Reklama

Przysięgam się, klnę, zarzekam, obiecuję i składam ślubowanie, słowem daję szansę demokracji.

Przysięgam się, klnę, zarzekam, obiecuję i składam ślubowanie, słowem daję szansę demokracji. Nikomu włos z głowy i innych miejsc nie spadnie, można, przeklinać, pisać, że jest do dupy i autor dupa. Wszystko można, czyli można swobodnie powiedzieć co się myśli i nie myśli na temat wydarzenia, które się odbyło. Jak było? Jak odnajdujesz wydarzenie zwane PJN? Czekam na Twoje opinie, nie bój nic.

Reklama
Reklama

16 KOMENTARZE

  1. ważne że coś się rusza
    Za wcześnie żeby krytykować albo chwalić. Na razie to taka składanka wszystkiego co ładne W PiS i PO i strawne dla sporej części elektoratu.
    Nowa inicjatywa raczej nie spotka entuzjazmu mas ludowych (które w Polsce stanowią jakieś 70% ludności) z uwagi na liczną w niej obecność cwanych i inteligenckich gąb.
    Oni nie gadają po naszemu kurde, i straszą jakimiś ekspertami.
    W każdym razie umiarkowana radość jest tu na miejscu.
    Jesteśmy w takiej sytuacji że każda zapowiedź jakiejś zmiany czegokolwiek, każdy nawet smrodliwy bąbel w bagienku politycznym budzi nadzieję i cudnie pachnie.

    • Przepraszam za obrzydliwe
      Przepraszam za obrzydliwe porównanie, ale z ust mi to wyjąłeś. Cały problem z tym wszystkim, że człowiek co ma poczucie i tu długa lista od estetyki po odrębność, w czymś takim jak polityczne danie nie znajdzie kawioru, ale mniej lub bardziej orżniętego mielonego. Także, ten bąbelek, przynajmniej ma świeży naiwny powiew. No i jeszcze dwa elementy cholernie ważne, myślę się nad tym rozwodzić, dlatego nie zdradzę w każdym razie chodzi o to, że: “kto im płaci”. I tu moim zdaniem pocieszenie jest ewidentne, a co za tym idzie, musi się chcieć, bo inaczej z głodu przyjdzie zdechnąć. Chyba jednak wypalałem wszystko.

  2. ważne że coś się rusza
    Za wcześnie żeby krytykować albo chwalić. Na razie to taka składanka wszystkiego co ładne W PiS i PO i strawne dla sporej części elektoratu.
    Nowa inicjatywa raczej nie spotka entuzjazmu mas ludowych (które w Polsce stanowią jakieś 70% ludności) z uwagi na liczną w niej obecność cwanych i inteligenckich gąb.
    Oni nie gadają po naszemu kurde, i straszą jakimiś ekspertami.
    W każdym razie umiarkowana radość jest tu na miejscu.
    Jesteśmy w takiej sytuacji że każda zapowiedź jakiejś zmiany czegokolwiek, każdy nawet smrodliwy bąbel w bagienku politycznym budzi nadzieję i cudnie pachnie.

    • Przepraszam za obrzydliwe
      Przepraszam za obrzydliwe porównanie, ale z ust mi to wyjąłeś. Cały problem z tym wszystkim, że człowiek co ma poczucie i tu długa lista od estetyki po odrębność, w czymś takim jak polityczne danie nie znajdzie kawioru, ale mniej lub bardziej orżniętego mielonego. Także, ten bąbelek, przynajmniej ma świeży naiwny powiew. No i jeszcze dwa elementy cholernie ważne, myślę się nad tym rozwodzić, dlatego nie zdradzę w każdym razie chodzi o to, że: “kto im płaci”. I tu moim zdaniem pocieszenie jest ewidentne, a co za tym idzie, musi się chcieć, bo inaczej z głodu przyjdzie zdechnąć. Chyba jednak wypalałem wszystko.

  3. Zatem chodzi o to, że
    Zatem chodzi o to, że Kaczyński nie ma konta, nie był internowany, gada z kotem, przekaz ma do moherów. A gdybyśmy chcieli poważnie pogadać o polityce?

    PS Kaczyński kilka dni wcześniej przemawiał do bachorów, a z bachorem Poncylisza chodził po parku pod “ukrytą kamerę” Super Ekspresu. Nie, przepraszam, to był bachor Marty Kaczyńskiej, tej samej, na której weselu stryja zabrakło.

    PS2 Pogadamy o polityce? Raz jeszcze proszę.

  4. Zatem chodzi o to, że
    Zatem chodzi o to, że Kaczyński nie ma konta, nie był internowany, gada z kotem, przekaz ma do moherów. A gdybyśmy chcieli poważnie pogadać o polityce?

    PS Kaczyński kilka dni wcześniej przemawiał do bachorów, a z bachorem Poncylisza chodził po parku pod “ukrytą kamerę” Super Ekspresu. Nie, przepraszam, to był bachor Marty Kaczyńskiej, tej samej, na której weselu stryja zabrakło.

    PS2 Pogadamy o polityce? Raz jeszcze proszę.

  5. Ułatwienia dla przedsiębiorców
    i szybkie sądy – chyba to jest w programach wszystkich partii. Konkret? – 90 dni w sprawach gospodarczych i administracyjnych. Nakazy zapłaty dostaję po około miesiącu, a skomplikowana sprawa gospodarcza ciągnie się już ponad trzy lata (głownie przez opinie biegłych sądowych), ale miło by było gdyby już się skończyła.
    Wiem, że są przeciwko podnoszeniu podatków, ale SLD też protestowało przeciwko podwyżce VAT natomiast nic nie wiadomo o tym komu by chcieli coś odebrać żeby ograniczyć wydatki budżetowe. Komu dać powiedzieli.
    No nic, jeszcze ich nie skreślam.

  6. Ułatwienia dla przedsiębiorców
    i szybkie sądy – chyba to jest w programach wszystkich partii. Konkret? – 90 dni w sprawach gospodarczych i administracyjnych. Nakazy zapłaty dostaję po około miesiącu, a skomplikowana sprawa gospodarcza ciągnie się już ponad trzy lata (głownie przez opinie biegłych sądowych), ale miło by było gdyby już się skończyła.
    Wiem, że są przeciwko podnoszeniu podatków, ale SLD też protestowało przeciwko podwyżce VAT natomiast nic nie wiadomo o tym komu by chcieli coś odebrać żeby ograniczyć wydatki budżetowe. Komu dać powiedzieli.
    No nic, jeszcze ich nie skreślam.

  7. Trudno się inwestuje w coś
    … co za chwilkę może być skazane na Recycling. Zupełnie tak jak ta ogłoszona tu amnestia – bo przecież nie określono kiedy się skończy;-)
    W każdym razie, podziwiać tu piszących, albowiem ich wysiłek, ich tutejszy dorobek, non stop wisi na włosku. Lepiej więc siedzieć cicho, co najwyżej kiwając głową na tak, lub na nie, bo tu bywa różnie z polityczną jakością.

    Ale jeśli oceniać by mi przyszło PJN, to ja jestem na nie. Może nawet nie dlatego, że partia ta ma liderki, a nie liderów, bo aż tak bardzo antyfeministyczny nie jestem, po prostu wiem, jak się w zespole pracuje, kiedy szefowymi są kobiety. Wtedy nie ma pracy, wystarczy na stoliku jakąś Burdę podłożyć, czy coś jak Wysokie Obcasy – i robota zaczyna się walić. Albo inny najnowszy katalog mody – już samo to wróży porażkę. No i są okresy, gdy wystarczy paluszek nie tak w górę wyciągnąć, coś powiedzieć, by po łbie za nic przecież oberwać – a człowiek nie wie nawet dlaczego.

    Patrząc natomiast od strony politycznej, tak sobie dumam. Gdybym chciał takie nieulubione i szkodliwe dla naszych interesów ugrupowanie jak PIS powalić na kolana – jak to technicznie najlepiej rozegrać?

    Należało właśnie zatrudnić krety – co z niejednego pieca chleb jadły. Niech wejdą do partii, tam sobie zbudują pozycję, a gdy już ją osiągną, niech zacznie się powolny rozkład z ich udziałem. Niech zaczną krytykować, niech zaczną prowokować, a nasze media uczynią z nich świętości. Gdy rozkład będzie już na tyle widoczny, kolejnym strategicznym ruchem jest ruch w stylu “I ty Brutusie”, a nasze obce ciało zostaje wtedy niestety zidentyfikowane i usunięte niczym rak.
    To się zawsze opłaca.

    A że natura pustki nie lubi, a rakowatość jest przez nas zdalnie sterowana i finansowana, to winna się dalej rozrosnąć – grajmy nią do końca, wykorzystajmy okazję, że się udały pierwsze dwie rozgrywki. Teraz wystarczy zatrudnić nawet najgłupszego socjologa po studiach, by ten rozejrzawszy się wkoło ustalił, czego pragnie lud pracujący miast i wsi – lub co go mierzi. Mamy chwytne hasła, potrzebną ideologię – wystarczy tylko rozejrzeć się co jest do zagospodarowania.

    Mając ustalone hasła gwarantujące popularność i nie niosące w sobie żadnych zobowiązań, bo rak nie jest w tym stadium z niczego się rozliczyć, czy być za puste frazesy ocenionym – bo przecież jest nowym rakiem – może się swobodnie rozwijać, skupiając wokół siebie, odciągając z innych naszych partii, nie tylko naszych już niezbyt zadowolonych wyborców – ale i naszych posłów – idealistów, którzy nam wiele pomogli w wyborach zdobywając dla nas głosy, a teraz są mało przydatni a nawet groźni w poglądach, często stawiających się, i wobec których często istnieje potrzeba dyscyplinowania, co budzi ich sprzeciw, albo jest dla nas zbyt kosztowne.

    Tym to sposobem rak ściągnie do siebie niczym odkurzacz, wszystkich niewygodnych dla nas ludzi, i nim każemy mu zniknąć gdy będzie za słaby, czy wejść w koalicję z naszymi partiami, gdy jednak urośnie – pozwoli uzyskać kilka nieocenionych wręcz korzyści:

    1. PIS jako partia mocno straciła na wizerunku, udowadniając dla ciemnej masy swoją faszystowsko-wodzowską postawę despoty pastwiącego się nad kobietami, więc podstawowy cel jest osiągnięty. Tu osiągnęliśmy pełen sukces w tej rozgrywce, bo chociaż początkowo był to tylko pomysł, by Kaczyńskiego wymanewrować tak, by prezydenckie wybory przegrał, ukazując go z fałszywą maską wybaczenia i miłości do wszystkich, co wielu jego zwolenników wtedy wręcz zmdliło, a nam pozwoliło przepchnąć do przodu gajowego, który choć marnym był zawodnikiem, to ten mecz dzięki nam wygrał;

    2. Jednostki bardzo krnąbrne z innych partii, z którymi wiecznie były kłopoty, same pójdą do naszego PJN, który skutecznie je skanalizuje. Metoda idealna na pozbycie się niewygodnych dla nas polityków, z którymi były zawsze same problemy, takich politycznych krokodyli, co to mają zawsze duży dziub do gadania, a zbyt krótkie łapki do roboty. Ich polityczne znaczenie i tak będzie znikome, ustawy nie uchwalą, nawet jej przez marszałka nie przepchną. Posadzona tam lalka Barbie miałaby większą siłę sprawczą w sensie kreowania prawnych zmian w Polsce, więc będzie to dla nas bardzo korzystne.

    3. Świat polityki nie znosi pustki, więc gdyby nie PJN to istniałoby ryzyko, że pojawi się realna siła od nas niezależna, która mogłaby stać się (pomimo uwarunkowania cwanym 5%-wym progiem wyborczym), realną i groźną, z którą byłby tylko kolejny kłopot polityczny jak z tym PISem.

    Podsumowując, trzymamy wszystkie nici w swoich rękach, nic obcego nam się nie pojawi, na politycznym rynku pozostają starzy gracze: niewygodny PIS, już we wrednej czapeczce i przyciężkich butach, więc już mało groźny, kilka naszych ugrupowań których ojcami założycielami są chłopcy z dawnej WSI, no i teraz również nasz raczek nieboraczek – PJN, który skutecznie skanalizuje niezadowolenie wyborców, skutecznie odciągając głosy wyborców od PISu przy kolejnych wyborach. Znów wszystko mamy pod właściwą kontrolą. I ważne, że mamy w mediach naszych sprawdzonych ludzi. Ostatecznie, to nasi ludzie są teraz u władzy. To oni mają szansę na realizację tego, co kiedyś głosili. Pozwolę sobie zacytować (byście również mogli się wzruszyć tą chwilą), jakże piękne słowa z minionego okresu, słowa obecnego Rzecznika Prasowego naszej szanownej TVP, pana Jacka Snopkiewicza:

    “Towarzysze!

    Mam za sobą 15 lat pracy w zawodzie dziennikarskim i tyleż lat w działalności partyjnej. Ten związek nie jest dla mnie przypadkowy. Nasza partia i jej poprzedniczki zdobywały zwolenników programem, który określał wartości i cele socjalizmu takie jak sprawiedliwość społeczna, równość wobec prawa, uczciwość, prawda, ideowość.

    Istotą partyjnego dziennikarstwa jest służba publiczna, przez którą rozumiem informowanie społeczeństwa, jak i rozwijanie w publicystyce tych fundamentalnych dla komunistów wartości i celów. […]

    Jeśli chcemy lepszej, mądrzejszej i sprawniej działającej partii, to musimy zrobić wszystko, by Komitet Centralny przestał być dekoracją organizacyjną wszelkich poczynań kierownictwa partii i wydziałów, ale by mógł je kontrolować, nakazywać podjęcie zasadnych prac. To przecież bezkarność członków byłego kierownictwa była główną przyczyną kryzysów w partii, źródłem zaś tej bezkarności było uzależnienie od siebie Komitetu Centralnego.

    Co oznacza moja propozycja? Oznacza ogrom pracy stojącej przed wszystkimi towarzyszami, którzy zostaną wybrani do KC. Ale bez tej pracy my nie wydźwigniemy partii z kryzysu. Będzie ona niczym ten las, w którym tylko jedno drzewo jest ważne, i w dodatku dobrze ukryte. Bo tak się o nas właśnie przez całe lata mówiło, że rządzi nieliczna grupa, dobrze w partii ukryta. A las chronił to jedno drzewo, sam poddany na działanie wiatrów i drwali. Każde drzewo w tym lesie musi być ważne, chcę, by każdy członek partii, a już na pewno każdy członek KC miał głos ważący w sprawie, w której chce się wypowiedzieć.

    Towarzysze!

    My nie możemy już sobie pozwolić na następny kryzys. Nie wiem, na ile wiarygodna jest owa liczba obywateli kraju, którzy żywią zaufanie do partii. Nie wierzę przesadnie w ankiety, wierzę w to, co mówią mi ludzie. A mówią oni, że uwierzą w partię pod warunkiem, że ta partia się zmieni. W oczach ludzi zmienia się ona przede wszystkim przez propagandę, przez pryzmat prasy, radia i telewizji. Zwłaszcza telewizji. Więc muszą te środki przekazu przede wszystkim oddawać myśli i opinie społeczeństwa. I rzecz jasna – te opinie kształtować. Zgadzam się ze stwierdzeniem towarzysza Łabęckiego ze Stoczni Gdańskiej, że nie możemy – jako partia – skłócać, dzielić ludzi. Szczególnie odnoszę tę uwagę do środków masowego przekazu, bo aż nadto było przykładów w ostatnich miesiącach jątrzenia, przemilczenia. […]”

    Piękne i prawdziwe, i tak się dzieje. Pa latach, dzięki naszym mediom, znowu można powrócić do starych reformatorskich myśli. I tymi samymi metodami.

    • Czekaj Kris
      Ja to tak pamiętam :
      Kluzik, Poncyliusz, Jakubiak robili kampanię z „ocieplonym” wizerunkiem prezesa. Pełni entuzjazmu, prezes wyciszony, niejątrzący. Smoleńskiem nie grali i słusznie, Smoleńsk sam się grał w tle. Efekt był taki, że do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy gajowy czy ½ bliźniaków, takiego wyniku dawno nie mieli. Myślisz, że aż tak te mroczne siły, które tym wszystkim sterowały, pojechały po bandzie?
      PS 1. Próbowałam kiedyś oderwać szefa od wiadomości sportowych, oj, jak mi się oberwało.
      PS 2 . To, co mówił Snopkiewicz, to sobie każda partia powinna złota nitką wyszyć na sztandarze, bo takie celne.
      PS 3. Z tym, co piszesz we wstępie się zgadzam.

    • Przeczytałem Kris twoją
      Przeczytałem Kris twoją analizę i muszę powiedzieć że zbudowana jest ona na fundamencie co najmniej kruchym. Chodzi mi o tą bazę, na której postawiłeś swoją ścianę tekstu:

      “Patrząc natomiast od strony politycznej, tak sobie dumam. Gdybym chciał takie nieulubione i szkodliwe dla naszych interesów ugrupowanie jak PIS powalić na kolana – jak to technicznie najlepiej rozegrać? Należało właśnie zatrudnić krety – co z niejednego pieca chleb jadły. Niech wejdą do partii, tam sobie zbudują pozycję, a gdy już ją osiągną, niech zacznie się powolny rozkład z ich udziałem.”

      Niezłym strategiem jest Tusku Donald, skoro już w 2004 roku wprowadził do PiS “kreta” w postaci Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Mało tego, on już w 1989 roku doprowadził do jej pierwszego spotkania z Jarosławem Kaczyńskim.

      Z Jakubiakową i Poncyliuszem Donald Tusk wykazał się jeszcze większym sprytem. Już w 2002 roku wprowadził ją do Biura Prezydenta Warszawy, Lecha Kaczyńskiego, a jemu już w 2001 roku załatwił miejsce na listach wyborczych PiS. Wiedziałem, że Donald to mistrz intryg, ale o taki geniusz go nie podejrzewałem.

  8. Trudno się inwestuje w coś
    … co za chwilkę może być skazane na Recycling. Zupełnie tak jak ta ogłoszona tu amnestia – bo przecież nie określono kiedy się skończy;-)
    W każdym razie, podziwiać tu piszących, albowiem ich wysiłek, ich tutejszy dorobek, non stop wisi na włosku. Lepiej więc siedzieć cicho, co najwyżej kiwając głową na tak, lub na nie, bo tu bywa różnie z polityczną jakością.

    Ale jeśli oceniać by mi przyszło PJN, to ja jestem na nie. Może nawet nie dlatego, że partia ta ma liderki, a nie liderów, bo aż tak bardzo antyfeministyczny nie jestem, po prostu wiem, jak się w zespole pracuje, kiedy szefowymi są kobiety. Wtedy nie ma pracy, wystarczy na stoliku jakąś Burdę podłożyć, czy coś jak Wysokie Obcasy – i robota zaczyna się walić. Albo inny najnowszy katalog mody – już samo to wróży porażkę. No i są okresy, gdy wystarczy paluszek nie tak w górę wyciągnąć, coś powiedzieć, by po łbie za nic przecież oberwać – a człowiek nie wie nawet dlaczego.

    Patrząc natomiast od strony politycznej, tak sobie dumam. Gdybym chciał takie nieulubione i szkodliwe dla naszych interesów ugrupowanie jak PIS powalić na kolana – jak to technicznie najlepiej rozegrać?

    Należało właśnie zatrudnić krety – co z niejednego pieca chleb jadły. Niech wejdą do partii, tam sobie zbudują pozycję, a gdy już ją osiągną, niech zacznie się powolny rozkład z ich udziałem. Niech zaczną krytykować, niech zaczną prowokować, a nasze media uczynią z nich świętości. Gdy rozkład będzie już na tyle widoczny, kolejnym strategicznym ruchem jest ruch w stylu “I ty Brutusie”, a nasze obce ciało zostaje wtedy niestety zidentyfikowane i usunięte niczym rak.
    To się zawsze opłaca.

    A że natura pustki nie lubi, a rakowatość jest przez nas zdalnie sterowana i finansowana, to winna się dalej rozrosnąć – grajmy nią do końca, wykorzystajmy okazję, że się udały pierwsze dwie rozgrywki. Teraz wystarczy zatrudnić nawet najgłupszego socjologa po studiach, by ten rozejrzawszy się wkoło ustalił, czego pragnie lud pracujący miast i wsi – lub co go mierzi. Mamy chwytne hasła, potrzebną ideologię – wystarczy tylko rozejrzeć się co jest do zagospodarowania.

    Mając ustalone hasła gwarantujące popularność i nie niosące w sobie żadnych zobowiązań, bo rak nie jest w tym stadium z niczego się rozliczyć, czy być za puste frazesy ocenionym – bo przecież jest nowym rakiem – może się swobodnie rozwijać, skupiając wokół siebie, odciągając z innych naszych partii, nie tylko naszych już niezbyt zadowolonych wyborców – ale i naszych posłów – idealistów, którzy nam wiele pomogli w wyborach zdobywając dla nas głosy, a teraz są mało przydatni a nawet groźni w poglądach, często stawiających się, i wobec których często istnieje potrzeba dyscyplinowania, co budzi ich sprzeciw, albo jest dla nas zbyt kosztowne.

    Tym to sposobem rak ściągnie do siebie niczym odkurzacz, wszystkich niewygodnych dla nas ludzi, i nim każemy mu zniknąć gdy będzie za słaby, czy wejść w koalicję z naszymi partiami, gdy jednak urośnie – pozwoli uzyskać kilka nieocenionych wręcz korzyści:

    1. PIS jako partia mocno straciła na wizerunku, udowadniając dla ciemnej masy swoją faszystowsko-wodzowską postawę despoty pastwiącego się nad kobietami, więc podstawowy cel jest osiągnięty. Tu osiągnęliśmy pełen sukces w tej rozgrywce, bo chociaż początkowo był to tylko pomysł, by Kaczyńskiego wymanewrować tak, by prezydenckie wybory przegrał, ukazując go z fałszywą maską wybaczenia i miłości do wszystkich, co wielu jego zwolenników wtedy wręcz zmdliło, a nam pozwoliło przepchnąć do przodu gajowego, który choć marnym był zawodnikiem, to ten mecz dzięki nam wygrał;

    2. Jednostki bardzo krnąbrne z innych partii, z którymi wiecznie były kłopoty, same pójdą do naszego PJN, który skutecznie je skanalizuje. Metoda idealna na pozbycie się niewygodnych dla nas polityków, z którymi były zawsze same problemy, takich politycznych krokodyli, co to mają zawsze duży dziub do gadania, a zbyt krótkie łapki do roboty. Ich polityczne znaczenie i tak będzie znikome, ustawy nie uchwalą, nawet jej przez marszałka nie przepchną. Posadzona tam lalka Barbie miałaby większą siłę sprawczą w sensie kreowania prawnych zmian w Polsce, więc będzie to dla nas bardzo korzystne.

    3. Świat polityki nie znosi pustki, więc gdyby nie PJN to istniałoby ryzyko, że pojawi się realna siła od nas niezależna, która mogłaby stać się (pomimo uwarunkowania cwanym 5%-wym progiem wyborczym), realną i groźną, z którą byłby tylko kolejny kłopot polityczny jak z tym PISem.

    Podsumowując, trzymamy wszystkie nici w swoich rękach, nic obcego nam się nie pojawi, na politycznym rynku pozostają starzy gracze: niewygodny PIS, już we wrednej czapeczce i przyciężkich butach, więc już mało groźny, kilka naszych ugrupowań których ojcami założycielami są chłopcy z dawnej WSI, no i teraz również nasz raczek nieboraczek – PJN, który skutecznie skanalizuje niezadowolenie wyborców, skutecznie odciągając głosy wyborców od PISu przy kolejnych wyborach. Znów wszystko mamy pod właściwą kontrolą. I ważne, że mamy w mediach naszych sprawdzonych ludzi. Ostatecznie, to nasi ludzie są teraz u władzy. To oni mają szansę na realizację tego, co kiedyś głosili. Pozwolę sobie zacytować (byście również mogli się wzruszyć tą chwilą), jakże piękne słowa z minionego okresu, słowa obecnego Rzecznika Prasowego naszej szanownej TVP, pana Jacka Snopkiewicza:

    “Towarzysze!

    Mam za sobą 15 lat pracy w zawodzie dziennikarskim i tyleż lat w działalności partyjnej. Ten związek nie jest dla mnie przypadkowy. Nasza partia i jej poprzedniczki zdobywały zwolenników programem, który określał wartości i cele socjalizmu takie jak sprawiedliwość społeczna, równość wobec prawa, uczciwość, prawda, ideowość.

    Istotą partyjnego dziennikarstwa jest służba publiczna, przez którą rozumiem informowanie społeczeństwa, jak i rozwijanie w publicystyce tych fundamentalnych dla komunistów wartości i celów. […]

    Jeśli chcemy lepszej, mądrzejszej i sprawniej działającej partii, to musimy zrobić wszystko, by Komitet Centralny przestał być dekoracją organizacyjną wszelkich poczynań kierownictwa partii i wydziałów, ale by mógł je kontrolować, nakazywać podjęcie zasadnych prac. To przecież bezkarność członków byłego kierownictwa była główną przyczyną kryzysów w partii, źródłem zaś tej bezkarności było uzależnienie od siebie Komitetu Centralnego.

    Co oznacza moja propozycja? Oznacza ogrom pracy stojącej przed wszystkimi towarzyszami, którzy zostaną wybrani do KC. Ale bez tej pracy my nie wydźwigniemy partii z kryzysu. Będzie ona niczym ten las, w którym tylko jedno drzewo jest ważne, i w dodatku dobrze ukryte. Bo tak się o nas właśnie przez całe lata mówiło, że rządzi nieliczna grupa, dobrze w partii ukryta. A las chronił to jedno drzewo, sam poddany na działanie wiatrów i drwali. Każde drzewo w tym lesie musi być ważne, chcę, by każdy członek partii, a już na pewno każdy członek KC miał głos ważący w sprawie, w której chce się wypowiedzieć.

    Towarzysze!

    My nie możemy już sobie pozwolić na następny kryzys. Nie wiem, na ile wiarygodna jest owa liczba obywateli kraju, którzy żywią zaufanie do partii. Nie wierzę przesadnie w ankiety, wierzę w to, co mówią mi ludzie. A mówią oni, że uwierzą w partię pod warunkiem, że ta partia się zmieni. W oczach ludzi zmienia się ona przede wszystkim przez propagandę, przez pryzmat prasy, radia i telewizji. Zwłaszcza telewizji. Więc muszą te środki przekazu przede wszystkim oddawać myśli i opinie społeczeństwa. I rzecz jasna – te opinie kształtować. Zgadzam się ze stwierdzeniem towarzysza Łabęckiego ze Stoczni Gdańskiej, że nie możemy – jako partia – skłócać, dzielić ludzi. Szczególnie odnoszę tę uwagę do środków masowego przekazu, bo aż nadto było przykładów w ostatnich miesiącach jątrzenia, przemilczenia. […]”

    Piękne i prawdziwe, i tak się dzieje. Pa latach, dzięki naszym mediom, znowu można powrócić do starych reformatorskich myśli. I tymi samymi metodami.

    • Czekaj Kris
      Ja to tak pamiętam :
      Kluzik, Poncyliusz, Jakubiak robili kampanię z „ocieplonym” wizerunkiem prezesa. Pełni entuzjazmu, prezes wyciszony, niejątrzący. Smoleńskiem nie grali i słusznie, Smoleńsk sam się grał w tle. Efekt był taki, że do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy gajowy czy ½ bliźniaków, takiego wyniku dawno nie mieli. Myślisz, że aż tak te mroczne siły, które tym wszystkim sterowały, pojechały po bandzie?
      PS 1. Próbowałam kiedyś oderwać szefa od wiadomości sportowych, oj, jak mi się oberwało.
      PS 2 . To, co mówił Snopkiewicz, to sobie każda partia powinna złota nitką wyszyć na sztandarze, bo takie celne.
      PS 3. Z tym, co piszesz we wstępie się zgadzam.

    • Przeczytałem Kris twoją
      Przeczytałem Kris twoją analizę i muszę powiedzieć że zbudowana jest ona na fundamencie co najmniej kruchym. Chodzi mi o tą bazę, na której postawiłeś swoją ścianę tekstu:

      “Patrząc natomiast od strony politycznej, tak sobie dumam. Gdybym chciał takie nieulubione i szkodliwe dla naszych interesów ugrupowanie jak PIS powalić na kolana – jak to technicznie najlepiej rozegrać? Należało właśnie zatrudnić krety – co z niejednego pieca chleb jadły. Niech wejdą do partii, tam sobie zbudują pozycję, a gdy już ją osiągną, niech zacznie się powolny rozkład z ich udziałem.”

      Niezłym strategiem jest Tusku Donald, skoro już w 2004 roku wprowadził do PiS “kreta” w postaci Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Mało tego, on już w 1989 roku doprowadził do jej pierwszego spotkania z Jarosławem Kaczyńskim.

      Z Jakubiakową i Poncyliuszem Donald Tusk wykazał się jeszcze większym sprytem. Już w 2002 roku wprowadził ją do Biura Prezydenta Warszawy, Lecha Kaczyńskiego, a jemu już w 2001 roku załatwił miejsce na listach wyborczych PiS. Wiedziałem, że Donald to mistrz intryg, ale o taki geniusz go nie podejrzewałem.