrozumieć, że to nie jest kwestia racjonalnego wytłumaczenia, ale szeregu spięć emocjonalnych. Krzyż dla katolika święty, jak on pozwoli krzyż sprofanować, no to nie ma już po co żyć i umierać, życie bez sensu i po śmierci do piekła. Skoro takie zastępy ateistów są przekonane o swojej wyższości intelektualnej i mocarstwowości duchowej, to dajże jeden z drugim słabszemu katolikowi odetchnąć. Co się znęcasz nad słabszym? Skoro ten katolik taki głupi, że nie rozumie co znaczy szkoła, a co kościół, to zastanów się jak bardzo nie zrozumie, kiedy mu krzyż zdejmiesz? No i z drugiej strony trzeba pamiętać w ateistycznej bucie, że my namaszczeni racjonalizmem takie same g. wiemy co nas czeka, jak katolicy co wolą wierzyć, że będzie dobrze jak będą dobrzy. Lepiej z tym kto jest mądrzejszy nie przesadzać, też taki byłem i co się okazało? Ledwie, ledwie i rzutem na taśmę okazałem się równie mądry jak katolik Kołakowski. Następnym razem może mnie katolik zapędzić w kozi róg, choć młody obiecujący deputowany Wojciech Olejniczak. Prawdziwa tragedia to nie to, że „głupi” i „zacofani” katolicy wieszają krzyże, prawdziwa tragedia, że po drugiej stronie zateizowani Terlikowscy szykują się do boju z fundamentalistycznymi Joannami Senyszyn. Tej tragedii można uniknąć jak zwykle zastępując ideologię rozumem, a fanatyzm dystansem również do siebie i swojego wyznania, nie wykluczając ateizmu.

 

Reklama

118 KOMENTARZE

  1. List dostałam
    Witam, Podobno jak człowiek nastawiony jest optymistycznie to wiedzie mu się lepiej a przynajmniej tak to odczuwa /szklanka do połowy pełna a nie od połowy pusta/ Tylko wydaje mi się, że karzą nam rządzący być optymistami a oni zaklinają rzeczywistość i udają optymistów a nic sensownego nie robią. Przy takim ich rządzących optymiźmie ja zaczynam się ich bać i staję się pesymistką.
    Zresztą po ostatniej wypowiedzi Lecha Wałęsy ,nie będę go już tytułować byłym prezydentem, powinnam jako osoba z mniejszości religijnej znać swoje miejsce w kraju “powiedział, że skoro stanowię 1% to i mój krzyż powieszony np w szkole powinien być jeżeli chodzi o wielkość w odpowiedniej proporcji do wielkości krzyża katolickiego jako większości. Pomijając czy ja jestem za tym żeby krzyże wieszać w szkołąch, urzędach itp. To ja mam ochotę tego “mędrca UE zapytać to ja może podatki też w proporcji do tak pojętych przez niego moich praw w RP.
    I on jest autorytetem PO. To ja już wiem dlaczego PO wyrzuca ludzi ze stanowisk z tak zwanych mniejszości. Pozdrawim i przepraszam za przydługą refleksję osobistą. PT (inicjały nadawcy zmienione na jego życzenie)

  2. List dostałam
    Witam, Podobno jak człowiek nastawiony jest optymistycznie to wiedzie mu się lepiej a przynajmniej tak to odczuwa /szklanka do połowy pełna a nie od połowy pusta/ Tylko wydaje mi się, że karzą nam rządzący być optymistami a oni zaklinają rzeczywistość i udają optymistów a nic sensownego nie robią. Przy takim ich rządzących optymiźmie ja zaczynam się ich bać i staję się pesymistką.
    Zresztą po ostatniej wypowiedzi Lecha Wałęsy ,nie będę go już tytułować byłym prezydentem, powinnam jako osoba z mniejszości religijnej znać swoje miejsce w kraju “powiedział, że skoro stanowię 1% to i mój krzyż powieszony np w szkole powinien być jeżeli chodzi o wielkość w odpowiedniej proporcji do wielkości krzyża katolickiego jako większości. Pomijając czy ja jestem za tym żeby krzyże wieszać w szkołąch, urzędach itp. To ja mam ochotę tego “mędrca UE zapytać to ja może podatki też w proporcji do tak pojętych przez niego moich praw w RP.
    I on jest autorytetem PO. To ja już wiem dlaczego PO wyrzuca ludzi ze stanowisk z tak zwanych mniejszości. Pozdrawim i przepraszam za przydługą refleksję osobistą. PT (inicjały nadawcy zmienione na jego życzenie)

  3. IMHO, uczciwe byłoby
    IMHO, uczciwe byłoby postawienie sprawy po przez przeprowadzenie referendum i zadaniu paru drażliwych pytań narodowi, niech naród w końcu się wypowie czy chce krzyży i religii w szkołach a nie np. w parafiach. Narazie opieramy się na statystykach kościelnych, więc jeśli purpuraci powołują się na te osławione 95% to się pytam, czego się boją ? Czyżby nie byli pewni swoich owieczek? bo a nuż krzyżyk na takiej referandalnej karcie będzie postawiony nie w tym miejscu niżby się spodziewali?

    • Tylko teoretycznie jest to
      Tylko teoretycznie jest to jakaś myśl. Po pierwsze jaki to powód do referendum? Skoro ten to 1000 innych równie uzasadnionych pytań się znajdzie. Po drugie będzie debata przed referendum, czyli kolejny rok w plecy ze wszystkimi pierdołami takimi jak reformy, bo przecież jest temat. Po trzecie po debacie będą już tylko nienawidzący katolików ateiści i odwrotnie, a Roman Giertych wróci do parlamentu. Po czwarte, to nie chodzi o to, aby odgórnie zmienić zapis, bo to głupie. A co jeśli wszyscy w szkole chcą swojego symbolu? Co z katolickimi i prawosławnymi szkołami? Z gminami żydowskimi itd? Jak nie będzie zapisu wszystkie symbole, tylko krzyż, to nawet ja bym nie zagłosował za. W końcu kto pójdzie na to referendum i ile nas to będzie kosztować nie tylko materialnie, ale społecznie. Więcej niż pewne, że po takim zabiegu polska siła katolicka i narodowa urośnie w siłę. Spokój i dystans to jest oręż w pojedynku z religią. Siła i nakazy, to najkrótsza droga do fanatyzmu.

  4. IMHO, uczciwe byłoby
    IMHO, uczciwe byłoby postawienie sprawy po przez przeprowadzenie referendum i zadaniu paru drażliwych pytań narodowi, niech naród w końcu się wypowie czy chce krzyży i religii w szkołach a nie np. w parafiach. Narazie opieramy się na statystykach kościelnych, więc jeśli purpuraci powołują się na te osławione 95% to się pytam, czego się boją ? Czyżby nie byli pewni swoich owieczek? bo a nuż krzyżyk na takiej referandalnej karcie będzie postawiony nie w tym miejscu niżby się spodziewali?

    • Tylko teoretycznie jest to
      Tylko teoretycznie jest to jakaś myśl. Po pierwsze jaki to powód do referendum? Skoro ten to 1000 innych równie uzasadnionych pytań się znajdzie. Po drugie będzie debata przed referendum, czyli kolejny rok w plecy ze wszystkimi pierdołami takimi jak reformy, bo przecież jest temat. Po trzecie po debacie będą już tylko nienawidzący katolików ateiści i odwrotnie, a Roman Giertych wróci do parlamentu. Po czwarte, to nie chodzi o to, aby odgórnie zmienić zapis, bo to głupie. A co jeśli wszyscy w szkole chcą swojego symbolu? Co z katolickimi i prawosławnymi szkołami? Z gminami żydowskimi itd? Jak nie będzie zapisu wszystkie symbole, tylko krzyż, to nawet ja bym nie zagłosował za. W końcu kto pójdzie na to referendum i ile nas to będzie kosztować nie tylko materialnie, ale społecznie. Więcej niż pewne, że po takim zabiegu polska siła katolicka i narodowa urośnie w siłę. Spokój i dystans to jest oręż w pojedynku z religią. Siła i nakazy, to najkrótsza droga do fanatyzmu.

  5. demokratyczny trybunał
    Cywilizowana część Europy już dość dawno odkryła, że demokracja kompletnie się nie sprawdzi w wielokulturowej i urozmaiconej etnicznie zjednoczonej Europie.
    To co fajnie działa w małej Szwajcarii, nie wypali w molochu.

    Ostatnią szansa jaką dano demokracji, było pozwolenie Irlandczykom aby sami zdecydowali o tym co jest dla nich dobre.
    Skutek tej próby był smutny, dopiero za drugim razem wynik referendum był prawidłowy.

    To był z pewnością ostatni już przypadek pytania narodu o zdanie, teraz będzie inaczej, sprawy fundamentalne będą rozstrzygane definitywnie przez kilku sędziów w paru trybunałach (w Strasburgu, w Luksemburgu, i gdzieś tam jeszcze), a jak wiadomo w ferowaniu wyroków i jego interpretacji demokracja nie obowiązuje, i to co paru smutnych ustali będzie święte i nie do dyskusji.

    Trochę uprościłem sprawę, bo główne podstawy i projekty aktów prawnych uchwalą najpierw ministrowie w KE, ale to zwykle idzie migiem w tym zaprzyjaźnionym gronie.

    Nowina jest taka, że od grudnia nie takie pomysły i nie takie numery będziemy łykać jak chleb powszedni, pora przywyknąć, albo zbierać stare opony.

  6. demokratyczny trybunał
    Cywilizowana część Europy już dość dawno odkryła, że demokracja kompletnie się nie sprawdzi w wielokulturowej i urozmaiconej etnicznie zjednoczonej Europie.
    To co fajnie działa w małej Szwajcarii, nie wypali w molochu.

    Ostatnią szansa jaką dano demokracji, było pozwolenie Irlandczykom aby sami zdecydowali o tym co jest dla nich dobre.
    Skutek tej próby był smutny, dopiero za drugim razem wynik referendum był prawidłowy.

    To był z pewnością ostatni już przypadek pytania narodu o zdanie, teraz będzie inaczej, sprawy fundamentalne będą rozstrzygane definitywnie przez kilku sędziów w paru trybunałach (w Strasburgu, w Luksemburgu, i gdzieś tam jeszcze), a jak wiadomo w ferowaniu wyroków i jego interpretacji demokracja nie obowiązuje, i to co paru smutnych ustali będzie święte i nie do dyskusji.

    Trochę uprościłem sprawę, bo główne podstawy i projekty aktów prawnych uchwalą najpierw ministrowie w KE, ale to zwykle idzie migiem w tym zaprzyjaźnionym gronie.

    Nowina jest taka, że od grudnia nie takie pomysły i nie takie numery będziemy łykać jak chleb powszedni, pora przywyknąć, albo zbierać stare opony.

  7. Nie tylko katolicy
    Obecna akcja przeciwko krzyżom jest pozornie wymierzona w katolików, ale bije nie tylko w nich. Na przykład ja, jako Polak-niekatolik, na co mam papiery, nie mam wątpliwości za kim być. Takich jest więcej. Wczoraj chociażby miała miejsce inicjatywa prawosławnej hierarchii greckiej wzywająca prawosławnych, katolików i protestantów do wspólnych działań w obronie krzyża. Takiej ekumenii to do tej pory ze świecą było szukać.
    Pamiętam, w jaki sposób krzyże zaczęły się pojawiać w naszej przestrzeni publicznej. Na ogół były to akcje pojedynczych dewotów albo koniunkturalistów. Przeciwko wieszaniu krzyży wszędzie, gdzie popadnie była większość, i to większość wierząca. Ale krzyż tak ma, że jeśli już jest to jest. Bez powodu się go nie zdejmuje. Jeśli ktoś chce go na gwałt usunąć, to znaczy, że taki palący powód ma. Doskwiera mu wrogość wobec tego, co krzyż reprezentuje. Oczywiście, że jawnie wrogie działanie zrodzi aktywny opór, według mechanizmu, który opisałeś.
    Ciekawe jest dla mnie, pod jakimi hasłami mobilizuje się ten opór we Włoszech, gdzie znalazł się pretekst do awantury. Mobilizacja odbywa się nie tylko pod hasłem obrony religii, ale też tradycji, historii i symboliki narodowej. To jest bardzo trafne, bo ze strony skrajnie zideologizowanej Unii Europejskiej i jej agend, celem ataku jest absolutnie cała sfera tożsamości narodowej i indywidualnej mieszkańców Europy. Dlatego odpór idzie wcale nie tylko ze strony katolickich fundamentalistów. Jeśli przeciwnicy obecności krzyża nie odpuszczą, to oni będą niestety przewodzić tej przyszłej walce, bo już dysponują gotowym programem, retoryką i organizacją. Ale przyłączą się do nich umiarkowani katolicy, przyłączą wierni innych wyznań, popierać będzie ten opór, jak widać, także część ateistów. Czyli wszyscy, których wartości są zagrożone przez lewacki fundamentalizm.
    Cicho wyrażę przy tym nadzieję, że może przy tej okazji cała ta Unia rozleci się w pizdu i nastanie w Europie pokój, co daj Panie Boże 🙂

    • ideologia Unijna
      Jakoś już nie dostrzegam tego “skrajnego zideologizowania” Unii, o jakim piszesz.

      Może jeszcze rok, czy dwa lata temu istotnie, elementy propagowania wizji cudnej wspólnej Europy budowanej ramię w ramię, biedni z bogatymi, i tak dalej, były eksponowane.
      Agresywne przymuszanie do bezwzględnej tolerancji też było elementem tej idei wspólnotowej, ale to przestało być potrzebne. Teraz po uchwaleniu TL marchewka jest zbędna, więc coraz częściej będziemy oglądać kij unijny.
      Zwykły kij bezideowy. Czyli kolejne zakazy i nakazy, ateistom też się oberwie.

      W dodatku mamy kryzys, kraje walczą o swoje ukochane narodowe fabryki i chcą je ratować najchętniej na koszt innych krajów, plus zabójczy dwutlenek i inne plagi śmiertelne od których mają nas wybawić solidne opłaty.
      Koniec idei, pożar w burdelu, Panie dzieju.

  8. Nie tylko katolicy
    Obecna akcja przeciwko krzyżom jest pozornie wymierzona w katolików, ale bije nie tylko w nich. Na przykład ja, jako Polak-niekatolik, na co mam papiery, nie mam wątpliwości za kim być. Takich jest więcej. Wczoraj chociażby miała miejsce inicjatywa prawosławnej hierarchii greckiej wzywająca prawosławnych, katolików i protestantów do wspólnych działań w obronie krzyża. Takiej ekumenii to do tej pory ze świecą było szukać.
    Pamiętam, w jaki sposób krzyże zaczęły się pojawiać w naszej przestrzeni publicznej. Na ogół były to akcje pojedynczych dewotów albo koniunkturalistów. Przeciwko wieszaniu krzyży wszędzie, gdzie popadnie była większość, i to większość wierząca. Ale krzyż tak ma, że jeśli już jest to jest. Bez powodu się go nie zdejmuje. Jeśli ktoś chce go na gwałt usunąć, to znaczy, że taki palący powód ma. Doskwiera mu wrogość wobec tego, co krzyż reprezentuje. Oczywiście, że jawnie wrogie działanie zrodzi aktywny opór, według mechanizmu, który opisałeś.
    Ciekawe jest dla mnie, pod jakimi hasłami mobilizuje się ten opór we Włoszech, gdzie znalazł się pretekst do awantury. Mobilizacja odbywa się nie tylko pod hasłem obrony religii, ale też tradycji, historii i symboliki narodowej. To jest bardzo trafne, bo ze strony skrajnie zideologizowanej Unii Europejskiej i jej agend, celem ataku jest absolutnie cała sfera tożsamości narodowej i indywidualnej mieszkańców Europy. Dlatego odpór idzie wcale nie tylko ze strony katolickich fundamentalistów. Jeśli przeciwnicy obecności krzyża nie odpuszczą, to oni będą niestety przewodzić tej przyszłej walce, bo już dysponują gotowym programem, retoryką i organizacją. Ale przyłączą się do nich umiarkowani katolicy, przyłączą wierni innych wyznań, popierać będzie ten opór, jak widać, także część ateistów. Czyli wszyscy, których wartości są zagrożone przez lewacki fundamentalizm.
    Cicho wyrażę przy tym nadzieję, że może przy tej okazji cała ta Unia rozleci się w pizdu i nastanie w Europie pokój, co daj Panie Boże 🙂

    • ideologia Unijna
      Jakoś już nie dostrzegam tego “skrajnego zideologizowania” Unii, o jakim piszesz.

      Może jeszcze rok, czy dwa lata temu istotnie, elementy propagowania wizji cudnej wspólnej Europy budowanej ramię w ramię, biedni z bogatymi, i tak dalej, były eksponowane.
      Agresywne przymuszanie do bezwzględnej tolerancji też było elementem tej idei wspólnotowej, ale to przestało być potrzebne. Teraz po uchwaleniu TL marchewka jest zbędna, więc coraz częściej będziemy oglądać kij unijny.
      Zwykły kij bezideowy. Czyli kolejne zakazy i nakazy, ateistom też się oberwie.

      W dodatku mamy kryzys, kraje walczą o swoje ukochane narodowe fabryki i chcą je ratować najchętniej na koszt innych krajów, plus zabójczy dwutlenek i inne plagi śmiertelne od których mają nas wybawić solidne opłaty.
      Koniec idei, pożar w burdelu, Panie dzieju.

  9. Proste jak dzik
    Opcja 1 to wolność DO.

    Opcja 2 to wolność OD.

    Jeżeli dobrze zauważyłem, tędy przebiega granica dyskusji (?) pomiędzy Dorolą a Kurakiem.

    Pierwsza opcja wymaga zrównoważenia (granicy – granicą wolności jednego człowieka jest wolność drugiego albo – co na jedno wychodzi – odpowiedzialności za swoje czyny).

    Druga opcja w skrajności prowadzi do anarchii.

    Uważam, że opcja 1 jest OK, z tym, że jeżeli ktoś jest innego wyznania (muzułmanin, Żyd) i wywiesi/ postawi sobie półksiężyc albo gwiazdę Dawida (menorę?), to wara innym od tego, tak samo jak od krzyża (krucyfiksu). Wszystko albo nic. Ale w praktyce – wiadomo jak bywa.

  10. Proste jak dzik
    Opcja 1 to wolność DO.

    Opcja 2 to wolność OD.

    Jeżeli dobrze zauważyłem, tędy przebiega granica dyskusji (?) pomiędzy Dorolą a Kurakiem.

    Pierwsza opcja wymaga zrównoważenia (granicy – granicą wolności jednego człowieka jest wolność drugiego albo – co na jedno wychodzi – odpowiedzialności za swoje czyny).

    Druga opcja w skrajności prowadzi do anarchii.

    Uważam, że opcja 1 jest OK, z tym, że jeżeli ktoś jest innego wyznania (muzułmanin, Żyd) i wywiesi/ postawi sobie półksiężyc albo gwiazdę Dawida (menorę?), to wara innym od tego, tak samo jak od krzyża (krucyfiksu). Wszystko albo nic. Ale w praktyce – wiadomo jak bywa.

  11. Mam wrażenie, że ludzie
    Mam wrażenie, że ludzie najchętniej czytają nie to co napisane, ale to co chcą przeczytać. Nie wiem po co robić tak głupią sondę, skoro problem nie w tym, że dla krzyża idealne miejsce w kościele, co oczywiste, ale w tym, że wojna ideologiczna radykalizuje postawy po obu stronach. Inną sondę proponuje na okoliczność mojego dzisiejszego pytania skierowanego do Małżonki. Czy w klasie naszego dziecka wisi krzyż? Pojęcia nie mam – odpowiedziała Małżonka. A u Ciebie w gabinecie jest? Nie ma u mnie krzyża – odpowiedziała katolicka Małżonka. Pytanie do wszystkich. Czy jedni i drudzy rozdyskutowani w ogóle wiedzą jaki jest stan krzyży wiszących w Polsce i kto na to zwraca uwagę, jeśli nie debilne wyroki trybunału, opatrzone idiotycznymi komentarzami radykałów. Po co majdrować tym kijem w mrowisku? To tylko ideologiczny młyn samograj. Łeb daję, że większość nie ma pojęcia, czy krzyż wisi, czy nie bo nigdy na to nie zwracała uwagi.

    • Mozna by sie z Kurakiem zgodzic,tylko po co te zapisy
      w konstytucjii,gwarantujace kazdemu wolnosc wyznania jak i rozdzial panstwa od zwiazkow wyznaniowych.Wiadoma sprawa jest ze krzyze tak naprawde to wrocily do urzedow panstwowych za AWS.Wg konstytucjii nie maja one tam miejsca wisiec.Po jaka cholere w takim razie jest ustawa zasadnicza,ktorej sukces uchwalenia byl odtrabiony z wielka pompa.W tym konkretnym przypadku jest to ksiazeczka do poczytania dla znudzonych;-)) generalnie chodzi tutaj o przestrzeganie prawa.Miejsce krzyza jest w KOSCIELE a nie w urzedach.

  12. Mam wrażenie, że ludzie
    Mam wrażenie, że ludzie najchętniej czytają nie to co napisane, ale to co chcą przeczytać. Nie wiem po co robić tak głupią sondę, skoro problem nie w tym, że dla krzyża idealne miejsce w kościele, co oczywiste, ale w tym, że wojna ideologiczna radykalizuje postawy po obu stronach. Inną sondę proponuje na okoliczność mojego dzisiejszego pytania skierowanego do Małżonki. Czy w klasie naszego dziecka wisi krzyż? Pojęcia nie mam – odpowiedziała Małżonka. A u Ciebie w gabinecie jest? Nie ma u mnie krzyża – odpowiedziała katolicka Małżonka. Pytanie do wszystkich. Czy jedni i drudzy rozdyskutowani w ogóle wiedzą jaki jest stan krzyży wiszących w Polsce i kto na to zwraca uwagę, jeśli nie debilne wyroki trybunału, opatrzone idiotycznymi komentarzami radykałów. Po co majdrować tym kijem w mrowisku? To tylko ideologiczny młyn samograj. Łeb daję, że większość nie ma pojęcia, czy krzyż wisi, czy nie bo nigdy na to nie zwracała uwagi.

    • Mozna by sie z Kurakiem zgodzic,tylko po co te zapisy
      w konstytucjii,gwarantujace kazdemu wolnosc wyznania jak i rozdzial panstwa od zwiazkow wyznaniowych.Wiadoma sprawa jest ze krzyze tak naprawde to wrocily do urzedow panstwowych za AWS.Wg konstytucjii nie maja one tam miejsca wisiec.Po jaka cholere w takim razie jest ustawa zasadnicza,ktorej sukces uchwalenia byl odtrabiony z wielka pompa.W tym konkretnym przypadku jest to ksiazeczka do poczytania dla znudzonych;-)) generalnie chodzi tutaj o przestrzeganie prawa.Miejsce krzyza jest w KOSCIELE a nie w urzedach.

  13. Mnie wojujący ateista
    Mnie wojujący ateista bardziej śmieszy od Świtonia, bo to jeden diabeł, czy robisz się błazna produkując krzyże, czy polując na krzyże. Śmieszy mnie to i rzecz tu idzie o śmieszność nie o konstytucję. Nie zaśniesz dopóki nie zniknie ze szkoły ostatni krzyż? Mnie to powiewa.

  14. Mnie wojujący ateista
    Mnie wojujący ateista bardziej śmieszy od Świtonia, bo to jeden diabeł, czy robisz się błazna produkując krzyże, czy polując na krzyże. Śmieszy mnie to i rzecz tu idzie o śmieszność nie o konstytucję. Nie zaśniesz dopóki nie zniknie ze szkoły ostatni krzyż? Mnie to powiewa.

  15. A to Ty Dorola nie
    A to Ty Dorola nie wiedziałaś, że takie są właśnie zagrożenia demokracji? Znów Ci się wydaje, że mówisz coś oryginalnie głupiego, a mówisz rzeczy pospolicie głupie i przerabiane. Hitlera wybrali Niemcy w demokratycznych wyborach i przegłosowano demokratycznie gorsze rzeczy niż zakaz noszenie chust muzułmanom. Takie są niebezpieczeństwa demokracji, ale trzeba z tym walczyć odsuwając od większości tak głupie głosy jak Twoje, normalność trzeba budować, tak zwany środek. Jakoś nie mam wątpliwości, że gdyby w Polsce żyło 50% plus jedna Dorla mielibyśmy faszyzującą nowoczesność przemieszaną z autorytatywną tolerancją. Na przykład ludzie o brzydkich koszulach mieliby zakaz noszenia takowych, blisko chust. Masz wszelkie inklinacje do takiego modelu demokracji, nic dziwnego, że je wyczuwasz. Dorola Ty jesteś katoliczka z krwi i kości, gdybyś tylko nie była tak infantylna i niedojrzała, mogłabyś być niebezpieczna.

  16. A to Ty Dorola nie
    A to Ty Dorola nie wiedziałaś, że takie są właśnie zagrożenia demokracji? Znów Ci się wydaje, że mówisz coś oryginalnie głupiego, a mówisz rzeczy pospolicie głupie i przerabiane. Hitlera wybrali Niemcy w demokratycznych wyborach i przegłosowano demokratycznie gorsze rzeczy niż zakaz noszenie chust muzułmanom. Takie są niebezpieczeństwa demokracji, ale trzeba z tym walczyć odsuwając od większości tak głupie głosy jak Twoje, normalność trzeba budować, tak zwany środek. Jakoś nie mam wątpliwości, że gdyby w Polsce żyło 50% plus jedna Dorla mielibyśmy faszyzującą nowoczesność przemieszaną z autorytatywną tolerancją. Na przykład ludzie o brzydkich koszulach mieliby zakaz noszenia takowych, blisko chust. Masz wszelkie inklinacje do takiego modelu demokracji, nic dziwnego, że je wyczuwasz. Dorola Ty jesteś katoliczka z krwi i kości, gdybyś tylko nie była tak infantylna i niedojrzała, mogłabyś być niebezpieczna.

  17. Tak ten scenariusz jest
    Tak ten scenariusz jest bardzo realny, jeszcze ze dwa debilne wyroki TE i ze 100 kretyńskich debat wokół “problemu” i jest duża szansa, że młode pokolenie zamiast w dżinsach będzie chodzić w habitach. Ciekawe, że we Włoszech dotkniętych wyrokiem nie stałą się światłość, ale krucjata społeczna. Dlatego robię co mogę, aby ucywilizować ten kraj, kosząc wszelkie kretynizmy z bolesną precyzją. Żadnej różnicy między lewacką, a katolicką histerią nie widzę liczę na normalny środek.

  18. Tak ten scenariusz jest
    Tak ten scenariusz jest bardzo realny, jeszcze ze dwa debilne wyroki TE i ze 100 kretyńskich debat wokół “problemu” i jest duża szansa, że młode pokolenie zamiast w dżinsach będzie chodzić w habitach. Ciekawe, że we Włoszech dotkniętych wyrokiem nie stałą się światłość, ale krucjata społeczna. Dlatego robię co mogę, aby ucywilizować ten kraj, kosząc wszelkie kretynizmy z bolesną precyzją. Żadnej różnicy między lewacką, a katolicką histerią nie widzę liczę na normalny środek.

  19. hmmm
    z punktu widzenia ortodoksyjnego katola, czyli z mojego punktu widzenia, wszystkie te działania zmierzają do laicyzacji społeczeństwa jako takiego.
    dzieciaki są teraz ciekawskie, a katecheci ciency jak bolka trampki, w podstawówce jeszcze nie ale pod koniec gimnazjum a dalej to już oczywista oczywistość zadają pytania, trudne, i nie uzyskują odpowiedzi. szukają na własna rękę a to znajdują niekoniecznie jest tym co usłyszały, szukają własnej drogi a ona niekoniecznie jest katolicka, jedyne co zostaje to rytuał odbębniany czasem w niedziele nic więcej

    • Myślałem, że już się nie
      Myślałem, że już się nie doczekam, dokładnie tędy droga. Mało tego mnie ta droga przeraża, ponieważ mam poważne wątpliwości co do tego, że masy z reguły średnio inteligentne nie potrzebują takiego kagańca jak religia, aby cały ten ludzki bałagan utrzymać w jako takim ładzie. Uważam, że religia w wersji umiarkowanej to idealne narzędzie do zapewnienia społecznej harmonii. Naprawdę i śmiertelnie poważnie tak uważam. Strach pomyśleć co by się stało, gdyby w prostym obywatelu zwalniać takie hamulce jak piekło i niebo. W każdym razie ja się śmiertelnie tego boję, zatem w wykańczaniu katoli jestem niezwykle ostrożny, a JKM w kwestii UE chyba zwrócę honor i poślę kwiaty z prośbą o autograf. Kołchoz się robi, co gorsze ideologiczny.

  20. hmmm
    z punktu widzenia ortodoksyjnego katola, czyli z mojego punktu widzenia, wszystkie te działania zmierzają do laicyzacji społeczeństwa jako takiego.
    dzieciaki są teraz ciekawskie, a katecheci ciency jak bolka trampki, w podstawówce jeszcze nie ale pod koniec gimnazjum a dalej to już oczywista oczywistość zadają pytania, trudne, i nie uzyskują odpowiedzi. szukają na własna rękę a to znajdują niekoniecznie jest tym co usłyszały, szukają własnej drogi a ona niekoniecznie jest katolicka, jedyne co zostaje to rytuał odbębniany czasem w niedziele nic więcej

    • Myślałem, że już się nie
      Myślałem, że już się nie doczekam, dokładnie tędy droga. Mało tego mnie ta droga przeraża, ponieważ mam poważne wątpliwości co do tego, że masy z reguły średnio inteligentne nie potrzebują takiego kagańca jak religia, aby cały ten ludzki bałagan utrzymać w jako takim ładzie. Uważam, że religia w wersji umiarkowanej to idealne narzędzie do zapewnienia społecznej harmonii. Naprawdę i śmiertelnie poważnie tak uważam. Strach pomyśleć co by się stało, gdyby w prostym obywatelu zwalniać takie hamulce jak piekło i niebo. W każdym razie ja się śmiertelnie tego boję, zatem w wykańczaniu katoli jestem niezwykle ostrożny, a JKM w kwestii UE chyba zwrócę honor i poślę kwiaty z prośbą o autograf. Kołchoz się robi, co gorsze ideologiczny.

  21. .
    Argument większościowy jest w mojej opinii argumentem słabym, zwłaszcza po lekturze raportów CBOSu:
    55% Polaków mówi – “Jestem wierzący i identyfikuję się z nauką Kościoła”, a 39% mówi – “Jestem wierzący na swój własny sposób” (to z 2007 roku).
    Na marginesie, śmiem twierdzić, że ten “własny sposób” to wierzenia i tak w głównej mierze utwierdzone w tradycji chrześcijańskiej, lecz niekoniecznie identyfikowane z instytucją Kościoła.
    Czytamy jednak dalej:
    77% Polaków akceptuje zapłodnienie in vitro (to z 2009 roku).
    80% Polaków akceptuje stosowanie prezerwatyw (rok 2007).
    50% Polaków stwierdziło, że kobieta może przerwać ciążę, kiedy chce, a 40% się nie zgodziło (rok 2007 – ed.).

    Czyli z tych 55% Polaków, deklarujących kierowaniem się naukami Kościoła, jest paru takich, co stosuje gumki, popiera in vitro, a nawet paru jest za aborcją! Czyżby ktoś zaspał na kazaniu? 🙂 Nie ma znaku równości pomiędzy formalną przynależnością, a faktyczną religijnością Polaków. Nie znajduję go również w deklaracjach o kierowaniu się naukami Kościoła, a faktyczną “stosowalnością” tych nauk w praktyce.

    Ergo, mi tam krzyż nie przeszkadza, tak samo jak nie przeszkadza mi firma Durex, czy aborcja. Przeszkadza mi za to histeryczny jazgot ze strony lewicowych bojówek, jakby pozostawienie krzyży w klasach i zakazanie odmówienia ojcze nasz na lekcji religii miało wtrącić nasz kraj w szpony złowrogiej teokracji.

    Ps.
    Kołakowski nie był katolikiem!

  22. .
    Argument większościowy jest w mojej opinii argumentem słabym, zwłaszcza po lekturze raportów CBOSu:
    55% Polaków mówi – “Jestem wierzący i identyfikuję się z nauką Kościoła”, a 39% mówi – “Jestem wierzący na swój własny sposób” (to z 2007 roku).
    Na marginesie, śmiem twierdzić, że ten “własny sposób” to wierzenia i tak w głównej mierze utwierdzone w tradycji chrześcijańskiej, lecz niekoniecznie identyfikowane z instytucją Kościoła.
    Czytamy jednak dalej:
    77% Polaków akceptuje zapłodnienie in vitro (to z 2009 roku).
    80% Polaków akceptuje stosowanie prezerwatyw (rok 2007).
    50% Polaków stwierdziło, że kobieta może przerwać ciążę, kiedy chce, a 40% się nie zgodziło (rok 2007 – ed.).

    Czyli z tych 55% Polaków, deklarujących kierowaniem się naukami Kościoła, jest paru takich, co stosuje gumki, popiera in vitro, a nawet paru jest za aborcją! Czyżby ktoś zaspał na kazaniu? 🙂 Nie ma znaku równości pomiędzy formalną przynależnością, a faktyczną religijnością Polaków. Nie znajduję go również w deklaracjach o kierowaniu się naukami Kościoła, a faktyczną “stosowalnością” tych nauk w praktyce.

    Ergo, mi tam krzyż nie przeszkadza, tak samo jak nie przeszkadza mi firma Durex, czy aborcja. Przeszkadza mi za to histeryczny jazgot ze strony lewicowych bojówek, jakby pozostawienie krzyży w klasach i zakazanie odmówienia ojcze nasz na lekcji religii miało wtrącić nasz kraj w szpony złowrogiej teokracji.

    Ps.
    Kołakowski nie był katolikiem!

  23. Zacznę od, że zgadzam się z
    Zacznę od, że zgadzam się z M_K i podpisuję się obiema rencami pod tym tekstem. Nie walczyć, rozmawiać., nie atakować, przekonywać. Człowiek atakowany, KAŻDY, broni się, nie zastanowi się czy masz rację. Oddala się na z góry zaplanowane pozycje, gdzie czuje się bezpiecznie i przeprowadza kontratak. Starałam się sobie przypomnieć w której z odwiedzanych przeze mnie instytucji publicznych wiszą krzyże, nie pamiętam. Mało spostrzegawcza jestem? Nie sądzę. Jutro zrobię sondę wśród znajomych. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…

    Jestem ze wsi, poza latami szkolnymi mieszkam tu od zawsze. Wieś to z założenia większość wierząca, nie to co miastowi. W innych miejscach jest zapewne podobnie. Jakoś nie przychodzi mi do głowy żeby walczyć z rodziną i przyjaciółmi, bo nikt mnie nie atakuje, nie mam zatem nawet powodu żeby się bronić. O dziwo, nie czuję się odrzucona przez to prawie 100%-owo katolickie środowisko. Demokratycznie remontowaliśmy kościół, bo zabytkowy, wspólnie wywalczyliśmy chodnik do szkoły dla chłopca na wózku. Ciągle słyszę, że państwo wyznaniowe, nie czuję tego, to gdzie ja żyję?

    • Zapewniam Cię Jasmine
      Zapewniam Cię Jasmine, że szybko byś poczuła, gdyby kolejny lekarz w publicznym zakładzie opieki zdrowotnej odmówił Ci wykonania badań prenatalnych, wskazanych ze względu na wiek, zasłaniając się nakazem katolickiego sumienia i nauką KrK. A pracodawca tych lekarzy, władze samorządowe, nie kościelne bynajmniej, akceptował tę postawę ze strachu przed biskupem. Jeśli coś nas nie dotyka albo nie dotyczy, nie znaczy, że tego nie ma.
      Pozdrawiam.

  24. Zacznę od, że zgadzam się z
    Zacznę od, że zgadzam się z M_K i podpisuję się obiema rencami pod tym tekstem. Nie walczyć, rozmawiać., nie atakować, przekonywać. Człowiek atakowany, KAŻDY, broni się, nie zastanowi się czy masz rację. Oddala się na z góry zaplanowane pozycje, gdzie czuje się bezpiecznie i przeprowadza kontratak. Starałam się sobie przypomnieć w której z odwiedzanych przeze mnie instytucji publicznych wiszą krzyże, nie pamiętam. Mało spostrzegawcza jestem? Nie sądzę. Jutro zrobię sondę wśród znajomych. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…

    Jestem ze wsi, poza latami szkolnymi mieszkam tu od zawsze. Wieś to z założenia większość wierząca, nie to co miastowi. W innych miejscach jest zapewne podobnie. Jakoś nie przychodzi mi do głowy żeby walczyć z rodziną i przyjaciółmi, bo nikt mnie nie atakuje, nie mam zatem nawet powodu żeby się bronić. O dziwo, nie czuję się odrzucona przez to prawie 100%-owo katolickie środowisko. Demokratycznie remontowaliśmy kościół, bo zabytkowy, wspólnie wywalczyliśmy chodnik do szkoły dla chłopca na wózku. Ciągle słyszę, że państwo wyznaniowe, nie czuję tego, to gdzie ja żyję?

    • Zapewniam Cię Jasmine
      Zapewniam Cię Jasmine, że szybko byś poczuła, gdyby kolejny lekarz w publicznym zakładzie opieki zdrowotnej odmówił Ci wykonania badań prenatalnych, wskazanych ze względu na wiek, zasłaniając się nakazem katolickiego sumienia i nauką KrK. A pracodawca tych lekarzy, władze samorządowe, nie kościelne bynajmniej, akceptował tę postawę ze strachu przed biskupem. Jeśli coś nas nie dotyka albo nie dotyczy, nie znaczy, że tego nie ma.
      Pozdrawiam.

  25. No troszku roczulił mnie
    Kurak przy śniadaniu. A dyskutanci mu troszkę pomogli.
    A mianowicie:
    1. zgadzam się z Matkiem, iż podstawowymi metodami walki przeciw powinny być metody “miękkie”. Czyli na nasz temat przekładając – trza im dać czas sami się wykończą,
    2. niestety w przypadku KK nie koniecznie musi się to sprawdzić. W końcu to instytucja co ma wielką wprawę w przeczekiwaniu złych czasów i zwalczaniu złych ludzi. Ma też archiwum pełne przepowiedni, których to przepowiedni nie upowszechnia lecz sama wiedzę z nich bierze. A jaką???

    Rozbawienie moje natomiast bierze się z kurakowej definicji demokracji i braku reakcji otoczenia na tę definicję. (no może Dolola znacząco chrząknęła coś w temacie).
    To co Kurak opisuje jako demokrację jest totalitaryzmem, dyktaturą większości (niedawno było “ploretariatu”). A jaka definicja demokracji to do literatury.

    Przykład rozniaśniający – demokratycznie przegłosujemy – mężczyźni i niektóre kobiety, iż wszystkie panie w wieku od 16 do 25 lat posiadające miseczki C co F mają obowiązek przy temperaturze na zewnątrz poruszać się topless po mieście. No i obowiązkowo w szkole. I to niby spełnia kurakową definicję demokracji?? Znaczy one (ich matki i mężowie, rodzina itd.) nie będą mieli prawa protestu bo to wiocha?? Państwo raczą żartować.

    z ukłonami
    rozbawiony od rana
    rzl

    • A jak już spoważniejesz to
      A jak już spoważniejesz to powiedz proszę jedną rzecz – prostą. Nie humanistyczną, pełną oryginalnych porównań definicję, ale matematyczną. Co to jest demokracja i kto w demokracji wygrywa elektorat X < od elektoratu Y, czy może odwrotnie. Żadne poczucie humoru i tysiąc porównanych do siebie wielkości cycków nie zmieni prostego rachunku, na którym się demokracja zaczyna i kończy. Co do dyktatury proletariatu, to zwróć uwagę na słowo "dyktatura", a może zobaczysz jak to nietrafione porównanie. Podobnie z "demokracją ludową" i każdą inną demokracją z przymiotnikami, demokracja jest jedna. Nie ma w mojej roboczej definicji nic śmiesznego, jest krótko i dosadnie podana istota. I czy przyjdziesz do społeczności z cyckami C, czy D, jeśli większość będzie miała cycki B, to przegłosuje Ci takie rzeczy, że się zdziwisz, jakbyś miał wątpliowści to przyjrzyj się głosowaniom w sejmie. Czym innym jest natomiast godzenie się lub nie godzenie z wyrokami demokracji i to bardzo ważny proces, który w ramach demokracji powinien mieć miejsce i zdaje się, że nieświadomie o tym właśnie mówisz i tu się z Tobą zgadzam.

      • Zdaje się, iż
        wprawiłeś mnie w nastrój bojowo – pogodny. Co do pogodny to on często taki, co do bojowy to bardzo rzadko . Chęci na wojny zwykle brak.
        Spieszę więc wykorzystać go nim minie.

        Pasjami mnie cieszy, gdy ktoś, w miarę dobrotliwie, nie przyznaje mi racji w dyskusji, a ostatecznie się zgadza, iż “nieświadomie” o czymś mówię.
        Mówię świadomie.
        Najbliżej definicji matematycznej demokracji jest przestrzeganie zapisów praw, ze szczególny uwzględnieniem (zawsze mi się ten zwrot podobał) konstytucji. Jeśli tak zwana wola większości wyrażona przez większość w sejmie, rządzie, radzie powiatowej, czy w końcu przy tak zwanej “milczącej aklamacji” łamie prawo, to ja z kolei (i każdy inny) ma prawo z tym, na gruncie prawa walczyć. I nie wyrażać zgody na realizację domniemanej zgody większości. I co więcej za cholerę nie wyrażę zgody, iż walka o swoje prawa jest buractwem. Tym bardziej jeśli się przeciw buractwu walczy.

        Aby się nadmiernie nie rozwlekać nadszedł czas na puentę.
        W obecnym stanie prawa to zwolennicy krzyży w miejscach publicznych powinni walczyć o zmianę prawa, natomiast przeciwnicy zwyczajnie egzekwować jego wykonywanie. Nie na odwrót.

        pozdrawiam z uśmiechem

        rzl

        • Zatem nie myliłem się, Ty nie
          Zatem nie myliłem się, Ty nie mówisz o istocie demokracji, ale o godzeniu się z wyrokami demokracji. Wybacz, ale mnie z kolei bawi takie radosne odkrywanie oczywistości, jak to, że demokracja powinna działać w ramach prawa, albo, że demokracja nie powinna łamać praw mniejszości. Masz absolutną rację. Tylko, że prawo stanowi demokracja i demokracja stanowi o istnieniu procesów odwoławczych od wyroków demokracji. Im więcej zabezpieczeń przed nietrafionymi wyrokami demokracji, tym lepiej, ale wszystko trzeba przegłosować. I tu dochodzimy do sedna. Mówisz o stanie prawnym co do wieszania krzyży i dokonałeś interpretacji tego prawa…autorytarnie. Wiesz co sobie demokracja zrobi z Twoim wyrokiem autorytatywnym? Prawnikiem nie jestem, nie wiem czy TY jesteś, ale jestem więcej niż pewien, że zapis o rozdzieleniu państwa od kościoła, jako podstawa Twojego jednoznacznego wyroku, śmieje się z Ciebie i 1000 kancelarii Ci to bez trudu za odpowiednią kwotę udowodni. Nawet poseł Iwiński z SLD mówił, że ten zapis nie jest jednoznacznym, ale szerokim polem do 100 interpretacji. Wracając do demokracji, musiałbyś znaleźć 50% + jeden Rybak, żeby wprowadzić w Polsce jednoznaczny zapis dotyczący krzyża, życzę powodzenia, choć sukcesu nie przewiduję. Jeśli mi się pomyliła demokracja z dyktaturą, no to Tobie z monarchią. To co napisałeś to Twój życzeniowy edykt, a nie przestrzeganie prawa i demokracji. Ja mogę sobie napisać, że gdy widzę siostrę zakonną w magistracie, to dokonano na mnie zamachu łączenia kościoła z państwem i tyle samo będzie warte moje spostrzeżenie, co Twój nie wiedzieć skąd przełomowy wyrok w sprawie krzyży. Mnie w tym wszystkim tylko jedno martwi, że zarówno katolicy jak ich przeciwnicy częściej chcą ścigać i po sadach latać, niż spokojnie robić swoje.

          • no żesz
            Spieszę skorzystać z resztek mojej bojowości.
            Piszesz takie polemiki, że normalnie forma punktowa odpowiedzi się narzuca.
            1. co i kto z czym myli nie wiem, ale jak dotąd to mnie, a nie 1000 kancelarii sąd przyznał rację. I to taki, którego wyroki obowiązują Polskę. Więc na razie na niwie prawnej 1 “: 0 dla mnie. Poczekamy jeszcze chwilę i u nas się ruszy. I nawet poseł Iwiński jako znany autorytet prawa konstytucyjnego może nie dać rady,
            2. za cholerę się nie zgodzę na podejście następujące – olewajmy radosne odkrycia oczywistości, natomiast pochylmy głowę z pokorą przed nieakceptowaną praktyką,
            3. a już z zakonnicą w urzędzie to Pan dałeś od pieca :))))). Właśnie po to jest urząd (pono bezwyznaniowy) aby ona zakonnica nie zobaczyła na ścianie podobizny szatana. I od tego jej prawo jak najbardziej przyznaję (autorytarnie).

            Co do robić swoje – jakbyś popatrzył dokładniej na mój pierwszy wpis to byś może doczytał moje stanowisko. Ale seśli zakamuflowane było to może doprecyzuję:
            – niech się sami wykończą / urosną w siłę. Z naciskiem na sami. Mi osobiście wystarczyłoby aby nie było przepływów państwo – kościół na zasadzie uznaniowej (tajnej). Podatek – 1% czy coś takiego od każdego zadeklarowanego wyznawcy. Na resztę szlaban z wyjątkiem zabytków uznanych za dobra narodowe (co by to na tym etapie rozważań nie stanowiło)

            z ukłonami
            rzl

            ps. jest już znana, stosowane i sprawdzona metoda na symbole religijne. Dotyczy co prawda flag narodowych ale jednak.
            Na czym ona polega.
            W porcie morskim nad wszystkim na maszcie głównym króluje flaga (bandera) narodowa. Pod nią, na salingach (coś na kształt krzyża powstaje) ewentualnie jeśli nie mieszczą się to na innych, niższych masztach, zawieszane są bandery krajów statków odwiedzających port. Znane od lat i wątpliwości nie budzi.
            Z praktycznych problemów należałoby doszlusować do znanych symboli także symbol ateistyczny i tych co nie chcą swoich przekonań manifestować.

          • no ba
            albo ten drugi co jego nazwy nie pamiętam.
            Ale co ja zrobię jak mi amunicji nie starczyło.

            Może trzeba zostawić puste miejsce na ścianie – takie celowo puste.

          • Coś mi opadłą ochota do
            Coś mi opadłą ochota do dzielenie włosa ana 14, resztką sił i ostatnią “razą”:

            1) Demokracja to niedoskonałe rządy większości, fakt niezaprzeczalny i ma się nijak do komentowania tych rządów i usiłowania zmiany rządów, ma się nijak w tym sensie, że to bardzo potrzebny, ale wtórny proces. Jeśli chcesz w sposób demokratyczny i cywilizowany zmieniać rzeczywistości i obraz demokracji, MUSISZ ZDOBYĆ POPARCIE WIĘKSZOŚCI, chyba, że preferujesz rewolucję lub zamach stanu. Ciebie najwyraźniej kusi droga na skróty, nie Ty pierwszy i nie ostatni, tak pojmujesz demokrację, czyli arbitrażem. Arbitraż i to kołchoźniczy nakazujący wszystkim jeden model kulturowy, to bliżej Kulturkampfu, niż swobody przekonań. Nie wiem też z jakiego powodu uznałeś, że “masz wyrok sądu”, skoro nie Ty masz, ale Włochy i to nieprawomocny. Uruchom teraz debatę na temat krzyża w Irlandii, będziesz miał dziką satysfakcję jak znów się wyżynają między sobą. Mnie bardziej przeraża ta dzika satysfakcja, “dopierdolenia” katolom, no fatalnie mi się to kojarzy, niż wiszący krzyż w szkole, a najwyraźniej masz jakąś radość z tego faktu i to tak się cieszysz, że nie patrzysz na kuriozum i okoliczności takich metod walki o swoje. Chciałbym widzieć Twoją radość po wyroku TE, który zabrania Ci łowienia ryb. Pawlaka porządek prawa i sprawiedliwości jest zabawny, ale na ekranie nie w życiu. Decyzja o tym co powinno wisieć w szkole należy do tych co do tej szkoły chodzą, nie do kołchozu europejskiego.
            2) Nie mam pojęcia po co napisałeś punkt drugi i proszę nie wyjaśniaj mi. Dyskutując z kimś zakładam, że nie jest idiotą i dlatego nie piszę rzeczy oczywistych jak również rzeczy bzdurnych. W tym punkcie napisałeś rzecz oczywistą i podparłeś rzeczą bzdurną, jakobym ja myślał inaczej niż tak jak napisałeś. Widać masz mnie za podwójnego idiotę.
            3) Dla Ciebie granicą rozdziału kościoła od państwa jest pusta ściana w szkole. Dla mnie może być zakonnica w habicie i z krzyżem na piersi, wpuszczona do magistratu po odbiór dowodu, którą się spuszcza po schodach, albo nakazuje przebrać. O ile Cię to śmieszy i trąca absurdem, to we Francji już nie wolno chodzić w takich strojach do szkoły jak Ci tradycja, kultura, religia podpowiada, dla mnie to jest zamachem na wolność, zdecydowanie większym niż wiszący krzyż. Wolność kojarzy mi się z pozwalaniem, nie z zakazem.

            I to tyle, bo dalej mi chęci opadły do kolejnych dyskusji obok i cudownego mnożenia coraz bardziej oryginalnych przykładów nie na temat. Dopóki ktoś nie stworzy lepszego mechanizmu niż demokracja, będę się przy tym modelu funkcjonowania społecznego upierał i robił wszystko aby większość wybić z głowy arbitraż, jako alternatywę dla demokracji. 1:0 powiadasz z dziką satysfakcją, a ja powiadam, że ze spalonego i po faulu, grajmy fair. Dziś wydrukowano mecz pod Ciebie, jutro przeciw Tobie, takie są losó koleje jeśli raz przyzwolisz na drukowanie.

          • Jakoś mi
            bojowość całkowicie już odeszła.
            To tylko króciutko.
            Za cholerę nam się definicje demokracji nie zgadzają, choć, zdaje się obaj, jesteśmy jej zwolennikami. Tak samo jak obaj jesteśmy ateistami, mamy rodziny katolickie i z nimi nie walczymy. (nawet kiedyś do rady parafialnej trafiłem na okoliczność ratowania zabytków)
            I wszystko by się zgadzało, gdyby nit to, iż ja uważam, iż w sprawie krzyży mam już większość zagwarantowaną zapisami konstytucji, a Ty twierdzisz, że większość to większość bo tak wynika za spisów kościelnych.
            Ja twierdzę – rozdzielając prawo od sprawiedliwości – iż jedyną, choć bardzo kulawą i niedoskonałą metodą realizowania demokracji i sprawiedliwości jest poddanie się rządom prawa. To odpowiadasz, iż to jest droga na skróty, rewolucja czy wręcz zamach stanu. Znaczy co, na wagę brać będziemy?
            No i na koniec już całkiem krótko, bo po raz trzeci:
            – za cholerę nie dam się zaszufladkować do tych, którzy chcą dopierdolić katolom. Proszę szanownego rozmówcy – jestem aklerykalny (nie mylić z anty) Ale to zdaje się napisałem już dwa razy, a Ty gładko nad tym przeszedłeś.

            z ukłonami
            rzl

  26. No troszku roczulił mnie
    Kurak przy śniadaniu. A dyskutanci mu troszkę pomogli.
    A mianowicie:
    1. zgadzam się z Matkiem, iż podstawowymi metodami walki przeciw powinny być metody “miękkie”. Czyli na nasz temat przekładając – trza im dać czas sami się wykończą,
    2. niestety w przypadku KK nie koniecznie musi się to sprawdzić. W końcu to instytucja co ma wielką wprawę w przeczekiwaniu złych czasów i zwalczaniu złych ludzi. Ma też archiwum pełne przepowiedni, których to przepowiedni nie upowszechnia lecz sama wiedzę z nich bierze. A jaką???

    Rozbawienie moje natomiast bierze się z kurakowej definicji demokracji i braku reakcji otoczenia na tę definicję. (no może Dolola znacząco chrząknęła coś w temacie).
    To co Kurak opisuje jako demokrację jest totalitaryzmem, dyktaturą większości (niedawno było “ploretariatu”). A jaka definicja demokracji to do literatury.

    Przykład rozniaśniający – demokratycznie przegłosujemy – mężczyźni i niektóre kobiety, iż wszystkie panie w wieku od 16 do 25 lat posiadające miseczki C co F mają obowiązek przy temperaturze na zewnątrz poruszać się topless po mieście. No i obowiązkowo w szkole. I to niby spełnia kurakową definicję demokracji?? Znaczy one (ich matki i mężowie, rodzina itd.) nie będą mieli prawa protestu bo to wiocha?? Państwo raczą żartować.

    z ukłonami
    rozbawiony od rana
    rzl

    • A jak już spoważniejesz to
      A jak już spoważniejesz to powiedz proszę jedną rzecz – prostą. Nie humanistyczną, pełną oryginalnych porównań definicję, ale matematyczną. Co to jest demokracja i kto w demokracji wygrywa elektorat X < od elektoratu Y, czy może odwrotnie. Żadne poczucie humoru i tysiąc porównanych do siebie wielkości cycków nie zmieni prostego rachunku, na którym się demokracja zaczyna i kończy. Co do dyktatury proletariatu, to zwróć uwagę na słowo "dyktatura", a może zobaczysz jak to nietrafione porównanie. Podobnie z "demokracją ludową" i każdą inną demokracją z przymiotnikami, demokracja jest jedna. Nie ma w mojej roboczej definicji nic śmiesznego, jest krótko i dosadnie podana istota. I czy przyjdziesz do społeczności z cyckami C, czy D, jeśli większość będzie miała cycki B, to przegłosuje Ci takie rzeczy, że się zdziwisz, jakbyś miał wątpliowści to przyjrzyj się głosowaniom w sejmie. Czym innym jest natomiast godzenie się lub nie godzenie z wyrokami demokracji i to bardzo ważny proces, który w ramach demokracji powinien mieć miejsce i zdaje się, że nieświadomie o tym właśnie mówisz i tu się z Tobą zgadzam.

      • Zdaje się, iż
        wprawiłeś mnie w nastrój bojowo – pogodny. Co do pogodny to on często taki, co do bojowy to bardzo rzadko . Chęci na wojny zwykle brak.
        Spieszę więc wykorzystać go nim minie.

        Pasjami mnie cieszy, gdy ktoś, w miarę dobrotliwie, nie przyznaje mi racji w dyskusji, a ostatecznie się zgadza, iż “nieświadomie” o czymś mówię.
        Mówię świadomie.
        Najbliżej definicji matematycznej demokracji jest przestrzeganie zapisów praw, ze szczególny uwzględnieniem (zawsze mi się ten zwrot podobał) konstytucji. Jeśli tak zwana wola większości wyrażona przez większość w sejmie, rządzie, radzie powiatowej, czy w końcu przy tak zwanej “milczącej aklamacji” łamie prawo, to ja z kolei (i każdy inny) ma prawo z tym, na gruncie prawa walczyć. I nie wyrażać zgody na realizację domniemanej zgody większości. I co więcej za cholerę nie wyrażę zgody, iż walka o swoje prawa jest buractwem. Tym bardziej jeśli się przeciw buractwu walczy.

        Aby się nadmiernie nie rozwlekać nadszedł czas na puentę.
        W obecnym stanie prawa to zwolennicy krzyży w miejscach publicznych powinni walczyć o zmianę prawa, natomiast przeciwnicy zwyczajnie egzekwować jego wykonywanie. Nie na odwrót.

        pozdrawiam z uśmiechem

        rzl

        • Zatem nie myliłem się, Ty nie
          Zatem nie myliłem się, Ty nie mówisz o istocie demokracji, ale o godzeniu się z wyrokami demokracji. Wybacz, ale mnie z kolei bawi takie radosne odkrywanie oczywistości, jak to, że demokracja powinna działać w ramach prawa, albo, że demokracja nie powinna łamać praw mniejszości. Masz absolutną rację. Tylko, że prawo stanowi demokracja i demokracja stanowi o istnieniu procesów odwoławczych od wyroków demokracji. Im więcej zabezpieczeń przed nietrafionymi wyrokami demokracji, tym lepiej, ale wszystko trzeba przegłosować. I tu dochodzimy do sedna. Mówisz o stanie prawnym co do wieszania krzyży i dokonałeś interpretacji tego prawa…autorytarnie. Wiesz co sobie demokracja zrobi z Twoim wyrokiem autorytatywnym? Prawnikiem nie jestem, nie wiem czy TY jesteś, ale jestem więcej niż pewien, że zapis o rozdzieleniu państwa od kościoła, jako podstawa Twojego jednoznacznego wyroku, śmieje się z Ciebie i 1000 kancelarii Ci to bez trudu za odpowiednią kwotę udowodni. Nawet poseł Iwiński z SLD mówił, że ten zapis nie jest jednoznacznym, ale szerokim polem do 100 interpretacji. Wracając do demokracji, musiałbyś znaleźć 50% + jeden Rybak, żeby wprowadzić w Polsce jednoznaczny zapis dotyczący krzyża, życzę powodzenia, choć sukcesu nie przewiduję. Jeśli mi się pomyliła demokracja z dyktaturą, no to Tobie z monarchią. To co napisałeś to Twój życzeniowy edykt, a nie przestrzeganie prawa i demokracji. Ja mogę sobie napisać, że gdy widzę siostrę zakonną w magistracie, to dokonano na mnie zamachu łączenia kościoła z państwem i tyle samo będzie warte moje spostrzeżenie, co Twój nie wiedzieć skąd przełomowy wyrok w sprawie krzyży. Mnie w tym wszystkim tylko jedno martwi, że zarówno katolicy jak ich przeciwnicy częściej chcą ścigać i po sadach latać, niż spokojnie robić swoje.

          • no żesz
            Spieszę skorzystać z resztek mojej bojowości.
            Piszesz takie polemiki, że normalnie forma punktowa odpowiedzi się narzuca.
            1. co i kto z czym myli nie wiem, ale jak dotąd to mnie, a nie 1000 kancelarii sąd przyznał rację. I to taki, którego wyroki obowiązują Polskę. Więc na razie na niwie prawnej 1 “: 0 dla mnie. Poczekamy jeszcze chwilę i u nas się ruszy. I nawet poseł Iwiński jako znany autorytet prawa konstytucyjnego może nie dać rady,
            2. za cholerę się nie zgodzę na podejście następujące – olewajmy radosne odkrycia oczywistości, natomiast pochylmy głowę z pokorą przed nieakceptowaną praktyką,
            3. a już z zakonnicą w urzędzie to Pan dałeś od pieca :))))). Właśnie po to jest urząd (pono bezwyznaniowy) aby ona zakonnica nie zobaczyła na ścianie podobizny szatana. I od tego jej prawo jak najbardziej przyznaję (autorytarnie).

            Co do robić swoje – jakbyś popatrzył dokładniej na mój pierwszy wpis to byś może doczytał moje stanowisko. Ale seśli zakamuflowane było to może doprecyzuję:
            – niech się sami wykończą / urosną w siłę. Z naciskiem na sami. Mi osobiście wystarczyłoby aby nie było przepływów państwo – kościół na zasadzie uznaniowej (tajnej). Podatek – 1% czy coś takiego od każdego zadeklarowanego wyznawcy. Na resztę szlaban z wyjątkiem zabytków uznanych za dobra narodowe (co by to na tym etapie rozważań nie stanowiło)

            z ukłonami
            rzl

            ps. jest już znana, stosowane i sprawdzona metoda na symbole religijne. Dotyczy co prawda flag narodowych ale jednak.
            Na czym ona polega.
            W porcie morskim nad wszystkim na maszcie głównym króluje flaga (bandera) narodowa. Pod nią, na salingach (coś na kształt krzyża powstaje) ewentualnie jeśli nie mieszczą się to na innych, niższych masztach, zawieszane są bandery krajów statków odwiedzających port. Znane od lat i wątpliwości nie budzi.
            Z praktycznych problemów należałoby doszlusować do znanych symboli także symbol ateistyczny i tych co nie chcą swoich przekonań manifestować.

          • no ba
            albo ten drugi co jego nazwy nie pamiętam.
            Ale co ja zrobię jak mi amunicji nie starczyło.

            Może trzeba zostawić puste miejsce na ścianie – takie celowo puste.

          • Coś mi opadłą ochota do
            Coś mi opadłą ochota do dzielenie włosa ana 14, resztką sił i ostatnią “razą”:

            1) Demokracja to niedoskonałe rządy większości, fakt niezaprzeczalny i ma się nijak do komentowania tych rządów i usiłowania zmiany rządów, ma się nijak w tym sensie, że to bardzo potrzebny, ale wtórny proces. Jeśli chcesz w sposób demokratyczny i cywilizowany zmieniać rzeczywistości i obraz demokracji, MUSISZ ZDOBYĆ POPARCIE WIĘKSZOŚCI, chyba, że preferujesz rewolucję lub zamach stanu. Ciebie najwyraźniej kusi droga na skróty, nie Ty pierwszy i nie ostatni, tak pojmujesz demokrację, czyli arbitrażem. Arbitraż i to kołchoźniczy nakazujący wszystkim jeden model kulturowy, to bliżej Kulturkampfu, niż swobody przekonań. Nie wiem też z jakiego powodu uznałeś, że “masz wyrok sądu”, skoro nie Ty masz, ale Włochy i to nieprawomocny. Uruchom teraz debatę na temat krzyża w Irlandii, będziesz miał dziką satysfakcję jak znów się wyżynają między sobą. Mnie bardziej przeraża ta dzika satysfakcja, “dopierdolenia” katolom, no fatalnie mi się to kojarzy, niż wiszący krzyż w szkole, a najwyraźniej masz jakąś radość z tego faktu i to tak się cieszysz, że nie patrzysz na kuriozum i okoliczności takich metod walki o swoje. Chciałbym widzieć Twoją radość po wyroku TE, który zabrania Ci łowienia ryb. Pawlaka porządek prawa i sprawiedliwości jest zabawny, ale na ekranie nie w życiu. Decyzja o tym co powinno wisieć w szkole należy do tych co do tej szkoły chodzą, nie do kołchozu europejskiego.
            2) Nie mam pojęcia po co napisałeś punkt drugi i proszę nie wyjaśniaj mi. Dyskutując z kimś zakładam, że nie jest idiotą i dlatego nie piszę rzeczy oczywistych jak również rzeczy bzdurnych. W tym punkcie napisałeś rzecz oczywistą i podparłeś rzeczą bzdurną, jakobym ja myślał inaczej niż tak jak napisałeś. Widać masz mnie za podwójnego idiotę.
            3) Dla Ciebie granicą rozdziału kościoła od państwa jest pusta ściana w szkole. Dla mnie może być zakonnica w habicie i z krzyżem na piersi, wpuszczona do magistratu po odbiór dowodu, którą się spuszcza po schodach, albo nakazuje przebrać. O ile Cię to śmieszy i trąca absurdem, to we Francji już nie wolno chodzić w takich strojach do szkoły jak Ci tradycja, kultura, religia podpowiada, dla mnie to jest zamachem na wolność, zdecydowanie większym niż wiszący krzyż. Wolność kojarzy mi się z pozwalaniem, nie z zakazem.

            I to tyle, bo dalej mi chęci opadły do kolejnych dyskusji obok i cudownego mnożenia coraz bardziej oryginalnych przykładów nie na temat. Dopóki ktoś nie stworzy lepszego mechanizmu niż demokracja, będę się przy tym modelu funkcjonowania społecznego upierał i robił wszystko aby większość wybić z głowy arbitraż, jako alternatywę dla demokracji. 1:0 powiadasz z dziką satysfakcją, a ja powiadam, że ze spalonego i po faulu, grajmy fair. Dziś wydrukowano mecz pod Ciebie, jutro przeciw Tobie, takie są losó koleje jeśli raz przyzwolisz na drukowanie.

          • Jakoś mi
            bojowość całkowicie już odeszła.
            To tylko króciutko.
            Za cholerę nam się definicje demokracji nie zgadzają, choć, zdaje się obaj, jesteśmy jej zwolennikami. Tak samo jak obaj jesteśmy ateistami, mamy rodziny katolickie i z nimi nie walczymy. (nawet kiedyś do rady parafialnej trafiłem na okoliczność ratowania zabytków)
            I wszystko by się zgadzało, gdyby nit to, iż ja uważam, iż w sprawie krzyży mam już większość zagwarantowaną zapisami konstytucji, a Ty twierdzisz, że większość to większość bo tak wynika za spisów kościelnych.
            Ja twierdzę – rozdzielając prawo od sprawiedliwości – iż jedyną, choć bardzo kulawą i niedoskonałą metodą realizowania demokracji i sprawiedliwości jest poddanie się rządom prawa. To odpowiadasz, iż to jest droga na skróty, rewolucja czy wręcz zamach stanu. Znaczy co, na wagę brać będziemy?
            No i na koniec już całkiem krótko, bo po raz trzeci:
            – za cholerę nie dam się zaszufladkować do tych, którzy chcą dopierdolić katolom. Proszę szanownego rozmówcy – jestem aklerykalny (nie mylić z anty) Ale to zdaje się napisałem już dwa razy, a Ty gładko nad tym przeszedłeś.

            z ukłonami
            rzl

    • Krakusie
      prawda, że taką bidę to można klepać z dużą radością?
      Bardzo mi się podoba tego rodzaju forma walki z dominacją płci nad płcią. Ale ilebyśmy nie klepali to i tak jesteśmy zdominowani. Nie uważasz? A jeśli klepiemy gołą bidę to w ogóle bez szans…

      P.S Chodź kilka minut dziennie na palcach ( boso lub w skarpetkach ) po dywanie. Po miesiącu ostrość wzroku może się poprawić (choć nie musi). Na mruganiu się nie znam niestety. Może magnesium za mało w organizmie?

        • Ucisk receptorów w palcach
          Ucisk receptorów w palcach stóp może mieć korzystne terapeutyczne oddziaływanie. W ogóle medycyna naturalna jest niedoceniana, bo koncerny nijak na tym nie mogą zarobić. Przyjaciela – lekarza namówiłem na to samo, na co Ciebie próbuję namówić, więc wnioskuję, że uznał iż mu to nie zaszkodzi a jest szansa, że pomoże.

        • Nie wiem czy Ty z tymi oczami
          Nie wiem czy Ty z tymi oczami poważnie, czy jaja. Jeśli poważnie to polecam szpital miedziowy w Lubinie i ordynatora oddziału okulistycznego. Chwila muszę sprawdzić jak się nazywa bo zapomniałem…Jacek Galas ponoć najlepszy na Dolnym Śląsku odział i co ważne można się za kasę leczyć, czyli jest szansa, że klient nasz pan.

          • Całkowicie poważnie. 

            Całkowicie poważnie.  Moja-moja patrzy na mnie i mówi, ze wyglądam jak idiota. Sprawy obrót wzięły chyba za daleko i nazbyt poważnie. Ale to mój problem. Koniec, kropka. Idę spać.

          • Stara robiła przez wiele lat
            Stara robiła przez wiele lat w medycynie dziennikarskiej i podpowiada, że w Katowicach masz po sąsiedzku jedną z najlepszych klinik prywatnych w Polsce. Nie pierdol głupot, bo szybciej bym się zgodził bez jaj żyć niż bez oczu. Kasy masz jak lodu to rusz dupę, a nie biadolisz. Grypę można olać, ale nie oczy. Ja z 85 letnią babcią jeździłem przez 3 miesiące zanim trafiłem na odpowiedniego konowała o d oczu, babcia też ślepła, a teraz igły nawleka. Rusz dupę.

          • Wnerwiłeś mnie przed snem, a
            Wnerwiłeś mnie przed snem, a i tak mam z Tym problem. Powiem najłagodniej jak umiem. Gówno prawda! Tak jak Gryzoń nie traktuję Cię jak dobrego znajomego, choć tak długo jak On Cię nie znam. Trzymaj się chłopie i nie pękaj. Słuchaj co do dobrzy ludzie mają do powiedzenia i stosuj się do ich rad. Pozdrawiam serdecznie jak najbardziej się da.

            Poczta wewnętrzna mi nie działa, dlatego tu.

    • Krakusie
      prawda, że taką bidę to można klepać z dużą radością?
      Bardzo mi się podoba tego rodzaju forma walki z dominacją płci nad płcią. Ale ilebyśmy nie klepali to i tak jesteśmy zdominowani. Nie uważasz? A jeśli klepiemy gołą bidę to w ogóle bez szans…

      P.S Chodź kilka minut dziennie na palcach ( boso lub w skarpetkach ) po dywanie. Po miesiącu ostrość wzroku może się poprawić (choć nie musi). Na mruganiu się nie znam niestety. Może magnesium za mało w organizmie?

        • Ucisk receptorów w palcach
          Ucisk receptorów w palcach stóp może mieć korzystne terapeutyczne oddziaływanie. W ogóle medycyna naturalna jest niedoceniana, bo koncerny nijak na tym nie mogą zarobić. Przyjaciela – lekarza namówiłem na to samo, na co Ciebie próbuję namówić, więc wnioskuję, że uznał iż mu to nie zaszkodzi a jest szansa, że pomoże.

        • Nie wiem czy Ty z tymi oczami
          Nie wiem czy Ty z tymi oczami poważnie, czy jaja. Jeśli poważnie to polecam szpital miedziowy w Lubinie i ordynatora oddziału okulistycznego. Chwila muszę sprawdzić jak się nazywa bo zapomniałem…Jacek Galas ponoć najlepszy na Dolnym Śląsku odział i co ważne można się za kasę leczyć, czyli jest szansa, że klient nasz pan.

          • Całkowicie poważnie. 

            Całkowicie poważnie.  Moja-moja patrzy na mnie i mówi, ze wyglądam jak idiota. Sprawy obrót wzięły chyba za daleko i nazbyt poważnie. Ale to mój problem. Koniec, kropka. Idę spać.

          • Stara robiła przez wiele lat
            Stara robiła przez wiele lat w medycynie dziennikarskiej i podpowiada, że w Katowicach masz po sąsiedzku jedną z najlepszych klinik prywatnych w Polsce. Nie pierdol głupot, bo szybciej bym się zgodził bez jaj żyć niż bez oczu. Kasy masz jak lodu to rusz dupę, a nie biadolisz. Grypę można olać, ale nie oczy. Ja z 85 letnią babcią jeździłem przez 3 miesiące zanim trafiłem na odpowiedniego konowała o d oczu, babcia też ślepła, a teraz igły nawleka. Rusz dupę.

          • Wnerwiłeś mnie przed snem, a
            Wnerwiłeś mnie przed snem, a i tak mam z Tym problem. Powiem najłagodniej jak umiem. Gówno prawda! Tak jak Gryzoń nie traktuję Cię jak dobrego znajomego, choć tak długo jak On Cię nie znam. Trzymaj się chłopie i nie pękaj. Słuchaj co do dobrzy ludzie mają do powiedzenia i stosuj się do ich rad. Pozdrawiam serdecznie jak najbardziej się da.

            Poczta wewnętrzna mi nie działa, dlatego tu.

  27. Może jakieś opraktyczne wnioski dla nas /mas?/…
    Kto miałby /ewentualnie/ zrywać te krzyże, skoro czerwoni odpuścili zupełnie bitwę na tym klepisku.I TEŻ udają pobożnych. Towarzysz Napierdalski w żaden sposób nie poprze gróźb leciwej diwy. Co zaś się tyczy jakichś praktycznych wniosków z wiszących krzyży bądź ich braku – wystarczy zajrzeć do Czeskiej Republiki.Tam , do przerobionych przez komunę na magazyny kościołów,wierni nie powrócili,niedziele świętują na budowach,których nie polewa nikt z kropidła,bez problemów przejeżdża się przez miasteczka i wioski w niedzielne przedpołudnie,nie rozrywa ciszy dzwon kościelny niczym granat,nie znajdziesz w skrzynce listu od proboszcza z prośbą której nie wypada odmówić,nie ma żadnego SŁOWA NA NIEDZIELĘ ani magicznego radyjka,ani wytrwałej telewizji, ani w ogóle nic Z TYCH rzeczy, których mamy w sporym nadmiarze.Nie dostrzegam zupełnie żadnych skutków społecznych wyrugowania /bo tak to się odbyło/ religii i pochodnych,z narodu bądź co bądź podobnego,z którym nawet całe wieki /Śląsk/żyliśmy w symbiozie.Odejmując cały ten nasz powierzchowny rytuał – jesteśmy na tej samej drodze.

    • bezbożniki czeskie
      Czechom krzyży nikt nie zrywał, sami dawno temu przestali je wieszać od momentu gdy przestali być społeczeństwem chłopskim, bo katolicyzm jest typową wiarą wiejską, u mieszczan szybko zanikającą.

      Polska należy do nielicznych krajów o chłopskiej strukturze ludności, wiążą się z tym specyficzne cechy mentalne, obyczajowe i konsumpcyjne, zmiana będzie zatem następowała powoli, z pokolenia na pokolenie, nie da się tego przyśpieszyć bez strat w ludziach i sprzęcie.

  28. Może jakieś opraktyczne wnioski dla nas /mas?/…
    Kto miałby /ewentualnie/ zrywać te krzyże, skoro czerwoni odpuścili zupełnie bitwę na tym klepisku.I TEŻ udają pobożnych. Towarzysz Napierdalski w żaden sposób nie poprze gróźb leciwej diwy. Co zaś się tyczy jakichś praktycznych wniosków z wiszących krzyży bądź ich braku – wystarczy zajrzeć do Czeskiej Republiki.Tam , do przerobionych przez komunę na magazyny kościołów,wierni nie powrócili,niedziele świętują na budowach,których nie polewa nikt z kropidła,bez problemów przejeżdża się przez miasteczka i wioski w niedzielne przedpołudnie,nie rozrywa ciszy dzwon kościelny niczym granat,nie znajdziesz w skrzynce listu od proboszcza z prośbą której nie wypada odmówić,nie ma żadnego SŁOWA NA NIEDZIELĘ ani magicznego radyjka,ani wytrwałej telewizji, ani w ogóle nic Z TYCH rzeczy, których mamy w sporym nadmiarze.Nie dostrzegam zupełnie żadnych skutków społecznych wyrugowania /bo tak to się odbyło/ religii i pochodnych,z narodu bądź co bądź podobnego,z którym nawet całe wieki /Śląsk/żyliśmy w symbiozie.Odejmując cały ten nasz powierzchowny rytuał – jesteśmy na tej samej drodze.

    • bezbożniki czeskie
      Czechom krzyży nikt nie zrywał, sami dawno temu przestali je wieszać od momentu gdy przestali być społeczeństwem chłopskim, bo katolicyzm jest typową wiarą wiejską, u mieszczan szybko zanikającą.

      Polska należy do nielicznych krajów o chłopskiej strukturze ludności, wiążą się z tym specyficzne cechy mentalne, obyczajowe i konsumpcyjne, zmiana będzie zatem następowała powoli, z pokolenia na pokolenie, nie da się tego przyśpieszyć bez strat w ludziach i sprzęcie.

  29. Ja w kwestii formalnej…
    “Jeśli jakikolwiek trybunał zabroni katolikom wieszać krzyż…(…)”
    Bardzo uczona ta dyskusja ale dzisiaj wpadł mi w oko blog Wojtka Orlińskiego, który werdykt Trybunału tłumaczy zupełnie inaczej. Jako, że tytuł wpisu się nim posługuje to pozwolę sobie zapodać.
    http://wo.blox.pl/html
    Oczywiście to tylko tak, dla “zdrowotności”

  30. Ja w kwestii formalnej…
    “Jeśli jakikolwiek trybunał zabroni katolikom wieszać krzyż…(…)”
    Bardzo uczona ta dyskusja ale dzisiaj wpadł mi w oko blog Wojtka Orlińskiego, który werdykt Trybunału tłumaczy zupełnie inaczej. Jako, że tytuł wpisu się nim posługuje to pozwolę sobie zapodać.
    http://wo.blox.pl/html
    Oczywiście to tylko tak, dla “zdrowotności”

  31. Jest skuteczna metoda weryfikacji „wiary” polskich katolików.
    Aby jednoznacznie określić liczbę “wiernych” polskiego Kościoła katolickiego należy zlikwidować “tacę”, a w jej miejsce wprowadzić np. odpisy z PIT na zasadzie 1% darowizny na rzecz Organizacji Użytku Publicznego.

  32. Jest skuteczna metoda weryfikacji „wiary” polskich katolików.
    Aby jednoznacznie określić liczbę “wiernych” polskiego Kościoła katolickiego należy zlikwidować “tacę”, a w jej miejsce wprowadzić np. odpisy z PIT na zasadzie 1% darowizny na rzecz Organizacji Użytku Publicznego.