Reklama

Jak się zna jakieś nazwisko, takie nie schodzące z topu telewizyjnych nazwisk, to z zamkniętymi oczami można usłyszeć zawsze to samo.

Jak się zna jakieś nazwisko, takie nie schodzące z topu telewizyjnych nazwisk, to z zamkniętymi oczami można usłyszeć zawsze to samo. Coś mi się chyba organy pomyliły w tym zdaniu, w każdym razie mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi, a gdyby nie było wiadomo, to chodzi o brak zaskoczenia. Jak się odzywa na przykład Jan Tomaszewski, to wiadomo, że PZPN trzeba zaorać. Jak się odzywa Leszek Balcerowicz, to dotąd było wiadomo, że trzeba dusić inflację i zmniejszać deficyt, trzeba obniżać podatki i zmniejszać wydatki i przez 20 lat od pana Leszka Balcerowicza niczego innego nie można było usłyszeć, aż do wczoraj.

Za wielką wodą trwa nacjonalizacja banków i dotowanie innych oligopoli, dziwnym rad sposobem doktrynalni ?liberałowie?, jakoś szerokim łukiem omijają te fakty, upchnęli fakty gdzieś w stwierdzeniu, że kierunek słuszny, tylko naród nie dorósł. Ale za wielką wodą stał się też inny ?liberalny? cud, otóż potomkowie Indian postanowili dodrukować dolców, aby pokryć koszty nacjonalizacji i dotacji banków. Pyta pan redaktor na tę okoliczność pana Leszka Balcerowicza. Panie profesorze, co pan na to? No cóż ? odpowiada pan profesor ? jedne eksperymenty się udają inne nie. Zobaczymy.

Reklama

W pierwszym odruchu pomyślałem, że zawiodły mnie zmysły, ale gdy zobaczyłem powtórkę z wątpliwej rozrywki, przysiadłem sobie na pufie. Coś się wali na naszych oczach, to coś nazywa się ?liberalną? doktryną ekonomiczną, a depozytariusze tej doktryny, budzący się każdego dnia z doktrynalną modlitwą na ustach, nie bardzo wiedzą co się dzieje, ale nie ma mowy o tym, żeby odpuścić doktrynie. Jak się czemuś jest wiernym to na całe życie, nie może przecież profesor ekonomii przyznać, że wierzył w coś, co się właśnie spektakularnie kompromituje i nie tylko profesor nie może, nie mogą też pojąć co się dzieje studenci profesora i doktoranci i wszyscy zauroczeni, do których i ja również należałem. Jak słyszałem Balcerowicz, nie pytałem co dalej, wiadomo fachura i odważny człowiek, który tłumaczył, że jak se nie zarobisz, to Ci państwo nie da i za to akurat chwała mu i wieczny szacunek, natomiast kuku zrobiło się w innym miejscu. Może zacznę od spowiedzi, za nim zostanę ochrzczony socjalistą, keynesistą czy innym antyindianinem.

W poglądzie jestem wolnościowy, nie będę używał słowa liberalny, gdyż to w moim odczuciu jest skompromitowane, nie twierdzę, że słusznie, niemniej kompromitacja jest dla mnie pełna i oczywista. Zdecydowanie uważam, że obywatel powinien myśleć o tym jak na siebie zarobić, a nie jak państwo ma mu dać. Zdecydowanie pogoniłbym wszystkie ośrodki państwowej dystrybucji koncesji, zezwoleń uznaniowych, biurokracji, słowem uwolniłbym rynek. Jak najmniej, o ile w ogóle, fabryk produkujących majtki, widelce, szklanki z udziałem skarbu państwa. Konkurencja jako stymulacja działalności gospodarczej konieczna i chroniona, no i mógłbym jeszcze tak dalej o wszystkich oczywistościach, które składają się na swobodę gospodarczą i wolny rynek. Tak sobie w skrócie wyobrażam funkcjonowanie w gospodarce i tak funkcjonuję od kilku lat z różnym skutkiem i bez pretensji i odwołań do spisków. Natomiast w każdym słusznym założeniu i każdej słusznej idei, jest coś takiego, co nazywa się patologią i właśnie tej patologii doktrynerzy liberalni nie dostrzegają, albo udają, że nie dostrzegają, co jest bardziej prawdopodobne.

Tam gdzie działa wolny rynek i konkurencja, tam działa, ale na przykład w mojej branży konkurencja jest nie do końca zdrowa, niemniej rozbudowana tak, że klient może jak w ulęgałkach przebierać. Ale ja to jestem tak zwana mała rodzinna firma, która wie, że mnie ani IVRP, ani II Irlandia nie da i nic zresztą od tych państw, jak i każdego innego nie chce. Co innego firma co się zowie taka firma SA, albo i jeszcze lepiej ?Global Corporation?. Weźmy takie AIG, bo nie ma, jak na razie, lepszego przykładu obrazującego patologię doktryny liberalnej. Przede wszystkim cóż to jest, a raczej było AIG? Była to jedna z wielu firm działająca nie tylko na lokalnym indiańskim rynku, ale i na rynku globalnym. Pewnego pięknego dnia prezes AIG Indianin Grosmann niech mu będzie po ojcu, dotąd bóg ?liberalizmu? występujący w TV i krzyczący do polityków, odczepcie się od rynku finansów, dajcie nam swobodę, teraz dzwoni do Afroamerykanina Obamy i krzyczy ratujcie, wprowadzacie socjalizm.

Pierwsza odsłona ?liberalnej? tragikomedii za nami, ale najciekawsze dopiero przed nami. W myśl doktryny Afroamerykanin Obama powinien zarechotać murzyńskim basem i spuścić AIG na drzewo banany prostować, z prostej przyczyny, na liberalnym rynku jedna firma pada, to dla drugiej radość, nie ma firm niezastąpionych. Tymczasem co się dzieje? Afroamerykanin Obama przysiada w fotelu i rzuca ?fakami?. Dlaczego? Ano dlatego, że AIG funkcjonując w środowisku doktryny zapewniającej z definicji konkurencję i wolny rynek, nie wiedzieć czemu dorobiła się socjalistycznego oligopolu. Wyobrażacie sobie, że nie fanatyczni terroryści, nie kaprys Putina, ale jedna AIG jest w stanie rozłożyć gospodarkę Siuksów. Jedna firma kładzie na łopaty największą potęgę gospodarczą świata, przynajmniej do takich wniosków doszli mieszkańcy Białego Domu i wpompowali w AIG miliardy zielonych. Koniec żenady? Ależ skąd! Czas na reakcję AIG, normalnie jak jakiś biedny socjalista Kowalsky buchnie ?łyskacza? z indiańskiego CPN, to idzie do pierdla głową w dół. Indiański prezes Grosmman, buchnął miliardy, Afroamerykanin Obama spłacił z portfeli swoich braci i białasów długi prezesa, a kasę, którą prezes dostał, prezes podzielił między swoich Indian na łączną kwotę coś koło 180 milionów premii uznaniowej.

I teraz pytanie konkursowe? Czy to już koniec doktrynalnej żenady? Ależ skąd! Za ten cały cyrk przecież trzeba zapłacić. Jak to już zapłacono? Kto zapłacił? Że zielonych dodrukowano? To nie zapłata, to dodatkowy koszt. Zapłacić trzeba za to inaczej, nie doktryną, nie teorią, ale jak w jaskini ? towarem. Za ten cyrk trzeba zapłacić nie jakąś tam gówno wartą zieloną naklejką co sobie można na czoło przykleić, albo wbić wirtualnie do komputera, za to trzeba bulić towarem. Po pierwsze co się stanie z firmami, które z AIG konkurowały i które uczciwie działały na rynku ubezpieczeń, ale wpadły w dziurę masowo bankrutujących klientów. A kogo to obchodzi? Co się z nimi stanie? Padną oczywiście, bo nie dostaną miliardów dotacji jak Indianie z AIG. Jak padną, to dotowana AIG oczywiście chętnie przejmie, na pewno tych klientów co nie zbankrutowali i nieruchomości należące do konkurencyjnych firm plus nieruchomości bankrutujących klientów tych firm, być może co zdolniejszych brokerów również. Co nam w ten sposób powstaje? Kapitał, ale taki spisany przez dwóch innych Indian. Powstaje nam socjalistyczny monopol na rynku, którego teoretycznym właścicielem jest Afroamerykanin Obama, ale w praktyce biznesem zarządzają nadal Indianie i nadal wypłacają sobie premie. Za pierwszym razem, Obama może napisać ustawę i nałożyć 90% podatków, ale kto to będzie śledził za razem drugim, trzecim, dziesiątym, kiedy za chwile posypią się kolejne indiańskie banki i instytucje ?finasowe?.

I teraz pytanie konkursowe? Czy to już koniec doktrynalnej żenady i co nas to obchodzi? Ależ skąd! Jaki koniec. Nas to obchodzi tyle, że według doktryny pana Leszka Balcerowicza, nie jest ważne, czy bank jest polski, czy indiański, ważne, żeby był dobry. Tym rad sposobem dorobiliśmy się w Polsce 80% banków indiańskich i to się nazywa banki córki indiańskie, których matki indiańskie masowo padają za oceanem. W takim przypadku nie ma rodzinnych sentymentów, firmy muszą oszczędzać i gromadzić kapitał. Skąd go brać? Za oceanem zdycha wszystko w tempie takim jakiego świat od prawie stu lat nie widział, ale na szczęście i o dziwo jako tako hula gospodarka krajów trzeciego świata, takich jak Polska na przykład. Tak na bezczelnego po polski, czy inny trzecioświatowy grosz sięgać nie uchodzi, nawet jeśli nóż na gardle, trzeba by to jakoś najpierw ?ekonomicznie? i ?intelektualnie? uzasadnić. Jak pomyślano tak zrobiono, w indiańskiej fachowej prasie masowo ukazują się artykuły wieszczące, że w Polsce głód, smród, nędza i ubóstwo, PKB spadnie do 0, a złoty poleci na pysk.

No dobra, ale jak na wykreowanej polskiej biedzie może zarobić Indianin? Ano właśnie, tu się zaczyna cały misterny indiański plan. Na kilka sposobów może zarobić. Po pierwsze skorzystać z głupoty Polaków, którzy nie dogadali się z ustawą, zabraniającą bankom działalności szulerskiej, i które to przepisy od lat obowiązują w UE. Tak powstały słynne opcje i zanim usłyszę, że nie wolno łamać umów i tak dalej, to jeszcze raz powtórzę, proszę podać listę banków zawierających te umowy, tym razem będę socjalistą i na koszt państwa polskiego proszę tym bankom zrobić reklamę, skoro jest to produkt solidny i uczciwy. Po drugie i wiążące się z pierwszym podnieść kurs złotego, co w efekcie daje nam czysty zysk ze 130 miliardów kredytów walutowych udzielonych Polakom. W histerycznej wersji złoty zmienił swoją wartość o 40% w dół, kosztował ten zabieg śmieszne pieniądze rozłożone na kilkanaście indiańskich banków matek, które miały wspólny interes w deprecjacji złotego. Ile zarobiły banki na samych kredytach, to chyba dziecko obliczy.

Co bardziej zabawni eksperci w tym miejscu pukają się w czoło i zauważają błyskotliwie, że przecież takie działania banków doprowadzą do bankructwa klientów banków i co one z tego będą miały, popłyną na grube miliardy. Miliardy to indiańskie banki mają w poważaniu, po nic nieznaczące miliardy to się do Białego Domu dzwoni i FED daje zlecenie do drukarni. O niczym innym banki nie marzą, jak o bankructwie klientów, ponieważ na końcu tego łańcuszka pokarmowego jest WARTOŚĆ, nie jakiś gówniany świstek papieru, czy cyferki, którymi na monitorach podniecają się traderzy. Na końcu tego łańcuszka jest pierwotna jaskiniowa wartość, dom Kowalskiego, firma Nowaka, która jest zabezpieczeniem kredytu.

Bank dorobek życia takiego bankruta przejmuje za grosze i dysponuje wartością i tak od świętej doktryny, przez nacjonalizację i dotację, dochodzimy do łupienia frajerów, którzy na dodatek mają milczeć, żeby ?rynki nerwowo nie reagowały?, żeby się ?inwestorzy? nie spłoszyli. W efekcie końcowym, ta kasa, która pochodzi od frajerów co jakoś przetrwali i płacą dług jak w filmie ?Dług?, od indiańskich córek idzie do indiańskich matek i zasila padającą indiańską gospodarkę, kosztem rozwijających się gospodarczo frajerów, którzy tym razem nie są winni polskiej biedzie, no może poza tym, że polskie frajerstwo nie czytało spisanych drobnym makiem indiańskich umów. Ale kto mógł pomyśleć, że taki numer odwalą Indianie, ci sami co w każdym szanującym się medium są pokazywani jako biedni, prześladowani i nie mający nic wspólnego z handlem paciorkami. Mnie się zawsze robi Indian żal, kiedy widzę jak im pozabierano wigwamy i jeszcze się ich podejrzewa o jakieś spiski i prymitywne przyziemne zajęcia, jak wymiana paciorków na wigwamy. Indianie w mediach zajmują się rękodziełem, opłakiwaniem zmarłych i nigdy, przenigdy, żaden Indianin nie zrobił żadnego świństwa innym plemionom. Jeno korzonki i źródlana woda, jeno ból wieczny, opłakiwanie i innych plemion podłość wyssana z mlekiem matki.

Zdaję sobie sprawę, że to rozważania chłopka roztropka, nie ma na przykład w tym tekście wszystkich koniecznych słów: stagflacja, denominacja, dewaluacja, aprecjacja, forex, fixing, stopa zwrotu, aktywa, obligacje, hiperinflacja itp. Natomiast jest oczywiście ksenofobiczny przekaz, bazujący na indiańskim spisku. Dzięki temu dwie sprzężone ideologie jedna zwana ?liberalizmem?, druga ?jedyni sprawiedliwi wśród narodów świata?, pozwala łupić frajerów, a łupiących nazywać ofiarami pogromów. Mechanizm, którego głową nie przebijesz, jedynie możesz wziąć na rozum, olewając metki jakie za chwilę walczący z ksenofobią i antyindianizmem światli ludzie przykleją ci raz i na zawsze. Wypada jeszcze powiedzieć, cóż ja z tymi wnioskami wydumanymi w chłopskim rozumie chciałbym zrobić? Może ruszyć na Indian, może zrobić z Indianami porządek? Może zamiast liści na drzewach powinni wisieć liberalni socjaliści? Może Balcerowicz musi odejść? Nic podobnego, na drzewach niech wiszą liście, Balcerowicz może zostać, a ja chciałbym się tylko wnioskami podzielić i sprowadzić te wnioski do jednej przewodniej myśli: ?Zostawmy Indian w spokoju, uczmy się od Indian liberalizmu i tolerancji, a będziemy żyć jak wybrani socjaliści, którzy na dodatek jako jedyni dostąpią bram raju?.

Reklama

177 KOMENTARZE

  1. Na to wszystko jest proste wytłumaczenie …..
    … zyski się prywatyzuje, a długi nacjonalizuje, ten system po prostu tak ma. Niestety Matka, brak Ci konsekwencji w wyrażanych opiniach o gospodarce. nie tak dawno zalewałeś się krokodylimi łzami, że rząd nic nie robi z kryzysem tylko szuka oszczędności i tnie wydatki, zamiast wzorem “mądrych” tego świata rzucać kasę na rynek w celu pobudzenia gospodarki.
    Zapomniałeś wtedy, że mądrzy tego świata narobili całego burdelu finansowego. Wszystkie feralne banki powinny dawno w diabły zbankrutować, a jedyne co powinny zrobić rządy to zapewnić gwarancję pieniędzy ulokowanych przez obywateli.
    I zanim się “napompujesz” i zaczniesz tu na mnie pohukiwać, cofnij się kilka postów wstecz i sprawdź to co sam napisałeś. O ile zgadzam się z Twoją oceną lenistwa Donka_Piłkarza i jego drużyny, o tyle jestem szczęśliwy, że rząd nie pcha łap w gospodarkę. Jakoś tak dziwnie się w tej naszej krainie dzieje, że gospodarka ma się najlepiej jak politycy są wypuszczeni na piąty kilometr od Kairu. Trzeba tą chorobę przetrwać jak odrę albo koklusz, co ma upaść niech upadnie, ale jak zaczniemy pakować puste pieniądze to będzie dobrze jak skończymy z dwucyfrową inflacją.

    • Doskonale pamiętam co pisałem
      Doskonale pamiętam co pisałem i dlatego nie muszę się puszyć. Pisałem o kasie odbieranej na inwestycje, a nie na limuzyny, pisałem o sztucznych, błazeńskich zabiegach jak przesuwanie 20 miliardów z kupki na kupkę. Nigdy nie twierdziłem, że deficyt ma być zwiększany na socjal, mówiłem tylko tyle, że cięcia na inwestycje to głupota. Może się mylę, nie wiem.

  2. Na to wszystko jest proste wytłumaczenie …..
    … zyski się prywatyzuje, a długi nacjonalizuje, ten system po prostu tak ma. Niestety Matka, brak Ci konsekwencji w wyrażanych opiniach o gospodarce. nie tak dawno zalewałeś się krokodylimi łzami, że rząd nic nie robi z kryzysem tylko szuka oszczędności i tnie wydatki, zamiast wzorem “mądrych” tego świata rzucać kasę na rynek w celu pobudzenia gospodarki.
    Zapomniałeś wtedy, że mądrzy tego świata narobili całego burdelu finansowego. Wszystkie feralne banki powinny dawno w diabły zbankrutować, a jedyne co powinny zrobić rządy to zapewnić gwarancję pieniędzy ulokowanych przez obywateli.
    I zanim się “napompujesz” i zaczniesz tu na mnie pohukiwać, cofnij się kilka postów wstecz i sprawdź to co sam napisałeś. O ile zgadzam się z Twoją oceną lenistwa Donka_Piłkarza i jego drużyny, o tyle jestem szczęśliwy, że rząd nie pcha łap w gospodarkę. Jakoś tak dziwnie się w tej naszej krainie dzieje, że gospodarka ma się najlepiej jak politycy są wypuszczeni na piąty kilometr od Kairu. Trzeba tą chorobę przetrwać jak odrę albo koklusz, co ma upaść niech upadnie, ale jak zaczniemy pakować puste pieniądze to będzie dobrze jak skończymy z dwucyfrową inflacją.

    • Doskonale pamiętam co pisałem
      Doskonale pamiętam co pisałem i dlatego nie muszę się puszyć. Pisałem o kasie odbieranej na inwestycje, a nie na limuzyny, pisałem o sztucznych, błazeńskich zabiegach jak przesuwanie 20 miliardów z kupki na kupkę. Nigdy nie twierdziłem, że deficyt ma być zwiększany na socjal, mówiłem tylko tyle, że cięcia na inwestycje to głupota. Może się mylę, nie wiem.

  3. Na to wszystko jest proste wytłumaczenie …..
    … zyski się prywatyzuje, a długi nacjonalizuje, ten system po prostu tak ma. Niestety Matka, brak Ci konsekwencji w wyrażanych opiniach o gospodarce. nie tak dawno zalewałeś się krokodylimi łzami, że rząd nic nie robi z kryzysem tylko szuka oszczędności i tnie wydatki, zamiast wzorem “mądrych” tego świata rzucać kasę na rynek w celu pobudzenia gospodarki.
    Zapomniałeś wtedy, że mądrzy tego świata narobili całego burdelu finansowego. Wszystkie feralne banki powinny dawno w diabły zbankrutować, a jedyne co powinny zrobić rządy to zapewnić gwarancję pieniędzy ulokowanych przez obywateli.
    I zanim się “napompujesz” i zaczniesz tu na mnie pohukiwać, cofnij się kilka postów wstecz i sprawdź to co sam napisałeś. O ile zgadzam się z Twoją oceną lenistwa Donka_Piłkarza i jego drużyny, o tyle jestem szczęśliwy, że rząd nie pcha łap w gospodarkę. Jakoś tak dziwnie się w tej naszej krainie dzieje, że gospodarka ma się najlepiej jak politycy są wypuszczeni na piąty kilometr od Kairu. Trzeba tą chorobę przetrwać jak odrę albo koklusz, co ma upaść niech upadnie, ale jak zaczniemy pakować puste pieniądze to będzie dobrze jak skończymy z dwucyfrową inflacją.

    • Doskonale pamiętam co pisałem
      Doskonale pamiętam co pisałem i dlatego nie muszę się puszyć. Pisałem o kasie odbieranej na inwestycje, a nie na limuzyny, pisałem o sztucznych, błazeńskich zabiegach jak przesuwanie 20 miliardów z kupki na kupkę. Nigdy nie twierdziłem, że deficyt ma być zwiększany na socjal, mówiłem tylko tyle, że cięcia na inwestycje to głupota. Może się mylę, nie wiem.

  4. Masz dużo racji z tym że
    Masz dużo racji z tym że banki wykorzystały moment żeby wyciągnąć z polskich firm ile można ale nie moge się zgodzić z ustawową ingerencją w umowy. 90% winy ponoszą same firmy i ich zarządzający. Ktoś tych ludzi wybrał na stanowiska dyrektorów finansowych itd. na podstawie kompetencji i wiedzy. Więc tłumaczenie, że oni nie wiedzieli co podpisują i jak działa opcja to żenada, równie dobrze można było przyjąc na takie stanowisko pana Mietka spod budki z piwem różnica żadna a koszty wynagrodznia niższe. Gdzie byli właściciele rady nadzorcze jak sytuacja była odwrotna. Rok 2006 spółka FORTE SA wyniki finansowe: wynik opercayjny: strata, wynik netto zysk. Jak to? skąd? Spogladamy w pozycje wynik na działalności finansowej i mamy odpowiedź opcje. Bravo co za genialny zarząd akcjonariusze wniebowięci. Ręce sam skaładają się do oklasków, aż tu boom krach na giełdach złotówka leci i na tych samych opcjach mamy stratę. Wniosek jeden albo prowadzisz firmę i skupiasz się na podstawowej działalności albo grasz w kasynie. Przecież ci zarządzający kończyli jakies szkoły i to nie byly koresponencyjne kursy haftowania. Firma, która zabezpieczyła tylko swoje faktyczne należności nie ma się czego obawiać. Prosty rachunek dla przykładu. Zabezpieczasz kontrakt na 100 000 Euro. Wyprodukowanie 1 sztuki to koszt 3 zł. Zbezpieczasz opcje na 3,70. Choćby sie palilo masz 0, 70 eurocenta zysku na sztuce. Tracisz jedynie na tym ze moglbys zarobic wiecej ale zysk zostaje w firmie, jesli ten sam kontrakt zabezpieczysz w kilku bankach to jestes hazardzistą a nie przedsiębiorcą i nie oczekuj od nikogo pomocy. W ruletke to się gra w kasynie a nie w gospodarce.

    • Jeszce raz powtórzę, nie
      Jeszce raz powtórzę, nie jestem za ustawą unieważniająca opcje, tylko za ujawnieniem banków grających na opcjach. Zgoda firmy powinny myśleć, tylko dlaczego ten słuszny argument przeciwstawiać jeszcze słuszniejszemu, że bank to bank, a nie kasyno. Bank nie jest po to aby wykorzystywał niewiedzę klienta, ale po to żeby klient miał do niego zaufanie. To nie bazar i pocięte gazety, przynajmniej tak mi się wydawało. No i w końcu to nie JEST ZGODNE Z UNIJNYM PRAWEM. Czym się różnią te banki od Baksika i Gąsiorowskiego, którzy de facto też nie łamali prawa?

      • Tylko bank tez nie jest od
        Tylko bank tez nie jest od tego zeby prowadził za ciebie biznes i podejmował za ciebie decyzje. On ma ci zaoferwoać określone produkty, z których ty możesz skorzystać ale nie musisz. Opcje i kontrakty uwazam za bardzo dobre ale wykorzystywane z glowa i przez ludzi którzy maja o tym pojęcie. Podam ci przykład KGHM zabezpieczył sobie 70 % produkcji na 2009 po cenie miedzi 8000 USD za tone zeby bylo śmieszniej cena miedzi kosztuje teraz chyba okolo 4000 i ma gdzies recesje w tym roku. Tylko umowy podpisywali ludzie ktorzy znali ten produkt i nie bawili sie w spekulacje ale zabezpieczyli tylko faktyczne dochody a jesli pani Krysia czy Zosia wcisnęła komus opcje na siłę bo miała z tego prowizję to albo do sądu i udowadaniam, że tak było pani Krysia leci dyscyplinarnie z bankiem się dogaduje jak rozwiązać problem albo biorę sie za sprzedawanie marchewki na targu a nie za prowadzenie firmy. To jest takie same tłuamczenie jakbyś przyszedł do banku i by ci ktos wcisnął leasing albo kredyt hipoteczny bo napewno ci się przyda. Litości.

        • Nie wiem jak bardzo byś nie
          Nie wiem jak bardzo byś nie tłumaczył, tak dla mnie rzecz jest jasna. Jeśli strona umowy wpływa w trakcie realizacji umowy na warunki umowy, to jest to złodziejstwo. A banki na kurs złotego wpływają i zmieniają warunki umowy. Po drugie OPCJE SĄ BEZPRAWNE NA TERENIA CAŁEJ UE!!! Po trzecie między produktem, a pułapką zastawioną na klienta widzę różnicę, tak jak między kasynem i przechowalnią bagażu. Rozumiem, że jak idziesz do lekarza, to wcześniej studiujesz anatomię i farmację, bo w końcu nie masz obowiązku łykać recept, ale masz obowiązek zapoznać się ze składem chemicznym specyfiku i ocenić jego skuteczność. Jeśli coś się nazywa bank, to ma się zachowywać jak bank, albo powinno płacić podatki jak kasyno.

          • Ok. zanim się zacznie
            Ok. zanim się zacznie dzielenie włosa na 16, to sprostuję, że oczywiście chodzi o taką wersję “opcji” jakie zawierano w Polsce.

          • Być może to medialna kaczka,
            Być może to medialna kaczka, że jest ustawa, którą zawetował Kaczyński, bo przy okazji Tusk chciał uwalić Skrzypka. Być może ta ustawa nie trafiła do TK i być może z tego faktu nie skorzystały banki i być może ta ustawa nie dostosowywała polskiego prawa do unijnego. Nie jestem pewien, niczego nie jestem pewien. Być może na przykład Czechy mają takie same problemy z opcjami jak Polacy. Nie, niczego nie jestem pewien. A być może w ogóle tych opcji nie było, bo trzeba pamiętać, że “opcje” w powiązaniu z fixingiem, mają wpływ na WIG20, przez co stopa zwrotu reguluje poziom inflacji itd. Być może, w każdym razie nic nie jest pewne, a umowy trzeba czytać.

          • Zawetowana Dyrektywa MiFID
            Markets in Financial Instruments Directive
            Obowiązuje na terenie Unii.
            http://www.bankier.pl/wiadomosc/Uporczywa-dyrektywa-1655474.html
            Ona nie zabrania operowania opcjami walutowymi.
            Jej wejście w życie w znacznym stopniu utrudniłoby sprzedaż tego produktu w ilosciach hurtowych i bez względu na stopień zrozumienia instrumentu przez klienta.
            W praktyce mogłaby doprowadzic do sądownego unieważnienia części umów.
            To tylko tak w kwestii formalnej, zeby nie było, że siuksowie wcisnęli nam koce z ospą…

            A co do NBP – szkoda strzępić klawiaturę.
            Proponowana zmiana była raczej kosmetyczna i uzasadniona obecnym stanem rzeczy.
            NBP obecnie nie ma nic wspólnego z Krajowym Depozytem Papierów Wartościowych, a poprawka PO nakazywała mu pozbycie się akcji KDPW.
            Kto mial rację zobaczymy po wyroku Trybunału.

          • Aha, czyli w praktyce i
            Aha, czyli w praktyce i normalnym chłopskim rozumem czytając. Jeśli bank okradłby klienta, ten klient miałaby prawo podać go do sądu i wygrać jak podejrzewam. A w związku z tym, że byłby taki zapis, banki nie kradłyby hurtowo, bo strach. Przepraszam, że trywializuję, ale ja nie mam Twojej wiedzy i mówię to naprawdę z szacunkiem, nie z ironią. Nie mam Twojej wiedzy, dlatego radzę sobie chłopskim rozumem.

          • Co ty gadasz wogóle bezprawne
            Co ty gadasz wogóle bezprawne na terenie całej UE a Francja do uni nie nalezy? To tak dla informacji jednym z największych wystawców opcji na świecie jest BNP Paribans drugi największy francuski bank obok Societe Generale. Po drugie jak idę do banku to idę tam w jakimś celu np. zakupu jakiegoś produktu, który uważam za niezbędny lub mi potrzebny a nie zeby wypic kawke i moze mi cos wcisną. W związku z tym wcześniej próbuję dowiedzieć się jak najwięcej o tym produkcie o jego wadach i zaletach. Dopiero potem podejmuje decyzję że albo on spełnia moje oczekiwania albo nie i dopiero z ta wiedzą udaję się do banku. Listy natomiast z kartami kredytami lądują w koszu a telefony od namolnych pracowników abym wziął kredyt są kwitowane nie potrzebuje. Nie mowie ze banki są idealne bo naciągają nie milosiernie ale wystarczy powiedziec nie potrzebuje a jak się daje ktos omamic zyskami z wykresow itd. nie zadając podstawowego pytania ile moge stracic to jego problem.

          • Odpowiedziałem prostując
            Odpowiedziałem prostując “detale”, parę pięter wyżej. A wady i zalety to ja też potrafię ocenić, gorzej z wadami ukrytymi, albo zamaskowanymi.

          • Matko co za bzdury!!! Ani
            Matko co za bzdury!!! Ani opcje nie są bezprawne, ani opcje którymi handlowane w Polsce nie różnią się od opcji którymi handluje się w całej UE. Dyrektywa sprowadza się w praktyce do tego, że bardziej złożone produkty można sprzedawać tylko klientom tzw. profesjonalnym. 80-90% firm które umoczyły na opcjach, a już na pewno prawie wszystkie giełdowe, spełnia od ręki te kryteria. Gdyby dyrektywa obowiązywała, niczego by to nie zmieniło, może trochę mniejszych firm nie handlowałoby opcjami. Dyrektywa mimo że nie obowiązuje jest respektowana przez niektóre banki, na pewno BPH przed podziałem, teraz nie wiem. Pytasz o banki które handlowały opcjami? Przecież to nie żadna tajemnica – alfabetycznie: BPH, BRE, Citi, Fortis, ING, Millennium, Pekao, Raiffeisen, może kogoś pominąłem.
            Piszesz o pułapkach w umowach, drobnych druczkach, o szulerstwach… firmy rzadko podpisują umowy jeśli wcześniej nie przeczyta ich prawnik, a opcje i strategie opcyjne kuma średnio rozgarnięty student ekonomii, to nie żadna czarna magia. Uwierz, zupełnie mijasz się z prawdą w temacie opcji, ale w sumie się nie dziwię, tak to media wykreowały

  5. Masz dużo racji z tym że
    Masz dużo racji z tym że banki wykorzystały moment żeby wyciągnąć z polskich firm ile można ale nie moge się zgodzić z ustawową ingerencją w umowy. 90% winy ponoszą same firmy i ich zarządzający. Ktoś tych ludzi wybrał na stanowiska dyrektorów finansowych itd. na podstawie kompetencji i wiedzy. Więc tłumaczenie, że oni nie wiedzieli co podpisują i jak działa opcja to żenada, równie dobrze można było przyjąc na takie stanowisko pana Mietka spod budki z piwem różnica żadna a koszty wynagrodznia niższe. Gdzie byli właściciele rady nadzorcze jak sytuacja była odwrotna. Rok 2006 spółka FORTE SA wyniki finansowe: wynik opercayjny: strata, wynik netto zysk. Jak to? skąd? Spogladamy w pozycje wynik na działalności finansowej i mamy odpowiedź opcje. Bravo co za genialny zarząd akcjonariusze wniebowięci. Ręce sam skaładają się do oklasków, aż tu boom krach na giełdach złotówka leci i na tych samych opcjach mamy stratę. Wniosek jeden albo prowadzisz firmę i skupiasz się na podstawowej działalności albo grasz w kasynie. Przecież ci zarządzający kończyli jakies szkoły i to nie byly koresponencyjne kursy haftowania. Firma, która zabezpieczyła tylko swoje faktyczne należności nie ma się czego obawiać. Prosty rachunek dla przykładu. Zabezpieczasz kontrakt na 100 000 Euro. Wyprodukowanie 1 sztuki to koszt 3 zł. Zbezpieczasz opcje na 3,70. Choćby sie palilo masz 0, 70 eurocenta zysku na sztuce. Tracisz jedynie na tym ze moglbys zarobic wiecej ale zysk zostaje w firmie, jesli ten sam kontrakt zabezpieczysz w kilku bankach to jestes hazardzistą a nie przedsiębiorcą i nie oczekuj od nikogo pomocy. W ruletke to się gra w kasynie a nie w gospodarce.

    • Jeszce raz powtórzę, nie
      Jeszce raz powtórzę, nie jestem za ustawą unieważniająca opcje, tylko za ujawnieniem banków grających na opcjach. Zgoda firmy powinny myśleć, tylko dlaczego ten słuszny argument przeciwstawiać jeszcze słuszniejszemu, że bank to bank, a nie kasyno. Bank nie jest po to aby wykorzystywał niewiedzę klienta, ale po to żeby klient miał do niego zaufanie. To nie bazar i pocięte gazety, przynajmniej tak mi się wydawało. No i w końcu to nie JEST ZGODNE Z UNIJNYM PRAWEM. Czym się różnią te banki od Baksika i Gąsiorowskiego, którzy de facto też nie łamali prawa?

      • Tylko bank tez nie jest od
        Tylko bank tez nie jest od tego zeby prowadził za ciebie biznes i podejmował za ciebie decyzje. On ma ci zaoferwoać określone produkty, z których ty możesz skorzystać ale nie musisz. Opcje i kontrakty uwazam za bardzo dobre ale wykorzystywane z glowa i przez ludzi którzy maja o tym pojęcie. Podam ci przykład KGHM zabezpieczył sobie 70 % produkcji na 2009 po cenie miedzi 8000 USD za tone zeby bylo śmieszniej cena miedzi kosztuje teraz chyba okolo 4000 i ma gdzies recesje w tym roku. Tylko umowy podpisywali ludzie ktorzy znali ten produkt i nie bawili sie w spekulacje ale zabezpieczyli tylko faktyczne dochody a jesli pani Krysia czy Zosia wcisnęła komus opcje na siłę bo miała z tego prowizję to albo do sądu i udowadaniam, że tak było pani Krysia leci dyscyplinarnie z bankiem się dogaduje jak rozwiązać problem albo biorę sie za sprzedawanie marchewki na targu a nie za prowadzenie firmy. To jest takie same tłuamczenie jakbyś przyszedł do banku i by ci ktos wcisnął leasing albo kredyt hipoteczny bo napewno ci się przyda. Litości.

        • Nie wiem jak bardzo byś nie
          Nie wiem jak bardzo byś nie tłumaczył, tak dla mnie rzecz jest jasna. Jeśli strona umowy wpływa w trakcie realizacji umowy na warunki umowy, to jest to złodziejstwo. A banki na kurs złotego wpływają i zmieniają warunki umowy. Po drugie OPCJE SĄ BEZPRAWNE NA TERENIA CAŁEJ UE!!! Po trzecie między produktem, a pułapką zastawioną na klienta widzę różnicę, tak jak między kasynem i przechowalnią bagażu. Rozumiem, że jak idziesz do lekarza, to wcześniej studiujesz anatomię i farmację, bo w końcu nie masz obowiązku łykać recept, ale masz obowiązek zapoznać się ze składem chemicznym specyfiku i ocenić jego skuteczność. Jeśli coś się nazywa bank, to ma się zachowywać jak bank, albo powinno płacić podatki jak kasyno.

          • Ok. zanim się zacznie
            Ok. zanim się zacznie dzielenie włosa na 16, to sprostuję, że oczywiście chodzi o taką wersję “opcji” jakie zawierano w Polsce.

          • Być może to medialna kaczka,
            Być może to medialna kaczka, że jest ustawa, którą zawetował Kaczyński, bo przy okazji Tusk chciał uwalić Skrzypka. Być może ta ustawa nie trafiła do TK i być może z tego faktu nie skorzystały banki i być może ta ustawa nie dostosowywała polskiego prawa do unijnego. Nie jestem pewien, niczego nie jestem pewien. Być może na przykład Czechy mają takie same problemy z opcjami jak Polacy. Nie, niczego nie jestem pewien. A być może w ogóle tych opcji nie było, bo trzeba pamiętać, że “opcje” w powiązaniu z fixingiem, mają wpływ na WIG20, przez co stopa zwrotu reguluje poziom inflacji itd. Być może, w każdym razie nic nie jest pewne, a umowy trzeba czytać.

          • Zawetowana Dyrektywa MiFID
            Markets in Financial Instruments Directive
            Obowiązuje na terenie Unii.
            http://www.bankier.pl/wiadomosc/Uporczywa-dyrektywa-1655474.html
            Ona nie zabrania operowania opcjami walutowymi.
            Jej wejście w życie w znacznym stopniu utrudniłoby sprzedaż tego produktu w ilosciach hurtowych i bez względu na stopień zrozumienia instrumentu przez klienta.
            W praktyce mogłaby doprowadzic do sądownego unieważnienia części umów.
            To tylko tak w kwestii formalnej, zeby nie było, że siuksowie wcisnęli nam koce z ospą…

            A co do NBP – szkoda strzępić klawiaturę.
            Proponowana zmiana była raczej kosmetyczna i uzasadniona obecnym stanem rzeczy.
            NBP obecnie nie ma nic wspólnego z Krajowym Depozytem Papierów Wartościowych, a poprawka PO nakazywała mu pozbycie się akcji KDPW.
            Kto mial rację zobaczymy po wyroku Trybunału.

          • Aha, czyli w praktyce i
            Aha, czyli w praktyce i normalnym chłopskim rozumem czytając. Jeśli bank okradłby klienta, ten klient miałaby prawo podać go do sądu i wygrać jak podejrzewam. A w związku z tym, że byłby taki zapis, banki nie kradłyby hurtowo, bo strach. Przepraszam, że trywializuję, ale ja nie mam Twojej wiedzy i mówię to naprawdę z szacunkiem, nie z ironią. Nie mam Twojej wiedzy, dlatego radzę sobie chłopskim rozumem.

          • Co ty gadasz wogóle bezprawne
            Co ty gadasz wogóle bezprawne na terenie całej UE a Francja do uni nie nalezy? To tak dla informacji jednym z największych wystawców opcji na świecie jest BNP Paribans drugi największy francuski bank obok Societe Generale. Po drugie jak idę do banku to idę tam w jakimś celu np. zakupu jakiegoś produktu, który uważam za niezbędny lub mi potrzebny a nie zeby wypic kawke i moze mi cos wcisną. W związku z tym wcześniej próbuję dowiedzieć się jak najwięcej o tym produkcie o jego wadach i zaletach. Dopiero potem podejmuje decyzję że albo on spełnia moje oczekiwania albo nie i dopiero z ta wiedzą udaję się do banku. Listy natomiast z kartami kredytami lądują w koszu a telefony od namolnych pracowników abym wziął kredyt są kwitowane nie potrzebuje. Nie mowie ze banki są idealne bo naciągają nie milosiernie ale wystarczy powiedziec nie potrzebuje a jak się daje ktos omamic zyskami z wykresow itd. nie zadając podstawowego pytania ile moge stracic to jego problem.

          • Odpowiedziałem prostując
            Odpowiedziałem prostując “detale”, parę pięter wyżej. A wady i zalety to ja też potrafię ocenić, gorzej z wadami ukrytymi, albo zamaskowanymi.

          • Matko co za bzdury!!! Ani
            Matko co za bzdury!!! Ani opcje nie są bezprawne, ani opcje którymi handlowane w Polsce nie różnią się od opcji którymi handluje się w całej UE. Dyrektywa sprowadza się w praktyce do tego, że bardziej złożone produkty można sprzedawać tylko klientom tzw. profesjonalnym. 80-90% firm które umoczyły na opcjach, a już na pewno prawie wszystkie giełdowe, spełnia od ręki te kryteria. Gdyby dyrektywa obowiązywała, niczego by to nie zmieniło, może trochę mniejszych firm nie handlowałoby opcjami. Dyrektywa mimo że nie obowiązuje jest respektowana przez niektóre banki, na pewno BPH przed podziałem, teraz nie wiem. Pytasz o banki które handlowały opcjami? Przecież to nie żadna tajemnica – alfabetycznie: BPH, BRE, Citi, Fortis, ING, Millennium, Pekao, Raiffeisen, może kogoś pominąłem.
            Piszesz o pułapkach w umowach, drobnych druczkach, o szulerstwach… firmy rzadko podpisują umowy jeśli wcześniej nie przeczyta ich prawnik, a opcje i strategie opcyjne kuma średnio rozgarnięty student ekonomii, to nie żadna czarna magia. Uwierz, zupełnie mijasz się z prawdą w temacie opcji, ale w sumie się nie dziwię, tak to media wykreowały

  6. Masz dużo racji z tym że
    Masz dużo racji z tym że banki wykorzystały moment żeby wyciągnąć z polskich firm ile można ale nie moge się zgodzić z ustawową ingerencją w umowy. 90% winy ponoszą same firmy i ich zarządzający. Ktoś tych ludzi wybrał na stanowiska dyrektorów finansowych itd. na podstawie kompetencji i wiedzy. Więc tłumaczenie, że oni nie wiedzieli co podpisują i jak działa opcja to żenada, równie dobrze można było przyjąc na takie stanowisko pana Mietka spod budki z piwem różnica żadna a koszty wynagrodznia niższe. Gdzie byli właściciele rady nadzorcze jak sytuacja była odwrotna. Rok 2006 spółka FORTE SA wyniki finansowe: wynik opercayjny: strata, wynik netto zysk. Jak to? skąd? Spogladamy w pozycje wynik na działalności finansowej i mamy odpowiedź opcje. Bravo co za genialny zarząd akcjonariusze wniebowięci. Ręce sam skaładają się do oklasków, aż tu boom krach na giełdach złotówka leci i na tych samych opcjach mamy stratę. Wniosek jeden albo prowadzisz firmę i skupiasz się na podstawowej działalności albo grasz w kasynie. Przecież ci zarządzający kończyli jakies szkoły i to nie byly koresponencyjne kursy haftowania. Firma, która zabezpieczyła tylko swoje faktyczne należności nie ma się czego obawiać. Prosty rachunek dla przykładu. Zabezpieczasz kontrakt na 100 000 Euro. Wyprodukowanie 1 sztuki to koszt 3 zł. Zbezpieczasz opcje na 3,70. Choćby sie palilo masz 0, 70 eurocenta zysku na sztuce. Tracisz jedynie na tym ze moglbys zarobic wiecej ale zysk zostaje w firmie, jesli ten sam kontrakt zabezpieczysz w kilku bankach to jestes hazardzistą a nie przedsiębiorcą i nie oczekuj od nikogo pomocy. W ruletke to się gra w kasynie a nie w gospodarce.

    • Jeszce raz powtórzę, nie
      Jeszce raz powtórzę, nie jestem za ustawą unieważniająca opcje, tylko za ujawnieniem banków grających na opcjach. Zgoda firmy powinny myśleć, tylko dlaczego ten słuszny argument przeciwstawiać jeszcze słuszniejszemu, że bank to bank, a nie kasyno. Bank nie jest po to aby wykorzystywał niewiedzę klienta, ale po to żeby klient miał do niego zaufanie. To nie bazar i pocięte gazety, przynajmniej tak mi się wydawało. No i w końcu to nie JEST ZGODNE Z UNIJNYM PRAWEM. Czym się różnią te banki od Baksika i Gąsiorowskiego, którzy de facto też nie łamali prawa?

      • Tylko bank tez nie jest od
        Tylko bank tez nie jest od tego zeby prowadził za ciebie biznes i podejmował za ciebie decyzje. On ma ci zaoferwoać określone produkty, z których ty możesz skorzystać ale nie musisz. Opcje i kontrakty uwazam za bardzo dobre ale wykorzystywane z glowa i przez ludzi którzy maja o tym pojęcie. Podam ci przykład KGHM zabezpieczył sobie 70 % produkcji na 2009 po cenie miedzi 8000 USD za tone zeby bylo śmieszniej cena miedzi kosztuje teraz chyba okolo 4000 i ma gdzies recesje w tym roku. Tylko umowy podpisywali ludzie ktorzy znali ten produkt i nie bawili sie w spekulacje ale zabezpieczyli tylko faktyczne dochody a jesli pani Krysia czy Zosia wcisnęła komus opcje na siłę bo miała z tego prowizję to albo do sądu i udowadaniam, że tak było pani Krysia leci dyscyplinarnie z bankiem się dogaduje jak rozwiązać problem albo biorę sie za sprzedawanie marchewki na targu a nie za prowadzenie firmy. To jest takie same tłuamczenie jakbyś przyszedł do banku i by ci ktos wcisnął leasing albo kredyt hipoteczny bo napewno ci się przyda. Litości.

        • Nie wiem jak bardzo byś nie
          Nie wiem jak bardzo byś nie tłumaczył, tak dla mnie rzecz jest jasna. Jeśli strona umowy wpływa w trakcie realizacji umowy na warunki umowy, to jest to złodziejstwo. A banki na kurs złotego wpływają i zmieniają warunki umowy. Po drugie OPCJE SĄ BEZPRAWNE NA TERENIA CAŁEJ UE!!! Po trzecie między produktem, a pułapką zastawioną na klienta widzę różnicę, tak jak między kasynem i przechowalnią bagażu. Rozumiem, że jak idziesz do lekarza, to wcześniej studiujesz anatomię i farmację, bo w końcu nie masz obowiązku łykać recept, ale masz obowiązek zapoznać się ze składem chemicznym specyfiku i ocenić jego skuteczność. Jeśli coś się nazywa bank, to ma się zachowywać jak bank, albo powinno płacić podatki jak kasyno.

          • Ok. zanim się zacznie
            Ok. zanim się zacznie dzielenie włosa na 16, to sprostuję, że oczywiście chodzi o taką wersję “opcji” jakie zawierano w Polsce.

          • Być może to medialna kaczka,
            Być może to medialna kaczka, że jest ustawa, którą zawetował Kaczyński, bo przy okazji Tusk chciał uwalić Skrzypka. Być może ta ustawa nie trafiła do TK i być może z tego faktu nie skorzystały banki i być może ta ustawa nie dostosowywała polskiego prawa do unijnego. Nie jestem pewien, niczego nie jestem pewien. Być może na przykład Czechy mają takie same problemy z opcjami jak Polacy. Nie, niczego nie jestem pewien. A być może w ogóle tych opcji nie było, bo trzeba pamiętać, że “opcje” w powiązaniu z fixingiem, mają wpływ na WIG20, przez co stopa zwrotu reguluje poziom inflacji itd. Być może, w każdym razie nic nie jest pewne, a umowy trzeba czytać.

          • Zawetowana Dyrektywa MiFID
            Markets in Financial Instruments Directive
            Obowiązuje na terenie Unii.
            http://www.bankier.pl/wiadomosc/Uporczywa-dyrektywa-1655474.html
            Ona nie zabrania operowania opcjami walutowymi.
            Jej wejście w życie w znacznym stopniu utrudniłoby sprzedaż tego produktu w ilosciach hurtowych i bez względu na stopień zrozumienia instrumentu przez klienta.
            W praktyce mogłaby doprowadzic do sądownego unieważnienia części umów.
            To tylko tak w kwestii formalnej, zeby nie było, że siuksowie wcisnęli nam koce z ospą…

            A co do NBP – szkoda strzępić klawiaturę.
            Proponowana zmiana była raczej kosmetyczna i uzasadniona obecnym stanem rzeczy.
            NBP obecnie nie ma nic wspólnego z Krajowym Depozytem Papierów Wartościowych, a poprawka PO nakazywała mu pozbycie się akcji KDPW.
            Kto mial rację zobaczymy po wyroku Trybunału.

          • Aha, czyli w praktyce i
            Aha, czyli w praktyce i normalnym chłopskim rozumem czytając. Jeśli bank okradłby klienta, ten klient miałaby prawo podać go do sądu i wygrać jak podejrzewam. A w związku z tym, że byłby taki zapis, banki nie kradłyby hurtowo, bo strach. Przepraszam, że trywializuję, ale ja nie mam Twojej wiedzy i mówię to naprawdę z szacunkiem, nie z ironią. Nie mam Twojej wiedzy, dlatego radzę sobie chłopskim rozumem.

          • Co ty gadasz wogóle bezprawne
            Co ty gadasz wogóle bezprawne na terenie całej UE a Francja do uni nie nalezy? To tak dla informacji jednym z największych wystawców opcji na świecie jest BNP Paribans drugi największy francuski bank obok Societe Generale. Po drugie jak idę do banku to idę tam w jakimś celu np. zakupu jakiegoś produktu, który uważam za niezbędny lub mi potrzebny a nie zeby wypic kawke i moze mi cos wcisną. W związku z tym wcześniej próbuję dowiedzieć się jak najwięcej o tym produkcie o jego wadach i zaletach. Dopiero potem podejmuje decyzję że albo on spełnia moje oczekiwania albo nie i dopiero z ta wiedzą udaję się do banku. Listy natomiast z kartami kredytami lądują w koszu a telefony od namolnych pracowników abym wziął kredyt są kwitowane nie potrzebuje. Nie mowie ze banki są idealne bo naciągają nie milosiernie ale wystarczy powiedziec nie potrzebuje a jak się daje ktos omamic zyskami z wykresow itd. nie zadając podstawowego pytania ile moge stracic to jego problem.

          • Odpowiedziałem prostując
            Odpowiedziałem prostując “detale”, parę pięter wyżej. A wady i zalety to ja też potrafię ocenić, gorzej z wadami ukrytymi, albo zamaskowanymi.

          • Matko co za bzdury!!! Ani
            Matko co za bzdury!!! Ani opcje nie są bezprawne, ani opcje którymi handlowane w Polsce nie różnią się od opcji którymi handluje się w całej UE. Dyrektywa sprowadza się w praktyce do tego, że bardziej złożone produkty można sprzedawać tylko klientom tzw. profesjonalnym. 80-90% firm które umoczyły na opcjach, a już na pewno prawie wszystkie giełdowe, spełnia od ręki te kryteria. Gdyby dyrektywa obowiązywała, niczego by to nie zmieniło, może trochę mniejszych firm nie handlowałoby opcjami. Dyrektywa mimo że nie obowiązuje jest respektowana przez niektóre banki, na pewno BPH przed podziałem, teraz nie wiem. Pytasz o banki które handlowały opcjami? Przecież to nie żadna tajemnica – alfabetycznie: BPH, BRE, Citi, Fortis, ING, Millennium, Pekao, Raiffeisen, może kogoś pominąłem.
            Piszesz o pułapkach w umowach, drobnych druczkach, o szulerstwach… firmy rzadko podpisują umowy jeśli wcześniej nie przeczyta ich prawnik, a opcje i strategie opcyjne kuma średnio rozgarnięty student ekonomii, to nie żadna czarna magia. Uwierz, zupełnie mijasz się z prawdą w temacie opcji, ale w sumie się nie dziwię, tak to media wykreowały

  7. uczmy się od Indian liberalizmu i tolerancji
    Z dyskusji na np. kontrowersjach wynika, że dzieci tzn. przyszłość narodu uczy się kolorowania, pokemonów itp. a nauczycieli traktuje jak zbytecznych debili (no chyba, że to zaangażowane feministki).
    Wniosek: brak kadry.

  8. uczmy się od Indian liberalizmu i tolerancji
    Z dyskusji na np. kontrowersjach wynika, że dzieci tzn. przyszłość narodu uczy się kolorowania, pokemonów itp. a nauczycieli traktuje jak zbytecznych debili (no chyba, że to zaangażowane feministki).
    Wniosek: brak kadry.

  9. uczmy się od Indian liberalizmu i tolerancji
    Z dyskusji na np. kontrowersjach wynika, że dzieci tzn. przyszłość narodu uczy się kolorowania, pokemonów itp. a nauczycieli traktuje jak zbytecznych debili (no chyba, że to zaangażowane feministki).
    Wniosek: brak kadry.

  10. A dlaczego uważasz liberalizm za skompromitowany?
     To co robił Greenspan, czy to co robi obecnie Obama z prezesami firm wyciągającymi łapki po państwowe to nie liberalizm. Oni mogą sobie o liberaliźmie mówić, ale liberałami nie są. Za to ty, jeżeli masz wolnościowe poglądy, to sam jesteś liberałem, bo "liberalny" w wolnym tłumaczeniu i we właściwym znaczeniu to dokładnie tyle samo co "wolnościowy".

    PS. A bank powinien być jednak przede wszystkim dobry.

  11. A dlaczego uważasz liberalizm za skompromitowany?
     To co robił Greenspan, czy to co robi obecnie Obama z prezesami firm wyciągającymi łapki po państwowe to nie liberalizm. Oni mogą sobie o liberaliźmie mówić, ale liberałami nie są. Za to ty, jeżeli masz wolnościowe poglądy, to sam jesteś liberałem, bo "liberalny" w wolnym tłumaczeniu i we właściwym znaczeniu to dokładnie tyle samo co "wolnościowy".

    PS. A bank powinien być jednak przede wszystkim dobry.

  12. A dlaczego uważasz liberalizm za skompromitowany?
     To co robił Greenspan, czy to co robi obecnie Obama z prezesami firm wyciągającymi łapki po państwowe to nie liberalizm. Oni mogą sobie o liberaliźmie mówić, ale liberałami nie są. Za to ty, jeżeli masz wolnościowe poglądy, to sam jesteś liberałem, bo "liberalny" w wolnym tłumaczeniu i we właściwym znaczeniu to dokładnie tyle samo co "wolnościowy".

    PS. A bank powinien być jednak przede wszystkim dobry.

  13. Ty zawsze “dokładna” jesteś w
    Ty zawsze “dokładna” jesteś w prostowaniu. Zatem bardzo Cię proszę, poszukaj linków i źródeł, od czego zaczęły się “oszczędności”. Ja pamiętam, że wiadomo od czego i że od medialnego show w sprawie Klicha i uzbrojenia zawodowej armii, od remontów komisariatów, a potem dołożono 9 miliardów z dróg przesuniętych z kupki na kupkę. Cała 20 miliardowa akcja to błazenada, odsyłam do Gomułki, chyba się zna – nie wiem.

  14. Ty zawsze “dokładna” jesteś w
    Ty zawsze “dokładna” jesteś w prostowaniu. Zatem bardzo Cię proszę, poszukaj linków i źródeł, od czego zaczęły się “oszczędności”. Ja pamiętam, że wiadomo od czego i że od medialnego show w sprawie Klicha i uzbrojenia zawodowej armii, od remontów komisariatów, a potem dołożono 9 miliardów z dróg przesuniętych z kupki na kupkę. Cała 20 miliardowa akcja to błazenada, odsyłam do Gomułki, chyba się zna – nie wiem.

  15. Ty zawsze “dokładna” jesteś w
    Ty zawsze “dokładna” jesteś w prostowaniu. Zatem bardzo Cię proszę, poszukaj linków i źródeł, od czego zaczęły się “oszczędności”. Ja pamiętam, że wiadomo od czego i że od medialnego show w sprawie Klicha i uzbrojenia zawodowej armii, od remontów komisariatów, a potem dołożono 9 miliardów z dróg przesuniętych z kupki na kupkę. Cała 20 miliardowa akcja to błazenada, odsyłam do Gomułki, chyba się zna – nie wiem.

  16. Jak wygląda prawda o pakiecie
    Jak wygląda prawda o pakiecie Obamy ładnie opisał K. Rybiński na swoim blogu, to co zwróciło moją uwagę i tu pozwolę sobie na dłuższy cytat:

    “… deficyt 20% amerykańskiego PKB oznacza, deficyt w wysokości 5% globalnego PKB, czyli że każdy z nas przeciętnie pożyczy rządowi USA 5% swojego dochodu w 2009 roku. I to pożyczy na bardzo atrakcyjnych warunkach, bo oprocentowanie ?bezpiecznego? długu rządu USA wynosi 2.5% na 10 lat.

    Jeżeli tak, to obywatele świata mają pewne prawo zapytać, co USA zrobią z tymi pieniędzmi. I dzisiaj już z pewnością można powiedzieć, że nic mądrego. Bo 2.6 biliona dolarów mogłoby wygenerować potężny globalny impuls fiskalny i rozwojowy, gdyby te środki zostały wykorzystane na przykład na inwestycje w biednych krajach świata (te inwestycje mogłyby być realizowane przez amerykańskie firmy) zamiast na łatanie dziur w amerykańskim systemie zdrowotnym i emerytalnym, lub na kolejne, znowu za małe transze dokapitalizowania amerykańskich banków.

    Widzę olbrzymie ryzyko, że USA ?zaśsie? znaczną część globalnych oszczędności, płacąc 2-3% i je zmarnuje, podczas gdy te same oszczędności mogłyby być wykorzytane z dużo lepszym skutkiem dla globalnego wzrostu w innych częściach świata. Nie jestem zwolennikiem teorii konspiracyjnych, ale w tym samym czasie gdy USA pożycza biliony dolarów, jednocześnie pojawiają się dziesiątki artykułów w głownych gazetach świata, które pokazują, że inne regiony, w tym Europa Środkowo-Wschodnia, będą miały kryzys walutowy, więc nie wolno tam inwestować. Skutek: przestraszeni inwestorzy faktycznie uciekają do jedynej ?bezpiecznej oazy?, czyli do USA. ”

  17. Jak wygląda prawda o pakiecie
    Jak wygląda prawda o pakiecie Obamy ładnie opisał K. Rybiński na swoim blogu, to co zwróciło moją uwagę i tu pozwolę sobie na dłuższy cytat:

    “… deficyt 20% amerykańskiego PKB oznacza, deficyt w wysokości 5% globalnego PKB, czyli że każdy z nas przeciętnie pożyczy rządowi USA 5% swojego dochodu w 2009 roku. I to pożyczy na bardzo atrakcyjnych warunkach, bo oprocentowanie ?bezpiecznego? długu rządu USA wynosi 2.5% na 10 lat.

    Jeżeli tak, to obywatele świata mają pewne prawo zapytać, co USA zrobią z tymi pieniędzmi. I dzisiaj już z pewnością można powiedzieć, że nic mądrego. Bo 2.6 biliona dolarów mogłoby wygenerować potężny globalny impuls fiskalny i rozwojowy, gdyby te środki zostały wykorzystane na przykład na inwestycje w biednych krajach świata (te inwestycje mogłyby być realizowane przez amerykańskie firmy) zamiast na łatanie dziur w amerykańskim systemie zdrowotnym i emerytalnym, lub na kolejne, znowu za małe transze dokapitalizowania amerykańskich banków.

    Widzę olbrzymie ryzyko, że USA ?zaśsie? znaczną część globalnych oszczędności, płacąc 2-3% i je zmarnuje, podczas gdy te same oszczędności mogłyby być wykorzytane z dużo lepszym skutkiem dla globalnego wzrostu w innych częściach świata. Nie jestem zwolennikiem teorii konspiracyjnych, ale w tym samym czasie gdy USA pożycza biliony dolarów, jednocześnie pojawiają się dziesiątki artykułów w głownych gazetach świata, które pokazują, że inne regiony, w tym Europa Środkowo-Wschodnia, będą miały kryzys walutowy, więc nie wolno tam inwestować. Skutek: przestraszeni inwestorzy faktycznie uciekają do jedynej ?bezpiecznej oazy?, czyli do USA. ”

  18. Jak wygląda prawda o pakiecie
    Jak wygląda prawda o pakiecie Obamy ładnie opisał K. Rybiński na swoim blogu, to co zwróciło moją uwagę i tu pozwolę sobie na dłuższy cytat:

    “… deficyt 20% amerykańskiego PKB oznacza, deficyt w wysokości 5% globalnego PKB, czyli że każdy z nas przeciętnie pożyczy rządowi USA 5% swojego dochodu w 2009 roku. I to pożyczy na bardzo atrakcyjnych warunkach, bo oprocentowanie ?bezpiecznego? długu rządu USA wynosi 2.5% na 10 lat.

    Jeżeli tak, to obywatele świata mają pewne prawo zapytać, co USA zrobią z tymi pieniędzmi. I dzisiaj już z pewnością można powiedzieć, że nic mądrego. Bo 2.6 biliona dolarów mogłoby wygenerować potężny globalny impuls fiskalny i rozwojowy, gdyby te środki zostały wykorzystane na przykład na inwestycje w biednych krajach świata (te inwestycje mogłyby być realizowane przez amerykańskie firmy) zamiast na łatanie dziur w amerykańskim systemie zdrowotnym i emerytalnym, lub na kolejne, znowu za małe transze dokapitalizowania amerykańskich banków.

    Widzę olbrzymie ryzyko, że USA ?zaśsie? znaczną część globalnych oszczędności, płacąc 2-3% i je zmarnuje, podczas gdy te same oszczędności mogłyby być wykorzytane z dużo lepszym skutkiem dla globalnego wzrostu w innych częściach świata. Nie jestem zwolennikiem teorii konspiracyjnych, ale w tym samym czasie gdy USA pożycza biliony dolarów, jednocześnie pojawiają się dziesiątki artykułów w głownych gazetach świata, które pokazują, że inne regiony, w tym Europa Środkowo-Wschodnia, będą miały kryzys walutowy, więc nie wolno tam inwestować. Skutek: przestraszeni inwestorzy faktycznie uciekają do jedynej ?bezpiecznej oazy?, czyli do USA. ”

  19. Jakie zadłużyć? przecież te
    Jakie zadłużyć? przecież te środki były zapisane w genialnym budżecie opartym na parametrach wyspy wyjętej z kryzysu. Pamiętasz jeszcze ten parametr, coś koło 5% PKB. Jaki mamy teraz? I kiedy będzie znowelizowany? Zdaje się, że optymiści tacy jak Rostkowski wspominają coś o przedziale 3,7-1,7. Biegła jesteś z ekonomii, to policz nam jakI będziemy mieć deficyt zjeżdżając z 5% do 1,7% i ile razy będzie to więcej od 20 sztucznych miliardów oszczędności. Wiem co tłumaczył Gomułka, 9 miliardów na drogi to błazenada, przesunięcie środków i odpowiedzialności. MON tak naprawdę przesunął płatności, a cała ta błazenada po tytułem 20 miliardów w przypadku wejścia do do ERM2 jest PRZEZ UE liczona jako DEFICYT. Tak wyglądają fakty, które można zasypać linkami.

  20. Jakie zadłużyć? przecież te
    Jakie zadłużyć? przecież te środki były zapisane w genialnym budżecie opartym na parametrach wyspy wyjętej z kryzysu. Pamiętasz jeszcze ten parametr, coś koło 5% PKB. Jaki mamy teraz? I kiedy będzie znowelizowany? Zdaje się, że optymiści tacy jak Rostkowski wspominają coś o przedziale 3,7-1,7. Biegła jesteś z ekonomii, to policz nam jakI będziemy mieć deficyt zjeżdżając z 5% do 1,7% i ile razy będzie to więcej od 20 sztucznych miliardów oszczędności. Wiem co tłumaczył Gomułka, 9 miliardów na drogi to błazenada, przesunięcie środków i odpowiedzialności. MON tak naprawdę przesunął płatności, a cała ta błazenada po tytułem 20 miliardów w przypadku wejścia do do ERM2 jest PRZEZ UE liczona jako DEFICYT. Tak wyglądają fakty, które można zasypać linkami.

  21. Jakie zadłużyć? przecież te
    Jakie zadłużyć? przecież te środki były zapisane w genialnym budżecie opartym na parametrach wyspy wyjętej z kryzysu. Pamiętasz jeszcze ten parametr, coś koło 5% PKB. Jaki mamy teraz? I kiedy będzie znowelizowany? Zdaje się, że optymiści tacy jak Rostkowski wspominają coś o przedziale 3,7-1,7. Biegła jesteś z ekonomii, to policz nam jakI będziemy mieć deficyt zjeżdżając z 5% do 1,7% i ile razy będzie to więcej od 20 sztucznych miliardów oszczędności. Wiem co tłumaczył Gomułka, 9 miliardów na drogi to błazenada, przesunięcie środków i odpowiedzialności. MON tak naprawdę przesunął płatności, a cała ta błazenada po tytułem 20 miliardów w przypadku wejścia do do ERM2 jest PRZEZ UE liczona jako DEFICYT. Tak wyglądają fakty, które można zasypać linkami.

  22. Obecną wersję kapitalizmu,
    Obecną wersję kapitalizmu, który kiedyś był XIX wieczny zawdzięczamy socjalizmowi, niestety. Trzeba było milionów zamkniętych w gułagach, żeby “burżuazja” przekonała się do humanizmu. Bat nam ucywilizował kapitalizm. Nie chce powtórki z rozrywki jak zwykle chce tylko, aby to co jest patologią liberalizmu można było głośno nazwać złodziejstwem i konserwowaniem monopolu, może tym razem uda się obejść bez rewolucji.

    •  O jakiej patologii mówisz?
       O jakiej patologii mówisz? Liberalizm chce wolności, która kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych, a to monopol wyklucza. Liberałowie mówią też, że prawo musi być przestrzegane, a to wyklucza złodziejstwo. Jesteś pewien, że to co krytykujesz to na pewno liberalizm?

      • Socjalizm na przykład mówił o
        Socjalizm na przykład mówił o każdemu według potrzeb. Nie znam piękniejszej idei ekonomicznej. Tylko jakoś się w praktyce zesrało. Widzisz, że liberalizm też popuścił w praktyce w gacie, czy nadal czytasz święte księgi. Komuniści też twierdzili, że prawdziwego komunizmu nigdy w Polsce nie było. A katolicy ile razy się modlili za zdrowie swoich wrogów? Gdy w praktyce płonęły stosy. Ten bajzel zawdzięczamy ludziom, którzy liberalizm mieli na ustach, a co zrobili to już mnie od strony językowej mało interesuje, jak dla mnie to po prostu burdel na kółkach.

        •  W praktyce to liberalizm (
           W praktyce to liberalizm ( ekonomiczny, jeśli chodzi o resztę to liberałką nie była ) realizowała pani Thatcher, nie Greenspan. Nie wiem co Greenspan mówił o sobie, nie wiem, czy wytatuował sobie na czole liberalizm, czy nie, ale liberałem nie był. Wystarczy posłuchać Balcerowicza i porównać sobie obu polityków. Zauważysz wtedy między nimi ogromne różnice w wielu sprawach, choćby w podejściu do kredytu, inflacji, czy polityki monetarnej. Obaj są przebrzydłymi liberałami z tego samego wora, czy nie? Chyba nie. Czemu tak bronię liberalizmu skoro jest tylko metką? Ano dlatego, że z tą metką identyfikuje się wielu ludzi, których trudno określić mianem skompromitowanych, ludzi, którzy nie podpisaliby się pod żadnym z działań Greenspana, czy Obamy ( który zresztą nigdy liberałem nie był, chyba, że w amerykańskim tego słowa znaczeniu, ale tam te pojęcia są dość odwrócone ) i którzy nie powinni być wrzucani z nimi do jednego wora.

          • Jeśli to co zrobiła Thatcher
            Jeśli to co zrobiła Thatcher jest liberalizmem, to ja kur..a od dziś jestem ortodoksyjnym liberałem. Przepraszam uniosłem się, ale to ze szczęścia.

          • Masz rację, jesteś.
             "Zdecydowanie uważam, że obywatel powinien myśleć o tym jak na siebie zarobić, a nie jak państwo ma mu dać. Zdecydowanie pogoniłbym wszystkie ośrodki państwowej dystrybucji koncesji, zezwoleń uznaniowych, biurokracji, słowem uwolniłbym rynek. Jak najmniej, o ile w ogóle, fabryk produkujących majtki, widelce, szklanki z udziałem skarbu państwa. Konkurencja jako stymulacja działalności gospodarczej konieczna i chroniona, no i mógłbym jeszcze tak dalej o wszystkich oczywistościach, które składają się na swobodę gospodarczą i wolny rynek."

            To cytat z twojego tekstu, cytat, w którym zaprezentowałeś klasyczne poglądy liberalne. Thatcher ograniczając wszechwładzę związków zawodowych, prywatyzując nierentowne molochy i dbając o niską inflację też prowadziła politykę liberalną. Liberalizm gospodarczy to niekoniecznie Greenspan, a już na pewno nie Obama, liberalizm to Friedman, Hayek i wielu innych wybitnych ekonomistów.

  23. Obecną wersję kapitalizmu,
    Obecną wersję kapitalizmu, który kiedyś był XIX wieczny zawdzięczamy socjalizmowi, niestety. Trzeba było milionów zamkniętych w gułagach, żeby “burżuazja” przekonała się do humanizmu. Bat nam ucywilizował kapitalizm. Nie chce powtórki z rozrywki jak zwykle chce tylko, aby to co jest patologią liberalizmu można było głośno nazwać złodziejstwem i konserwowaniem monopolu, może tym razem uda się obejść bez rewolucji.

    •  O jakiej patologii mówisz?
       O jakiej patologii mówisz? Liberalizm chce wolności, która kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych, a to monopol wyklucza. Liberałowie mówią też, że prawo musi być przestrzegane, a to wyklucza złodziejstwo. Jesteś pewien, że to co krytykujesz to na pewno liberalizm?

      • Socjalizm na przykład mówił o
        Socjalizm na przykład mówił o każdemu według potrzeb. Nie znam piękniejszej idei ekonomicznej. Tylko jakoś się w praktyce zesrało. Widzisz, że liberalizm też popuścił w praktyce w gacie, czy nadal czytasz święte księgi. Komuniści też twierdzili, że prawdziwego komunizmu nigdy w Polsce nie było. A katolicy ile razy się modlili za zdrowie swoich wrogów? Gdy w praktyce płonęły stosy. Ten bajzel zawdzięczamy ludziom, którzy liberalizm mieli na ustach, a co zrobili to już mnie od strony językowej mało interesuje, jak dla mnie to po prostu burdel na kółkach.

        •  W praktyce to liberalizm (
           W praktyce to liberalizm ( ekonomiczny, jeśli chodzi o resztę to liberałką nie była ) realizowała pani Thatcher, nie Greenspan. Nie wiem co Greenspan mówił o sobie, nie wiem, czy wytatuował sobie na czole liberalizm, czy nie, ale liberałem nie był. Wystarczy posłuchać Balcerowicza i porównać sobie obu polityków. Zauważysz wtedy między nimi ogromne różnice w wielu sprawach, choćby w podejściu do kredytu, inflacji, czy polityki monetarnej. Obaj są przebrzydłymi liberałami z tego samego wora, czy nie? Chyba nie. Czemu tak bronię liberalizmu skoro jest tylko metką? Ano dlatego, że z tą metką identyfikuje się wielu ludzi, których trudno określić mianem skompromitowanych, ludzi, którzy nie podpisaliby się pod żadnym z działań Greenspana, czy Obamy ( który zresztą nigdy liberałem nie był, chyba, że w amerykańskim tego słowa znaczeniu, ale tam te pojęcia są dość odwrócone ) i którzy nie powinni być wrzucani z nimi do jednego wora.

          • Jeśli to co zrobiła Thatcher
            Jeśli to co zrobiła Thatcher jest liberalizmem, to ja kur..a od dziś jestem ortodoksyjnym liberałem. Przepraszam uniosłem się, ale to ze szczęścia.

          • Masz rację, jesteś.
             "Zdecydowanie uważam, że obywatel powinien myśleć o tym jak na siebie zarobić, a nie jak państwo ma mu dać. Zdecydowanie pogoniłbym wszystkie ośrodki państwowej dystrybucji koncesji, zezwoleń uznaniowych, biurokracji, słowem uwolniłbym rynek. Jak najmniej, o ile w ogóle, fabryk produkujących majtki, widelce, szklanki z udziałem skarbu państwa. Konkurencja jako stymulacja działalności gospodarczej konieczna i chroniona, no i mógłbym jeszcze tak dalej o wszystkich oczywistościach, które składają się na swobodę gospodarczą i wolny rynek."

            To cytat z twojego tekstu, cytat, w którym zaprezentowałeś klasyczne poglądy liberalne. Thatcher ograniczając wszechwładzę związków zawodowych, prywatyzując nierentowne molochy i dbając o niską inflację też prowadziła politykę liberalną. Liberalizm gospodarczy to niekoniecznie Greenspan, a już na pewno nie Obama, liberalizm to Friedman, Hayek i wielu innych wybitnych ekonomistów.

  24. Obecną wersję kapitalizmu,
    Obecną wersję kapitalizmu, który kiedyś był XIX wieczny zawdzięczamy socjalizmowi, niestety. Trzeba było milionów zamkniętych w gułagach, żeby “burżuazja” przekonała się do humanizmu. Bat nam ucywilizował kapitalizm. Nie chce powtórki z rozrywki jak zwykle chce tylko, aby to co jest patologią liberalizmu można było głośno nazwać złodziejstwem i konserwowaniem monopolu, może tym razem uda się obejść bez rewolucji.

    •  O jakiej patologii mówisz?
       O jakiej patologii mówisz? Liberalizm chce wolności, która kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych, a to monopol wyklucza. Liberałowie mówią też, że prawo musi być przestrzegane, a to wyklucza złodziejstwo. Jesteś pewien, że to co krytykujesz to na pewno liberalizm?

      • Socjalizm na przykład mówił o
        Socjalizm na przykład mówił o każdemu według potrzeb. Nie znam piękniejszej idei ekonomicznej. Tylko jakoś się w praktyce zesrało. Widzisz, że liberalizm też popuścił w praktyce w gacie, czy nadal czytasz święte księgi. Komuniści też twierdzili, że prawdziwego komunizmu nigdy w Polsce nie było. A katolicy ile razy się modlili za zdrowie swoich wrogów? Gdy w praktyce płonęły stosy. Ten bajzel zawdzięczamy ludziom, którzy liberalizm mieli na ustach, a co zrobili to już mnie od strony językowej mało interesuje, jak dla mnie to po prostu burdel na kółkach.

        •  W praktyce to liberalizm (
           W praktyce to liberalizm ( ekonomiczny, jeśli chodzi o resztę to liberałką nie była ) realizowała pani Thatcher, nie Greenspan. Nie wiem co Greenspan mówił o sobie, nie wiem, czy wytatuował sobie na czole liberalizm, czy nie, ale liberałem nie był. Wystarczy posłuchać Balcerowicza i porównać sobie obu polityków. Zauważysz wtedy między nimi ogromne różnice w wielu sprawach, choćby w podejściu do kredytu, inflacji, czy polityki monetarnej. Obaj są przebrzydłymi liberałami z tego samego wora, czy nie? Chyba nie. Czemu tak bronię liberalizmu skoro jest tylko metką? Ano dlatego, że z tą metką identyfikuje się wielu ludzi, których trudno określić mianem skompromitowanych, ludzi, którzy nie podpisaliby się pod żadnym z działań Greenspana, czy Obamy ( który zresztą nigdy liberałem nie był, chyba, że w amerykańskim tego słowa znaczeniu, ale tam te pojęcia są dość odwrócone ) i którzy nie powinni być wrzucani z nimi do jednego wora.

          • Jeśli to co zrobiła Thatcher
            Jeśli to co zrobiła Thatcher jest liberalizmem, to ja kur..a od dziś jestem ortodoksyjnym liberałem. Przepraszam uniosłem się, ale to ze szczęścia.

          • Masz rację, jesteś.
             "Zdecydowanie uważam, że obywatel powinien myśleć o tym jak na siebie zarobić, a nie jak państwo ma mu dać. Zdecydowanie pogoniłbym wszystkie ośrodki państwowej dystrybucji koncesji, zezwoleń uznaniowych, biurokracji, słowem uwolniłbym rynek. Jak najmniej, o ile w ogóle, fabryk produkujących majtki, widelce, szklanki z udziałem skarbu państwa. Konkurencja jako stymulacja działalności gospodarczej konieczna i chroniona, no i mógłbym jeszcze tak dalej o wszystkich oczywistościach, które składają się na swobodę gospodarczą i wolny rynek."

            To cytat z twojego tekstu, cytat, w którym zaprezentowałeś klasyczne poglądy liberalne. Thatcher ograniczając wszechwładzę związków zawodowych, prywatyzując nierentowne molochy i dbając o niską inflację też prowadziła politykę liberalną. Liberalizm gospodarczy to niekoniecznie Greenspan, a już na pewno nie Obama, liberalizm to Friedman, Hayek i wielu innych wybitnych ekonomistów.

  25. Nie mamy.
     Ludzie bezmyślnie ( sam kiedyś tak zrobiłem, ale się w porę "połapałem" ) biorą do kupy wszystko co w naszym systemie było złe i przylepiają temu czemuś metkę "neoliberalizmu", czy po prostu "liberalizmu", nie próbując nawet zadać sobie trudu, by dowiedzieć się, czy jakieś konkretne rozwiązanie ( np. pompowanie w gospodarkę taniego pieniądza, monopole, czy finansowanie wszystkiego kredytem ) to faktycznie produkt liberalizmu, czy może jednak nie. Potem pieprzą o "skompromitowanej ideologii neoliberalnej", czy o "bezmyślnych doktrynerach", podczas gdy sami powtarzają tylko głupie hasła.

    • Zaraz, zaraz, to co my
      Zaraz, zaraz, to co my mieliśmy w ostatnich latach jako obowiązującą światową doktrynę. Jak to nazwiesz? Albo inaczej jacy uczeni w piśmie, z jakie szkoły firmowali to co mamy? Keynesiści? Oświeć mnie, bo rozumiem, że można bronić religii, ale kapłanów?

      •  Co mieliśmy? Zależy w jakim
         Co mieliśmy? Zależy w jakim kraju. We Francji, czy w Niemczech liberalizmu raczej nie było, było coś pośredniego między liberalizmem a keynesizmem. Polska również zbyt liberalna nie była, milion koncesji, rozdęta biurokracja, reglamentowana działalność gospodarcza, duże kwoty przeznaczane na socjal ( ustępujemy tylko Francji, RFN, Skandynawom i zdaje się, że któremuś z krajów Beneluksu ), politycy dogadujący się ze związkami, wymieniać dalej? A jeśli chodzi o USA to owszem, zastosowano tam w gospodarce rozwiązania neoliberalne, na czym Amerykanie źle nie wyszli. Wyszli źle tylko na zbyt powszechnie dostępnym kredycie i na praktycznym braku nadzoru bankowego. Można to uznać za część ideologii liberalnej, ale czy na pewno? Balcerowicz, czy Thatcher to gospodarczy liberałowie i oni konsekwentnie opowiadali się za tym, by pieniądz był stabilny i mocny, inflacja niska, a kredyt ograniczony możliwościami spłacalności. Greenspan postępował zupełnie na odwrót, on chciał rozpędzić gospodarkę tanim pieniądzem z taniego kredytu, wydawanym na drogie nieruchomości. Czy to liberalizm? Nie sądzę, dziś zresztą podobne pomysły mają różni sojusznicy na rzecz "Polski socjalnej", którzy krzyczą o kredycie dla każdego. Oni też są liberałami?

        • To co wprowadzili jankesi to
          To co wprowadzili jankesi to nie jest liberalizm to jest nowa doktryna debilizm. otóż “konsumenci pozwolili, żeby relacja ich zadłużenia do dochodu wzrosła do 135 proc. W 1994 roku wynosiła 65 proc.”
          http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=0067539f-6692-48da-a15a-72ddd55249a6&open=sec
          W tej sytuacji jeszcze mają pretnsję, że zastopowano akcję kredytową. Ktoś kto całe wynagrodzenie wydaje na spłate obecnego zadłuzenia ma wziąść następny kredyt aby pobudzić gospodarke czyli dom na kredyt samochod na kredyt studia dziecka za kredyt i ma jeszcze wziąść następny kredyt na następny samochód i mało tego banki mają jeszcze z ochotą kredytów udzielać- Wyższa Szkoła Ekonomii w Tworkach.

          • Masz rację.
             Co ciekawe dalsze radosne życie na kredyt postuluje lewica i to ta najbardziej ideowa, socjalistyczna i antyliberalna. Tak się jednak nie da, ten kryzys to nie żaden globalny przekręt, to po prostu reakcja obronna organizmu. Organizmu, w którym przejadano dwa razy więcej niż produkowano. Przed skutkami takiego żarcia na kredyt ostrzegał już dwa lata temu Peter Schiff ( liberał, niemal libertarianin ) i okazało się, że miał rację, tak samo jak rację miał Leszek Balcerowicz ( też liberał ), który schładzał polską gospodarkę i uratował ją w ten sposób przed katastrofą. Pomylił się natomiast Greenspan ( którego działania trudno mi powiązać z jakąkolwiek myślą ekonomiczną, czy z myślą w ogóle ) i zaczyna mylić się Obama ( któremu bliżej do socjaldemokracji, niż do liberalizmu i którego działania pochwaliła kiedyś "Krytyka Polityczna" Sierakowskiego ). To tyle na temat skompromitowanych liberałów, więcej nie będę mówił, każdy sam może ocenić kto tu się skompromitował, a kto nie.

          • ten kryzys to nie żaden globalny przekręt
            Patrz politycznie a nie ekonomicznie. Wtedy cycuś wprost.
            Jeszcze nigdy tak niewielu nie zrobiło wała z tak wielu, że zacytuję.

          • O! Sam w środek kółeczka, a
            O! W sam środek kółeczka, a ja się z rozsądnym człowiekiem o jakieś opcje spieram, aż mi wstyd teraz

  26. Nie mamy.
     Ludzie bezmyślnie ( sam kiedyś tak zrobiłem, ale się w porę "połapałem" ) biorą do kupy wszystko co w naszym systemie było złe i przylepiają temu czemuś metkę "neoliberalizmu", czy po prostu "liberalizmu", nie próbując nawet zadać sobie trudu, by dowiedzieć się, czy jakieś konkretne rozwiązanie ( np. pompowanie w gospodarkę taniego pieniądza, monopole, czy finansowanie wszystkiego kredytem ) to faktycznie produkt liberalizmu, czy może jednak nie. Potem pieprzą o "skompromitowanej ideologii neoliberalnej", czy o "bezmyślnych doktrynerach", podczas gdy sami powtarzają tylko głupie hasła.

    • Zaraz, zaraz, to co my
      Zaraz, zaraz, to co my mieliśmy w ostatnich latach jako obowiązującą światową doktrynę. Jak to nazwiesz? Albo inaczej jacy uczeni w piśmie, z jakie szkoły firmowali to co mamy? Keynesiści? Oświeć mnie, bo rozumiem, że można bronić religii, ale kapłanów?

      •  Co mieliśmy? Zależy w jakim
         Co mieliśmy? Zależy w jakim kraju. We Francji, czy w Niemczech liberalizmu raczej nie było, było coś pośredniego między liberalizmem a keynesizmem. Polska również zbyt liberalna nie była, milion koncesji, rozdęta biurokracja, reglamentowana działalność gospodarcza, duże kwoty przeznaczane na socjal ( ustępujemy tylko Francji, RFN, Skandynawom i zdaje się, że któremuś z krajów Beneluksu ), politycy dogadujący się ze związkami, wymieniać dalej? A jeśli chodzi o USA to owszem, zastosowano tam w gospodarce rozwiązania neoliberalne, na czym Amerykanie źle nie wyszli. Wyszli źle tylko na zbyt powszechnie dostępnym kredycie i na praktycznym braku nadzoru bankowego. Można to uznać za część ideologii liberalnej, ale czy na pewno? Balcerowicz, czy Thatcher to gospodarczy liberałowie i oni konsekwentnie opowiadali się za tym, by pieniądz był stabilny i mocny, inflacja niska, a kredyt ograniczony możliwościami spłacalności. Greenspan postępował zupełnie na odwrót, on chciał rozpędzić gospodarkę tanim pieniądzem z taniego kredytu, wydawanym na drogie nieruchomości. Czy to liberalizm? Nie sądzę, dziś zresztą podobne pomysły mają różni sojusznicy na rzecz "Polski socjalnej", którzy krzyczą o kredycie dla każdego. Oni też są liberałami?

        • To co wprowadzili jankesi to
          To co wprowadzili jankesi to nie jest liberalizm to jest nowa doktryna debilizm. otóż “konsumenci pozwolili, żeby relacja ich zadłużenia do dochodu wzrosła do 135 proc. W 1994 roku wynosiła 65 proc.”
          http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=0067539f-6692-48da-a15a-72ddd55249a6&open=sec
          W tej sytuacji jeszcze mają pretnsję, że zastopowano akcję kredytową. Ktoś kto całe wynagrodzenie wydaje na spłate obecnego zadłuzenia ma wziąść następny kredyt aby pobudzić gospodarke czyli dom na kredyt samochod na kredyt studia dziecka za kredyt i ma jeszcze wziąść następny kredyt na następny samochód i mało tego banki mają jeszcze z ochotą kredytów udzielać- Wyższa Szkoła Ekonomii w Tworkach.

          • Masz rację.
             Co ciekawe dalsze radosne życie na kredyt postuluje lewica i to ta najbardziej ideowa, socjalistyczna i antyliberalna. Tak się jednak nie da, ten kryzys to nie żaden globalny przekręt, to po prostu reakcja obronna organizmu. Organizmu, w którym przejadano dwa razy więcej niż produkowano. Przed skutkami takiego żarcia na kredyt ostrzegał już dwa lata temu Peter Schiff ( liberał, niemal libertarianin ) i okazało się, że miał rację, tak samo jak rację miał Leszek Balcerowicz ( też liberał ), który schładzał polską gospodarkę i uratował ją w ten sposób przed katastrofą. Pomylił się natomiast Greenspan ( którego działania trudno mi powiązać z jakąkolwiek myślą ekonomiczną, czy z myślą w ogóle ) i zaczyna mylić się Obama ( któremu bliżej do socjaldemokracji, niż do liberalizmu i którego działania pochwaliła kiedyś "Krytyka Polityczna" Sierakowskiego ). To tyle na temat skompromitowanych liberałów, więcej nie będę mówił, każdy sam może ocenić kto tu się skompromitował, a kto nie.

          • ten kryzys to nie żaden globalny przekręt
            Patrz politycznie a nie ekonomicznie. Wtedy cycuś wprost.
            Jeszcze nigdy tak niewielu nie zrobiło wała z tak wielu, że zacytuję.

          • O! Sam w środek kółeczka, a
            O! W sam środek kółeczka, a ja się z rozsądnym człowiekiem o jakieś opcje spieram, aż mi wstyd teraz

  27. Nie mamy.
     Ludzie bezmyślnie ( sam kiedyś tak zrobiłem, ale się w porę "połapałem" ) biorą do kupy wszystko co w naszym systemie było złe i przylepiają temu czemuś metkę "neoliberalizmu", czy po prostu "liberalizmu", nie próbując nawet zadać sobie trudu, by dowiedzieć się, czy jakieś konkretne rozwiązanie ( np. pompowanie w gospodarkę taniego pieniądza, monopole, czy finansowanie wszystkiego kredytem ) to faktycznie produkt liberalizmu, czy może jednak nie. Potem pieprzą o "skompromitowanej ideologii neoliberalnej", czy o "bezmyślnych doktrynerach", podczas gdy sami powtarzają tylko głupie hasła.

    • Zaraz, zaraz, to co my
      Zaraz, zaraz, to co my mieliśmy w ostatnich latach jako obowiązującą światową doktrynę. Jak to nazwiesz? Albo inaczej jacy uczeni w piśmie, z jakie szkoły firmowali to co mamy? Keynesiści? Oświeć mnie, bo rozumiem, że można bronić religii, ale kapłanów?

      •  Co mieliśmy? Zależy w jakim
         Co mieliśmy? Zależy w jakim kraju. We Francji, czy w Niemczech liberalizmu raczej nie było, było coś pośredniego między liberalizmem a keynesizmem. Polska również zbyt liberalna nie była, milion koncesji, rozdęta biurokracja, reglamentowana działalność gospodarcza, duże kwoty przeznaczane na socjal ( ustępujemy tylko Francji, RFN, Skandynawom i zdaje się, że któremuś z krajów Beneluksu ), politycy dogadujący się ze związkami, wymieniać dalej? A jeśli chodzi o USA to owszem, zastosowano tam w gospodarce rozwiązania neoliberalne, na czym Amerykanie źle nie wyszli. Wyszli źle tylko na zbyt powszechnie dostępnym kredycie i na praktycznym braku nadzoru bankowego. Można to uznać za część ideologii liberalnej, ale czy na pewno? Balcerowicz, czy Thatcher to gospodarczy liberałowie i oni konsekwentnie opowiadali się za tym, by pieniądz był stabilny i mocny, inflacja niska, a kredyt ograniczony możliwościami spłacalności. Greenspan postępował zupełnie na odwrót, on chciał rozpędzić gospodarkę tanim pieniądzem z taniego kredytu, wydawanym na drogie nieruchomości. Czy to liberalizm? Nie sądzę, dziś zresztą podobne pomysły mają różni sojusznicy na rzecz "Polski socjalnej", którzy krzyczą o kredycie dla każdego. Oni też są liberałami?

        • To co wprowadzili jankesi to
          To co wprowadzili jankesi to nie jest liberalizm to jest nowa doktryna debilizm. otóż “konsumenci pozwolili, żeby relacja ich zadłużenia do dochodu wzrosła do 135 proc. W 1994 roku wynosiła 65 proc.”
          http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=0067539f-6692-48da-a15a-72ddd55249a6&open=sec
          W tej sytuacji jeszcze mają pretnsję, że zastopowano akcję kredytową. Ktoś kto całe wynagrodzenie wydaje na spłate obecnego zadłuzenia ma wziąść następny kredyt aby pobudzić gospodarke czyli dom na kredyt samochod na kredyt studia dziecka za kredyt i ma jeszcze wziąść następny kredyt na następny samochód i mało tego banki mają jeszcze z ochotą kredytów udzielać- Wyższa Szkoła Ekonomii w Tworkach.

          • Masz rację.
             Co ciekawe dalsze radosne życie na kredyt postuluje lewica i to ta najbardziej ideowa, socjalistyczna i antyliberalna. Tak się jednak nie da, ten kryzys to nie żaden globalny przekręt, to po prostu reakcja obronna organizmu. Organizmu, w którym przejadano dwa razy więcej niż produkowano. Przed skutkami takiego żarcia na kredyt ostrzegał już dwa lata temu Peter Schiff ( liberał, niemal libertarianin ) i okazało się, że miał rację, tak samo jak rację miał Leszek Balcerowicz ( też liberał ), który schładzał polską gospodarkę i uratował ją w ten sposób przed katastrofą. Pomylił się natomiast Greenspan ( którego działania trudno mi powiązać z jakąkolwiek myślą ekonomiczną, czy z myślą w ogóle ) i zaczyna mylić się Obama ( któremu bliżej do socjaldemokracji, niż do liberalizmu i którego działania pochwaliła kiedyś "Krytyka Polityczna" Sierakowskiego ). To tyle na temat skompromitowanych liberałów, więcej nie będę mówił, każdy sam może ocenić kto tu się skompromitował, a kto nie.

          • ten kryzys to nie żaden globalny przekręt
            Patrz politycznie a nie ekonomicznie. Wtedy cycuś wprost.
            Jeszcze nigdy tak niewielu nie zrobiło wała z tak wielu, że zacytuję.

          • O! Sam w środek kółeczka, a
            O! W sam środek kółeczka, a ja się z rozsądnym człowiekiem o jakieś opcje spieram, aż mi wstyd teraz

  28. a o co chodziło z tym Balcerowiczem, bo nie widziałem?
    Czy chce zobaczyć, czy te setki miliardów wpłynął na inflację?
    PS
    Co do spiskowych teorii to istnieje taka, że są wiszące w powietrzu wierzytelności Chin i nie chodzi jedynie o 1 bilion USD w obligacjach skarbowych. Podobno Chiny są szczęśliwym posiadaczem innych papierów dłużnych na 5 bilionów USD m.in. derywatów, którymi amerkanie sfinansowali radosny boom mieszkaniowy w USA. Ktoś teraz Chińczykom będzie musił te biliony zwrócić, a upadek Lehman Brothers, który zadziwił wszystkich, pokazał Chińczykom, że nie można swoich śmieciowców tak po prostu przedstawić do wykupu. Od czasu kryzysu były już chyba trzy incydenty morskie u brzegów Chin. Jak dla mnie na linii USA – Chiny zrobiło się nerwowo i gorąco. Od czasu kryzysu były już chyba trzy incydenty morskie u brzegów Chin, a Clinton chyba w pierwszą wizytę poleciała do Pekinu.

      • Chciałem spytać jeszcze o coś
        Chciałem spytać jeszcze o coś w swojej naiwności. Skoro już takie AIG zostało napompowane tlenem, to czy nie lepiej było to zaorać i podzielić na 10, 20 konkurujących ze sobą firm, zamiast reanimować oligopolowego trupa? Chociaż taki sztuczny liberalizm?

        • Byłoby lepiej.
           Byłoby też rozsądniej, uczciwiej i bardziej liberalnie ( czy jak wolisz – wolnościowo ). Ale co z tego, skoro Ameryka wybrała tego, kogo wybrała? Mają teraz za swoje. Na szczęście niektórzy zaczynają tam mądrzeć, jedenaście stanów już połapało się co oznacza "plan ratunkowy" i chce uciekać z tonącego okrętu, niedługo dołączy do nich kolejne sześć.

        • Nie wiem
          o AIG jakoś nie czytałem. Jedyne co wiem to, że byli zapakowani w ubezpieczenie derywatów (kredyt hipoteczny) po same uszy. Jak to z tymi derywatami było to dalej do końca nie wiadomo. W końcu kredyty hipoteczne w USA były pod nieliberalną ochroną amerykańskiego państwa. Chyba także wszyscy się cieszyli, że budują za chińskie pieniądze.
          PS
          Do tej pory amerykanie reagują z poszanowaniem prawa własności (he, he nie krzyczeć), a taki podział to by było ingerowanie w święte prawo własności, więc nawet w dzisiejszych czasach chyba nie możliwe.

      • Ja też bym chciał, bo odpowiedź nie jest oczywista
        Co prawda w latach 70 Keynes’izm zawiód, gdyż pojawiła się stagflacja, ale teraz mądrzy pewnie twierdzą, że wygeneruje to wzrost gospodarczy, a nie inflację. Do tej pory rzeczywiście mogło tak być, gdyż te miliardy szły, głównie, do systemu bankowego i to jako inwestycje portfelowe. Z tym rozdawaniem pieniędzy podatnika to nie do końca była prawda. Państwo wchodziło kapitałowo do banku wykupując tanie akcje i dając gwarancje posiadanym bankom, ale pod pewnymi warunkami – kontrola państawa nad bankiem i brak dywidendy dla dotychczasowych akcjonariuszy. Sposób ten, za kilkanaście miesięcy, prawdopodobnie pozwoli państwu amerykańskiemu zarobić na tej nacjonalizacji, gdyż sprzeda nabyte obecnie akcje za dużo większe pieniądze. Ten drugi pakiet to m.in. ulgi podatkowe, a tutaj z inflacją może być różnie. Przediębiorcy, dławieni brakiem kredytu inwestycyjnego i brakiem klimatu do inwestycji, zamiast inwestować i zwiększać zatrudnienie moga po prostu odpowiedzieć podwyżkami na zwiększony popyt i pchać inflację do góry. Wpompowane pieniądze nie pomogą jeżeli nie będzie klimatu zdo zwiększania inwestycji i zatrudnienia. Taki pieniądz generuje jedynie inflację. Może dlatego Bernanke modli się o koniec kryzysu jeszcze w tym roku.

        •  O wzroście moglibyśmy mówić
           O wzroście moglibyśmy mówić wtedy, gdyby publiczne pieniądze zostały pożyczone i gdyby banki i ubezpieczalnie musiały pożyczkę spłacić. Wtedy na pewno nie doszłoby do żadnych nadużyć, bo taki bank wiedziałby, że musi oszczędzać i racjonalnie wydawać, by móc zarobić i mieć z czego oddać. Zrobiono jednak inaczej, pieniądze dano i zrobiono wszystko, by pokazać, że my, rząd Stanów Zjednoczonych, jesteśmy fajni i nie damy żadnemu nieudolnie zarządzanemu molochowi zbankrutować. Zrobiono więc wielki socjalizm, w którym można trwonić pieniądze bez umiaru i bez sensu, bo przecież w razie czego państwo da. To zrobił Paulson, a Obama chce to kontynuować, co musi prędzej, czy później źle się skończyć. Dla Obamy lepiej, by skończyło się później, dla społeczeństwa, by w ogóle się nie zaczynało.

          • Ty mówisz – dano
            Ja mówię – zainwestowano. Bezpieczeństwo systemu bankowego to na prawdę nie jest jakaś bajka do straszenia małych dzieci. Tumult u drzwi banku śni się pewnie jescze tym, którzy pamiętają kryzys z lat 30-tych.

          • No jak zainwestowano? Ktoś
            No jak zainwestowano? Ktoś rozłożył na łopaty firmę, obciążył swoją chciwością własną firmę, gospodarkę własnego kraju i polowy świata, a Ty mówisz o inwestycji? W kogo? W co? Ja też tak chce, dzisiaj doprowadzę swoją firmę do bankructwa od ręki od zaraz, a Ty we mnie zainwestuj.

          • Mówiłem o objęciu akcji banków przez państwo za USD
            To jest inwestycja, chociaż ratunkowa, i raczej amerkańskie państwo na tym nie straci.

          •  OK, a co powiesz na
             OK, a co powiesz na działanie według zasady "temu damy 50 miliardów, tamtemu 60, a tamtemu 200"? To też inwestycja? Nie sądzisz, że państwo powinno zachować się jak bankier i pożyczyć te pieniądze zamiast ich dawać?

          • Nie precyzujesz o co chodzi
            Pierwszy pakiet to inwestycje ratunkowe, ale tego jak widać nie potrafię Ci wyjaśnić, a rysować nie potrafię. Drugi pakiet to jeszcze mgławica, ale m.in. jest mowa o obniżkach podatków, a to chyba nie powinno być oprocentowane

          • Niczego nie musisz mi tłumaczyć.
             Pierwszy pakiet, czyli plan Paulsona, polegał na tym, że państwo wykupiło niespłacalne długi. Drugi pakiet, czyli plan Obamy, polega na połączeniu cięć podatkowych ze zwiększeniem wydatków budżetowych, czyli na debiliźmie. Oznacza to dalszy wzrost zadłużenia, które i tak wynosi ponad 10 bilionów dolarów ( naszych bilionów ) i rośnie w tempie ponad tysiąca dolarów na sekundę. Poza tym pan Obama myśli chyba, że jak stworzy z powietrza nowe pieniądze i wpompuje je w gospodarkę, to osiągnie wzrost. Niestety nie jest to takie łatwe, a myślenie "się pożyczy, się wpompuje", to myślenie rodem z późnego PRL, gdy władza pieniądze "się dodrukowywała".

          • Ja, USA chyba są bankrutem,
            ale jest jeszcze masa głupków, która chce bankrutowi pożyczać. Ci duzi może i nie są tacy głupi, gdyż pewnie liczą na konwersję wierzytelności na realny majątek. Chyba, że będzie wojna.Teraz mi to do głowy przyszło. Jakoś wojną mi to coraz bardziej pachnie. I to dużą wojną.
            PS
            Jestem po kilku piwach, więc nie róbcie jeszcze wojennych zapasów, ale …

          •  Zgadzam się, masz
             Zgadzam się, masz tutaj rację. Nie wiem o jakie "inwestycje" chodzi Duralexowi, moim zdaniem inwestycją byłaby pożyczka – firma dostaje pieniądze i albo wykorzystuje je do wyjścia na prostą, po czym je oddaje, albo trwoni je, po czym upada, a majątek zajmuje komornik. To są zdrowe zasady, natomiast dawanie prezentów to zwyczajne pielęgnowanie bankrutów, powtórka z PRL.

            PS. Nadal nie zmieniłeś zdania co do liberalizmu?

          • Ja znasz inwestowanie w akcje?
            Obejmując akcje z nowej emisji, nawet ratunkowej, inwestujesz. Państwo amerykańskie zainwestowło, bo kupiło akcje banków. Nie dało, nie zasiliło, nie zasponsorowało – za budżetowe pieniądze kupiło akcje banków i postawiło dla tej inwestycji pewne warunki. Może to i nacjonalizacja, ale w dalszym ciągu inwestycja, tyle, że państwowa. Prawdopodobnie bardzo dobra inwestycja, bo akcje kiedyś wzrosną. Te amerykany takie do końca głupie nie są.

          •  Państwo kupiło akcje
             Państwo kupiło akcje bankrutów i bankruci mają kłopot z głowy. Mogą sobie teraz przyznać milionowe premie i kupić samolot ze skórą, klimą i innymi bajerami. Można to uważać za skuteczną inwestycję, można też patrzeć na to jak na zwyczajne zwalnianie kogoś z odpowiedzialności za własne czyny. Takie zwalnianie z odpowiedzialności jest demoralizujące, szkodzi wolności i uczciwości. OK, można uznać tę inwestycję za konieczną, ale nie dało się tego przeprowadzić w inny sposób? Natomiast jeśli chodzi o wsparcie dla firm z innych gałęzi gospodarki, m. in. ubezpieczycieli, czy firm motoryzacyjnych, to tu nie widzę żadnego sensu, ani usprawiedliwienia.

          • 🙂 Te premie w USA to chyba prozaiczna sprawa
            Management takie umowy miał i choćby się firma wywracała to im się, zgodnie z umową, należy. Może to śmieszne, ale w naszych firmach też funkcjonują Zakładowe Systemy Wynagradzania i choćby do firmy właśnie wchodził syndyk, to pracownikowi się należy jak psu miska – nawet jeżeli będzie miał zarzuty prokuratorskie – serio.
            PS
            Co do firm motoryzacyjnych – pełna zgoda, ale tam chyba pieniądze nie poszły

  29. a o co chodziło z tym Balcerowiczem, bo nie widziałem?
    Czy chce zobaczyć, czy te setki miliardów wpłynął na inflację?
    PS
    Co do spiskowych teorii to istnieje taka, że są wiszące w powietrzu wierzytelności Chin i nie chodzi jedynie o 1 bilion USD w obligacjach skarbowych. Podobno Chiny są szczęśliwym posiadaczem innych papierów dłużnych na 5 bilionów USD m.in. derywatów, którymi amerkanie sfinansowali radosny boom mieszkaniowy w USA. Ktoś teraz Chińczykom będzie musił te biliony zwrócić, a upadek Lehman Brothers, który zadziwił wszystkich, pokazał Chińczykom, że nie można swoich śmieciowców tak po prostu przedstawić do wykupu. Od czasu kryzysu były już chyba trzy incydenty morskie u brzegów Chin. Jak dla mnie na linii USA – Chiny zrobiło się nerwowo i gorąco. Od czasu kryzysu były już chyba trzy incydenty morskie u brzegów Chin, a Clinton chyba w pierwszą wizytę poleciała do Pekinu.

      • Chciałem spytać jeszcze o coś
        Chciałem spytać jeszcze o coś w swojej naiwności. Skoro już takie AIG zostało napompowane tlenem, to czy nie lepiej było to zaorać i podzielić na 10, 20 konkurujących ze sobą firm, zamiast reanimować oligopolowego trupa? Chociaż taki sztuczny liberalizm?

        • Byłoby lepiej.
           Byłoby też rozsądniej, uczciwiej i bardziej liberalnie ( czy jak wolisz – wolnościowo ). Ale co z tego, skoro Ameryka wybrała tego, kogo wybrała? Mają teraz za swoje. Na szczęście niektórzy zaczynają tam mądrzeć, jedenaście stanów już połapało się co oznacza "plan ratunkowy" i chce uciekać z tonącego okrętu, niedługo dołączy do nich kolejne sześć.

        • Nie wiem
          o AIG jakoś nie czytałem. Jedyne co wiem to, że byli zapakowani w ubezpieczenie derywatów (kredyt hipoteczny) po same uszy. Jak to z tymi derywatami było to dalej do końca nie wiadomo. W końcu kredyty hipoteczne w USA były pod nieliberalną ochroną amerykańskiego państwa. Chyba także wszyscy się cieszyli, że budują za chińskie pieniądze.
          PS
          Do tej pory amerykanie reagują z poszanowaniem prawa własności (he, he nie krzyczeć), a taki podział to by było ingerowanie w święte prawo własności, więc nawet w dzisiejszych czasach chyba nie możliwe.

      • Ja też bym chciał, bo odpowiedź nie jest oczywista
        Co prawda w latach 70 Keynes’izm zawiód, gdyż pojawiła się stagflacja, ale teraz mądrzy pewnie twierdzą, że wygeneruje to wzrost gospodarczy, a nie inflację. Do tej pory rzeczywiście mogło tak być, gdyż te miliardy szły, głównie, do systemu bankowego i to jako inwestycje portfelowe. Z tym rozdawaniem pieniędzy podatnika to nie do końca była prawda. Państwo wchodziło kapitałowo do banku wykupując tanie akcje i dając gwarancje posiadanym bankom, ale pod pewnymi warunkami – kontrola państawa nad bankiem i brak dywidendy dla dotychczasowych akcjonariuszy. Sposób ten, za kilkanaście miesięcy, prawdopodobnie pozwoli państwu amerykańskiemu zarobić na tej nacjonalizacji, gdyż sprzeda nabyte obecnie akcje za dużo większe pieniądze. Ten drugi pakiet to m.in. ulgi podatkowe, a tutaj z inflacją może być różnie. Przediębiorcy, dławieni brakiem kredytu inwestycyjnego i brakiem klimatu do inwestycji, zamiast inwestować i zwiększać zatrudnienie moga po prostu odpowiedzieć podwyżkami na zwiększony popyt i pchać inflację do góry. Wpompowane pieniądze nie pomogą jeżeli nie będzie klimatu zdo zwiększania inwestycji i zatrudnienia. Taki pieniądz generuje jedynie inflację. Może dlatego Bernanke modli się o koniec kryzysu jeszcze w tym roku.

        •  O wzroście moglibyśmy mówić
           O wzroście moglibyśmy mówić wtedy, gdyby publiczne pieniądze zostały pożyczone i gdyby banki i ubezpieczalnie musiały pożyczkę spłacić. Wtedy na pewno nie doszłoby do żadnych nadużyć, bo taki bank wiedziałby, że musi oszczędzać i racjonalnie wydawać, by móc zarobić i mieć z czego oddać. Zrobiono jednak inaczej, pieniądze dano i zrobiono wszystko, by pokazać, że my, rząd Stanów Zjednoczonych, jesteśmy fajni i nie damy żadnemu nieudolnie zarządzanemu molochowi zbankrutować. Zrobiono więc wielki socjalizm, w którym można trwonić pieniądze bez umiaru i bez sensu, bo przecież w razie czego państwo da. To zrobił Paulson, a Obama chce to kontynuować, co musi prędzej, czy później źle się skończyć. Dla Obamy lepiej, by skończyło się później, dla społeczeństwa, by w ogóle się nie zaczynało.

          • Ty mówisz – dano
            Ja mówię – zainwestowano. Bezpieczeństwo systemu bankowego to na prawdę nie jest jakaś bajka do straszenia małych dzieci. Tumult u drzwi banku śni się pewnie jescze tym, którzy pamiętają kryzys z lat 30-tych.

          • No jak zainwestowano? Ktoś
            No jak zainwestowano? Ktoś rozłożył na łopaty firmę, obciążył swoją chciwością własną firmę, gospodarkę własnego kraju i polowy świata, a Ty mówisz o inwestycji? W kogo? W co? Ja też tak chce, dzisiaj doprowadzę swoją firmę do bankructwa od ręki od zaraz, a Ty we mnie zainwestuj.

          • Mówiłem o objęciu akcji banków przez państwo za USD
            To jest inwestycja, chociaż ratunkowa, i raczej amerkańskie państwo na tym nie straci.

          •  OK, a co powiesz na
             OK, a co powiesz na działanie według zasady "temu damy 50 miliardów, tamtemu 60, a tamtemu 200"? To też inwestycja? Nie sądzisz, że państwo powinno zachować się jak bankier i pożyczyć te pieniądze zamiast ich dawać?

          • Nie precyzujesz o co chodzi
            Pierwszy pakiet to inwestycje ratunkowe, ale tego jak widać nie potrafię Ci wyjaśnić, a rysować nie potrafię. Drugi pakiet to jeszcze mgławica, ale m.in. jest mowa o obniżkach podatków, a to chyba nie powinno być oprocentowane

          • Niczego nie musisz mi tłumaczyć.
             Pierwszy pakiet, czyli plan Paulsona, polegał na tym, że państwo wykupiło niespłacalne długi. Drugi pakiet, czyli plan Obamy, polega na połączeniu cięć podatkowych ze zwiększeniem wydatków budżetowych, czyli na debiliźmie. Oznacza to dalszy wzrost zadłużenia, które i tak wynosi ponad 10 bilionów dolarów ( naszych bilionów ) i rośnie w tempie ponad tysiąca dolarów na sekundę. Poza tym pan Obama myśli chyba, że jak stworzy z powietrza nowe pieniądze i wpompuje je w gospodarkę, to osiągnie wzrost. Niestety nie jest to takie łatwe, a myślenie "się pożyczy, się wpompuje", to myślenie rodem z późnego PRL, gdy władza pieniądze "się dodrukowywała".

          • Ja, USA chyba są bankrutem,
            ale jest jeszcze masa głupków, która chce bankrutowi pożyczać. Ci duzi może i nie są tacy głupi, gdyż pewnie liczą na konwersję wierzytelności na realny majątek. Chyba, że będzie wojna.Teraz mi to do głowy przyszło. Jakoś wojną mi to coraz bardziej pachnie. I to dużą wojną.
            PS
            Jestem po kilku piwach, więc nie róbcie jeszcze wojennych zapasów, ale …

          •  Zgadzam się, masz
             Zgadzam się, masz tutaj rację. Nie wiem o jakie "inwestycje" chodzi Duralexowi, moim zdaniem inwestycją byłaby pożyczka – firma dostaje pieniądze i albo wykorzystuje je do wyjścia na prostą, po czym je oddaje, albo trwoni je, po czym upada, a majątek zajmuje komornik. To są zdrowe zasady, natomiast dawanie prezentów to zwyczajne pielęgnowanie bankrutów, powtórka z PRL.

            PS. Nadal nie zmieniłeś zdania co do liberalizmu?

          • Ja znasz inwestowanie w akcje?
            Obejmując akcje z nowej emisji, nawet ratunkowej, inwestujesz. Państwo amerykańskie zainwestowło, bo kupiło akcje banków. Nie dało, nie zasiliło, nie zasponsorowało – za budżetowe pieniądze kupiło akcje banków i postawiło dla tej inwestycji pewne warunki. Może to i nacjonalizacja, ale w dalszym ciągu inwestycja, tyle, że państwowa. Prawdopodobnie bardzo dobra inwestycja, bo akcje kiedyś wzrosną. Te amerykany takie do końca głupie nie są.

          •  Państwo kupiło akcje
             Państwo kupiło akcje bankrutów i bankruci mają kłopot z głowy. Mogą sobie teraz przyznać milionowe premie i kupić samolot ze skórą, klimą i innymi bajerami. Można to uważać za skuteczną inwestycję, można też patrzeć na to jak na zwyczajne zwalnianie kogoś z odpowiedzialności za własne czyny. Takie zwalnianie z odpowiedzialności jest demoralizujące, szkodzi wolności i uczciwości. OK, można uznać tę inwestycję za konieczną, ale nie dało się tego przeprowadzić w inny sposób? Natomiast jeśli chodzi o wsparcie dla firm z innych gałęzi gospodarki, m. in. ubezpieczycieli, czy firm motoryzacyjnych, to tu nie widzę żadnego sensu, ani usprawiedliwienia.

          • 🙂 Te premie w USA to chyba prozaiczna sprawa
            Management takie umowy miał i choćby się firma wywracała to im się, zgodnie z umową, należy. Może to śmieszne, ale w naszych firmach też funkcjonują Zakładowe Systemy Wynagradzania i choćby do firmy właśnie wchodził syndyk, to pracownikowi się należy jak psu miska – nawet jeżeli będzie miał zarzuty prokuratorskie – serio.
            PS
            Co do firm motoryzacyjnych – pełna zgoda, ale tam chyba pieniądze nie poszły

  30. a o co chodziło z tym Balcerowiczem, bo nie widziałem?
    Czy chce zobaczyć, czy te setki miliardów wpłynął na inflację?
    PS
    Co do spiskowych teorii to istnieje taka, że są wiszące w powietrzu wierzytelności Chin i nie chodzi jedynie o 1 bilion USD w obligacjach skarbowych. Podobno Chiny są szczęśliwym posiadaczem innych papierów dłużnych na 5 bilionów USD m.in. derywatów, którymi amerkanie sfinansowali radosny boom mieszkaniowy w USA. Ktoś teraz Chińczykom będzie musił te biliony zwrócić, a upadek Lehman Brothers, który zadziwił wszystkich, pokazał Chińczykom, że nie można swoich śmieciowców tak po prostu przedstawić do wykupu. Od czasu kryzysu były już chyba trzy incydenty morskie u brzegów Chin. Jak dla mnie na linii USA – Chiny zrobiło się nerwowo i gorąco. Od czasu kryzysu były już chyba trzy incydenty morskie u brzegów Chin, a Clinton chyba w pierwszą wizytę poleciała do Pekinu.

      • Chciałem spytać jeszcze o coś
        Chciałem spytać jeszcze o coś w swojej naiwności. Skoro już takie AIG zostało napompowane tlenem, to czy nie lepiej było to zaorać i podzielić na 10, 20 konkurujących ze sobą firm, zamiast reanimować oligopolowego trupa? Chociaż taki sztuczny liberalizm?

        • Byłoby lepiej.
           Byłoby też rozsądniej, uczciwiej i bardziej liberalnie ( czy jak wolisz – wolnościowo ). Ale co z tego, skoro Ameryka wybrała tego, kogo wybrała? Mają teraz za swoje. Na szczęście niektórzy zaczynają tam mądrzeć, jedenaście stanów już połapało się co oznacza "plan ratunkowy" i chce uciekać z tonącego okrętu, niedługo dołączy do nich kolejne sześć.

        • Nie wiem
          o AIG jakoś nie czytałem. Jedyne co wiem to, że byli zapakowani w ubezpieczenie derywatów (kredyt hipoteczny) po same uszy. Jak to z tymi derywatami było to dalej do końca nie wiadomo. W końcu kredyty hipoteczne w USA były pod nieliberalną ochroną amerykańskiego państwa. Chyba także wszyscy się cieszyli, że budują za chińskie pieniądze.
          PS
          Do tej pory amerykanie reagują z poszanowaniem prawa własności (he, he nie krzyczeć), a taki podział to by było ingerowanie w święte prawo własności, więc nawet w dzisiejszych czasach chyba nie możliwe.

      • Ja też bym chciał, bo odpowiedź nie jest oczywista
        Co prawda w latach 70 Keynes’izm zawiód, gdyż pojawiła się stagflacja, ale teraz mądrzy pewnie twierdzą, że wygeneruje to wzrost gospodarczy, a nie inflację. Do tej pory rzeczywiście mogło tak być, gdyż te miliardy szły, głównie, do systemu bankowego i to jako inwestycje portfelowe. Z tym rozdawaniem pieniędzy podatnika to nie do końca była prawda. Państwo wchodziło kapitałowo do banku wykupując tanie akcje i dając gwarancje posiadanym bankom, ale pod pewnymi warunkami – kontrola państawa nad bankiem i brak dywidendy dla dotychczasowych akcjonariuszy. Sposób ten, za kilkanaście miesięcy, prawdopodobnie pozwoli państwu amerykańskiemu zarobić na tej nacjonalizacji, gdyż sprzeda nabyte obecnie akcje za dużo większe pieniądze. Ten drugi pakiet to m.in. ulgi podatkowe, a tutaj z inflacją może być różnie. Przediębiorcy, dławieni brakiem kredytu inwestycyjnego i brakiem klimatu do inwestycji, zamiast inwestować i zwiększać zatrudnienie moga po prostu odpowiedzieć podwyżkami na zwiększony popyt i pchać inflację do góry. Wpompowane pieniądze nie pomogą jeżeli nie będzie klimatu zdo zwiększania inwestycji i zatrudnienia. Taki pieniądz generuje jedynie inflację. Może dlatego Bernanke modli się o koniec kryzysu jeszcze w tym roku.

        •  O wzroście moglibyśmy mówić
           O wzroście moglibyśmy mówić wtedy, gdyby publiczne pieniądze zostały pożyczone i gdyby banki i ubezpieczalnie musiały pożyczkę spłacić. Wtedy na pewno nie doszłoby do żadnych nadużyć, bo taki bank wiedziałby, że musi oszczędzać i racjonalnie wydawać, by móc zarobić i mieć z czego oddać. Zrobiono jednak inaczej, pieniądze dano i zrobiono wszystko, by pokazać, że my, rząd Stanów Zjednoczonych, jesteśmy fajni i nie damy żadnemu nieudolnie zarządzanemu molochowi zbankrutować. Zrobiono więc wielki socjalizm, w którym można trwonić pieniądze bez umiaru i bez sensu, bo przecież w razie czego państwo da. To zrobił Paulson, a Obama chce to kontynuować, co musi prędzej, czy później źle się skończyć. Dla Obamy lepiej, by skończyło się później, dla społeczeństwa, by w ogóle się nie zaczynało.

          • Ty mówisz – dano
            Ja mówię – zainwestowano. Bezpieczeństwo systemu bankowego to na prawdę nie jest jakaś bajka do straszenia małych dzieci. Tumult u drzwi banku śni się pewnie jescze tym, którzy pamiętają kryzys z lat 30-tych.

          • No jak zainwestowano? Ktoś
            No jak zainwestowano? Ktoś rozłożył na łopaty firmę, obciążył swoją chciwością własną firmę, gospodarkę własnego kraju i polowy świata, a Ty mówisz o inwestycji? W kogo? W co? Ja też tak chce, dzisiaj doprowadzę swoją firmę do bankructwa od ręki od zaraz, a Ty we mnie zainwestuj.

          • Mówiłem o objęciu akcji banków przez państwo za USD
            To jest inwestycja, chociaż ratunkowa, i raczej amerkańskie państwo na tym nie straci.

          •  OK, a co powiesz na
             OK, a co powiesz na działanie według zasady "temu damy 50 miliardów, tamtemu 60, a tamtemu 200"? To też inwestycja? Nie sądzisz, że państwo powinno zachować się jak bankier i pożyczyć te pieniądze zamiast ich dawać?

          • Nie precyzujesz o co chodzi
            Pierwszy pakiet to inwestycje ratunkowe, ale tego jak widać nie potrafię Ci wyjaśnić, a rysować nie potrafię. Drugi pakiet to jeszcze mgławica, ale m.in. jest mowa o obniżkach podatków, a to chyba nie powinno być oprocentowane

          • Niczego nie musisz mi tłumaczyć.
             Pierwszy pakiet, czyli plan Paulsona, polegał na tym, że państwo wykupiło niespłacalne długi. Drugi pakiet, czyli plan Obamy, polega na połączeniu cięć podatkowych ze zwiększeniem wydatków budżetowych, czyli na debiliźmie. Oznacza to dalszy wzrost zadłużenia, które i tak wynosi ponad 10 bilionów dolarów ( naszych bilionów ) i rośnie w tempie ponad tysiąca dolarów na sekundę. Poza tym pan Obama myśli chyba, że jak stworzy z powietrza nowe pieniądze i wpompuje je w gospodarkę, to osiągnie wzrost. Niestety nie jest to takie łatwe, a myślenie "się pożyczy, się wpompuje", to myślenie rodem z późnego PRL, gdy władza pieniądze "się dodrukowywała".

          • Ja, USA chyba są bankrutem,
            ale jest jeszcze masa głupków, która chce bankrutowi pożyczać. Ci duzi może i nie są tacy głupi, gdyż pewnie liczą na konwersję wierzytelności na realny majątek. Chyba, że będzie wojna.Teraz mi to do głowy przyszło. Jakoś wojną mi to coraz bardziej pachnie. I to dużą wojną.
            PS
            Jestem po kilku piwach, więc nie róbcie jeszcze wojennych zapasów, ale …

          •  Zgadzam się, masz
             Zgadzam się, masz tutaj rację. Nie wiem o jakie "inwestycje" chodzi Duralexowi, moim zdaniem inwestycją byłaby pożyczka – firma dostaje pieniądze i albo wykorzystuje je do wyjścia na prostą, po czym je oddaje, albo trwoni je, po czym upada, a majątek zajmuje komornik. To są zdrowe zasady, natomiast dawanie prezentów to zwyczajne pielęgnowanie bankrutów, powtórka z PRL.

            PS. Nadal nie zmieniłeś zdania co do liberalizmu?

          • Ja znasz inwestowanie w akcje?
            Obejmując akcje z nowej emisji, nawet ratunkowej, inwestujesz. Państwo amerykańskie zainwestowło, bo kupiło akcje banków. Nie dało, nie zasiliło, nie zasponsorowało – za budżetowe pieniądze kupiło akcje banków i postawiło dla tej inwestycji pewne warunki. Może to i nacjonalizacja, ale w dalszym ciągu inwestycja, tyle, że państwowa. Prawdopodobnie bardzo dobra inwestycja, bo akcje kiedyś wzrosną. Te amerykany takie do końca głupie nie są.

          •  Państwo kupiło akcje
             Państwo kupiło akcje bankrutów i bankruci mają kłopot z głowy. Mogą sobie teraz przyznać milionowe premie i kupić samolot ze skórą, klimą i innymi bajerami. Można to uważać za skuteczną inwestycję, można też patrzeć na to jak na zwyczajne zwalnianie kogoś z odpowiedzialności za własne czyny. Takie zwalnianie z odpowiedzialności jest demoralizujące, szkodzi wolności i uczciwości. OK, można uznać tę inwestycję za konieczną, ale nie dało się tego przeprowadzić w inny sposób? Natomiast jeśli chodzi o wsparcie dla firm z innych gałęzi gospodarki, m. in. ubezpieczycieli, czy firm motoryzacyjnych, to tu nie widzę żadnego sensu, ani usprawiedliwienia.

          • 🙂 Te premie w USA to chyba prozaiczna sprawa
            Management takie umowy miał i choćby się firma wywracała to im się, zgodnie z umową, należy. Może to śmieszne, ale w naszych firmach też funkcjonują Zakładowe Systemy Wynagradzania i choćby do firmy właśnie wchodził syndyk, to pracownikowi się należy jak psu miska – nawet jeżeli będzie miał zarzuty prokuratorskie – serio.
            PS
            Co do firm motoryzacyjnych – pełna zgoda, ale tam chyba pieniądze nie poszły

  31. Matko
    Ja z przyjemnością konstatuję, że Ty w dyskusji poniższej bardzo nieagresywnie i spoko się zachowywałeś. Tak trzymać.
    Tekst też niezgorszy jak na laika.
    Ciekawe rzeczy pisze Duralex o chwilowo zamiecionych pod dywan problemach amerykańsko-chińskich. Jestem na ten temat wyczulony.
    Jak i na temat bankructwa USA ( z tym, że nic nie wiem na temat drukowania przez nich dodatkowych emisji zielonych banknotów.  Raczej inaczej to załatwiają).

  32. Matko
    Ja z przyjemnością konstatuję, że Ty w dyskusji poniższej bardzo nieagresywnie i spoko się zachowywałeś. Tak trzymać.
    Tekst też niezgorszy jak na laika.
    Ciekawe rzeczy pisze Duralex o chwilowo zamiecionych pod dywan problemach amerykańsko-chińskich. Jestem na ten temat wyczulony.
    Jak i na temat bankructwa USA ( z tym, że nic nie wiem na temat drukowania przez nich dodatkowych emisji zielonych banknotów.  Raczej inaczej to załatwiają).

  33. Matko
    Ja z przyjemnością konstatuję, że Ty w dyskusji poniższej bardzo nieagresywnie i spoko się zachowywałeś. Tak trzymać.
    Tekst też niezgorszy jak na laika.
    Ciekawe rzeczy pisze Duralex o chwilowo zamiecionych pod dywan problemach amerykańsko-chińskich. Jestem na ten temat wyczulony.
    Jak i na temat bankructwa USA ( z tym, że nic nie wiem na temat drukowania przez nich dodatkowych emisji zielonych banknotów.  Raczej inaczej to załatwiają).

  34. AIG trupem powinno juz byc
    AIG trupem powinno juz byc dawno. Kurak ma tu racje 100%. Przejąć w całości sprzedać na części zaorać zeby śladu po padlinie nie było ale nie w Ameryce. Tam wszystko musi byc największe. Muszą mieć największy bank na świecie (citigroup), muszą mieć największego ubezpieczyciela (AIG ) muszą mieć największe firmy motoryzacyjne (Ford, GM) wiec beda popmpowac dolce w trupy ile wejdzie. Logicznie myśląc jaki sens jest pompowanieu miliardów w takiego trupa jak GM, który kwartalnie przynosi miliardy straty i nic nie wskazuje zeby to się zmieniło bo popyt na samochody raczej nie ruszy w tej sytuacji a konkurenci też nie śpią albo AIG gdzie większość kredytów subprime zabezpieczona była właśnie w AIG czyli rezerwy na zabezpieczone kredyty są gigantyczne to jest studnia bez dna.W zasadzie mozna tylko czekac aż Chińczycy albo Arabowie sie wk..wia i powiedzą koniec nie kupimy waszych obligacji bo to są śmieciowe obligacje nic nie warte i co wtedy czym sfinansują dług dodrukują znowu dolarów to z walizką zielonych po chleb będą chodzić.

  35. AIG trupem powinno juz byc
    AIG trupem powinno juz byc dawno. Kurak ma tu racje 100%. Przejąć w całości sprzedać na części zaorać zeby śladu po padlinie nie było ale nie w Ameryce. Tam wszystko musi byc największe. Muszą mieć największy bank na świecie (citigroup), muszą mieć największego ubezpieczyciela (AIG ) muszą mieć największe firmy motoryzacyjne (Ford, GM) wiec beda popmpowac dolce w trupy ile wejdzie. Logicznie myśląc jaki sens jest pompowanieu miliardów w takiego trupa jak GM, który kwartalnie przynosi miliardy straty i nic nie wskazuje zeby to się zmieniło bo popyt na samochody raczej nie ruszy w tej sytuacji a konkurenci też nie śpią albo AIG gdzie większość kredytów subprime zabezpieczona była właśnie w AIG czyli rezerwy na zabezpieczone kredyty są gigantyczne to jest studnia bez dna.W zasadzie mozna tylko czekac aż Chińczycy albo Arabowie sie wk..wia i powiedzą koniec nie kupimy waszych obligacji bo to są śmieciowe obligacje nic nie warte i co wtedy czym sfinansują dług dodrukują znowu dolarów to z walizką zielonych po chleb będą chodzić.

  36. AIG trupem powinno juz byc
    AIG trupem powinno juz byc dawno. Kurak ma tu racje 100%. Przejąć w całości sprzedać na części zaorać zeby śladu po padlinie nie było ale nie w Ameryce. Tam wszystko musi byc największe. Muszą mieć największy bank na świecie (citigroup), muszą mieć największego ubezpieczyciela (AIG ) muszą mieć największe firmy motoryzacyjne (Ford, GM) wiec beda popmpowac dolce w trupy ile wejdzie. Logicznie myśląc jaki sens jest pompowanieu miliardów w takiego trupa jak GM, który kwartalnie przynosi miliardy straty i nic nie wskazuje zeby to się zmieniło bo popyt na samochody raczej nie ruszy w tej sytuacji a konkurenci też nie śpią albo AIG gdzie większość kredytów subprime zabezpieczona była właśnie w AIG czyli rezerwy na zabezpieczone kredyty są gigantyczne to jest studnia bez dna.W zasadzie mozna tylko czekac aż Chińczycy albo Arabowie sie wk..wia i powiedzą koniec nie kupimy waszych obligacji bo to są śmieciowe obligacje nic nie warte i co wtedy czym sfinansują dług dodrukują znowu dolarów to z walizką zielonych po chleb będą chodzić.