Reklama







Wersja multimedialna w oprawie graficzno-muzycznej ini2 pod poniższym linkiem:

http://w795.wrzuta.pl/plik/6DtW1hICRiE/gdze_te_bockii

Inne wspólne dzieło multimedialne można znaleźć w tekście:

http://www.kontrowersje.net/tresc/kartoflane_pachnidlo_opatrzone_dzwiekiem_i_obrazem_przez_ja_hrabini_ini2

Codziennie późnym popołudniem w drodze z pracy jechał przez wsiowe, rolne tereny. Piękne, zielone. Nie musiał tej drogi wybierać. Miał bliższe trasy do domu. Ale ta droga była kręta, ciekawa, zmienna, żywa, więc nią jeździł, zwłaszcza w ciepłej porze roku, szczególnie na wiosnę. A to mgła rodziła się z łąk, co ją starzy poeci i pisarze tumanem zwali, i można było obserwować jak zwolna wzlata znad ziemi, a to kwiecie srebrzyło, a to wiatr kołysał wysokie trawy całkiem hipnotycznie i zwolnić trzeba było, aby z drogi nie wypaść. Wiosną jeździł i z tego powodu, że na boćki, jak co rok, tęsknie i z nadzieją czekał. Bo w trasie, tam gdzie polny wiatr hulał i tylko przy drodze pojedyncze domy stały, na słupie przy chacie bocianie gniazdo było osadzone i co rok po zimie widać było małe bocianki tam siedzące i czekające, aż im rodzic żabę przyniesie.

Niestety, tego roku jeździł i nic. Już w pracy kolegom ogłosił, że jak tylko boćki przylecą, da im znać, że wszystko normalną koleją rzeczy się toczy, i ten rok nie będzie inny niż te poprzednie. Zima, zdaje się, odeszła – jeździł, każdego razu zwalniał przed zakrętem, za którym gniazdo się pokazywało, boćków wypatrywał, a ich nie ma. Połowa kwietnia mija, a ich nie ma! A przecież na końcu drogi, poza miastem, raz czy dwa, mignęła brunatna miazga zmasakrowanego zwierzątka, pewnie bobra, bo cóż innego mogło to być – takie brązowe, widocznie szukały siedliska w okolicy. Bobry wieś odwiedzają, ale miasto bocianów już gościć nie chce?

Przez te kilka ostatnich lat, na dzikiej trasie, enklawie wiejskiego krajobrazu, pośród macek, którymi rozrastało się miasto, i tu widać było zmiany. Domy, całe osiedla powstawały w szaleńczym tempie dobrobytu, każde półrocze przynosiło plamy żółtego piasku, szare betonowe czy rudoceglane etapy procesu budowlanego, a potem to się docierało, wpasowywało, kamuflowało kolorem elewacji wybranym przez inwestora, fakturą ogrodzeń, malowaniem trawników, wymyślnymi ozdobami roślin przydomowych ogrodów. Pomysł mu przyszedł na nostalgiczny tekst o odchodzeniu dzikiej przyrody od bram miasta, bo widocznie te niegłupie boćki lecąc ku gniazdu zrobiły koło jedne i drugie, aby sprawdzić, czy ich stoły powielkanocne szerokie i dobrze jadłem zastawione, czy żabki i myszy mają dość spokojnych zakątków i wilgotnych brzegów, by się mnożyć i dać szansę na obfite, regularne polowania. A tu stołówka zagracona świeżymi, farbą jeszcze pachnącymi domostwami, wszędzie kręcą się dwunożne istoty, spokój i sielanka znikły. Boćki niegłupie. One wiedzą, że małe trzeba dobrze wykarmić, żeby szybko wyrosły i siłę miały na daleką ucieczkę przed zimą. No i poleciały szukać sobie innego siedliska.

Więc już tylko dla porządku zerkał ku gniazdu, które wynurzało się zza zakrętu, pewny, że to martwe miejsce, ptasi skansen pokazujący, że drzewiej ich życie tu tętniło, ale odeszło – zwykła kolej rzeczy w podmiejskim, rozwijającym się obszarze osadnictwa.

Nieruchoma, górująca nad gniazdem sylwetka bociana była zaskoczeniem w piątkowe popołudnie. Bocian wyglądał jak atrapa, tak był wzorcowy w barwach i kształtach, które w nieco oślepionych blaskiem zachodu oczach się pojawiły. A potem uśmiech wykwitł na twarzy, więc jednak się doczekał i w poniedziałek radosną wiadomość ogłosi wszystkim wkoło – oto jeszcze jeden dowód, że wiosna przyszła i wszystko będzie jak co rok. Zawszeć to więcej nadziei i wiary, że świat kręci się jak się kręcił, a hiobowe wieści to wymysł mediów chciwie walczących o widza, czytelnika, słuchacza i kupca reklamowego oszustwa.

 

Reklama

112 KOMENTARZE