Reklama

Ponieważ darczyńcy nie dopisali, o co, nieskromnie, apelowałem :
http://kontrowersje.net/tresc/niech_was_reka_boska_broni_przed_wspomaganiem_mafii_nawet_zlamanego_grosza

Ponieważ darczyńcy nie dopisali, o co, nieskromnie, apelowałem :
http://kontrowersje.net/tresc/niech_was_reka_boska_broni_przed_wspomaganiem_mafii_nawet_zlamanego_grosza
natomiast PZU potraktował szkodę, tak jak traktuje wszystkie inne szkody : oddalił wygórowane roszczenia:http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Fryderyk-Chopin-na-zyletki-PZU-nie-chce-placic,wid,12902062,wiadomosc.html
Mafiosi w togach – właściciele brygu – straszą ,,sądem”. Może i tam napotkają standardowe procedury naszego ,,państwa prawa” – pierwsza rozprawa juz po roku (od złożenia pozwu) a pierwsze rozstrzygnięcie ( inaczej – wyrok) – po pięciu latach. Później druga instancja i SN.
Albo kasacja i przedstawienie z Temidą zaczyna się od nowa.
Cała nadzieja w tym,że PZU to nie jest żadne Eko-Mysiadło .

Reklama

28 KOMENTARZE

    • Pewnie, że szkoda. Ale bardziej mi szkoda tych ludzi
      których krew i pot jest na relingach . Którym ukradziono wszystko, w majestacie prawa.
      Poczytaj quackie czarną listę polskiego sądownictwa – tam jest wszystko.
      Może ktoś to wyremontuje i przejmie – w podobny sposób jak mafiosi z łańcuchami na piersiach.Łańcuchami z orłem.

    • Pewnie, że szkoda. Ale bardziej mi szkoda tych ludzi
      których krew i pot jest na relingach . Którym ukradziono wszystko, w majestacie prawa.
      Poczytaj quackie czarną listę polskiego sądownictwa – tam jest wszystko.
      Może ktoś to wyremontuje i przejmie – w podobny sposób jak mafiosi z łańcuchami na piersiach.Łańcuchami z orłem.

  1. Chciałbym dorzucić swoje 3 grosze na ten temat.
    Nie gra mi tu wiele w tych newsach.
    Oględzin statku dokonał rzeczoznawca PZU i sporządził raport. Koszt remontu statku na miejscu, w stoczni Penndenis w Kornwalii, oceniany jest na 900 tys. złotych, zaś w stoczni w Polsce na 700 tys.-1,5 mln zł. Koszt odpowiada około jednej trzeciej wartości statku, a w PZU ubezpieczony był do pełnej wartości – zaznacza Baranowski.
    Jeżeli średnio koszt remontu wynosi 1 mln złotych i ma to być 1/3 wartości to Fryderyk Chopin byłby warty ok 3 mln zł. To jakiś żart chyba czy ściema? Nie żaglowiec, ale nowy jacht 13-15 metrowy z jednym masztem, koje na 9-15 osób, toaleta, kuchnia, solary, wiatraki, ogrzewanie itd kosztuje ok 1 mln – 1,5 mln złotych.
    Czy niska wycena nie wynika przypadkiem ze stanu jednostki? Widziałem Chopina po remoncie, rzeczywiście ładnie wyglądał, ale czy remont nie był tylko czysto kosmetyczny (odmalowanie itd)… Bardzo wiele światła na ten temat rzuca kpt. Adam Kantarasiński tutaj: http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,8707931,_Fryderyk_Chopin____myjemy__czy_robimy_nowe_.html
    Kapitan Adam Kantarasiński przeprowadził 7 z 10 edycji Szkoły Pod Żaglami na Chopinie. W artykule sugeruje kiepski stan wszystkich lin, łańcuchów. Statek zarabia bez żadnych sponsorów na swoje utrzymanie, ale armatorowi brakuje środków na utrzymanie żaglowca w dobrej kondycji.
    I jeszcze jedna rzecz, którą słyszę od lat 10 od kolegów żeglarzy i jednego nawet kapitana ;-). Pan kpt. Krzysztof Baranowski miał już kiedyś własną “Szkołę Pod Żaglami”, obecnie jest w fundacji prowadzącej “Szkołę pod Żaglami” – być może to ta sama, być może zupełnie inna “reanimowana”. W każdym bądź razie o tej pierwszej słyszałem, że położył ją finansowo i doprowadził do odebrania żaglowca przez wierzycieli. Nie wiem czy dotyczy to Chopina czy innej jednostki, ale Chopin już raz właśnie został zabrany przez pewien bank, którego nazwa zaczyna się od słowa na K (nazwa powszechnego produktu bankowego 😉 ). I to właśnie było chyba 10 czy 15 lat temu.
    Nie wiemy dlaczego PZU nie chce wypłacić odszkodowania, ale być może ma jakieś podstawy do tego. Może taki “remont” nie gwarantuje osiągnięcia pełnej sprawności jednostki.

    • Z tego artykułu najbardziej spodobało mi się takie zdanie
      Młodzież musiała jeszcze trochę poczekać, bo bank łudził się zyskami z eksploatacji i nie miał w planie zajmowania się wychowywaniem. W końcu znów statek zmienił właściciela.

      Więcej… http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,8707931,_Fryderyk_Chopin____myjemy__czy_robimy_nowe_.

      ,,zmienił własciciela”. Tak to się teraz nazywa w tej samej gazecie, która z detalami opisywała wszystkie akcje tej mafii, a nawet jak jej szef przyszedł na posiedzenie sądu dyscyplinarnego – żując gumę olał wszystkich tam obecnych. Słusznie zresztą , bo nawet sądy dyscyplinarne chronią swoich najlepszych …złodziei.
      Jak to mówił Lenin ,,grab zagrabliennoje”.

    • Panie głosny zwróć łaskawie uwagę : żebranina na remont
      zaczęła się ZANIM PZU OCENIŁO STRATY I POKAZAŁO WAŁA. Czyli, wniosek z tego taki, że to ,,pełne ubezpieczenie” to jakaś lipa. Albo cały ten bryg jak ta ,,europejska szkoła” albo ,,okazyjny zakup” brygu od Kredyt Banku (za 607 tys. $ – cena rynkowa 3-12 mln $)

      • O, to to
        Wniosek prosty – statek był nie-do-ubezpieczony, czy jak to się mówi. Oszczędności się robiło. Nie tylko na ubezpieczeniu samego statku, ale również jego pasażerów, jak można mniemać. Dobrze, że nikt nie ucierpiał.
        A spróbuj niedoubezpieczyć swój dom.
        Zależy gdzie, oczywiście.
        W Polsce to rząd ma odbudować dom zniszczony przez żywioł. Flaga, orzeł, Boże coś Polskę i… muszą dać.

      • Chopin został po prostu ubezpieczony
        do wartości za jaką został nabyty a nie do wartości jaką powinien mieć po całkowitym remoncie. Zdaje mi się , że 10 lat temu widziałem szacunkową wartość sprawnego Chopina 20 mln albo 24 mln złotych co oznacza, że dzisiaj ten żaglowiec, gdyby był sprawny miałby wartość 20-30 mln złotych. I taka kwota powinna być wpisana w ubezpieczeniu.

  2. Chciałbym dorzucić swoje 3 grosze na ten temat.
    Nie gra mi tu wiele w tych newsach.
    Oględzin statku dokonał rzeczoznawca PZU i sporządził raport. Koszt remontu statku na miejscu, w stoczni Penndenis w Kornwalii, oceniany jest na 900 tys. złotych, zaś w stoczni w Polsce na 700 tys.-1,5 mln zł. Koszt odpowiada około jednej trzeciej wartości statku, a w PZU ubezpieczony był do pełnej wartości – zaznacza Baranowski.
    Jeżeli średnio koszt remontu wynosi 1 mln złotych i ma to być 1/3 wartości to Fryderyk Chopin byłby warty ok 3 mln zł. To jakiś żart chyba czy ściema? Nie żaglowiec, ale nowy jacht 13-15 metrowy z jednym masztem, koje na 9-15 osób, toaleta, kuchnia, solary, wiatraki, ogrzewanie itd kosztuje ok 1 mln – 1,5 mln złotych.
    Czy niska wycena nie wynika przypadkiem ze stanu jednostki? Widziałem Chopina po remoncie, rzeczywiście ładnie wyglądał, ale czy remont nie był tylko czysto kosmetyczny (odmalowanie itd)… Bardzo wiele światła na ten temat rzuca kpt. Adam Kantarasiński tutaj: http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,8707931,_Fryderyk_Chopin____myjemy__czy_robimy_nowe_.html
    Kapitan Adam Kantarasiński przeprowadził 7 z 10 edycji Szkoły Pod Żaglami na Chopinie. W artykule sugeruje kiepski stan wszystkich lin, łańcuchów. Statek zarabia bez żadnych sponsorów na swoje utrzymanie, ale armatorowi brakuje środków na utrzymanie żaglowca w dobrej kondycji.
    I jeszcze jedna rzecz, którą słyszę od lat 10 od kolegów żeglarzy i jednego nawet kapitana ;-). Pan kpt. Krzysztof Baranowski miał już kiedyś własną “Szkołę Pod Żaglami”, obecnie jest w fundacji prowadzącej “Szkołę pod Żaglami” – być może to ta sama, być może zupełnie inna “reanimowana”. W każdym bądź razie o tej pierwszej słyszałem, że położył ją finansowo i doprowadził do odebrania żaglowca przez wierzycieli. Nie wiem czy dotyczy to Chopina czy innej jednostki, ale Chopin już raz właśnie został zabrany przez pewien bank, którego nazwa zaczyna się od słowa na K (nazwa powszechnego produktu bankowego 😉 ). I to właśnie było chyba 10 czy 15 lat temu.
    Nie wiemy dlaczego PZU nie chce wypłacić odszkodowania, ale być może ma jakieś podstawy do tego. Może taki “remont” nie gwarantuje osiągnięcia pełnej sprawności jednostki.

    • Z tego artykułu najbardziej spodobało mi się takie zdanie
      Młodzież musiała jeszcze trochę poczekać, bo bank łudził się zyskami z eksploatacji i nie miał w planie zajmowania się wychowywaniem. W końcu znów statek zmienił właściciela.

      Więcej… http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,8707931,_Fryderyk_Chopin____myjemy__czy_robimy_nowe_.

      ,,zmienił własciciela”. Tak to się teraz nazywa w tej samej gazecie, która z detalami opisywała wszystkie akcje tej mafii, a nawet jak jej szef przyszedł na posiedzenie sądu dyscyplinarnego – żując gumę olał wszystkich tam obecnych. Słusznie zresztą , bo nawet sądy dyscyplinarne chronią swoich najlepszych …złodziei.
      Jak to mówił Lenin ,,grab zagrabliennoje”.

    • Panie głosny zwróć łaskawie uwagę : żebranina na remont
      zaczęła się ZANIM PZU OCENIŁO STRATY I POKAZAŁO WAŁA. Czyli, wniosek z tego taki, że to ,,pełne ubezpieczenie” to jakaś lipa. Albo cały ten bryg jak ta ,,europejska szkoła” albo ,,okazyjny zakup” brygu od Kredyt Banku (za 607 tys. $ – cena rynkowa 3-12 mln $)

      • O, to to
        Wniosek prosty – statek był nie-do-ubezpieczony, czy jak to się mówi. Oszczędności się robiło. Nie tylko na ubezpieczeniu samego statku, ale również jego pasażerów, jak można mniemać. Dobrze, że nikt nie ucierpiał.
        A spróbuj niedoubezpieczyć swój dom.
        Zależy gdzie, oczywiście.
        W Polsce to rząd ma odbudować dom zniszczony przez żywioł. Flaga, orzeł, Boże coś Polskę i… muszą dać.

      • Chopin został po prostu ubezpieczony
        do wartości za jaką został nabyty a nie do wartości jaką powinien mieć po całkowitym remoncie. Zdaje mi się , że 10 lat temu widziałem szacunkową wartość sprawnego Chopina 20 mln albo 24 mln złotych co oznacza, że dzisiaj ten żaglowiec, gdyby był sprawny miałby wartość 20-30 mln złotych. I taka kwota powinna być wpisana w ubezpieczeniu.

  3. Po dzisiejszym przedstawieniu z udziałem dzieci
    należy się tylko cieszyć, że ten bryg z połamanymi masztami nie jest remontowany w polskiej stoczni, ani też żaden krajowy kuter nie holował mafijnego statku. Bo zapłata za jedno i drugie brzmiałaby tak : Bóg zapłać. A ci bezczelni Anglicy twardo domagają się twardej gotówki.

    • Na wodzie, na morzu
      Na wodzie, na morzu, opłacie nie podlega ratowania życia ludzkiego. Nie kosztuje nic podjęcie załogi z jachtu na statek lub kuter ratunkowy ani nawet na śmigłowiec i transport na ląd. Kosztuje zawsze ratowanie mienia, a więc podjęcie jednostki, holowanie itd. Cenę dyktuje zawsze ten kto holuje jednostkę. Wiedzą o tym wszyscy żeglarze, marynarze. Taki podejrzewam niepisany (a może i spisany gdzieś w jakimś prawie morskim?) kodeks.
      Tutaj był też problem, że jednostka nie mogła sama dopłynąć ze względu na zagrożenie wkręcenia lin w śrubę co groziło większymi konsekwencjami (nie tylko uszkodzenie śruby ale i silnika).
      A z kroniki wypadków:
      – rok temu wszystkie maszty połamała Pogoria płynąca w ramach regat The Tall Ships’ Race. Maszty połamały się 10 mil od fińskiego wybrzeża, przy sile wiatru 30-35 węzłów na ostrym kursie. Przyczyną była …korozja. Ale tamtemu zdarzeniu nie towarzyszył taki duży szum jak teraz.
      – pod koniec sierpnia polski jacht “Sharki” (prywatny właściciel) osiadł na mieliźnie przy wejściu do Zatoki Arcachon. Załogę poza właścicielem ewakuowano, jacht został doholowany (przypuszczalnie musiał być też wyciek ponieważ uszkodzenie obejmowało pęknięcia przy kilu (przy balaście). I nikt dużego szumu nie robił z tego powodu.
      – na jeziorze X…, na jeziorach Mazurskich…, na zbiorniku wodnym… Y – w sezonie letnim osiadło na mieliźnie ZZZ jednostek, których właściciele po rozbujaniu jachtu popłynęli dalej. I nikt dużego szumu nie robi z tego powodu.
      Kiedy usłyszałem, że wysłali do młodej załogi Chopina ekipę psychologów to myślałem, że pęknę ze śmiechu. Tak samo podobno zareagowali ci załoganci jak zobaczyli ekipę tych “psychologów”. Ci załoganci spędzili już prawie miesiąc na morzu. Z własnego doświadczenia napiszę, że już tydzień na morzu uczy szacunku i pokory do morza, ale buduje też odwagę i zmniejsza strach przed wodą i nieprzewidywalnymi wypadkami.
      Komu zależy na największym szumie wokół żaglowca Fryderyk Chopin? Czy tym mediom, w których dziennikarze nie znają realiów życia na morzu? Czy “pseudo-specjalistom”? Czy fundacji albo właścicielowi fundacji, która szuka finansów na Chopina?

  4. Po dzisiejszym przedstawieniu z udziałem dzieci
    należy się tylko cieszyć, że ten bryg z połamanymi masztami nie jest remontowany w polskiej stoczni, ani też żaden krajowy kuter nie holował mafijnego statku. Bo zapłata za jedno i drugie brzmiałaby tak : Bóg zapłać. A ci bezczelni Anglicy twardo domagają się twardej gotówki.

    • Na wodzie, na morzu
      Na wodzie, na morzu, opłacie nie podlega ratowania życia ludzkiego. Nie kosztuje nic podjęcie załogi z jachtu na statek lub kuter ratunkowy ani nawet na śmigłowiec i transport na ląd. Kosztuje zawsze ratowanie mienia, a więc podjęcie jednostki, holowanie itd. Cenę dyktuje zawsze ten kto holuje jednostkę. Wiedzą o tym wszyscy żeglarze, marynarze. Taki podejrzewam niepisany (a może i spisany gdzieś w jakimś prawie morskim?) kodeks.
      Tutaj był też problem, że jednostka nie mogła sama dopłynąć ze względu na zagrożenie wkręcenia lin w śrubę co groziło większymi konsekwencjami (nie tylko uszkodzenie śruby ale i silnika).
      A z kroniki wypadków:
      – rok temu wszystkie maszty połamała Pogoria płynąca w ramach regat The Tall Ships’ Race. Maszty połamały się 10 mil od fińskiego wybrzeża, przy sile wiatru 30-35 węzłów na ostrym kursie. Przyczyną była …korozja. Ale tamtemu zdarzeniu nie towarzyszył taki duży szum jak teraz.
      – pod koniec sierpnia polski jacht “Sharki” (prywatny właściciel) osiadł na mieliźnie przy wejściu do Zatoki Arcachon. Załogę poza właścicielem ewakuowano, jacht został doholowany (przypuszczalnie musiał być też wyciek ponieważ uszkodzenie obejmowało pęknięcia przy kilu (przy balaście). I nikt dużego szumu nie robił z tego powodu.
      – na jeziorze X…, na jeziorach Mazurskich…, na zbiorniku wodnym… Y – w sezonie letnim osiadło na mieliźnie ZZZ jednostek, których właściciele po rozbujaniu jachtu popłynęli dalej. I nikt dużego szumu nie robi z tego powodu.
      Kiedy usłyszałem, że wysłali do młodej załogi Chopina ekipę psychologów to myślałem, że pęknę ze śmiechu. Tak samo podobno zareagowali ci załoganci jak zobaczyli ekipę tych “psychologów”. Ci załoganci spędzili już prawie miesiąc na morzu. Z własnego doświadczenia napiszę, że już tydzień na morzu uczy szacunku i pokory do morza, ale buduje też odwagę i zmniejsza strach przed wodą i nieprzewidywalnymi wypadkami.
      Komu zależy na największym szumie wokół żaglowca Fryderyk Chopin? Czy tym mediom, w których dziennikarze nie znają realiów życia na morzu? Czy “pseudo-specjalistom”? Czy fundacji albo właścicielowi fundacji, która szuka finansów na Chopina?