Krzysztof Kononowicz w objęciach wyborców.
Czarny koń wyborczy Krzysztof Kononowicz wraca do gry. Z okazji zbliżających się wyborów do PE, Kononowicz ubrał się odświętnie i ruszył podbijać Europę.
Głównym punktem programu Kononowicza jest promocja mowy ojczystej w świecie, Kononowicz chce aby narody przemówiły po polsku. Problem polega na tym, że pan Krzysiek nie bardzo wie czego chce i sam się posługuje językiem obcym polskiemu:
"Mam taką zamiartację: wybudować w Białymstoku katedrę (…), żeby w Białymstoku była katedra pod nazwaniem Jan Pawła II. I będzie Karol Wojtyła".
Jeśli media i rodacy uznają, że kandydatura pan Krzysia nadal jest zabawna i godna wsparcia, będziemy mieli w PE polską wizytówkę i powiększoną biurokrację. Dla deputowanego Kononowicza trzeba będzie zatrudnić tłumacza z polskiego na nasze. Chyba, że się panu Krzysiowi noga powinie i cała „zamiartacja” spali na panewce o co się modlą, póki co w sowim języku, niemieccy deputowani pomni Grzegorza Brzęczyszczykiewicza, z okręgu wyborczego Łękołody.
Kononowicz to jest to!
Powiem więcej, to jest doskonały temat na świąteczne limeryki kontrowersyjnych twórców, czyli Doroli, Quackiego i każdego, kto poczuje zew.
Kononowicz to jest to!
Powiem więcej, to jest doskonały temat na świąteczne limeryki kontrowersyjnych twórców, czyli Doroli, Quackiego i każdego, kto poczuje zew.
Dobrze, że Ci Żakowski nie dał onegdaj pierwszej
nagrody. Chyba byś świecił teraz oczami patrząc na zdjęcie i widząc na miejscu Kononowicza siebie.
Dobrze, że Ci Żakowski nie dał onegdaj pierwszej
nagrody. Chyba byś świecił teraz oczami patrząc na zdjęcie i widząc na miejscu Kononowicza siebie.