Reklama

Zjawisko stare jak ludzka cywilizacja, może swymi korzeniami sięga nawet początków ludzkiej społeczności.

Zjawisko stare jak ludzka cywilizacja, może swymi korzeniami sięga nawet początków ludzkiej społeczności. Międzypokoleniowy szantaż emocjonalny kto się z nim nie spotkał, czy jest możliwe społeczne współistnienie bez jego współudziału. Nie dysponuje niepodważalnymi dowodami na funkcjonowanie tego zjawiska, jestem zwyczajnym szarym obserwatorem otaczającej mnie rzeczywistości i swoje wywody opieram tylko na własnych doświadczeniach.
Zawsze zastanawiało mnie na czym polega niegasnący konflikt pokoleń, każda osoba przechodzi kolejno etapy rozwoju, doświadcza skutków oddziaływania otoczenia na samym sobie, po czasie przechodzi do następnego poziomu i powiela zachowania przeciwko którym się buntowała. Jest to swego rodzaju fenomen. Pamiętamy jak bardzo buntowaliśmy się jako nastolatki przeciwko władzy rodzicielskiej, sami będąc rodzicami nawet podstępem potrafimy narzucać absurdalne ograniczenia.
Wzajemna zależność wynikająca z opieki, zagwarantowania drugiej osobie środków zapewniających byt, powiązana jest bezpośrednio z narzucaniem sposobu myślenia i postępowania, czujemy się niejako do tego zobowiązani. Jest cała gama narzędzi do wykorzystania, najbardziej perfidnym a zarazem skutecznym jest szantaż emocjonalny.
Ciarki po plecach przechodzą gdy słyszę młodą mamę karcącą swe malutkie dziecko słowami
mamusia cię już nie kocha, jesteś niegrzeczny.
Obrazek wcale nie tak rzadki, z czego wynika. Podejrzewam, powielanie schematu z dzieciństwa, nie sądzę aby ta młoda mama lubiła słuchać podobnych tekstów od swojej matki, musiały ją boleć więc dlaczego zadaje podobny ból dziecku. Powie ktoś dla jego dobra, a ja pytam dla jakiego dobra, może zwyczaje świadomie lub nie burzymy wzajemne zaufanie, dzieciak otrzymuje wyraźną informację w jakich okolicznościach może liczyć na miłość i że nie jest ona czymś bezwarunkowym.
Rodzice manipulują dziećmi, sami manipulowani przez dziadków, następnym poziomem jest rodzina, manipulacja poprzez kościół, szkołę, urzędy państwowe, niekończący się korowód manipulowanych i manipulujących. Manipulacjom podlegają jednostki, rodzina w zasadzie całe społeczności. Manipulatorami są instytucje formalne jak państwo, kościół i nieformalne jak sekty korporacje itp. Mamią nas, co pragną nam sprzedać. Państwo oferuje bezpieczeństwo i praworządność, kościół żywot wieczny z opcją szczęścia lub wiekuistej rozpaczy. Pozostałe cwaniaczki wypełniają powstające i niekontrolowane nisze pozostawione przypadkiem przez dwoje największych graczy na tym polu. Mają jeden wspólny cel, żywić się nasza pracą, celem jest kasa nasza kasa.
Opisanie jak ten proceder wygląda w praktyce, wymaga odnalezienia czegoś w rodzaju porządku, mnie chyba nie za bardzo wyszło, zastanawiałem się w którym momencie naszego życia rozpoczynamy przygodę z naciskami, naturalną wydawałoby się chwila narodzin, jednak jako dzieci nie za bardzo wiemy w co się bawimy, zacznę więc od wieku młodzieńczego czyli na progu dorosłości.
Znaleźliśmy sobie partnera i chcemy rozpocząć życie na własny rachunek. Czasy takie, że jeśli się uprzemy możemy postawić na swoim i na fali młodzieńczego buntu wypiąć się na wszystkich i wszystko, możemy ale czy nas na to stać. Jeśli nie to wykonujemy krok pierwszy.
Przedstawiamy partnera rodzinie do zaakceptowania, inaczej się nie da, super gdy wszystko jest w ramach standardów, co w przypadku gdy syn przyprowadzi kolegę, córka murzyna lub coś w tym rodzaju. Jak mocno można nagiąć rodzinną solidarność by nie pękła, wiele ryzykujemy eksperymentując na sobie, naciski rodzinne ochoczo wspierane przez czynniki zewnętrzne są przeszkodą niejednokrotnie zbyt trudzą do przejścia.
Gdy przebrniemy pierwszą fazę czeka nas ślub, żyjąc na kocią łapę nie zaznamy spokoju, jesteśmy zbłąkanymi owieczkami, które należy nawrócić, pouczyć i skarcić w razie oporu. Ten kto tego dokona staje się bohaterem w stadle, młodzi zaś doprowadzeni do ołtarza potulnie znieść muszą fanaberie księdza, urzędnika i rodziców, że nie wspomnę o całej reszcie. Niektórym się wydaje, że to już koniec i nareszcie się od nas odchrzanią, naiwność jak głupota nie zna granic. Względny spokój mamy w najlepszym wypadku przez rok, po tym czasie jeśli pojawia się dziecko, cyrk rusza dalej, jeśli go nie ma zaczynają się dociekania i naciski. Spróbuj tylko użyć argumentu kariery lub urządzania się a napytasz sobie biedy jak nic.
Dziecko zawsze wywraca wszystko do góry nogami, rodzice w tempie ekspresowym zmieniają punkt siedzenia, a co za tym idzie widzieć zaczynają inaczej. W pierwszej kolejności zostają oświeceni w zakresie bardzo okrojonego prawa na wyłączność do dziecka. Oto rozpoczyna się nowa batalia o ciało, umysł i duszę nowego człowieka, do boju rzucone zostają wszystkie siły i środki. Dlaczego tak wcześnie, ano im wcześniej tym skuteczniej sprzedają się wątpliwej jakości towary, oferowane przez kościół i państwo. Towar musi nabrać rangi wyroczni niepodważalnej. Dziecko należy przebadać, zaszczepić, ochrzcić, znaczy się dać zarobić komu trzeba. Nie wpadnij czasem na pomysł użycia argumentu, że poczekam, aż dorośnie i wtedy niech samo zdecyduje. Jesteś już trybem w machinie, działać musisz zgodnie z ustanowionym prawem i moralnością, albo jesteś za albo cię skreślamy. Jako rodzic niewiele masz do powiedzenia w sprawach edukacji, kształtowania osobowości i światopoglądu dziecka. Gdy sprawia kłopoty instytucje przypominają sobie o tobie, karcą cię za niekompetencję, straszą sankcjami, przypominają, że to rodzina jest podstawą i na tobie leży obowiązek zaprowadzenia dyscypliny. Stajesz się mimowolnym narzędziem w rękach systemu. Nie jesteś jednak bezradny, doświadczenia własnego życia podpowiadają rozwiązania, możesz do nich sięgnąć i czerpać całymi garściami. Doznajesz oświecenia, za grzeczność lody, dobre świadectwo komputer, szlaban za mądrowanie się , tak to zaczynamy panować nad indywidualizmem gniewnych i młodych.
W imię czego daliśmy się tak otumanić?
Jesteś w błędzie jeśli wydaje się tobie że wiem, musiałbym znać odpowiedzi na pytania, których nawet boje się sobie postawić.
Czego dotyczą pytania?
Głównie tego ile jest warte to co otrzymujemy w stosunku do tego co nam się zabiera, nie licząc tego co dajesz z własnej woli. Jaka jest cena wolności, gdzie są jej granice, oraz kto i w jaki sposób mi je narzuca. Czy muszę urządzać świat moim dzieciom tak jak mi go urządzono. Na koniec musiałbym zapytać o to czy Bóg jest taki jak go malują i kto jest właściwym adresatem pytań znającym odpowiedzi które nie zabijają.
W pewnym wieku przestaje się być buntownikiem, dom rodzina stają się celem samym w sobie, ruch hipisowski często posługiwał się sloganem; olewam system, który mnie żywi. Mnie to powiedzenie prawdziwsze wydaje się gdy dokonam pewnej parafrazy; system który żywię, olewa mnie. Nie trzeba zbytniej bystrości by dokonać podobnych odkryć, każdy nowy dzień przynosi nam niezliczoną ilość dowodów, że nie są to puste słowa. Tymczasem sami z gorliwością godną lepszej sprawy, dokładamy swoje cegiełki. Przysłowiowa władza wie lepiej. To lepiej już nie ogranicza się do spraw podstawowych, wykracza coraz dalej poza strefę zapewnienia ładu i sprawiedliwości społecznej. Władza zagląda nam do łóżek garnków, marzy się jej kontrolowanie naszych myśli i poglądów. Nie ma dnia bez doniesień o kolejnej próbie narzucania ograniczeń swobody przekazu informacji w internecie, media bez przerwy zalewają nas mętną ogłupiającą papką tanich sensacji i iluzoryczną rzetelnością dziennikarską.
Kim są My a kim są Oni, czy jest możliwe dokonanie podziału na szantażujących i szantażowanych, manipulujących i manipulowanych, rządzących i rządzonych. Podział jest niesłychanie zawiły, w pracy potulni a w domu despoci, butą przykrywamy karłowatość osobowości, zakładamy lakierki nie zważając na wystającą słomę, przyjmujemy za swoje poglądy nawet głupków, byleby nie musieć bronić własnych przekonań. Zachwycamy się płynną recytacją wierszyka przez nasze dziecko, zupełnie nie zwracając uwagi na jego treść.
W podobnym tonie można by było ględzić w nieskończoność, lecz nie to jest moim celem, chciałbym tym chaotycznym przekazem skłonić Cię do refleksji, takiej zwyczajnej, co ja tu robie i dlaczego tak a nie inaczej. Zadanie z pozoru tylko wydaje się łatwe, przez lata edukacji i pracy zawodowej skutecznie zabija się w nas tę umiejętność, jest ona uciążliwa i przeszkadza w robieniu kariery, pozwala jednak zachować ludzkie oblicze.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Dobre…
    Zapomniałeś tylko o trzeciej fazie, lub jeszcze do niej nie doszedłeś.
    To faza “dziadków”, którzy zaczynają patrzeć z odleglejszej perspektywy i są znacznie od rodziców tolerancyjniejsi.
    Co do reszty, dobrze się czyta… Tylko czy przypadkiem nie przeceniasz ingerencji tzw. instytucji? Zawsze, a im dawniej tym powszechniej, różne “władze” wchrzaniały się w wychowanie młodzieży. I zawsze bedą to robiły…

    • Elementowi nacisku dziadków
      Elementowi nacisku dziadków nie poświęcam zbyt wiele czasu dlatego, że ich rola coraz bardziej maleje. Wartość rynkowa jest dość mocno powiązana z siłą perswazji. Dzisiejsze dziadki po kolektywizacji i nacjonalizacji, są zazwyczaj biedni jak myszki kościelne, mają siłę moralną lecz nie popartą twardymi argumentami. Stan ten powoli się zmienia, rośnie ich majętność i moc nacisku, następne pokolenia w pełni będą brać udział w wyścigu.
      Zaś co do roli państwa i kościoła, temat bardzo okroiłem, ich rola jest zasadnicza, hasła jak patriotyzm, dobry katolik, poświęcenie, ojczyzna, wolność, to tematy rzeka na nich buduje się cały system poddaństwa.

  2. Dobre…
    Zapomniałeś tylko o trzeciej fazie, lub jeszcze do niej nie doszedłeś.
    To faza “dziadków”, którzy zaczynają patrzeć z odleglejszej perspektywy i są znacznie od rodziców tolerancyjniejsi.
    Co do reszty, dobrze się czyta… Tylko czy przypadkiem nie przeceniasz ingerencji tzw. instytucji? Zawsze, a im dawniej tym powszechniej, różne “władze” wchrzaniały się w wychowanie młodzieży. I zawsze bedą to robiły…

    • Elementowi nacisku dziadków
      Elementowi nacisku dziadków nie poświęcam zbyt wiele czasu dlatego, że ich rola coraz bardziej maleje. Wartość rynkowa jest dość mocno powiązana z siłą perswazji. Dzisiejsze dziadki po kolektywizacji i nacjonalizacji, są zazwyczaj biedni jak myszki kościelne, mają siłę moralną lecz nie popartą twardymi argumentami. Stan ten powoli się zmienia, rośnie ich majętność i moc nacisku, następne pokolenia w pełni będą brać udział w wyścigu.
      Zaś co do roli państwa i kościoła, temat bardzo okroiłem, ich rola jest zasadnicza, hasła jak patriotyzm, dobry katolik, poświęcenie, ojczyzna, wolność, to tematy rzeka na nich buduje się cały system poddaństwa.

  3. Można to bardziej skomplikować – opisując rodzinę

     

    ,,alternatywną". To znaczy taką , w której panuje maksymalny luzik,a dzieci wychowują się ,,same". Żadnych psychicznych tortur,żadnych przesadnych wymagań i żadnych głupich pytań. Dlatego w cudzysłowiu,że dla odpowiedzialnych rodziców to żadna alternatywa.

    • Wychowanie tak zwane
      Wychowanie tak zwane bezstresowe. Przypomniało mi to scenkę widzianą w tramwaju wiele lat temu, która żyła długo przekazywana jako anegdota.

      Miejsce zdarzenia: tramwaj w godzinach szczytu, siedzenia umieszczone naprzeciw siebie.
      Osoby dramatu: Mama z kilkuletnim chłopczykiem, siedząca naprzeciwko nich starsza pani, nastoletni chłopak żujący gumę, stojący obok, statyści, czyli wszyscy pozostali pasażerowie.

      Dziecko wierci się, pluje, kopie starszą panią. Starsza pani zwraca grzecznie uwagę mamie na zachowanie jej synka. Mama odpowiada równie grzecznie, że jej dziecko jest wychowywane bez stresów i bez bicia. Przysłuchujący się wymianie zdań młodzieniec wyjmuje gumę z ust i przykleja do czoła mamie chłopca. Reakcja kobiety nikogo nie dziwi. Jest szczerze oburzona. Krzyczy jaka ta dzisiejsza młodzież, chamstwo coraz powszechniejsze, itd. Gdy milknie, chłopak oznajmia spokojnie i z uśmiechem. Proszę pani, ja też byłem wychowywany bez stresów i bez bicia. Statyści biją brawo. Kurtyna zapada. Koniec przedstawienia. Tylko jeszcze jedno. Pani z chłopcem pośpiesznie wysiadają z tramwaju na najbliższym przystanku.

      • Pisząc swoje trzy grosze miałem przed oczami taki
        obrazek: mój przyjaciel odbiera na komendzie policji swojego syna /licealistę/ i dowiaduje się przy okazji,że nie za posiadanie amfy , a za dilerkę.Szczęka opada mu pierwszy raz.Drugi – kiedy w samochodzie , na płaczliwe : jak mi to synku mogłeś zrobić, niczego ci nie brakuje,powiedz co zrobiłem źle , słyszy : mam tato żal do ciebie,że nigdy mi nie przyjebałeś.

    • Poprawność polityczna pozwala
      Poprawność polityczna pozwala mówić o przemocy fizycznej, tymczasem psychiczne znęcanie się jest o wiele boleśniejsze i trwałe w skutkach, jednak nie o patologii piszę leczo świadomym służeniu wątpliwej jakości celom. Posłuszeństwo wychowawcze wykorzystywane do łamanie kręgosłupa młodych i narzucania własnej woli szantażem, nie sprawdza się jako skuteczny model w utrzymywaniu zdrowych relacji między już dorosłymi ludźmi.

  4. Można to bardziej skomplikować – opisując rodzinę

     

    ,,alternatywną". To znaczy taką , w której panuje maksymalny luzik,a dzieci wychowują się ,,same". Żadnych psychicznych tortur,żadnych przesadnych wymagań i żadnych głupich pytań. Dlatego w cudzysłowiu,że dla odpowiedzialnych rodziców to żadna alternatywa.

    • Wychowanie tak zwane
      Wychowanie tak zwane bezstresowe. Przypomniało mi to scenkę widzianą w tramwaju wiele lat temu, która żyła długo przekazywana jako anegdota.

      Miejsce zdarzenia: tramwaj w godzinach szczytu, siedzenia umieszczone naprzeciw siebie.
      Osoby dramatu: Mama z kilkuletnim chłopczykiem, siedząca naprzeciwko nich starsza pani, nastoletni chłopak żujący gumę, stojący obok, statyści, czyli wszyscy pozostali pasażerowie.

      Dziecko wierci się, pluje, kopie starszą panią. Starsza pani zwraca grzecznie uwagę mamie na zachowanie jej synka. Mama odpowiada równie grzecznie, że jej dziecko jest wychowywane bez stresów i bez bicia. Przysłuchujący się wymianie zdań młodzieniec wyjmuje gumę z ust i przykleja do czoła mamie chłopca. Reakcja kobiety nikogo nie dziwi. Jest szczerze oburzona. Krzyczy jaka ta dzisiejsza młodzież, chamstwo coraz powszechniejsze, itd. Gdy milknie, chłopak oznajmia spokojnie i z uśmiechem. Proszę pani, ja też byłem wychowywany bez stresów i bez bicia. Statyści biją brawo. Kurtyna zapada. Koniec przedstawienia. Tylko jeszcze jedno. Pani z chłopcem pośpiesznie wysiadają z tramwaju na najbliższym przystanku.

      • Pisząc swoje trzy grosze miałem przed oczami taki
        obrazek: mój przyjaciel odbiera na komendzie policji swojego syna /licealistę/ i dowiaduje się przy okazji,że nie za posiadanie amfy , a za dilerkę.Szczęka opada mu pierwszy raz.Drugi – kiedy w samochodzie , na płaczliwe : jak mi to synku mogłeś zrobić, niczego ci nie brakuje,powiedz co zrobiłem źle , słyszy : mam tato żal do ciebie,że nigdy mi nie przyjebałeś.

    • Poprawność polityczna pozwala
      Poprawność polityczna pozwala mówić o przemocy fizycznej, tymczasem psychiczne znęcanie się jest o wiele boleśniejsze i trwałe w skutkach, jednak nie o patologii piszę leczo świadomym służeniu wątpliwej jakości celom. Posłuszeństwo wychowawcze wykorzystywane do łamanie kręgosłupa młodych i narzucania własnej woli szantażem, nie sprawdza się jako skuteczny model w utrzymywaniu zdrowych relacji między już dorosłymi ludźmi.