Reklama

Niniejszy tekst dedykuję s

Niniejszy tekst dedykuję sobie, może mnie przygwoździć i odbić od czasu do czasu, zresztą nigdy mi nie puszcza. Dedykuję sobie, ale zapewniam, że o mnie będzie strasznie mało, jak na mnie rzecz jasna. Jestem w tej komfortowej sytuacji, że zaczynałem jako psi syn ubecji, a będąc anonimowym komentatorem, na jednym z najgłupszych forów w Polsce, faktycznie popełniłem kilka bzdurnych tekstów, może nawet kilkanaście. Jak mam być szczery kampanię przeciw Kaczorowi powtórzyłbym zapewne, ponieważ ten widok rewolucji moralnej znieść było niezwykle ciężko, ale na pewno nie robiłbym tego tak głupio jak mi się zdarzało czynić. Na przykład takiego popełnionego tekstu w obronie Adama Michnika, kiedy jeszcze byłem mało zgłębionym obserwatorem polityki, nie wybaczę sobie nigdy, to jest bolesny przejaw mojej naiwności i brązowa plama na życiorysie. Ale żeby było perfidnie, to właśnie takimi wpadkami, takimi agitkami hartowała się stal, dokładniej rzecz biorąc nick Matka Kurka. Zgadywanki kim jest ten Urban, Pilch, Michnik, Żakowski, Paradowska nie miały końca, wtedy to brzmiało jak komplementy, przynajmniej tak traktowali te zestawienia wszyscy „Pozdro i w górę”, dla mnie były raczej umiarkowanie zabawnymi przejawami bezsilności. W każdym razie pisząc rzeczy powtarzalne, płynące z nurtem stałem się pupilem zawodowców, cytowanym przez Kuczyńskiego, Palikota, Paradowską i tylko Michalski się postawił, nota bene nie rozumiejąc co komentuje. Wiem, że ciężko było przez to przebrnąć, ale to nie dla megalomani, to dla opisu zjawiska, proszę o jeszcze chwilkę cierpliwości, obiecuję, że będzie oryginalnie, przyznam się do słabości.

Będąc Michniko-Urbanem, czy też Pilcho-Pardowską miałem jeden komfort, byłem nieludzko spokojny, że krzywda mi się nie stanie. Krzywdę w takim sensie, że CBA mnie zwinie w ogóle nie brałem pod uwagę, to śmieszność histeryczna, ważniejsze było coś innego, że nie stanie mi się krzywda intelektualna. Pisałem rzeczy, które z definicji były inteligentne, chociaż nie były niczym innym jak kalką pojęć, bywało, że fałszywych, przeplatanych z ornamentami i fajerwerkami słownymi. Nie było żadną odwagą za czasów Kaczora napisać panegiryk na rzecz Michnika, absolutnie żadnym, była to najkrótsza droga na sam szczyt, cholernie łatwa droga, prosta jak niemiecka autostrada, bo przecież pisanie takich tekścików jest rzeczą banalną. Tak było, żeby mnie „kolka sparła”, jeśli łżę, taki miałem łatwy chleb, tani poklask i legendę bojownika, ale zmieniły się czasy, pewnie w jakimś zakresie za przyczyną mojego nie zawsze mądrego wkładu, i wtedy stało się coś, co na szczęście było moją słabością, a zaczęło się niewinnie. Otóż wlazłem na konkurencyjny Salon i zacząłem robić sobie jaja z bogoojczyźnianej pieśni, poszukującej wszelkich przyczyn swojej nieudolności w wiecznym szczaniu do mleka przez zamierzchłe krasnoludki. Do dziś tak mam, że jak czytam głupkowate teksty z tej beczki, to mnie wzdryga. Wymyśliłem sobie taki schizofreniczny patent, przewrotny, nie powiem, ale inteligentny czytelnik mógł w tym widzieć wyraźne przesłanie. Wymyśliłem sobie „cywilizowanie polskiej prawicy”, przy pomocy znienawidzonego wówczas i do teraz Ketmana.

Reklama

Byłem uczciwy w tym co robię, naprawdę pisałem takie teksty, które pokazywały słabość i śmieszność prawicy i wskazywałem metodę poprawy wizerunku, aby z wiecznie niszowego biadolenia, polska prawica w końcu stała się poważnym graczem politycznym. Oczywiście efekt był taki jak się spodziewałem, 90% prawicowych czytelników widziało nick Ketman i leciało zgraną bezradną serią inwektyw, ale 10% dostrzegało co jest grane i to byli ludzie, którzy zaczynali inteligentnie komentować moje teksty, inteligentnie przedstawiać swoje racje. W ten sposób poznałem rzeczywistą treść myślenia pewnej i od razu powiem wąskiej grupy popierającej Kaczyńskiego. Najzwyczajniej w świecie zacząłem rozumieć o co tym ludziom chodzi i im nie chodziło o ojca Rydzyka, o napaść na Niemcy i Rosję im chodziło o to, o co i mnie już chodzi. A o co chodzi nie będę się powtarzał, każdego dnia piszę o co chodzi. Istota leży w tym, że pojmując racjonalne stanowisko niezwykle wąskiej części elektoratu PiS poukładałem sobie wszystko we łbie raz jeszcze i z tej układanki wyszedł mi jeden generalny i jednoznaczny wniosek. W zasadniczej treści, w zasadniczym politycznym projekcie na Polskę rozsądni zwolennicy PiS i Kaczor kiedy jest w dobrej kondycji psychicznej, najzwyczajniej w świecie mają rację. Mają rację i mają projekt, natomiast po drugiej stronie nie ma politycznego planu, nie ma treści, jest żaglowanie pustą formą, coś jest, albo nie jest modne, coś jest, albo nie jest światowe, coś jest, albo nie jest obciachowe, coś jest trendy ateistyczne i przaśne katolickie, słowem popkulturowa masówka.

Wyciągając taki wniosek mogłem zostać przy niemieckiej autostradzie łatwej sławy, albo spróbować czegoś, co jest intelektualnym wyzwaniem i jak w tej chwili wzbudzę uśmiech politowania u wielu dawnych wychowanków, tak powiem, że jechanie po Kaczyńskim to była intelektualna łatwizna, tandeta, natomiast obrona racjonalnych treści w politycznym projekcie PiS, było intelektualną przygodą, wielkim wyzwaniem i… odwagą. W tym miejscu przyznam się do słabości, kiedy napisałem pierwsze teksty z owego cyklu, byłem zesrany po kostki, myślałem, że to już jest koniec mojego i tak ledwie mającego szansę powodzenia projektu Kontrowersje.net. Niepotrzebnie się bałem, ale bałem się nadal, każdy kolejny tekst wbrew wyznaczonej linii sławy wywoływał dreszcze, etykiety oszołoma lękałem się jak wampir czosnku, dlatego dbałem o rzetelność przekazu. W zamian otrzymywałem komentarze, które były tak miałkie, że drugi raz otworzyły mi się oczy. Nagle zobaczyłem, że pisząc racjonalnie, argumentując rzeczowo, ale w niewłaściwym obszarze, dostajesz kupę sieczki pseudointelektualnej, zgrane frazy, wyświechtane jednozdaniowe slogany, słowem ludzie kroczący łatwą drogą nie mają nic do powiedzenia, powielają jedynie gotowce. Główne przesłanie tego tekstu, który poświęcam sobie jest takie, że już nie mam lęków, dziś najzwyczajniej w świecie piszę co jest we mnie, jest w tym niezwykła frajda i intelektualny orgazm. Dziś już nie drżę, że „nowa sekta” się obrazi za ateizm, albo stara za Wojtyłę, dziś bawię się, doskonale się bawię pokazywaniem słabości intelektualnych po obu stronach, w nadziei, że wykuje się trzecia „sekta”. Nie będę definiował nowej sekty, jej założeń, jej celów i programu, każdy kto lubi intelektualne przygody już wie, gdzie tych założeń i celów szukać. Miłego weekendu życzę, jak każdy akwizytor i Szczęść Wam Boże Rodacy!

PS Że Korwin jest przed Kontrowersjami, to jeszcze zniosę, ale ten pewny faworyt do złotego medalu LGBT, to już przesada, tak dać się dymać! nr 7122: Kurki kod C00205, Quackie G00482, Izis I00035

Reklama

27 KOMENTARZE

  1. nie na temat
    Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, a nawet piękne i ładne. Ale czy tak trudno jest po napisaniu przeczytać własny tekst, zrozumieć go, popracować nad pisownią i przede wszystkim wyprostować trochę te straszliwe meandry i zapętlenia zdań trzeciorzędnie złożonych. Dobrze jest gdy forma nie przeszkadza treści. A jeszcze lepiej jest, gdy jej nie zasłania.
    Do cholery, nie pijmy wódki w kieliszku do szampana.

  2. nie na temat
    Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, a nawet piękne i ładne. Ale czy tak trudno jest po napisaniu przeczytać własny tekst, zrozumieć go, popracować nad pisownią i przede wszystkim wyprostować trochę te straszliwe meandry i zapętlenia zdań trzeciorzędnie złożonych. Dobrze jest gdy forma nie przeszkadza treści. A jeszcze lepiej jest, gdy jej nie zasłania.
    Do cholery, nie pijmy wódki w kieliszku do szampana.

  3. nie na temat
    Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, a nawet piękne i ładne. Ale czy tak trudno jest po napisaniu przeczytać własny tekst, zrozumieć go, popracować nad pisownią i przede wszystkim wyprostować trochę te straszliwe meandry i zapętlenia zdań trzeciorzędnie złożonych. Dobrze jest gdy forma nie przeszkadza treści. A jeszcze lepiej jest, gdy jej nie zasłania.
    Do cholery, nie pijmy wódki w kieliszku do szampana.

  4. Czytam Ciebie od roku 2007.
    Czytam Ciebie od roku 2007. Nie zgadzałem się wówczas z merytoryczna stroną ale podobała mi się forma literacka. Teraz wróciłem. I widzę zmianę.

    Natomiast z treścią tego wpisu nie bardzo mi koresponduje zgłoszenie Twego bloga to konkursu Onet-u? Po co Ci to? Jeżeli masz coś do powiedzenia to ludzie Cię i tak znajdą. Toyah w tamtym roku był pierwszy a w tym roku nie dopuścili go wcale. Skandal.

  5. Czytam Ciebie od roku 2007.
    Czytam Ciebie od roku 2007. Nie zgadzałem się wówczas z merytoryczna stroną ale podobała mi się forma literacka. Teraz wróciłem. I widzę zmianę.

    Natomiast z treścią tego wpisu nie bardzo mi koresponduje zgłoszenie Twego bloga to konkursu Onet-u? Po co Ci to? Jeżeli masz coś do powiedzenia to ludzie Cię i tak znajdą. Toyah w tamtym roku był pierwszy a w tym roku nie dopuścili go wcale. Skandal.

  6. Czytam Ciebie od roku 2007.
    Czytam Ciebie od roku 2007. Nie zgadzałem się wówczas z merytoryczna stroną ale podobała mi się forma literacka. Teraz wróciłem. I widzę zmianę.

    Natomiast z treścią tego wpisu nie bardzo mi koresponduje zgłoszenie Twego bloga to konkursu Onet-u? Po co Ci to? Jeżeli masz coś do powiedzenia to ludzie Cię i tak znajdą. Toyah w tamtym roku był pierwszy a w tym roku nie dopuścili go wcale. Skandal.

  7. trochę wazeliny
    Ryzykujesz bardzo dużo ale nagroda może być dużo większa. Łatwa sława raczej już Cię nie czeka bo nie idziesz z głównym nurtem znaczy z gównianym .Lubię czytać Twoje teksty i szanuję to ,że potrafisz się przyznać do błędu (tak czy owak nawet gdyby nim nawet nie był).

  8. trochę wazeliny
    Ryzykujesz bardzo dużo ale nagroda może być dużo większa. Łatwa sława raczej już Cię nie czeka bo nie idziesz z głównym nurtem znaczy z gównianym .Lubię czytać Twoje teksty i szanuję to ,że potrafisz się przyznać do błędu (tak czy owak nawet gdyby nim nawet nie był).

  9. trochę wazeliny
    Ryzykujesz bardzo dużo ale nagroda może być dużo większa. Łatwa sława raczej już Cię nie czeka bo nie idziesz z głównym nurtem znaczy z gównianym .Lubię czytać Twoje teksty i szanuję to ,że potrafisz się przyznać do błędu (tak czy owak nawet gdyby nim nawet nie był).

  10. Każdy z nas ma brązowe plamy
    Ale nie każdy ma odwagę, żeby to przyznać, a zwłaszcza publicznie.

    Tej odwagi gratuluję, ma duży związek z… pokorą (!) i odczuwaniem własnego dojrzewania, niosącego zmiany spojrzenia na świat. Nie mam na myśli poglądów politycznych, chodzi o sam fakt zdolności ewoluowania.

    Tak się uczymy, nabieramy doświadczenia i z czasem przychodzi to, że temu wcześniejszemu bożkowi MOŻE trzeba zaprzeczyć. I znów podpisać się pod tym.

    Trafnie oddaje to mądre przysłowie:
    Każdy święty ma przeszłość. Każdy grzesznik ma przyszłość.

  11. Każdy z nas ma brązowe plamy
    Ale nie każdy ma odwagę, żeby to przyznać, a zwłaszcza publicznie.

    Tej odwagi gratuluję, ma duży związek z… pokorą (!) i odczuwaniem własnego dojrzewania, niosącego zmiany spojrzenia na świat. Nie mam na myśli poglądów politycznych, chodzi o sam fakt zdolności ewoluowania.

    Tak się uczymy, nabieramy doświadczenia i z czasem przychodzi to, że temu wcześniejszemu bożkowi MOŻE trzeba zaprzeczyć. I znów podpisać się pod tym.

    Trafnie oddaje to mądre przysłowie:
    Każdy święty ma przeszłość. Każdy grzesznik ma przyszłość.

  12. Każdy z nas ma brązowe plamy
    Ale nie każdy ma odwagę, żeby to przyznać, a zwłaszcza publicznie.

    Tej odwagi gratuluję, ma duży związek z… pokorą (!) i odczuwaniem własnego dojrzewania, niosącego zmiany spojrzenia na świat. Nie mam na myśli poglądów politycznych, chodzi o sam fakt zdolności ewoluowania.

    Tak się uczymy, nabieramy doświadczenia i z czasem przychodzi to, że temu wcześniejszemu bożkowi MOŻE trzeba zaprzeczyć. I znów podpisać się pod tym.

    Trafnie oddaje to mądre przysłowie:
    Każdy święty ma przeszłość. Każdy grzesznik ma przyszłość.