Reklama

Starzeję się niechybnie, i nie wynika to bynajmniej wyłącznie z kartek kalendarza ale i mojego pojmowania świata. Szczególnie te wszystkie wydarzenia dziejące się pod hasłem “kryzysu finansowego”.

Starzeję się niechybnie, i nie wynika to bynajmniej wyłącznie z kartek kalendarza ale i mojego pojmowania świata. Szczególnie te wszystkie wydarzenia dziejące się pod hasłem “kryzysu finansowego”.
Mam jakieś nieodparte wrażenie, że rozgrywany scenariusz ma niewiele, a nawet zero wspólnego z tym o czym słyszymy na co dzień, w myśl zasady którą na własny użytek określam “nic nie jest takim jakie jest przedstawiane w mediach”. Szczyt unijny, pakt fiskalny to wszystko ściema i pieprzenie w bambus. Klasyk teorii kapitału, towarzysz Marks, niewątpliwie nazwał by obecne zjawiska niczym innym jak akumulacją kapitału. Pytanie tylko, kto ten kapitał akumuluje obecnie? Odpowiedź jest niezmiernie prosta, Ci sami co zawsze.

Stany Zjednoczone, oczywiście nie całe społeczeństwo, tylko te drobne 5% mają wybitny talent do wystawiania rachunków za własny burdel, innym żyjącym na tym łez padole. Zaczęło się od drukowania dolarów w postaci “poluzowania ilościowego nr 1”, poprawione “poluzowaniem ilościowym nr 2”. Dług wewnętrzny i zewnętrzny USA został sprzedany po raz drugi tym samym frajerom, jako “bezpieczna inwestycja”. Gdyby jakiekolwiek inne państwo na świecie zrobiło to samo, jego walutę nie trzymano by w sejfach tylko palono nią w piecu, gdyż wartość energetyczna papieru przekraczałaby wartość palonego środka płatniczego. Gdyby światem rządziły czyste reguły ekonomiczne, a nie Inwestorzy i Rajtingi to za dolara nie powinniśmy płacić więcej niż 50 groszy. Tyle tylko, że wtedy chu… by strzelił Burger Index, a połowa Hameryki musiałaby wylądować na bezrobociu.
Niestety, misternie ułożony plan zaczął się sypać. “Inwestorzy” europejscy albo zaczęli świecić gołą dupą albo wpadli na bardzo wrogi pomysł – zaczęli oszczędzać. A przecież towarzysz Stiglitz od miesięcy grzecznie prosi Europę o więcej “poluzowania ilościowego”. Jeśli z euro da się zrobić papier toaletowy to dolar nadal pozostanie bibułką.

Reklama

Skoro nie dało się europejskim gaciowym wytłumaczyć otwartym tekstem, to się wytłumaczy zakulisowo. Unia zrobi zrzutkę. Pierwsze “poluzowanie ilościowe” obliczono na 200 dużych baniek europejskich (jedyne 270 amerykańskich, po dzisiejszym kursie). I nie liczcie na to, że to będzie pierwsza taka zrzutka. W sumie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, widzimy te numery od dawna, gdyby nie jedno ale … Dziwnym trafem, pieniądze które rzekomo mają iść na ratowanie europejskiego tyłka, mają loco w amerykańskim sejfie. Owszem, prezesem tego cyrku jest francuska figurantka, ale największym akcjonariuszem jest USA. Numer który zastosowano do tej pory tylko w stosunku do Polski (vide. elastyczna linia kredytowa) zostanie wykrojony całej strefie euro. Wy nam się zrzucicie na kapitał obrotowy, my Wam damy symboliczne 1%, bo przecież pożyczka czy jakoś tak, a my Wam pożyczymy Wasze pieniądze na 5-6%. To się nazywa “perpetum mobile”.

P.S. A co do wojny.
Życie jest bogatsze w scenariusze niż nasza wyobraźnia. Gdy w 1919r. Europa zasypiała po morderczej wojnie, wszyscy byli przekonani że na pewno nie za naszego życia. Niestety wystarczyło tylko 20 lat. Dzisiaj, każdy rok pokoju, w tym nienaturalnym dla naszego kontynentu tak długim okresie ciszy, zwiększa prawdopodobieństwo konfliktu.
Na własny użytek mam kilka takich koncepcji, łącznie z sytuacją gdzie będziemy musieli się opowiedzieć czy walczymy u boku Niemców czy stoimy z boku. Nie wykluczam też konfliktu USA – Europa. Ale to wszystko w ramach wróżenia z fusów.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Moim skromnym zdaniem
    byliśmy, jesteśmy i będziemy dymani, a tylko czasem uda się cosik samemu(mej) dymnąć.
    Ale ja nie o tym.
    Podziękować chciałem za przypomnienie tymi koncepcjami stareńkiego wicka, który z wdzięczności przytoczę.

    Szwejk zwiedzał schron pod Kremlem. Pokazują mu rożne zdobycze przodującej gospodarki konunistycznej. No i dochodzą do najważniejszego miejsca:
    – A tu Szwejku widzisz trzy guziki: czerwony, żółty i niebieski. Jak naciśniemy niebieski – bum! i nie ma Ameryki, naciskamy żółty – bum! – Nie ma Chin. Naciskamy czerwony – bum! Na świecie zostaje tylko Związek Radziecki. Drapie się Szwejk po głowie i mówi:
    – To mi przypomina historie Kuby Ptrlicki z Pardubic, któren tez miał trzy kolorowe nocniki pod łóżkiem. I patrz pan: jak raz wracał pijany do domu to się zesrał na schodach!

  2. Moim skromnym zdaniem
    byliśmy, jesteśmy i będziemy dymani, a tylko czasem uda się cosik samemu(mej) dymnąć.
    Ale ja nie o tym.
    Podziękować chciałem za przypomnienie tymi koncepcjami stareńkiego wicka, który z wdzięczności przytoczę.

    Szwejk zwiedzał schron pod Kremlem. Pokazują mu rożne zdobycze przodującej gospodarki konunistycznej. No i dochodzą do najważniejszego miejsca:
    – A tu Szwejku widzisz trzy guziki: czerwony, żółty i niebieski. Jak naciśniemy niebieski – bum! i nie ma Ameryki, naciskamy żółty – bum! – Nie ma Chin. Naciskamy czerwony – bum! Na świecie zostaje tylko Związek Radziecki. Drapie się Szwejk po głowie i mówi:
    – To mi przypomina historie Kuby Ptrlicki z Pardubic, któren tez miał trzy kolorowe nocniki pod łóżkiem. I patrz pan: jak raz wracał pijany do domu to się zesrał na schodach!

  3. Moim skromnym zdaniem
    byliśmy, jesteśmy i będziemy dymani, a tylko czasem uda się cosik samemu(mej) dymnąć.
    Ale ja nie o tym.
    Podziękować chciałem za przypomnienie tymi koncepcjami stareńkiego wicka, który z wdzięczności przytoczę.

    Szwejk zwiedzał schron pod Kremlem. Pokazują mu rożne zdobycze przodującej gospodarki konunistycznej. No i dochodzą do najważniejszego miejsca:
    – A tu Szwejku widzisz trzy guziki: czerwony, żółty i niebieski. Jak naciśniemy niebieski – bum! i nie ma Ameryki, naciskamy żółty – bum! – Nie ma Chin. Naciskamy czerwony – bum! Na świecie zostaje tylko Związek Radziecki. Drapie się Szwejk po głowie i mówi:
    – To mi przypomina historie Kuby Ptrlicki z Pardubic, któren tez miał trzy kolorowe nocniki pod łóżkiem. I patrz pan: jak raz wracał pijany do domu to się zesrał na schodach!