Reklama

Nie od dziś wiadomo, że zaraz po politykach najbardziej obrotowymi i łatwymi w kupnie oraz sprzedaży są wszelkiej maści artyści. W gronie tym kiedyś brylowali aktorzy, ale teraz powstała nowa kasta zwana celebrytami. Na nieszczęście człowieka normalnego, takiego bez konta na Instagramie, za to z pobudką do 6.00 do roboty, całe to towarzystwo wyznacza trendy nie tylko dla siebie. W czasie „pandemii” i innych projektów inżynierii społecznej, to lepsze artystyczne towarzystwo tłumaczy i grozi palcem, jak żyć. Nie minęło tak dużo czasu, żeby nie odnaleźć w pamięci akcji „zostań w domu”. Prawie wszyscy, z wyłączeniem Karolaka, co mnie bardzo zdziwiło, prosili i grozili, żeby się na krok z chałupy nie ruszać, bo wszyscy umrzemy.

Szczególną udział w tej edukacyjnej kampanii miała niejaka Kasia Kowalska, Kasia, ponieważ oni tam wszyscy nie są Katarzynami i Jarosławami, ale Kasiami i Jarkami, no i to jest dobry punkt wyjścia do istoty zagadnienia. Kasia Kowalska zasłynęła z tego, że najpierw nałgała na temat choroby swojej córki, ledwie odratowanej po trybie życia, jaki prowadzi. Pod ręką był akurat modny wirus, to „artystka” długo się nie zastanawiała i do karty chorobowej córki dopisała, czy raczej „zasugerowała”, modną chorobę. Potem ta sama Kowalska gęsto się tłumaczyła skąd jej się ten wirus wziął i do dziś się nie wytłumaczyła, za to w międzyczasie wykonała na jednym z osiedlowych deptaków brawurowy koncert bez maseczki i dystansu społecznego. W największym skrócie opisałem standardowe kupno i sprzedaż w wykonaniu artystów i celebrytów, których nie należy pomijać. Generalnie chodzi o to, że co wolno wojewodzie, to nie tobie „płaskoziemcu”. Na bazie tej doktryny powstaje cała seria zjawisk, część z nich krytykują sami artyści, jak w przypadku „Twój ból jest większy niż mój”, ale inna część jakoś się piosenek nie doczekała, jeśli nie liczyć „Wszyscy artyści to prostytutki”.

Reklama

Obecnie lepsze towarzystwo trenuje „lockdown” w… Zanzibarze. W czasie, gdy dzieci za zjazd na sankach z górki i stoku, mogą zostać 48 godzin na dołku, w czasie, gdy restauratorzy i hotelarze w Polsce zastanawiają się, czy ryzykować kary po 30 000 zł, czy założyć sobie pętlę na szyję, lepsza cześć społeczeństwa wyjeżdżą na egzotyczne wakacje. W tym miejscu muszę poczynić ważną uwagę! Otóż wszyscy oni, z wyjątkiem paru sztuk, na przykład Jandy i Zborowskiego, nie mają „paszportu covidowego”. Innymi słowy, bardziej zrozumiałymi dla ludzi, nie zostali zaszczepieni podwójną dawką magicznej soli fizjologicznej. Co za tym idzie, nie tylko mogą roznosić śmiercionośnego wirusa po wszystkich Zanzibarach, ale jeszcze coś przywieźć do Polski. Tak się składa, że moje zdanie na temat „pandemii” jest niezmienne i co za tym idzie nie zamierzam krytykować samych wyjazdów, jest to jak najbardziej normalne i pożądane zachowanie. Gdybym miał tylko wolne moce przerobowe u siebie i w rodzinie, to też wzięlibyśmy jakieś 500+ z Providenta i polecieli do ciepłych krajów. Jednak mimo wszystko, coś mi w tych eskapadach zgrzyta i nie daje spokoju. Po dłuższym namyśle wydaje mi się, że dotarłem do sedna mojej zgryzoty.

Nabrałem nieco złośliwego przekonania, że zaraz po powrocie z Zanzibaru, artyści, aktorzy i celebryci pojawią się w kampaniach społecznych „Paszportu covidowego”. Nie chce mi się wierzyć, że nie zobaczymy Radka Majdana z żoną Rozenek, przykrytych piękną zanzibarską opalenizną, którzy w świetle kamer recytują coś w stylu: „A ty dokąd się wybierasz, zaszczepiłeś się?!”. Ktoś wyjątkowo naiwny krzyknie, że to już po nich, przecież taka hipokryzja, aż bije i od razu wypala oczy. Nie, nie, nie, będzie jak zawsze i jak z Kasią Kowalską. Jak tylko tę hipokryzję wytkniesz, to po pierwsze zostaniesz zabójcą babci i w ogóle najsłabszych, po drugie będziesz frustratem, który w życiu nic nie osiągnął. Najzwyczajniej w świecie trzeba się pogodzić z tym, że co wolno wojewodzie, to nie tobie: „płaskoziemco”, frustracie, „hejterze”, „somsiedzie”, „typowy Polaku” i tak dalej. No chyba, że masz to wszystko, razem z lepszym towarzystwem, głęboko w dupie, co nieustannie sobie i Państwu zalecam!

Reklama

32 KOMENTARZE

  1. Z niczym nie trzeba się

    Z niczym nie trzeba się godzić. Nikt z, jak to określiłeś Piotrze, normalnych wstających o 6 do roboty nie ma powodu czuć się gorszym tylko dlatego, że wykonuje społecznie użyteczną pracę zamiast świecić gołymi cyckami.

    A jak powyższe stanie się jasne to na pytanie zasugerowane w felietonie (dokąd się wybierasz, zaszczepiłeś się) można odpowiedzieć np. tak:

    nie i nie zamierzam, a wybieram się zwiedzić (np.) cerkwie na podkarpaciu; jeżeli jeszcze ich nie znasz to bardzo polecam

    Tego towarzystwa nic tak nie rusza, jak rozmowa z nimi z pozycji równiego im w wykonaniu kogoś, kogo sami uważają za gorszego. Nic! Jako ex-pisior otoczony przez platfonsów wiem co piszę… :))

    Zanzibar akurat wziął się stąd, że władze Tanzanii nie wprowadziły żadnych obostrzeń dla cudzoziemców i turystów. Tam wszystko działa tak samo, jak przed plandemią. Tymczasem inne kierunki w tej samej kategorii cenowej (np. Kuba) już wymagają (szczepień, ujemnych wymazów itp.).

        • Podobnie jest w całym kraju.

          Podobnie jest w całym kraju. Epidemia wypala się i niedługo już nie będzie osób, które wirus mógłby zarazić. Nie pomogą promotorom "zajoba" sztuczki w postaci przypisywania covida dużej części zmarłych ani pakowania do oddziałów covidowych bezdomnych. 

          Koniec epidemii to dla wielu koniec Eldorado. Skończą się bodźce finansowe, możliwość wykupywania biznesów za grosze oraz dyktatorska władza pod pozorem epidemii. Chyba że szczepionki mRNA staną się przyczyną powikłań i wtedy będzie można pociągnąć "zajoba" jeszcze przez kilka lat.

          • I tak i nie. Co do tego, że

            I tak i nie. Co do tego, że niedługo już nie będzie osób, które wirus mógłby zarazić to pełna zgoda. Zresztą być może już ich nie ma, albo stanowią jakiś ułamek promila. Wirusy przenoszące się drogą kropelkową zarażają szybko. Sądzę, że większość z nas już dawno została poddana ekspozycji i nasze organizmy rozpoznały patogen. No chyba, że ktoś od roku siedzi w sterylnej izolatce…

            Natomiast to co napisałem powyżej to jedno, ale istotne jest co zostanie ogłoszone w mediach. To mogą być dwie zupełnie różne rzeczywistości. Ważne, aby powiodła się akcja #otwieraMY. W Polsce mieszka bardzo dużo cudzoziemców. Jak zobaczą, że się otwieramy, a stosy trupów na ulicach jakoś się nie pojawiają, to pierwsze co zrobią to przekażą te informacje do swoich rodzin i znajomych w ich własnych krajach. Może wtedy zacznie się większy opór społeczny w szerszej skali. Ja to tam nie wiem, ale skoro nawet generalnie posłuszni i spolegliwi Holendrzy wk@rwili się się i wyszli na ulice to znaczy, że niewiele już potrzeba. 

            A jeszcze tak wracając na chwilę do Zanzibaru to z pewnością krajów otwartych jest na świecie dużo więcej tylko o nich nie wiemy. Kto wie, może czeka nas turystyczna rewolucja gdy linie lotnicze i biura podróży zauważą, że od upadłej Toskanii czy permanentnie zamkniętych Costa del X dużo łatwiej zarobić na krajach obecnie mało popularnych i "dzikie plaże w Zanzibarze" staną się hitem.

            Tylko co wtedy zrobią biedni cwelebryci???

  2. Z niczym nie trzeba się

    Z niczym nie trzeba się godzić. Nikt z, jak to określiłeś Piotrze, normalnych wstających o 6 do roboty nie ma powodu czuć się gorszym tylko dlatego, że wykonuje społecznie użyteczną pracę zamiast świecić gołymi cyckami.

    A jak powyższe stanie się jasne to na pytanie zasugerowane w felietonie (dokąd się wybierasz, zaszczepiłeś się) można odpowiedzieć np. tak:

    nie i nie zamierzam, a wybieram się zwiedzić (np.) cerkwie na podkarpaciu; jeżeli jeszcze ich nie znasz to bardzo polecam

    Tego towarzystwa nic tak nie rusza, jak rozmowa z nimi z pozycji równiego im w wykonaniu kogoś, kogo sami uważają za gorszego. Nic! Jako ex-pisior otoczony przez platfonsów wiem co piszę… :))

    Zanzibar akurat wziął się stąd, że władze Tanzanii nie wprowadziły żadnych obostrzeń dla cudzoziemców i turystów. Tam wszystko działa tak samo, jak przed plandemią. Tymczasem inne kierunki w tej samej kategorii cenowej (np. Kuba) już wymagają (szczepień, ujemnych wymazów itp.).

        • Podobnie jest w całym kraju.

          Podobnie jest w całym kraju. Epidemia wypala się i niedługo już nie będzie osób, które wirus mógłby zarazić. Nie pomogą promotorom "zajoba" sztuczki w postaci przypisywania covida dużej części zmarłych ani pakowania do oddziałów covidowych bezdomnych. 

          Koniec epidemii to dla wielu koniec Eldorado. Skończą się bodźce finansowe, możliwość wykupywania biznesów za grosze oraz dyktatorska władza pod pozorem epidemii. Chyba że szczepionki mRNA staną się przyczyną powikłań i wtedy będzie można pociągnąć "zajoba" jeszcze przez kilka lat.

          • I tak i nie. Co do tego, że

            I tak i nie. Co do tego, że niedługo już nie będzie osób, które wirus mógłby zarazić to pełna zgoda. Zresztą być może już ich nie ma, albo stanowią jakiś ułamek promila. Wirusy przenoszące się drogą kropelkową zarażają szybko. Sądzę, że większość z nas już dawno została poddana ekspozycji i nasze organizmy rozpoznały patogen. No chyba, że ktoś od roku siedzi w sterylnej izolatce…

            Natomiast to co napisałem powyżej to jedno, ale istotne jest co zostanie ogłoszone w mediach. To mogą być dwie zupełnie różne rzeczywistości. Ważne, aby powiodła się akcja #otwieraMY. W Polsce mieszka bardzo dużo cudzoziemców. Jak zobaczą, że się otwieramy, a stosy trupów na ulicach jakoś się nie pojawiają, to pierwsze co zrobią to przekażą te informacje do swoich rodzin i znajomych w ich własnych krajach. Może wtedy zacznie się większy opór społeczny w szerszej skali. Ja to tam nie wiem, ale skoro nawet generalnie posłuszni i spolegliwi Holendrzy wk@rwili się się i wyszli na ulice to znaczy, że niewiele już potrzeba. 

            A jeszcze tak wracając na chwilę do Zanzibaru to z pewnością krajów otwartych jest na świecie dużo więcej tylko o nich nie wiemy. Kto wie, może czeka nas turystyczna rewolucja gdy linie lotnicze i biura podróży zauważą, że od upadłej Toskanii czy permanentnie zamkniętych Costa del X dużo łatwiej zarobić na krajach obecnie mało popularnych i "dzikie plaże w Zanzibarze" staną się hitem.

            Tylko co wtedy zrobią biedni cwelebryci???

  3. Zanzibar i Dominikana

    Zanzibar i Dominikana królowały w ferie bo tam nie trzeba robić testów. Ja byłem na Dominikanie i samolot (PLL LOT a jakże..) był nabity pod korek. To jest bardzo niesprawiedliwe, ale jak kogoś stać to mógł olać "kwarantannę narodową".

  4. Zanzibar i Dominikana

    Zanzibar i Dominikana królowały w ferie bo tam nie trzeba robić testów. Ja byłem na Dominikanie i samolot (PLL LOT a jakże..) był nabity pod korek. To jest bardzo niesprawiedliwe, ale jak kogoś stać to mógł olać "kwarantannę narodową".

  5. Efektem ubocznym covidowego

    Efektem ubocznym covidowego szaleństwa jest narastanie resentymentów wobec seniorów. Wmawiają nam, że to "przez nich" młodzi ludzie nie mogą iść do kina, klubu, kawiarni czy siłowni. Przedsiębiorcom wmawia się że to "przez nich" trzeba zamknąć ich biznesy. Rodzicom wmawia się że to "przez nich" muszą się męczyć ze zdalną nauką dzieci. A społeczeństwu wmawia się że musi się wyszczepić i bezterminowo nosić brudne szmaty na twarzy dla ratowania seniorów.

    Ciekawe jaki będzie długoteminowy efekt tej rządowej kampanii wzbudzania resentymentów. Czyżby jakieś przygotowanie do eliminacji tej, jak to mawia stuletni Kissinger, niepotrzebnej grupy zjadaczy chleba?

    • Ja sam należę do owych

      Ja sam należę do owych "seniorów" (75 lat, sporo tzw. "chorób towarzyszących"). Ale "plandemię" od samego początku mam głęboko z tyłu. Maseczki praktycznie nie noszę, żadnego DDR nie przestrzegam, do żadnego szczepienia nikt mnie nie namówi. I – żyję, mam się całkiem dobrze. Natomiast w uzupełnieniu wpisu Egona (chapeau' bas:)) musze zauważyć, że – wbrew propagandzie władzy – to właśnie "seniorzy" są grupą społeczną najbardziej pokrzywdzoną przez to całe szaleństwo covidowe. Mieszkańców DPS-ów od wielu miesięcy zamknięto w więzieniach "domowych" (zakaz odwiedzin). Podobnie chorych leżących w szpitalach, lub hospicjach. Jeśli dzieci są za granicą, to praktycznie nie ma obecnie szans na spotkanie i wzajemne odwiedziny z nimi. Seniorom odebrano Uniwersytety III Wieku. Sam wykładałem na takim uniwersytecie, wiem jakie to było dla nas wszystkich ważne: wyjścia z domu, spotkania, wspólna nauka, wymiana doświadczeń, dyskusje – po prostu normalne życie społeczne. To tylko najważniejsze spośród niegodziwości, na jakie skazano ludzi starszych. Jednocześnie przez idiotyczne zakazy i ograniczenia (np. "godziny dla seniorów") władza rzeczywiście wywołuje odruchową niechęć wobec seniorów, jako tych niby "uprzywilejowanych". To wszystko jest tanią i bardzo chamską "inżynierią społeczną". Mam nadzieję, że dożyję jeszcze czasu, kiedy osobiście odpowiedzialni za to wszystko poniosą stosowne konsekwencje. Urzędnikom i pracownikom "niższych szczebli" chce przy okazji zwrócić uwagę, że nie będą się mogli wtedy tłumaczyć "odgórnymi poleceniami" ani "ustanowionym prawem". Bo gdyby mogli się tak wytłumaczyć, to pojawia się fundamentalne pytanie: za co zatem skazano oskarżonych w procesach norymberskich? (oni też przeciez mieli "prawo" i "polecenia przełożonych").

      Ja mogę tutaj jeszcze raz napisać jedno: nie dam się ogłupić prymitywną i chamska propagandą, ani manipulowaniem danymi i zdarzeniami. Nigdy nie słucham, co kto gada. Patrzę, co kto robi, oraz jakie są fakty i rzetelne dane. Wyłącznie na takiej podstawie wyciągam wnioski. Tylko tyle, albo raczej "aż tyle". Wszystkim innym radzę czynić podobnie. Z pozdrowieniem spod folii dla płaskoziemców.

      • Tak! Seniorzy są i będą

        Tak! Seniorzy są i będą najbardziej pokrzywdzoną grupą. Nie dość że ich układ odpornościowy gorzej radzi sobie z covidem, to jeszcze władza chce ich izolować od społeczeństwa. Starszy czlowiek zamknięty w domu, odizolowany od rodziny może popaść w depresję, a jego układ odpornościowy pozbawiony jest treningu. I to wszystko dzieje się pod hasłem "troski o seniora". Oni dadzą sobie radę. Przeżyli komunizm 2.0, to przeżyją i następną wersję. Byleby tylko władza nie zabiła ich wcześniej swoją troską.

  6. Efektem ubocznym covidowego

    Efektem ubocznym covidowego szaleństwa jest narastanie resentymentów wobec seniorów. Wmawiają nam, że to "przez nich" młodzi ludzie nie mogą iść do kina, klubu, kawiarni czy siłowni. Przedsiębiorcom wmawia się że to "przez nich" trzeba zamknąć ich biznesy. Rodzicom wmawia się że to "przez nich" muszą się męczyć ze zdalną nauką dzieci. A społeczeństwu wmawia się że musi się wyszczepić i bezterminowo nosić brudne szmaty na twarzy dla ratowania seniorów.

    Ciekawe jaki będzie długoteminowy efekt tej rządowej kampanii wzbudzania resentymentów. Czyżby jakieś przygotowanie do eliminacji tej, jak to mawia stuletni Kissinger, niepotrzebnej grupy zjadaczy chleba?

    • Ja sam należę do owych

      Ja sam należę do owych "seniorów" (75 lat, sporo tzw. "chorób towarzyszących"). Ale "plandemię" od samego początku mam głęboko z tyłu. Maseczki praktycznie nie noszę, żadnego DDR nie przestrzegam, do żadnego szczepienia nikt mnie nie namówi. I – żyję, mam się całkiem dobrze. Natomiast w uzupełnieniu wpisu Egona (chapeau' bas:)) musze zauważyć, że – wbrew propagandzie władzy – to właśnie "seniorzy" są grupą społeczną najbardziej pokrzywdzoną przez to całe szaleństwo covidowe. Mieszkańców DPS-ów od wielu miesięcy zamknięto w więzieniach "domowych" (zakaz odwiedzin). Podobnie chorych leżących w szpitalach, lub hospicjach. Jeśli dzieci są za granicą, to praktycznie nie ma obecnie szans na spotkanie i wzajemne odwiedziny z nimi. Seniorom odebrano Uniwersytety III Wieku. Sam wykładałem na takim uniwersytecie, wiem jakie to było dla nas wszystkich ważne: wyjścia z domu, spotkania, wspólna nauka, wymiana doświadczeń, dyskusje – po prostu normalne życie społeczne. To tylko najważniejsze spośród niegodziwości, na jakie skazano ludzi starszych. Jednocześnie przez idiotyczne zakazy i ograniczenia (np. "godziny dla seniorów") władza rzeczywiście wywołuje odruchową niechęć wobec seniorów, jako tych niby "uprzywilejowanych". To wszystko jest tanią i bardzo chamską "inżynierią społeczną". Mam nadzieję, że dożyję jeszcze czasu, kiedy osobiście odpowiedzialni za to wszystko poniosą stosowne konsekwencje. Urzędnikom i pracownikom "niższych szczebli" chce przy okazji zwrócić uwagę, że nie będą się mogli wtedy tłumaczyć "odgórnymi poleceniami" ani "ustanowionym prawem". Bo gdyby mogli się tak wytłumaczyć, to pojawia się fundamentalne pytanie: za co zatem skazano oskarżonych w procesach norymberskich? (oni też przeciez mieli "prawo" i "polecenia przełożonych").

      Ja mogę tutaj jeszcze raz napisać jedno: nie dam się ogłupić prymitywną i chamska propagandą, ani manipulowaniem danymi i zdarzeniami. Nigdy nie słucham, co kto gada. Patrzę, co kto robi, oraz jakie są fakty i rzetelne dane. Wyłącznie na takiej podstawie wyciągam wnioski. Tylko tyle, albo raczej "aż tyle". Wszystkim innym radzę czynić podobnie. Z pozdrowieniem spod folii dla płaskoziemców.

      • Tak! Seniorzy są i będą

        Tak! Seniorzy są i będą najbardziej pokrzywdzoną grupą. Nie dość że ich układ odpornościowy gorzej radzi sobie z covidem, to jeszcze władza chce ich izolować od społeczeństwa. Starszy czlowiek zamknięty w domu, odizolowany od rodziny może popaść w depresję, a jego układ odpornościowy pozbawiony jest treningu. I to wszystko dzieje się pod hasłem "troski o seniora". Oni dadzą sobie radę. Przeżyli komunizm 2.0, to przeżyją i następną wersję. Byleby tylko władza nie zabiła ich wcześniej swoją troską.