Reklama

Aż się chce p

Aż się chce przywołać ponadczasowe słowa nieodżałowanego i niezastąpionego Andrzeja Leppera: „Jak można zgwałcić prostytutkę, he, he, he”. Te słowa były początkiem końca Andrzeja Leppera i żeby było ciekawiej, wykończyły go lewacko-liberalne środowiska przy pomocy niejakiej Krawczyk dającej dupy na lewo i prawo. W ogóle coś z tym lewicowo-moralnym seksualizmem jest nie tak. Drugi ciekawy przypadek, to ta obwoźna niedowidząca Alicja Tysiąc, matka wielodzietnej rodziny, co to sobie przy 3 dziecku przypomniała, że nosi okulary. Ile taka paczka kondomów ratujących wzrok może kosztować? W hipermarkecie pewnie 1,20 PLN, na pewno taniej niż biała laska i pies przewodnik. Wszystko tytułem wstępu, mam kondomy, lewacko-liberalny seksualizm, gwałt na prostytutce, spokojnie mogę przejść do najnowszego światowego wydarzenia. Ten od tego WWW.pudeleaks.com dorobi ł się, wsadzą go jak za żelazną kurtyną, nie za politykę, tylko za pedofilię, czy inny gwałt. Zanim zacznę sobie żartować z moralności prostytutek i lewicowo-liberalnych sutenerów, chciałbym powiedzieć rzecz ściśle związaną z wydarzeniem. Otóż mnie dwa razy nie trzeba powtarzać, że spisek i Żydzi, że światowe sprzysiężenie, niemniej na coś podobnego się odważę, tylko wtedy, gdy wcześniej pomyślę. A myślę tak, w USA sądy tamtejsze „usiłowały”, znaleźć prawne podstawy do osadzenia właściciela światowego pudelka. Tak im się chciało szukać, że niczego nie znalazły. Zaczynając od najbardziej podstawowego pytania, mianowicie skąd ten „dziennikarz” czerpie wiadomości, można sobie od razu darować śmieszne odpowiedzi na poziomie 23 letniego żołnierza US Army. Takie rzeczy wypływają tylko wtedy, gdy służby chcą ich użyć. Służby, tudzież cześć służb, bajeczki o tym, że jakiś gówniarz może sobie „wyhakować” tajne kwity między bajeczki można włożyć. Po pierwsze nikt tego nie pilnował specjalnie, po drugie i dlatego właśnie wielkie „g” jest to wszystko warte, po trzecie nagłośniły sprawę nie jakieś pudelki, ale „poważne” światowe publikatory. Po czwarte co się takiego wielkiego stało, wielkim USA?

Łącząc wszystko do kupy, widać całą akcję jak na dłoni. Albo podrzucono te kwity jakiemuś frajerowi, albo pozwolono je podrzucić innemu frajerowi, tudzież pozwolono skorzystać z okazji, która idealnie wpisywała się w bieżące potrzeby, w każdym razie kluczowym słowem jest „pozwolenie”. W USA gliniarz ma prawo wyszarpać cię przez rurę wydechową z samochodu, jeśli tylko wydasz mu się podejrzanym. Jak to niby możliwe, że na 3 miliony osób, które miały dostęp do kwitów znalazł się zaledwie jeden i to z otwartą przyłbicą? Przecież na czymś takim można było zrobić ciężkie pieniądze i to bezpiecznie, anonimowo sprzedając informacje bezpośrednio do wielkich i mniejszych, a nie narażać się na podejrzane zachowanie i dać się wyciągać przez rurę wydechową. No a co z resztą świata, wszak korzystając z mody i skoro to takie proste, można wygrzebać kwity z Anglii, Francji i że tak sobie zażartuję z Rosji lub Izraela. Jakoś się nie daje i co więcej nigdy przedtem się nie dawało. Piszę o tym, aby zdecydowanie oddzielić szwedzki lans lewacki, od amerykańskich sensacji. Nie ma żadnego związku między tym co szwedzkie i amerykańskie, to znaczy nie ma tak, że amerykańskie służby dogadały się ze Szwedkami i jak nie kijem go do pałką, tego australijskiego 11 września. Mamy tu do czynienia z nakładającymi się na siebie przekrętami, działającymi niezależnie i nawet bywa, że przeciw sobie. Amerykański przekręt załatwił sobie sprawy z Iranem i Izraelem i być może wewnętrzne sprawy między pierwszym murzynem prezydentem i pierwszą kobietą prezydentem, bo nie Ameryka, nie Obama, ale tylko pani Clinton dostała po tyłku. Oddzielmy zatem jeden przekręt CIA od szwedzkiego przekrętu, wq którym dodatkowym problem jest zdefiniowanie właściciela przekrętu. Z jednej strony jest to lans dwóch cichodajek, z drugiej problem jest znacznie szerszy, polityczno-ideologiczny. Co oddzielone zostanie złączone, niemniej oddzielenie będzie łatwiej się przyglądać.

Reklama

Czas wrócić do szwedzkiego „gwałtu”, do którego słowa Leppera pasują idealnie i nawet wypadałoby dodać kilka słów podkreślenia w języku powszechnie uważanym za obelżywy. Nie bez powodu na początku tekstu odwołałem się do trzech pań „pokrzywdzonych seksualnie”, pokrzywdzonych w mniemaniu lewacko-liberalnego pitolenia. Co łączy te panie? Kilka rzeczy. Po pierwsze są to panie, które z gołą dupą obleciały wszystkie media, w tym obszarze są absolutnie wyzwolone. Opowiadały godzinami, miesiącami i całymi latami o swoich przygodach w łóżku i absolutnie nie należy z tej grupy włączać pani niedowidzącej Tysiąc. Dla mnie baba co ma lat 30 i więcej, a więc, dwie ciąże za sobą z poważnymi komplikacjami i w tym wieku wraz z tymi okolicznościami nogi rozstawia do 3 potomka, po czym dziwi się efektom, w żadnym stopniu się nie różni od pani Krawczyk i tej z Brukseli. Inny rodzaj prostytucji niemniej dawanie dupy ewidentne już na tym etapie, a to dopiero początek. Potem robią sobie byle jakie baby, publiczne jaja z własnego seksualnego analfabetyzmu i sprzedajnej obyczajowości i w końcu baba co nie słyszała o kondomie z zawodowym wykształceniem zostaje radną „europejskiego”, wykształconego SLD.

Łączy te baby brak szacunku dla siebie i dawnie dupy, kobieta, która publicznie przyznaje się do swojej łatwości i bezmyślności seksualnej, a potem usiłuje przerobić się na orleańską niepokalaną, by w finale skończyć w wyrze politycznym jest żałosnym przedstawicielem gatunku. Połączyła te baby kasa, wszystkie na swojej dupie chciały zarobić podwójnie, najpierw przyjemność, potem odszkodowanie i żebranie o ludzkie współczucie. Cechą wspólną tych bab jest spóźniony zapłon, ale najciekawsze jest czym ten spóźniony zapłon jest wywołany? Wywołany jest kuratelą, sponsoringiem, zapleczem ideologicznym. Za każdą taką Alicją, Anetą, czy inną Szwedką z Brukseli stoi ktoś poważniejszy, ktoś odcinający kupony. Tysiąc jako seksualny ciemnogród stała się ikoną lewackiej rewolucji seksualnej. Krawczyk jako najpodlejszej jakości lachociąg stanęła na piedestale męczeństwa, parytetu i godności kobiecej. Prostytutka z Brukseli robi za boginię godności pracowniczej, jak się okazuje można się puszczać tak po prostu i puszczać się z różańcem w dłoni. Czysty socjalizm, nie klient nasz pan, tylko czy się siedzi, czy się leży i zwolnienia lekarskie na stosunki od tyłu. Szwedki do spółki z adwokatem robią lans, ale przede wszystkim firmują największy „dorobek” lewackiej paranoi „wolnościowej”, mianowicie gwałt refleksyjny.

Gwałt refleksyjny polega na tym, że najpierw pani Szwedka mówi do atrakcyjnego finansowo i „celebrycko” jegomości: „zrobię ci loda”, „chce żebyś mnie zerżnął”, a potem po akcie seksualnym czy to niezadowolona z jakości, czy to z innych wahań nastrojów idzie na policję i mówi, że została zgwałcona. Tak działa prawo w Szwecji, lewacki gwałt refleksyjny. No zgodziłam się, ale inaczej sobie to wyobrażałam. Pewnie, że wszystko da się zrozumieć, pani mam ochotę na małe co nieco i nagle w trakcie się okazuje, że pan ma życzenia szczególne: „załóż tę nie garbowaną, świeżo zdjętą capią skórę”, „powiedz stół z powyłamywanymi nogami i nie wyciągaj z buzi”. Takie rzeczy rozumiem i jeszcze bardziej poważne, kiedy seks w rozumieniu ogólnym nagle staje się niekontrolowanym brutalnym aktem, kończącym się pobiciem, albo wymuszeniem perwersji. Natomiast jeśli słyszę, że jakieś dwie szwedzkie groupie, po imprezie nasyconej drinkiem i koksem, po kilku tygodniach łapią refleksję, że nie dały się zerżnąć na własne błaganie, tylko zostały zgwałcone, ponieważ celebryta przeleciał je bez gumki, no to nie potrafię inaczej zagregować jak dobrym ubawem. Bawię się świetnie, chociaż lewackie pieprzenie zaraz mnie zasypie AIDS i inną taką nowoczesnością, tudzież kulturą seksualną. W odpowiedzi mam tylko jedno, puszczanie się na lewo z prawym z kondomem, czy bez, przy łatwości i częstotliwości imprezowego puszczania, wiąże się z całym szeregiem śmiertelnych zagrożeń od gruźlicy, przez złoty strzał, aż po trywialnego orła wywiniętego na schodach ze skutkiem śmiertelnym. Poza wszystkim każda szanująca się cichodajka powinna nosić przy sobie gumy i zanim zawoła: „zerżnij mnie”, niech krzyknie: „przymierz”.

Mnie naprawdę trudno jest traktować mniej dosadnie i bardziej poważnie byle polityczną wywyłokę. Mogę porozmawiać o niezwykle poważnej kwestii jaką jest gwałt, chociaż tu właściwie mam jedno do powiedzenia. Facet, który gwałci jest pedałem nie facetem. Natomiast dywagacje ideologiczne i prawniczy bełkot wokół cwanych cichodajek uważam za uwłaczające, podobne próby kwituję z buta i dla mnie czy to Krawczyk, czy zdzira brukselska, czy też szwedzka groupie, nie robi różnicy. Dlaczego podobne „gwałty” przydarzają się już nie cichodajkom, ale głośnodajkom, mówiącym o swoim zawodzie, luźnym obyczaju, wywlekającym swoje intymności przed światła medialnych kamer i politycznych latarni? Tylko pewien gatunek, w moim przekonaniu już nie kobiety, boryka się z tego rodzaju problemami, ale boryka się tak jak żyje, czyli w publicznym barłogu. Niestety są tysiące zgwałconych kobiet i to nie takich, którym brak kondoma przeszkadzał, ale takich, którym stłuczona butelka pocięła życie. Nie widziałem jeszcze, aby taki tragiczny przypadek stał się powodem do poważnej ogólnoświatowej rozmowy na temat. A nie staje się z dwóch powodów, po pierwsze i najważniejsze, z powodów kobiecych. Kobieta, która jest kobietą, nie zrobi ze swojej kobiecości i tragedii, taniego medialnego kurestwa. Kobieta skrzywdzona będzie szukać oparcia w sobie, w swoich bliskich, a nie w hienach medialnych i politycznych demiurgach. Tanio dające dupy, robią to co zawsze tanie robiły, wyciągną ostatni grosz z frajera. Dlatego mnie te „tragedie” czy to polskich, czy światowych cichodajek jedynie bawią i jeszcze bardziej bawią mnie lewicowe przyśpiewki, które głosząc rewolucję i wolność seksualną, na tym samym oddechu wycinają dziurkę w prześcieradle, bo oto głośnodajka wytrzeźwiała i poczuła się zgwałcona przez kondoma.

Obiecałem połączenie jednego przekrętu z drugim i słowa dotrzymuję. Te dwa przekręty to jeden wielki przekręt zwany zamordyzm. Za plecami ogłupiałego obywatela odbywa się jakiś cyrk pozorów, z prawej strony wciska się szajs w rodzaju 11 września, żeby co bardziej frywolnym zamknąć gęby, kiedy się za ropę, napalmem ćwiartuje Arabów. Z lewej kastruje się „gwałcicieli”. Ta jedna sprawa pokazuje, że człowiek, który chce czuć się wolnym we współczesnym wiezieniu, dostanie kopa w jaja, albo zostanie wyciągnięty przez rurę wydechową i w każdym przypadku będzie chodzić o najwyższe wartości. W prawym przypadku gnoi się w imię Boga, Honoru i Ojczyzny, w lewym w imię wolności i nowoczesności. Przypadek tego australijskiego frajera pokazuje, że w ramach tego co się nazywa prawem, demokracją i wolnością, w dowolnej części świata, w dodatku uznawanej za symbol wolności i demokracji, można wykończyć każdego i na wiele sposobów. Frajera osaczyły ideologiczne i polityczne „wartości” i w zależności od tego, kto go gnoi tak drudzy krzyczą o wolności lub policyjnym państwie, frajera w tej batalii nie ma. Podobnie nie ma tych cichodajek i nie ma Nas. Nas chyba najbardziej nie ma i tym nie pozostawiającym złudzeń akcentem kończę, nerwowo zagryzając wargi na przyszłe procesy urażonych uczyć religijnych i godności kurwy.

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. 1. cytuje: “Jak to niby
    1. cytuje: “Jak to niby możliwe, że na 3 miliony osób, które miały dostęp do kwitów znalazł się zaledwie jeden i to z otwartą przyłbicą?”

    bardzo mozliwe, bardzo proste i bardzo logiczne. Zawsze musi byc ktos pierwszy, na dodatek jesli ten ktos pierwszy od razu upubliczni dane to nie ma juz potzreby dla tego by byli kolejne.

    tym bardziej dodtyczy to sytuacji w ktorych publikuej sie cos waznego i ryzykownego, zarowno odstep miedzy nasladowcami rsnie (czas poztrebny by po pierwszy pojawil sie drugi) jak i szansa ze sprawa bedzie rozdmuchana bo jest “wazna”.

    zatem jesli ten czlowiek byl pierwszy to automatycznie musial byc jedyny dopoki nsatepnys ie nie pojawil.

    2. co do spisku to watpie. to jest po prostu nieudolnosc sluzb i nic wiecej. nieudolnosc z ktora sie wszyscy borykaja, kazdy urzad, kazda organizacja itp, itd. Kazda jest tak silna jak jej najslabsze ogniwo. Czym wieksza organizacja tym latwiej o slabe ogniwo. CIA tez miala nie jedna wpadke a mozna by pomyslec ze CIA leiej sie pilnuje niz dyplomacja, szczegolnie gdy jest uprawiana w tylu roznych miejscach przez mnostwo przeroznych ludzi.

    Dla lepszej ilustracji nieudolnosci przywolam chocby prozizokre jaka byla ackja pomocy ofiarom huraganu Katrina. Ile to raz kogos sie przypadkiem ostrzela ze swoich w Afganistanie czy Iraku? Tu nie tzreba spisku, po prostu przemnozyc nikle prawdopodobienstwo czegosc przez duza ;iczbe (np 3mln pracownikow) i niemozliwe staje sie czyms co musi sie zdarzyc.

    to ze obecnie sprawe “gwaltu” chce sie wykorzystac by kogos zamknac, toraczej nic zaskakujacego. “Zdrajca” jest zawsze ambiwalentny, jedni powiedza ze bohater inni ze wrog. Gwalciciel jest zawsze zly. Wiec po co babrac sie w szukanie paragrafow, skoro gosc i tak moze stac sie symbolem jelsi zamkna go jako zdrajce, wroga itp. Ale jesli zamkna go jako gwalciciela to jest bezsprzecnzie zlym gosciem. I jak tu mowic ze moim autorytetem jest “gwlaciciel”?

  2. 1. cytuje: “Jak to niby
    1. cytuje: “Jak to niby możliwe, że na 3 miliony osób, które miały dostęp do kwitów znalazł się zaledwie jeden i to z otwartą przyłbicą?”

    bardzo mozliwe, bardzo proste i bardzo logiczne. Zawsze musi byc ktos pierwszy, na dodatek jesli ten ktos pierwszy od razu upubliczni dane to nie ma juz potzreby dla tego by byli kolejne.

    tym bardziej dodtyczy to sytuacji w ktorych publikuej sie cos waznego i ryzykownego, zarowno odstep miedzy nasladowcami rsnie (czas poztrebny by po pierwszy pojawil sie drugi) jak i szansa ze sprawa bedzie rozdmuchana bo jest “wazna”.

    zatem jesli ten czlowiek byl pierwszy to automatycznie musial byc jedyny dopoki nsatepnys ie nie pojawil.

    2. co do spisku to watpie. to jest po prostu nieudolnosc sluzb i nic wiecej. nieudolnosc z ktora sie wszyscy borykaja, kazdy urzad, kazda organizacja itp, itd. Kazda jest tak silna jak jej najslabsze ogniwo. Czym wieksza organizacja tym latwiej o slabe ogniwo. CIA tez miala nie jedna wpadke a mozna by pomyslec ze CIA leiej sie pilnuje niz dyplomacja, szczegolnie gdy jest uprawiana w tylu roznych miejscach przez mnostwo przeroznych ludzi.

    Dla lepszej ilustracji nieudolnosci przywolam chocby prozizokre jaka byla ackja pomocy ofiarom huraganu Katrina. Ile to raz kogos sie przypadkiem ostrzela ze swoich w Afganistanie czy Iraku? Tu nie tzreba spisku, po prostu przemnozyc nikle prawdopodobienstwo czegosc przez duza ;iczbe (np 3mln pracownikow) i niemozliwe staje sie czyms co musi sie zdarzyc.

    to ze obecnie sprawe “gwaltu” chce sie wykorzystac by kogos zamknac, toraczej nic zaskakujacego. “Zdrajca” jest zawsze ambiwalentny, jedni powiedza ze bohater inni ze wrog. Gwalciciel jest zawsze zly. Wiec po co babrac sie w szukanie paragrafow, skoro gosc i tak moze stac sie symbolem jelsi zamkna go jako zdrajce, wroga itp. Ale jesli zamkna go jako gwalciciela to jest bezsprzecnzie zlym gosciem. I jak tu mowic ze moim autorytetem jest “gwlaciciel”?