Reklama

Wypluj Pan te słowa, któreś wypowiedział jeszcze wczoraj! Powtarzam, wypluj Pan! Pan się w głowę stuknij i wstąp do Krakowa. Opowiadasz Pan, że wiek dwudziesty pierwszy to koniec wszystkiego.

Wypluj Pan te słowa, któreś wypowiedział jeszcze wczoraj! Powtarzam, wypluj Pan! Pan się w głowę stuknij i wstąp do Krakowa. Opowiadasz Pan, że wiek dwudziesty pierwszy to koniec wszystkiego. Śpiewasz Pan „Pamiętajcie o ogrodach” i łza się Panu kręci w oku. Że czasy nie te. Że wszystko przeminęło. Że toniemy po szyję w betonie. Zaraz pokażę w jak wielkim jesteś Pan błędzie!
Gdybyś był Pan ze mną wieczorem, trzynastego czerwca, na ulicy Łobzowskiej! Tam nie ma Sukiennic i dorożki nie jeżdżą, ale do Rynku rzut kapeluszem (bo beret taki nieelegancki). Kilka sklepików spożywczych, kościół, szpital położniczy.
Może się zdawać, że bajki plotę, ale nie plotę. Było pusto, zamykano już winiarnię nieopodal i coś nie pasowało do dźwięków miasta. Stukot delikatny, niepodobny do stukotu ludzkich butów. A to sobie stukał niepodkuty biały koń. Powoli, dostojnie, cichutko. Grzywę miał szarą, choć gdyby to była bajka miałby srebrne włosy anielskie. Ale to tylko rzeczywistość. Miał szarą i przykurzoną.
Bez siodła, bez uzdy, bez jeźdźca. Ze sznurkiem na szyi. A do sznurka przyczepiony był Ktoś. Ktoś był niemłody i bosy. Miał szarą brodę, długą – mógłby w przedszkolu dorabiać jako Święty Mikołaj. I szedł z Koniem bardzo grzecznie. Ramię w ramię? Pysk w pysk? Ssak obok ssaka – nie ssak na ssaku. Dziwaczna odmiana.
Jeśli myślisz Pan, że urwali się z cyrku – to – nie wydaje mi się. Nie wyglądali mi na takich, co znają jakieś sztuczki. Koń raczej nie z tych, co skaczą przez płonące obręcze. Ktoś, raczej nie żongler i po gwoździach się chyba nie przechadza. Wyglądali, proszę Pana, bajecznie. Najbardziej, kiedy przechodzili koło szyldu „GSM Skup – Sprzedaż – Komis”.
Pan jesteś taki nudny z tym utyskiwaniem. Ściągnij Pan buty, kup Konia i przestań narzekać.

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Cześć, prawie_krajanie!
    Widzisz, czasy takie że pewno już i dorożkę i podkowy sprzedał – o ile mu ich nie skradziono…
    No chyba że obaj już duchami byli, to brak dorożki w tym towarzystwie nie zdziwi. Zaczarowany duch stukać może.
    A przy okazji – długo przed zamknięciem wstąpiłeś do tej winiarni ?

  2. Cześć, prawie_krajanie!
    Widzisz, czasy takie że pewno już i dorożkę i podkowy sprzedał – o ile mu ich nie skradziono…
    No chyba że obaj już duchami byli, to brak dorożki w tym towarzystwie nie zdziwi. Zaczarowany duch stukać może.
    A przy okazji – długo przed zamknięciem wstąpiłeś do tej winiarni ?