Reklama

Ostatnio ze wszystkich stron słyszę, że mam naturalny albo wypracowany dar do produkowania sobie wrogów i w ogóle mi nie wychodzi włażenie w dupę. W sposób naturalny czuję się dowartościowany, ale po satysfakcji, i wcale nie żartuję, pierwszy raz od dłuższego czasu czuję trochę lęku. Ten stan wziął się jak zwykle z mojego szacunku do mądrości życiowych. Gdy trzeci z kolei mówi ci, że jesteś pijany, idź spać. Nie pójdę, nie oszukam natury, zrobię sobie wroga. Miedzy jednym i dziesiątym zajęciem postanowiłem, że w wolnej chwili wrócę do fanaberii Ziemkiewicza, bo ta fanaberia nie dawała mi spokoju. Zacznę bezczelnie, nie czytałem i nie zamierzam czytać nowych projektów Ziemkiewicza, które mają się opierać ma „nowoczesnym endeku”. Projekt jednoznacznie kojarzy mi się z awangardowym konserwatystą, europejskim Polakiem i schabowym z kury. Bezczelność wyniosłem z trudnej odpowiedzi na proste pytanie. Pewnych rzeczy nie warto analizować szczegółowo, wystarczy popatrzeć na pierwszy krok i dalej ręce opadają. Ziemkiewicz, który nie tak dawno czytał, z dużym polotem, kabotyński pozew Michnika, w gazecie tegoż Michnika, zaczął promocję swojej nie wiem już, której książki. Proste pytanie brzmi. Dlaczego Ziemkiewicz nie udzielił wywiadu Urbanowi, zamiast tej blondynce z GW, której koloru włosów i nazwiska znać nie chcę? Trudna, dla Ziemkiewicza, odpowiedź jest taka, że Michnik ma większy nakład i więcej pudru. Dość za wszystko, dalej nie wnikam i żadnej nie czuję potrzeby, by zapoznawać się ze smakiem drobiowego sznycla. Obiegowe opinie, że „oni wszyscy” z jednego szynela nabierają mocy prawidłowości, naprawdę nie mam ochoty doszukiwać się niuansów, kodu i „przekazu dla inteligentnych”. Albo się występuje u „Kuby na tapczanie” albo nie i z tego faktu wynika bardzo dużo.

Nie mam pojęcia, czy Ziemkiewicz chce przebić Migalskiego w śmieszności, biorąc się za rzeczy, o których ma blade pojęcie, czy też poczuł jakąś bliżej nieokreśloną wolę bożą, wiem jedno, że jak się doi dwie krowy, to się można porzygać na sam widok. Przypadek to czy zamierzenie, zgadywać nie będę, w każdym razie w jednym czasie Ziemkiewicz daje diabłu ogarek, jeśli nie pół świecy, a Panu Bogu resztę. Tak, bardzo dobry artykuł o Smoleńsku, ale na drugim froncie targetu, ponieważ pierwszy poszedł w GW. Świeca podzielona na dwoje, wrogowie „podrażnieni”, swojacy dowartościowani. Proszę wybaczyć drugą bezczelność, ale mnie ten spryt przypomina jednego rudego jegomościa na wyższym stanowisku i nie jest to Zbigniew Boniek. Być trochę w ciąży chyba się mimo wszystko da, być trochę dziewicą wydaje się niewykonalnym. Wszelkie pocieszające argumenty odpadają. Argument o rozgłosie dla sprawy pada, bo Ziemkiewicz tego nie potrzebuje, a po wtóre publikacja w Rzepie i tak zostałby skomentowana w GW. Argument inteligentnego wykorzystywania siły wroga do nadania mocy własnym zamiarom, pada jeszcze szybciej, bo nie ma mowy o podstępie, gdy trwa otwarta i najwyraźniej symulowana walka. Pozostaje jedno słowo, bardzo przykre i charakterystyczne dla nie lubianego przez Ziemkiewicza leminga – lans. Nowoczesna endecja ubrana w lans wygląda jak schabowy z kury podany awangardowemu konserwatyście na europejskim talerzu polskiego pochodzenia.

Reklama

Poleciałem barokiem? Niech recenzent rozstrzyga, na pewno nie ja pierwszy zacząłem. Panowie niezależni literaci bawią się w wielkość metodami swoich oponentów. Bardzo dobry publicysta, Bronisław Wildstein, wydaje trzeciego gniota i dostaje trzecią recenzję znanego i lubianego, pierwszym był chyba Gowin. Ziemkiewicz znacznie lepszy pisarz, ale płodny jak królik, również nie ma najmniejszych problemów z wydawnictwami, zwłaszcza tymi, które prowadzą kumple. Strasznie to… dziwne jak na autorów prześladowanych, wojujących i tak dalej. O ile wiem Łysiak, zdecydowanie najlepszy z całej trójki, musiał kupić „ksero”, by wydać swoje książki, a w czasie promocji nawet z Gazetą Polską podarł koty. Pewnie frustracja, zawiść i własna grafomania przeze mnie przemawia, ale tak się składa, że wiem jak się w Polsce nie wydaje książek i jak się w Polsce klepie biedę z powodu wrednego charakteru. Nie chciałbym nikogo, tym bardziej Ziemkiewicza skrzywdzić prostacką insynuacją, niemniej mam kolejne proste pytanie, na które nie udzielę prostej, ani żadnej innej odpowiedzi. Kiedy Ziemkiewicz klepał biedę z powodu swojej niewyparzonej gęby? Jaką cenę Ziemkiewicz zapłacił? Kawiorowy antysalon? Odpowiedzi nie udzielę, ale mogę podpowiedzieć jak kończą „antysalonowi” – Ewa Stankiewicz.

PS Uważam Ziemkiewicza za bardzo dobrego publicystę i dobrego pisarza, niech pisze, wydaje i zgagi nie doświadcza po rautach, ale niech z łaski swojej przestanie pir…ć o „antyslonie”, bo jest pierwszym salonowym wśród antysalonowych.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. No, nie….
    Nie chcem, ale muszem….
    Nie lubię komentować, bo po co – ale tutaj muszę dopytać: A co złego w tym, że Ziemkiewicz udzielił wywiadu GW? Być może udzieliłby i NIE, gdyby go o to poprosili. Warunkiem jest autoryzacja, aby ukazało się to, co faktycznie chciał wyrazić.
    A co Ci w tym wywiadzie nie pasuje? W którym miejscu on wyraża inne poglądy niż zwykle?
    A poza tym: z Twojej wypowiedzi wynika, że Ziemkiewicz, jako publicysta antysystemowy, biedy nie klepie i to jest jak gdyby podejrzane. Ale on, zdaje się, żonaty jest, żona ma te hektary, które są podstawą do płacenia przez niego KRUS-u. Myślę, że to jest źródło jego niezależności i pewnego bezpieczeństwa finansowego.
    Według mnie, on jest w swoich poglądach stały i na tyle pewny, że stać go na to (a być może nawet lubi), aby podejmować dyskusję z dziennikarzami niezbyt przyjaźnie do niego nastawionymi.
    A Ty jesteś niby inny?

    • kto przeczytał ten wie
      miałem coś napisać górnolotnie ale już mi się nie chce po przeczytaniu tego wywiadu. generalnie, jak ktoś publicznie gani dziwkę za nierząd, a później widzi się go w burdelu, to jakoś średnio wpływa na jego wiarygodność.
      a twoim zdniem on tam poszedł te dziwki nawracać na właściwą ścieżkę.
      wystarczy przeczytać komentarze pod tym wywiadem i wiadomo co w nim jest. Łysiak mił rację… po raz kolejny

    • Nic nie ma złego w zarabianiu
      Nic nie ma złego w zarabianiu pieniędzy, nic nie ma złego w wywiadzie dla GW, ani to złe ani dobre. Ale gdy mi ktoś w 98 felietonach i w 10 na 10 książkach pisze, że on swoje sery warzy bez konserwantów, z mleka prosto od kozy, w szałasie w Bieszczadach, a potem się okazuje, że kupuje towar w Lidlu i przybija własną metkę “ekologiczne”, to ja zwyczajnie tego nie kupuję i ostrzegam klientów. Powtórzę, bardzo dobry felietonista, dobry pisarz, ale jego marketing antysalonowy, jego ekologiczne żarcie, uszami się przelewa. No i jeszcze jedno Ziemkiewicz i jeszcze paru innych kumpli skupionych głównie wokół Rzepy stworzyli sobie klikę wzajemnej adoracji, gdzie klepią się po pupciach i robią sobie dobrze, wydawaniem własnych książek. Mają oczywiście prawo, ale to jest takie samo budowanie ideologicznego monopolu podszytego kolesiestwem i komercją, jakie potępiają w swoich protestsongach. Innymi słowy Ziemkiewicz zaczyna trącać endeckim Michnikiem, lada chwila będzie wskazywał autorytety i zapraszał ekspertów, aby wypromować “europejską polskość”.

    • Rzecz zrozumiałem nieco inaczej
      MK zdaje się, że rozchodzi się o pewną konsekwencję pisania i zachowania. Jeżeli Z przywdziewa szaty moralizatora pisząc w książkach i felietonach, że Kowalski to niemoralny kutas, to się od Kowalskiego nie przyjmuje zaproszenia na obiad.

      Że Z wie gdzie leżą konfitury trudno mieć pretensje.Tym nie mniej jakoś to głupio wygląda, gdy salonowi (cokolwiek to znaczy) zarzuca się monopolizację mediów przez wąską grupę usłużnych, a gdy PIS bierze państwowe media elektroniczne, Z wtyka swoją buźkę praktycznie do każdego programu. Nie był chyba tylko u Makłowicza, opowiadając o żarciu nowoczesnego endeka. Wyglądało to trochę jakby przeczywał, że laba w TV nie potrwa za długo.
      Poza tym, to rzeczywiście dobry felietonista i niezły pisarz.

      • Chyba jest różnica
        między domem, gdzie, jak piszesz, zaprasza się na obiady, a redakcją jakiejś gazety, czy stacji radiowej/telewizyjnej. 
        Ziemkiewicz nie poszedł do GW, żeby sobie posiedzieć,pogadać, pokrytykować i na tym koniec.To przecież chodziło o upublicznienie jego opinii na zadane tematy, o próbę przekonania czytelników owej GW do swoich opinii. Jakoś przecież do nich trzeba docierać.

        • Chyba jest różnica między domem…a redakcją
          Uhm, taka jak między metaforą i metafizyką, jak mówieniem wprost i stosowaniem porównań i przenośni. I tak, dalej i tak dalej.

          Wygląda na to, że Ziemkiewicz wyrasta na "Siłaczkę": pójdź lemmingu, ja cię uczyć każę. Trochę to naiwne. Jakoś bardziej mnie przekonuje Łysiak, który kiedyś tam stwierdził, że prawdziwy pisarz jest samotnikiem. Taka jest cena jaką się płaci za zasady (zwłaszcza jak ma się skłonności do moralizowania).

  2. No, nie….
    Nie chcem, ale muszem….
    Nie lubię komentować, bo po co – ale tutaj muszę dopytać: A co złego w tym, że Ziemkiewicz udzielił wywiadu GW? Być może udzieliłby i NIE, gdyby go o to poprosili. Warunkiem jest autoryzacja, aby ukazało się to, co faktycznie chciał wyrazić.
    A co Ci w tym wywiadzie nie pasuje? W którym miejscu on wyraża inne poglądy niż zwykle?
    A poza tym: z Twojej wypowiedzi wynika, że Ziemkiewicz, jako publicysta antysystemowy, biedy nie klepie i to jest jak gdyby podejrzane. Ale on, zdaje się, żonaty jest, żona ma te hektary, które są podstawą do płacenia przez niego KRUS-u. Myślę, że to jest źródło jego niezależności i pewnego bezpieczeństwa finansowego.
    Według mnie, on jest w swoich poglądach stały i na tyle pewny, że stać go na to (a być może nawet lubi), aby podejmować dyskusję z dziennikarzami niezbyt przyjaźnie do niego nastawionymi.
    A Ty jesteś niby inny?

    • kto przeczytał ten wie
      miałem coś napisać górnolotnie ale już mi się nie chce po przeczytaniu tego wywiadu. generalnie, jak ktoś publicznie gani dziwkę za nierząd, a później widzi się go w burdelu, to jakoś średnio wpływa na jego wiarygodność.
      a twoim zdniem on tam poszedł te dziwki nawracać na właściwą ścieżkę.
      wystarczy przeczytać komentarze pod tym wywiadem i wiadomo co w nim jest. Łysiak mił rację… po raz kolejny

    • Nic nie ma złego w zarabianiu
      Nic nie ma złego w zarabianiu pieniędzy, nic nie ma złego w wywiadzie dla GW, ani to złe ani dobre. Ale gdy mi ktoś w 98 felietonach i w 10 na 10 książkach pisze, że on swoje sery warzy bez konserwantów, z mleka prosto od kozy, w szałasie w Bieszczadach, a potem się okazuje, że kupuje towar w Lidlu i przybija własną metkę “ekologiczne”, to ja zwyczajnie tego nie kupuję i ostrzegam klientów. Powtórzę, bardzo dobry felietonista, dobry pisarz, ale jego marketing antysalonowy, jego ekologiczne żarcie, uszami się przelewa. No i jeszcze jedno Ziemkiewicz i jeszcze paru innych kumpli skupionych głównie wokół Rzepy stworzyli sobie klikę wzajemnej adoracji, gdzie klepią się po pupciach i robią sobie dobrze, wydawaniem własnych książek. Mają oczywiście prawo, ale to jest takie samo budowanie ideologicznego monopolu podszytego kolesiestwem i komercją, jakie potępiają w swoich protestsongach. Innymi słowy Ziemkiewicz zaczyna trącać endeckim Michnikiem, lada chwila będzie wskazywał autorytety i zapraszał ekspertów, aby wypromować “europejską polskość”.

    • Rzecz zrozumiałem nieco inaczej
      MK zdaje się, że rozchodzi się o pewną konsekwencję pisania i zachowania. Jeżeli Z przywdziewa szaty moralizatora pisząc w książkach i felietonach, że Kowalski to niemoralny kutas, to się od Kowalskiego nie przyjmuje zaproszenia na obiad.

      Że Z wie gdzie leżą konfitury trudno mieć pretensje.Tym nie mniej jakoś to głupio wygląda, gdy salonowi (cokolwiek to znaczy) zarzuca się monopolizację mediów przez wąską grupę usłużnych, a gdy PIS bierze państwowe media elektroniczne, Z wtyka swoją buźkę praktycznie do każdego programu. Nie był chyba tylko u Makłowicza, opowiadając o żarciu nowoczesnego endeka. Wyglądało to trochę jakby przeczywał, że laba w TV nie potrwa za długo.
      Poza tym, to rzeczywiście dobry felietonista i niezły pisarz.

      • Chyba jest różnica
        między domem, gdzie, jak piszesz, zaprasza się na obiady, a redakcją jakiejś gazety, czy stacji radiowej/telewizyjnej. 
        Ziemkiewicz nie poszedł do GW, żeby sobie posiedzieć,pogadać, pokrytykować i na tym koniec.To przecież chodziło o upublicznienie jego opinii na zadane tematy, o próbę przekonania czytelników owej GW do swoich opinii. Jakoś przecież do nich trzeba docierać.

        • Chyba jest różnica między domem…a redakcją
          Uhm, taka jak między metaforą i metafizyką, jak mówieniem wprost i stosowaniem porównań i przenośni. I tak, dalej i tak dalej.

          Wygląda na to, że Ziemkiewicz wyrasta na "Siłaczkę": pójdź lemmingu, ja cię uczyć każę. Trochę to naiwne. Jakoś bardziej mnie przekonuje Łysiak, który kiedyś tam stwierdził, że prawdziwy pisarz jest samotnikiem. Taka jest cena jaką się płaci za zasady (zwłaszcza jak ma się skłonności do moralizowania).

  3. Ad. daru do produkowania
    Ad. daru do produkowania sobie wrogów – wg mnie lepiej sobie było odpuścić to pierwsze czepianie się RAZa o te hektary (złośliwie powiem, że pewnie to z zazdrości, że sam masz tych hektarów 2 razy mniej ;)) i KRUS, zwłaszcza, gdy, bodajże wcześniej, w “Przeglądzie tygodnia w Klubie Ronina” Łukasz Warzecha w towarzystwie Ziemkiewicza powoływał się na Twój wpis, wymieniając Cię “z nick-a” przy omawianiu jakiejś sprawy, chwaląc Cię jako dobrego blogera. Po Twoich “atakach” nie spodziewaj się, że koledzy RAZa będę dalej Ci robić reklamę.

    Ad. Wywiadu RAZa dla gazeta.pl i że mógł go równie dobrze udzielić Rzepie, a gazeta.pl/GW by go i tak skomentowała – chyba właśnie o to chodziło, żeby gazeta.pl/GW go nie komentowała, bo wiadomo, jaki ten komentarz mógłby wyglądać, a tak wygląda, jak RAZ tego by chciał. I celem Ziemkiewicza (który uświęca środki) jest trafić ze swoim przesłaniem właśnie do “lemingów”, czytelników GW – ogólnie obozu strony przeciwnej, by ostatecznie pozyskać owych “lemingów”, również jako wyborców. A jaki interes miał A. Michnik, że pozwolił na ten wywiad – nie wiem.

    • Parę pięter niżej piszę
      Parę pięter niżej piszę właśnie jak to Warzecha klepie po pupci Ziemkiewicza, a Ziemkiewicz Warzechę i tak się wzajemnie chwalą od czasu do czasu wrzucając dla ozdoby Matkę Kurkę albo innego co do “antysalonu” nie należy. Taki już wredny jestem, że mam w dupie towarzyskie poklepywanie po pleckach. Z KRUS to się Ziemkiewicz zbłaźnił dokumentnie, zresztą z tego co wiem wycofał się z procesów i zaprzyjaźnił z Machałą, zaraz po tym jak obcałował Durczoka. Jeśli jest prawdą to co piszesz, że Ziemkiewicz i Warzecha nie pochylą się już nigdy nad żadnym tekstem MK, po mojej krytyce, to po pierwsze nie ma lepszej potwierdzenia moich tez, a po drugie ja aż za takich kabotynów ich nie uważam i sądzę, że potrafią oddzielić rozum od emocji i krytykę od obrazy majestatu.

      Te piętrowe interpretacje, że idzie się do burdelu, żeby się pomodlić za upadłe panie, jakoś mnie nie przekonują. Jeśli się 100 razy pisze o spadkobiercach Róży Luxemburg, a potem się robi nakład spadkobiercom i uruchamia wzajemny biznes, to proszę bardzo, ale proszę też nie zakładać do tego taniego marketingu marynarki z Dmowskim w klapie, otoczonym gwiazdkami “wspólnoty”. Tyle i tylko lub aż tyle, a całą resztę mam w dupie, łącznie z reklamowaniem w salonach Ziemkiewicza.

      • Doprecyzowanie odnośnie
        Doprecyzowanie odnośnie “Jeśli jest prawdą to co piszesz, że Ziemkiewicz i Warzecha nie pochylą się już nigdy nad żadnym tekstem MK”- nie, nie jest to prawdą, jest to tylko moim przypuszczeniem – powinienem napisać tak: << Po Twoich "atakach" nie *spodziewam* się, że koledzy RAZa będę dalej robić Ci reklamę. >> Dla mnie koniec tematu – swoje opinie wyraziłem, przekonywać do nich nie mam siły.

  4. Ad. daru do produkowania
    Ad. daru do produkowania sobie wrogów – wg mnie lepiej sobie było odpuścić to pierwsze czepianie się RAZa o te hektary (złośliwie powiem, że pewnie to z zazdrości, że sam masz tych hektarów 2 razy mniej ;)) i KRUS, zwłaszcza, gdy, bodajże wcześniej, w “Przeglądzie tygodnia w Klubie Ronina” Łukasz Warzecha w towarzystwie Ziemkiewicza powoływał się na Twój wpis, wymieniając Cię “z nick-a” przy omawianiu jakiejś sprawy, chwaląc Cię jako dobrego blogera. Po Twoich “atakach” nie spodziewaj się, że koledzy RAZa będę dalej Ci robić reklamę.

    Ad. Wywiadu RAZa dla gazeta.pl i że mógł go równie dobrze udzielić Rzepie, a gazeta.pl/GW by go i tak skomentowała – chyba właśnie o to chodziło, żeby gazeta.pl/GW go nie komentowała, bo wiadomo, jaki ten komentarz mógłby wyglądać, a tak wygląda, jak RAZ tego by chciał. I celem Ziemkiewicza (który uświęca środki) jest trafić ze swoim przesłaniem właśnie do “lemingów”, czytelników GW – ogólnie obozu strony przeciwnej, by ostatecznie pozyskać owych “lemingów”, również jako wyborców. A jaki interes miał A. Michnik, że pozwolił na ten wywiad – nie wiem.

    • Parę pięter niżej piszę
      Parę pięter niżej piszę właśnie jak to Warzecha klepie po pupci Ziemkiewicza, a Ziemkiewicz Warzechę i tak się wzajemnie chwalą od czasu do czasu wrzucając dla ozdoby Matkę Kurkę albo innego co do “antysalonu” nie należy. Taki już wredny jestem, że mam w dupie towarzyskie poklepywanie po pleckach. Z KRUS to się Ziemkiewicz zbłaźnił dokumentnie, zresztą z tego co wiem wycofał się z procesów i zaprzyjaźnił z Machałą, zaraz po tym jak obcałował Durczoka. Jeśli jest prawdą to co piszesz, że Ziemkiewicz i Warzecha nie pochylą się już nigdy nad żadnym tekstem MK, po mojej krytyce, to po pierwsze nie ma lepszej potwierdzenia moich tez, a po drugie ja aż za takich kabotynów ich nie uważam i sądzę, że potrafią oddzielić rozum od emocji i krytykę od obrazy majestatu.

      Te piętrowe interpretacje, że idzie się do burdelu, żeby się pomodlić za upadłe panie, jakoś mnie nie przekonują. Jeśli się 100 razy pisze o spadkobiercach Róży Luxemburg, a potem się robi nakład spadkobiercom i uruchamia wzajemny biznes, to proszę bardzo, ale proszę też nie zakładać do tego taniego marketingu marynarki z Dmowskim w klapie, otoczonym gwiazdkami “wspólnoty”. Tyle i tylko lub aż tyle, a całą resztę mam w dupie, łącznie z reklamowaniem w salonach Ziemkiewicza.

      • Doprecyzowanie odnośnie
        Doprecyzowanie odnośnie “Jeśli jest prawdą to co piszesz, że Ziemkiewicz i Warzecha nie pochylą się już nigdy nad żadnym tekstem MK”- nie, nie jest to prawdą, jest to tylko moim przypuszczeniem – powinienem napisać tak: << Po Twoich "atakach" nie *spodziewam* się, że koledzy RAZa będę dalej robić Ci reklamę. >> Dla mnie koniec tematu – swoje opinie wyraziłem, przekonywać do nich nie mam siły.

  5. Nic dwa razy się nie zdarza, no chyba że farsą.

    Wśród szerokiego ogółu poziom pojęć politycznych był bardzo niski. Nawet żywioły czynne, usiłujące kierować życiem politycznym narodu, bardzo dalekie były od rozumienia współczesnej polityki europejskiej; sfery zachowawcze żyły pojęciami przestarzałymi, sięgającymi w osiemnaste stulecie, przeceniały wartość jednych czynników, a nie doceniały innych, co je prowadziło do rezygnacji; koła zaś radykalne nie usiłowały nawet myśleć o polityce takiej, jaka jest — myślały tylko o takiej, jaką być powinna według ich doktryn. 
     
    Skutkiem tego myśl polska nie była zdolna sobie zdać sprawy z właściwego położenia kwestii polskiej i z jej znaczenia w polityce europejskiej. Nie umiała oceniać rozwoju tej polityki z punktu widzenia własnej sprawy. 
  6. Nic dwa razy się nie zdarza, no chyba że farsą.

    Wśród szerokiego ogółu poziom pojęć politycznych był bardzo niski. Nawet żywioły czynne, usiłujące kierować życiem politycznym narodu, bardzo dalekie były od rozumienia współczesnej polityki europejskiej; sfery zachowawcze żyły pojęciami przestarzałymi, sięgającymi w osiemnaste stulecie, przeceniały wartość jednych czynników, a nie doceniały innych, co je prowadziło do rezygnacji; koła zaś radykalne nie usiłowały nawet myśleć o polityce takiej, jaka jest — myślały tylko o takiej, jaką być powinna według ich doktryn. 
     
    Skutkiem tego myśl polska nie była zdolna sobie zdać sprawy z właściwego położenia kwestii polskiej i z jej znaczenia w polityce europejskiej. Nie umiała oceniać rozwoju tej polityki z punktu widzenia własnej sprawy. 
  7. A któż to mnie beształ za ,,wyszukiwanie wrogów
    tam gdzie ich nie ma"? Za doszukiwanie się ukrytych podtekstów, za kreowanie przeciwników politycznych – wśród chwiejnych, niejasno określonych?
    Pomijając meritum – każdy kiedyś popełnił, albo popełni, świadomy lub nie – ,,zgniły kompromis". Dla pieniędzy, z nędzy, dla sławy, z pychy, z głupoty, z niewiedzy….
    Więc pozostańmy przy tekście Ziemkiewicza, w którym odpowiada głupkowi Wrońskiemu. 
    I całej reszcie ogłupionych lemingów…

  8. A któż to mnie beształ za ,,wyszukiwanie wrogów
    tam gdzie ich nie ma"? Za doszukiwanie się ukrytych podtekstów, za kreowanie przeciwników politycznych – wśród chwiejnych, niejasno określonych?
    Pomijając meritum – każdy kiedyś popełnił, albo popełni, świadomy lub nie – ,,zgniły kompromis". Dla pieniędzy, z nędzy, dla sławy, z pychy, z głupoty, z niewiedzy….
    Więc pozostańmy przy tekście Ziemkiewicza, w którym odpowiada głupkowi Wrońskiemu. 
    I całej reszcie ogłupionych lemingów…