Reklama

Wałęsie nie wolno było w młodości popełniać błędów. Żadnych. Jego prawdziwe i zmyślone słabości są przedmiotem już drugiej ceglastej książki. Jednej powstałej i wydanej w IPN, drugiej powstałej w UJ.

Wałęsie nie wolno było w młodości popełniać błędów. Żadnych. Jego prawdziwe i zmyślone słabości są przedmiotem już drugiej ceglastej książki. Jednej powstałej i wydanej w IPN, drugiej powstałej w UJ. Niedoskonałości, jakie jawił dominują nad jego późniejszymi zasługami tak dalece, że się stają najbardziej dla historyków interesującym fragmentem jego życiorysu. Publikacje, równie obszernie traktujące o ?Solidarności? i chwalebnej w niej roli Lecha Wałęsy, nie powstają jakoś w naszych renomowanych zakładach naukowych.

Napisanie zaś odsłaniającej młodość przewodniczącego ?Solidarności? książki jest, okazuje się, też aktem odwagi, bo niweczy mit o istnieniu w Polsce ludzi nietykalnych. Takich, którym ich młodzieńczych błędów nie wolno wytykać. Za taką odwagę dostaje się obecnie medale. No, nie wszyscy dostają. Ci mianowicie, którzy książkę pisali ale jednocześnie sami nie są obciążeni własnymi niecnymi postępkami a i? bezecnością przodków. Nie zatem już własna młodość czy dzieciństwo dyskwalifikuje ale niewłaściwy dziadek? Wbrew zasługom ponoszonym od zarania niepodległości w uporczywym tropieniu życiorysów?

Reklama

Okazuje się, że jednak nie jest tak wszędzie. Łukasz Warzecha z odrazą się wczoraj odniósł do wytykania Piotrowi Farfałowi jego młodzieńczej przeszłości. Można go krytykować za obecną działalność w TVP a nie niegdysiejsze upodobania. Nie zawsze też IPN ma jednakowo oceniane grzechy czy cnoty. Oto panowie Tomasz Terlikowski i Wiesław Dębski bardzo się wczoraj w ocenie Instytutu poróżnili. Bo jego prezes się źle wyraził nie o Wałęsie a o? Aleksandrze Kwaśniewskim. Przypisując mu utrzymywanie pod pseudonimem kontaktów z bezpieką. Poza tym, po obopólnym przejściu do porządku nad losami Wałęsy, jednakową w nich chyba budzącym odrazę, obaj ci panowie bardzo zgodnie ubolewali nad brakiem polityki zagranicznej rządu, który nie zadbał był i dlatego na szczycie NATO nie osiągnął. Sukcesu.

Bo i tu się jawi niespójność, podobna do tej, z jaką się traktuje Wałęsę. Oto nie było, według prezydenckich ministrów, stanowiskiem rządu to, co jeden polski, rządowy dyrektor do drugiego, polskiego prezydenckiego dyrektora napisał a to, co w prezydenckiej kancelarii wywnioskowano na podstawie notatki z rozmowy premierów Polski i Danii. A w niej nie było wprawdzie stwierdzenia, że Polska popiera kandydaturę Duńczyka ale też nie było powiedziane, że nie popiera. Czyli były pełne podstawy do tego aby natychmiast poprzeć Skandynawa wbrew dyrektorskiemu pismu i zapewnieniom Sikorskiego, wyrażonym jedynie w dwóch zdaniach. Jasność widać dopiero od trzeciego?

I takie dwoiste traktowanie rzeczywistości, w połączeniu z niekonsekwencją w traktowaniu własnych polityków, jaką jawią koła uważające się za prawicowe, jest wodą na młyn ich głównego konkurenta do miejsc w Parlamencie Europejskim. Bo Platforma może sobie spokojnie robić i pisać co chce a gorliwa bardzo ale wielce niekonsekwentna ?prawica? jest w stanie jej przeciwstawić tylko bałagan i niekonsekwencję. I skutki tego widać w dramatycznych dla PiSu sondażach.

Jeżeli się weźmie pod uwagę fakt, że ?prawica? działa tylko w warunkach zmowy – skoro wszystkim to wokół przypisuje – to mamy dowód, że ów spisek nie ma szefa.

Reklama