Reklama

Tak mi przez lata powtarzali starzy. Mieli powód. Gdzieś tak do 15 roku życia w sporcie próbowałem: judo, lekkiej-atletyki, karate i wioślarstwa.

Tak mi przez lata powtarzali starzy. Mieli powód. Gdzieś tak do 15 roku życia w sporcie próbowałem: judo, lekkiej-atletyki, karate i wioślarstwa. Potem chciałem zostać marynarzem, więc skończyłem odpowiednią szkołę średnią, ale żeby mojej tradycji stało się zadość ukończyłem UG Wydział Ekonomiki Transportu Lądowego. Specyficzna konsekwencja w moich wyborach nie cieszyła moich rodziców. Teraz patrząc na swoją córkę, jak każdy stary powtarzam jej: zrób jedną rzecz, ale za to dobrze.

Państwo ostatnią rzecz, jaką powinno robić to prowadzenie działalności gospodarczej. Dlaczego? Przyjrzyjmy się funkcjom państwa:
funkcje wewnętrzne:
• prawodawcza – tworzenie prawa, które obowiązuje na jego terytorium
• porządkowa – zobowiązanie do zachowania porządku i bezpieczeństwa na całym terytorium jego jurysdykcji
• administracyjna – zobowiązanie zarządzania krajem za pomocą aparatu administracyjnego
• socjalna – działania zmierzające do zabezpieczenia minimum egzystencjalnego obywatelom; zapewnienie odpowiednich warunków bezpieczeństwa i higieny pracy.
• kulturalna – wspieranie rozwoju oświaty, badań naukowych, ochrona zabytków i miejsc pamięci narodowej.
funkcje zewnętrzne:
• obrona granic – zapewnienie obywatelom poczucia bezpieczeństwa przez niwelowanie zagrożenia agresją ze strony innych państw
• kontakt z innymi państwami – utrzymywanie kontaktów i stosunków międzynarodowych z innymi państwami oraz organizacjami.
Widzicie gdzieś tu funkcję gospodarczą? Nie? I dobrze. Za mało ma funkcji państwo do realizacji? Wypieprzyłem tę funkcję na razie. Prześledźcie sobie po kolei wszystkie wymienione funkcje państwa i odpowiedzcie sobie na pytanie: w jakim stopniu państwo wywiązuje się z realizacji tych funkcji (np. w skali od 1 (gówno) do 5 (cacy)) i czy jest ktoś lub coś, co może zastąpić państwo w ich realizacji? Sądząc po wpisach w „Kontrowersjach” ocena będzie się kształtowała gdzieś pomiędzy 2 a 3.

Reklama

Pytam więc już na tym etapie, po cholerę dorzucać państwu kolejną funkcję, funkcję którą lepiej i efektywniej realizuje podmiot prywatny – funkcję gospodarczą. O wyższej efektywności podmiotów prywatnych w realizacji dowolnej formy działalności gospodarczej dowodzi i teoria i praktyka. Tę drugą otrzymaliśmy od komunistów w prezencie: 50-lat gospodarki nakazowo-rozdzielczej, państwowej jak najbardziej.

Dlaczego prywatne jest efektywniejsze? Bo kieruje się jednym, podstawowym mechanizmem – zyskiem, nikczemnym zamiarem bogacenia się. Zysk i bogacenie się są praojcami ekonomii. Potem pojawił się rynek, konkurencja i inne instrumenty i mechanizmy makro i mikroekonomiczne. Komuniści przez lata udowadniali, że celem działalności gospodarczej może być wszystko tylko nie zysk. Przez lata zmieniali cele gospodarowania: od światowej rewolucji przez powszechną szczęśliwość i świadomość klasową, po ochronę zdobyczy socjalizmu w schyłkowej fazie ustroju. I wszystko to – jak pamiętamy – obróciło się gówno.

Postawię tezę: ostatnią rzeczą jakiej państwo powinno się podejmować jest prowadzenie działalności gospodarczej. Państwo powinno traktować działalność gospodarczą jak dopust boży. Politycy na myśl o uruchamianiu przez państwo działalności gospodarczej powinni dostawać sraczki i mówić: wszystko tylko nie to!

Czy to oznacza, że państwo powinno w ogóle odżegnywać się od wpływu na to co dzieje się gospodarce. Nie! Napisałem gościnnie u e_krakowskiego, że opcje zero-jedynkowe w gospodarce to idiotyzm. Cała historia myśli ekonomicznej dowodzi, że państwa w różnych okresach swojego rozwoju wpływały na działalność gospodarczą. Protekcjonizm, lesseferym, merakantylizm, socjalizm, liberalizm – tymi pojęciami określa się rolę państwa w gospodarce.
Dzisiaj nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że państwo nie powinno prowadzić polityki gospodarczej i w jej ramach polityk gałęziowych czy branżowych np. transportowej, przemysłowej, budownictwa itp.).
Ale czym innym jest nadzór i organizacja gospodarki, a czym innym prowadzenie działalności gospodarczej!

Przykład. W latach 80-tych Brytyjczycy wymyślili sobie, że jak zdereguluje i sprywatyzuje się komunikację miejską to będzie cacy – taniej i lepiej, bo zapewni to konkurencja i brak barier wejścia na zmonopolizowany dotychczas rynek. A lepiej to oznacza więcej pasażerów i mniej użytkowników samochodów osobowych – miasta odetchną. Rezultaty początkowo były kuszące – spadek kosztów o 30%. Potem pojawił się problem dezintegracji oferty usług: każdy przewoźnik honorował w swoich autobusach tylko swoje bilety, nie było więc biletów na całą sieć komunikacyjną w miastach i aglomeracjach. Malo tego, obsługiwano tylko te obszary, które gwarantowały rentowność. W rezultacie jakość obsługi zamiast poprawić się pogorszyła się. Doświadczeniom brytyjskim przyglądali się Szwedzi, którzy wymyślili sobie pogodzenie wyższej efektywności funkcjonowania firm przewozowych świadczących usługi i celów polityki transportowej – zatrzymanie spadku udziału transportu publicznego poprzez wysoką jakość usług, której nie gwarantowały firmy państwowe i komunalne. Wymyślili, że państwo (samorządy) będzie organizować ofertę usług i jej wykonaniem zajmą się konkurujące w przetargach firmy prywatne. Zintegrowaną ofertę dla pasażerów sprzedaje publiczny organizator, a prywatni przewoźnicy konkurują o jej realizację. Szwedzi podeszli więc do sprawy pragmatycznie, ale trzeba przyznać, że prywatyzacyjna lekcja brytyjska wniosła tu wiele.

Przykład ten pokazuje, że nawet tam, gdzie cele polityki gospodarczej mają priorytetowe znaczenie, a doświadczenia wskazują, że proste rozwiązania, nie uwzględniające specyfiki danej branży prowadzące do prywatyzacji i całkowitej deregulacji nie przynoszą efektów, nie muszą oznaczać powrotu do modelu świadczenia usług bezpośrednio przez państwowe firmy.

Matka Kurka słusznie zauważa, że sektor finansowy w dzisiejszych czasach potrafi udupić walutę całkiem sporego państwa i doprowadzić do bankructwa mniejsze kraje. Z czego to wynika? Moim zdaniem przede wszystkim z tego, że państwo w swoich funkcjach regulacyjnych nie nadąża za rozwojem tego co dzieje się na rynku, w tym przypadku na rynku usług finansowych. I z tym musimy się pogodzić, bo postęp techniczny i rozwój nowych form działalności gospodarczej zawsze wyprzedzał zdolność państwa do opanowania żywiołu rozwojowego. Jeżeli nie chcemy, żeby państwo zupełnie pozostało w tyle za nowymi formami np. rynków finansowych, które będą sobie przykrawać gospodarki poszczególnych państw do własnych celów, nie pozwólmy państwom marnotrawić i tak niewystarczających środków na to co robią lepiej i taniej prywatne podmioty – na prowadzenie działalności gospodarczej. Niech państwo wydaje środki na badania, analizy, stanowienie prawa i wreszcie na jego skuteczną egzekucję, a nie kurwa mać na własne firmy komunikacji autobusowej.

Groźba upadku sektora finansowego to też efekt takiego rozwoju rynku, który pozostawił w tyle obowiązujące prawo dotyczące przepływów kapitałowych. Dynamika rozwoju tego sektora spowodowała, że obowiązujące prawodawstwo można było ominąć szerokim łukiem , co w rezultacie omal nie skończyło się porządnym jebudu w gospodarce światowej. Amerykanie zawsze uczyli się na błędach. Pierwsza ustawa antytrustowa też była spóźniona o parę lat. Dzisiaj przy istniejącej infrastrukturze, przepływach informacyjnych i kapitałowych, regulacje powinny zmieniać się z prędkością światła. Jeżeli więc dalej państwo będzie sobie budowało fabryki, zamiast zająć się tym do czego się nadaje, to po następnym balonie finansowym będziemy wpierdalać korzonki.

Jeżeli alternatywą dla prywatnej firmy „Zbyniex”, o której pisze Matka Kurka (http://www.kontrowersje.net/tresc/bez_tytulow_tylko_trescia) ma być przedsiębiorstwo państwowe, bo Pan Zbynio traktuje swoich pracowników jak szmatę do podłogi, to ja twierdzę, że jest to leczenie trypra rzeżączką. Panu Zbyniowi państwo powinno zafundować kontrolę PIP-y i dopierdolić mu tak, żeby nie mógł się podnieść. A jak trzeba, to nie mam osobiście nic przeciwko temu, żeby kutasowi, który nie wypłaca pensji pracownikom, a jednocześnie buduje sobie trzecią willę na Teneryfie lub w inny sposób przerzuca kasę, zakazać prowadzenia działalności gospodarczej i zasiadania w zarządach spółek z o.o. Związkowców nie cierpię, ale jeszcze bardziej nie znoszę sukinsynów, którzy łamią jedno z podstawowych praw człowieka – prawo do wynagrodzenia za świadczoną pracę. Co będzie gdy państwo zamiast regulacji pokaże że potrafi być bardziej sprawiedliwe i wybierze zabawę w prowadzenie własnej firmy? Przykład z Gdyni: Tamtejsze związki zawodowe komunalnych przedsiębiorstw komunikacji miejskiej wywalczyły sobie 20-30% (sic!) podwyżki płac. Stało się to możliwe ponieważ właściciel – miasto zapewniło tym firmom bezprzetargowy udział w rynku na poziomie 80%, pomimo że firmy prywatne świadczą usługi o 20-30% taniej. W rezultacie tego posunięcia dotacje z budżetu Gdyni do komunikacji miejskiej sięgają już 50% ponoszonych kosztów.
Wniosek: nie leczmy skurwysyństwa w prywatnych firmach, skurwysyństwem w firmach państwowych. Niech państwo zajmie się organizacją i regulacją.

Czas na podsumowanie. Państwo niech nie rozmienia się na drobne i nie małpuje tych, którzy i tak robią coś lepiej. Gospodarka kapitalistyczna to nie wolna amerykanka, jak twierdzą socjalistyczne przygłupy. Od XIX w. państwo w mniejszym lub większym stopniu ingeruje w tę gospodarkę, począwszy od ustaw antytrustowych, skończywszy na etatyzacji – czyli powoływaniu przedsiębiorstw w tych sferach, w których ze względów ekonomicznych nie opłaca się podejmować działalności kapitałowi prywatnemu, ale ze względów społecznych pewne produkty lub usługi powinny być wytwarzane. Nie oznacza to, że państwo musi tę działalność realizować już do końca świata. Z czasem, w miarę rozwoju deficytowego sektora wzrasta zainteresowanie nim sektora prywatnego. Doświadczenia wskazują, że należy wówczas rozważyć możliwość prywatyzacji wytwarzania, przy pozostawieniu w rękach państwa np. utrzymania infrastruktury (z reguły nie jest to konieczne). Wymaga to jednak wnikliwych analiz, a jak już z napisałem w gospodarowaniu nigdy nie wiadomo nic na pewno do końca.

Moim zdaniem ingerencja państwa w gospodarkę powinna przebiegać zawsze przy uwzględnieniu możliwych etapów zaangażowania państwa:
– regulacja;
– kontrola;
– etatyzacja.
Odwracanie tej kolejności zawsze jest wyborem gorszego, mniej efektywnego rozwiązania. Nie zadręczajmy państwa koniecznością budowania fabryk. Niech robią to ci którzy mają kapitał.

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. takie tam…:)
    Piszesz o tym, o czym średnio rozgarnięty obywatel tego kraju dobrze wie. I ten sam obywatel, co wybory wybiera tego, który ładniej “gada” , więcej obiecuje. Nie ma to nic wspólnego z racjonalizmem. Problem w tym, że ten obywatel nadal nie ma poczucia przynależności, świadomości, że jeśli jest syf, to ktoś za niego musi płacić, a najczęściej płaci on. Prosty przykład, przyjrzyj się swoim sąsiadom. W domu wysprzątane, wymuskane, ale na klatce, przed domem może być już nas…e, bo to przecież nie moje. To samo dotyczy tzw. “klasy” politycznej. Pisałem o tym już kiedyś, nie będę się powtarzał. Niektórzy o tym poczuciu przynależności mówią PATRIOTYZM, dla innych patriotyzm jest tylko wtedy, jak się leje krew, itp.

    • Kłamstwo powtarzane po wielokroć staje się po czasie

      prawdą. W myśl tej zasady należy wałkować konieczność prywatyzacji, gdzie tylko jest to możliwe i rozsądne. Państwo bowiem jest pozornym właścicielem. Państwo w przeciwieństwie do prywatnego właściciela nigdy nie plajtuje, gdy jego przedsiębiorstwo upada. Co więcej, podaje mu kroplówkę w postaci naszych pieniędzy. Twoich i moich. Prywatny przedsiębiorca dba o swój zakład i pracuje często po 16 godzin na dobę, bo wie, że gdy jego firma pójdzie na dno, to on razem z nią też tam się znajdzie.

      Tu nie ma co >filozować<. Chłop idzie w pole niezależnie od pogody. Jeżeli trzeba, to wieczorem a nawet w nocy. Pracownik państwowego PGR-u robił od 7-15-tej a potem dyrektor mógł go co najwyżej cmoknąć. Kradł też ile uniósł. Chłopa kradnącego owies ze swojego pola – ja jeszcze nie widziałem.

      Dlatego pisania o konieczności prywatyzacji – nigdy za wiele.

  2. takie tam…:)
    Piszesz o tym, o czym średnio rozgarnięty obywatel tego kraju dobrze wie. I ten sam obywatel, co wybory wybiera tego, który ładniej “gada” , więcej obiecuje. Nie ma to nic wspólnego z racjonalizmem. Problem w tym, że ten obywatel nadal nie ma poczucia przynależności, świadomości, że jeśli jest syf, to ktoś za niego musi płacić, a najczęściej płaci on. Prosty przykład, przyjrzyj się swoim sąsiadom. W domu wysprzątane, wymuskane, ale na klatce, przed domem może być już nas…e, bo to przecież nie moje. To samo dotyczy tzw. “klasy” politycznej. Pisałem o tym już kiedyś, nie będę się powtarzał. Niektórzy o tym poczuciu przynależności mówią PATRIOTYZM, dla innych patriotyzm jest tylko wtedy, jak się leje krew, itp.

    • Kłamstwo powtarzane po wielokroć staje się po czasie

      prawdą. W myśl tej zasady należy wałkować konieczność prywatyzacji, gdzie tylko jest to możliwe i rozsądne. Państwo bowiem jest pozornym właścicielem. Państwo w przeciwieństwie do prywatnego właściciela nigdy nie plajtuje, gdy jego przedsiębiorstwo upada. Co więcej, podaje mu kroplówkę w postaci naszych pieniędzy. Twoich i moich. Prywatny przedsiębiorca dba o swój zakład i pracuje często po 16 godzin na dobę, bo wie, że gdy jego firma pójdzie na dno, to on razem z nią też tam się znajdzie.

      Tu nie ma co >filozować<. Chłop idzie w pole niezależnie od pogody. Jeżeli trzeba, to wieczorem a nawet w nocy. Pracownik państwowego PGR-u robił od 7-15-tej a potem dyrektor mógł go co najwyżej cmoknąć. Kradł też ile uniósł. Chłopa kradnącego owies ze swojego pola – ja jeszcze nie widziałem.

      Dlatego pisania o konieczności prywatyzacji – nigdy za wiele.

  3. takie tam…:)
    Piszesz o tym, o czym średnio rozgarnięty obywatel tego kraju dobrze wie. I ten sam obywatel, co wybory wybiera tego, który ładniej “gada” , więcej obiecuje. Nie ma to nic wspólnego z racjonalizmem. Problem w tym, że ten obywatel nadal nie ma poczucia przynależności, świadomości, że jeśli jest syf, to ktoś za niego musi płacić, a najczęściej płaci on. Prosty przykład, przyjrzyj się swoim sąsiadom. W domu wysprzątane, wymuskane, ale na klatce, przed domem może być już nas…e, bo to przecież nie moje. To samo dotyczy tzw. “klasy” politycznej. Pisałem o tym już kiedyś, nie będę się powtarzał. Niektórzy o tym poczuciu przynależności mówią PATRIOTYZM, dla innych patriotyzm jest tylko wtedy, jak się leje krew, itp.

    • Kłamstwo powtarzane po wielokroć staje się po czasie

      prawdą. W myśl tej zasady należy wałkować konieczność prywatyzacji, gdzie tylko jest to możliwe i rozsądne. Państwo bowiem jest pozornym właścicielem. Państwo w przeciwieństwie do prywatnego właściciela nigdy nie plajtuje, gdy jego przedsiębiorstwo upada. Co więcej, podaje mu kroplówkę w postaci naszych pieniędzy. Twoich i moich. Prywatny przedsiębiorca dba o swój zakład i pracuje często po 16 godzin na dobę, bo wie, że gdy jego firma pójdzie na dno, to on razem z nią też tam się znajdzie.

      Tu nie ma co >filozować<. Chłop idzie w pole niezależnie od pogody. Jeżeli trzeba, to wieczorem a nawet w nocy. Pracownik państwowego PGR-u robił od 7-15-tej a potem dyrektor mógł go co najwyżej cmoknąć. Kradł też ile uniósł. Chłopa kradnącego owies ze swojego pola – ja jeszcze nie widziałem.

      Dlatego pisania o konieczności prywatyzacji – nigdy za wiele.

  4. Ufff
    Poważny tekst. Mam tylko jedną wątpliwość – system panujący w Szwecji to nie jest czysty kapitalizm. Tam państwo dość mocno ingeruje w gospodarkę – może się mylę – może mnie ktos poprawi. Ale jeśli się nie mylę to trochę kłóci się z wyobrażeniem minimalnego państwa, a przecież Szwecja należy do państw o jednym z najwyższych poziomów życia na świecie.
    I druga sprawa cytując Twój tekst o funkcjach państwa:
    • obrona granic – zapewnienie obywatelom poczucia bezpieczeństwa przez niwelowanie zagrożenia agresją ze strony innych państw – wydaje mi się w że w świecie tym bardziej cywilizowanym konflikty zbrojne odchodzą w przeszłośc i są zastępowane o konfliktami na płaszczyźnie gospodarczej – to tutaj się toczy wojna między państwami o strefy wpływów, kasę etc. Czy w takim razie państwo chcąc zapewnić obywatelom poczucie bezpieczeństwa nie powinno czasem być właścicielem “strategicznych” przedsiębiorstw danego kraju? Z wszystkimi również negatywnymi konsekwencjami tego stanu. Szczerze nie wiem jak to ma wyglądać, mam wątpliwości czy np. musimy sprzedawać nasze hipotetyczne złoża gazu koncernom typu BP i to te koncerny mają decydować kiedy ten gaz wydobędą…

    • Trzy sprawy, trzy odpowiedzi
      1. Przykład Szwecji jest właśnie dzięki temu tak bardzo wymowny. Interwencjonizm państwa w sferę zarządzania gospodarką nie jest tam większy niż we Francji cz Niemczach. Problemem Szwedów były drakońskie podatki, które przeznaczano na socjal. Niemniej rozbudowany socjal, nie przeszkadzał im poszukiwać efektywnych rozwiązań opartych na własności prywatnej.

      2. Funkcje państwa są podręcznikowe. Przytoczyłem je bo nie każdy hasłowo może zrozumieć w czym rzecz.

      3. Złoża gazu. Ależ my nie będziemy sprzedawać złóż gazu, tylko wydawać koncesje na jego wydobycie. Myślisz pewnie o nowym Karlinie, czyli gazie łupkowym. Spokojnie – jeżeli jest, to on ci nasz i w pierwszej kolejności popłynie do polskich zakładów i gospodarstw, no chyba, że ruski będzie tańszy. Po drugie to nie mamy technologii jego wydobycia, więc nie mamy wyjścia. Po trzecie, nasz Kulczyk na takiej samej zasadzie poszukuje złóż w Kazachstanie i otrzymuje koncesje na poszukiwanie i wydobycie.

      • Z gazem
        to dałem jako przykład do zastanowienia się na ile państwo ma wpływać na gospodarkę poprzez koncesjonowanie działalności etc.
        Bardziej uściślając jaki wg Ciebie model gospodarki jest najlepszy dla naszego kraju (oczywiście z uwzględnieniem naszych realiów): ten amerykański – praktycznie pełna wolność w dziedzinie gospodarki, z niskimi kosztami ubezpieczenia (wykluczający niestety część społeczeństwa z systemu opieki społecznej i zdrowotnej), czy też bliżej tego mitycznego(?) modelu szwedzkiego – wysokie podatki i lepsza opieka socjalna etc. Czy może jeszcze inny model gospodarki – nie wiem jaki.
        A na dodatek mamy jeszcze Chiny – zero wolności politycznej i dużą wolność w gospodarce – i niestety (dla demokracji) fakty są takie, że ten model też jest jak na razie wydolny. W końcu to kraj cieszący się największą wolnością gospodarczą (USA) jest najbardziej chyba zadłużony u tych autorytarnych żółtych ludzi;-).

    • Z tą ,,socjalistyczną” Szwecją to taka lipa jak z Ikeą
      -której właściciel zagania dyrektorów do rozładunku mebli a sam rżnie głupa w trampkach .Bo tak naprawdę jest miliarderem , a pałac i stajnię Ferrari ma w Monaco.Jest w Sztokholmie ulica na której ,,mieszka” 80% kapitału Szwecji,w tym Wallenbergowie którzy mają w herbie ,,Esse non vidare” , a na poparcie tego 2% uprzywilejowanych akcji którymi kontrolują 45% kapitału szwedzkiego.Chyba oni pierwsi wpadli na pomysł kupienia socjalistów i komunistów – stąd ta szwedzka bajka.

  5. Ufff
    Poważny tekst. Mam tylko jedną wątpliwość – system panujący w Szwecji to nie jest czysty kapitalizm. Tam państwo dość mocno ingeruje w gospodarkę – może się mylę – może mnie ktos poprawi. Ale jeśli się nie mylę to trochę kłóci się z wyobrażeniem minimalnego państwa, a przecież Szwecja należy do państw o jednym z najwyższych poziomów życia na świecie.
    I druga sprawa cytując Twój tekst o funkcjach państwa:
    • obrona granic – zapewnienie obywatelom poczucia bezpieczeństwa przez niwelowanie zagrożenia agresją ze strony innych państw – wydaje mi się w że w świecie tym bardziej cywilizowanym konflikty zbrojne odchodzą w przeszłośc i są zastępowane o konfliktami na płaszczyźnie gospodarczej – to tutaj się toczy wojna między państwami o strefy wpływów, kasę etc. Czy w takim razie państwo chcąc zapewnić obywatelom poczucie bezpieczeństwa nie powinno czasem być właścicielem “strategicznych” przedsiębiorstw danego kraju? Z wszystkimi również negatywnymi konsekwencjami tego stanu. Szczerze nie wiem jak to ma wyglądać, mam wątpliwości czy np. musimy sprzedawać nasze hipotetyczne złoża gazu koncernom typu BP i to te koncerny mają decydować kiedy ten gaz wydobędą…

    • Trzy sprawy, trzy odpowiedzi
      1. Przykład Szwecji jest właśnie dzięki temu tak bardzo wymowny. Interwencjonizm państwa w sferę zarządzania gospodarką nie jest tam większy niż we Francji cz Niemczach. Problemem Szwedów były drakońskie podatki, które przeznaczano na socjal. Niemniej rozbudowany socjal, nie przeszkadzał im poszukiwać efektywnych rozwiązań opartych na własności prywatnej.

      2. Funkcje państwa są podręcznikowe. Przytoczyłem je bo nie każdy hasłowo może zrozumieć w czym rzecz.

      3. Złoża gazu. Ależ my nie będziemy sprzedawać złóż gazu, tylko wydawać koncesje na jego wydobycie. Myślisz pewnie o nowym Karlinie, czyli gazie łupkowym. Spokojnie – jeżeli jest, to on ci nasz i w pierwszej kolejności popłynie do polskich zakładów i gospodarstw, no chyba, że ruski będzie tańszy. Po drugie to nie mamy technologii jego wydobycia, więc nie mamy wyjścia. Po trzecie, nasz Kulczyk na takiej samej zasadzie poszukuje złóż w Kazachstanie i otrzymuje koncesje na poszukiwanie i wydobycie.

      • Z gazem
        to dałem jako przykład do zastanowienia się na ile państwo ma wpływać na gospodarkę poprzez koncesjonowanie działalności etc.
        Bardziej uściślając jaki wg Ciebie model gospodarki jest najlepszy dla naszego kraju (oczywiście z uwzględnieniem naszych realiów): ten amerykański – praktycznie pełna wolność w dziedzinie gospodarki, z niskimi kosztami ubezpieczenia (wykluczający niestety część społeczeństwa z systemu opieki społecznej i zdrowotnej), czy też bliżej tego mitycznego(?) modelu szwedzkiego – wysokie podatki i lepsza opieka socjalna etc. Czy może jeszcze inny model gospodarki – nie wiem jaki.
        A na dodatek mamy jeszcze Chiny – zero wolności politycznej i dużą wolność w gospodarce – i niestety (dla demokracji) fakty są takie, że ten model też jest jak na razie wydolny. W końcu to kraj cieszący się największą wolnością gospodarczą (USA) jest najbardziej chyba zadłużony u tych autorytarnych żółtych ludzi;-).

    • Z tą ,,socjalistyczną” Szwecją to taka lipa jak z Ikeą
      -której właściciel zagania dyrektorów do rozładunku mebli a sam rżnie głupa w trampkach .Bo tak naprawdę jest miliarderem , a pałac i stajnię Ferrari ma w Monaco.Jest w Sztokholmie ulica na której ,,mieszka” 80% kapitału Szwecji,w tym Wallenbergowie którzy mają w herbie ,,Esse non vidare” , a na poparcie tego 2% uprzywilejowanych akcji którymi kontrolują 45% kapitału szwedzkiego.Chyba oni pierwsi wpadli na pomysł kupienia socjalistów i komunistów – stąd ta szwedzka bajka.

  6. Ufff
    Poważny tekst. Mam tylko jedną wątpliwość – system panujący w Szwecji to nie jest czysty kapitalizm. Tam państwo dość mocno ingeruje w gospodarkę – może się mylę – może mnie ktos poprawi. Ale jeśli się nie mylę to trochę kłóci się z wyobrażeniem minimalnego państwa, a przecież Szwecja należy do państw o jednym z najwyższych poziomów życia na świecie.
    I druga sprawa cytując Twój tekst o funkcjach państwa:
    • obrona granic – zapewnienie obywatelom poczucia bezpieczeństwa przez niwelowanie zagrożenia agresją ze strony innych państw – wydaje mi się w że w świecie tym bardziej cywilizowanym konflikty zbrojne odchodzą w przeszłośc i są zastępowane o konfliktami na płaszczyźnie gospodarczej – to tutaj się toczy wojna między państwami o strefy wpływów, kasę etc. Czy w takim razie państwo chcąc zapewnić obywatelom poczucie bezpieczeństwa nie powinno czasem być właścicielem “strategicznych” przedsiębiorstw danego kraju? Z wszystkimi również negatywnymi konsekwencjami tego stanu. Szczerze nie wiem jak to ma wyglądać, mam wątpliwości czy np. musimy sprzedawać nasze hipotetyczne złoża gazu koncernom typu BP i to te koncerny mają decydować kiedy ten gaz wydobędą…

    • Trzy sprawy, trzy odpowiedzi
      1. Przykład Szwecji jest właśnie dzięki temu tak bardzo wymowny. Interwencjonizm państwa w sferę zarządzania gospodarką nie jest tam większy niż we Francji cz Niemczach. Problemem Szwedów były drakońskie podatki, które przeznaczano na socjal. Niemniej rozbudowany socjal, nie przeszkadzał im poszukiwać efektywnych rozwiązań opartych na własności prywatnej.

      2. Funkcje państwa są podręcznikowe. Przytoczyłem je bo nie każdy hasłowo może zrozumieć w czym rzecz.

      3. Złoża gazu. Ależ my nie będziemy sprzedawać złóż gazu, tylko wydawać koncesje na jego wydobycie. Myślisz pewnie o nowym Karlinie, czyli gazie łupkowym. Spokojnie – jeżeli jest, to on ci nasz i w pierwszej kolejności popłynie do polskich zakładów i gospodarstw, no chyba, że ruski będzie tańszy. Po drugie to nie mamy technologii jego wydobycia, więc nie mamy wyjścia. Po trzecie, nasz Kulczyk na takiej samej zasadzie poszukuje złóż w Kazachstanie i otrzymuje koncesje na poszukiwanie i wydobycie.

      • Z gazem
        to dałem jako przykład do zastanowienia się na ile państwo ma wpływać na gospodarkę poprzez koncesjonowanie działalności etc.
        Bardziej uściślając jaki wg Ciebie model gospodarki jest najlepszy dla naszego kraju (oczywiście z uwzględnieniem naszych realiów): ten amerykański – praktycznie pełna wolność w dziedzinie gospodarki, z niskimi kosztami ubezpieczenia (wykluczający niestety część społeczeństwa z systemu opieki społecznej i zdrowotnej), czy też bliżej tego mitycznego(?) modelu szwedzkiego – wysokie podatki i lepsza opieka socjalna etc. Czy może jeszcze inny model gospodarki – nie wiem jaki.
        A na dodatek mamy jeszcze Chiny – zero wolności politycznej i dużą wolność w gospodarce – i niestety (dla demokracji) fakty są takie, że ten model też jest jak na razie wydolny. W końcu to kraj cieszący się największą wolnością gospodarczą (USA) jest najbardziej chyba zadłużony u tych autorytarnych żółtych ludzi;-).

    • Z tą ,,socjalistyczną” Szwecją to taka lipa jak z Ikeą
      -której właściciel zagania dyrektorów do rozładunku mebli a sam rżnie głupa w trampkach .Bo tak naprawdę jest miliarderem , a pałac i stajnię Ferrari ma w Monaco.Jest w Sztokholmie ulica na której ,,mieszka” 80% kapitału Szwecji,w tym Wallenbergowie którzy mają w herbie ,,Esse non vidare” , a na poparcie tego 2% uprzywilejowanych akcji którymi kontrolują 45% kapitału szwedzkiego.Chyba oni pierwsi wpadli na pomysł kupienia socjalistów i komunistów – stąd ta szwedzka bajka.

  7. urzędy wont z gospodarki!
    Nie musisz zniechęcać państwa do budowania fabryk, ono niema najmniejszej ochoty zajmować się produkcją i brać sobie na plecy klasę robotniczą.
    Od tego ma w garści prywaciarzy by zajmowali się nudną stroną życia.

    Rząd niestety uwielbia robić to, na co mu pochopnie zezwalasz czyli: regulować, kontrolować i etatyzować. Chce “tylko” sterować gospodarką a czy to będzie się nazywać państwowe czy prywatne – jedna ryba.
    Właśnie pakowanie urzędowych łap w gospodarkę jest głównym nieszczęściem, forma własności gra mniejszą rolę

  8. urzędy wont z gospodarki!
    Nie musisz zniechęcać państwa do budowania fabryk, ono niema najmniejszej ochoty zajmować się produkcją i brać sobie na plecy klasę robotniczą.
    Od tego ma w garści prywaciarzy by zajmowali się nudną stroną życia.

    Rząd niestety uwielbia robić to, na co mu pochopnie zezwalasz czyli: regulować, kontrolować i etatyzować. Chce “tylko” sterować gospodarką a czy to będzie się nazywać państwowe czy prywatne – jedna ryba.
    Właśnie pakowanie urzędowych łap w gospodarkę jest głównym nieszczęściem, forma własności gra mniejszą rolę

  9. urzędy wont z gospodarki!
    Nie musisz zniechęcać państwa do budowania fabryk, ono niema najmniejszej ochoty zajmować się produkcją i brać sobie na plecy klasę robotniczą.
    Od tego ma w garści prywaciarzy by zajmowali się nudną stroną życia.

    Rząd niestety uwielbia robić to, na co mu pochopnie zezwalasz czyli: regulować, kontrolować i etatyzować. Chce “tylko” sterować gospodarką a czy to będzie się nazywać państwowe czy prywatne – jedna ryba.
    Właśnie pakowanie urzędowych łap w gospodarkę jest głównym nieszczęściem, forma własności gra mniejszą rolę