Reklama

Wygłodniały elektorat łapie się każdej brzytwy, Libertas w tempie me

Wygłodniały elektorat łapie się każdej brzytwy, Libertas w tempie medialnej pandemii rozchodzi się na narody, wiele wskazuje na to, że do PE się przedostanie i to wcale nie jest taka zła wiadomość. Elektorat oczekuje świeżości i jest już naprawdę obojętne jak ta świeżość wygląda i czym pachnie, byle w końcu pokazało się coś, co jest inne od tego na co już nie da patrzeć. 90% zostanie w domach, 10 pójdzie oddać głosy na złudzenia. SLD idzie do PE po to, żeby gejom żyło się lepiej, PiS, żeby pilnować Niemców z PO, PO, żeby PiS nie robił wioski i żeby Buzek został szefem KE, albo żeby Buzkiem zapłacić za Cimoszewicza. Jedynie irlandzki miliarder zebrał wszystkich, którzy mają dość i idzie z Europą pod szyldem jednej europejskiej partii – paradoks. Towarzystwo w Libertas jest jak sama nazwa wskazuje zupełnie luzackie, od lewicowego geja, bodaj we Francji, przez umiarkowanych narodowców aż po liberałów, neofaszystów we Włoszech i ultrakatolickie formacje w Polsce.

Reklama

Co połączyło tych ludzi oprócz pieniędzy wykładanych przez Ganleya? Na moje oko monopolistyczna nuda, pewien sztucznie podtrzymywany ład, który się zużywa, o ile już się nie zużył. Modne kierunki myślenia wpajane przez niezawodne media sprowadzają się głównie do prostej wrzutki: „Kto nie za traktatem i integracją ten kmiot”. Pogadajmy o Europie i traktacie, może to nie do końca jest tak, że ta wizja jest realna i jeden biurokratyczny dokument załatwi nam nasze wspólne sprawy. Dlaczego Europa uparła się budować jedność ideową, czyli najniebezpieczniejszą z możliwych dróg, zamiast skupić się na łądzie ekonomicznym i administracyjnym?

No daj spokój, co ty Ojca słuchasz? Może jesteś od Giertycha? Weź się puknij i zobacz jaki zabawny jest paleciarz z Lublina, prawdziwy Europejczyk. To już chyba tak się nie da, coś jednak w elektoracie drgnęło, ludzie obserwują jakieś przewartościowanie. Gdyby rok temu ktoś powiedział, że banki to instytucja z pogranicza kasyna i bazarowego monopolu loteryjnego „trzy karty”, nie zostałby ochrzczony inaczej niż oszołom. Dziś jeszcze po cichu, ale coraz więcej ludzi poważnych i europejskich poddaje w wątpliwość ten porządek światowy i europejski, który nam się dotąd wciskało praktycznie jako jeden i niezastąpiony produkt.

Pocieszająca jest wiadomość o takiej formacji jak Libertas, ale z drugiej strony ta widomość zwiera dwie fatalne informacje, w zasadzie uzupełniające się wzajemnie. Pierwsza informacja jest taka, że jedyną alternatywę dla monopolu globalnego poprawnie politycznego myślenia stanowią ludzie, którzy być może całkiem przyzwoicie zdefiniowali zagrożenia i patologię postmodernistycznego ładu, ale swoim dorobkiem, czy tak zwaną proweniencją nie dają cienia szansy na realne zmiany, raczej pachnie tandetną rewolucją. Wiadomo czym się kończą rewolucje – gruzami. Druga informacja być może jest jeszcze gorsza, otóż nie ma chętnych wśród tych, którzy mają pozycję, nazwisko, dorobek, aby wychylić się poza amplitudę słusznego kierunku. Najwyższy stopień odwagi zamyka się w zdaniu: „Tak UE ma swoje wady, ale przecież nie ma alternatywy”.

Człowiek ze mnie emocjonalnie labilny i kiedy słyszę o kolejnym braku alternatywy podnosi mnie natychmiast i wyć mi się chce. Zmierzamy w kierunku redukcji idei, a boję się, że nawet rozumowania, czy choćby nawet czegoś co się nazywa głośnym myśleniem. Ustaliły się porządki na rynku krajowym, gdzie nie ma alternatywy, ustaliły na rynku europejskim i w tym imadle jest wyborca, któremu ekspert się dziwi, że siedzi w domu, gdy inni wybierają mu los. Strasznie niemodne i niepoprawne politycznie, to co powiem, ale tracę sens, wiarę i ochotę, po prostu i najzwyczajniej w świecie nie chce mi się głosować na tchórzy. I bardzo proszę, aby nie starać mi się wmówić, że oczekuję cudu w polityce, bo za bardzo jestem przeczołgany przez wybory mniejszego zła. Powiem więcej, dziś zagłosowałbym na AWS, gdym wiedział, że ta ekipa powtórzy to co odważyła się zrobić za swojej kadencji, nawet za cenę patologii, którą po sobie zostawiła.

Gadanie o braku alternatywy to coś miedzy usprawiedliwianiem niemocy i pogodzeniem się z gównianym losem. Doskonale wiem, kto się do tego Libertasu pcha, dość wspomnieć Sobecką, Zawiszę, Bendera, czy inną Krupę, która straszy holokaustem Polaków. Z drugiej strony wszystko we mnie krzyczy, aby odreagować i postraszyć rozleniwione elity i oddać głos na tę zbieraninę. Z kilku powodów mam na to ochotę. Powód główny to odreagowanie szantażu establishmentu, którego bezczelność sięga poziomu nie do zaakceptowania: „jesteśmy marni, ale niezatapialni”.

Powód niemniej istotny, to nagroda dla tych, którym się chce, pokazanie, że można się przebić, jeśli się bardzo chce wyborca to nagrodzi głosem. Wszystko można powiedzieć o Ganleyu i Libertas, ale nie można im zarzucić braku determinacji, w tej chwili to jest jedyna formacja, która ciężko pracuje na swój wynik i ma jakiś program. W końcu powód ostatni, mianowicie zmuszenie elit do wysiłku, do poszukiwania rozwiązań, zamiast łatwizny jaką jest poniewieranie moherowych staruszek, aby sobie i własnemu elektoratowi dać najprostsze z możliwych poczucie wyższości i podtrzymywać mierność jako jakość. Nie żartuje, poważnie zastanawiam się nad oddaniem swojego głosu protestu partii Libertas.

Reklama

69 KOMENTARZE

  1. Tak, UE ma swoje wady, ale
    Tak, UE ma swoje wady, ale jest alternatywa. Alternatywą jest reforma UE i wcale nie mam na myśli reformy w postaci Traktatu Lizbońskiego. Wprawdzie jakiś czas temu powiedziałem, że Kaczyński powinien traktat podpisać, ale wynikało to głównie z dwóch powodów: po pierwsze uważałem i uważam nadal, że jeśli się negocjuje jakiś dokument, z którego robi się wielki sukces, a potem odmawia się jego zatwierdzenia, to nie jest poważne i nie robi dobrze wizerunkowi Polski. A po drugie myślałem sobie, że traktat jest jaki jest, fakt, że strasznie biurokratyczny i skomplikowany, ale jeśli ma to się przysłużyć integracji, to niech jej służy. Zdanie w obu przypadkach zmieniłem po wystąpieniu Sarko, który naciskał na Kaczyńskiego, by ten podpisał traktat i oburzał się blokowaniem integracji, a potem ogłosił, że może sypnąć kasą dla francuskich producentów aut ( co już samo w sobie jest protekcjonizmem ), ale nie wtedy, gdy samochody dla Francuzów będą produkowane w Czechach. A co zrobiła wtedy KE? KE powstrzymała Francję przed płaceniem fabrykom za przenoszenie produkcji pod Paryż, ale samej idei dotacji i “planów ratunkowych” już nie powstrzymała. Pomyślałem sobie wtedy, że po co umacniać integrację biurokratycznym bełkotem, skoro trzeba ją raczej umocnić na tak podstawowych obszarach jak wspólny, wolny rynek. W ten sposób odpadł praktycznie jedyny argument za traktatem.

    Czym w ogóle jest Traktat Lizboński? Zbiorem poprawek do różnych innych dokumentów, przede wszystkim do Traktatu o Unii Europejskiej i do Traktatu Ustanawiającego Wspólnotę Europejską ( który ma zmienić nazwę na Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej ). Pierwszy z tych dokumentów ma, jeśli dobrze pamiętam, 55 artykułów, a drugi 358. Jeśli dodamy do tego 54 artykuły Karty Praw Podstawowych, to mamy łącznie 467 artykułów, co jak na konstytucję, czyli dokument mający regulować jedynie podstawowe kwestie dotyczące praw i wolności obywatelskich, czy organizacji władz, jest liczbą o jakieś 450 za dużą. A co można wśród tych wszystkich artykułów znaleźć? Wszystko, łącznie z definicją “produktów rolnych”, zapisem o “partiach europejskich”, które powinny “promować integrację” ( a jak nie promują? ) oraz “równością kobiet i mężczyzn”, zapisaną bodaj dziewięć razy, często tuż obok zwyczajnej “równości”, która jest widocznie czymś innym.

    PS. Normalnie dałbym cztery gwiazdki, albo pięć, ale daję sześć, bo ktoś ci zaniżył średnią.

  2. Tak, UE ma swoje wady, ale
    Tak, UE ma swoje wady, ale jest alternatywa. Alternatywą jest reforma UE i wcale nie mam na myśli reformy w postaci Traktatu Lizbońskiego. Wprawdzie jakiś czas temu powiedziałem, że Kaczyński powinien traktat podpisać, ale wynikało to głównie z dwóch powodów: po pierwsze uważałem i uważam nadal, że jeśli się negocjuje jakiś dokument, z którego robi się wielki sukces, a potem odmawia się jego zatwierdzenia, to nie jest poważne i nie robi dobrze wizerunkowi Polski. A po drugie myślałem sobie, że traktat jest jaki jest, fakt, że strasznie biurokratyczny i skomplikowany, ale jeśli ma to się przysłużyć integracji, to niech jej służy. Zdanie w obu przypadkach zmieniłem po wystąpieniu Sarko, który naciskał na Kaczyńskiego, by ten podpisał traktat i oburzał się blokowaniem integracji, a potem ogłosił, że może sypnąć kasą dla francuskich producentów aut ( co już samo w sobie jest protekcjonizmem ), ale nie wtedy, gdy samochody dla Francuzów będą produkowane w Czechach. A co zrobiła wtedy KE? KE powstrzymała Francję przed płaceniem fabrykom za przenoszenie produkcji pod Paryż, ale samej idei dotacji i “planów ratunkowych” już nie powstrzymała. Pomyślałem sobie wtedy, że po co umacniać integrację biurokratycznym bełkotem, skoro trzeba ją raczej umocnić na tak podstawowych obszarach jak wspólny, wolny rynek. W ten sposób odpadł praktycznie jedyny argument za traktatem.

    Czym w ogóle jest Traktat Lizboński? Zbiorem poprawek do różnych innych dokumentów, przede wszystkim do Traktatu o Unii Europejskiej i do Traktatu Ustanawiającego Wspólnotę Europejską ( który ma zmienić nazwę na Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej ). Pierwszy z tych dokumentów ma, jeśli dobrze pamiętam, 55 artykułów, a drugi 358. Jeśli dodamy do tego 54 artykuły Karty Praw Podstawowych, to mamy łącznie 467 artykułów, co jak na konstytucję, czyli dokument mający regulować jedynie podstawowe kwestie dotyczące praw i wolności obywatelskich, czy organizacji władz, jest liczbą o jakieś 450 za dużą. A co można wśród tych wszystkich artykułów znaleźć? Wszystko, łącznie z definicją “produktów rolnych”, zapisem o “partiach europejskich”, które powinny “promować integrację” ( a jak nie promują? ) oraz “równością kobiet i mężczyzn”, zapisaną bodaj dziewięć razy, często tuż obok zwyczajnej “równości”, która jest widocznie czymś innym.

    PS. Normalnie dałbym cztery gwiazdki, albo pięć, ale daję sześć, bo ktoś ci zaniżył średnią.

  3. Tak, UE ma swoje wady, ale
    Tak, UE ma swoje wady, ale jest alternatywa. Alternatywą jest reforma UE i wcale nie mam na myśli reformy w postaci Traktatu Lizbońskiego. Wprawdzie jakiś czas temu powiedziałem, że Kaczyński powinien traktat podpisać, ale wynikało to głównie z dwóch powodów: po pierwsze uważałem i uważam nadal, że jeśli się negocjuje jakiś dokument, z którego robi się wielki sukces, a potem odmawia się jego zatwierdzenia, to nie jest poważne i nie robi dobrze wizerunkowi Polski. A po drugie myślałem sobie, że traktat jest jaki jest, fakt, że strasznie biurokratyczny i skomplikowany, ale jeśli ma to się przysłużyć integracji, to niech jej służy. Zdanie w obu przypadkach zmieniłem po wystąpieniu Sarko, który naciskał na Kaczyńskiego, by ten podpisał traktat i oburzał się blokowaniem integracji, a potem ogłosił, że może sypnąć kasą dla francuskich producentów aut ( co już samo w sobie jest protekcjonizmem ), ale nie wtedy, gdy samochody dla Francuzów będą produkowane w Czechach. A co zrobiła wtedy KE? KE powstrzymała Francję przed płaceniem fabrykom za przenoszenie produkcji pod Paryż, ale samej idei dotacji i “planów ratunkowych” już nie powstrzymała. Pomyślałem sobie wtedy, że po co umacniać integrację biurokratycznym bełkotem, skoro trzeba ją raczej umocnić na tak podstawowych obszarach jak wspólny, wolny rynek. W ten sposób odpadł praktycznie jedyny argument za traktatem.

    Czym w ogóle jest Traktat Lizboński? Zbiorem poprawek do różnych innych dokumentów, przede wszystkim do Traktatu o Unii Europejskiej i do Traktatu Ustanawiającego Wspólnotę Europejską ( który ma zmienić nazwę na Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej ). Pierwszy z tych dokumentów ma, jeśli dobrze pamiętam, 55 artykułów, a drugi 358. Jeśli dodamy do tego 54 artykuły Karty Praw Podstawowych, to mamy łącznie 467 artykułów, co jak na konstytucję, czyli dokument mający regulować jedynie podstawowe kwestie dotyczące praw i wolności obywatelskich, czy organizacji władz, jest liczbą o jakieś 450 za dużą. A co można wśród tych wszystkich artykułów znaleźć? Wszystko, łącznie z definicją “produktów rolnych”, zapisem o “partiach europejskich”, które powinny “promować integrację” ( a jak nie promują? ) oraz “równością kobiet i mężczyzn”, zapisaną bodaj dziewięć razy, często tuż obok zwyczajnej “równości”, która jest widocznie czymś innym.

    PS. Normalnie dałbym cztery gwiazdki, albo pięć, ale daję sześć, bo ktoś ci zaniżył średnią.

      • Ba, żeby to było takie proste
        Odrzuceni, bo niechciani, bo zbyt radykalni, bo przesiani przez sito poprawności, bo się poznano, że chodzi im tylko o władzę. Zjednoczeni żelazną wolą wodza, który ma pieniądze. A tu już zniesmaczeni i znudzeni chcą na nich głosować, bo coś się im chce. Trzeba rozbić ten marazm! Głosujmy na Libertas! Tylko oni rozbiją stary układ!

        Trzeba oswajać odrzuconych. Trzeba na nich uważać. Trzeba sprawić by nie byli odrzuceni, ale trzeba ich cywilizować. Trzeba sprawić by stali się cześcią układu…

          • Chciałbym nieśmiało przypomnieć,
            że onegdaj też wybrano partię outsiderów żeby uzdrowić gnijącą demokrację – NSDAP.
            Podobało się?

          • Z taką pewną nieśmiałością chciałbym zauważyć, że
            Niemcom w tych czasach bynajmniej nie chodziło o “uzdrowienie gnijącej demokracji”. Raczej, “czuli” swój niewykorzystany potencjał i prawie im się udało.
            W tym istotnie jest pewna analogia do naszej sytuacji i źródło sukcesu Kaczek. Niezdolność (?) popisu poradzenia sobie z sytuacją powoduje frustrację. Emigracja drastycznie obniżyła temperaturę ale “Wystarczy być” to stanowczo trochę za mało.

      • Ba, żeby to było takie proste
        Odrzuceni, bo niechciani, bo zbyt radykalni, bo przesiani przez sito poprawności, bo się poznano, że chodzi im tylko o władzę. Zjednoczeni żelazną wolą wodza, który ma pieniądze. A tu już zniesmaczeni i znudzeni chcą na nich głosować, bo coś się im chce. Trzeba rozbić ten marazm! Głosujmy na Libertas! Tylko oni rozbiją stary układ!

        Trzeba oswajać odrzuconych. Trzeba na nich uważać. Trzeba sprawić by nie byli odrzuceni, ale trzeba ich cywilizować. Trzeba sprawić by stali się cześcią układu…

          • Chciałbym nieśmiało przypomnieć,
            że onegdaj też wybrano partię outsiderów żeby uzdrowić gnijącą demokrację – NSDAP.
            Podobało się?

          • Z taką pewną nieśmiałością chciałbym zauważyć, że
            Niemcom w tych czasach bynajmniej nie chodziło o “uzdrowienie gnijącej demokracji”. Raczej, “czuli” swój niewykorzystany potencjał i prawie im się udało.
            W tym istotnie jest pewna analogia do naszej sytuacji i źródło sukcesu Kaczek. Niezdolność (?) popisu poradzenia sobie z sytuacją powoduje frustrację. Emigracja drastycznie obniżyła temperaturę ale “Wystarczy być” to stanowczo trochę za mało.

      • Ba, żeby to było takie proste
        Odrzuceni, bo niechciani, bo zbyt radykalni, bo przesiani przez sito poprawności, bo się poznano, że chodzi im tylko o władzę. Zjednoczeni żelazną wolą wodza, który ma pieniądze. A tu już zniesmaczeni i znudzeni chcą na nich głosować, bo coś się im chce. Trzeba rozbić ten marazm! Głosujmy na Libertas! Tylko oni rozbiją stary układ!

        Trzeba oswajać odrzuconych. Trzeba na nich uważać. Trzeba sprawić by nie byli odrzuceni, ale trzeba ich cywilizować. Trzeba sprawić by stali się cześcią układu…

          • Chciałbym nieśmiało przypomnieć,
            że onegdaj też wybrano partię outsiderów żeby uzdrowić gnijącą demokrację – NSDAP.
            Podobało się?

          • Z taką pewną nieśmiałością chciałbym zauważyć, że
            Niemcom w tych czasach bynajmniej nie chodziło o “uzdrowienie gnijącej demokracji”. Raczej, “czuli” swój niewykorzystany potencjał i prawie im się udało.
            W tym istotnie jest pewna analogia do naszej sytuacji i źródło sukcesu Kaczek. Niezdolność (?) popisu poradzenia sobie z sytuacją powoduje frustrację. Emigracja drastycznie obniżyła temperaturę ale “Wystarczy być” to stanowczo trochę za mało.

  4. front jedności narodów
    Jedność ideową po prostu dużo łatwiej wprowadzić. Po podpisaniu traktatu wyda się okólnik z krótką listą obowiązujących poglądów i gotowe.
    Integracja gospodarcza wymaga niestety czasu, pieniędzy i poluzowania wymagań względem słabych krajów. A to odpada, bo z definicji wszędzie przepisy mają być jednakowe (oczywiście poza Anglią, bo wiadomo.., Niemcami, gdyż to kraj poteżny, Francją z uwagi na dawne czasy świetności i Czechami, bo Unia lubi Czechów).
    Te osoby polityczne które w Polsce dokleiły się do Libertasa znęcił fakt, iż Ganley nie zamierza walczyć z religią. Wogóle z niczym nie chce walczyć. Ani z gejami, ani o prawa gejów. Zostawia takie sprawy poszczególnym społeczeństwom.

  5. front jedności narodów
    Jedność ideową po prostu dużo łatwiej wprowadzić. Po podpisaniu traktatu wyda się okólnik z krótką listą obowiązujących poglądów i gotowe.
    Integracja gospodarcza wymaga niestety czasu, pieniędzy i poluzowania wymagań względem słabych krajów. A to odpada, bo z definicji wszędzie przepisy mają być jednakowe (oczywiście poza Anglią, bo wiadomo.., Niemcami, gdyż to kraj poteżny, Francją z uwagi na dawne czasy świetności i Czechami, bo Unia lubi Czechów).
    Te osoby polityczne które w Polsce dokleiły się do Libertasa znęcił fakt, iż Ganley nie zamierza walczyć z religią. Wogóle z niczym nie chce walczyć. Ani z gejami, ani o prawa gejów. Zostawia takie sprawy poszczególnym społeczeństwom.

  6. front jedności narodów
    Jedność ideową po prostu dużo łatwiej wprowadzić. Po podpisaniu traktatu wyda się okólnik z krótką listą obowiązujących poglądów i gotowe.
    Integracja gospodarcza wymaga niestety czasu, pieniędzy i poluzowania wymagań względem słabych krajów. A to odpada, bo z definicji wszędzie przepisy mają być jednakowe (oczywiście poza Anglią, bo wiadomo.., Niemcami, gdyż to kraj poteżny, Francją z uwagi na dawne czasy świetności i Czechami, bo Unia lubi Czechów).
    Te osoby polityczne które w Polsce dokleiły się do Libertasa znęcił fakt, iż Ganley nie zamierza walczyć z religią. Wogóle z niczym nie chce walczyć. Ani z gejami, ani o prawa gejów. Zostawia takie sprawy poszczególnym społeczeństwom.

    • Pomyśl sobie, że inne partie
      Pomyśl sobie, że inne partie mają lepszych ludzi, ale za to dużo gorszy program, oparty na… No właśnie, na czym? Na niczym, na tym, że Buzek musi być szefem PE, bo to dla nas zaszczyt i splendor, na tym, że za rządów PIS konsumpcja wzrosła o 31% i więcej ludzi mogło sobie pozwolić na elitarnego grilla, czy na tym, że tamci to POPIS. Ganley przynajmniej czegoś chce i ma konkretny program, zakładający radykalne zmniejszenie biurokracji, weto wobec traktatu, czy podejmowanie decyzji przez obywateli UE, a nie przez urzędników. A że idzie do wyborów z takimi, a nie innymi ludźmi? Trudno, nie można mieć wszystkiego, nie ma idealnej partii, ani idealnych polityków.

    • Pomyśl sobie, że inne partie
      Pomyśl sobie, że inne partie mają lepszych ludzi, ale za to dużo gorszy program, oparty na… No właśnie, na czym? Na niczym, na tym, że Buzek musi być szefem PE, bo to dla nas zaszczyt i splendor, na tym, że za rządów PIS konsumpcja wzrosła o 31% i więcej ludzi mogło sobie pozwolić na elitarnego grilla, czy na tym, że tamci to POPIS. Ganley przynajmniej czegoś chce i ma konkretny program, zakładający radykalne zmniejszenie biurokracji, weto wobec traktatu, czy podejmowanie decyzji przez obywateli UE, a nie przez urzędników. A że idzie do wyborów z takimi, a nie innymi ludźmi? Trudno, nie można mieć wszystkiego, nie ma idealnej partii, ani idealnych polityków.

    • Pomyśl sobie, że inne partie
      Pomyśl sobie, że inne partie mają lepszych ludzi, ale za to dużo gorszy program, oparty na… No właśnie, na czym? Na niczym, na tym, że Buzek musi być szefem PE, bo to dla nas zaszczyt i splendor, na tym, że za rządów PIS konsumpcja wzrosła o 31% i więcej ludzi mogło sobie pozwolić na elitarnego grilla, czy na tym, że tamci to POPIS. Ganley przynajmniej czegoś chce i ma konkretny program, zakładający radykalne zmniejszenie biurokracji, weto wobec traktatu, czy podejmowanie decyzji przez obywateli UE, a nie przez urzędników. A że idzie do wyborów z takimi, a nie innymi ludźmi? Trudno, nie można mieć wszystkiego, nie ma idealnej partii, ani idealnych polityków.

  7. Bardzo mi się podoba twoja propozycja
    leczenia chorego na tyfus przy pomocy trądu.
    Przypomina to też postawę typu: na złość mamie odmrożę sobie uszy. Zapcham PE libertasem to zobaczycie.
    Rozumiem MK, że nieznane pociąga. Taki Ganley mówi z reguły do rzeczy, w przeciwnieństwie do jego polskich odpowiedników, którzy bredzą od rzeczy. Gdyby polska przybudówka Libertas to byli ludzie nowi, spoza dotychczasowych rozdań, to twoje strachy na lachy może i małyby sens. Ale przecież sam wymieniasz te nazwiska z czołówki polskiego politycznego panoptikum.
    Ale co mi tam. Jak chcesz to sobie wybierz Bendera do PE. Mam nawet już hasło wyborcze żeby ci było łatwiej: Nastaje era Bendera albo Zrób na Unię kupę i głosuj na Krupę.

  8. Bardzo mi się podoba twoja propozycja
    leczenia chorego na tyfus przy pomocy trądu.
    Przypomina to też postawę typu: na złość mamie odmrożę sobie uszy. Zapcham PE libertasem to zobaczycie.
    Rozumiem MK, że nieznane pociąga. Taki Ganley mówi z reguły do rzeczy, w przeciwnieństwie do jego polskich odpowiedników, którzy bredzą od rzeczy. Gdyby polska przybudówka Libertas to byli ludzie nowi, spoza dotychczasowych rozdań, to twoje strachy na lachy może i małyby sens. Ale przecież sam wymieniasz te nazwiska z czołówki polskiego politycznego panoptikum.
    Ale co mi tam. Jak chcesz to sobie wybierz Bendera do PE. Mam nawet już hasło wyborcze żeby ci było łatwiej: Nastaje era Bendera albo Zrób na Unię kupę i głosuj na Krupę.

  9. Bardzo mi się podoba twoja propozycja
    leczenia chorego na tyfus przy pomocy trądu.
    Przypomina to też postawę typu: na złość mamie odmrożę sobie uszy. Zapcham PE libertasem to zobaczycie.
    Rozumiem MK, że nieznane pociąga. Taki Ganley mówi z reguły do rzeczy, w przeciwnieństwie do jego polskich odpowiedników, którzy bredzą od rzeczy. Gdyby polska przybudówka Libertas to byli ludzie nowi, spoza dotychczasowych rozdań, to twoje strachy na lachy może i małyby sens. Ale przecież sam wymieniasz te nazwiska z czołówki polskiego politycznego panoptikum.
    Ale co mi tam. Jak chcesz to sobie wybierz Bendera do PE. Mam nawet już hasło wyborcze żeby ci było łatwiej: Nastaje era Bendera albo Zrób na Unię kupę i głosuj na Krupę.

  10. Nie mogę zrozumieć wszystkich, którzy wyrażają
    zniesmaczenie a nawet oburzenie na związek Wałęsy z Libertasem. Wałęsa nie brał ślubu z Platformą a nawet nigdy się z nią nie zaręczył. Wyrażanie zatem niezadowolenia z wyboru Wałęsy jest niczym innym jak troską o zachowanie dwupartyjności w Polsce i chęcią drzemki przez następne 4 lata.

  11. Nie mogę zrozumieć wszystkich, którzy wyrażają
    zniesmaczenie a nawet oburzenie na związek Wałęsy z Libertasem. Wałęsa nie brał ślubu z Platformą a nawet nigdy się z nią nie zaręczył. Wyrażanie zatem niezadowolenia z wyboru Wałęsy jest niczym innym jak troską o zachowanie dwupartyjności w Polsce i chęcią drzemki przez następne 4 lata.

  12. Nie mogę zrozumieć wszystkich, którzy wyrażają
    zniesmaczenie a nawet oburzenie na związek Wałęsy z Libertasem. Wałęsa nie brał ślubu z Platformą a nawet nigdy się z nią nie zaręczył. Wyrażanie zatem niezadowolenia z wyboru Wałęsy jest niczym innym jak troską o zachowanie dwupartyjności w Polsce i chęcią drzemki przez następne 4 lata.

  13. “ma jakiś program”
    Z całą

    “ma jakiś program”

    Z całą sympatią dla antybiurokratycznych haseł Libertasu chciałbym zwrócić uwagę, że Libertas nie ma programu. Na stronie Policies od kilku miesięcy wisi zapowiedź publikacji programu “w najbliższych tygodniach”.

  14. “ma jakiś program”
    Z całą

    “ma jakiś program”

    Z całą sympatią dla antybiurokratycznych haseł Libertasu chciałbym zwrócić uwagę, że Libertas nie ma programu. Na stronie Policies od kilku miesięcy wisi zapowiedź publikacji programu “w najbliższych tygodniach”.

  15. “ma jakiś program”
    Z całą

    “ma jakiś program”

    Z całą sympatią dla antybiurokratycznych haseł Libertasu chciałbym zwrócić uwagę, że Libertas nie ma programu. Na stronie Policies od kilku miesięcy wisi zapowiedź publikacji programu “w najbliższych tygodniach”.