Reklama

Naukowcy odkryli główną przyczynę kryzysu gospodarczego.

Naukowcy odkryli główną przyczynę kryzysu gospodarczego. Tak, tak, nadal winna jest zbyt duża podaż pieniądza, nadal winne są zbyt powszechnie dostępne kredyty, które napompowały bańkę na rynku nieruchomości do absurdalnych rozmiarów. Teraz znamy jednak przyczynę pierwotną, wiemy już dlaczego rządy, banki centralne, banki komercyjne i giełdy podejmowały takie, a nie inne decyzje. Ja mówiłem to już dawno, więc mogę dziś szpanować i robić za proroka, ale niektórzy nie wiedzieli. Co więc spowodowało te wszystkie błędy i wypaczenia minionej, przedkryzysowej epoki? Ano zwyczajnie mózgi się ludziom wyłączyły. Nie wyłączyły się oczywiście same, wyłączyli je ludziom eksperci.

Zespół naukowców pod kierownictwem profesora Bernsa przeprowadził ciekawe badanie. Naukowcy podłączyli dwudziestu czterech ochotników do jakiejś aparatury badającej aktywność mózgu i kazali im zagrać w grę ekonomiczną. W grze brali udział także "eksperci", którzy doradzali ochotnikom jakie decyzje powinni podjąć. Co się okazało? Okazało się, że podczas słuchania porad aktywność mózgów graczy malała. Zadziałał tu prosty mechanizm – "skoro ekspert radzi, to trzeba tak zrobić, bo jest ekspertem, więc się zna". Aktywność myślowa malała nawet wtedy, gdy porady mędrców były, mówiąc delikatnie, niezbyt trafne i nie gwarantowały dużego zysku. Mówiąc krótko, zawiniła ślepa ufność wobec "autorytetów" i wiara w głoszone przez nich dogmaty. Kryzys jest więc głównie kryzysem samodzielnego myślenia i walczyć z kryzysem trzeba poprzez myślenie, nie poprzez dotowanie bankrutów. Trzeba odrzucić dogmaty i autorytety, trzeba otworzyć umysł i myśleć do skutku, co najmniej dwa razy dziennie, po jedzeniu lub na czczo, zależy jak kto lubi. A jeżeli komuś autorytetów i dogmatów zabraknie, to proszę przyjąć sobie za autorytet Buddę, a za dogmat jego słowa:
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego co przynosi powodzenie wam i innym."

Reklama
Reklama

26 KOMENTARZE

      • raz mialem potkniecie i dosyc spore;-))wiem ze pytac naciskac
        na tzw doradcow trzeba!!! zgadzam sie ze fachowiec jest potrzebny,ja mam sytuacje prosta,stawiajac wiezbe odsylam z reguly klienta do tartaku i sklepu po potrzebne materialy,pozniej oferuje swoja stawke,jesli klient sie zgadza to sprawa zalatwiona,pracuje.Natomiast z bankami juz tak prosto nie jest.Raz ze jezyk fachowy trzeba miec troszke ogarniety,dwa trzeba czytac co ci sprzedaja…Raz nie przeczytalem.Ale lekcja pogladowa jak pracuja banki lub przedstawiciele bardzo sie przydala;-))

        •  Na tym skomplikowanym,
           Na tym skomplikowanym, bankierskim języku podobno przejechał się nasz były Premier, Kazimierz. Podobno podczas spotkań w Goldman Sachs, gdzie doradza, nie odezwał się ani razu, bo ma problemy z finansową angielszczyzną. A złośliwcy mówili, że mógł mieć coś wspólnego z grą na osłabienie złotówki.

      • raz mialem potkniecie i dosyc spore;-))wiem ze pytac naciskac
        na tzw doradcow trzeba!!! zgadzam sie ze fachowiec jest potrzebny,ja mam sytuacje prosta,stawiajac wiezbe odsylam z reguly klienta do tartaku i sklepu po potrzebne materialy,pozniej oferuje swoja stawke,jesli klient sie zgadza to sprawa zalatwiona,pracuje.Natomiast z bankami juz tak prosto nie jest.Raz ze jezyk fachowy trzeba miec troszke ogarniety,dwa trzeba czytac co ci sprzedaja…Raz nie przeczytalem.Ale lekcja pogladowa jak pracuja banki lub przedstawiciele bardzo sie przydala;-))

        •  Na tym skomplikowanym,
           Na tym skomplikowanym, bankierskim języku podobno przejechał się nasz były Premier, Kazimierz. Podobno podczas spotkań w Goldman Sachs, gdzie doradza, nie odezwał się ani razu, bo ma problemy z finansową angielszczyzną. A złośliwcy mówili, że mógł mieć coś wspólnego z grą na osłabienie złotówki.

  1. Eksperci nie są niczym złym,
    Eksperci nie są niczym złym, a jeśli człowiek się na czymś nie zna, to nawet powinien posłuchać rady kogoś bardziej "obtrzaskanego" w temacie. Cała sztuka polega na tym, by w czasie słuchania rad nie wyłączać rozumu, by zadawać pytania, dyskutować i myśleć. W przeciwnym razie zamiast doradcy mamy guru, a zamiast porady dogmat, co nikomu nie służy.

  2. Eksperci nie są niczym złym,
    Eksperci nie są niczym złym, a jeśli człowiek się na czymś nie zna, to nawet powinien posłuchać rady kogoś bardziej "obtrzaskanego" w temacie. Cała sztuka polega na tym, by w czasie słuchania rad nie wyłączać rozumu, by zadawać pytania, dyskutować i myśleć. W przeciwnym razie zamiast doradcy mamy guru, a zamiast porady dogmat, co nikomu nie służy.

      • Ja też nie Ja
        Keynes był dobry w swoich czasach i trzeba mu oddać sprawiedliwość. Okres po Wielkiej Depresji i powojenna odbudowa to sukces Keynesa, ale to było i już nie działa. To tak jakby ktoś chciał teraz rozruszać przemysł maszyną parową.
        PS
        Miałem na myśli pierwszy pakiet ratunkowy, który miał ratować system finansowy. Drugi, który ma służyć wykupywaniu toksycznych aktywów to już nie ratowanie bankrutów, ale ich upłynnianie celem rozruszania gospodarki. To akurat uważam za kontrowersyjne.

      • Ja też nie Ja
        Keynes był dobry w swoich czasach i trzeba mu oddać sprawiedliwość. Okres po Wielkiej Depresji i powojenna odbudowa to sukces Keynesa, ale to było i już nie działa. To tak jakby ktoś chciał teraz rozruszać przemysł maszyną parową.
        PS
        Miałem na myśli pierwszy pakiet ratunkowy, który miał ratować system finansowy. Drugi, który ma służyć wykupywaniu toksycznych aktywów to już nie ratowanie bankrutów, ale ich upłynnianie celem rozruszania gospodarki. To akurat uważam za kontrowersyjne.

  3. nie znam sie na mechanizmach rzadzacych swiatem finansow
    acz druga sprawa jest taka ze dolar jest jakby nie bylo swiatowa waluta…mysle ze kurs jest sztucznie nadmuchiwany,Czujesz to gdyby tak chinczycy chcieli sprawdzic na ile USA stac,lub gdyby nagle kilku szeikow,zmienilo rozliczenie np na euro?!?Zbyt wielu ma zbyt wiele do stracenia!!!My wiemy niewiele,ciekawe napewno sa zakulisowe zagrywki.Tam to sie napewno cos dzieje,targi co za co gdzie komu…Cholera sam teorie rozwijam ale jej nie wykluczam a nawet jestem jej pewien na 100%

  4. nie znam sie na mechanizmach rzadzacych swiatem finansow
    acz druga sprawa jest taka ze dolar jest jakby nie bylo swiatowa waluta…mysle ze kurs jest sztucznie nadmuchiwany,Czujesz to gdyby tak chinczycy chcieli sprawdzic na ile USA stac,lub gdyby nagle kilku szeikow,zmienilo rozliczenie np na euro?!?Zbyt wielu ma zbyt wiele do stracenia!!!My wiemy niewiele,ciekawe napewno sa zakulisowe zagrywki.Tam to sie napewno cos dzieje,targi co za co gdzie komu…Cholera sam teorie rozwijam ale jej nie wykluczam a nawet jestem jej pewien na 100%

  5. Niektórzy Amerykanie też nie mogą wyjąć gotówki
    gdyż w czasach obecnego kryzysu upadło już 20 banków. Poza Lehman Brothers są to banki regionalne, więc pewnie dlatego o nich w mediach nie słychać. Co do pomocy, to już niejednokrotnie pisałem – do tej pory było to objęcie nowych akcji, pod różnymi warunkami, więc to raczej nie pomoc, a inwestycja tyle że państwowa. Gdy poprawi się sytuacja na giełdzie zapewne państwo amerykańskie na tym zarobi. Co do dyrekcji i pozostałych pracowników to mieli oni umowy, które gwarantowały im wypłatę tych premii. Można apelować do ich sumień i Amerykanie apelują, ale prawo jest prawem. Inna sprawa, że te premie to raczej drobne centy przy aktywach banków, o których mówimy. Przy miliardach te milionowe premie niewiele w wyniku finansowym zmieniają, ale faktycznie mogą wkurzać i wkurzają.

    Co do zwrotu pomocy to pewnie mówimy nie o bankrutach, ale o instytucjach, które państwo chciało “upłynnić”, aby te instytucje były bardzie skłonne do udzielania kredytu. Tylko, że znowu mówimy o objęciu akcji, a nie o subsydiowaniu. Państwo amerykańskie powiedziało, że wejdzie kapitałowo do spółki i zapewni jej dodatkową płynność, ale tylko wtedy, gdy pracownicy zmienią swoje umowy. Pracownicy powiedzieli nie, co wcale nie oznacza, że spowoduje to upadłość ich firmy.

    Kryzys jest, a jego zaczynem był brak zaufania do instytucji finansowych, dlatego w USA walczą o przywrócenie właśnie tego zaufania.

  6. Niektórzy Amerykanie też nie mogą wyjąć gotówki
    gdyż w czasach obecnego kryzysu upadło już 20 banków. Poza Lehman Brothers są to banki regionalne, więc pewnie dlatego o nich w mediach nie słychać. Co do pomocy, to już niejednokrotnie pisałem – do tej pory było to objęcie nowych akcji, pod różnymi warunkami, więc to raczej nie pomoc, a inwestycja tyle że państwowa. Gdy poprawi się sytuacja na giełdzie zapewne państwo amerykańskie na tym zarobi. Co do dyrekcji i pozostałych pracowników to mieli oni umowy, które gwarantowały im wypłatę tych premii. Można apelować do ich sumień i Amerykanie apelują, ale prawo jest prawem. Inna sprawa, że te premie to raczej drobne centy przy aktywach banków, o których mówimy. Przy miliardach te milionowe premie niewiele w wyniku finansowym zmieniają, ale faktycznie mogą wkurzać i wkurzają.

    Co do zwrotu pomocy to pewnie mówimy nie o bankrutach, ale o instytucjach, które państwo chciało “upłynnić”, aby te instytucje były bardzie skłonne do udzielania kredytu. Tylko, że znowu mówimy o objęciu akcji, a nie o subsydiowaniu. Państwo amerykańskie powiedziało, że wejdzie kapitałowo do spółki i zapewni jej dodatkową płynność, ale tylko wtedy, gdy pracownicy zmienią swoje umowy. Pracownicy powiedzieli nie, co wcale nie oznacza, że spowoduje to upadłość ich firmy.

    Kryzys jest, a jego zaczynem był brak zaufania do instytucji finansowych, dlatego w USA walczą o przywrócenie właśnie tego zaufania.