Reklama

Przed tymi wyborami zapowiadano “czerwone tsunami”, czyli wielkie zwycięstwo Republikanów i zdobycie większości w Kongresie i w Senacie. W pełni oceniając wyniki wyborów trzeba przyznać, że dziesiątki milionów Amerykanów głosowało za aborcją swojej prosperity, tzn. za inflacją, wzrostem przestępczości, otwartymi granicami, ekonomicznym chaosem, ideologią gender i zabijaniem dzieci aż do momentu urodzenia. Trzeba tu Amerykanom przypomnieć prawdę: “cokolwiek sponsorujesz, otrzymasz tego więcej”. Czyli mniej konstytucyjnego republikanizmu, z promocją własności prywatnej, wolności słowa, a więcej praw dla silnego rządu elit. Jeśli te wybory były reżyserowane to dano opozycji jedynie tylko tyle cukierków, aby nie wszczęła buntu. Smutne to w kraju, który był kiedyś przykładem republiki.

  https://news.berkeley.edu/wp-content/uploads/2022/11/Trump-DeSantis-r

Reklama

Rzeczywiście na Republikanów głosowało o 6 mln wyborców więcej niż na Demokratów, co jednak nie przełożyło się na ilość zdobytych miejsc. Republikanie są wyraźnie rozczarowani. Jeśli chcielibyśmy zrozumieć pełniejszy obraz sytuacji wyborczej to zauważmy, że to Supreme Court USA podał piłkę Demokratom, a jest nią sprawa aborcji (nie ma prawa umocowanego w Konstytucji, odesłać to do stanów). Dzięki temu “wrzuceniu politycznego szczura” Republikanie przegrali co prawda jedynie (ale totalnie) u niezamężnych kobiet i wyborców poniżej 30 roku życia. Obrońcy życia byli dumni, ale niestety to był rok wyborczy, więc więcej stracili niż wygrali, a masmedia miały uciechę i sukces.

Choć ciągle jeszcze trwa liczenie głosów (szczególnie w stanach rządzonych przez Demokratów) wydaje się, że Demokraci co najmniej utrzymają swoją przewagę (50 miejsc + Kamala) w Senacie (dogrywka 6XII w Georgii), natomiast Republikanie uzyskają większość w Kongresie jedynie kilkoma miejscami.  Z uprawnionych 250 mln wyborców w tych wyborach głosowało nieco powyżej 120 mln. W ostatnich latach (Covid) bardzo zwiększyła się liczba głosujących przez pocztę, co jest popularne szczególnie wśród Demokratów. 

Jeśli chodzi o wybory do Senatu (co 2 lata ⅓ miejsc) to tym razem Republikanie byli w gorszej sytuacji, bo musieli bronić aż 20 pozycji, natomiast Demokraci tylko 14. W Kongresie na 435 miejsc na dziś Demokraci wygrali 206 miejsc, zaś Republikanie 216, do zdobycia większości potrzebne jest 218, ale piłka jest ciągle w grze. Jednak jest wysokie prawdopodobieństwo, że Nancy Pelosi pożegna się z młotkiem speakera. Wypada przypomnieć, że jeszcze za prezydenta A.Lincolna w czasie trwania wojny secesyjnej w wyborach prezydenckich liczenie głosów (też przy świecach) w całym kraju zajęło jedynie tydzień!

W kilku stanach panuje kompletny wyborczy bałagan. W Arizonie, w jej największym powiecie Maricopa w dniu wyborów w 60 z 223 punktów wyborczych odnotowano problemy z maszynami do głosowania (wyczerpane baterie, brak farby, etc.). Odbiło się to głównie na konserwatystach, którzy nie ufają głosowaniu przez pocztę i chcą głosować osobiście w dniu wyborów. Teraz dowiadujemy się, że wyniki w Arizonie mogą być znane w okolicach Bożego Narodzenia. Totalna niekompetencja, ale w każdym stanie jest inaczej, w równie “kontrowersyjnej” Pensylwanii głosowano już 2 miesiące przed wyborami. Tam wygrał pozycję senatora Demokrata, człowiek po udarze niezdolny sklecić jednego zdania bez pomocy komputera, który na debatę ze swoim republikańskim konkurentem (dr Mehmet Oz) zgodził się dopiero na kilka dni przed wyborami! Według agencji Rasmussen, aż 80% Amerykanów uważa, że wszystkie głosy powinny być policzone w dniu wyborów. W tak dużym stanie jak republikańska Floryda wyniki wyborów były znane już po 5 godzinach!

Mija tydzień po wyborach, a wyborcy nie znają ich wyników. Podobno zapowiadane  republikańskie czerwone tsunami rozbiło się o niebieski mur demokratów. Mówi się, że Demokraci dotąd będą liczyć głosy dopóki nie osiągną przewagi. Jakie mogą być przyczyny takiej niespodzianki, można się spodziewać. Trwają poszukiwania winnych. Oczywiście konserwatyści podejrzewają Demokratów o machlojki i oszustwa, jak również nie są zadowoleni z własnych “bezpłciowych” liderów. 

Wydaje się, że jednym z celów tak Demokratów jak i ich sojuszników z Partii Republikańskiej w tych wyborach było wycięcie, zablokowanie republikańskich konserwatystów szczególnie tych, których popierał Trump. Establishmenty obydwu partii rozumieją się dobrze i nie życzą sobie żadnych samorodnych, oddolnych rewolucji, które zagrażałyby ich władzy. Zbliżają się wybory prezydenckie (2024) i Trump już zapowiedział zgłoszenie swojej kandydatury właśnie dzisiaj. 

Trump jest z ostrym konflikcie z establishmentem swojej partii, a szczególnie z przywódcą republikańskich senatorów, którym od 15 lat jest Mitch McConnell. Mitch jest 80 letnim senatorem ze stanu Kentucky. Można powiedzieć facet bez charyzmy, biegły i przebiegły liberalny centrysta sprytnie manipulujący partyjnymi funduszami tak aby usuwać ludzi, którzy mogliby stworzyć zagrożenie dla jego pozycji. Jest bezbarwnym, bezideowym partyjnym biurokratą. Od 1993 r w małżeństwie z Elaine Chao, córką magnata kontenerowego i szkolnego kolegi byłego prezydenta Chin, od którego w prezencie ślubnym otrzymał ponad $20 mln, żyć nie umierać!

Wydaje się, że te wybory były tak przeprowadzane, aby odrzucić, zminimalizować popularność wśród konserwatystów Trumpa i jego zwolenników. W ekskluzywnych klubach spotykające się elity establishmentu obydwu partii, nie pragną oddolnej nie sterowanej rewolucji.  Knują lobbyści przemysłu zbrojeniowego, neocons, bushyści, aby błądzące republikańskie owieczki wróciły do pasterzy typu Mitch McConnell, Karl Rove, Paul Ryan. 

Wydaje się, że wzrastająca inflacja, ceny paliw, narastająca przestępczość będzie w stanie najlepiej rekrutować wyborców Trumpa w 2024 r. Niestety na dziś sprawdza się złota zasada Stalina: “ Nie ważne kto jak głosuje, ważne jest kto liczy głosy”. Bez stworzenia przez Republikanów organizacji kontroli wyborów (to co zorganizował w Polsce Marcin Dybowski), Republikanie mogą jedynie kształcić się w medialnej sztuce protestu. Jednak kiedy były doradca Trumpa Steve Bannon zapowiedział stworzenie organizacji kontrolującej wybory, Demokracji doprowadzili do jego skazania (za wydarzenia z 6-go stycznia), które teraz podobno nie musi odsiadywać (po wyborach). Tylko pomyśl, że w kraju gdzie 70% obywateli sądzi, że sprawy idą w złym kierunku, wygrywa strona odpowiedzialna za taki stan rzeczy. To nawet przestaje być śmieszne…

Niestety, Demokraci liczą na konflikt egoizmów, czyli walkę między największymi liderami sprzeciwiającymi się upadkowi Ameryki, między D.J. Trumpem, a wschodzącą gwiazdą konserwatystów Ronem DeSantis (gubernator Florydy, zwyciężył o 20%!) ,  obstawiając oczywiście tego ostatniego, ale o tym narastającym jakże ważnym i podgrzewanym konflikcie za tydzień… 

Jacek K. Matysiak                                                                                                      Kalifornia, 2022/11/15

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. Po mojemu w Przewodowie mieliśmy do czynienia z wypadkiem. Ukraińcy próbowali go, że tak powiem z marszu, zrzucić na Rosjan. Robili to, nawet jak na ich standardy, wyjątkowo topornie. Dlatego sądzę, że to nie była prowokacja neobanderowców. Zobaczyli jednak, iż państwo polskie realnie nie funkcjonuje. Gospodarz kontrowersji.net, programowo szydzący z teorii spiskowych, właśnie jedną potwierdził.
    https://www.youtube.com/watch?v=1QglpNpodx0
    Ciekawe co z tą, empirycznie pozyskaną wiedzą, zrobią Ukraińcy. Będąc na miejscu doradcy Zełenskiego, namawiałbym prezydenta do urządzenia na terytorium III RP, prawdziwej prowokacji. Skoro Polska jest faktycznie bezbronna wobec obcych, nawet najprostszych, ataków dywersyjnych, to trzeba Lachów wciągnąć do wojny z Moskalami. Niech ruszą, swoim zwyczajem, z szablami na czołgi, tym razem pieszo. Otworzy się nowy front, a wraz z nim pojawią się szanse dla Ukrainy. Choćby na podpisanie pokoju z Rosją. Utracone ziemie na wschodzie się odżałuje, bo w zamian można pozyskać ziemie zachodnie.
    (Obecnie zawłaszczone przez polskich panów.)
    Jednym zdaniem;
    Spodziewam się dalszych prób wciągnięcia Polski do wojny z Rosją.

    • @Ufol
      Ja uważam że prowokacja była celowa i zamierzona. Ukraina musi wciągnąć do tej wojny NATO (albo przynajmniej armie jego członków) gdyż inaczej przegra z machiną wojenną likwidującą jej infrastrukturę.

      Była to prawdopodobnie własna inicjatywa ekipy Żeleńskiego, nie uzgadniana z nikim ale zakładająca, że ekipa Morawieckiego da się sprowokować ruszając na Rosję. Na szczęście NATO natychmiast skróciło smycz Dudzie, zapobiegając wybuchowi wojny o skali kontynentalnej lub światowej, na którą USA nie są przygotowane.

      Teraz szefostwo NATO wie, że wyżej wymienieni stwarzają olbrzymie zagrożenie dla całego sojuszu. Dlatego myślą już o formie ich neutralizacji. Bo przecież na Zachodzie nikt nie będzie chciał umierać za polski traktor.

  2. Łatwo napisac jak sie nie ma wplywu na nic, ale wg mnie powinno sie kuć żelazo póki gorące.
    Sprawa rzekomo rosyjskiej rakiety to tylko wierzcholek gory lodowej. Wczesniej byl szereg zdarzen o podobnym wydziewku propagandowym.
    Łykano wszelka propagande jak z grypką majac za nic interes Polski.

    Co do grypki, dzis historyczna chwila. Eurostat to marna insytucja badawcza ale bardzo prestiżowa. Na 31 krajow Szwecje wygrywa juz z kazdym, takze z Norwegią ze strefy Schengen
    https://ec.europa.eu/eurostat/databrowser/view/DEMO_MEXRT__custom_3407138/default/table?lang=en

  3. @Egon O
    Jeżeli to była prowokacja, to poziomem tandety upa-dła Ukraina dorównała III RP. Wiadomo co uczyni zachód. To, co zawsze, czyli Polskę znów sprzeda. Zastanawiać się, co zrobi NATO, to tak, jak gdyby poważnie rozważać tezę pt. nadchodzący grudzień będzie cieplejszy od lipca.
    Nie potrafię zrozumieć bezgranicznego zaufania, ostatnio manifestowanego hasłem;
    V artykuł nas chroni.
    Przecież zachód dosłownie zawsze Polaków zawiódł. Robić wciąż to samo, w identyczny sposób i oczekiwać innego efektu. Oto precyzyjna definicja głupoty.
    Jako “zaawansowany oszołom”, upieram się, iż żadnej wojny na Ukrainie nadal nie ma. Obecna operacja militarna stanowi część wielkiego resetu. M.in zakładającego znaczne obniżenie wygody życia w krajach tzw. liberalnych demokracji. Być może właśnie projekt zaczyna trzeszczeć. Jak poucza Konfucjusz;
    Ludzie nie potykają się o góry, lecz o kretowiska. Np. Zełenski mógł zbyt mocno wczuć się w rolę, hue-hue, przywódcy suwerennego kraju. Zimą spokoju nie zaznamy. Pamiętajmy, że swoje plany, wobec polskiego terytorium, mają zarówno, faktycznie władający USA Żydzi, jak i Niemcy. Teutoni porozumieli się już z narodem wybranym odnośnie odpowiedzialnych, również finansowo, za holokaust. Są to polscy naziści.
    Przywołuję tu ową potworną hagadę, ponieważ przedsięwzięcie pt. Niebiańska Jerozolima = ukropolin. Poza tym dochodzą jeszcze urażone, że się tak wyrażę, patriotyczne uczucia Rosjan. Nie to, żebym ich żałował. Próbowali, kolejny raz w dziejach, tworzyć obowiązujący ład w porozumieniu z zachodem, a ten znów ich ośmieszył.
    (Ta zniewaga krwi wymaga.)
    Wiele kart leży obecnie na stole. Niestety żadnej nie trzymamy w swoich rękach. Przywódcy, wybrani przez poliniacką hołotę, pełnią wyłącznie funkcję słupów.
    Faktycznie rządzą nami siły zewnętrzne. Obecnie przede wszystkim Żydzi, swoje wtrącają Anglosasi i rzecz jasna Szkopy.
    Jeżeli zechcą, to wrzucą nas w maszynkę do mięsa i korbą zakręcą. Sprawę wielce ułatwi panująca powszechnie ukrainofilia, oraz trudna do opisania, irracjonalna nienawiść do Rosjan i wszystkiego, co związane z ich dziedzictwem.

  4. @Ufol
    “V artykuł nas chroni…” Cała ta narracja to jest czysta propaganda, górale ze wzgórz golan zajmujący najwyższe stanowiska w tzw. “polskim rządzie” pompują tę wersję, że artykuł V nas obroni. Jak powiedziałeś w swoim komentarzu “Faktycznie rządzą nami siły zewnętrzne.” i to wyjaśnia wszystko, Polska od około 400 lat nie miała polskiego rządu – nic dodać, nic ująć….

  5. W Stanach Złajdaczonych przeprowadzono chi, chi, chi “wybory”. Kolejne święto “demokracji” wyprawione przez starszych i mądrzejszych dla niepełnosprawnych umysłowo. Soso Dżugaszwili, przyjaciel dzieci i młodzieży, już dawno temu wytłumaczył motłochowi, że nieważne kto i jak głosuje ale kto liczy głosy a ci wciąż zamiast do urn oddawać urynę, oddają tam “swoje głosy” licząc na cud. Naprawdę dziwny jest ten świat.

  6. statystycznie co jest grozniejsze: pijani kierowcy, homofobia czy kazirodztwofobia?
    W ostatnim roku na drogach zginelo 2248 osob z czego 331 mialo zwiazek z alkoholem
    Ale czesc z tych 331 to nie pijani a osoby swiadome pod wplywem. Jak rowniez piesi, rowerzysci, pasazerowie (w tym tez pod wplywem) i co wazne czesc tych 331 stanowią sprawcy a nie ofiary.
    W moim miescie najgorszą zmorą było jedno skrzyzowanie. Kolizje nawet w rodzinie. Wybudowanie ronda zlikwidowalo trwale problem.
    https://mubi.pl/poradniki/jak-alkohol-wplywa-na-statystyki-wypadkow-w-polsce/
    ideologia Bergamo rozne ma wcielenia
    Cejrowski kiedy chwalil prawo w USA ale nie mialem okazji zapoznac sie z ich przepisami.

  7. wg niedawnych badan 1.5% polskich kierowcow jezdzi na codzien po alkoholu, a w UE jest to nawet 3.5%
    Jezeli pijani maja wplyw na 10% kolizji to jest niewatpliwie nadwyzka ale za malo mam danych by stwierdzic jak duza. Wiem natomiast ze skali makro nie srubuje to wielkich liczb. Zwlaszcza gdy oddzieli sie swiadomych pod wplywem do naprawde pijanych.
    https://www.auto-swiat.pl/wiadomosci/aktualnosci/pijani-kierowcy-w-unii-europejskiej-kierowca-trzezwy-jak-polak-raport/bcqhwc9
    Ten temat jest warty glebszego zbadania ale by pokusic o uczciwe wnioski trzeba posiadac dostatecznie duzo danych.

    Nie tak dawno LANCET obliczyl ze szczepionki uratowal 20 mln osob jak nikt przy zdrowych zmyslach nie zaryzykuje konkretnych liczb w full wyszczepionych spoleczenstwach gdzie wiemy ze nic nie wiemy.
    I w tych statytykach dla IDIOTOW, szczegolnie z tytułami profesorskimi obliczono ze w Polsce ocalono ok 200 tys osob i w Rumunii ocalono per capita niby tyle samo choc w Rumunii program szczepien lezał i kwiczal
    .

  8. https://www.worldlifeexpectancy.com/hungary-road-traffic-accidents
    750 ofiar smiertelnych na Wegrzech gdzie podobno sa skrajnie niskie wskazniki drogowego pijanstwa (w Polsce w 2020 bylo 2491 czyli per capita mniej)
    Kiedys sprawdze wiecej by okreslic czy nie ma przeklaman i czy w tych danych nie ma pola do manipulacji.
    Kiedys porownywalem ekonomicznie Polske z Wegrami i widzialem bliznacze podobienstwa (Tusk czy Kaczynski a efekty jak u Orbana)

  9. Nie wiemy do konca kim sa pijani kierowcy, jakby prowadzili na trzezwo i jak moglo to wplynac na statystyki ogolne.
    W przypadku szczepionek manipulacja danymi, ich papierowa ogromna skutecznosc brala sie z tego ze osob szczegolnie słabych sie nie szczepi a ponadto czesciej szczepili sie ludzie lepiej sytuowani, wyksztalceni, o lepszym statucie zdrowotnym ktorzy bez szczepien tez dali by sobie rade

  10. Konczac temat pijanstwa na drodze.
    Chce tylko pokazac ze nie wszystko jest tak oczywiste jak przedstawia to telewizja. Z roku na rok jest lepiej a mowi sie ze jest gorzej. To jest w ogole chore ze panaceum na wszystkie problemy tego swiata ma byc milicja i podwyzszanie kar, samego wyjscia do lasu nie zapominajac
    https://storymaps.arcgis.com/stories/e78a32d806a4471ba42cf1d481c67820
    Wlochy to najbardziej zapijaczony kraj. Przeciwienstwo Wegrow. Liczba wszystkich zmarlych w wypadkach per capita nisza niz w Polsce i na Wegrzech. Kulturowo Wlosi nie sa chyba nam odlegli.

    Tyle mojego, Teraz moglby sie wypowiadziec Adam66 czy po pelnej legalizacji marihuany w Kanadzie śmieciarki maja wiecej pracy w uprzątaniu z ulic zwłok po przedawkowaniach fentanylu

    • @corintians
      “Wlochy to najbardziej zapijaczony kraj.” – nie mam statystyk ale mieszkałem we Włoszech prawie trzy lata, znam więc sytuację z autopsji. Wcale bym się nie zdziwił gdyby Włosi zgarneli palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o ilość kierowców na podwójnym gazie, jakkolwiek, muszę zaznaczyć, że zwykle nie byli zalani w trupa tylko na lekkim rauszu. Wynika to z tego, że Włosi piją duże ilości wina, często jednak jest to wino o niskiej zawartości alkoholu, zwłaszcza to pite w czasie południowej sjesty. Pierwszy zwrot jakiego nauczyłem się po włosku to było “domani mattina” – jutro rano. Chodziło o to, że jeśli chciało się jakąś sprawę załatwić po południowej sjeście, nikomu nic się już nie chciało robić i zapraszali na następny dzień ale rano, bo po południu znowu byli rozleniwieni.
      Jeśli chodzi o Kanadę i kryzys z nadużywaniem fentanylu i opioidów to legalizacja marihuany w Kanadzie niewiele zmieniła w sensie nadużywania marihuany. Ci co ją palili, palą dalej, młodsi dołączają ale beż jakichś specjalnych efektów kryminogennych. Jedynym efektem sprawdzalnym, mianowicie fianansowym jest cena. Przed legalizacją jedna uncja (28.34g) kosztowała między $200 a $300 CAD, po legalizacji spadła na $20-$30 czyli dziesięciokrotnie. Natomiast od wielu lat jest notowany wzrost nadużywania fentanylu i opioidów i to wśród coraz młodszej populacji.
      https://lop.parl.ca/sites/PublicWebsite/default/en_CA/ResearchPublications/202123E

  11. PS
    Niestety, nie znalazlem wszystkich odpowiednich danych wiec zaryzykuje ze na 2250 wszystkich smierci na drogach, 50-60 to ofiary pijanych kierowcow (nie swiadomych pod wplywem) ktore nie byly ich pasazerami, wspolnikami.
    I nie wiemy co by bylo gdyby byli na ten czas trzezwi….
    Moze czas zajac sie bardziej powaznymi problememi jak otwarte lasy (rzady znaja temat moblinosci google), brak kondomow na glowie na ulicach (wiemy jak roznosi sie dezodorant) czy kazirodztwofobia.