Reklama

 W momencie, gdy spytamy tzw.

 W momencie, gdy spytamy tzw. przeciętnego Polaka, zwanego też czasem statystycznym Kowalskim, co mu się w Polsce najbardziej nie podoba, co go razi, uwiera, mierzi i co jego zdaniem wymaga zmiany, to w czwartej kolejności ( zaraz po polityce, drogach i biurokracji ) wymieni służbę zdrowia. Gdy będziemy temat drążyć i spytamy się co konkretnie jest z tą służbą nie tak, to w odpowiedzi usłyszymy całą wyliczankę na temat kolejek, korupcji i braku funduszy, z którego to problemu wynikają dwa poprzednie. Tyle, czyli całkiem sporo, można się od przeciętnego Polaka dowiedzieć o problemach polskiego systemu leczniczego, a czego można dowiedzieć się o rozwiązaniach? Niewiele, najczęściej proponowane są dwie całkowicie bezsensowne i odrealnione propozycje, z których pierwsza zakłada wzrost nakładów budżetowych na szpitale, a druga podwyższenie składki zdrowotnej. Z pozoru te rozwiązania wydają się być proste, niemal idealne, ale musimy pamiętać, że mówiąc o państwowej służbie zdrowia, mówimy ( co wynika z samej nazwy ) o działalności państwa. A państwo działa w taki sposób, że rozwiązując jeden problem tworzy dwa następne. Tak więc jeśli podwyższymy składkę, jeszcze bardziej zwiększając w ten sposób koszty pracy, które i tak są ogromne, to dojdzie do wzrostu bezrobocia, zwłaszcza, że mamy kryzys i wielu firm po prostu nie stać na nowe wydatki. Więcej bezrobotnych, to większe nakłady na zasiłki, a większe nakłady na zasiłki, to mniej pieniędzy na oddłużanie szpitali. Co proszę? Składka będzie większa, nie trzeba będzie oddłużać z budżetu? Bzdura, właśnie, że będzie trzeba, bo wzrosło nam przecież bezrobocie i choć składki są większe, to płaci je mniej osób, więc jeśli nawet system coś na tym zyska, to będzie to zysk minimalny.

Rozwiązanie z obniżką składek odpada, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Ja wiem, że gdzieś tam na zachodzie Europy ludzie płacą więcej, ale mają też większe zarobki, poza tym służba zdrowia chyba nigdzie nie działa świetnie i bez zarzutu, więc jeśli mamy upodabniać się w jakiś sposób do innych państw Europy, to róbmy to rozsądnie, choćby poprawiając stan infrastruktury, a nie zwiększając podatki. A co z drugim najczęściej proponowanym rozwiązaniem, czyli z większymi dotacjami z budżetu? Też chybione, bo jeśli rząd wyda więcej pieniędzy na szpitale, to będzie musiał jednocześnie wydać mniej na drogi, szkoły, albo na coś jeszcze innego. Chyba, że zwiększy deficyt, ale wtedy wzrośnie zadłużenie i koszty jego obsługi, a skoro wydamy więcej na spłatę długów, to będziemy musieli wydać mniej na szpitale, koło się zamyka, rozwiązanie odpada. W tej sytuacji pozostaje nam tylko albo się załamać, albo zacząć myśleć i wpaść na coś, na co nikt jak dotąd wpaść nie mógł. Na co takiego? Na prywatyzację wszystkich bez wyjątku szpitali. To nie wszystko, niech będzie, że jestem oszołomem, ale powiem więcej, powiem, że trzeba od zaraz zlikwidować NFZ, znieść składkę na ubezpieczenie zdrowotne i w ogóle zlikwidować przymus ubezpieczeń. Spokojnie, nie chcę robić z naszej III, czy IV RP dzikokapitalistycznej Ameryki, gdzie 50 milionów ludzi straszliwie cierpi z powodu braku ubezpieczenia, ani przedwojennej pańskiej Polski, w której mieszkańcy wsi i miasteczek na wschód od Wisły, czy ploretariusze z najbiedniejszych dzielnic wielkich miast na zachodnim brzegu rzeki, umierali z powodu braku pieniędzy na "dochtóra". Zresztą nie można w naszym kraju niczego takiego zrobić, bo konstytucja gwarantuje wszystkim obywatelom prawo do ochrony zdrowia. Czy jednak to prawo można realizować tylko poprzez państwowe szpitale? Nie, oczywiście, że nie.

Reklama

Wyobraźmy sobie co by było, gdyby 90% aptek w Polsce należało do państwa i gdybyśmy zamiast płacić za leki, odprowadzali składkę farmaceutyczną w wysokości 9% wynagrodzenia. Składkę pobierałby ZUS, potrącając z niej sobie 3% za "usługę" przymusowego zabrania nam naszych pieniędzy, a pozostała część wędrowałaby do NFZ, które rozdzielałoby pieniądze między apteki, w których każdy ubezpieczony mógłby dostać lekarstwa. Piękny system, nie trzeba płacić? Jak to nie trzeba? A co ze składkami? A co z podatkami, z których apteki trzeba będzie oddłużyć, jeśli wpływy ze składek okażą się zbyt małe? Poza tym może się okazać, że płacąc dwa razy ( podatek i składkę ) trzeba będzie zapłacić jeszcze trzeci raz, w ramach "prezentu", albo kupując leki prywatnie, a w przeciwnym razie, jeśli uczciwość na wręczanie "prezentów" nam nie pozwala, a na prywatne zakupy nie mamy pieniędzy ( wydaliśmy je na składkę i podatek ), czekać w kilkutygodniowej kolejce, aż potrzebny nam lek dotrze do apteki. Otóż dokładnie tak samo funkcjonuje w Polsce służba zdrowia, opiera się ona na systemie, w którym pacjent musi płacić dwa, albo trzy razy za jedną usługę medyczną. Ktoś może powiedzieć, że szpital to nie apteka, że jak można w ogóle robić takie porównania i że powinienem się leczyć. Doceniam merytoryczną siłę tego argumentu, ale pozostanę przy swoim i nadal będę twierdził, że nie ma żadnej różnicy między płaceniem trzy razy za ten sam lek w aptece, a płaceniem trzy razy za ten sam zabieg, czy badanie w szpitalu. Uważam, że wystarczy zapłacić tylko jeden raz, ale to w obecnym systemie jest niemożliwe, obecnie musimy płacić minimum dwa razy i jedyną szansą na zmianę jest zniesienie przymusowych składek i całkowita prywatyzacja wszystkiego, co zajmuje się medycyną, z wyjątkiem pogotowia, które nie powinno mieć jednak monopolu na usługi w dziedzinie ratownictwa medycznego i powinno mieć prywatną konkurencję.

Czy taki system sprawiłby, że najbiedniejszych nie byłoby stać na leczenie? Oczywiście, że nie, bo tak jak istnieje lista leków refundowanych, tak samo można stworzyć listę refundowanych zabiegów, operacji, terapii i badań. Można, a nawet trzeba, jeśli chcemy, by państwo wypełniło swój konstytucyjny obowiązek ochrony zdrowia. Refundacja polegałaby na tym, że pacjent, którego nie stać na zapłatę za operację, czy drogie badanie, nie płaciłby bezpośrednio, lecz płaciłoby za niego państwo. Z czego, skoro nie ma składki zdrowotnej? Z podatków, z których teraz oddłuża się szpitale. W nowym systemie szpitali nie wolno będzie państwu oddłużać, państwo nie będzie też musiało utrzymywać całej szpitalnej infrastruktury, ani płacić wszystkim lekarzom, pielęgniarkom i całemu medycznemu personelowi, bo i po co, skoro równie dobrze mogą to robić prywatne, konkurujące ze sobą firmy? Państwo zaoszczędzi na wielu niepotrzebnych wydatkach i będzie mogło dzięki temu refundować usługi medyczne pacjentom, których na nie nie stać, a nawet dotować oddziały intensywnej terapii, których podobno prywatne szpitale nie potrafią utrzymać. Jest to system o wiele prostszy, bardziej przejrzysty i oszczędny i tym samym lepszy od obecnego. Zapewnia on z jednej strony ochronę zdrowia wszystkim obywatelom, a z drugiej możliwość zysku szpitalom. Czerpanie zysków z leczenia ludzi jest niemoralne? Nie wiem, może, ale jeśli szpital nie przynosi zysków, to przynosi straty, a jak przynosi straty, to nie ma pieniędzy na leczenie. Proste? Proste, a poza tym, gdyby zakazać komukolwiek czerpania zysków z leczenia, to trzeba byłoby wstrzymać wypłacanie pensji dla lekarzy i pielęgniarek, bo przecież właśnie z leczenia się utrzymują. Tylko, że wtedy lekarzy i pielęgniarek nie będzie w ogóle, więc zysk jednak musi być. A jeśli da się go połączyć z powszechną dostępnością służby zdrowia, to po co w dalszym ciągu utrzymywać obecny, niewydolny system?

Reklama

48 KOMENTARZE

  1. Dlaczego nierealne? Moim
    Dlaczego nierealne? Moim zdaniem jest to rozwiązanie jak najbardziej realistyczne. Piszesz, że w żadnym “poważnym” kraju takie rozwiązanie nie było zastosowane i pewnie masz rację, ale pokaż mi choć jeden kraj, może być poważny, albo i nie, w którym państwowa służba zdrowia dobrze działa. Nie ma takiego kraju, w Szwecji, która jest stawiana za wzór “państwa dobrobytu” system opieki zdrowotnej wygląda niewiele lepiej niż w Polsce, a o tym jak wygląda w Niemczech sam wiesz najlepiej. Piszesz, że to byłby eksperyment, ale eksperyment ten nie zakłada przecież, że szpitale, wraz z pacjentami, będą rzucone na głębokie wody “dzikiego kapitalizmu”. Ważną częścią “eksperymentu” jest przecież refundacja kosztów leczenia tym, których na leczenie nie stać. A wielu ludzi będzie stać w większym stopniu niż dotychczas, bo zamiast odprowadzać składki, zachowają więcej pieniedzy dla siebie. Że taka reforma wzbudziłaby kontrowersje? Prawdopodobnie tak, ale gdyby nie pani Thatcher, która przeprowadzała kontrowersyjne reformy, to Wielka Brytania miałaby dziś dużo większe problemy niż ma w rzeczywistości.
    Pozdrawiam.

  2. Dlaczego nierealne? Moim
    Dlaczego nierealne? Moim zdaniem jest to rozwiązanie jak najbardziej realistyczne. Piszesz, że w żadnym “poważnym” kraju takie rozwiązanie nie było zastosowane i pewnie masz rację, ale pokaż mi choć jeden kraj, może być poważny, albo i nie, w którym państwowa służba zdrowia dobrze działa. Nie ma takiego kraju, w Szwecji, która jest stawiana za wzór “państwa dobrobytu” system opieki zdrowotnej wygląda niewiele lepiej niż w Polsce, a o tym jak wygląda w Niemczech sam wiesz najlepiej. Piszesz, że to byłby eksperyment, ale eksperyment ten nie zakłada przecież, że szpitale, wraz z pacjentami, będą rzucone na głębokie wody “dzikiego kapitalizmu”. Ważną częścią “eksperymentu” jest przecież refundacja kosztów leczenia tym, których na leczenie nie stać. A wielu ludzi będzie stać w większym stopniu niż dotychczas, bo zamiast odprowadzać składki, zachowają więcej pieniedzy dla siebie. Że taka reforma wzbudziłaby kontrowersje? Prawdopodobnie tak, ale gdyby nie pani Thatcher, która przeprowadzała kontrowersyjne reformy, to Wielka Brytania miałaby dziś dużo większe problemy niż ma w rzeczywistości.
    Pozdrawiam.

  3. Dlaczego nierealne? Moim
    Dlaczego nierealne? Moim zdaniem jest to rozwiązanie jak najbardziej realistyczne. Piszesz, że w żadnym “poważnym” kraju takie rozwiązanie nie było zastosowane i pewnie masz rację, ale pokaż mi choć jeden kraj, może być poważny, albo i nie, w którym państwowa służba zdrowia dobrze działa. Nie ma takiego kraju, w Szwecji, która jest stawiana za wzór “państwa dobrobytu” system opieki zdrowotnej wygląda niewiele lepiej niż w Polsce, a o tym jak wygląda w Niemczech sam wiesz najlepiej. Piszesz, że to byłby eksperyment, ale eksperyment ten nie zakłada przecież, że szpitale, wraz z pacjentami, będą rzucone na głębokie wody “dzikiego kapitalizmu”. Ważną częścią “eksperymentu” jest przecież refundacja kosztów leczenia tym, których na leczenie nie stać. A wielu ludzi będzie stać w większym stopniu niż dotychczas, bo zamiast odprowadzać składki, zachowają więcej pieniedzy dla siebie. Że taka reforma wzbudziłaby kontrowersje? Prawdopodobnie tak, ale gdyby nie pani Thatcher, która przeprowadzała kontrowersyjne reformy, to Wielka Brytania miałaby dziś dużo większe problemy niż ma w rzeczywistości.
    Pozdrawiam.

  4. służba od zdrowia itp
    Wziąłeś na swe barki ciężkie zadanie ratowania służby zdrowia, chyba nie dasz rady.
    System polega na tym że cały przemysł zdrowotny MUSI być potwornie kosztowny, bo tylko wtedy wszyscy jego uczestnicy, zaczynając od urzędników, poprzez banki, ubezpieczalnie, kończąc na lekarzach, mają możliwość skoszenia grubszej forsy.
    W oszczędnym, racjonalnym systemie nie da się niestety dobrze zarobić, za mała masa finansowa do podziału.
    Chcesz żeby było prosto, tanio i uczciwie jak w weterynarii. Nie da się. Lekarze nie pozwolą na import tanich speców z Bangladeszu, banki nie zarobią gdy chory sam, bez kredytu zapłaci za operację. Masz więc potężnych przeciwników.
    O dziwo z punktu widzenia pacjenta służba zdrowia działała dobrze za głębokiej komuny, dzięki resztkom przedwojennego etosu pracy lekarzy wegetujących na marnych, niemalże nauczycielskich pensyjkach.
    Tu trza rewolucji niestety. Upadku systemu finansowego podbijającego koszty wszystkiego co jest ludziom absolutnie niezbędne (leczenie, mieszkanie, żarcie itp).

    • Jeśli mamy w służbie zdrowia
      Jeśli mamy w służbie zdrowia potężną biurokrację, która pochłania wielkie pieniądze, to nic dziwnego, że koszty leczenia są absurdalnie wysokie. A jeśli dodamy do tego zarządców, którzy nie potrafią racjonalnie i oszczędnie gospodarować pieniędzmi, to mamy odpowiedź na pytanie dlaczego jest jak jest.
      Pozdrawiam.

  5. służba od zdrowia itp
    Wziąłeś na swe barki ciężkie zadanie ratowania służby zdrowia, chyba nie dasz rady.
    System polega na tym że cały przemysł zdrowotny MUSI być potwornie kosztowny, bo tylko wtedy wszyscy jego uczestnicy, zaczynając od urzędników, poprzez banki, ubezpieczalnie, kończąc na lekarzach, mają możliwość skoszenia grubszej forsy.
    W oszczędnym, racjonalnym systemie nie da się niestety dobrze zarobić, za mała masa finansowa do podziału.
    Chcesz żeby było prosto, tanio i uczciwie jak w weterynarii. Nie da się. Lekarze nie pozwolą na import tanich speców z Bangladeszu, banki nie zarobią gdy chory sam, bez kredytu zapłaci za operację. Masz więc potężnych przeciwników.
    O dziwo z punktu widzenia pacjenta służba zdrowia działała dobrze za głębokiej komuny, dzięki resztkom przedwojennego etosu pracy lekarzy wegetujących na marnych, niemalże nauczycielskich pensyjkach.
    Tu trza rewolucji niestety. Upadku systemu finansowego podbijającego koszty wszystkiego co jest ludziom absolutnie niezbędne (leczenie, mieszkanie, żarcie itp).

    • Jeśli mamy w służbie zdrowia
      Jeśli mamy w służbie zdrowia potężną biurokrację, która pochłania wielkie pieniądze, to nic dziwnego, że koszty leczenia są absurdalnie wysokie. A jeśli dodamy do tego zarządców, którzy nie potrafią racjonalnie i oszczędnie gospodarować pieniędzmi, to mamy odpowiedź na pytanie dlaczego jest jak jest.
      Pozdrawiam.

  6. służba od zdrowia itp
    Wziąłeś na swe barki ciężkie zadanie ratowania służby zdrowia, chyba nie dasz rady.
    System polega na tym że cały przemysł zdrowotny MUSI być potwornie kosztowny, bo tylko wtedy wszyscy jego uczestnicy, zaczynając od urzędników, poprzez banki, ubezpieczalnie, kończąc na lekarzach, mają możliwość skoszenia grubszej forsy.
    W oszczędnym, racjonalnym systemie nie da się niestety dobrze zarobić, za mała masa finansowa do podziału.
    Chcesz żeby było prosto, tanio i uczciwie jak w weterynarii. Nie da się. Lekarze nie pozwolą na import tanich speców z Bangladeszu, banki nie zarobią gdy chory sam, bez kredytu zapłaci za operację. Masz więc potężnych przeciwników.
    O dziwo z punktu widzenia pacjenta służba zdrowia działała dobrze za głębokiej komuny, dzięki resztkom przedwojennego etosu pracy lekarzy wegetujących na marnych, niemalże nauczycielskich pensyjkach.
    Tu trza rewolucji niestety. Upadku systemu finansowego podbijającego koszty wszystkiego co jest ludziom absolutnie niezbędne (leczenie, mieszkanie, żarcie itp).

    • Jeśli mamy w służbie zdrowia
      Jeśli mamy w służbie zdrowia potężną biurokrację, która pochłania wielkie pieniądze, to nic dziwnego, że koszty leczenia są absurdalnie wysokie. A jeśli dodamy do tego zarządców, którzy nie potrafią racjonalnie i oszczędnie gospodarować pieniędzmi, to mamy odpowiedź na pytanie dlaczego jest jak jest.
      Pozdrawiam.

  7. Cięzka sprawa z tą służbą zdrowia
    Chyba to nie jest takie proste. W styczniu wróciłam z Wielkiej Brytani. Z racji obowiązków mialam tam kontakt z opieką socjalną i słuzbą zdrowia. Socjal jest tam nieprawdopodobnie rozbudowany. A słuzba zdrowia jest skandalicznie zla. Wieć cos jest na rzeczy w tym co piszesz.

    • Gdyby te wydatki socjalne
      Gdyby te wydatki socjalne były mniejsze, to Brytyjczycy mogliby zwiększyć nakłady na służbę zdrowia przy jednoczesnym obniżeniu składek i innych podatków. Ale rządy gospodarują pieniędzmi zwykle w niezbyt rozsądny sposób. Być może dlatego, że wydają pieniądze podatników, a nie swoje.
      Pozdrawiam.

  8. Cięzka sprawa z tą służbą zdrowia
    Chyba to nie jest takie proste. W styczniu wróciłam z Wielkiej Brytani. Z racji obowiązków mialam tam kontakt z opieką socjalną i słuzbą zdrowia. Socjal jest tam nieprawdopodobnie rozbudowany. A słuzba zdrowia jest skandalicznie zla. Wieć cos jest na rzeczy w tym co piszesz.

    • Gdyby te wydatki socjalne
      Gdyby te wydatki socjalne były mniejsze, to Brytyjczycy mogliby zwiększyć nakłady na służbę zdrowia przy jednoczesnym obniżeniu składek i innych podatków. Ale rządy gospodarują pieniędzmi zwykle w niezbyt rozsądny sposób. Być może dlatego, że wydają pieniądze podatników, a nie swoje.
      Pozdrawiam.

  9. Cięzka sprawa z tą służbą zdrowia
    Chyba to nie jest takie proste. W styczniu wróciłam z Wielkiej Brytani. Z racji obowiązków mialam tam kontakt z opieką socjalną i słuzbą zdrowia. Socjal jest tam nieprawdopodobnie rozbudowany. A słuzba zdrowia jest skandalicznie zla. Wieć cos jest na rzeczy w tym co piszesz.

    • Gdyby te wydatki socjalne
      Gdyby te wydatki socjalne były mniejsze, to Brytyjczycy mogliby zwiększyć nakłady na służbę zdrowia przy jednoczesnym obniżeniu składek i innych podatków. Ale rządy gospodarują pieniędzmi zwykle w niezbyt rozsądny sposób. Być może dlatego, że wydają pieniądze podatników, a nie swoje.
      Pozdrawiam.

  10. OK, a dlaczego cena pobytu w
    OK, a dlaczego cena pobytu w szpitalu jest tak wygórowana, że po odliczeniu kosztów badań i zabiegów trzeba zapłacić kilka tysięcy dolarów, czy euro za sam nocleg, czy wyżywienie? Pacjenci śpią w pokojach pięciogwiazdkowych i są karmieni homarami? Oczywiście, że nie. Koszt wyżywienia jednej osoby to kilkadziesiąt złotych dziennie, koszty noclegu podobnie, koszty opieki pielęgniarskiej na jednego pacjenta można śmiało zamknąć w granicach 100-150 zł. dziennie. Razem powinno to wszystko wynieść nie więcej niż 300 złotych na dobę, co i tak wydaje mi się ceną zawyżoną. Jeśli koszt pobytu wynosi więcej, to znaczy, że pieniądze są w jakiś sposób marnotrawione. Jeśli kogoś nie stać na ten koszt, to państwo może mu koszty zwrócić. Nie starczy bez dodatkowego podatku nazywanego “składką”? Myślę, że może wystarczyć. Co roku miliardy złotych są przeznaczane na oddłużanie szpitali, kolejne miliardy to koszt obsługi całego biurokratycznego systemu skupionego w ZUS, NFZ i Ministerstwie Zdrowia. Gdyby te pieniądze były zaoszczędzone i gdyby został wprowadzony nowy, oparty na prywatnym lecznictwie, system, to można byłoby śmiało zlikwidować składkę zdrowotną, albo przynajmniej uczynić ją dobrowolną.
    Pozdrawiam.

    PS. Brak składki pozwoliłby zaoszczędzić przeciętnemu Polakowi około 3600 złotych rocznie, co nie jest bez znaczenia.

  11. OK, a dlaczego cena pobytu w
    OK, a dlaczego cena pobytu w szpitalu jest tak wygórowana, że po odliczeniu kosztów badań i zabiegów trzeba zapłacić kilka tysięcy dolarów, czy euro za sam nocleg, czy wyżywienie? Pacjenci śpią w pokojach pięciogwiazdkowych i są karmieni homarami? Oczywiście, że nie. Koszt wyżywienia jednej osoby to kilkadziesiąt złotych dziennie, koszty noclegu podobnie, koszty opieki pielęgniarskiej na jednego pacjenta można śmiało zamknąć w granicach 100-150 zł. dziennie. Razem powinno to wszystko wynieść nie więcej niż 300 złotych na dobę, co i tak wydaje mi się ceną zawyżoną. Jeśli koszt pobytu wynosi więcej, to znaczy, że pieniądze są w jakiś sposób marnotrawione. Jeśli kogoś nie stać na ten koszt, to państwo może mu koszty zwrócić. Nie starczy bez dodatkowego podatku nazywanego “składką”? Myślę, że może wystarczyć. Co roku miliardy złotych są przeznaczane na oddłużanie szpitali, kolejne miliardy to koszt obsługi całego biurokratycznego systemu skupionego w ZUS, NFZ i Ministerstwie Zdrowia. Gdyby te pieniądze były zaoszczędzone i gdyby został wprowadzony nowy, oparty na prywatnym lecznictwie, system, to można byłoby śmiało zlikwidować składkę zdrowotną, albo przynajmniej uczynić ją dobrowolną.
    Pozdrawiam.

    PS. Brak składki pozwoliłby zaoszczędzić przeciętnemu Polakowi około 3600 złotych rocznie, co nie jest bez znaczenia.

  12. OK, a dlaczego cena pobytu w
    OK, a dlaczego cena pobytu w szpitalu jest tak wygórowana, że po odliczeniu kosztów badań i zabiegów trzeba zapłacić kilka tysięcy dolarów, czy euro za sam nocleg, czy wyżywienie? Pacjenci śpią w pokojach pięciogwiazdkowych i są karmieni homarami? Oczywiście, że nie. Koszt wyżywienia jednej osoby to kilkadziesiąt złotych dziennie, koszty noclegu podobnie, koszty opieki pielęgniarskiej na jednego pacjenta można śmiało zamknąć w granicach 100-150 zł. dziennie. Razem powinno to wszystko wynieść nie więcej niż 300 złotych na dobę, co i tak wydaje mi się ceną zawyżoną. Jeśli koszt pobytu wynosi więcej, to znaczy, że pieniądze są w jakiś sposób marnotrawione. Jeśli kogoś nie stać na ten koszt, to państwo może mu koszty zwrócić. Nie starczy bez dodatkowego podatku nazywanego “składką”? Myślę, że może wystarczyć. Co roku miliardy złotych są przeznaczane na oddłużanie szpitali, kolejne miliardy to koszt obsługi całego biurokratycznego systemu skupionego w ZUS, NFZ i Ministerstwie Zdrowia. Gdyby te pieniądze były zaoszczędzone i gdyby został wprowadzony nowy, oparty na prywatnym lecznictwie, system, to można byłoby śmiało zlikwidować składkę zdrowotną, albo przynajmniej uczynić ją dobrowolną.
    Pozdrawiam.

    PS. Brak składki pozwoliłby zaoszczędzić przeciętnemu Polakowi około 3600 złotych rocznie, co nie jest bez znaczenia.

  13. Prywatyzacja…
    Przeprowadzenie prywatyzacji i i “zachęcenie Polaków”, aby sami za siebie płacili jest pewnie w tej chwili mało realne. Z różnych względów, min. dlatego, że jesteśmy za biedni, nie mamy jeszcze “długich” dziedzicznych polis. Niemniej jednak uważam, że można w tym kierunku iść wprowadzając stopniowo pewne elementy.
    1 – Zbudowanie koszyka usług medycznych, w którym będzie określona realna cena danego zabiegu. Np. cena za wycięcie wyrostka robaczkowego wynosi tyle, a tyle. Jeśli chcesz operację w lepszych warunkach dopłać ze swojej polisy.
    2 – Wprowadzenie systemu, jak w ubezpieczeniach. Płacąc za ubezpieczenie tyle, a tyle, masz za to do wykorzystania kwotę taką, jak masz. Jeśli jesteś bezszkodowy, to w następnych latach kwota Twojej składki spada lub wzrasta wartość Twojej polisy, co oznacza, ze masz więcej do wykorzystania. Jeśli często korzystałeś z lekarza i wykorzystałeś swój limit wynikający z podstawowego ubezpieczenia, musisz coś dopłacić. Padnie opinia, że to niesprawiedliwe, ale czy do tej pory to było sprawiedliwe? Inna sprawa, ze w takim systemie będzie ludziom zależało na profilaktyce, bo jak wcześniej wykryję chorobę, to taniej się wyleczę. Popatrzcie, ilu ludzi teraz się regularnie bada, robi sobie “wyniki”? Jak już mus, to wtedy na hurra. Znikną kolejki przed gabinetami tych, co z rana coś łupnęło i idą się przebadać lub najzwyczajniej sobie pogadać.
    3 – Punk 1 spowoduje, że można zmniejszyć ilość biurokratów, bo nie będzie żadnych umów z lekarzami,a pacjent sam sobie go wybierze, czyli w jakiś sposób zadziała rynek. Zostaną najlepsi.
    4 – Brak ubezpieczenia niestety lub stety spowoduje, że szpitale przestaną obsługiwać patologię, która pijana, pobita, zaćpana często blokuje szpitale i nie ma kto za to płacić. Tu jest pewien pomysł, aby samorządy podpisywały umowy na tzw. obsługę lazaretową, czyli jeśli taki człowiek trafia do szpitala, zostaje opatrzony lub przywrócony do możliwości funkcjonowania i koniec. Wiem, ze to nie jest ludzkie, ale taki człowiek nie może mieć tyle samo, co ten , który całe życie pracuje i dba o siebie. Nie każdy ma na nowego mercedesa. To podstawowe propozycje, ale ograniczą w jakiś sposób biurokrację, pieniądz pójdzie za pacjentem, wprowadzone zostaną pewne elementy rynkowe.

    • Jest to jakieś rozwiązanie,
      Jest to jakieś rozwiązanie, nie tak radykalne jak moje, ale i tak lepsze od obecnego systemu. Żeby zadziałało trzeba je jednak uzupełnić o parę szczegółów, przede wszystkim o robicie biurokracji ( obecnie mamy system, w którym ZUS pobiera składki, po czym przekazuje je do NFZ, potrącając sobie 3%, NFZ składki rozdziela, a w tle jest jeszcze Ministerstwo Zdrowia oraz parę inspekcji i urzędów ) i o zakaz dalszego oddłużania, które i tak nic nie daje, umacnia za to bałagan i dziadostwo. A jeśli chodzi o “pijaną, pobitą i zaćpaną” patologię, to istnieją fundacje charytatywne, które się taką patologią zajmują. Można przekazać im procent podatku, wrzucić parę złotych do puszki, albo wysłać charytatywnego SMSa.
      Pozdrawiam.

      PS. Ciekawa definicja biedy i w większości przypadków trafna.

  14. Prywatyzacja…
    Przeprowadzenie prywatyzacji i i “zachęcenie Polaków”, aby sami za siebie płacili jest pewnie w tej chwili mało realne. Z różnych względów, min. dlatego, że jesteśmy za biedni, nie mamy jeszcze “długich” dziedzicznych polis. Niemniej jednak uważam, że można w tym kierunku iść wprowadzając stopniowo pewne elementy.
    1 – Zbudowanie koszyka usług medycznych, w którym będzie określona realna cena danego zabiegu. Np. cena za wycięcie wyrostka robaczkowego wynosi tyle, a tyle. Jeśli chcesz operację w lepszych warunkach dopłać ze swojej polisy.
    2 – Wprowadzenie systemu, jak w ubezpieczeniach. Płacąc za ubezpieczenie tyle, a tyle, masz za to do wykorzystania kwotę taką, jak masz. Jeśli jesteś bezszkodowy, to w następnych latach kwota Twojej składki spada lub wzrasta wartość Twojej polisy, co oznacza, ze masz więcej do wykorzystania. Jeśli często korzystałeś z lekarza i wykorzystałeś swój limit wynikający z podstawowego ubezpieczenia, musisz coś dopłacić. Padnie opinia, że to niesprawiedliwe, ale czy do tej pory to było sprawiedliwe? Inna sprawa, ze w takim systemie będzie ludziom zależało na profilaktyce, bo jak wcześniej wykryję chorobę, to taniej się wyleczę. Popatrzcie, ilu ludzi teraz się regularnie bada, robi sobie “wyniki”? Jak już mus, to wtedy na hurra. Znikną kolejki przed gabinetami tych, co z rana coś łupnęło i idą się przebadać lub najzwyczajniej sobie pogadać.
    3 – Punk 1 spowoduje, że można zmniejszyć ilość biurokratów, bo nie będzie żadnych umów z lekarzami,a pacjent sam sobie go wybierze, czyli w jakiś sposób zadziała rynek. Zostaną najlepsi.
    4 – Brak ubezpieczenia niestety lub stety spowoduje, że szpitale przestaną obsługiwać patologię, która pijana, pobita, zaćpana często blokuje szpitale i nie ma kto za to płacić. Tu jest pewien pomysł, aby samorządy podpisywały umowy na tzw. obsługę lazaretową, czyli jeśli taki człowiek trafia do szpitala, zostaje opatrzony lub przywrócony do możliwości funkcjonowania i koniec. Wiem, ze to nie jest ludzkie, ale taki człowiek nie może mieć tyle samo, co ten , który całe życie pracuje i dba o siebie. Nie każdy ma na nowego mercedesa. To podstawowe propozycje, ale ograniczą w jakiś sposób biurokrację, pieniądz pójdzie za pacjentem, wprowadzone zostaną pewne elementy rynkowe.

    • Jest to jakieś rozwiązanie,
      Jest to jakieś rozwiązanie, nie tak radykalne jak moje, ale i tak lepsze od obecnego systemu. Żeby zadziałało trzeba je jednak uzupełnić o parę szczegółów, przede wszystkim o robicie biurokracji ( obecnie mamy system, w którym ZUS pobiera składki, po czym przekazuje je do NFZ, potrącając sobie 3%, NFZ składki rozdziela, a w tle jest jeszcze Ministerstwo Zdrowia oraz parę inspekcji i urzędów ) i o zakaz dalszego oddłużania, które i tak nic nie daje, umacnia za to bałagan i dziadostwo. A jeśli chodzi o “pijaną, pobitą i zaćpaną” patologię, to istnieją fundacje charytatywne, które się taką patologią zajmują. Można przekazać im procent podatku, wrzucić parę złotych do puszki, albo wysłać charytatywnego SMSa.
      Pozdrawiam.

      PS. Ciekawa definicja biedy i w większości przypadków trafna.

  15. Prywatyzacja…
    Przeprowadzenie prywatyzacji i i “zachęcenie Polaków”, aby sami za siebie płacili jest pewnie w tej chwili mało realne. Z różnych względów, min. dlatego, że jesteśmy za biedni, nie mamy jeszcze “długich” dziedzicznych polis. Niemniej jednak uważam, że można w tym kierunku iść wprowadzając stopniowo pewne elementy.
    1 – Zbudowanie koszyka usług medycznych, w którym będzie określona realna cena danego zabiegu. Np. cena za wycięcie wyrostka robaczkowego wynosi tyle, a tyle. Jeśli chcesz operację w lepszych warunkach dopłać ze swojej polisy.
    2 – Wprowadzenie systemu, jak w ubezpieczeniach. Płacąc za ubezpieczenie tyle, a tyle, masz za to do wykorzystania kwotę taką, jak masz. Jeśli jesteś bezszkodowy, to w następnych latach kwota Twojej składki spada lub wzrasta wartość Twojej polisy, co oznacza, ze masz więcej do wykorzystania. Jeśli często korzystałeś z lekarza i wykorzystałeś swój limit wynikający z podstawowego ubezpieczenia, musisz coś dopłacić. Padnie opinia, że to niesprawiedliwe, ale czy do tej pory to było sprawiedliwe? Inna sprawa, ze w takim systemie będzie ludziom zależało na profilaktyce, bo jak wcześniej wykryję chorobę, to taniej się wyleczę. Popatrzcie, ilu ludzi teraz się regularnie bada, robi sobie “wyniki”? Jak już mus, to wtedy na hurra. Znikną kolejki przed gabinetami tych, co z rana coś łupnęło i idą się przebadać lub najzwyczajniej sobie pogadać.
    3 – Punk 1 spowoduje, że można zmniejszyć ilość biurokratów, bo nie będzie żadnych umów z lekarzami,a pacjent sam sobie go wybierze, czyli w jakiś sposób zadziała rynek. Zostaną najlepsi.
    4 – Brak ubezpieczenia niestety lub stety spowoduje, że szpitale przestaną obsługiwać patologię, która pijana, pobita, zaćpana często blokuje szpitale i nie ma kto za to płacić. Tu jest pewien pomysł, aby samorządy podpisywały umowy na tzw. obsługę lazaretową, czyli jeśli taki człowiek trafia do szpitala, zostaje opatrzony lub przywrócony do możliwości funkcjonowania i koniec. Wiem, ze to nie jest ludzkie, ale taki człowiek nie może mieć tyle samo, co ten , który całe życie pracuje i dba o siebie. Nie każdy ma na nowego mercedesa. To podstawowe propozycje, ale ograniczą w jakiś sposób biurokrację, pieniądz pójdzie za pacjentem, wprowadzone zostaną pewne elementy rynkowe.

    • Jest to jakieś rozwiązanie,
      Jest to jakieś rozwiązanie, nie tak radykalne jak moje, ale i tak lepsze od obecnego systemu. Żeby zadziałało trzeba je jednak uzupełnić o parę szczegółów, przede wszystkim o robicie biurokracji ( obecnie mamy system, w którym ZUS pobiera składki, po czym przekazuje je do NFZ, potrącając sobie 3%, NFZ składki rozdziela, a w tle jest jeszcze Ministerstwo Zdrowia oraz parę inspekcji i urzędów ) i o zakaz dalszego oddłużania, które i tak nic nie daje, umacnia za to bałagan i dziadostwo. A jeśli chodzi o “pijaną, pobitą i zaćpaną” patologię, to istnieją fundacje charytatywne, które się taką patologią zajmują. Można przekazać im procent podatku, wrzucić parę złotych do puszki, albo wysłać charytatywnego SMSa.
      Pozdrawiam.

      PS. Ciekawa definicja biedy i w większości przypadków trafna.

  16. I właśnie o system chodzi.
    Zaproponowałem rozwiązanie radykalne, może nie do końca trafne, ale cel osiągnąłem. Celem było sprowokowanie do zastanowienia się nad obecnym systemem i nad możliwościami zmian, a zmiany muszą iść w kierunku urynkowienia, prywatyzacji i odbiurokratyzowania służby zdrowia. Dlaczego? Dlatego, że rynek promuje lepsze rozwiązania. W systemie rynkowym przetrwają i rozwiną się te szpitale, które będą rozsądnie i oszczędnie gospodarować pieniędzmi oraz zapewnią możliwie najwyższą jakość usług medycznych za możliwie najmniejsze koszty. Owszem, żadne rynkowe rozwiązanie w służbie zdrowia, czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie nie jest idealne, ale nie ma rozwiązań idealnych, rozwiązania idealne to utopia. Mi chodzi o to, by stworzono system promujący rozsądek i jakość w miejsce obecnego systemu, który promuje marność i bylejakość. Teraz nikt nie myśli o tym jak zmniejszyć koszty leczenia, ani jak racjonalnie zarządzać pieniędzmi, w ogóle się nie myśli o gospodarczej stronie prowadzenia szpitala, bo przecież wiadomo, że państwo i tak co roku szpital oddłuży, a skoro państwo “da”, to czym się przejmować? W ten sposób długi narastają, system jest niewydolny, a problemy, których dotychczas nikt nie rozwiązał nadal są nierozwiązane.

  17. I właśnie o system chodzi.
    Zaproponowałem rozwiązanie radykalne, może nie do końca trafne, ale cel osiągnąłem. Celem było sprowokowanie do zastanowienia się nad obecnym systemem i nad możliwościami zmian, a zmiany muszą iść w kierunku urynkowienia, prywatyzacji i odbiurokratyzowania służby zdrowia. Dlaczego? Dlatego, że rynek promuje lepsze rozwiązania. W systemie rynkowym przetrwają i rozwiną się te szpitale, które będą rozsądnie i oszczędnie gospodarować pieniędzmi oraz zapewnią możliwie najwyższą jakość usług medycznych za możliwie najmniejsze koszty. Owszem, żadne rynkowe rozwiązanie w służbie zdrowia, czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie nie jest idealne, ale nie ma rozwiązań idealnych, rozwiązania idealne to utopia. Mi chodzi o to, by stworzono system promujący rozsądek i jakość w miejsce obecnego systemu, który promuje marność i bylejakość. Teraz nikt nie myśli o tym jak zmniejszyć koszty leczenia, ani jak racjonalnie zarządzać pieniędzmi, w ogóle się nie myśli o gospodarczej stronie prowadzenia szpitala, bo przecież wiadomo, że państwo i tak co roku szpital oddłuży, a skoro państwo “da”, to czym się przejmować? W ten sposób długi narastają, system jest niewydolny, a problemy, których dotychczas nikt nie rozwiązał nadal są nierozwiązane.

  18. I właśnie o system chodzi.
    Zaproponowałem rozwiązanie radykalne, może nie do końca trafne, ale cel osiągnąłem. Celem było sprowokowanie do zastanowienia się nad obecnym systemem i nad możliwościami zmian, a zmiany muszą iść w kierunku urynkowienia, prywatyzacji i odbiurokratyzowania służby zdrowia. Dlaczego? Dlatego, że rynek promuje lepsze rozwiązania. W systemie rynkowym przetrwają i rozwiną się te szpitale, które będą rozsądnie i oszczędnie gospodarować pieniędzmi oraz zapewnią możliwie najwyższą jakość usług medycznych za możliwie najmniejsze koszty. Owszem, żadne rynkowe rozwiązanie w służbie zdrowia, czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie nie jest idealne, ale nie ma rozwiązań idealnych, rozwiązania idealne to utopia. Mi chodzi o to, by stworzono system promujący rozsądek i jakość w miejsce obecnego systemu, który promuje marność i bylejakość. Teraz nikt nie myśli o tym jak zmniejszyć koszty leczenia, ani jak racjonalnie zarządzać pieniędzmi, w ogóle się nie myśli o gospodarczej stronie prowadzenia szpitala, bo przecież wiadomo, że państwo i tak co roku szpital oddłuży, a skoro państwo “da”, to czym się przejmować? W ten sposób długi narastają, system jest niewydolny, a problemy, których dotychczas nikt nie rozwiązał nadal są nierozwiązane.

  19. Ja..
    Być może nie jest radykalna, ale myślę, że właściwsza jest ewolucja niż rewolucja. Oczywiście kolejne kroki, to likwidacja NFZ, itp. Według mnie, czas doprowadzić do tego, abyśmy zaczęli się uczyć odpowiedzialności. Z samochodem, co roku gnamy na badania techniczne, jak tylko coś puka, zaraz meldujemy się u mechaniora, a jak chodzi o zdrowie, to pijemy, palimy, mamy je w nosie. Nie pracujesz, nie jesz, nie dbasz o zdrowie, płacisz za leczenie, nie dbasz o auto, chodzisz na pieszo….

  20. Ja..
    Być może nie jest radykalna, ale myślę, że właściwsza jest ewolucja niż rewolucja. Oczywiście kolejne kroki, to likwidacja NFZ, itp. Według mnie, czas doprowadzić do tego, abyśmy zaczęli się uczyć odpowiedzialności. Z samochodem, co roku gnamy na badania techniczne, jak tylko coś puka, zaraz meldujemy się u mechaniora, a jak chodzi o zdrowie, to pijemy, palimy, mamy je w nosie. Nie pracujesz, nie jesz, nie dbasz o zdrowie, płacisz za leczenie, nie dbasz o auto, chodzisz na pieszo….

  21. Ja..
    Być może nie jest radykalna, ale myślę, że właściwsza jest ewolucja niż rewolucja. Oczywiście kolejne kroki, to likwidacja NFZ, itp. Według mnie, czas doprowadzić do tego, abyśmy zaczęli się uczyć odpowiedzialności. Z samochodem, co roku gnamy na badania techniczne, jak tylko coś puka, zaraz meldujemy się u mechaniora, a jak chodzi o zdrowie, to pijemy, palimy, mamy je w nosie. Nie pracujesz, nie jesz, nie dbasz o zdrowie, płacisz za leczenie, nie dbasz o auto, chodzisz na pieszo….

  22. Przepraszam za nawiasem
    Przepraszam za nawiasem mówiąc po angielsku off top, ale chciałem się pochwalić. Widziała dział kultury? To niech zobaczy, bo marudziła. Nie jest to jeszcze ideał, ale mnie już nie ma i prawie funkcjonuje tak jak powinien. Jeszcze trochę rozciągnę dobę i zbędną mi wiedzę, a powinno być ok. Oczekuję pochwał i oklasków, przeprosiny odpuszczam.

  23. Przepraszam za nawiasem
    Przepraszam za nawiasem mówiąc po angielsku off top, ale chciałem się pochwalić. Widziała dział kultury? To niech zobaczy, bo marudziła. Nie jest to jeszcze ideał, ale mnie już nie ma i prawie funkcjonuje tak jak powinien. Jeszcze trochę rozciągnę dobę i zbędną mi wiedzę, a powinno być ok. Oczekuję pochwał i oklasków, przeprosiny odpuszczam.

  24. Przepraszam za nawiasem
    Przepraszam za nawiasem mówiąc po angielsku off top, ale chciałem się pochwalić. Widziała dział kultury? To niech zobaczy, bo marudziła. Nie jest to jeszcze ideał, ale mnie już nie ma i prawie funkcjonuje tak jak powinien. Jeszcze trochę rozciągnę dobę i zbędną mi wiedzę, a powinno być ok. Oczekuję pochwał i oklasków, przeprosiny odpuszczam.

  25. Tylko, że takie podwyższenie
    Tylko, że takie podwyższenie składki, jakie proponujesz, oznacza ni mniej, ni więcej, tylko zwyczajne przemeblowanie budżetu. A takie przemeblowania mają to do siebie, że wzrost nakładów na medycynę musi pociągnąć za sobą zmniejszenie nakładów na coś innego. Owszem, można oszczędzać na mniej potrzebnych wydatkach i ja jestem zwolennikiem takich oszczędności, ale wolałbym, by mniej wydatków w jednym sektorze pociągnęło za sobą obniżkę podatków ( a w rezultacie większe dochody obywateli i zmniejszenie bezrobocia ), a nie zwiększenie wydatków gdzie indziej. Poza tym takie przesunięcia nie rozwiązują takich podstawowych problemów polskiej służby zdrowia, jak zbyt wielka biurokracja, czy zbyt mała konkurencja, a jedno i drugie niepotrzebnie zwiększa koszty i promuje marność zamiast jakości. Dlatego zdecydowanie bardziej podoba mi się propozycja Koninka, która idzie w kierunku większego urynkowienia medycyny. Ale cieszę się, że akurat Ty odpowiedziałaś na ten tekst, bo myślałem m. in. o Tobie, gdy go pisałem ( pamiętam, że opowiadałaś się kiedyś za większą składką ).
    Pozdrawiam.

  26. Tylko, że takie podwyższenie
    Tylko, że takie podwyższenie składki, jakie proponujesz, oznacza ni mniej, ni więcej, tylko zwyczajne przemeblowanie budżetu. A takie przemeblowania mają to do siebie, że wzrost nakładów na medycynę musi pociągnąć za sobą zmniejszenie nakładów na coś innego. Owszem, można oszczędzać na mniej potrzebnych wydatkach i ja jestem zwolennikiem takich oszczędności, ale wolałbym, by mniej wydatków w jednym sektorze pociągnęło za sobą obniżkę podatków ( a w rezultacie większe dochody obywateli i zmniejszenie bezrobocia ), a nie zwiększenie wydatków gdzie indziej. Poza tym takie przesunięcia nie rozwiązują takich podstawowych problemów polskiej służby zdrowia, jak zbyt wielka biurokracja, czy zbyt mała konkurencja, a jedno i drugie niepotrzebnie zwiększa koszty i promuje marność zamiast jakości. Dlatego zdecydowanie bardziej podoba mi się propozycja Koninka, która idzie w kierunku większego urynkowienia medycyny. Ale cieszę się, że akurat Ty odpowiedziałaś na ten tekst, bo myślałem m. in. o Tobie, gdy go pisałem ( pamiętam, że opowiadałaś się kiedyś za większą składką ).
    Pozdrawiam.

  27. Tylko, że takie podwyższenie
    Tylko, że takie podwyższenie składki, jakie proponujesz, oznacza ni mniej, ni więcej, tylko zwyczajne przemeblowanie budżetu. A takie przemeblowania mają to do siebie, że wzrost nakładów na medycynę musi pociągnąć za sobą zmniejszenie nakładów na coś innego. Owszem, można oszczędzać na mniej potrzebnych wydatkach i ja jestem zwolennikiem takich oszczędności, ale wolałbym, by mniej wydatków w jednym sektorze pociągnęło za sobą obniżkę podatków ( a w rezultacie większe dochody obywateli i zmniejszenie bezrobocia ), a nie zwiększenie wydatków gdzie indziej. Poza tym takie przesunięcia nie rozwiązują takich podstawowych problemów polskiej służby zdrowia, jak zbyt wielka biurokracja, czy zbyt mała konkurencja, a jedno i drugie niepotrzebnie zwiększa koszty i promuje marność zamiast jakości. Dlatego zdecydowanie bardziej podoba mi się propozycja Koninka, która idzie w kierunku większego urynkowienia medycyny. Ale cieszę się, że akurat Ty odpowiedziałaś na ten tekst, bo myślałem m. in. o Tobie, gdy go pisałem ( pamiętam, że opowiadałaś się kiedyś za większą składką ).
    Pozdrawiam.

  28. Biurokracja to nie tylko NFZ,
    Biurokracja to nie tylko NFZ, ale także Ministerstwo i ZUS, bo to ZUS pobiera składki, potrącając sobie około 3% z każdej z nich, zanim przekaże je dalej. Jeśli chodzi o konkurencję, to konkurencja może jak najbardziej istnieć i egzaminy pracowników nie mają tu nic do rzeczy. Szpitale mogą konkurować ze sobą na wielu polach, choćby na polu jakości usług, czy szybkości ich świadczenia, a obecnie konkurencja jest zabijana i to nie tylko przez małą liczbę prywatnych placówek, ale także przez częste oddłużanie, które po pierwsze nie daje żadnych efektów, a po drugie utrwala niegospodarność. Jeśli chodzi o wyposażenie placówek, to owszem, kasy trzeba, a często jej brakuje, bo koszty medycyny są wysokie. Warto jednak zastanowić się dlaczego i czy aby na pewno przyczyna nie tkwi m. in. w obecnym systemie.

    Pozostaję nadal przy propozycji Koninka.
    Pozdrawiam.

  29. Biurokracja to nie tylko NFZ,
    Biurokracja to nie tylko NFZ, ale także Ministerstwo i ZUS, bo to ZUS pobiera składki, potrącając sobie około 3% z każdej z nich, zanim przekaże je dalej. Jeśli chodzi o konkurencję, to konkurencja może jak najbardziej istnieć i egzaminy pracowników nie mają tu nic do rzeczy. Szpitale mogą konkurować ze sobą na wielu polach, choćby na polu jakości usług, czy szybkości ich świadczenia, a obecnie konkurencja jest zabijana i to nie tylko przez małą liczbę prywatnych placówek, ale także przez częste oddłużanie, które po pierwsze nie daje żadnych efektów, a po drugie utrwala niegospodarność. Jeśli chodzi o wyposażenie placówek, to owszem, kasy trzeba, a często jej brakuje, bo koszty medycyny są wysokie. Warto jednak zastanowić się dlaczego i czy aby na pewno przyczyna nie tkwi m. in. w obecnym systemie.

    Pozostaję nadal przy propozycji Koninka.
    Pozdrawiam.

  30. Biurokracja to nie tylko NFZ,
    Biurokracja to nie tylko NFZ, ale także Ministerstwo i ZUS, bo to ZUS pobiera składki, potrącając sobie około 3% z każdej z nich, zanim przekaże je dalej. Jeśli chodzi o konkurencję, to konkurencja może jak najbardziej istnieć i egzaminy pracowników nie mają tu nic do rzeczy. Szpitale mogą konkurować ze sobą na wielu polach, choćby na polu jakości usług, czy szybkości ich świadczenia, a obecnie konkurencja jest zabijana i to nie tylko przez małą liczbę prywatnych placówek, ale także przez częste oddłużanie, które po pierwsze nie daje żadnych efektów, a po drugie utrwala niegospodarność. Jeśli chodzi o wyposażenie placówek, to owszem, kasy trzeba, a często jej brakuje, bo koszty medycyny są wysokie. Warto jednak zastanowić się dlaczego i czy aby na pewno przyczyna nie tkwi m. in. w obecnym systemie.

    Pozostaję nadal przy propozycji Koninka.
    Pozdrawiam.