Reklama

W bólach wykuwają się nowe kadry i pewnie z zazdrością spoglądają na protoplastów pieszczochów władzy i salonów. Choćbyś nie chciał wiesz wszystko o nowych i starych kadrach, od których zacznę. Gdzieś tak do 1989 roku nie miałem bladego pojęcia kto jest żoną Daniela Olbrychskiego i czy w ogóle ma żonę. Za chińskiego boga nie odgadłbym na co chorował Roman Wilhelmi i z kim dziecko miała kochanka Holoubka. Dziś wiem wszystko i wcale nie od tych chłopców do bicia – tabloidów, ale z tak zwanych „poważnych mediów”. Przebieg chorób Jerzego Stuhra jest mi lepiej znany, niż moja własna karta chorobowa. Wiem jak się ubiera córka Macieja Stuhra, chociaż pojęcia nie mam co ma w szafie moja własna córka. Wreszcie dowiedziałem się z kim śpi żona gwiazdora, który zasłynął znajomością historii i spędzaniem urlopów na polskiej wsi, gdzie corocznie toczył walki o życie własne i swoich bliskich – bronił się przed ukrzyżowaniem. Nagromadziło mi się we łbie tych wszystkich rewelacji, pomimo tego, że nie zaglądam do kolorowych pisemek, no chyba, że muszę potwierdzić swoje pełne żółci przypuszczenia. Cała bieda rodziny Stuhrów dopadła mnie w trakcie oglądania serwisów informacyjnych i przeglądania portali znanych „dzienników opinii”. Co więcej zarówno senior, jak i junior chętnie swoje rodzinne intymności publikowali na wielu łamach. Każda przebyta choroba Jerzego Stuhra miała swoją oprawę medialną, od chorób sercowych po raka. Każdy wyczyn artystyczno-towarzyski Macieja Stuhra miał swoją okładkę lub rozkładówkę, aż wreszcie trafił się temat, który dla juniora nie jest na sprzedaż. I tutaj pojawia się moje pełne żółci przypuszczenie, że było fajnie w kolorowej gazecie dopóki stara jak świat przypadłość objawiająca się jelenim porożem nie narobiła gwiazdeczce wstydu.

Reklama

Trudno się chłopu dziwić, każdemu z nas może się przydarzyć podobna, przykra, historia, o ile zakochamy się w Samancie, która w domu się nudzi i z nudów zachodzi w ciążę z rozrywkowym przyjacielem domu. Gospodarza zabrakło, myszy zaczęły harcować i tylko pojąć nie mogę dlaczego akurat ten temat nie nadaje się do kolorowych pism, tych samych gdzie znajdziemy dziesiątki ekskluzywnych wywiadów ciągle młodej i obiecującej gwiazdy. Jak podejrzewam, w małostkowości swojej, każda taka rozkładówka na przykład w Gali http://www.gala.pl/wywiady-i-sylwetki/maciej-stuhr-co-by-tu-wyczynic-9208 , nie obciąża, ale zasila budżet gwiazdy. Skoro Maciej Stuhr potrafił doczytać, że nie Głogów, tylko Cedynia, że nie Polacy tylko Niemcy, to chyba potrafi skojarzyć fakty kartkując kolorowe pisemko. Na rozkładówce Maciek opowiada, że jest równy, dowcipny, gość, jednak parę kartek dalej i bliżej mamy artykuły informujące, że jakaś tam Socha zaszła w ciążę i nie wiadomo, czy Zakościelny nie jest ojcem, a inna Foremniak rzuciła męża i dzieci dla młodszego Kazimierza. Potrafi, czy nie potrafi Stuhr junior przekartkować kilka stron spisanych pismem obrazkowym dla ociężałych umysłowo? Umie wyjąć z gazety, która mu płaciła, nie tylko profity, ale i niebezpieczne związki? Jeśli jakimś cudem udałoby się mu, po kartkowaniu, skojarzyć prostą zasadę funkcjonowania takich publikatorów dla ubogich ciałem i duchem, to może by się uchronił przed blamażem, nie pierwszym zresztą.

Dopóki młoda gwiazda obrabiała dupę innym publicznym osobom, choćby w kloacznym programie z dziadkiem Kubą, dopóki gwiazda wystawiała siebie i córkę przed flesze producentów komiksów dla idiotów http://www.fakt.pl/maciej-stuhr-z-corka-gdzie-jest-zona-macieja-stuhra-aktor-z-corka-na-orlach,artykuly,202642,1,1,1.html , kasowała młoda gwiazda za chłam, który wciskała przecież nie koneserom “kultury wyższej”. Gdy się los odwrócił i na miejscu Foremniak wylądował Stuhr, a na miejscu Stuhra jakaś inna wschodząca gwiazda, która karierę zaczęła pono od zrobienia dziecka żonie starej gwiazdy, to się nagle płaczliwym oburzeniem zaczął ujawniać dysonans poznawczy. Kto wykarmił tę publikę i kto pasł te gazety, panie „historyk”- rogacz? Kto zbudował ten cudowny kolorowy świat? Obsrywanie i ukazywanie Polaków z najbardziej tępymi gębami jakie da się w charakteryzatorni wyrzeźbić – jest sztuką, która powinna skłaniać do autorefleksji i ekspiacji całego narodu, no i doskonałą zabawą w kilu tytułach i salonach. Wypuszczanie własnego dziecka na wybiegi i gale, pomiędzy hieny z fleszami, nie odbiło się ojcowskim strapieniem i płaczem dziecka, tylko szpanem w szkole i telewizji. Obrabianie dupy, za pieniądze, staremu kawalerowi, który mieszka z kotem, bynajmniej nie świadczy o „spsieniu”.

Aż tu nagle kij obrócił końce i po pierwszym razie młoda gwiazdeczka zapiszczała jakby ją rżnęli na żywca – holokaust się zaczął. O co chodzi? Wszak się objawił wspaniały wielki, nowoczesny, europejski świat, między Pleszewem i Krakowem! Czy nie po to zasiada się w honorowych komitetach wyborczych, aby zamiast ciemnoty i ciasnoty umysłowej, opartej na katolickim zabobonie prania brudów we własnym domu, mówić otwarcie o związkach partnerskich w trójkącie? Albo budujemy społeczeństwo otwarte i tolerancyjne, pokazujemy żonę w ciąży z Murzynem, albo chowamy się gdzieś po kruchtach i wychowujemy wielodzietną biedotę, którą przecież można było z przytupem medialnym wyskrobać, jak pewna siedemdziesięcioletnia „zimna suka”. Takie życie i wszystko można doczytać, podobnie jak historii, życia też da się nauczyć. Pierwszą lekcję mogę dać za darmo. Nie sprzedawaj się tanio, a nie będziesz do kupienia za gorsze, nie drwij, a nie będziesz wykpiony, nie sraj na cudze życie, a nie będziesz płakał nad własnym. Tego wszystkiego uczą w domu, pod warunkiem, że ojcowie, matki, żony i dzieci nie są zajęte sprzedawaniem swojego życia gazetom, którymi się nawet podetrzeć nie daje.

Reklama

6 KOMENTARZE