Reklama

Kiedy

Kiedy ja chodziłem do podstawówki, a było to tak dawno, że już i jeszcze nie było gimnazjum, domalowywało się na zdjęciach, takich wywoływanych, nie z cyfrowego badziewia, różne elementy ozdobnicze. Domalowywało się wąsy, okulary, brodę, czasami limo. Sierpa i młota na czole się nie domalowywało. Redaktorzy Gazeta Polskiej musieli chodzić już do takiej szkoły z gimnazjum, a może do sióstr chodzili i tam się inne rzeczy malowało. Naturalnie, że dziecinadą chcę nazwać podobne zabiegi, chociaż wiadomo czemu to ma służyć, temu samemu do czego Michnikowi służy krzyż. Prowokacja, socjotechnika, czy jak tam komu wygodnie się to nazywa. I wcale ten zabieg nie był najniższych lotów, wystarczy poczytać Żakowskiego, Passenta, Kuczyńskiego, czy z drugiej strony Warzechę, albo Wybranowskiego. Oceniać tego nie będę, poza jednym krótkim zdaniem. Co niby mieli mu domalować, wąsy ma, okulary ma, a sierp i młot właściwie oddaje sedno oceny tej postaci. Niemniej nie będę się zajmował dziecinadą, to znaczy nie tą konkretną dziecinadą, gdyż sam incydent natchnął mnie do szerszej refleksji. Profesor ekspert Nałęcz się wypowiadał, zresztą on się zawsze wypowiada, tylko profesor Niesiołowski i Nowak więcej się wypowiadają. Nie wiem czy tylko ja zauważyłem taką prawidłowość, którą obserwuję już od wielu lat, a początek obserwacji lokuję jeszcze za czasów, gdy była jedność w narodzie, jedna partia i jedna opozycja. Mówiąc prawidłowość, mam właśnie na myśli profesora eksperta, ale nie takiego eksperta-eksperta, tylko takiego dziecinada-profesora. Jest taki gatunek profesora i odrębny tytuł powinien być nadawany temu gatunkowi. Pierwszy jakiego pamiętam to profesor Zin, potem pamiętam profesora Krawczuka, a z ostatnich zapamiętanych to profesorowie: Longin Pastusiak, Iwiński i Tomasz Nałęcz. Tak się składa, że większość zapamiętanych jest historykami, ale to chyba akurat przypadek, może nie, w każdym razie, rozwodził się nad tym nie będę.

Wszystkich tych profesorów nie łączy dyscyplina, ale kilka innych rzeczy. Rzeczą naczelną jest narracja. Ufam, że jak podpowiem, to doczekam się podobnych refleksji, ze strony Czytelnika. Ci staruszkowie mają taki osobliwy tok werbalny, oni gadają tak jakby gadali do dzieci, ale takich całkiem malutkich, w wieku wczesnoszkolnym co najwyżej. Mówi się o nich eksperci, ale niech mnie kule z Jędrusiowej kolubryny biją, jeśli, którykolwiek z nich, kiedykolwiek, komukolwiek powiedział coś na poziomie ekspertyzy i profesury. Nie, nigdy czegoś podobnego nie słyszałem, zawsze słyszę mniej lub bardziej głupie anegdotki. A to, że Waszyngton miał drewniane zęby, a to, że Napoleon wymyślił ciastko, że Piłsudski lubił masonów i tak dalej. Tyle ekspertyzy ze strony ekspertów i o ile jeszcze taki Zin to chociaż śmiesznie kresowo zaciągał i kreślił kredą pejzaże, o tyle ci współcześni zdziecinniali profesorowie-eksperci nudzą, jak ciotka na imieninach. Tak się zastanawiam nad tym fenomenem. Co i rusz do TV programów zaprasza się zdziecinniałych gawędziarzy z tytułami profesorskimi i ci żenią coraz to bardziej nędzne historyjki nie historie. Takimi właśnie ekspertami otoczył się ten co mu domalowali sierp i młot i w jakimś sensie, tym nie najmądrzejszym redaktorom GP jestem wdzięczny, ponieważ zwrócili mi uwagę na dużo ważniejszy problem, niż uwagę zamierzali mi zwrócić. Przyzwyczaiłem się już, że w Polsce politykiem zostaje bajkopisarz, niby i eksperci z tego samego klucza, ale jednak ten element zdziecinnienia, jako trampolina dla naukowej kariery jest zastanawiający nawet jak na polskie realia.

Reklama

Od tych profesorów można zdobyć wiedzę na poziomie wieku wczesnoszkolnego, nie pojmuję z tej przyczyny, co taki może doradzić prezydentowi Najjaśniejszej. Obok Nałęcza, bodaj niedościgłego plotkarza, gawędziarza i bawidamka, mamy jeszcze profesora Kuźniara, a ten to już nawet zabawny nie jest, klasyka docenta marcowego. Oprócz tych dwóch, jest kilka sierot po UD, jakiś Lityński na ten przykład. Nigdy od tych ludzi nie usłyszałem jednej rzeczy, która bym mi dała do myślenia, mało tego oni się w ogóle nie muszą odzywać, a ja wiem co oni doradzą. Po cholerę komu taki ekspert? No i teraz powstaje pytanie, w ramach zdartego do kości dylematu jaja i kury. Czy to Komorowski jest tak głupi, że potrzebuje profesorów doradców na poziomie nauczania początkowego? Czy profesorowie są tak niedouczeni i zdziecinniali, że produkują podobnych Komorowskich. Teraz mi się skojarzyło, że Komorowski też historyk. O! I Tusk historyk! Ciekawe kto ich uczył historii? Nałęcz? Krawczuk? Zin? A może Pastusiak? Ekspert prezydencki w randze profesora i z mową anegdotyczną robiącą za ekspertyzę dla klas 0-III. Widać, że w Polsce stary jak świat dylemat traci na znaczeniu, u nas nie ważne co było pierwsze, bo nie odróżnisz jaj od kur, chyba, że jajom będziemy domalowywać na czole sierp, a kurom młot, albo odwrotnie, temat należy oddać ekspertom.

PS Dziękuję za reklamy, gdyby się udało utrzymać taką konsekwencję w działaniu, mielibyśmy na 60% problem finansowania Portalu rozwiązany. Problem polega na tym, że mnie już jest wszystko jedno, mogę żebrać codziennie, ale nie wiem, czy takie ponawianie apeli nie sprawi, że przypadkowy czytelnik poczuje się nieco dziwnie i ucieknie w inne miejsca, nie rozumiejąc tutejszego poczucia humoru. Jeśli to możliwe proszę o konsekwencję. Mam też uwagę techniczną. Reklamy są podzielone na bloki dwóch reklamodawców, są to znane portale i w każdym bloku reklam opisane swoją nazwą (w rogu bloków). Różnica między pukaniem w reklamy jednego i drugiego portalu jest na poziomie 1:2. Dużo ważniejsze od pukania w te same reklamy jest zapukanie w reklamy różnych bloków. Oczywiście ideałem jest kliknięcie we wszystkie linki jakie są na stronie. No i jeszcze jeden problem, ja niestety nie bardzo mogę pisać tego rodzaju apele i instrukcje, z przyczyn formalnych związanych z umową, byłbym wdzięczny, gdyby się udało załatwić w sumie drobną, a jednocześnie fundamentalną dla Portalu sprawę cichą konsekwencją. Dziękuję za już i proszę o utrzymanie kursu, to naprawdę zdejmuje z głowy najważniejsze uciążliwości i zagrożenia dla tego miejsca.

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Czuję się kompetentny tylko co do PS.
    1. Właśnie na tej stronie boks reklamowy nad i pod tekstem są kompletnie puste, a Adblocka na kontro mam wyłączonego by default – może tak być? Reklamy “wewnątrz tekstu” są na swoich miejscach.

    2. Otwieranie reklam “wewnątrz tekstu” jest dużo prostsze, bo są to linki, które mogę zaznaczyć prawym przyciskiem myszy i kazać FF otworzyć je w nowej zakładce, a nie kliknąć reklamę z boksu, obejrzeć ją, skorzystać z niej ; ) a potem się cofać z powrotem na kontro. Gdyby dało się tak zrobić, żeby reklamy z boksów były również traktowane jako linki, które z menu kontekstowego da się otworzyć w nowej karcie, ich klikanie w mojej opinii byłoby łatwiejsze.

  2. Czuję się kompetentny tylko co do PS.
    1. Właśnie na tej stronie boks reklamowy nad i pod tekstem są kompletnie puste, a Adblocka na kontro mam wyłączonego by default – może tak być? Reklamy “wewnątrz tekstu” są na swoich miejscach.

    2. Otwieranie reklam “wewnątrz tekstu” jest dużo prostsze, bo są to linki, które mogę zaznaczyć prawym przyciskiem myszy i kazać FF otworzyć je w nowej zakładce, a nie kliknąć reklamę z boksu, obejrzeć ją, skorzystać z niej ; ) a potem się cofać z powrotem na kontro. Gdyby dało się tak zrobić, żeby reklamy z boksów były również traktowane jako linki, które z menu kontekstowego da się otworzyć w nowej karcie, ich klikanie w mojej opinii byłoby łatwiejsze.

  3. Z tymi historykami to
    Z tymi historykami to faktycznie dziwna sprawa, bo są ekspertami we wszelkich dziedzinach. W końcu wszystko co było kiedyś, to historia – a więc ich dziedzina. Dodatkowo wiadomo, że historia kołem się toczy, a więc wszystko co było kiedyś, będzie w przyszłości, a więc wszystko co będzie w przyszłości – to też ich dziedzina. Taki prof. Miodek to ma słabo, jest ekspertem tylko od języka polskiego, ale lepiej niech tak już zostanie.

  4. Z tymi historykami to
    Z tymi historykami to faktycznie dziwna sprawa, bo są ekspertami we wszelkich dziedzinach. W końcu wszystko co było kiedyś, to historia – a więc ich dziedzina. Dodatkowo wiadomo, że historia kołem się toczy, a więc wszystko co było kiedyś, będzie w przyszłości, a więc wszystko co będzie w przyszłości – to też ich dziedzina. Taki prof. Miodek to ma słabo, jest ekspertem tylko od języka polskiego, ale lepiej niech tak już zostanie.

  5. wypili i pogadali
    Po prostu Komorowski miał parę fajnych etatów do dyspozycji więc obdarował nimi ludzi z którymi fajnie mu się rozmawia czyli starymi gawędziarzami.
    Oni żadnej merytorycznej roli nie mają pełnić, prawdziwi doradcy są w cieniu i tak ma zostać.

  6. wypili i pogadali
    Po prostu Komorowski miał parę fajnych etatów do dyspozycji więc obdarował nimi ludzi z którymi fajnie mu się rozmawia czyli starymi gawędziarzami.
    Oni żadnej merytorycznej roli nie mają pełnić, prawdziwi doradcy są w cieniu i tak ma zostać.

  7. Poważni profesorowie nie występują w telewizji
    A co się tyczy domalowywań…

    W podręczniku do języka rosyjskiego z którejś tam klasy liceum, było zdjęcie pomnika Lenina w Poroninie.

    Taki egzemplarz podręcznika mi się trafił, używany:
    Lenin na cokole miał dorysowane narty, kijki, szalik i czapkę z pomponem.

    To było prawdziwe dzieło sztuki, nieznanego wcześniejszego licealisty, znakomite w wykonaniu i przekazie.

  8. Poważni profesorowie nie występują w telewizji
    A co się tyczy domalowywań…

    W podręczniku do języka rosyjskiego z którejś tam klasy liceum, było zdjęcie pomnika Lenina w Poroninie.

    Taki egzemplarz podręcznika mi się trafił, używany:
    Lenin na cokole miał dorysowane narty, kijki, szalik i czapkę z pomponem.

    To było prawdziwe dzieło sztuki, nieznanego wcześniejszego licealisty, znakomite w wykonaniu i przekazie.