Reklama

W studio TVP3 doszło do awantury między skrajnie prawicowym dziennikarzem Bronisławem Wildsteinem, z

W studio TVP3 doszło do awantury między skrajnie prawicowym dziennikarzem Bronisławem Wildsteinem, z domu Wildstein i ultrakatolickim posłem lewicowo-liberalnej partii PO, posłem Niesiołowskim z domu Myszkowski.

Reklama

Jak to zwykle w przypadku rozpalonych prawicowych głów bywa poszło o etos, wartości, no i oczywiście Polskę, rację stanu, Boga, Honor i chyba Ojczyznę, choć tu nie wiadomo do końca o jaką. Dialog między panami prawicowcami przebiegał następująco:

– Pan jest awanturnikiem i pisowskim dziennikarzem – rzucił prawicowy poseł Niesiołowski.
– A pan jest politycznym klaunem – ripostował prawicowy radykał Wildstein, po czym zabrał torebkę i wyszedł ze studia jak lewicowa Jakubowska.

Nie wiadomo na co konkretnie obraził się Bronisław Wildstein, sformułowanie awanturnik pasuje do redaktora i leży pięknie jak eufemizm. Z kolei „pisowski dziennikarz” w kręgach pana redaktora to zdecydowanie nobilitacja, nie ujma, z taką metką zostaje się męczennikiem i przedwojennym intelektualistą. Wszystko wskazuje na to, że znów z powodów błahych doszło do niepotrzebnej gorszącej, parlamentarnej sceny, a na całym zajściu jak zwykle skorzysta lewica, czyli pani Hubner z PO.

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. Skoro Wildstein wyszedł to znaczy że Niesiołowski trafił w dychę
    “Sprawiedliwy” Wildstein, cały stan wojenny spędził w Paryżu, a teraz czuje się upoważniony do wydawania bezkompromisowych ocen tym, ktorzy siedzieli w więzieniach, obozach dla internowanych i nieraz poczuli smak milicyjnej pały.
    To Wildstein wyniósł podstępnie z IPN i opublikowal w internecie listy agentów zarówno prawdziwych jak i rzekomych, niejednemu z tych ostatnich łamiąc życie.
    Biorąc do tego pod uwagę pro-pisowskie, bezczelne partyjniactwo i niewyparzoną gębę uważam, że nie zasłużył sobie aby z kimś takim jak Stefan Niesiołowski w ogóle zasiadać przy jednym stole i dyskutować jak równy z równym.

  2. Skoro Wildstein wyszedł to znaczy że Niesiołowski trafił w dychę
    “Sprawiedliwy” Wildstein, cały stan wojenny spędził w Paryżu, a teraz czuje się upoważniony do wydawania bezkompromisowych ocen tym, ktorzy siedzieli w więzieniach, obozach dla internowanych i nieraz poczuli smak milicyjnej pały.
    To Wildstein wyniósł podstępnie z IPN i opublikowal w internecie listy agentów zarówno prawdziwych jak i rzekomych, niejednemu z tych ostatnich łamiąc życie.
    Biorąc do tego pod uwagę pro-pisowskie, bezczelne partyjniactwo i niewyparzoną gębę uważam, że nie zasłużył sobie aby z kimś takim jak Stefan Niesiołowski w ogóle zasiadać przy jednym stole i dyskutować jak równy z równym.