Reklama

Do polski przyleciało (o własnych siłach) pięć samolotów typu Hercules.

Do polski przyleciało (o własnych siłach) pięć samolotów typu Hercules. Maszyny pochodzą z amerykańskich wystawek, a Polska otrzymała sprzęt w ramach wymiany barterowej.

Reklama

Za czterdziestoletnie kukuruźniki zapłacimy dwudziestoletnimi żołnierzami, którzy wezmą udział w „pokojowych” misjach. Najbardziej zaskoczony amerykańskim gestem jest polski konserwator zabytków. Według polskich przepisów sprzęt, który wkroczył w fazę andropauzy i kryzysu wieku średniego, jaki się zwykle pojawia po czterdziestu wiosnach, podlega troskliwej opiece reanimacyjnej. Wszystko wskazuje na to, że wymiana oleju, żarówki świateł pozycyjnych, a nawet pompowanie koła będzie się musiało odbywać pod nadzorem konserwatora zabytków.

Nasi amerykańscy przyjaciele słyną od wieków z handlu barterowego i innych form wymiany towarowej i tym razem stanęli na wysokości zadania. Zaczęli Amerykanie uszczęśliwiać inne narody jakieś 200 lat temu, wówczas wymianie podlegały indiańskie skalpy na indiańskie złoto, ognista woda na indiańskie złoto, paciorki z koralikami na indiańskie złoto, Indianki na ognistą wodę. Obecnie gospodarcza potęga światowa, wymienia deficyt na odsetki w „bankach córkach” i offset na fixing. Polska ma szczególne skłonności do zawierania przyjaźni międzynarodowych i sojuszów militarnych, niemniej zacieśnienie współpracy z wielkim narodem amerykańskim otwiera nowy rozdział zatytułowany: „Co dawno temu w Ameryce – Teraz Polska”.
 

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Darmo???
    Znając amerykańską zaradność należy przypuszczać że sojusznik zastrzegł sobie, iż wszelkie nierzadkie ze względu na wiek remonty, części zamienne, a przede wszystkim szkolenie załóg, jako darczyńca bierze całkowicie na siebie, oczywiście odpłatnie.

  2. Darmo???
    Znając amerykańską zaradność należy przypuszczać że sojusznik zastrzegł sobie, iż wszelkie nierzadkie ze względu na wiek remonty, części zamienne, a przede wszystkim szkolenie załóg, jako darczyńca bierze całkowicie na siebie, oczywiście odpłatnie.

  3. Przy okazji – dzisiaj
    podczas ćwiczenia podchodzenia lądowania na jednym silniku spadła i spaliła się na lotnisku w Babich Dołach "Bryza", czyli zmodyfikowany, zmodernizowany An-28. Cała załoga zginęła.

    CASA rozbita pod Mirosławcem była nowym samolotem.
    Dzisiaj spaloną Bryzę określono jako nową (przelatane 1500 h).
    Ciekawe, jak będzie z Herculesami, wiekowymi i "doświadczonymi".
    Mam nadzieję, że tym razem polskim lotnikom będzie się latało lepiej niż na drzwiach od stodoły.

    • wiek samolotów nie miał tu nic do rzeczy
      wiek samolotów nie miał tu nic do rzeczy. To paradoks, że w powszechnej opinii winę za lotnicze katastrofy ponosi sprzęt – paradoks, bo zgodnie ze statystykami 95% przypadków to wina człowieka. Albo błąd/zaniedbanie popełnia pilot, albo naziemna obsługa samolotu (mechanicy prosto mówiąc), albo kontrolerzy lotu. Sprzęt podlega tak rygorystycznym regulacjom, jeśli chodzi o budowę i obsługę, żeby właśnie wykluczyć błąd konstrukcji a tym samym winę producenta. Tak, o odszkodowania tu chodzi, bo zasady powstawały/ją głównie w USA, a tam z wypłatami odszkodowań/wysokością skłądek na ubezpieczenia jajec nie ma.
      Do tego – żywotność płatowca sięga naprawdę 60 lat, oczywiście przy zachowaniu właściwej obsługi – regularnych badań stanu elementów konstrukcyjnych, przestrzeganie resursów napraw i wymian. A te Herculesy co je mamy dostać mają wymienione silniki i awionikę, więc jeśli tylko kolesie z naszych Sił Powietrznych sprawdzą czy z samolotami właściwie się obchodzono i w jakim są stanie, zanim je przyjmą, to powinno być OK.
      Inna sprawa, że nie mamy alternatywy. Europa od kilkunastu lat buja się z projektem Airbusa A400M i końca nie widać, do tego A400M ma mieć turbośmigłowy napęd. Z drugiej strony, technicznie fajne są samoloty Antonowa, z Ukrainy, tyle że Ukraina nie należy do NATO. I mają w sobie ruskie komponenty. Więc politycznie odpadają.
      Ergo – cały świat czeka na sensowną alternatywę na Herculesów, ale w swojej kategorii wielkości nie ma oprócz Antonowów żadnej konkurencji póki co.
      I tak to niestety wygląda.

      • szacunek
        przez chwilę myślałem, że może np. te transportowce CASA by mogły być zamiast Herculesów, ale spojrzałem w necie na ładowność i się obśmiałem.

        Faktycznie nie ma alternatywy. Jedyna nadzieja, że nie zgniły w tej przechowalni – co prawda z tego, co czytałem, nie stały w AMARG w Arizonie, tylko gdzieś bliżej Wschodniego Wybrzeża (Płd. Karolina?), a tam nie jest tak sucho :- P

  4. Przy okazji – dzisiaj
    podczas ćwiczenia podchodzenia lądowania na jednym silniku spadła i spaliła się na lotnisku w Babich Dołach "Bryza", czyli zmodyfikowany, zmodernizowany An-28. Cała załoga zginęła.

    CASA rozbita pod Mirosławcem była nowym samolotem.
    Dzisiaj spaloną Bryzę określono jako nową (przelatane 1500 h).
    Ciekawe, jak będzie z Herculesami, wiekowymi i "doświadczonymi".
    Mam nadzieję, że tym razem polskim lotnikom będzie się latało lepiej niż na drzwiach od stodoły.

    • wiek samolotów nie miał tu nic do rzeczy
      wiek samolotów nie miał tu nic do rzeczy. To paradoks, że w powszechnej opinii winę za lotnicze katastrofy ponosi sprzęt – paradoks, bo zgodnie ze statystykami 95% przypadków to wina człowieka. Albo błąd/zaniedbanie popełnia pilot, albo naziemna obsługa samolotu (mechanicy prosto mówiąc), albo kontrolerzy lotu. Sprzęt podlega tak rygorystycznym regulacjom, jeśli chodzi o budowę i obsługę, żeby właśnie wykluczyć błąd konstrukcji a tym samym winę producenta. Tak, o odszkodowania tu chodzi, bo zasady powstawały/ją głównie w USA, a tam z wypłatami odszkodowań/wysokością skłądek na ubezpieczenia jajec nie ma.
      Do tego – żywotność płatowca sięga naprawdę 60 lat, oczywiście przy zachowaniu właściwej obsługi – regularnych badań stanu elementów konstrukcyjnych, przestrzeganie resursów napraw i wymian. A te Herculesy co je mamy dostać mają wymienione silniki i awionikę, więc jeśli tylko kolesie z naszych Sił Powietrznych sprawdzą czy z samolotami właściwie się obchodzono i w jakim są stanie, zanim je przyjmą, to powinno być OK.
      Inna sprawa, że nie mamy alternatywy. Europa od kilkunastu lat buja się z projektem Airbusa A400M i końca nie widać, do tego A400M ma mieć turbośmigłowy napęd. Z drugiej strony, technicznie fajne są samoloty Antonowa, z Ukrainy, tyle że Ukraina nie należy do NATO. I mają w sobie ruskie komponenty. Więc politycznie odpadają.
      Ergo – cały świat czeka na sensowną alternatywę na Herculesów, ale w swojej kategorii wielkości nie ma oprócz Antonowów żadnej konkurencji póki co.
      I tak to niestety wygląda.

      • szacunek
        przez chwilę myślałem, że może np. te transportowce CASA by mogły być zamiast Herculesów, ale spojrzałem w necie na ładowność i się obśmiałem.

        Faktycznie nie ma alternatywy. Jedyna nadzieja, że nie zgniły w tej przechowalni – co prawda z tego, co czytałem, nie stały w AMARG w Arizonie, tylko gdzieś bliżej Wschodniego Wybrzeża (Płd. Karolina?), a tam nie jest tak sucho :- P